Skocz do zawartości

Recommended Posts

- To świetnie - oznajmiła z uśmiechem. - Będzie to też trochę okazja do odświeżenia relacji - stwierdziła sama biorąc łyk herbaty. - Cóż, Zecora sprzedaje po prostu gotową mieszankę ziół na napar który przygotować dość łatwo. Nie jestem pewna kiedy będzie teraz znowu miała swój stragan, ale szczerze polecam - oznajmiła z uśmiechem. - A tak z ciekawości, oprócz Twilight, i Pinkie poznałeś już tu kogoś? - zapytała, jakby z nadzieją. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 577
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Poznałem jeszcze Rarity, oraz AppleJack. Szczerze powiem iż iż informacje o Rarity jakie słyszałem od gwardzistów co byli tutaj z Celestią są prawdziwe. Potrafi klacz onieśmielić. DO tego jej słownictwo, też jest wykwintne. Oraz po raz pierwszy usłyszałem od kogoś "Słodziaku". NAWET matka mnie tak nigdy nie nazwała - rzekłem jakby z tryiumfem ale nagle plecy dały mi siewe znaki. Pomasowałem tam i powiedziałem.

- A Applejack ma sporo wspólnego z moim kapitanem. Oboje na dzień dobry dali mi kosz na grzbiet który powaliłby połowę mojego starego oddziału. Ale tak poza tym to ma też spoko rodzinkę... ale jej babcie chyba gdzieś widziałem... nie wiem. Zresztą nie ważne - rzekłem biorąc łyk herbaty.

- Teraz... pewnie czekasz na to pytanie znając moje stare rozmowy z Dash... znalazła se kogoś czy dalej gada "czemu nikt jej niechce" a każdego po chwili odgania warcząc jak pies?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc o tym, że poznałeś inne kucyki, Fluttershy wydawała się być całkiem zadowolona, ale zauważyłeś jakby kąciki jej ust delikatnie drgnęły na wspomnienie tego, że Rarity potrafi onieśmielić. A może tylko ci się zdawało, bo ostatecznie Fluttershy cały czas pozostawała uśmiechnięta. 

- Cóż... ciekawe że pytasz, przez pewien czas, ktoś ją chciał i nawet jej warczenie mu nie przeszkadzało ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Więc w pewnym sensie tak i nie - powiedziała i zachichotała cicho. - Nawet jej kilka razy radziłam, żeby spróbowała mniej ofensywnego podejścia, ale nie wyszło. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie, ona się raczej nie zmieni. Musiałby się znaleźć kuc z cierpliwością godną Celestii by z nią wytrzymał w związku. Ale przynajmniej dobrze iż próbowała - rzekłem lecz wcześniej zauważyłem jej reacje na słowo "onieśmielić". Spojrzałem na nią uważniej. Trening w wojsku wyrodził u mnie zboczenie iż najmniejszy tik może coś powodować. Niemal za automatu zapytałem się, spoglądając się na nią martwiąc.

- Coś nie tak? Wybacz iż pytam ale... - zacząłem i nie wiem jak dalej powiedzieć... heh, jak zwykle zacząłem coś i nie wiem jak dokończyć. Dzięki szkolenie, jesteś zajebiste.

- Wybacz, po prostu chyba widziałem jakby Tik u ciebie... - rzekłem odrywając oczy od niej i popijając herbatę z lekkim poczuciem winy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluttershy spojrzała na siebie lekko zdziwiona, jakby nie wiedziała o co ci tak naprawdę chodzi. 

- Serio? Nawet nie zauważyłam - stwierdziła spoglądając na własny nos, prawdopodobnie próbując spojrzeć na usta, no ale nie udało jej się to. Po chwili wzruszyła ramionami - Pewnie to nic takiego - dodała, faktycznie mówiła jakby to nie była nic takiego, wzięła też łyk herbaty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybacz. Zboczenie zawodowe - rzekłem - Tyle w Canterlocie łazi kucy z Tikami iż wszędzie chyba zacząłem je widzieć - powiedziałem i wziąłem łych herbaty. Następnie spoglądam na nią.

