Skocz do zawartości

Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie


KochamChemie

Recommended Posts

Nightmare, szczerze po głębszej dyskusji doszliśmy do wniosku, że podane przez ciebie "znaki szczególne" odpowiadały dziewczynie stojącej kilka metrów od nas. I jak mogłaś nie zauważyć dużej grupy gadającej o kucykach i posiadających przypinki? Mam nadzieje, że następnym razem się uda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja jak zwykle napiszę relację, tylko że jeszcze nie oprzytomniałem i nie wszystko pamiętam.

Lol, no toście się nie dogadali. Nikt nic nie powiedział o znakach rozpoznawczych ani nie wymieniliście się numerami telefonów. Ja swego czasu znalazłem tę grupę bezbłędnie bo podszedłem bliżej i zobaczyłem naszywki, ale jeśli stali w kółeczku to faktycznie mogłaś ich nie zauważyć. Kilku z nas zastanawia się nad zrobieniem czegoś w rodzaju kolorowego baneru. Moja propozycja to flaga ziemniaków, bo wtedy nikt spoza fandomu nie będzie wiedział co to jest.

Jeśli chodzi o inne dziewczyny, to dzisiaj wyjątkowo nie przyszły. To znaczy podobno były, ale wolały pójść do mangowców. Zwykle w naszej grupie jest od dwóch do 4 pegasis, a sama mogłabyś się czuć w naszym towarzystwie trochę nieswojo, a Twoi rodzice mogliby być tym zaniepokojeni.

Czekaliśmy na Ciebie i na innych tak gdzieś do 14:30. Później ja poszedłem z dwoma innymi na ostatni patrol i dyskutowaliśmy co należałoby robić w takich okolicznościach. Rzuciłem pomysł, że dobrze by było obwiesić sobie wnętrze kurtki naszywkami i figurkami i mieć na bluzce jakiś obrazek, podchodzić do dziewczyn wyglądających na gimnazjum, rozchylać kurtkę i pytać czy wiedzą co to jest. To był żart, bo wtedy szybko zainteresowałaby się nami ochrona. Kiedy wróciliśmy grupy już nie było, więc zaczęliśmy iść do KFC aż jeden z nas powiedział, że reszta zrobiła nalot na sklep z komiksami. Rzeczywiście, tam ich znaleźliśmy.

Z "patelni" poszliśmy do KFC na Placu Konstytucji / MDM. Można tam zejść schodami w dół do samego końca i jest w miarę przytulnie. Część zamówiła sobie jedzenie lub picie i przesiedzieliśmy tam do 17:30, rozmawiając i grając w Munchkina zwykłego oraz skucykowanego. Nie zdążyliśmy dograć do 10 poziomu, więc zwycięstwo zostało rozstrzygnięte poprzez walkę między graczami. Znowu wygrałem.

O 17:30 wyprowadziłem z KFC grupę chcąca jeździć na łyżwy, ale zadziałał umysł roju i jakoś poszli wszyscy, część nie mając pojęcia dokąd idziemy. W miarę znam okolice gdzie byliśmy, ale chciałem znaleźć szybką trasę i zapytałem Arpegiusa, czy ma wyskilowaną nawigację. Kiedy zapał o co mi chodzi, poprowadził nas wąskimi uliczkami, po czym zawrócił na północ w poszukiwaniu przejścia dla pieszych. Po jakiś 5 minutach kłótni i pokazaniu mu kompasu dał się przekonać, że idziemy w odwrotnym kierunku. Dalej już bez przeszkód trafiliśmy na Plac na Rozdrożu, a stamtąd doprowadziłem grupę na Torwar jak po sznurku. Właściwie szybciej byłoby dość na przystanek Marszałkowska i dalej dojechać autobusem, ale co tam, i tak zdążyliśmy na czas. Mimo iż napisałem cenę łyżew na forum, większość ludzi wyraziła swoje zdziwienie że musiałaby płacić aż 15 PLN za półtorej godziny jazdy i wolała zostać na zewnątrz.

