Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

- Wiedziałam, że są rzeczy których nie da się wyjaśnić. Po prostu nie wierzyłam w wasze istnienie i dalej trudno mi jest w nie uwierzyć. To znaczy... Widzę kły, czerwone oczy i inne takie. Pewno jest pani szybsza i silniejsza ode mnie. Zastanawiam się nad zmianą w stado nietoperzy, chociaż to wymagałoby niesamowitej samokontroli no i przypuszczając, że waży pani najwyżej sześćdziesiąt kilogramów, musiałaby pani... - Zwróciła oczy ku sufitowi, bezgłośnie poruszając wargami. - ...Nietoperz wampir waży coś koło pięćdziesięciu gramów, razy sześćdziesiąt... Tysiąc dwieście nietoperzy? Chyba pomyliłam się w rachunkach. Niemniej to, plus - jeśli umiecie zmieniać ludzi w wampiry - to w krótkim czasie nie byłoby na świecie ludzi, tylko miliony głodujących wampirów. Mylę się? Jak ta sprawa wygląda? - zapytała. To było chyba coś, co najbardziej ją nurtowało. - A co pani ze mną zrobi, nie wiem. Sama zastanawiam się, co powinnam zrobić z panią i z pewnością ją powiadomię, kiedy tylko zadecyduję - rzuciła. A póki co zastanawiała się nad opcją doskoczenia do wejścia, poczekania aż Felicja do nich dobiegnie i przywalenia jej z całej siły drzwiami. Tylko co potem? Potem mogła jeszcze zacząć się drzeć. - Czyli właściwie... Cała szlachta z okolicy to wampiry? I czy służba w zamku wie? 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Felicja patrzyła na Saskie uważnie. Widać dziewczyna zainteresowała ją swoimi słowami i zachowaniem. Kiedy skończyła mówić uśmiechnęła się lekko. 

- Zadajesz strasznie dużo pytań Saskio. Ale dobrze. Odpowiem ci na nie. Tak jestem szybsza i silniejsza od ciebie. Nie wiem, ile ważę, więc na to ci nie odpowiem. I tak możemy zmieniać ludzi w wampiry. Wystarczy, że kogoś ugryziemy lub wprowadzimy naszą krew do czyjegoś ciała. Ale nie robimy tego z oczywistych powodów. Im więcej nas w jednym miejscu tym trudniej utrzymać tajemnicę. Więc tylko szlachta jest wampirami. A co się tyczy służby - Tutaj uśmiechnęła się lekko - Jedynie Heron i Patrick o nas wiedzą. Ale wiemy, że żadne z nich nas nie zdradzi. Oni widzą, jaka kara ich czeka za zdradę - Powiedziała uśmiechnięta Felicja po czym wstała. Zaczęła powoli iść w stronę dziewczyny. Nie śpieszyło jej się ani trochę. Była pewna siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No tak. Spodziewałabym się tego po Heronie, rzeczywiście. Po Patricku nie - odparła. - No i chyba im więcej w jednym miejscu, tym mniej jedzenia, prawda? Czy cała szlachta to wampiry? Czy możecie się rozmnażać inaczej, niż przez zarażenie? Mam tu na myśli normalne rozmnażanie, pytanie może bezwstydne, ale ja najbardziej mnie nurtuje - odpowiedziała. Wciąż się nie poruszyła, stała twardo na ziemi, a postawę miała równie pewną co Felicja. - Chce mnie pani zabić? Dwie służące jednego dnia to trochę za dużo. Nie liczę oczywiście na służbę, oni mi nie pomogą. Jeśli mnie pani zabije, nic mi nie pomoże. Ale jeśli pani to zrobi, daję pani dwa do trzech tygodni. Jutro miałam wysłać list do mojej ciotki. Jeśli list nie przyjdzie w ciągu tygodnia, zacznie się niepokoić. A jest naprawdę wredną babą, nie wspominając o tym, że nie jest zwykłym człowiekiem. Ja też nie - stwierdziła. Odwróciła się, żeby dojrzeć najbliższe krzesło, a potem spokojnie na nim usiąść. Założyła nogę na nogę. - Wie pani, nie jestem przestraszoną Klarą i nie spanikuję. Zaprezentowałabym pani co potrafię, ale tego z kolei pani mogłaby nie przeżyć. To co zrobimy? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felicja uśmiechnęła się. Nie poruszyła się, kiedy Saskia siadała na krześle. Po prostu stała i obserwowała ją uważniej. 