- TO kiedy jest ten pokaz? Jeśli dzisiaj to o której? - zapytałem z przyjaznych uśmiechem. No może mi się zdawało, ale wciąż mi to nie daje spokoju. Zachowam to już dla siebie. Nie chce sobie bardziej grabić. Mimo wszystko czekam na jej odpowiedź z zastanowieniem. Jeśli mi się nie przywidziało... jeżeli serio był Tik na słowie "Onieśmielić"? Nie wiem, teraz zboczenie zawodowe przejmuje mój umysł i nie da mi żyć przez najbliższe godziny... A zapowiadał się taki miły dzień. DZIĘKI SHINING! ETYKĄ GWARDZISTY WSZEDŁEŚ MI NA UMYSŁ TAK BARDZO...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluttershy zerknęła na kalendarz wiszący na ścianie. 

- To będzie w przyszłą sobotę. O około czternastej ma się zacząć. Czyli za pięć dni - oznajmiła i odwróciła się do ciebie z uśmiechem. - To przyjdziesz? - zapytała z nadzieją wyraźnie wypisaną na twarzy. W tym momencie mogłeś całkiem dosłownie mieć problemy z wybraniem tej bardziej onieśmielającej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem myśleć. Następnie spojrzałem i dopiłem herbatę i rzekłem.

- Skoro ty mnie prosisz to nawet nie śmiem odmówić. Napiszę już od razu do szefostwa o urlop. No chyba iż Twi też idzie to mogę to wykorzystać jako "Eskortę" by móc pójść i nie musieć bawić się w papierach oraz biurokracji wojskowej - powiedziałem odkładając już pustą filiżankę i wstając.

- No, ja już muszę iść. Najwyższa pora wracać do obowiązków. Miło było cię znowu spotkać, Fluttti - powiedziałem otwierając swe kopyta na uścisk. No. Teraz czekam na jej uścisk. No... cieszę się iż spotkam jeszcze Samotną Królową Wszystkich Tsundere. Będzie znowu wielka beka jak zadawnych czasów.

"Rainbow: Czemu Nikt mnie nie chce!?"

"Ja: Może dla tego iż zachowujesz się agresywnie?"

"Rainbow: Zamknij się, idioto. Wkońcu kogoś znajdę"

"Ja: Ale prędzej ja się kogoś dorobie niż nasza Samotna Królowa Wszystkich Tsundere kogoś znajdzie"

I tak wyglądały nasze przeciętne przyjacielskie rozmowy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Twilight też obiecała przyjść, więc nie musisz martwić się urlopem - powiedziała z uśmiechem. Fluttershy też odłożyła swoją filiżankę. - No, skoro już musisz iść, szkoda, ale wpadnij jeszcze kiedyś - powiedziała i uścisnęła cię, nie musiałeś aż tak długo czekać. Uścisk był dość długi, najwidoczniej bardzo za tobą tęskniła. Potem odprowadziła cię jeszcze do drzwi, - To pa, Mooni. Do zobaczenia - powiedziała gdy już wychodziłeś, chociaż widziałeś, że odprowadza cię wzrokiem. 

Cóż, teraz w zasadzie pozostało ci tylko powrócenie do zamku.

 

=======

 

To był nudny tydzień. W tym mieście autentycznie nic się nie działo, więc w zasadzie przez większość czasu czytałeś, nie miałeś też zbyt wiele pogadać z Twilight bo ta większość czasu spędzała na jakiś badaniach. Udało ci się za to pogadać z Rainbow, chociaż była to krótka rozmowa, ot uścisk na przywitanie, trochę pytań i musiała spadać, dalej przygotowywać swój pokaz. Podobno przyleciała do ciebie w swojej dziesięciominutowej przerwie. Kto by się spodziewał, że będzie tak pracowita.

 

 

No ale wreszcie nadszedł dzień pokazu, trzeba przyznać, zebrało się sporo kucy, całe Ponyville. Oczywiście poszedłeś tam razem z Twilight, ale i reszta elementów się tam zebrała, siedzieliście wszyscy w jednym miejscu, razem. Była to wczesna jesień, liście na drzewach i ziemi przybierały wszelakie ciepłe barwy, czerwień, pomarańcz, żółć, mieszanki tychże kolorów, do tego bezchmurne niebo i jasno świecące słońce zapewniało przyjemną atmosferę na piknik na przykład. 