Z początkowej grupy około 20 osób zostało nas 5. Kolejki były mniejsze niż kiedyś i wszystko poszło tak sprawnie, że musieliśmy czekać jeszcze z 15 minut na otwarcie tafli lodowiska. Spodziewałem się, że będę musiał pojeździć z 15 minut żeby sobie przypomnieć jak to się robi, ale ku swojemu zdziwieniu nie było to potrzebne i zaledwie po kilku okrążeniach i ósemkach na środku byłem u szczytu formy. Nawet o dziwo wreszcie nauczyłem się hamować we w miarę kontrolowany sposób. Najlepiej z nas jeździł Plothorse, ale nawet Rain Rock, który był na łyżwach po raz pierwszy, radził sobie całkiem nieźle; jeździł w kółko z innymi i nie przewracał się bez pomocy innych. Mieliśmy trochę zabaw, jak "berek", jazda w kilku trzymając się za ręce oraz różne figury na środku tafli lodowiska. Z berka zrezygnowaliśmy na moją prośbę, bo gonitwy były za dużym ryzykiem kolizji z innymi ludźmi. Zgodnie z moją sugestią zeszliśmy z tafli o 19:50, żeby ominąć kolejki przy szatni i oddawaniu łyżew, ale jakoś specjalnych kolejek nie było. Mieliśmy porobić trochę zdjęć, ale niestety tylko Arpegius wziął aparat, ale za to nie wziął odpowiedniej karty pamięci i ze zdjęć nic nie wyszło.

Na zewnątrz spotkaliśmy jeszcze trochę ludzi, którzy zrobili sobie spacer wokół Torwaru zamiast jeździć na łyżwach i pojechaliśmy do Arpegiusa w jakieś 10 osób. Po drodze Arpegius zrobił zakupy, kupując jabłka, trochę warzyw, chleb i inne jedzenie. Zrobiliśmy z tego sok jabłkowo-warzywny, który niespecjalnie wyszedł ze względu na spory dodatek selera naciowego oraz leczo. Pracowaliśmy nad tym we trzech i w miarę sprawnie poszło. Ze składników za 20-30 PLN wyszło trochę więcej niż po szklance soku dla każdego oraz kolacja dla około 6 osób. Reszta z nas siedziała przed telewizorem Arpegiousa podłączonym do jego laptopa i puszczała sobie różne rzeczy z youtube. Jednogłośnie orzekli, że "The Creature Within Me", które mi się podoba, to syf.

Po jedzeniu graliśmy w Munchkina (beze mnie) oraz dalej oglądaliśmy różne rzeczy na komputerze. Niestety jakoś nie udało nam się zagrać w grę o szyciu ubrań. Arpegius miał nas wyrzucić o północy, ale chyba zapomniał to zrobić przed pójściem spać i siedzieliśmy u niego do 9 rano w niedzielę. Po nieprzespanej nocy wszyscy byli ledwo żywi. Mieliśmy czekać aż przyjdzie jego mama i nas wypuści, ale jakoś sam się obudził. Zdążyły nam się nawet skończyć pomysły na to co puszczać na youtubie. W międzyczasie o 6 rano zadzwoniła mama Plothorsa, żeby się dowiedzieć, kiedy wróci z łyżew.

Po wyjściu od Arpegiusa pojechaliśmy pod metro Centrum i tam się rozdzieliliśmy. Odprowadziłem Balerona na stację WKD, wróciłem do siebie, poszedłem spać i godzinę temu zostałem obudzony, bo do dziadka u którego mieszkam przyszła rodzina w odwiedziny.

EDIT: Hm, ich córka ma 5 lat i lubi kucyki.

EDIT2: Ne należy dawać figurek kucyków małym dziewczynkom ze słowami "Możesz się pobawić, ale chcę to z powrotem." Nie mam już Pinkie Pie.


Ze swojej strony spotkanie uważam za udane, ale na przyszłość wolałbym wrócić do siebie przed drugą w nocy. Fajnie by było mniej więcej raz na miesiąc robić urozmaicone spotkania. Na przykład poprzednio czymś takim było ognisko na Kabatach.


Przepis na sok:

2.5 kg jabłek, 1-2 marchewki, 1-2 pietruszki i kawałek selera przemielić przez sokowirówkę.

Przepis na leczo:

5 cm "grubej kiełbasy", 3 spore cebule, 1 papryka, 4 pomidory, pół puszki kukurydzy, około szklanki resztek duszonych grzybów, około szklanki resztek brukselki, porcja włoszczyzny do zupy (bez pora), zer żółty.

