Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Liandra patrzyła uważnie, jak dziewczyna zbliżała dłoń do jej policzka. Nawet zaczęła lekko drżeć. Nie wiedziała bowiem co dziewczyna chce zrobić. Po słowach Saskii młoda służka pociągnęła nosem i popatrzyła jej w oczy. Było w nich widać trochę strachu i coś, co można było odebrać jako zrezygnowanie. 

- Ale ja nie mam innej możliwości. Praca tutaj to jedyne co mam - Powiedziała a łzy napłynęły jej do oczu. Pośpiesznie wstała i pobiegła do części sypialnej. Po chwili do Saskii podszedł Patrick. Położył dłoń na ramieniu.

- Liandra straciła rodziców w wypadku. Bandyci napadli na wóz a jej rodzice nie chcieli oddać złota ani kosztowności. Zostawili 5 letnią wtedy dziewczynkę samą. Na szczęście przejeżdżał tamtędy Pan Loren. Zabrał dziewczynkę do siebie. Jego żona nie pozwoliła, żeby mała wychowywała się wraz z jej dziećmi, więc zatrudnił ją jako służkę. Od tego czasu my się nią opiekujemy - Powiedział mężczyzna cicho. Widać było, że dla niego to też jest trudne. Oraz pokazywało, że pani Felicja faktycznie mogła nie mieć serca, skoro nie chciała się zająć pięcioletnią sierotą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Zawsze jest inna opcja - odparła, nie patrząc na Patricka. Nie byli przecież niewolnikami i zawsze były możliwości. Nikt ze służby w mniemaniu Saskii nie musiał do końca życia tkwić w ponurym zamczysku równie ponurych właścicieli, bogatych pijawek jakich było pełno wszędzie. Żałowała komplementu, który powiedziała Felicji. Miała wrażenie, że język ją aż pali i wzbierała w niej złość, która póki co nie mogła znaleźć ujścia. Felicja musiała być osobą albo nieszczęśliwą, albo z zerową pewnością siebie, albo z takimi kompleksami, że... Że aż musiała akcentować swój autorytet przemocą. Saskia czuła obrzydzenie. 

- Ale rozumiem. Cóż, każdy podejmuje decyzje - dodała po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick nadal patrzył na dziewczynę. Zabrał dłoń z jej ramienia. 

- Wierzę, że możesz być zła na panią Felicję za to co zrobiła. Ale popatrz na to inaczej. Gdyby nie oni to dziewczyna mogłaby nie dożyć następnych dni, zwłaszcza, że jej rodzina była w środku lasu. Poza tym Liandra wcale nie ma tutaj źle. Ma lekką pracę, normalne posiłki i wiele osób, które się nią opiekują. Tak więc koniec końców nie ma tutaj tak źle. A gdy dorośnie to będzie mogła się stąd wynieść i znaleźć inną pracę, założyć własną rodzinę. Cóż czas pokaże - Powiedział po czym napił się z kubka, który trzymał w drugiej ręce. Po chwili Saskia zobaczyła, że Weronika jest trochę zakłopotana. Jakby się czymś martwiła. Właśnie przechodziła przez drzwi do części sypialnej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję za troskę, Patricku. Ale to nie moja sprawa i nie mam pani Felicji nic do zarzucenia. Nie wiem czy uderzyła tę dziewczynę, czy nie. Jak powiedziałam, każdy ma wybór i to od Liandry zależy co wybierze. Nie mnie oceniać kto jest kim i w jaki sposób - odpowiedziała i dla potwierdzenia słów odwróciła się do niego i lekko się uśmiechnęła. Jej oczom nie umknęło zakłopotanie Weroniki, ale wydawało się, że Weronika jest cały czas albo spięta, albo lekko nadąsana, albo właśnie zakłopotana i Saskia nie widziała sensu drążenia tematu - i tak by jej nie odpowiedziała, a wścibstwo bywało niebezpieczne. Przynajmniej to otwarte, niedyskretne wścibstwo. To sprytne lubiła praktykować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick słysząc słowa Saskii nieco się zmieszał, ale jej uśmiech sprawił, że i on sam się uśmiechnął. 