- Ach... czy może być miasto piękniejsze od tego... Ponyville? - odezwał się jakiś biały kuc z blond grzywą, w krawacie, z bułką w dłoni. Tylko, znaczek miał jakiś dziwny... jakaś bomba z kolcami i czaszką na niej... dziwne.

 

Wreszcie na niebie pojawili się Wonderbolts. Oczywiście, większość osób wiwatowała, ale jeszcze nie zobaczyłeś Rainbow Dash.

W pewnym momencie, coś się zmieniło, błyskawica, która pojawiła się dosłownie znikąd, trafiła wszystkich Wonderboltsów i wysłała ich lecących ku ziemi. Jednak szybka reakcja Twilight pochwyciła ich wszystkich w powietrzu.

- Oh, mogłem spodziewać się takiego refleksu ze strony Księżniczki - niewielkie załamanie na niebie, z którego to wyłoniła się peleryna, która to odkręcając się ujawniła ci postać śnieżnobiałego ogiera, pegaza. Z lekko falowaną grzywą, w pełnej srebrnej zbroi. No, oprócz hełmu. Nie znałeś go. Zauważyłeś jednak złotą aurę która tworzyła łańcuch ciągnący się jakieś kilka metrów za nim do którego przypięta była Rainbow Dash. A raczej złota obroża do której prowadził łańcuch - Ale obawiam się, że przedstawienie skończone. Potrzebuje czegoś co jest wasze... - oznajmił. Oczywiście, Elementy Harmonii chciały zareagować, zeskakując z waszych trybun. Próbowały zareagować, ale nim miały okazje, każda z nich miała podobną złotą obrożę. Ich próby reakcji skończyły się na niczym... 
- No już, już. Spokojnie drogie panie. Nie przemęczajcie się. Będę potrzebował waszej energii - oznajmił i pociągnął wszystkie łańcuchy, wyrywając coś z ciał całego Mane Six... te jednak pozostały w całości. Z tym, że wyglądały jakby na... przemęczone i wyblakłe. Nie dały rady nawet ustać na nogach. 

- Do zobaczenia - ogier zniknął. Nie wiedziałeś co robić, gonić cel który zniknął czy pomóc księżniczce, i reszcie. 

Pomoc była rozsądniejsza i ważniejsza obecnie. Podszedłeś do nich. 

- Moon... - głos Twilight był słaby, ale wiedziałeś, że cię woła. - Moon... m-mu-m-musisz... n-na-nas, za-zam-zam-za-zamek... - powiedziała i straciła przytomność. Było źle... 

Z pomocą tego wielkiego czerwonego Ogiera, jednego całego białego i groteskowo wręcz napakowanego i jeszcze jakiegoś udało się wam dostarczyć klacze do zamku. Usłyszałeś też instrukcje od Twilight co powinieneś zrobić, gdzie je zanieść. Do pokoju w podziemiu, o którym nie wiedziałeś, ale przypomniał trochę szpital, albo raczej skrzydło szpitalne. Stałeś teraz w progu, wszystkie klacze spały. 

- Straszne co nie? - usłyszałeś głos za sobą. Brzmiał trochę drwiąco i psotnie. Źródłem tego głosu była wysoka, fioletowa i rogata istota która stała za tobą. Ubrana w dziwne szaty, z talią kart w dłoni i masą złotych i srebrnych ozdób. - Pierwszy tydzień a tu taka tragedia. Tyle dobrze, że miała dość siły, żeby tobą pokierować co? Hehe. Do tego wyjaśniła ci podstawy jak podpiąć je do tych łóżek. Świetna sprawa. Ciekawe czemu woli je od szpitala... pewnie przez magię - wzruszył ramionami. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W cały ten czas wrzeszczę na siebie czemu pozwoliłem do tej haniebnej sytuacji. Do jasnej cholery nie mogę pozwolić by w następnych dniach upadła mi tak czujność, ARGH! Nawet nie minął tydzień, a już Księżniczka miała takie zdarzenie. Cholera jasna, Moon kim ty jesteś? Gwardzistą czy niemowlakiem który dopiero co dorwał się do ostrza! Kimkolwiek jest ten kuc... nie daruje mu... nie daruje mu iż skrzywdził Księżniczkę Twilight... Dashie oraz Shy... oraz resztę elementów. Za to wszystko wedle artykułu 7 paragraf 2 wers 10, może dostać od 100 lat w lochu... albo karę śmierci. O ile za resztę dałbym mu 100 lat... to Shy mu nie daruje...