- Fakt zabicie cię byłoby i marnotrawieniem mojego czasu i twoich umiejętności. Nie obawiam się twojej ciotki. Wielu już próbowało mnie tak straszyć, i jeszcze nikomu się nie udało. Tak więc... pomyślmy - Powiedziała z nieukrywaną ironią. Po chwili uśmiechnęła się do Saskii. Ten uśmiech nie był przyjemny. - Teraz ja zadam ci pytanie. Czy poza bujdą, o zmianie w nietoperze wierzysz, że wampiry mają inne zdolności? - Zapytała, stając kilka kroków przed dziewczyną. Jej czerwone oczy odbijały światło świeczki. - Albo chociaż powiedz mi jak chcesz zginąć. Bo może sprawisz mi trochę rozrywki swoimi pomysłami - Zimny głos Felicji jeszcze przez chwilkę dzwonił w uszach dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No pewnie. Na pewno któreś z was potrafi tańczyć, albo śpiewać, albo malować. Może walczyć, może pływać - odpowiedziała na pytanie o umiejętności. Postanowiła przeprowadzić eksperyment. Wyjęła z kieszeni srebrny krzyżyk i zaczęła się mu uważnie przyglądać, niby dla zajęcia rąk. Zamierzała sprawdzić, jak na jego obecność zareaguje Felicja. Była gotowa przyjrzeć się nawet jej oczom, aby tylko dostrzec niepokój. Nawet subtelny. Zwłaszcza na oczy zwróciła uwagę, a światło świecy tylko jej w tym pomagało. 

- A jak chciałabym umrzeć? Wcale. Opcjonalnie ze starości - stwierdziła, cały czas utrzymując pokerową twarz. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta zaśmiała się, słysząc jej słowa. Jednak śmiech natychmiast zamilkł, kiedy zobaczyła krzyżyk. Na jej twarzy było widać mieszaninę zdziwienia, złości i delikatnego niepokoju. Chyba wyczuła, że to jest srebrny krzyżyk, bo Saskia mogła zobaczyć, że Felicja bacznie się mu przygląda. 

- Ważniejsze pytanie czy ja chcę umrzeć. A jakoś nie śpieszy mi się, żeby żegnać się z tym światem. Zbyt dobrze mi się tutaj mieszka - Powiedziała z udawanym spokojem. Jednak ciągle patrzyła na krzyżyk. Tak więc Saskia miała w rękach coś, czego ewidentnie bała się tego małego naszyjnika. - Poza tym my się nie starzejemy. Widać, ze nie wiesz wiele nie wiesz o wampirach - Kobieta pozwoliła sobie na lekki uśmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odmówiła sobie lekkiego uśmiechu. Tylko takiego, żeby Felicja zauważyła, że ona wie. 

- Pani odkryła to dopiero teraz? Bo ja przed chwilą nie wierzyłam w wampiry, więc skąd miałabym mieć na ich temat jakiekolwiek informacje? - zapytała. - Ale mam chyba jedną, która mi się przyda. Niemniej, czy jest z pani strony jakaś propozycja?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felicja nadal obserwowała dziewczynę. Widząc jej uśmiech na jej twarzy pojawił się grymas. Ale chwilę później zastąpił go pozorny spokój. 