- Wiem. Cóż zobaczymy co się będzie działo - Powiedział po czym uśmiechnął się szerzej. - Saskia a może chcesz spróbować ciasta? Mam jutro upiec ciasto czekoladowe więc postanowiłem dzisiaj spróbować. Właśnie się studzi i liczę, że ktoś mógłby je spróbować i powiedzieć mi czy wszystko w nim dobrze. Co ty na to? - Zapytał. Cóż propozycja kucharza wydawała się kusząca. Zwłaszcza, że nie na co dzień można spróbować ciasta, które jest robione dla bogatych mieszkańców tego zamku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick uśmiechnął się i poszedł przodem. 
Saskia pierwszy raz była w kuchni. Mogła się dokładnie przyjrzeć całemu pomieszczeniu. W sumie to nie było ono jakoś bardzo wyjątkowe. Jedna część pomieszczenia była zajęta przez dwa ogromne paleniska, na których teraz nic się nie gotowało. Obok tego stało kilka garnków i patelni, przygotowanych do użycia. Na środku kuchni stał ogromy stół podzielony na 2 części, Widać tutaj przygotowywano potrawy lub krojono warzywa i mięso. Po lewej stronie od wejścia był nieduży blat, na którym to stała obecnie duża blacha z czarnym ciastem. Kucharz sięgnął po nieduży talerz, przeznaczony na pewno dla służby i ukroił kawałek. Ciasto czekoladowe było pokryte brązową polewą oraz pokryty kawałkami truskawek. Następnie podał dziewczynie talerz. 

- Proszę spróbuj. I powiedz mi co sądzisz. Tylko szczerze  - Powiedział z lekkim uśmiechem i puścił jej oko. Kiedy Saskia spróbowała ciasto musiała być pod niezłym wrażeniem. Ciasto bowiem smakowało fantastycznie. Dało się dokładnie wyczuć zarówno czekoladę jak i truskawki. Widać było, że Patrick to faktycznie kucharz z powołania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bogowie, ciasto mojej ciotki nigdy nie było nawet w połowie tak dobre jak to! Niesamowite, Patrick - stwierdziła całkiem szczerze, rozkoszując się kolejnym kawałkiem ciasta. - Właśnie po raz pierwszy w życiu nabrałam ochoty na bycie szlachcianką. Niedoczekanie moje - mruknęła bez żalu i wróciła do konsumpcji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zaśmiał się słysząc słowa dziewczyny, po czym ukroił kolejne dwa kawałki ciasta. Jeden położył na talerzu dziewczyny a drugi na swoim po czym spróbował. Uśmiechnął się szeroko. 

- Faktycznie wyszło mi bardzo dobrze. Jak zwykle tego nie robię to teraz muszę się pochwalić za to - Powiedział po czym zaczął powoli jeść. Kiedy skończył, nalał wody do dwóch kubków i postawił jeden przed dziewczyną. - Cieszę się, że ci smakuje. Mam nadzieję, że jutro państwo Lensterów powiedzą to samo. Będzie bardzo usatysfakcjonowany - Powiedział zadowolony. Usiadł na krześle przy stole i patrzył na Saskię, jak ta jadła ciasto. Po chwili dodał - A może weź kawałek dla Liandry? Może to jej trochę poprawi humor? - Zaproponował z lekkim uśmiechem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No pewnie. A gdzie ona mieszka? - zapytała, kończąc swoje ciasto. Rzeczywiście, ciasto byłoby miłym gestem i dziewczyna mogła poczuć się chociaz trochę lepiej. 

- Dzięki, Patrick. Jesteś niesamowicie miły. Jak ja ci się odwdzięczę? - zapytała, gotowa do drogi i o wiele bardziej entuzjastyczna niż wcześniej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick uśmiechnął się lekko. 

- Oj no nie przesadzaj. Jakie odwdzięczyć się? Skoro pracujemy razem to czasami warto zrobić coś miłego dla innych prawda? - Zapytał i puścił jej oko. Następnie uciął dwa większe kawałki i położył je na jednym talerzu wraz z dwoma widelczykami. Taki talerz podał Saskii. 