Odskakuje i wyciągam ostrze nakopytne oraz tarczę i staje w pozycji bojowej. Wielka dwunożna istota z rogami o fioletowym kolorze skóry. Spoglądam na niego ostrożny.

- Kim jesteś! Co tutaj robisz!? - rzekłem stając murem do pokoju gdzie spoczywają Elementy... kurwa, teraz powiedziałem jakby to był ich grobowiec. Nie... Gdzie ODPOCZYWAJĄ Elementy.

- Odpowiedz w Tej Chwili! - warknąłem w bojowej postawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istota pochyliła się przed tobą po czym spojrzała na ciebie z pobłażliwym uśmieszkiem. Szybko też oceniłeś co było w jego spojrzeniu. Widział w tobie niewielkiego, szczekającego pieska, zupełnie jakby wiedział, że grozisz mu, ale tak naprawdę nie jesteś w stanie go skrzywdzić. Szydził z ciebie. Do tego świetnie się bawił.

- Uuu, warczysz - wyszczerzył się, pokazując ci rząd zaostrzonych zębów. Nie były to też zęby kuca, raczej czegoś mięsożernego i bestialskiego. W tej samej chwili też zniknął. Bez absolutnie żadnego ostrzeżenia, bez efektów magicznych. 

 

Zacząłeś się rozglądać i znowu go zobaczyłeś, teraz jednak stał tuż nad twarzą Twilight Sparkle, trzymając swoje włosy tak aby te nie spadły na jej twarz, słuchając swoim szpiczastym uchem rytmu jej oddechu. Spoglądając na swój nadgarstek. Jakby przeprowadzał badanie. Odsunął nawet część jej kołdry i przyłożył ucho do klatki piersiowej, w okolice serca, nasłuchując, patrząc na jej twarz. 

Po kilku sekundach wyprostował się i znowu nakrył ją kołdrą. Podszedł do jej twarzy i otworzył jej oko, świecąc w nie fioletowym blaskiem pochodzącym z jego dłoni. Po chwili kiwając głową. 

Odsunął się od delikwentki i przeszedł dalej. Krążąc tak, ignorując ciebie, zupełnie jakby o tobie zapomniał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- EJ! EJ CO TY ROBISZ?! - rzekłem podlatując tam. W tej chwili dotykając ją i robiąc cokolwiek ona robi to złamał 31 protokołów. Staje koło niego. I Wybacz ten tekst Twi... ALE...

- CO ty robisz. Rządam w tej chwili odpowiedzi. Jako Gwardzista Jaśnie Oświeconej Księżniczki Przyjaźni Twilight Sparkle, mam obowiązek wiedzieć co robisz... i czemu... - rzekłem nagle zmieszany co on tak wzasadzie robi...

- Nie no, poważnie co ty na wieczność wyprawiasz? - rzekłem już całkowicie zbity z tropu. Ostatnie wydarzenia sprawiły iż mój mózg to już całkowicie woda w stanie płynnym. TO CUD iż się jeszcze nie wylewa przez moje uszy. Czekam na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego kolejną badaną była Pinkie Pie, którą to przebadał dosłownie identycznie jak Twilight Sparkle, no może oprócz małego szczegółu. Przy niej zdawał się upewnić, czy na pewno zaraz nie wstanie. 

- Ta tutaj chyba wie więcej niż powinna - stwierdził idąc dalej. Do Fluttershy. - Widzisz mój drogi chłopcze, to co robię to badanie - oznajmił nasłuchując rytmu serca Żółtej Klaczy. - Albowiem widzisz, jestem całkiem zaciekawiony, cóż to się im przytrafiło. Śmieszna sprawa, ktokolwiek im to zrobił, użył magii której nie znam. Wyobrażasz to sobie? - wyprostował się nagle, spojrzał na ciebie, jakby podekscytowany i wskazał na siebie. - Ja tej magii nie znam. Wiesz co to oznacza? To wcale nie magia waszej ukochanej Władczyni, jej Siostry, ani nawet wasze Arcy-maga, Starswirla! To jest coś zupełnie nowego. Ale wiem, że nie stworzył tego samemu. To takie ekscytujące - ostatnie zdanie wypowiedział w sposób, który na myśl przywołał ci dziecko, które właśnie  czeka na otwarcie świątecznego prezentu. Zaraz potem wrócił do kontynuowania badań, tym razem na Rarity. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wyobrażam sobie? Koleś, ja nawet nie wiem kim jesteś? - rzekłem już odkładając broń. - Skoro znasz to miejsce to oznacza iż musisz je znać, jak mniemam - rzekłem i podszedłem bliżej.