- Tak mam. Po prostu cię zabiję tu i teraz, a twoje ciało i tej tutaj schowam w jednej trumnie. A co do twojej ciotki... Powiemy jej, że napadły cię wilki, kiedy spacerowałaś sobie po okolicznym lesie - Zaśmiała się nerwowo po czym spojrzała jeszcze raz na krzyżyk. - Chyba, że pozbędziesz się tego... Krzyżyka. Wtedy zapomnimy o całej sprawie. Ty będziesz nadal pracować dla mnie i mojej rodziny a ja oszczędzę twoje marne życie. Co ty na taki układ? - Zapytała obserwując zachowanie Saskii. Dziewczyna widziała, że ten srebrny krzyżyk bardzo stresuje jej pracodawczynię. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Moja ciotka wiedziałaby, że wilki nie były w stanie mnie zabić. Przed śmiercią zdołam ją powiadomić co się stało, a potrafi być naprawdę podła. Zwłaszcza jeśli chodzi o pijawki, pijawek nie znosi - odparła, wciąż bawiąc się krzyżykiem i pozornie nie zwracając uwagi na Felicję. Pozornie. - Nie. Nie oddam krzyżyka, bo to by było nierozsądne, a ja lubię rozsądek. Zanim przystąpi pani do zabicia mnie, chcę zapytać... Wampiry mają słuch bardziej wrażliwy, niż ludzie? - zapytała. Na jej twarz wpełzł podły uśmiech, a krzyżyk plątał się manifestacyjnie między palcami. Wbijała wzrok w Felicję, choć jej oczy do oczu wampirzycy się nie umywały. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta warknęła cicho, słysząc jej słowa. Widać było, że ani trochę się to jej nie podoba. 

- Tak. Mają - Odpowiedziała krótko po czym postąpiła krok w stronę dziewczyny. Jej czerwone oczy błyszczały w świetle świeczki. Widać było po niej, że już chciała coś powiedzieć. Lecz wtedy obie kobiety usłyszały jakiś huk. Dźwięk był nagły, bo Felicja odwróciła się dokładnie wtedy, kiedy i Saskia usłyszała huk. Był to dźwięk metaliczny, jakby ktoś zrzucił coś ciężkiego i metalowego po schodach. 

- A to co znowu?! - Warknęła kobieta, odwracając wzrok w stronę drzwi. Jednak nic tam nie było widać. Tylko ciemny korytarz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To wspaniale. Pozazdro... - Nie dokończyła, bo wtedy rozległ się łoskot. Spojrzała w stronę drzwi,  a potem z powrotem na wampirzycę. Szybka kalkulacja... Spojrzała przez okno, jak daleko od ziemi się znajduje, bo wyskoczenia przez okno nie wykluczała. Potem rzuciła okiem na Felicję, potem znów na drzwi, desperacko starając się znaleźć rozwiązanie z sytuacji i ściskając krzyżyk tak, żeby przypadkiem nie wyleciał jej z rąk. Albo nie został wypchnięty. Mimo wszystko była ciekawa, co się stało za drzwiami. 

- Jako starszej i uprzywilejowanej odstępuję pani pierwszeństwo - odezwała się, gotowa na potencjalny atak. W końcu Felicja też była teraz zaskoczona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z okna na ziemię było mniej więcej 6 metrów, więc skok raczej odpadał. W korytarzu nadal nie było nic widać. Jednak Felicja albo coś usłyszała, albo coś poczuła, bo nagle wybiegła z pomieszczenia, zostawiając dziewczynę samą w pomieszczeniu. Jednak zanim zdążyła wstać i podejść do drzwi ktoś pojawił się przy nich. Wysoka postać w czarnym płaszczu z kapturem. 