- Proszę bardzo. Jej pokój jest ostatni po prawej. Mieszka tam z inną młodą dziewczyną. Klara, bo tak chyba miała na imię. Jednak ona wraca za dwa dni, bo dostała kilka dni temu informację, że jej dziadek zmarł i musiała pojechać do rodziny na pogrzeb - Wyjaśnił kucharz po czym zebrał resztę ciasta i chował do chłodni. - Ale myślę, że na pewno poprawisz jej humor - Uśmiechnął się do niej po czym zaczął sprzątać okruchy ze stolika. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie mów tylko, gdybyś potrzebował pomocy. Potrafię gotować. Na pewno nie tak mistrzowsko jak ty, ale gdyby kiedyś brakowało ci rąk do pracy, chętnie pomogę - odpowiedziała, zabrała talerzyki i ruszyła we wskazane miejsce. - Powiem jej, że to od ciebie - powiedziała jeszcze, odwracając się do kucharza. 

Szła szybkim tempem, energicznie, ale i ostrożnie, by nie zrzucić ciasta z talerza. Gdy znalazła odpowiednie drzwi, zapukała do nich.

- Liandro? Mam coś dla ciebie - odezwała się Saskia do drzwi. Cicho, ale na tyle głośno by usłyszała. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę było cicho. Po chwili Saskia usłyszała ciche kroki oraz szczęk klamki. Po chwili w drzwiach stała młoda dziewczyna, nadal w stroju sprzątaczki. Po jej twarzy było widać, że płakała. 

- Hej - Powiedziała cicho. Podniosła głowę na dziewczynę. Widząc ciasto zawahała się, jednak odsunęła się kawałek. - Proszę wejdź. Klary nie ma. Wróci za dwa dni. Więc myślę, ze się nie obrazi, jeśli przyjdziesz - Mówiła cicho. Widać było, że była lekko zmęczona przez płacz. Jej pokój wyglądał identycznie jak Saskii. Z takim wyjątkiem, że na łóżku dziewczyny leżał nieduży, pluszowy miś. Kiedy już obie dziewczyny były w środku Liandra usiadła na łóżku i popatrzyła na ręce dziewczyny. - Co to? - Zapytała niepewnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No... to jest ciasto - odpowiedziała Saskia, uśmiechając się głupkowato. Czuła się dziwnie mówiąc rzeczy oczywiste, ale może Liandrze było to potrzebne? Saskia nie była dobrą pocieszycielką. - Patrick stwierdził, że ciasto poprawi ci humor. Więc je przyniosłam. Jest naprawdę świetne, musisz chociaż spróbować. A najlepiej zjeść całe, bo Patrick się obrazi jak przyniosę je z powrotem - odparła i postąpiła do przodu. Czuła się wyjątkowo niezręcznie, co kiepsko starała się maskować uśmiechem. - No i ten... fajnie, że mnie wpuściłaś, um... tak sądzę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna skinęła lekko głową po czym popatrzyła na ciasto. Wzięła widelczyk z talerza po czym spróbowała ciasta. Saskia mogła zobaczyć, że dziewczyna trochę się zmieszała. Jednak po chwili wzięła drugi kawałek. Widać było, że chyba czekoladowe cudo Patricka również jej zasmakowało.

- To... To jest naprawdę dobre - Przyznała Liandra. Na jej twarzy widać było, jak smutek zmienia się w lekki uśmiech. - Wiesz? Chyba Patrick znowu miał rację - Powiedziała spokojniej. Po chwili spojrzała na dziewczynę. Widać było w jej oczach, że smutek zostaje powoli zastąpiony przez spokój. - Słuchaj Saskia. Ja... Mam takie dziwne pytanie. Ale... Mogłabym dzisiaj spać z tobą w pokoju? Normalnie śpię z Klarą. Ale jej dzisiaj nie ma. A ja - Widać było, że trochę się krępowała w czasie pytania - A ja się trochę boję ciemności. I jak śpię sama... To mam takie wrażenie, że ktoś zaraz wpadnie do mojego pokoju - Był widać, ze trochę jest zestresowana. W końcu pytała się obcej dziewczyny, którą dopiero co poznała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobrze - odpowiedziała. Było jej właściwie obojętne czy śpi w pokoju sama czy z lokatorką, tak długo jak tylko ta nie zacznie chrapać, gadać przez sen, lunatykować, albo robić inne dziwne rzeczy. Ale sama przed sobą przyznała, że ją to zdziwiło. Ile ona miała lat? - A nie wiem... Nie jest to problem, nie zrozum mnie źle, ale nie możesz na przykład... zamknąć drzwi na klucz, żeby nikt nie wszedł? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna popatrzyła na Saskię.