- Co im jest? BO szczerze pierwszy raz widzę taką magię w postaci łańcuchów i obroży zrobionych jakby ze światła które sprawiły iż coś im "odebrano". Wiesz co się tutaj dzieje? - zapytałem z nutką nadzieji. Jeśli już coś wie to niech się przynajmniej ze mną podzieli. Muszę wiedzieć czy im życiu nic nie zagraża. Dopiero co odzyskałem Flutti oraz LTQ. Nie chce ich tracić, tym razem na zawsze. Spoglądam na niego wciąż oczekując odpowiedzi z jego strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... są dość sławne, trudno ich nie znać. One jednak nie znają mnie, ty też mnie nie znasz. Wiesz kto mnie zna? Wasze dwie władczynie. Ale nic ci o mnie nie powiedzą. Hehe - odsunął się od Rarity i przeszedł do Applejack. Powtórzył to samo badanie, na koniec została Rainbow Dash, gdzie raz jeszcze, zbadał ją. - Cóż, powoli mam coraz większe pojęcie - oznajmił i zniknął raz jeszcze. Znalazł się na korytarzu, poczułeś w pewnym momencie jak tracisz kontrolę nad ciałem i zaczynasz mechanicznie iść za nim. Zamknąłeś nawet za sobą drzwi. - Widzisz mój drogi Moonlightcie, nie mogę ci pomóc w wyjaśnieniu tej sprawy. Nie dam ci żądnej odpowiedzi, zwyczajnie nie mogę, nawet jakbym chciał, a nie chcę. Lubię patrzeć na wasze zachowania. Ale wiesz co mogę zrobić? Pomóc ci w odnalezieniu prawdy. Podsunąć poszlakę pod nos, podpowiedzieć w trudnej chwili, wspomóc dobrą radom i dobrym słowem - oznajmił ciągnąć cię za sobą na górę, na trzecie piętro, aż do salonu gdzie usiadł na fotelu. Na stoliku przed nim leżała gruba księga. Oprawiona w... skórę. Od razu wiedziałeś jaką, to była skóra kucyków. Jej kartki był stare, już od dawna pożółkły, ale jednak dalej były wypełnione. Usiadłeś naprzeciwko. - Powiedzmy, że to oferta. Pomogę ci rozwiązać tę sprawę, ale ty, będziesz musiał mi zapłacić - w tym momencie przetarł dłonie. Za deszczem padał deszcz, a powolny stukot kropel wody wybijał dziwaczny rytm w pokoju. 
Usłyszałeś kapiącą wodę... ale dalej byliście w tym samym pokoju. 

 

Blade światło, nie padało z żadnego normalnego źródła światła, blade, kolorowe ogniki krążyły nad wami, pogrążając pomieszczenie w półmroku, czułeś jakby każdy kąt żył, jakby coś właśnie tam czyhało, na ciebie, na księżniczkę, na Fluttershy. Jakby jedyną granicą pomiędzy bestiami z cieni a tobą i klaczami które miałeś bronić była istota siedząca przed tobą. Ujadanie psów, szelest kartek, dźwięk trzaskającego w ogniu drzewa. Krople...

 

 

Krople...

 

HUK 

 

Nagłe, błękitne światło pochodzące z błyskawicy oświetliło pokój, pokazując ci w pełni oblicze twojego rozmówcy. Bez wyrazu, z ostrymi rogami, ozdobionymi kolczykami. Czerwone ślepia, bez źrenic, bez białka, wgapiały się w ciebie, świdrując twoją duszę i męcząc  twój umysł. 

 

Wyjący wiatr, zdawał się do ciebie mówić. Nawołując, krzycząc twoje imię. Nie czułeś jednak zimna, nie czułeś też ciepła. 

