Skocz do zawartości

[Gra] [Zapisy] Szkoła jak najbardziej specjalna


Lucjan

Recommended Posts

Sabina zrobiła się lekko czerwona. - A..ale cz..czemu.. J-j..jak dlaczego? - zaczęła się jąkać ale po chwili przestała, stanęła na palcach i przywarła swoimi ustami do jego ust. Po chwili odezwała się żeby wziąć oddech. - I jak? Podobało się? - zapytała niepewnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki, to ja was zostawiam. Tylko grzeczni bądźcie i pamiętajcie że ja wszystko widzę. - puściła im oczko i wyszła z pokoju. Ruszyła w stronę miejsca z którego tak naprawdę przyszła chwilę temu. Rozgadała się szukając tego blondynka z telefonem. Z początku nie mogła w ogóle go znaleźć lecz w końcu jej się udało dostrzec go w towarzystwie kilku chłopaków, z którymi jechała samochodem. Od razu podeszła e tamtą stronę z przyjaznym uśmiechem na twarzy.

- Hej, mogę się dosiąść? - zapytała patrząc na każdego z chłopaków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Gaillard popatrzył na kolejną dziewczynę zbliżającą się do stolika. Czy dziewczyny w tej szkole są demonami porywającymi ludzi w krzaki by wyssać z nich siły życiowe i czy wszyscy oprócz mnie zginą? - naszła go losowa myśl. - A nie, ta babka tylko chce się dosiąść. A ja dostaję głupawki. Boże, mam nadzieję, że nikt mi nie czyta w myślach. To by było niefajne. Hej, losowy czytaczu w myślach, ssiesz! - dodał na wszelki wypadek.

 Twarz Gaillard na chwilę przybrała głupawy wyraz, odzwierciedlając stan jego umysłu. Zaśmiał się na głos półprzytomne z zamkniętymi oczami. Otrząsnął się jednak po chwili.

- Pewnie, siadaj, miejsce się akurat zwolniło. Gaillard jestem, ale możesz mi mówić Francuz. Co cię sprowadza do tego stolika? - powiedział z na nowo przybranym uśmiechem i wyciągnął rękę.

Edytowano przez Matil
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(dobra tam bo za długo to idzie. Pogadaliście i poszliście spać.)

 

Następny dzień.

Każdy z was obudził się w swoim pokoju no może oprócz pewnej czwórki. Dante obudził się w pokoju Elizy i Guri. Gdy ogarnął co się stało zrobił się czerwony i szybko ubrał spodnie bo był w samych bokserki. Okrył Guri kocem a następnie ruszył do ich łazienki się umyć.

 

W tym samym czasie Sabina obudziła się w łóżku z Danielem. Pocałowała go na dzień dobry. - Pobudka kochanie. - powiedziała mu do ucha.

Edytowano przez Lucjan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No hej. - Nagle mu się coś wydało nie tak, jak on nie mógł pamiętać co się dalej działo po tym jak Sabina go położyła na łóżku. Cóż może przymknie na to oko. - Wiesz o poranku też jesteś ładna. - Pochwalił ją pomimo kilku powykręcanych włosów. - Robiliśmy coś w nocy? - Zapytał. - Bo chyba odpłynąłem. - Zaśmiał się nerwowo. - Nie ruszał się ale za to przytulał do siebie cały czas Sabinę która leżała na nim i zrobiła sobie z jego klatki piersiowej poduszkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak kiwnął głową potwierdzając słowa Francuza, potem wrócił wzrokiem do Bufeta.

