Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

- Ej, uważaaaaaj… - Candi poleciała z tobą na podłogę, śmiejąc się. Zanurzyłeś pyszczek w jej rozpuszczonej grzywie, ciesząc się tym zapachem. Wyglądaliście jak dwa wyrośnięte źrebaki.

Jednak te źrebaki miały się zaraz niegrzecznie bawić...

 

Ktoś naprawdę myślał, że tu będzie clopsesja?

:ming:

 

Obudziły was dochodzący z zewnątrz gwar miasta. Candi leżała wtulona w ciebie, jej pyszczek wyrażał zadowolenie. Mruknęła cicho kiedy spróbowałeś się mocniej poruszyć. Cóż... przynajmniej nikt jeszcze nie odwiedzał szpitala i wam nie przeszkadzał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

To było niesamowite uczucie. Do tej pory co najwyżej czytałem o tym w dawnych czasopismach wiadomej treści, no i z opowieści co niektórych pacjentów, ale cóż... żadne słowa nie odzwierciedlały rzeczywistości.

- Heh... wiedziałem, że tkwi w tobie dziki mustang... - powiedziałem szeptem do ucha Candi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Candi zarumieniła się nawet bardziej, niż podczas waszych igraszek. Delikatnie przysunęła się bliżej ciebie, po czym pocałowała cię w policzek.

Dotyk jej grzywy był bardzo przyjemny. Odwzajemniłeś pocałunek.

 

Leżeliście sobie dalej, wtuleni w siebie. Odcięci od świata w tym małym gabinecie. Zależało wam teraz tylko na sobie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I choć wciąż było nam bardzo miło, wiedziałem, zę już wkrótce będzie trzeba dokonać jakiegoś kroku. Chciałem przecież wyruszyć i pokazać Candi, jak wygląda świat poza Nową Appleloosą. 

 

- Co ty na to, by wyruszyć już teraz? - spytałem, gładząc ją po grzywie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Candi pomruczała chwilę pod twoim dotykiem, po czym wyszeptała:

- Jeśli tak bardzo chcesz... tylko nie wiem, co trzeba zabrać ze sobą. Ja... ja nigdy nie byłam poza miastem.

Edytowano przez Lord Komisarz Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanowiłem się przez moment. W sumie, ja nie miałem takiego dylematu, gdy zostałem zmuszony do wyjścia ze Stajni... Chociaż tyle dobrego, że było tam co zabrać...

 

- Cóż... na pewno przyda się prowiant i zapas czegoś do picia - powiedziałem. - Przyda się nieco zapasów stąd, leki i może nieco sprzętu, by móc sobie poradzić w razie potrzeby. A i jakiś nóż chociaż... Tak czy siak, myślę, że przyda się odwiedzić Ditzy...

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mhm... taaaak... - mruknęła Candi, po czym ułożyła się wygodniej na tobie. Cóż, widać senność nadal ją trzymała. Uśmiechnąłeś się lekko. Nie dziwiło cię zmęczenie klaczy, w końcu oboje poszaleliście.

Ziewnąłeś, po czym także oddałeś się w objęcia snu...

 

Bieg... biegniesz do wyjścia...

Widzisz zamykające się drzwi... przyspieszasz bieg, ale odległość pozostaje taka sama...

Mimo to biegniesz dalej... wiesz, że za drzwiami znajdziesz odpowiedź na pytanie.. najważniejsze pytanie...

 

Obudziłeś się gwałtownie z przyśpieszonym oddechem. To sen, tylko sen...

Candi wstała wcześniej, niż ty. Zauważyłeś ją, kiedy pakowała trochę rzeczy do toreb. Wyglądała ładnie, ta nieuczesana grzywa, te ruchy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglądało na to, że nawet nie zauważyła mojego dość... gwałtownego przebudzenia. Uznałem jednak, że nie ma większej potrzeby mówić jej o tym, tylko by się niepotrzebnie zmartwiła, a przecież to nic nie znaczyło... No, może poza potwierdzeniem, że powinniśmy ruszać w dalszą drogę.

 

- Nie ma co, potrafisz się cicho poruszać - stwierdziłem, podnosząc się na cztery nogi. - Hmm, i każdej strony wyglądasz uroczo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Klacz drgnęła lekko, po czy odwróciła się do ciebie, zarumieniona. Widać nie była przyzwyczajona do komplementów w takich ilościach.

- Och... nie myślałam, że tak szybko wstaniesz - odpowiedziała. - Spakowałam już swoje rzeczy, mamy tu trochę podstawowych zasobów medycznych, przyrządów lekarskich i całe moje oszczędności. Więc myślę, że możemy iść do Absolutnie Wszystkiego, jak to wcześniej wspomniałeś.