 

 

- Oferuję ci... układ - odezwał się po chwili milczenia. - Dość prosty, jak już mówiłem, pomogę ci w rozwiązaniu tejże sprawy. Nie musisz zapłacić mi teraz. To jak? - kolejny huk błyskawicy, raz jeszcze oświetlił twarz istoty, szczerzącej się w uśmiech, raz jeszcze pokazując swe ostre, drapieżne zęby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym wszystkim co słyszę idąc za nim, czułem coraz większe zmieszanie. Wiedziałem już powoli co to za rodzaj istoty, a późniejsze wydarzenia tylko i wyłącznie mnie utwierdziły w tym iż to ten typ demona co oferuje pomoc... ALE za zapłatą, pewnie chodzi mu o duszę. Następnie czułem wszystko... co nam może zagrażać. Potem objawił mi się w całości. Propozycja... no... chyba sądzi iż jestem taki głupi by na starcie ją zaakceptować nie drążąc tematu.

- Nie wiem za kogo mnie uważasz, ale nie zgodzę się dopóki nie poznam treści tej zapłaty. Czego będziesz chciał - rzekłem nie zmieniając swojego kamiennego wyrazu twarzy. Nie oddam niczego na ślepo. Prawda, uratowałbym księżniczkę i resztę... ale potem by mnie zabiły gdyby się dowiedziały. Dlatego chce poznać dalsze szczegoły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wraz z momentem zadania pytania, poczułeś jakby twój umysł właśnie został wylany z twojej głowy wprost na stół, gdzie osobnik, który właśnie świdrował cię wzrokiem, całość mógł przeczytać, z pobłażliwym uśmiechem.

- Nie jestem prostym demonem. Takie określenie jest wręcz dla mnie obraźliwe mój drogi - oznajmił spokojnie wpatrując się w ciebie, dalej mając ten sam pobłażliwy uśmieszek. - Ceną nie jest też twoja dusza, o nie. Po co mi twoja dusza? Nie jestem jakimś żałosnym Liszem, który swoją nieśmiertelność w nieżyciu utrzymuje kosztem dusz innych. Nie jestem alchemikiem pragnącym równowartości i baterii do swojego kryształu mogącego tkać świat, zdawało by się za darmo - ciągnął tak ten temat, a dźwięki otoczenia zdawały się stawać coraz głośniejsze. Co ciekawe, to głos istoty słyszałeś najdokładniej, a ten głośniejszy się nie stał. - Będziesz musiał wykonać dla mnie przysługę. W przyszłości. Niewielką, po prostu przyjdę, jeśli będę potrzebował twojej pomocy. A ty wykonasz moją prośbę bez gadania. Tylko tyle - oznajmił i uśmiechnął się. Teraz, wręcz zachęcająco. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Daj mi chwilkę - rzekłem i zacząłem myśleć.

No... skoro Celestia i Luna znają go to musi być powód by nie mówiły tego nawet Twilight skoro Ona go nie zna. Może on być niebezpieczny... chociaż... skoro sugeruje iż mi pomoże... ale ta zapłata. Wciąż mam złe przeczucia co do tej pomocy z jego strony ale... no... jeśli te złe przeczucia moje okażą się prawdziwe... to pieprzyć to, zgadzam się. Spoglądam na niego po chwili i mówię.

- Skoro wiesz iż wcześniej myślałem o Demonie to pewnie teraz też wyczytałeś moją odpowiedź. Więc raczej nie muszę ci jej mówić - rzekłem nie zmieniając wyrazu twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie dobijemy targu, do momentu w którym oficjalnie, głośno i wyraźnie nie wypowiesz tego, że się zgadzasz. Musi to być wykonane z własnej woli. A do tego musimy... cóż, przybić sobie żółwika, bo dłoni to ty nie masz - zaśmiał się, trochę złośliwie. - Takie jednak są zasady. Jeśli chcesz je przeczytać, pierwsza strona mojej książki. O tutaj - otworzył księgę oprawioną w skórę pokazując ci pierwszą stronę, gdzie faktycznie, mogłeś przeczytać dokładnie to co ci powiedział. Wyciągnął dłoń w twoją stronę. Tak abyś mógł mu ją przybić. - To jak? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc wziąłem głęboki wdech i wydech.

