Skocz do zawartości

Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]


Magus

Recommended Posts

Nie przejęła się tym ani trochę, była pegazem i zrobiła najnormalniejszą rzecz na świecie, wzbiła się w powietrze mimo że doskonale widziała w kurzu, jak biegał, gromadził magię mającą ją najprawdopodobniej zaatakować, tylko ona miała ją w głębokim poważaniu, kiedy jej ogromne skrzydła zagarniały powietrze tworząc jeszcze większą burze pyłu... Tylko na kilka metrów od Fate było spokojnie i pył zdawał się omijać tamto miejsce. Jakby klaczka nie chciała by jej futerko zostało pobrudzone...

- Coś nie tak Night? - zapytała biała klacz obserwując ze spokojem widowisko, jak pegaz wbiła się jeszcze wyżej korzystając z zamieszania, które tylko pogłębiła, bo skoro ona nie miała w tym wszystkim widzieć, to czy on mógł cokolwiek widzieć w burzy pyłowej? Jeszcze wyżej, w pyle pojawiały się kręgi po których biegał i on w swej zbroi z błyszczącym rogiem... Złożyła skrzydła, większa masa zapewniła jeszcze większą prędkość. Miała spaść na niego, od strony grzbietu i całym pędem wcisnąć go w ziemie przewracając niczym orzeł swoją ofiarę, jednak ona nie miała szponów by go pochwycić ponieść ku niebu i zrzucić by połamać kości... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

Pojedynkującego się gwardzistę, zdziwiło, że spokój trwał tak długo. Miał pewność, że klacz wyleci niemal natychmiast na niego z chmury pyłu, tymczasem nadal nic nie wskazywało, że ta tak zrobi. Drugą opcją było, że spróbuje rozgonić ten pył, jednak w tym kierunku też nic się nie działo. Zmarszczył lekko brwi, widząc jednak, że pyłu przybywa coraz więcej. Hełm chronił jego oczy, przez co pył, nie mógł się do nich dostać, ale problemem pozostawała widoczność. Nie był w stanie nigdzie dostrzec swojej przeciwniczki. Jego własny plan w tym wypadku obrócił się przeciw niemu. Podobny problem miał okoliczne kucyki, które próbowały coś wypatrzyć w chmurze pyłu, ale nie były w stanie. Najwyraźniej cała sytuacja stała się niezwykle widowiskowa, bo nawet z wnętrza świątyni kucyki wychylały głowy, by zobaczyć skąd się wzięła ta niespodziewana chmura.

 

- Martwiłem się - powiedział cicho Night. Opuścił lekko głowę, chyba uznając, że to bez sensu, biorąc pod uwagę, że jeśli już to one by mogły martwić się o niego. Znów spojrzał na chmurę pyłu. - Po co ten pokaz? - spytał niepewnie, najwyraźniej próbując zmienić temat. Nie rozumiał do końca, jaki był cel całej tej konfrontacji. Nagle z chmury pyłu dobiegł głośny męski wrzask. Gwardzista leżał plackiem na ziemi, gdy Qualm Mask na nim stała. Wyglądało, że walka w tym momencie dobiegła końca, bo ten nawet nie miał siły się ruszyć.

- Mam cię... - nagle powiedział jeszcze słabo i z ziemi wyrosły niczym grzyby po deszczu magiczne łańcuchy, których celem było złapać klacz za kopyta i tułów, tak by musiała schować skrzydła i nie mogła ich piór do rozpędzenia magii, jak ostatnio. - Myślałaś, że biegałem bez celu... - mówił nadal ledwo, nie będąc w stanie podnieść się z ziemi.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ty myślałeś że wiesz o mnie wszystko... - mruknęła, a jej kopyto stanęło na jednym z łańcuchów, by zadziało się dokładnie to co ostatnio... Mało tego myślał że ją miał, a klacz nie musiała nawet otwierać skrzydeł, wystarczało że magia miała kontakt z jej ciałem by zacząć nadwyrężać magiczne siły gwardzisty, a Qualm ją pochłaniała ciągnąc jeszcze mocniej z jego mocy...

- Daruj sobie to, bo cię poobijam dopóki nie powiesz że przegrałeś... - mówiła siłując się z nim, bo nie wyobrażała sobie by ktoś taki ją mógł pokonać, a ona nawet nie zaczęła... Świdrowała go oczami, napięła mięśnie i mimo że była w takiej sytuacji zachowywała się nad wyraz spokojnie. Czy patrzyła na niego w tamtym momencie tylko z góry? Ona faktycznie uważała się za lepszą.

- Obraził cię, a ja nie pozwoliłam na to w mojej obecności... - Fate spojrzała na Nighra z typową radością. - A to co widzisz samo wyszło, ale wygląda pięknie, a ona może rozruszać kości... Tylko to nie dla niej przeciwnik... - mówiła obserwując to co się działo i wydawało się że ona doskonale widziała to co się działo. Mimo że spora część pola była ukryta w pyle.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

- Nigdy! - ledwo wysapał, próbując się wyrwać. Nie mógł uwierzyć, w to co widzi. Pegaz niszczył jego magię jak nigdy nic. Niemożliwym było by ktoś z tak niskiej i żałosnej rasy był do tego zdolny. Była jak chodzący ładunek odpychający dla wszelkiej magii. Nie... To było coś innego... Ona nie niszczyła jego magii, a ją pochłaniała. Co gorsza, czuł, że siły go opuszczały, zupełnie jakby siłował się z jakimś wampirem lub podmieńcem pochłaniającym z niego wszystko. Prychnął wściekle, próbując nadal się wyrwać, słysząc jej słowa. Nie miał zamiaru się poddać, nie mógł przegrać, bo było to zaprzeczeniem wszystkiego czego uczyła Crystal. Znów spróbował zebrać magię w rogu, ale iskry stawały się coraz słabsze, niemal wyblakłe. - Crystal... wybrała jednorożce... nie przegram z żałosnym pegazem... - mówił bezsilnie, gdy jego towarzysze próbowali coś zobaczyć w chmurze pyłu. Może i nawet by się wmieszali, ale mieli związane kopyta, skoro chronił ją taki jednorożec. Sytuacja więc w ich oczach musiała wyglądać żałośnie.

 

- Nigdy nie pogodzi się z porażką - westchnął Night. Nie bardzo wierzył by gwardzista, w dodatku jednorożec, zechciał uznać wielkość pegaza nad sobą. Spojrzał kątem oka na Dancing of the Fate. Nadal nie mógł uwierzyć, że tak dobrze wciela się w swoją rolę. Wątpliwości cały czas były zbędne. - Nie jestem do końca pewny co tam się dzieje - mruknął, widząc tylko wielką chmurę pyłu. - Ty najwyraźniej nie masz tego problemu - lekko mrugnął. - Zapewne Qualm wygra, ale nie mierzcie potęgi Crystal jednym gwardzistą. Widziałaś go również, wtedy prawda? - oczywistym było, że mówił o żołnierzu oddziału śmierci. - Nie bez powodu wzbudzają wielki lęk i...