- Bardzo bym chciała. Ale te drzwi nie mają przecież otworu na klucz - Powiedziała i pokazała na drzwi. Faktycznie w drzwiach była tylko klamka. Nie było dziurki na klucz ani jakieś zasuwki. Kiedy dziewczyna chwilę pomyślała, to przypomniała sobie, że w jej pokoju też nie było możliwości zamknięcia drzwi na klucz. Wydało się to trochę dziwne. Ciekawe jaki był tego powód? Liandra westchnęła po czym dokończyła ciasto. Popatrzyła na drugi kawałek. - Czemu nie jesz? - Zapytała lekko zdziwiona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała na drzwi. Jak mogla wcześniej nie zauważyć? Ciekawe... Może na wypadek, gdyby służba kradła? Albo...

...Albo na wypadek, gdyby rodzina panów kontynuowała tradycję bycia żądnymi krwi tyranami i sadystami bez uczuć, którzy czerpią radość z krzywdy innych, w tym przypadku służby? Którzy włamują się nocą do pokojów, zabierają służących do komnaty tortur, a potem...

...Zamknij się, romantyczna Saskio. 

Zamrugała. Spojrzała na koleżankę, potem na ciasto i zarechotała. 

- wybacz, zamyśliłam się. W kazdym razie tak, możesz spać u mnie. Chcesz jeszcze ciasta? - zapytała, przeżuwając kawałek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna patrzyła na Saskię lekko zmieszana. Nie do końca wiedziała co ma zrobić. Jednak słysząc jej słowa delikatnie skinęła głową. 

- Tak... J-Jeśli to nie jest problem Saskio - Powiedziała cicho Liandra, czekając czy ona poda jej talerz. Po chwili dodała - Mogę cię o coś zapytać? Czy... Czy pani Felicja mówiła coś o mnie? Wtedy, kiedy wyszłam z jej garderoby - Widać było, że bardzo była ciekawa tej informacji. Może chciała się dowiedzieć, czy czasem pani nie zaczęła jej obrażać przy innej służącej. 

W salonie dało się słyszeć śmiech i głośne rozmowy. Widać część pracowników skończyli jeść i mogli się zająć rozmową z resztą w pokoju wspólnym. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To dobrze - rzekła, oddając talerz. - Ja już dzisiaj kawałek zjadłam. 

A potem usłyszała pytanie. Co to, jakieś podchody? Najpierw "Co sądzisz o tej służącej", a potem "czy pani Felicja mówiła coś o mnie"? Saskia zmarszczyła brwi. 

- Nie, dlaczego pytasz? Spytała o opinię, a ja odpowiedziałam, że nie wiem, bo widzę cię po raz pierwszy w życiu. I że dobrze rozczesałaś włosy. Nie wiem, co więcej mogłam rzec. Czy coś się... stało? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młoda służka wzięła talerz na kolana i zaczęła powoli jeść ciasto. Widząc zmarszczone brwi Saskii zatrzymała widelec w pół drogi. Wysłuchała w milczeniu jej słów po czym pokręciła głową. 

- Nie nic się nie stało. Po prostu... Byłam ciekawa. Ostatnio kiedy Ona... znaczy pani Felicja mnie odesłała poprosiła Klarę, żeby pomogła jej ułożyć włosy na kolację. Wtedy to powiedział o mnie wiele niemiłych słów. Klara o wszystkim mi powiedziała - Głos dziewczyny załamał się. Po chwili wzięła kolejny kawałek ciasta do ust. Saskia mogła zobaczyć, że ręce dziewczyny zaczęły lekko drżeć. Chyba wspomnienia słów Felicji tak na nią zadziałały. 