- A więc tutaj przyszłaś Saskio - Dziewczyna usłyszała znajomy głos. Po chwili spod kaptura uśmiechnął się do niej Aleksander. Miał na sobie ten sam strój, co wtedy, kiedy pojedynkował się z nią. Po chwili mężczyzna podniósł głowę i popatrzył na ciało dziewczyny. Nagle spoważniał. - Wychodzimy stąd - Powiedział po czym podszedł do okna i otworzył go. - Jeśli chcesz dożyć poranka schowaj krzyżyk głęboko do kieszeni i podejdź do mnie. Bo zaraz tu wróci Felicja.  - Mówił cicho a jego głos był poważny i pełny obaw. Jakby on też się bał Felicji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ona? Nie, dobrze, dobrze, wiem, głupie. Jej nie pomogę - stwierdziła, nerwowo zerkając na drzwi. A potem nerwowo zerknęła na niego i skrzywiła się lekko. - Nie chcę być niewdzięczna, ale krzyżyk będę mieć w dłoni. Tak na wszelki wypadek, rozumiesz. - Saskia czuła się trochę osaczona. Z jednej strony Aleksander był opcją na przeżycie, z drugiej był też opcją na szybką śmierć i mógł współpracować z Felicją. I kłamać. Ale mimo to podeszła do niego, bo mimo wszystko Felicja wzbudzała gorsze odczucia. Schowała krzyżyk do kieszeni, ale go nie puściła, przy okazji rzucając mu Znaczące Spojrzenie. - Bardzo się zawiodłam, że nie możecie się zmieniać w nietoperze. I to nie jest tak, że ci ufam - zaznaczyła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się lekko, widząc, że dziewczyna chowa krzyżyk do kieszeni. Następnie objął ją jedną ręką w talii, podniósł i razem z nią wyskoczył przez okno. Wylądował na lekko zgiętych nogach z taką łatwością, jakby dziewczyna nic nie ważyła a on skakał z pół metrowego murka. Następnie, nadal trzymając ją jedną ręką pobiegł w stronę klifu. Minęło dosłownie kilka chwil i byli na miejscu. Dopiero wtedy mężczyzna puścił Saskię. 

- Nic jej nie będzie. To ja założyłem na zbroję skórę wilkołaka i zrzuciłem to ze schodów. Dlatego Ona tam pobiegła - Wyjaśnił szybko po czym odsunął się kawałek od dziewczyny, pokazując tym samym, że daje jej trochę przestrzeni. - Więc już wiesz prawda? - Zapytał po chwili milczenia, patrząc na dziewczynę swoimi normalnymi, niebieskimi oczami. Jednak widać było, że też co jakiś czas spoglądał na kieszeń, gdzie dziewczyna miała krzyżyk. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I ma mnie cieszyć, że nic jej nie będzie? Z całym szacunkiem, mówiłam o trupie leżącym na stole. O martwej dziewczynie, służącej, Klarze, którą twoja macocha skonsumowała. To trochę... trochę... - Saskia jęknęła, łapiąc się za głowę i próbując zebrać myśli. - Szokujące! Dzisiaj ledwie z nią rozmawiałam, a potem wieczorem widzę jej ciało pozbawione krwi i Felicję z jej nadmiarem!

Klapnęła na trawę, gapiąc się w morze rozbieganym wzrokiem. Trzeba było coś zrobić. Trzeba było powiadomić ludzi. Trzeba było... podziękować za pomoc i uratowanie tyłka. Saskia podniosła głowę i spojrzała na Aleksandra. 

- Dziękuję za... pomoc. - Specjalnie nie użyła słowa "ratunek". To byłoby przyznanie się do porażki. - Tak, wiem. Trudno żebym nie wiedziała, zazwyczaj ludzie nie piją krwi innych ludzi, nie mają czerwonych tęczówek i... A właściwie dlaczego mi pomogłeś, co? Też jesteś wampirem. Poczekaj... żeby zrobić jej na złość? - zapytała, kładąc rękę na biodrze i znów marszcząc brwi. - Słusznie, też bym tak zrobiła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na dziewczynę. Westchnął z uśmiechem. 