- Złaź ze mnie! - rozległ się pełen wściekłości wrzask z pyłu. - Ja... poddaje się... - powiedział już bardzo cicho, by nikt poza nią nie słyszał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty już przegrałeś, a teraz głośno zawołaj, jeszcze raz by na pewno wszyscy usłyszeli o twojej porażce... - zawołała zwycięska Qualm po tym jak już poddał się, a próżno było w jej głosie sprzeciwu, bo wszystko powiedział ale stanowczo za cicho i myślała że coś kombinuje, odejdzie rzuci się na nią mimo że leżał na ziemi, obróci wszystko przeciwko niej gdy widać było jak z jej skrzydeł po raz kolejny ulatywała magia w postaci szarych strug, a sama klacz była gotowa do ataku, mimo że ogier posiadał na sobie pancerz.. był jednorożcem i powinna go uszanować, to ona nawet nie myślała by to zrobić...

 

- Widziałam, poczułam a mam nawet jego magie do analizy i byłabym głupia nie szanując kogoś kto dał radę pokonać komnatę luster, zdołał oszukać wszystkich... - powiedziała, a wir powietrza wyrzucił chmurę pyłu do góry, by pokazać innym co się tam dzieje, jak Qualm stała tak blisko powalonego jednorożca... - A to jest tylko zwykły kucyk za bardzo wierzący w swoją wielkością i potęgą... Też byś mógł widzieć, ale czy jest to ci potrzebne? - uśmiechnęło się z typowa dla siebie gracją, wydawała się go traktować niemal na równi ale jednak nie do końca... Zachowywała się jak panna, a on tylko zabawiał ją rozmową na poziomi... - Tu nie było co oglądać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

- Ty cholerna, obrzydliwa, przeklęta... - warczał ogier, na jej ostatnie słowa widząc jak pył powoli opada i odsłania przed wszystkimi jego porażkę. Jego oczom pokazał się okropny obraz. Widział jak kucyki obserwujące jego walkę, teraz z niego drwiły uśmiechając się z politowaniem i szepcząc coś do siebie. Nawet inni członkowie gwardii, wpatrywali się na niego kręcąc głową. Gdyby tylko widzieli to co on. Jednak żaden z nich nie mógł dostrzec, co tu się działo i teraz widzieli w nim miernotę. - Oszukiwałaś... - znów wysapał, powoli wstając. - Nikt nie potrafi wchłaniać magii, a na pewno żaden żałosny pegaz... - zacisnął zęby, uderzając z bezradnością przednim kopytem i wznosząc odrobinę pyłu w powietrze. - Poddaje się! - powiedział bardziej twardo, a jego koledzy słysząc to, kręcili głowami zażenowani.

 

- Też kiedyś byłaś zwykłym kucykiem - powiedział nagle Night, wpatrując się w obraz walki, gdy chmura pyłu w końcu zniknęła. - Wiem, że było inaczej, ale jeśli Crystal posiada niezbadane tajemnicze, to czy też mogła przekazać je zwykłym przeciętnym kucykom? - spytał bardziej siebie niż ją. - Co teraz zrobi? - spytał patrząc na Qualm. - Chyba już osiągnęła co chciała

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja oszukuje? - w głosie jej wyczuwalna była igraszka, nie traktowała go na poważnie bo nie zasługiwał na to, gdy podchodziła do niego, a jej skrzydło całkiem zalotnie przesunęło się po jego pancerz, wzdłuż boku. - To nie ja posunęłam się do postawienia zasłony dymnej... Wiedziałeś na co się porwałeś, a teraz na własne życzenie jesteś mój... - powiedziała co ze sporym uśmiechem. Sam się na to zgodził. Przegrał używając magii... Zastanowiła się czemu nie wziął ją na walkę wręcz, ale to już nie było ważne, istotne... Jego los był w jej kopytach i jeśli myślał że jeszcze bardziej nie można go upokorzyć to się mylił, bo Qualm doskonale wiedziała co chciała z nim zrobić tak przy wszystkich.

 

- Ja, Qualm, Haze zawsze widziałyśmy więcej ale nigdy nie tak samo... Jakby nie zaistniały pewne okoliczności już by mnie tu by nie było... - westchnęła spoglądając na Nighta a w jej oczach przewalał się czasowy pył... Gwałtownie, by się uspokoić i w jej oczach na samych skrajach były widoczne tylko złote pierścienie... - Nie wiem to możliwe... Sama tego doświadczyłam... Władam magią... ogniem, powietrzem i 6 innymi - Zamyśliła się dłuższy moment. - A ta jej magia jest dziwna, jeśli brać pod uwagę co doświadczyłam, to co oddał mi gwardzista... - zamyśliła się. - Karze całować się po tylnych kopytach... by go upokorzyć, by oddał jej hołd, oddać hołd godny seniorowi, przepraszając że zawinił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

- Nawet o tym nie myśl  - warknął, widząc jej skrzydło, przesuwające po jego pancerzu i odważne ruchy. Sam już nie wiedział, co było gorsze jej obecne zachowanie, czy słuchanie jej przeklętego głosu. Najchętniej by odszedł, odpychając ją od siebie, ale... Spojrzał w kierunku jej pani. Wiedział, że jeśli zrobi coś głupiego, może go to słono kosztować. Ponadto i tak zabrały mu zbyt wiele w oczach wszystkich, by mógł jeszcze stracić honor, skoro zgodził się przed wszystkimi na warunki pojedynku musiał ich dotrzymać. W oczach wszystkich upadłby niżej niż kiedykolwiek można, a na to nie mógł sobie pozwolić. Więc nawet bez obecności Fate, był teraz związany umową. Widział jak inni gwardziści kpią z niego, coś do siebie szeptając. W końcu ciężko westchnął. - Miejmy to z głowy... - powiedział ciężko, ale mniej nerwowo niż zwykle. - Powiedz czego oczekujesz, więcej mnie nie zobaczysz, a ja ciebie i wszyscy będą szczęśliwy - mruknął ciężko, opuszczając głowę.

 

- Doświadczyłaś? - powiedział nagle zszokowany Night. - To znaczy, że w świątyni coś się stało? - lekko mrugnął, zastanawiając się teraz jakie konsekwencje będzie miał rytuał dla każdego kucyka, który brał udział. Sam nie pamiętał by poczuł coś dziwnego przy swoim rytuale poza mocą, dziwną i tak odległą. Nagle dotarły do niego słowa klaczy. - Mówisz poważnie? - lekko mrugnął. - Cóż... To rzeczywiście trochę nietypowe... W sumie nie sądziłem, że Qualm bawią tego typu rzeczy. Tyle się wysiłku żeby go tylko upokorzyć? - spytał nieco zaskoczony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Właściwie mogłabym prosić cię o cokolwiek... - mówiła a jej głos jakby wahał się w dość rytmiczny sposób, a lotki jej skrzydła przejechały po jego szyi. - I tak byłbyś zobowiązany nawet do tego co przeszło ci właśnie przez głowę - zacmokała głośno - jednak chce tylko drobnego gestu. - pokręciła głową, gdy na niego patrzyła i wydawała się nawet dostrzegać kolor jego oczu.. - pocałunku - mruknęła po dłuższej chwili - tylko trzech i to w kopyto... - mówiła jakby go uspokajała ale jej uśmiech nie wróżył dobrze...