Grubą kiełbasę albo inne mięso pokroić na małe kawałki, wrzucić do garnka / na patelnię i smażyć aż się lekko zasmaży. Cebule pokroić i dodać do mięsa. Smażyć aż się zeszkli. Korzenie marchewki, pietruszki i selera pokroić na kawałki, dodać do cebuli i mięsa, zalać odrobiną wody i dusić pod przykryciem przez 10 minut. Pokroić pół papryki żółtej i pół papryki czerwonej i dodać do garnka, razem z resztkami pieczarek (świeże pieczarki należałoby pokroić na plasterki i smażyć razem z cebulą), resztkami brukselki oraz połową puszki kukurydzy. Dusić nadal, pokroić pomidory i też je dodać. Poddusić jeszcze trochę, trąc żółty ser na tarce i dodać przyprawy: czosnek, bazylię, majeranek, czy co kto lubi. Zamieszać (leczo ogólnie należy co kilka minut mieszać, bo inaczej może przywrzeć do dna garnka), podusić jeszcze kilka minut i jest gotowe. Porcje na talerzach można posypać tartym serem żółtym i jeść z chlebem. Leczo jest tolerancyjne na zmienianie proporcji składników i można je jeść przez kilka dni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnym razem będę trzymać rysunek Chrysalis.

Jak uważasz, ale nie lepiej byłoby się wymienić numerami telefonów z kimś, o kim wiesz, że na pewno będzie? Albo z paroma osobami dla bezpieczeństwa?

(tak, można było o tym pomyśleć w ten piątek... ale cóż :ming:)

tak gdzieś do 12:30

14:30

Jednogłośnie orzekli' date=' że "The Creature Within Me", które mi się podoba, to syf[/quote']

E tam, to było całkiem zabawne, tyle, że za długie na oglądanie w większej grupie :raritylaugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja jak zwykle napiszę relację, tylko że jeszcze nie oprzytomniałem i nie wszystko pamiętam.

Maklak nasz equestriański skryba.

Na łyżwach było super. Co prawda boli mnie teraz wszystko po wywrotkach ale było fajnie.

Trzeba to powtórzyć.

Tylko się nie wyspałem, brakuje mi kilku dni zaległości eh :yHRvV:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Chciej flagę, której non-Bronies nie powiążą z kucykami

> Stój z tą flagą w grupie ludzi z kucykowymi przypinkami i koszulkami.

EDIT: A co do ostatniego meeta zwrócę uwagę na jedną ważną rzecz.

Znaleźliśmy lokal zastępczy na meety. KFC, spoko. Tyle, że nie zmieniła się rzecz, która zmienić się musi - zachowanie ludzi. Grupa podzieliła się na 2 ekipy Munchkinowe i o ile grupa, w której grałem m.in ja i Arpegius starała się zachowywać spokój i ciszę, tak z drugiej ekipy ciągle był hałas. Nie będę wskazywał palcami, kto konkretnie był najgłośniejszy. W pewnym momentach dwie osoby przyszły sprawdzić, co się u nas działo w ogóle, a hałas słychać było już z połowy schodów na dół.

LUDZIE OGAR, BO STRACIMY KOLEJNE MIEJSCE. Po co nam powtórka z tego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co racja to racja....ale zauważyłem że grupy meetowe skupione na konkretnym i jedynym celu ogólnie są bardziej ogarnięte(dS--->0=>d"Ogar"--->sup"Koncentracja")....więc proponuję dzielić/wyznaczać cel/organizować meety.....róbmy meety pod jakimś konkretnym hasłem=/=oglądanie odcinka \/ zabawa w KFC.......tj: Munchkin \/ Sesja RPG \/ Łyżwy \/ Ognisko \/ [wstaw jeśli masz pomysł]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Drogi Maklaku nie zapomnij o oglądaniu MLP G1 Bo to zajęło nam dużą część wieczoru. :)

Ty się lepiej ciesz, że nie napisałem o tych wszystkich rzeczach, które Plothorse tam znalazł :P

> > Chciej flagę, której non-Bronies nie powiążą z kucykami

> > Stój z tą flagą w grupie ludzi z kucykowymi przypinkami i koszulkami.