- Więc zgadzam się na twoją ofertę... jak mam cię nazywać? - zapytałem. Wkońcu się muszę do niego jakoś zwracać chyba, nie? Mimo wszystko o ile te zadania nie będą biły się z moją ideologią, to raczej nie powinno być z tym problemu bym je wykonywał. Mimo wszystko w tym momencie najważniejsze jest ocalenie księżniczki, oraz elementów. Tylko to się dla mnie teraz liczy.

- Więc co dalej. Wiesz co to był za kuc który im to zrobił?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W momencie w którym przybiłeś mu żółwika, całe światło wróciło do pomieszczenia, tylko deszcz dalej stukał. Nie było jednak tego okrutnego poczucia niepokoju. Istota rozluźniła się i wygodnie oparła o oparcie fotela. 

- Cóż, zacznijmy po kolei. Masz do czynienia z pegazem, który to potrafi używać magii. Twoim najlepszym ruchem w tej sytuacji będzie kontakt ze specjalistą od magii. Oczywistym wyborem była by Twilight Sparkle, ale ona jest w obecnym momencie absolutnie pozbawiona sił - odezwał się po czym wstał i ruszył w kierunku drzwi. - Ale na pewno ma jakiś znajomych znających się na magii. Może ją o to zapytaj? - zerknął na swój nadgarstek. - Powinna się wkrótce obudzić. Na krótką chwilę, ale wciąż powinna. Przepytaj ją o to. A teraz powodzenia - zniknął. Bez żadnych błysków, ani dymu. Już go nie było, a ty zostałeś sam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc wracam do nich. Następnie sprawdzam czy wszystko mają na tyle by mogły szybciej wypocząć, było im miękko itp. Mimo iż wciąż zamierzałem to zrobić to mimo wszystko po drodze wołam jeszcze Spika bo powinien gdzieś tutaj być. Przyda mi się jego pomoc. Jeśli ten stwór mówi prawdę... to mamy do czynienia z czymś czego nie powinno mieć miejsca. Pegaz używający Magii? Co to za absurd... ale mimo wszystko sam to widziałem na własne oczy i to jest najszczersza prawda, nie ważne jak bardzo absurdalnie ona brzmi. Mimo wszystko dopuki się Twi nie obudzi, zajmuje się nimi i dbam o nie. Razem czy bez Spika. Poproszę go też by mi powiedział gdyby któraś się obudziła jak mi będzie pomagał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spike'a nie było na górze, był w pokoju w którym były Mane Six. Najwidoczniej miał ten sam pomysł co ty, żeby się nimi zająć. 

Chociaż w zasadzie nie mogliście zrobić zbyt dużo. Jednak, słowa istoty się potwierdziły, po pewnym czasie Twilight się obudziła i słabym głosem przywołała was obu. Chociaż bardziej było to nawoływanie do kogokolwiek. 

- C... co się... stało? - zapytała po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbiegam do niej.

- W porządku Twilight. Jesteście w tym pomieszczeniu co mi powiedziałeś. Jesteście bezpieczne - powiedziałem stojąc blisko niej zmartwiony. Nie lubię tego robić ale niestety teraz muszę.

- I wybacz iż to muszę zacząć ale... znasz kogoś znającego się dobrze na magii? Zaatakował was Pegaz używający magii więc trzeba się dowiedzieć więcej przed podjęciem większych kroków. Jeśli znasz takowego, powiedz mi. Udam się do niego i postaram się dowiedzieć więcej na ten temat - rzekłem do niej wciąż zmartwiony. Nie lubię tego robić ale jeśli chce złapać tamtego gościa... to nie mam zbytniego wyboru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight spróbowała podnieść się do siadu, ale całość spełza na niczym. 

- N... nie przemęczaj się - powiedział Spike. 

- Nie... n...nie. Z...zostań tutaj... a ty S... Spike... wyślij te... cztery... listy... - zatrzymała się na moment, oddychając ciężko. - Po...trzebujemy... pomocy... - znowu się zatrzymała. - Spike ich wezwie... Musimy... dow... dowiedzieć się... co zrobił... - starała się jeszcze coś powiedzieć ale ostatecznie znowu zasnęła. Spike spojrzał na ciebie. 

- Ja... pójdę wysłać te listy. Musimy dowiedzieć się co się stało! - oznajmił głośno i ruszył biegiem na górę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...