- Nie to było moim celem, ale cieszę się, że udało mi się trochę popsuć jej humor. Ale głównie zrobiłem to po to, aby ciebie uratować. Słyszałem, jak wchodzisz na piętro, gdzie była Felicja. Dlatego trzymałem się blisko. Jak widać dobrze zrobiłem - Powiedział spokojnie, patrząc na dziewczynę - Powiedz mi lepiej co teraz zamierzasz zrobić? I lepiej teraz nie wchodź do zamku. Felicja ma pewnie parszywy humor - Uśmiechnął się lekko pod nosem po czym popatrzył w morze. - Myślisz teraz pewnie, że jesteśmy jakimiś potworami tak? Że żywimy się ludźmi, bo chcemy lub mamy taki kaprys? Otóż nie. Pijemy ludzką krew, bo bez niej zginiemy -  Powiedział mężczyzna, nadal patrząc w horyzont. Saskia po chwili mogła dostrzec, że Aleksander ma przy pasie swoją szablę, a na szyi drewniany krzyżyk, podobny do tego, który Saskia trzymała w ręce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Właściwie to myślałam teraz nad tym, że zostawiłam w zamku wszystkie rzeczy i że powinnam podziękować. Przemyślenie kwestii moralnych zostawię sobie na kiedy indziej, ale domyślam się, że to nie tylko dla zabawy - odpowiedziała, usilnie zastanawiając się, co powinna teraz zrobić. Sprawa wyglądała kiepsko. Saskia nie mogła przecież wrócić do domu, bo to po pierwsze byłaby ucieczka, po drugie zostawienie bałaganu za sobą. A trzeba było jakoś pomóc ludziom i przy okazji nie napsuć krwi Aleksandrowi, bo to mimo wszystko byłoby niewdzięczne. 

- Nie da się tak... bez zabijania? To znaczy zabrać tyle krwi, żeby ten ktoś mógł przeżyć? - zapytała, nie podnosząc wzroku sponad ciemnego horyzontu. - Chyba że tu dochodzi kwestia zarażenia wampiryzmem i... Aaaach. Nie wiem, co mam robić.

I wtedy zauważyła krzyżyk na szyi mężczyzny. Drewniany co prawda, ale to wciąż krzyżyk. Czyżby chodziło tylko o srebro, a sam znak im nie grozi? 

- Aleksandrze? Dlaczego nosisz krzyżyk na szyi? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zawahał się. Po chwili odpowiedział, patrząc na dziewczynę. 

- Niestety nie. Wiem, że paru z nas próbowało i żywić się krwią zwierząt lub pobierać mniejsze ilości ale to nie wystarczało. Poza tym, jeśli nie wyssaliśmy większości krwi z ofiary to ta potrafiła się zmienić w ghula. Coś jakby chodzący trup. Tyle, że to coś było bezmózgim stworzeniem, które atakowało wszystko co się poruszało - Wyjaśnił mężczyzna. Po chwili popatrzył na swój krzyżyk i uśmiechnął się lekko. - To jest pamiątka po moich rodzicach. Ojciec był księdzem. Dał mi go w wieku 10 lat. Potem wyruszyłem w podróż i straciłem z nimi kontakt. A potem odnalazłem ich groby w miejscu, gdzie mieszkali - Na twarzy wampira pojawił się lekki smutek. Jednak szybko zastąpiła go powaga. - A teraz najważniejsza sprawa. Wiesz o tym, że jeśli czegoś nie zrobimy, to po powrocie do zamku Felicja cię rozszarpie? - Zapytał. Słabe pocieszenie. Ale fakt trzeba było coś wymyślić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamilkła na chwilę, słysząc jego słowa. Podniosła głowę, prezentując Aleksandrowi spojrzenie godne wariata. Saskia poderwała się gwałtownie z ziemi i otrzepała spódnicę sukienki z możliwej ziemi. 

- Poczekaj, poczekaj, poczekaj. Ty też organizujesz sobie obiady ze służby? Tym bardziej nie rozumiem, po co po mnie wróciłeś. Nie wiem, nie uważacie że to na przykład trochę niesprawiedliwe? Istniejecie, super, widocznie jesteście mimo wszystko stworzeniami bożymi, ale jak już musicie polować, to żeby chociaż ludzie mieli jakieś szanse! Kto się spodziewa ataku ze strony wyniosłej i sztywnej jak kij od miotły pani na zamku? W miejscu, które chwilowo służy mu za dom? - Ostatnie zdanie mówiła już podniesionym głosem, gestykulując i z niezadowoleniem haczącym o gniew. Odetchnęła głębiej, przymykając oczy. 

- Dobrze, wiem. Wiem co zrobię. Wracam tam i idę ją zabić. Jeszcze nie wiem jak, dojdę do tego po drodze! - rzuciła, odwróciła się od krawędzi klifu i ruszyła z powrotem do zamku, stawiając szybkie kroki, które gdyby tylko mogły wypalałyby dziury w ziemi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander obserwował uważnie Saskię. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji, bo patrzył na dziewczynę zaskoczony. 