Uśmiechnęła się, po czym wrzuciła sobie na plecy torby z wymienionymi przedmiotami, tym samym dając ci znać, że jest gotowa.

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tymczasem pozbierałem wszystkie rzeczy, które... porozrzucaliśmy podczas naszych zabaw, po czym raz jeszcze ucałowałem Candi w policzek. Następnie zacząłem iść, prowadząc ją w stronę wyjścia z kliniki i do Absolutnie Wszystkiego. I wyglądało na to, że od teraz moje życie zdecydowanie się zmieni... I raczej na lepsze. Ale czy na pewno?... Myślałem tak przez chwilę, no bo w końcu ledwo co poznałem Candi, a już... cóż, byliśmy razem. Być może pewna cząstka mnie obawiała się, że po dłuższym poznaniu, ta klacz nie będzie taką, jaką sobie wyobrażałem.

Ale z drugiej strony, co za różnica, pomyślałem. Nie ma to teraz żadnego znaczenia.

 

Zacząłem skupiać swoje myśli na moich niedawnych towarzyszach. Ciekaw byłem czy już dowiedzieli się, gdzie też przebywa ta cała... Velvet, której LittlePip tak usilnie szukała.

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Szliście w stronę Absolutnie Wszystkiego. Candi trzymała się blisko ciebie.

Miasto było już bardziej żywe, niż wczesnym rankiem. Mijaliście sporo kucyków, które krzątały się w pracy albo po prostu przechadzały się po Nowej Appleloosie. Każdy zajmował się swoimi sprawami, a Candi szepnęła ci na ucho, że załatwiła już sprawę swojego zwolnienia. Czyli teraz w pełni macie wolne kopyto do działania.

Już mieliście wejść do sklepu, kiedy drzwi się otworzyły i wyszli z niego Calamity wraz z LittlePip. Na wasz widok przystanęli, a młoda klacz zerknęła na wasze torby.

- Wy też ruszacie gdzieś? - zapytała. - Powodzenia w takim razie.

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlustrowałem moich niedawnych towarzyszy wzrokiem, patrząc na to, co zakupili. Musiałem przyznać, że solidnie się dozbroili.

 

- Rozumiem, że już wiecie, gdzie przebywa Velvet - stwierdziłem. - Dokąd zmierzacie, jeśli mogę spytać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Inaczej, mamy pewien ślad. Przekonamy się, czy to coś da. - Calamity odpowiedział, zanim Pip zdążyła się odezwać. - Ruszamy razem z pociągiem do jednej z osad... - tu pegaz przerwał, ale po jego ruchu ust zdołałeś wywnioskować, co chciał powiedzieć.

"Bandytów." ~ Przeleciało ci przez myśl. Widać młoda klacz jest zdeterminowana, żeby odnaleźć przyjaciółkę.

 

Cóż, widać, że wasze drogi się rozejdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... zatem miło było was poznać - powiedziałem. - Powodzenia w waszej misji... no i do następnego razu. 

 

Szybko pożegnałem się z Calamity'm i LittlePip, odprowadziłem ich wzrokiem, po czym ruszyłem w stronę sklepu, uprzednio przepuszczając Candi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

[Orange gentleman :wow: ]

 

- Bywajcie - usłyszeliście od Pip i Calamity'ego, po czym oba kuce ruszyły w stronę stacji.

 

Wy natomiast weszliście do Absolutnie Wszystkiego, przywitani od razu uśmiechem właścicielki sklepu, Ditzy. Widać niecodziennie miała tylu klientów i taki napływ chętnych sprawiał jej radość.

Już na pierwszy rzut oka widać było, że nazwa sklepu oddaje to, co się w nim znajduje. Półki dosłownie uginały się od towaru, trochę rzeczy leżało na podłodze oraz wisiało doczepione do sufitu. Nie ma co, macie w czym wybierać.

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Candi, popatrz sobie po sklepie, może znajdziesz coś ciekawego - powiedziałem. - Ja idę załatwić ci coś... do obrony.

 

Poszedłem w bok i zbliżyłem się do lady.Musiałem jednak uważać, by nie trącić bokiem czegokolwiek, bo trzeba było przyznać, że wszystko w tym sklepie wyglądało tak, jakby dołożenie tylko jednej, małej rzeczy zaskutkowałoby zawaleniem się.

- Miło cię znów widzieć, Ditzy - powiedziałem. - Potrzebuję... jakiejś łatwej w użyciu broni dla Candi. Nigdy nie strzelała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z twoimi słowami, Candi zaczęła rozglądać się po sklepie za czymś przydatnym.