- W tylne prawe kopyto - uśmiechnęła się istnie jadowicie gdy stanęła do niego bokiem... - gdy będziesz przepraszał mnie... i moją Panią, za brak wiary w wiarygodność jej słów, osądu... - Gest ten wywodził się jeszcze z starodawnej zapomnianej Equestrii... Gdzie wasal właśnie w ten sposób przepraszał, korzył się niekiedy by nie stracić lenna. Tylko czy taki ktoś mógł o tym wiedzieć? Czy w czasach obecnych tylne kopyta były traktowane jako nieczyste? Była ciekawa jak to odbierze bo czekała... i jeszcze by tego było mało musiał się przed nią pokłonić... Przed pegazem, jego zdaniem kimś gorszym.

 

- Widziałam inną przestrzeń, głos w nim i postać... To było dziwne i takie odległe - westchnęła zastanawiając co się tam właściwie stało i wszystko do niej wracało, gdy potrząsała głową by przez moment wszystko wyrzucić z siebie a dzwonek zadzwonił głośno... - To była rekreacja... ona nic nie zrobiła i mogłaby cały dzień stać, walczyć... To dla niej nieistotne, teraz czuje że żyje...- westchnęła spoglądając na to co się działo, jednak nie było to już istotne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

- Ty sobie chyba żartujesz! - wrzasnął niemal natychmiast, słysząc słowa tej absurdalnej propozycji jaką mu dała. Samo to jak się z nim bawiła, uświadamiając go, że jego los jest w jej kopytach i może nawet zrobić sobie z niego zabawkę, było już poniżające. Spodziewał się wielu rzeczy, ale nigdy takiej propozycji. Spojrzał po okolicznym tłumie i chichocących wokół jednorożcach. Wiedział jak to musiało wyglądać. Poniżenie dla całego gatunku jednorożców. Sama myśl o dotknięciu jej brudnych kopyt była wręcz odtrącająca. Spojrzał na Dancing of the Fate, mając nadzieje, że ta mimo wszystko wstawi się za nim dla dobra całego gatunku i repyutacji.

- Na co czekasz?! - nagle krzyknął któryś z gwardzistów. - Całuj i może na kolacje zaproś ją! - wrzasnął w jego kierunku, gdy inni gwardziści zaczęli się śmiać. Spojrzał w ich kierunku, najwyraźniej rzucając im wściekłe spojrzenie.

- Zgoda - powiedział ponuro. - Ale w hełmie i nie tu przy wszystkich - próbował negocjować obecną sytuacje.

 

- Inną przestrzeń? - powiedział nagle zszokowany Night, nie wiedząc co o tym myśleć. - Nic nie rozumiem. Widziałem cię jak podeszłaś do kapłana. Byłaś tu cały czas, jestem pewny - lekko mrugnął. - Jeśli to co mówisz jest prawdą, wydaje się, że czas dla nas w tym świecie dla nas stanął, ale nie wiem czy to możliwe - przyłożył kopyto do brody. - Myślisz, że widziałaś ją? - nie mówił imienia, bo wiadomo o kogo pytał. Spojrzał potem na Qualm Mask. - Czyli prawdziwy z niej wojownik - uśmiechnął się słabo. - Przynajmniej wiem  co teraz lubi, bo do tej pory była z was dla mnie największą zagadką - znów spojrzał na Dancing of the Fate. - Chociaż nie wiem tak do końca co i ty lubisz - mruknął cicho.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy White razem z Sinister usłyszały rozmowę gwardzistów z napięciem patrzyły na Crimson, mimo to nie podjęły żadnej akcji ufając że to ona wie jak najlepiej postąpić w tej sytuacji. Problem jednak rozwiązał się sam gdy dwa ogiery zakończyły gadkę, poszli na dalszy obchód i następna cześć drogi poszła już gładko.

- Użyje magii - Stwierdziła biała klacz. - To już nie tak daleko a mam dziwną obawę że jakiś patrol natknął się na tą dziurę i ją załatał - Wzruszyła ramionami i spojrzała na Sinister. - Po za tym mam nadzieje że nasza przyjaciółka która sporo się nauczyła w kryzysowej sytuacji nas obroni... 

- Nie prowokuj mnie - Delikatnie się uśmiechnęła. - Jeszcze jedno słowo zwątpienia i nie powiem Stalkerowi że jesteś z nami. A co do Star... Jest martwa - Mówiła jakby nie miało to dla niej żadnego znaczenia. - To główny problem przez który nie może zbyt wiele zrobić. 

- Komu? - White zmarszczyła brwi ze zdziwienia i po krótkiej chwili teleportowała całą trójkę za ogrodzenie. - Nigdy nas nie przedstawiłaś. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crimson Burn,

- Psuje to nam trochę zabawę ale twoje myślenie ma sens - wzruszyła kopytami, mówiąc do White, a potem znów zaczęła przysłuchiwać się niewielkiej sprzeczce obu klaczy. Nie wydała się jakoś specjalnie zmartwiona, że ta Star nie żyje. Bardziej zaintrygował ją chyba ten Stalker, to było dość nietypowe imię. - Sama też go chętnie poznam - mruknęła, gdy dyskusja chwilowo się zakończyła. - O ile jego imię nie ma związku z jakimiś dziwnymi przyzwyczajeniami - pokręciła głową. - Co do tej Star... Raczej nie zginęła bez powodu, a jeśli zachęca cię do dziwnych, to lepiej uważaj, bo może też zapędzi cię tym do grobu czy coś. Nie wiem jak to jest z twoją magią i zdolnościami, ale ja bym tam duchom, czy zombie nie ufała. Dobra, teraz najlepsze - powiedziała, prowadząc je wprost do lasu Everfree i nic więcej nie wyjaśniając. Wydawało się to samobójcze, biorąc pod uwagę, że nawet gwardia unikała tego miejsca. Gęstwiny lasu stawały się bardziej ponure, im bardziej się wchodziły w głąb tego przeklętego miejsca, a na dodatek słychać było dziwne dźwięki. Nagle jednak stało się coś nieoczekiwanego. Crimson nagle wybiegła przed obie klacze i wskoczyła prosto w jedno z okolicznych drzew.  Powinna się najpewniej na nim zranić, a nawet zabić być może, tymczasem po prostu zniknęła. Po niewielkiej chwili wychyliła nagle głowę z drzewa, do którego wskoczyła. - No na co czekacie? Wskakujcie - powiedziała, nim znowu jej głowa ponownie zniknęła w drzewie.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie... - powiedziała niezwykle krótko spoglądając na niego, a sama Fate była zbyt zajęta Nightem, dyskusją z nim i właśnie tak ważny dla niej był... Był nikim nie godnym już nawet jej uwagi. - bo co to byłaby za zabawa gdyby tu wszystkich nie było? - Rozpostarła szeroko skrzydła pokazując ich wszystkich w koło chichoczących przez co tylko wyglądała dość potężnie, majestatycznie wręcz.. Zmrużyła oczy zanim zaczęła mówić.