- Nie poluję na służbę. Nigdy w życiu nie zaatakowałem człowieka, który się albo nie bronił, albo nie był na skraju śmierci - Wyjaśnił mężczyzna. Jego słowa brzmiały prawdziwie. Ale przecież mógł kłamać. Nie wiadomo było, ile ma lat, więc mógł mieć bardzo duże doświadczenie w kłamaniu. Kiedy dziewczyna ruszyła w stronę Aleksander zareagował. Z zadziwiającą szybkością pojawił się przed dziewczyną. 

- Wybacz. Ale nie mogę pozwolić, żebyś to zrobiła - Powiedział poważnym tonem po czym spojrzał w oczy dziewczyny. Jego oczy błysnęły najpierw czerwienią a potem złotem. Wtedy dziewczyna poczuła, jak jej powieki stały się niemożliwie ciężkie. Nagle zachciało się spać tak jak nigdy wcześniej. Jakby nie spała z tydzień. Odpływając mogła usłyszeć jak przez mgłę słowa Aleksandra. 

- Wybacz mi Saskio. Bloed Dana - Powiedział i wtedy dziewczyna odpłynęła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był ten moment, w którym wiedziała, że popełniła spory błąd ufając Aleksandrowi. Zanim upadła, otwarła jeszcze usta i zdołała wykrzesać z siebie Wrzask, mając nadzieję, że przynajmniej zepsuje mu wieczór i przyprawi o ból głowy. 

A potem zasnęła, żegnając się jeszcze z gniewem i poczuciem niesprawiedliwości. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Saskia obudziła się czuła lekki, pulsujący ból w głowie. Leżała we własnym łóżku, w pokoju, który teraz do niej należał, ale miała na sobie swoją czarną sukienkę, w której w nocy rozmawiała z Patrickiem i trenowała z Aleksandrem. W kieszenie nadal leżał srebrny krzyżyk. Ale poza tym Dziewczyna miała pustkę. Zupełnie nie pamiętała tego, co się stało po treningu. Chyba była zbyt zmęczona i od razu położyła się spać. Słońce dopiero wstawało, o czym świadczyła cisza w pokoju wspólnym. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poderwała się do siadu, oddychając ciężko i z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w drzwi. 

Dziwne, nie zdarzało jej się zasypiać w ubraniu dziennym. Cóż, musiała być BARDZO, bardzo zmęczona. Chwilę później opadła z powrotem na poduszkę, widząc że dopiero nadchodzi świt. Chociaż raz warto byłoby się podnieść i wstać przed wszystkimi, zwłaszcza, że za nic nie mogła sobie przypomnieć od czego zaczynała obowiązki tego dnia. Ruszyła więc z mundurkiem do łazienki, żeby się przebrać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przebraniu i wymyciu się Saskia zobaczyła w pokoju wspólnym, że na stole stoi kubek z gorącą herbatą oraz kilka kostek cukru na talerzyku. Jadnak nikogo nie było widać. W kuchni też była cisza. No ale z pokoju nie było widać całej. Może ktoś się tam ukrył. Dziewczyna na dodatek poczuła lekki przeciąg. Jakby gdzieś było otwarte drzwi. Ale jedyne drzwi w tym pomieszczeniu, które prowadziły na zewnątrz były te do ogrodu, które na pewno były zamknięte, bo było je widać, oraz drugie, w kuchni. Te specjalnie przygotowane dla kucharzy do odbioru jedzenia. Może tamte? Kto wie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyła w stronę drzwi dla kucharzy, nie ważąc się tknąć herbaty, a sama wolała jej nie robić żeby przypadkiem nie namieszać w kuchni Patrickowi. Uprzednio na wszelki wypadek sprawdziła drzwi do ogrodu. Miała nadzieję, że ktoś już tam się pojawił, bo z jakiegoś powodu siedzenie samej jej nie odpowiadało. Gdyby nikogo nie było, zamierzała wrócić z powrotem do pokoju i poczekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...