 

Natomiast Ditzy chwilę się zastanawiała (przynajmniej tak odebrałeś jej rozbiegane oczy oraz dziwnie przekręconą głowę), po czym podleciała do jednej z wyżej zamontowanych półek i wróciła trzymając w pyszczku małą skrzyneczkę. Podała ją tobie, a gdy ją otworzyłeś zobaczyłeś w środku całkiem spory nóż oraz rewolwer... ale obie rzeczy był zdobione i miały symbol Słońca i Księżyca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pomocą magii uniosłem do góry bronie i uważnie je obejrzałem. Byłem naprawdę zadziwiony ich wyglądem. Spodziewałem się prędzej czegoś innego, a tymczasem... Ditzy wręczyła mi coś naprawdę niezwykłego.

 

- W-wow... t-to.... to jest naprawdę wspaniałe - powiedziałem nie kryjąc zachwytu. - Ale... co to w ogóle za zestaw? - spytałem. - Wygląda na jakiś... królewski, jakby zestaw gwardzisty, ale... Słońce i Księżyc razem...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ditzy podleciała do innej półki i wróciła trzymając w pyszczku książkę. Podała ci ją, a tytuł jej głosił: Historia Gwardii Zamku Canterlot. Otworzyłeś książkę pod sam koniec i trafiłeś na zapis mówiący o wprowadzeniu tych egzemplarzy uzbrojenia dla dowódców. Podobno było ich ledwie 20 egzemplarzy, które księżniczki rozdały gwardzistom w całej Equestrii. Trafienie na taki zestaw po tylu latach graniczyło z cudem.

Tym bardziej zdziwiło cię jak znalazł się on w Absolutnie Wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widok tej książki jedynie wpędził mnie w większe zakłopotanie. Miałem przed sobą prawdziwą relikwię. Słyszałem opowieści o Ditzy, że potrafi znaleźć niesamowite rzeczy, ale... nigdy nie przypuszczałem, że zobaczę coś takiego.

 

- Niesamowite... - wydukałem z siebie po chwili. - Chociaż nie wiem czy mnie stać na coś tak... wyjątkowego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ditzy "popatrzyła" na ciebie, potem na skrzyneczkę, po czym podeszła do lady i zaczęła coś pisać trzymając w pyszczku ołówek. Kilka minut skrobała po niej, po czym podeszłą znowu do ciebie i wręczyła trzymaną kartkę.Na pierwszy rzut oka wyglądało to na bezsensowne bazgroły, jednak po odrobinie wysiłku umysłowego zdołałeś odczytać treść zapisków.

Wynikało z nich, że pegaz dowiedziała się o twojej pomocy w krypcie z Chimerami i oferowała ten zestaw za minimalną kwotę kapsli, ponieważ przeleżał u niej wystarczająco długo i nikt się tym nie interesował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na... naprawdę, nie wiem co powiedzieć... - wydukałem z siebie. W końcu w mojej opinii nie zrobiłem niczego wyjątkowego. Ot, wraz z Calamity'm i LittlePip wypełniliśmy tylko zadanie, nic więcej.

Wyciągnąłem z torby sakwę z kapslami, otworzyłem ją i położyłem przed Ditzy.

 

- Wybierz tyle, ile być powinno za ten zestaw - powiedziałem. - Cóż... powiem ci, że udaję się w podróż... tam, gdzie poniesie mnie zagadka zniszczenia mojej Stajni... I wiem jedno: z pewnością znajdziemy tam wiele rzadkich przedmiotów, więc na pewno jeszcze tutaj powrócę i przekażę ci kilka... w podzięce za twoją dobroć... - Zerknąłem z lekkim uśmiechem na pegaz. - I oddam ci to, co te Pustkowia ci brutalnie odebrały... twój głos. Masz na to moje słowo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz spojrzała na ciebie pytająco, po czym zgarnęła kopytem kilkanaście kapsli, które rozsypały się po ladzie. Wiedziałeś, że to wielokrotnie mniej, niż wart jest ten relikt, ale cóż. Ditzy decydowała. Natomiast resztę twoich słów podsumowała uśmiechem.

 

Broń już macie, teraz wypadałoby zakupić trochę podstawowych zapasów... i zobaczyć, co Candi znalazła jeszcze pod siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na Ditzy ponownie.
- Dobrze... - powiedziałem. - Zatem skoro mamy to za sobą, przygotuj mi jeszcze, proszę, kilka zapasów na dłuższą drogę. Idę zobaczyć, co takiego znalazła sobie Candi.

Edytowano przez Nicolas Dominique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ditzy przytaknęła, po czym podleciała wgłąb sklepu, aby pozbierać to, o co prosiłeś.

 

Natomiast Candi stała przy półce z opancerzeniem i apteczkami. Przymierzała na siebie lekki skórzany pancerz, wyglądający na całkiem dobry dla klaczy.

- Pomyślałam, że może się przydać. Co o tym sądzisz? - zwróciła się do ciebie, po czym rozciągnęła się w nim trochę. - Jest całkiem wygodny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...