- Wiem że miałeś przed oczami moment swojej chwały... - wzruszyła skrzydłami by pojedynczym piórem wybijać w mu napierśniku co o nim myśli... -Jak zawiodłam leżałam u twoich kopyt, a ty dyktujesz warunki, roszczenia do mojej Pani... -  Pokręciła głową i słychać w jej głosie było agresje. - Jednak role się odwróciły i nie masz swojego zdania, woli... Sam tego chciałeś... - Nabrała powietrza i krzyknęła do niego jakby się na musztrze znajdował, a ona sama była jakimś kapitanem.. -Ściągaj ten hełm i całuj...

 

- To było coś mentalnego do zbadania... - westchnęła opuszczając głowę po czym uśmiechnęła się patrząc na niego  - Myślę że tak... To ją widziałam i dyskutowałam, rozmawiałam w antycznych dialektach tylko to nigdy nie było moją mocną stroną brak mi w tym cierpliwości ale o tym może później. Muszę się zastanowić nad innymi rzeczami... - Spojrzała jeszcze raz na Qualm ze spokojem... A gwardzista próbował się buntować? Niczego innego się nie spodziewała...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

Słysząc nagłą odmowę z jej strony, gwardzista zacisnął mocniej zęby. Nikt nie zamierzał go wesprzeć. Oddział z niego kpił, inne jednorożce śmiały się tu teraz z niego. Nie spodziewał się, że tak nisko może spaść. Najbardziej się jednak wściekł, słysząc jej kolejne słowa. Próbowała go całkiem upokorzyć, przeklęty pegaz. Nie miała prawa tego wygrać, to nie była prawda, ten koszmar musiał dobiec jakoś końca. Końca jednak nie było, a sytuacja była coraz gorsza, na dodatek jeszcze bardziej mu pokazywała jak źle było. Nie mówiąc o kolejnych słowach, które były niczym najgorszy jad wpływający do jego ciała i duszy. Skąd to wszystko wiedziała? Czytała z niego jak z otwarte księgi. Zaraz jednak wrócił na ziemię, słysząc jej krzyk. Stał niczym słup soli tylko na nią patrząc, aż po niedługiej chwili chwycił hełm przednimi kopytami i zaczął go powoli ściągać, ukazując tym samy ciemno czerwoną sierść, krótką brązową grzywę i jasno żółte oczy. Patrzył na pegaz z nieukrywanym gniewem. Skierował spojrzenie na tylne prawo kopyto klaczy i nachylił się z nieukrywaną odrazą.

- Przepraszam cię pani za mój brak wiary - zwrócił się bezpośrednio do Dancing of the Fate. Zaraz potem spojrzał znów na Qualm Mask. - Również i ciebie przepraszam, za to, że nie posłuchałem - mówił ze znacznie większą niechęcią. Delikatnie pocałował jej tylne kopyto, słysząc przy tym głośne rechoty. Ponowił te czynność, czując się jeszcze gorzej, a potem pocałował ostatni raz. Powoli wstał i znów na nią spojrzał. - Masz czego chciałaś, a teraz odejdź - powiedział ponuro.

 

- To niesamowite - mówił Night, nie mogąc wyjść z szoku. - Nikt jeszcze nie widział Crystal... Inne języki, to by znaczyło, że może naprawdę nie jest kucykiem, tyle pytań się ciśnie - zaraz jednak spojrzał na Dancing of the Fate. - To znaczy... Gdy będzie gotowa oczywiście - powiedział już bardziej zakłopotany. Nie dodał już nic więcej, bo wtedy zaczęło się przedstawienie, w które nie mógł uwierzyć. Naprawdę nie spodziewał się, że ten gwardzista to zrobi, a nawet obie przeprosił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sinister z początku nic nie odpowiedziała na słowa dotyczące Star tylko szła razem z White za Crimson do lasu Everfree. Naprawdę zdawało się to głupie ale jakie miejsce było lepsze na nielegalny handel niż takie gdzie każdy obawia się wejść. Obydwie klacze nastawiły uszu gdy słyszały dziwne dźwięki i prawie natychmiast odwracały głowy w miejsca z których dochodziły jednak nic na nie nie wyskoczyło. W pewnym momencie dotarły do drzewa w które ich przewodniczka zaszarżowała i zniknęła, dziwna sprawa. 

- Fajne przejście - Stwierdziła Sinister i praktycznie od razu wskoczyła do środka za Crimson. - Ponownie co do tej Star... - Następne słowa mówiła bardziej szeptem. - Ona nie umarła przez nieostrożność, w końcu gdy ją zdenerwowałam wystarczająco mocno mówiąc że jest tchórzem i nie robi niczego ryzykownego wyjawiła mi prawdę - Uśmiechnęła się dosyć mocno. - Magia to tak obszerna dziedzina że życie pojedynczego kucyka nie starczy by nauczyć się wszystkiego, umarła w starym wieku ale wcześniej przygotowała zaklęcie za pomocą którego miała przejąć życie jednego ze swoich dzieci... Miała ich całkiem sporo ale ku jej złości żadne nie wykazywało zdolności jakie posiadała ona. Wiedziała jednak że co parę pokoleń ten talent się będzie powtarzać i w końcu dostałam go ja - Lekko się skrzywiła nie będąc do końca zadowolona z tego daru, bez niego życie byłoby łatwiejsze ale z drugiej bardziej nudne. - Zmodyfikowała zaklęcie i miała mnie opętać gdy po raz pierwszy użyje czarnej magii jednak coś skopała albo ja okazałam się za silna. Tego akurat nie wiem ale gdyby jej się udało przejęła by moje życie, odzyskałaby swoją ukrytą moc i ten schemat powtarzałby się aż nie zgromadziłaby wystarczająco mocy i wiedzy by panować nad Equestrią - Zdawała sobie sprawę że brzmi to raczej dziwnie mimo to taka była prawda. - Dosyć długofalowy plan ale mógł zadziałać. Teraz ma problem bo mogę ją wskrzesić jeśli powie mi gdzie umarła jednak boi się że to ja wchłonę ją... Z kolei ja boje się że jak wróci do życia okaże się silniejsza ode mnie i to ja przegram. Trochę patowa sytuacja... - Obróciła głowę w kierunku wyjścia by zorientować się że jej białej przyjaciółki jeszcze nie ma. - Co z nią? Stchórzyła? 