Lol. No wiesz, sztandar jest spory i widoczny z daleka, natomiast wasze koszulki są sprane do szarości a naszywki małe. Zresztą, jeśli w ogóle będzie coś w rodzaju sztandaru, to ostateczną dezycję podejmie i tak ten kto akurat za niego zpałaci. Osobiście nie chcę sztandaru z dwumetrowym kijem, bo takie coś jest bardzo nieporęczne i dosyć drogie. Myślę raczej o kolorowym obrazku A3 lub A2 na czymś co można zwinąć i jest odporne na deszcz - wtedy zmieści sie do plecaka i nie zniszczy. Może się rozejrzę po większych punktach ksero i popytam.


Mi trochę doskwiera brak przywódców w grupie. Na ostatnim spotkaniu praktycznie sam musiałem wejść w tę rolę, czego nie lubię. Wolę dać komus pomysł i kilka kilobajtów informacji i niech z tym robi co chce, byleby dobrze zrobił swoje.

Co do ogólnego braku skupienia i ogarnięcia to mi to właśnie najbardziej przeszkadza w grach. Kiedy grupa grających ma pięć lub więcej osób, to część osób przestaje zwracać uwagę na to co się dzieje poza ich turą i zaczyna o czymś rozmawiać, często "przez stół". Do tego dosiadają się jakieś osoby spoza gry i dodatkowo niektórych rozpraszają.

Sam hałas wytłumaczyłbym przekrzykiwaniem się nawzajem małych grupek rozmawiających o czymś między sobą i siedzących blisko siebie. Po prostu trzeba mówić głosniej, żeby być słyszanym i następuje sprzężenie zwrotne.

Całkiem możliwe, że po kilku spotkaniach będą na nas krzywo patrzeć w KFC, dlatego najlepiej by było mieć kilka miejsc i chodzić tam na zmianę. Wtedy będą mieli czas od nas odpocząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi trochę doskwiera brak przywódców w grupie. Na ostatnim spotkaniu praktycznie sam musiałem wejść w tę rolę, czego nie lubię. Wolę dać komus pomysł i kilka kilobajtów informacji i niech z tym robi co chce, byleby dobrze zrobił swoje.

Nie no to jest jakieś fatum naszego pokolenia. Nikt nie lubi ponosić odpowiedzialności i konsekwencji, woli solidarnie obciążyć całą grupę, mimo że demokratycznie ma gdzieś to co robią inni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maklak, wpadłeś na pomysł, wiedziałeś jak dotrzeć, ogarniałeś sie w tym, więc czemu miałbyś nie przewodzić nam wtedy? Poza tym, przywódca od wszystkiego byłby kiepski, w szczególności, że wtedy zawsze znajdzie sie ktoś kto będzie wiedział lepiej. Poza tym stałe dowodzenie prowadzi do polityki, a polityka do zła :P

@Chemik Co do "meetów tematycznych", że tak to ujmę jestem za. Większy ogar jest w mniejszej grupie i nie trzeba sie dostosowywać do reszty.

@Linds I tak nie było jakoś strasznie źle, trzymaliśmy poziom bandy średniogłośnych pijaków, ale przynajmniej nie zeszliśmy niżej ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorę na siebie całą winę z nie odnalezieniem Nightmare. Powinienem był wcześniej pomyśleć o kontakcie. Niestety, nie zrobiłem tego. Mea culpa. Przeze mnie nie byłaś w stanie nas odnaleźć, pomimo, że ten meet organizowany był z myślą o Tobie. Przepraszam, nie licząc na wybaczenie.

Ty się lepiej ciesz, że nie napisałem o tych wszystkich rzeczach, które Plothorse tam znalazł :P

Bez przesady. Parę piosenek, kilka ciekawszych scen... dopiero następnego dnia zrozumiałem, że zapomniałem pokazać wszystkiego. Ach, ta magia nieprzespanych dni... btw: to tylko ja poszedłem spać dopiero w nocy kolejnego dnia?

BTW.Jutro o 14 meet na patelni. Random stuff + może munchkin jak ktoś przyniesie ;)

No... na mnie nie liczcie. Oszczędzam nerwy rodziców, licząc... nie, raczej snując skromne marzenia o pojechaniu na Otwocki...