- No, na dłuższą metę tak. Nie jest to co prawda najsilniejszy fizycznie Stand, bo są o wiele silniejsze, ale mój nadrabia to zasięgiem około siedemdziesięciu metrów. Chociaż, sposób w jaki go zdobyłem był znacznie dziwniejszy niż sam duch. - odpowiedział a potem zerknął na dziewczynę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( Sory Lucjan ale nie po to tam polazłam żeby teraz pomijać dzień xd ))

 

Eliza przyglądała się wszystkim chłopakom z osobna. Francuz? A to śmiesznie, w sumie to chyba wolała mówić do niego po imieniu. Gdy usłyszała, że może się dosiąść jeszcze bardziej się rozpromieniła i zajęła miejsce przy stoliku. Nie była głodna, przyszła tu z innych powodów. Najbardziej interesował ją chłopak, który ciągle wpatrzony był w telefon. Tym razem jednak na szczęście nie miał go w ręce... Ale może nie o tym teraz. Najpierw wypadałoby poznać kolegów.

- Miło mi, jestem Eliza. Przyszłam tu do was... Bo wiecie, w sumie to fajnie by było się poznać czy coś. Oprócz Guri i Dantego kojarzę tylko was. - zaśmiała się. - Ale oni... Chyba wolą zająć się... Ehkem, ważniejszymi sprawami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ruchają się pewnie hue hue hue -zauważył tępym głosem Józek, śmiejąc się rubasznie. - Siema Eliza. Siadaj siadaj, nikt cię nie zje, ale mam nadzieję że ty nikogo też nie. Już jakaś loszka porwała nam Szkocika, zniknął na stałe gdzieś tam... daleko.

Po tych słowach zwrócił się do Richarda, obserwując go uważnie, jakby ważąc swoje szanse. Nie wiedział czy może dać w ryj bezpośrednio jemu, nie chciał tego też teraz sprawdzać, ale musiał znaleźć jakiś sposób by się dowiedzieć. Tak na wszelki wypadek, jakby jankes jednak się rozmyślił i został wrogiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaka spojrzał na z dezaprobatą. Czy ten gościu słyszał chociaż o dobrym pierwszym wrażeniu?

- Khe khem... Kolega Richard tutaj właśnie opowiadał nam o swoim Standzie - wskazał ręką na Szkota. Czy Amerykanina. Galliard nie miał dobrej pamięci do ludzi

Francuz pociągnął pseudointeligenckiego łyka napoju owocowego z kielicha, uśmiechając się oczami.

- Jest to taki... niezauważalny pseudoduch kontrolujący elektronikę i używający przemocy - Czy było dostatecznie kulturalnie? Czy nadrabiam za Bufeta? - Właśnie miał nam powiedzieć, jak go zdobył, czyż nie?

Czekając na opowieść, rozpoczął zupę cebulową z grzankami i serem.

(Poprawione)

Edytowano przez Matil
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A żebyś wiedział. - zaśmiała się patrząc na Józka. - Ja wam nikogo nie porwę ani nie zjem, przynajmniej na razie. - dodała i spojrzała na Gilliard'a. Uprzejmie wytłumaczył o czym właśnie rozmawiali więc spokojnie mogła się dołączyć. A więc kolega Richard nie był demonem ani niczym takim. Prędzej jakimś magiem czy czymś w tym rodzaju. Zaciekawiona spojrzała na Rich'a czekając na kontynuację opowieści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Richard odczekał chwilę gdy wszyscy skączyli mówić. 

- No, długa opowieść to to nie jest. Wszystko stało się w przeciągu kilku godzin. No ale, pewna osoba której nie znam strzeliła do mnie z łuku, dziwaczną złotą strzałą. Dosłownie przebił mi lewy policzek, częśc podniebienia i tak aż do tyłu gardła gdzie wyszła. To było okropnie bolesne, a ten człowiek tylko do mnie podszedł i wyrwał tę strzałę. No i następnego dnia miałem mojego standa. Rock or Bust. To tyle - powiedział 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz, niestety doświadczenia nie posiadam więc masz rację. - Daniel wzdrygnął się lekko gdy Sabina usiadła mu na kolanach. Jej miękkie uda były bardzo przyjemne w dotyku a zapach włosów i skóry sprawiał że Daniel mógł odejść od swojego stoickiego zachowania. Brakowało igły to tej usypanej góry by rozpocząć lawinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...