 

White z kolei stała przed drzewem nie będąc pewna czy chce zobaczyć to miejsce. Wiedziała że będzie chciała pomóc niewolnikom czy innym, nieszczęśliwym kucykom. Z pewnością to było to co do niej należało jednak to oznaczało by ściągnięcie kolejnego niebezpieczeństwa na nią i Sinister a może nawet Crimson. Tego wolałaby uniknąć... W końcu zdecydowała się i zaciskając zęby wskoczyła przez drzewo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pustkowie

Uderzenie w drzewo, przypominało trochę jak przejście przez zasłonę. Nie można było po nim czuć bólu, ale można było odczuć niezłe nudności. Najciekawsza jednak sytuacja powstała po wyjściu z drugiej strony, okazało się, że nie są już wśród drzew, a nawet w okolicy Ponyville. Trafiły, na zupełną pozbawioną niemal życia pustynie. Zewsząd dochodził do nich powiew wiatru, unoszący piasek, który leciał we wszelkie strony. Wiatr był na tyle silny, że rozwiewał bez problemu grzywy klaczy. Zamiast drzewa, którym przeszły, teraz stał tam kamień. Najwyraźniej to on łączył Ponyville z tym miejscem. Crimson zamiast patrzeć na Sinister, patrzyła przed siebie w dużym skupieniu. Jak się okazało, po środku pustkowia, stała ogromna forteca z kamienia, przypominając fort. Widać było tam liczne światła, co wskazywało, że miejsce nie jest opuszczone. To nie była ostatnia niespodzianka, bo przejście, którym przeszły klacze, najwyraźniej nie było jedynym, bo do fortecy maszerowały różne kucyki z zupełnie innych stron, pojawiające się jak one przez przejścia w kamieniach. Dopiero gdy White pojawiła się również, Crimson spojrzała na klacze.

 

- Jeśli macie ochotę puścić pawia, to się nie krępujcie, sama tak miałam za pierwszym razem - potem spojrzała na Sinister. - Nie znam się za bardzo na magii - powiedziała nagle. - Jeśli jednak chciała cię opętać, to nie wiem czy można jej ufać. Z drugiej strony, jeśli nie możesz się jej pozbyć i będzie do ciebie uczepiona do śmierci, to może powinnyście znaleźć złoty środek i jakoś się dogadać. Nie wiem czy może też podbić Equestrie, gdy ta Crystal jest na tronie... - lekko mrugnęła. - Sorka, zbaczamy z tematu. Pierwsza sprawa, jeśli komuś powiecie o przejściu, to Christian, który tu rządzi, skróci mnie o głowę, więc mam nadzieje, że zachowamy pewne sprawy dla siebie, wiecie jestem jednak do niej przywiązana - słabo się uśmiechnęła i pokazała kopytem na fortece. - To jest miejsce, którego szukamy. Przy wejściu pozwólcie mówić mi i...

- Ty suko! - nagle dobiegło do klaczy. Oczywistym było do kiego było skierowane to wyzwisko. W kierunku klaczy biegł jakiś jednorożec z dwoma masywnymi kucykami ziemskimi, z karabinami które miał na grzbietach. - Jak śmiesz się tu pokazywać po tym jak mnie oszukałaś?! - wrzasnął nagle w kierunku Crimson, dotykając ją kopytem w pierś. Ta wydawała się jednak nie reagować.

- Ostrzegałam jak to działa, ale ty nie chciałeś słuchać. Nie moja wina, że jeden z twoich przygłupów ci je rozwalił - wzruszyła kopytami.

- Oddaj co mi zabrałaś albo zabiorę jedno z twoich oczu - warknął, wyciągając nagle nóż, a Crimson się skrzywiła. - Wiesz, że poza rynkiem nie ma ochrony - zaczęli powoli krążyć wokół siebie. Ogier zdawał się nie zwracać uwagi na pozostałe klacze, ale co innego jego obstawa. Oba ogiery stanęły naprzeciw nich, dając do zrozumienia by się nie mieszały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qualm mu już nie powiedziała, gdy przez moment patrzyła na niego z pełną powagą, uśmiechnęła się, po czym emocje z niej uleciały jakby stała się chodzącym posągiem, bo odeszła od niego, ale dostał samymi końcówkami ogona po pysku jakby to były zaloty a ona zapraszała go do sypialni, ale to chyba było na tyle z ich znajomości bo pegaz wróciła do swojej pani, a co mógł jej zrobić skoro pochłaniała magię przez co jednorożce zdawały się dla niej żadnym wyzwaniem... Może kuc ziemny by dałby tylko czy takowe służyły w gwardii? Bo nadal wydawała się delikatna mimo że kopyta miała niezwykle twarde, tak jak ciało, bo to nie mogły być same nasycenie magią.

 

- Nie patrz na nią ze swojej perspektywy... To może być kucyk który znalazł coś przez co go nie rozumiemy... - Fate patrzyła na to co się działo i przypomniało jej się parę momentów z historii gdzie miały miejsce podobne zdarzenia ale zachichotała, bo było to na swój sposób banalne i podniosłe przez co gryzło się niemiłosiernie... - Chodźmy, chyba że mamy coś do zrobienia, na pewno sprawunki... ale tym się Qualm zajmie, gdy przyjdzie pora... - powiedziała by ruszyć w kierunku domu Night - chyba że coś jeszcze musimy tu zobaczyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

Gwardzista, z którym niedawno walczyła Qualm, sięgnął po swój hełm. Czuł się kompletnie poniżony i miał dosyć. Nim jednak zdążył go włożyć, poczuł nagle końcówki ogona tej klaczy na swoim pysku. Zupełnie nie łapał co z nią było nie tak. Mimo wszystko, wiedział co widział. Klacz, która pochłaniała magię. Powoli znów ubrał hełm i spojrzał na Dancing of the Fate. Nieważne kim była, nie miała prawa zdradzać tajemnic magii gorszej istocie. Wiedział, że towarzysze go nie wysłuchają, ale może nadal istniała możliwość by jakość wyjść z tej sytuacji. Niższe istoty nie miały prawa ingerować w magię. Musiał napisać raport o tym wszystkim. Może uda mu się zwrócić uwagę kogoś u góry na całą sytuacje lub przynajmniej udowodnić, że przegrał ten pojedynek przez jakąś durną sztuczkę. Rzucił ostatnie spojrzenie na pegaz, a potem ruszył w kierunku towarzyszy mijając jednorożce, rzucające mu spojrzenie pełne politowania.