Poza tym - kto to powiedział, że rodzice dzwonili do mnie o 6 rano w kwestii powrotu z łyżew? (nie sprawdzę, jako że internet mam w chwili obecnej kijowy, lecz pamiętam, jako że, sprawdziłem wcześniej pobieżnie, a nie odpisałem)

Tę kwestię uregulowałem już koło 21 poprzedniego dnia. O 6 jedynie upomniano mnie, że nie wspomniałem o nocowaniu.

I tak, ciężką pracą i poświęceniem, udało mi uniknąć ognia piekielnego rodzicielskiego gniewu...

No i chleb przyniosłem.

Pod wieczór jeszcze mnie pochwalono, że świeży i mięciutki (nie ma to jak kupować rano, wracając z ponymeeta...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to tylko ja poszedłem spać dopiero w nocy kolejnego dnia?

Nie... ja też nie mogłem usnać ( spałem coś koło 2 godzin ).

No... na mnie nie liczcie. Oszczędzam nerwy rodziców, licząc... nie, raczej snując skromne marzenia o pojechaniu na Otwocki...

Nie licz tylko działaj.

BTW.Jutro o 14 meet na patelni. Random stuff + może munchkin jak ktoś przyniesie ;)

No... na mnie też nie liczcie, będę w służbowo w Londynie. Co najwyżej mogę kucyków poszukać.

I tak, ciężką pracą i poświęceniem, udało mi uniknąć ognia piekielnego rodzicielskiego gniewu...

Z drugiej strony, ponimeety pewnie wyglądają jak marchewka, więc pewnie ci pozwolą ;-]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plottie, nie powinieneś obwiniać się, aż tak za to, że jej nie znaleźliśmy. Przypominam ci, że ciebie prawdopodobne miało tam nie być. Ktoś innym, kto na pewno miał być powinien zadbać o numer albo znaki szczególne(np.: ja albo Baleron, bo zadeklarowaliśmy się, że zadbamy o to aby dobrze się bawiła.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o przywódców - kilku było, w końcu wspominaliśmy w tym temacie o Olqu. Ale Oleq nie podołał i zaakceptował podział. Przez jakiś czas takim nieformalnym liderem byłem ja. Nie chciałem przyznawać się do tej roli, bo wyznaję ideę, że każdy Brony i Pegasis jest sobie równy. Zachowania jednak niektórych aż się proszą, bym uznał, że jednak tak nie jest (np. jeden Brony, którego nie wskażę publicznie palcem, który wydaje się być dojrzały, ogarnięty, a w kółko się zachowuje, jakby miał foch do całego świata, bo coś mu nie wyszło i nie może się z tym pogodzić).

W każdym razie próbowałem liderować i o ile posłuch mam w grupie w kwestii "Dobra, przenosimy się do tego i tego miejsca". Gorzej jak próbuję uspokoić ekipę. Czy są efekty? Nope, może w pojedynczych przypadkach.

Do tego dodatkowo weźmy fakt, że ja często nie bywam na meetach, bo jestem na Śląsku (np. teraz), czy np. w Poznaniu lub we Wrocławiu. Stąd tym bardziej nie mogę się uznać za lidera, którym nawet nie chcę być.

W naszej grupie są starsze osoby, a nie dzieci z przedszkola, czy podstawówki. W takim wypadku chyba każdy ma wyrobione coś takiego jak "rozum" i powinien umieć ten rozum wykorzystać, by siebie pilnować. No, ale zgadzam się z Maklakiem, potrzebny jest lider ogarniający innych, bo najwidoczniej nie każdy potrafi z tego rozumu korzystać i samemu pilnować swojego zachowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie banneru, to znalazłem w Warszawie miejsce gdzie mogą mi to wydrukować na ceracie za 40 PLN i będzie wielkości A2. Je chcę B3, żeby mi weszło do plecaka.

Tak wygląda moja propozycja:

earth_faction_by_bb_kenobi-d4jgj2i.png

Tutaj jest trochę przeskalowanych wariantów:

http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/earth_faction_A.png

http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/earth_faction_Aa.png

http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/Earth_faction_B.png

http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/Earth_faction_Bb.png

Czy lepiej wygląda na białym czy zółtym tle?

Zgłasza ktoś jakieś poprawki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...