W salonie nadal panowała radosna atmosfera. Dało się słyszeć śpiew i muzykę oraz głośne śmiechy innych służących. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kto powiedział o tobie parę niemiłych słów? - zapytała. - Mówisz strasznie pokrętnie. Jestem w tym domu pierwszy dzień, więc musisz być trochę... wyrozumiała, no wiesz. I na bogów, przestań się tak trząść, weź się w garść! Nie jesteś galaretą! - Ton dziewczyny stał się nieco ostrzejszy, żeby przywrócić Liandrę do pionu. Chciała, żeby dziewczyna zaczęła mówić wprost i żeby mogła więcej z jej bełkotu zrozumieć. Póki co Saskia była niesamowicie ciekawa, czy Liandra była z natury nerwowa, czy też może skłoniły ją do tego okoliczności, to znaczy...

... Tradycyjnie sadystyczna szlachecka rodzina z wpływami, która za nic ma życie służących i ze względu na uwarunkowania genetyczne, to znaczy setki lat płodzenia się między sobą każdemu z jej członków odbija. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liandra popatrzyła na Saskię. Przełknęła kęs ciasta zanim, zaczęła mówić. 

- Wybacz. Jestem trochę... zmęczona - Przyznała patrząc na dziewczynę. Nie widać było po niej, żeby kłamała. - Kilka dni temu pomagałam pani Felicji przygotować się na kolację. Kiedy skończyłam pani mnie odesłała a Klarze kazała ją uczesać. Kiedy Klara wróciła do pokoju powiedziała mi, że pani Felicja powiedziała jej wiele złych rzeczy o mnie. Klara powtórzyła mi jej słowa - Na dłoń dziewczyny spadła pojedyncza łza - Powiedziała mi, że mam się nie przejmować, ale to nie było miłe. Przecież nic złego jej nie zrobiłam - Dziewczyna mówiła cicho. Zbierało jej się na płacz. Widać było, że te słowa bardzo mocną ją dotknęły. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że dobrze ci zrobi jak się prześpisz. Zbierz rzeczy, a ja będę czekać w pokoju - wyjaśniła. Kiedy dziewczyna zjadła ciasto, Saskia zabrała talerze z myślą o zaniesieniu ich do kuchni. Wyjaśniła jej jeszcze, gdzie ma pokój i poszła je odnieść i jeszcze raz podziękować Patrickowi. 

Wychodzi na to, że jednak Liandra była nerwowa. Albo wrażliwa. Może to i lepiej, że prześpi się u niej? Cokolwiek Felicja sobie wymyśliła, z niewiadomych przyczyn było bardzo ważne dla Liandry.

Saskia poczuła się trochę zmęczona i sama miała nadzieję na to, że szybko położy się spać. Właściwie poza rewelacjami z nerwową służką praca w zamku wydawała się być całkiem... przyjemna. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liandra skinęła głową  i zaczęła powoli zbierać potrzebne rzeczy.

Patrick był wielce zadowolony, słysząc, że jego ciasto smakowało dziewczynie. Pokazał, gdzie jest schowana reszta ciasta i powiedział, żeby Saskia nie krępowała się i przychodziła tutaj po nie kiedy tylko chce. Wracając do pokoju dziewczyna mogła zobaczyć, że w salonie nadal jest masa osób. Ale byli już podzieleni na mniejsze grupy, w których rozmawiali, śmiali się lub śpiewali. Ogólnie wyglądało to tak, jakby dopiero teraz mieli czas wolny i starali się go dobrze wykorzystać. Po powrocie do pokoju Saskia zobaczyła, że młodsza służąca już jest w jej pokoju. W ręce miała swojego pluszowego misia. Była ubrana w koszulę nocną i siedziała na łóżku. 

- Dziękuję ci Saskia. I wybacz, że kłopoczę cię tym wszystkim. Ale za dwa dni wraca Klara. Ona zawsze mi pomagał w trudnych chwilach. Mam nadzieję, że wróci bezpiecznie - Powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem. Widać było, że jest już troszkę spokojniejsza. Po chwili ziewnęła. Chyba była już bardzo zmęczona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...