 

- Nie... Sądzę, że to chyba wszystko - powiedział nagle Night, dochodząc do siebie. Zastanawiało go jednak co powiedziała. Czy Crystal więc była kucykiem? Co jednak mogła znaleźć i skąd znała takie języki? Przez całą drogę do domu Nighta już nic się nie działo. Kucyki mijały ich spokojnie, bo wiele z nich nie wiedziało o niedawnym starciu. Więc znów stali się częścią otaczającego ich tła. Nie minęło długo nim dotarli do celu. Ogier powoli otworzył drzwi i pozwolił swoim gościom wejść pierwszym. - Przepraszam, że musiałaś grać te rolę - powiedział zaraz po zamknięciu drzwi. - Jeśli was to pocieszy, to zagrałyście perfekcyjnie - zaraz potem spojrzał na Fate. - Czy dowiedziałaś się czegoś co może pomóc w waszej misji? - spytał niepewnie. - Macie plan co dalej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Sinister przeszła przez zasłonę nie poczuła nudności a przynajmniej do momentu aż Crimson o nich nie wspomniała. Nie walczyła z tym uczuciem i po prostu opróżniła zawartość żołądka nawet się nie zatrzymując. 

- Mogłaś o tym mi nie mówić... - Powiedziała wypluwając ślinę z resztkami wymiocin. White miała podobnie jednak powstrzymała się przed tym odruchem który na szczęście szybko przeszedł, nie chciała tak po prostu zwrócić ostatniego posiłku bo sposób w jaki to się odbywało był dla niej nieco odrażający. Gdy ktoś nagle przerwał Crimson wypowiedz wyzwiskiem skierowanym w jej stronę obydwie klacze odwróciły głowy w tym kierunku by po chwili zobaczyć że stoi przed nimi dwójka ogierów nie pozwalającym im przejść. 

- Czasami zaczynam się zastanawiać czemu ja zawsze mam miecz a oni karabiny... - Zrobiła przerwę na westchnięcie które Sinister wykorzystała by dołożyć swoją wypowiedz. 

- Skrzywdź ją a ja skrzywdzę ciebie - Słowa były wyraźnie skierowane do jednorożca. Podniosła swoje lewe kopyto i po chwili pojawiła się na nim mała figurka, co ciekawe róg klaczy nie zaświecił się mimo że wyglądało to na użycie teleportacji...

- Pomożesz swojej pani? - Sinister zapytała martwą rzecz co mogło wydawać się irracjonalne jednak zabawka nagle się poruszyła i wydała cichy, ochoczy pisk. - Wiedziałam że mogę na ciebie liczyć - Powiedziała z zadowoleniem i rzuciła przedmiot w piasek między nią a White. Wystarczyło zaledwie mrugnięcie okiem by zobaczyć że dotychczas coś niegroźnego i małego zamieniło się w żywą bestię wielkości kucyka. - Masz jakiś problem? Z drogi! - Rozkazała władczym tonem. Stwór posiadał wygląd zbliżony do wiwerny ale oczywiście nią nie był. Miał taką samą paszczę z rzędami ostrych zębów i cztery kończyny z długimi pazurami jednak jego ciało zamiast łusek pokrywały pióra które były o wiele słabszym materiałem... Ogon natomiast był rozdzielony na trzy, nieco mniejsze jednak dosyć długie i na każdym z nich znajdował się szpikulec. Wydawała się dosyć sporym wynaturzeniem biorąc pod uwagę fakt że nawet nie oddychała... Bestia zrobiła krok do przodu zmniejszając dystans między nim a ogierem i wpatrywał się z półotwartym pyskiem w jego oczy. 

- Nie wydaje mi się dobrym pomysłem zaognianie konfliktu... - Powiedziała White będąca nieco w szoku widząc to co zrobiła Sinister. Pierwszy raz widziała tą sztuczkę a więc faktycznie nauczyła się czegoś nowego. - Ale blokowanie drogi z drugiej strony też nie jest miłe - Wzruszyła ramionami najpierw rozglądając się po terenie sprawdzając czy nie ma więcej potencjalnych przeciwników a następnie patrzyła na rozwój sytuacji Crimson z nieznanym jednorożcem. 

Edytowano przez Shey
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pomiędzy wymiarami

Niemal  cała sala wypełniona była, nie mającą końca bielą. Można by pomyśleć, że idealna pustka, gdyby nie parę dodatków... Na środku sali stał ogromny drewniany stół z licznymi krzesłami, co mogłoby przywodzić na myśl salę bankietową. Mimo to, jednak siedziała tu tylko jedna klacz w zbroi, trzymając tylne kopyta na stole, a w przednich trzymając niesamowite berło. Zdawała się nie zwracać uwagi na dziwny dźwięk uderzeń, powtarzający się w kółko. W końcu czemu miałaby sobie zawracać głowę takim byle czym, gdy teraz sytuacja stawała się ciekawa? Zdjęła tylne kopyta ze stołu i przywołała szachownice, tworząc na niej figury. Nic nie było nigdy pewne, ale trzeba było czytać znaki, a ona widziała je lepiej niż ktokolwiek inny.

- Daj spokój Rainbow - nagle dotarły do niej te słowa. - Rozbijesz sobie głowę

- Ale my musimy... - warknęła, powtarzając czynność z podobnym efektem. - Nie można pozwolić jej wygrać, musimy coś zrobić. Twilight poprzyj mnie!

- Przykro mi Rainbow - powiedział nagle słaby głos. - Moja magia nic nie może zrobić. Zupełnie tego nie rozumiem. Jej moc jest inna... - głos zaczął się łamać. - Księżniczko...

- Też nie rozumiem tego Twilight - powiedział bardziej ciepły, a jednocześnie pełen smutku głos. - Wraz z siostrą, gdy pierwszy raz ją zobaczyłyśmy... To było niezrozumiałe. Jej magia...

- To nie jest kucyk! - powiedział twardo inny głos. - Żaden jednorożec, nie włada taką potęgą. Przez całe moje długie życie, nie widziałam czegoś takiego! Musimy się stąd wydostać!

- Serce mi się kraje, gdy pomyślę co ten potwór robi z naszymi poddanymi, a my nic...

- Ja robię? - nagle dobiegł wszystkie uwięzione klacze głos. Kopyta Crystal poruszały się powoli wokół celi. - To nie ja sprowadziłam kucyki do tego zniszczonego i straconego świata. Jedynie wy sprowadziłyście tu zagładę, czyż nie Celestio? - spytała, kładąc kopytko pod brodę kremowej klaczy i patrząc jej prosto w oczy.

- Zostaw księżniczkę w spokoju! - dobiegł nagle rozgniewany głos Rainbow Dash, która ponownie uderzyła w cele z takim samym efektem jak poprzednie.

- Właśnie! - wrzasnął różowy kucyk. - Księżniczka nic ci nie zrobiła

- Oh, to nie chodzi co ona zrobiła mi, ale co ja zrobię wkrótce wam - mruknęła, zabierając kopytko od Celestii.

- Crystal... - nagle dobiegł ją głos Twilight. - Cokolwiek ci zrobiono, możemy to wspólnie naprawić. Pozwól aby przyjaźń ci pomogła, tak jak wszystkim

- Wybacz księżniczko - zwróciła się teraz bezpośrednio do młodej alicorn. - Moje plany zaczęły się na długo nim się pojawiłyście. Myślałam, że może się mylę, ale wy to odebrałyście

- Daj nam szansę...

- Wasze szanse dobiegły końca! - wrzasnęła, przerywając Celestii i pierwszy raz tracąc cierpliwość. - A jednak koniec gry nie nadszedł i trwa... - mruknęła bardziej cicho. - Być może, szansa dla was przyjdzie nawet wbrew mojej woli, ale czas pokaże. Widziałam jedną z nich już, ale są też inne... - mówiła bardziej do siebie, powoli odchodząc, gdy klacze na nią patrzyły jak na wariatkę. Crystal powoli zniknęła w bieli pomieszczenia, trafiając do komnaty zupełnie innej. Wszędzie unosiła się ciepła para, a z nieskończonej przestrzeni nad nią zdawała się spływać woda tworząc wodospad. Ściągnęła z siebie żelastwo, odsłaniając swoją niebieską sierść i poszła usiąść w oczku. Czuła powoli jak para ją relaksuje, dzięki czemu mogła łatwiej skupić myśli. Uniosła kopyto, a w nim pojawiła się bańka i widok ze świątyni. Widziała porażkę gwardzisty i Dancing of the Fate, z którą niedawno miała pogawędkę. Była ciekawa czy coś do niej dotrze. Na razie musiała czekać, tak jak kazały znaki, czas nadejdzie wkrótce. Ułożyła się wygodniej zamykając oczy.

 

Pustkowie

Utarczka pomiędzy Crimson, a ogierem zdawała się ich tak pochłonąć, że ogier najwyraźniej zupełnie olał groźbę Sinister lub nawet nie zwrócił na nią uwag. Klacz mimo, że nie była wojowniczką okazała się całkiem zwinna, co sugerowało, że to nie pierwsza dla niej taka sytuacja. Robiła zręczne uniki przed ciosami noża ogiera, mimo obciążenia w postaci plecaka. Ponownie zamachnął się na nią nożem, a ta załapała go za kopyto i przerzuciła przez siebie, kopiąc w brzuch. Nim jednak zrobiła coś dalej, ogier uderzył promieniem magicznym i ledwo zrobiła unik, ale dostała w torbę, z której wysypały się jej zabawki. Widząc to warknęła wściekle i rzuciła się w jego kierunku. W międzyczasie oba ogiery stojące pomiędzy klaczami, a walczącymi kucykami wpatrywały się na nie z drwiną.

 

- Nie szczekaj tak malutka, bo pożałujesz pierwsza - warknął jeden z nich, w stronę Sinister. - Wasza koleżanka spłaci długi i się rozejdziemy, nie mieszać się

- A co ktoś taki jak ty tu robi? - spytał drugi, patrząc lubieżnie na White. Zaraz jednak oboje skupili się na Sinister, która wyciągnęła coś jak zabawkę? Sytuacja na początku wyglądała na zabawną, ale do czasu... Gdy zobaczyli jak dziwna zabawka zmieniła się nagle w monstrum z pokręconego koszmaru ich wielkości, obaj cofnęli się przerażeni do tyłu, przewracając się przy tym na grzbiet i wrzeszcząc jak opętani.

- Co to jest?! - wrzasnął jeden z nich.

- Nie zbliżaj się! - wrzasnął drugi, mierząc do potwora z karabinu.

- Ah... Kurwa! - nagle dobiegł wrzask, Crimson która trzymała się za policzek, a szkarłatna ciecz spływała jej po pyszczku. Wpatrywała się wręcz morderczo w ogiera.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

White obserwowała jak Crimson walczy z jednorożcem, sposób w jaki się poruszała był dosyć imponujący i zastanawiała czy nauczyła się tego sama w biegu w podobnych potyczkach czy ktoś ją wyszkolił. 

- Tylko obserwuje waszą nieporadność w wykonywaniu zadania - Powiedziała patrząc na ogiera z góry gdy był przewrócony na plecy. - Jest nawet urocza. 

- Radzę nie strzelać, wtedy nie będę mogła mu odmówić zabawy... - Posłała im uśmiech i zwróciła uwagę na nagły krzyk Crimson i krew spływającą po jej policzku. Zignorował ostrzeżenie i dla Sinister nie było ważne że mógł go nie usłyszeć. Wyrwała kilkanaście piór z bestii a ta popatrzyła się na nią z pytającym wzrokiem. - Spokojnie, oddam - Krótko stwierdziła a po chwili jej oczy zaświeciły się zielonym blaskiem i zamieniła swoje ciało w dym by rozpłynąć się w powietrzu... Pojawiła się z prawej strony jednorożca walczącego z Crimson i wrzasnęła mu do ucha wzmacniając swój głos magią. - Chcesz to dalej ciągnąć czy może się dogadasz!? - Korzystając z jednego z dwunastu piór które miała spróbowała przejechać mu po policzku. Były niezwykle twarde, może nie aż tak by przebić pancerz ale ze skórą powinny poradzić sobie z łatwością tworząc płytką ranę z której nie będzie upływać dużo krwi jednak ich celem nie było zabijanie a sprawianie ogromnego bólu z powodu nasączenia czarną magią. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pustkowie

Mimo ostrzeżenia Sinister, ogier nadal mierzył bronią w potwora. Nie wyglądało jednak by planował strzelić, a bardziej miał nadzieje, że broń go chroni przed zbliżeniem się tego czegoś. Żaden z nich nie zwrócił również uwagi, gdy klacz wyrwała monstrum kilka piór. Mieli teraz większe problemy niż zwracanie uwagi na takie szczegóły. W międzyczasie, Crimson wpatrywała się wręcz morderczo na jednorożca. Nie było w jej wzroku strachu, a jedynie wściekłość. Na pysku ogiera pojawił się jednak uśmiech, widząc, że udało mu się ją zranić. Niewiele brakowało, a otrzymałby to czego chce. Nim jednak którekolwiek zdążyło zrobić coś więcej, stało się coś niespodziewanego. Crimson pierwsza spostrzegła Sinister, która nagle się pojawiła obok jej oponenta, a nim ten ją zauważył było już za późno. Wrzasnął wściekle zataczając koła, gdy nieproszony intruz mu tak nagle przerwał i wrzasnął do ucha niczym przez megafon. Nie miał szansy dojść do siebie, bo nagle poczuł piekący ból na policzku. Złapał się przednim kopytem za krwawiący policzek i spojrzał na intruza. Nadal dzwoniło mu w uszach, a obraz był rozmazany, mimo to spróbował zebrać słowa.

 

- Oszukała mnie! - wrzasnął, choć nawet tego nie dostrzegał przez dzwonienie w uszach. - Sprzedała mi trefny towar! Niech odda co zapłaciłem!

- Ostrzegałam, że towar nie będzie sprawdzony, więc nie ma pewności do działania kretynie! - rzuciła oburzona Crimson. - Ryzykowałam własną skórę, by to cholerstwo przemycić, więc ta kasa jest moja - warknęła.

- Walczysz za nią?! - znów powiedział w kierunku Sinister. Najwyraźniej przez dzwonienie w uszach, nie był w stanie słyszeć Crimson. - To dziwka i złodziejka nie można jej ufać! - mówił nadal do klaczy. - Was też oszuka jak mnie, bo tylko to potrafi! Jej słowa są warte tyle co nic nieznaczący pył!

- Nie skomentuje tego - zmrużyła wściekle oczy. - Jednak nazywanie mnie dziwką mija się z celem, bo nie pobieram kasy za takie uciechy. Zresztą nie stać by cię było

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszło nawet lepiej niż się spodziewała, nie tylko odpłaciła mu to co zrobił Crimson ale i trochę przesadziła z głośnością... No nic mówi się trudno, odczekała chwilę by dać mu szansę na odzyskanie słuchu bo marnowanie słów mówiąc do głuchego mijało się z celem. 

- Nie obchodzi mnie co ci sprzedała i ile za to wzięła - Krótko ucięła temat. - Może następnym razem powinieneś sprawdzić towar zanim dobijesz targu? - Jej ton głosu był prowokujący. - Jeśli jednak nadal chcesz się mścić zastanów się czy warto. - Wskazała kopytem na swoją bestię zastraszającą dwójkę ogierów z karabinami. - Mogę sprawić że od teraz nie zaznasz ani jednej spokojnej nocy bo on będzie cie prześladować w każdym śnie... A zdjęcie tej czarnej magii również będzie kosztowne bo raczej nie wiele jednorożców to potrafi i lepiej zrobisz jeśli zainwestujesz w mniej strachliwych ochroniarzy... - Uśmiechnęła się złowieszczo. - I tak, pomagam jej. Nic mi nie obiecała więc to bez znaczenia ile warte są jej słowa bo zaryzykowała swoje życie dla mnie i dlatego jeśli masz problem do niej, masz problem i do mnie. 

 

White tylko stała i przyglądała się całej scenie, to było oczywiste że raczej nie była tutaj potrzebna. Z początku bała się że Sinister przesadzi i kogoś zabije lub trwale okaleczy ale zrobiła to w sposób dosyć bezkrwawy zastraszając oponentów. Zastanawiało ją tylko skąd wytrzasnęła tego stwora, nie był to ani gad ani ptak ani cokolwiek z czym się kiedykolwiek spotkała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pustkowie

Oczywistym było, że słowa jakie powiedziała Sinister, nie bardzo zadowoliły ogiera. Rzucił ponownie wściekłe spojrzenia Crimson, a potem ostatni raz spojrzał na Sinister i schował nóż. Najwyraźniej nie miał ochoty na dalsze starcia. Zwłaszcza po tym co zobaczył. Kiwnął ostatni raz głową, chcąc w ten sposób przekazać klaczy, że rozumie. Nim odszedł rzucił spojrzenie swoim ochroniarzom, którzy cofali się do tyłu, nie mając odwagi się podnieść w kierunku tego czegoś. Dopiero gdy zdołali się wystarczająco odsuną,ć szybko się podnieśli i pobiegli do swojego szefa, a potem całą grupą ruszyli w kierunku fortecy. W międzyczasie Crimson splunęła na ziemię, a potem sięgnęła do torby wyciągając coś jak taśma, którą starała się naprawić torbę. Skierowała jednak swój wzrok na Sinister.

 

- Dzięki za wsparcie - krzywo się uśmiechnęła. - Nie chciałam tego, serio. Nie narażam innych dla własnych interesów, jeśli jednak wolicie iść same, zrozumiem - dotknęła kopytem policzka. - Chyba będę miała po tym szramę - wzruszyła kopytami i spojrzała na White. - Niczym gwardzistka - posłała jej uśmiech. - Jeśli jednak chcecie iść beze mnie, musicie wiedzieć, że takie akcje są tu na porządku dziennym, zawsze ktoś jest niezadowolony - obróciła się patrząc na fortecę. - Zanim nam przerwano mówiłam o Christianie. To jego królestwo. Ma pod sobą armię i najemnych magów. Nikt z nim nie zadziera, bo źle kończy - westchnęła i spojrzała jeszcze na stworka. - Muszę przyznać, że uroczy - znów słabo się uśmiechnęła wracając do torby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyła na jednorożca do czasu aż ten kiwnął głową, trochę się zdziwiła że poszło to tak łatwo ale na szczęście okazało się że ma trochę oleju w głowie by uznać że to starcie mu się nie opłaca a ochroniarze okazali się bardziej strachliwi niż przypuszczała. 

- Naprawdę nie ma za co - Uśmiechnęła się do Crimson a potem dodała szeptem tak by Wish tego nie usłyszała. - Gdyby nie White skończył by o wiele gorzej niż z raną na policzku, przy niej jednak muszę się trochę ograniczać by mi potem nie truła... - Wyjaśniła nieco dlaczego była taka delikatna. - Nie czuj się winna za to, zdarza się - Wzruszyła ramionami i przestała mówić by druga klacz mogła się wypowiedzieć. 

- Nie musiałam się wtrącać bo nie widziałam takiej potrzeby - Kompletnie nic nie zrobiła i nie chciała by Crimson postrzegała ją jako kucyka na którym nie można polegać. - Obserwowałam jednak twój pojedynek i gdybyś za mocno oberwała ruszyłam bym się z miejsca. Po za tym chciałam dać się wykazać i zobaczyć nowe zdolności Sinister, zwykła ciekawość - Szybko się wytłumaczyła. - I przy okazji uleczyć ci tą szramę by ten jednorożec nie miał satysfakcji że ciebie oszpecił ? - Powiedziała szykując zaklęcie jednak poczekała na jej zgodę. 

 

Tymczasem Stalker słysząc komplement na jego temat skulił odrobinę głowę i przykrył ją skrzydłem wyglądając jeszcze bardziej uroczo... 

- Nie komplementuj mi go tutaj bo jeszcze się zarumieni - Stwierdziła Sinister uznając że jemu to nie przystoi mimo że pierwszy raz ktoś powiedział o nim coś dobrego...  Oczywiście nie licząc jego właścicielki. - Choć tutaj, muszę ci oddać co twoje - Sztuczna hybryda wiwerny od razu się podniosła i jednym susem doskoczyła do dwóch klaczy. - Mówiłaś że chętnie byś go poznała no to przedstawiam ci Stalkera, na ogół jest nadpobudliwy ale o dziwo dzisiaj jest spokojny. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...