Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Po drodze na polanę, rozmyślałam nad tym co powiedział Jacob. Ciekawe czy przy następnej konfrontacji w takich okolicznościach pomyślę zanim zaatakuję - mówiłam do siebie. Gdy weszłam na polanę wszystko było w jak najlepszym porządku. Po chwili wpadła na nią Asianna, która opadła na trawę. Podbiegłam do niej.

- Asianna wszystko w porządku? Co się stało?

Link do komentarza

Wybiegłem z poza gąszczy i wpadłem na Nasze. Lecąc na ziemie zauważyłem wilka leżącego na ziemi. Walnąłem o ziemie i zamyśliłem się. Przypomniałem sobie o takim samym wilku. Był normalnie taki sam tylko że to był wilk a nie wilczyca. Napadł mnie atak gniewu. Wstałem ostro, ale uspokoiłem się szybko i położyłem uszy

- Przepraszam Nasza że na ciebie wpadłem. Przez gąszcze nic nie widziałem i niechcący wpadłem na ciebie. A poza tym co to za wilczyca?

Jacob spojrzał się na nią z zaciekawieniem

Link do komentarza

- Nie podejdę do niej bo mnie nie zna i może mnie zaatakować więc lepiej powiem wam co zrobić by ją obudzić.

Jacob poszedł do lasu i przyniósł jakąś roślinę.

- Niech ją powącha, a doda jej energii. Jak to zje to poczuje się jak nowo narodzona.

Link do komentarza

Runełam razem z Jacob'em na ziemię.

- Uhh...nic się nie stało. Spokojnie to nasza przywódczyni. Zareagowałeś jakoś dziwnie. Jak Mordimer się przebudzi musi ci dać melisę na uspokojenie. Nerwowy jesteś, a co się stało nie wiem. Próbuję się dowiedzieć. - poszturchałam jeszcze trochę Asiannę, ale wkurzyłam się i poszłam do szpitala. Wylałam lodowatą wodę na skrzydlatą wilczycę i krzyknęła - ASIANNA!

Zobaczyłam jak Jacob dziwnie na mnie patrzy i trzyma kokę.

- Umm przepraszam, ale to ją nie tylko ocuci ale postawi na nogi. - spojrzałam na kokę - No wiesz co ja się trudzę i znajduję po kilku godzinach kilka listków, a ty wchodzisz do lasu i przynosisz duży pęczek :facehoof:

Link do komentarza

- Nie jestem nerwowy tylko... Nie mogę powiedzieć.

Jacob spojrzał się na zmęczoną wilczyce.

- Może lepiej ją zanieśmy do szpitala. Nie wygląda za dobrze. A ta roślina nie działa więc jest odwodniona i ostro zmęczona. W szpitalu użyje specjalnych metod pobudzających których nie można używać tutaj. Z powodu zdrowotnych innych.

(to nie jest koka. To jest monahini - dania czyli inaczej cytryna [tak naprawdę to nie wiem co to jest to monahini - dania przetwią to wymyśliłem])

Link do komentarza

Akutrat się przechadzałam po szpitalu, gdy spostrzegłam wilki niosące Innego wilka. Pobiagłam do nich.

-Na niedźwiedzia brunatnego! Co tu się stało?!

Popatrzyłam w górę. Zaczęło się ściemniać.

-Szpital jest daleko, może wam pomogę?

Popatrzyła troskliwie na przewudczynię

Link do komentarza

Szedłem za nimi. Bałem się podejść do przywódczyni, bo jak zna życie samice po przemęczeniu są agresywne. Spojrzał że się ściemnia. I powiedział do innych

- Nie spieszcie się lepiej. Może to jej zaszkodzić.

Jacob przeszedł na początek. Jak szedł kątem oka spojrzał na wilczyce czy wszystko w porządku. Nag;le się zamyślił. Nawiedziły go wspomnienia z wojny. Zatrzymał się i usiadł. Przypomniał sobie skąd zna tą wilczyce. Powiedział do siebie

- Znałem jej ojca i...

Jacob spuścił uszy i patrzył się w ziemie

Link do komentarza

Jacob wstanął jednym krokiem podszedł do drzewa i walnął łapą w nie. Na drzewie pozostała wielka dziura. Jacob spojrzał się na Naszą z żalem i powiedziała

- Tylko ty mnie trochę rozumiesz

Jacob znowu zaatakował drzewo, ale tym razem je przewalił jednym klapnięciem szczęk. Powiedział

- Podejdź tu Nasza muszę ci coś powiedzieć.

Link do komentarza

Czemu nie mogę po prostu umrzeć? - spytałem siebie samego w myślach - Wolał bym po prostu umrzeć. Przynajmniej by tak nie bolało.

Bez otwierania oczu spróbowałem wstać. Jedna łapa. Druga łapa. No i stoję. Ledwo co, ale stoję. Otwieram oczy i widzę Aith:

- Dzieńdob... raczej dobry wieczór - uśmiechnąłem się. Nawet tak mały gest bolał jak diabli - Dobrze się czujesz? No i czy wszyscy mają się dobrze? Bo ja nie. No nic. I tak czuję się lepiej niż wtedy kiedy dostałem tą bliznę - wskazałem na pysk po czym podszedłem do kupki ziół i zacząłem wybierać te które pomogą zwalczyć mi grypę.

Link do komentarza

- Droga Naszo nie musisz się bać. Chce cie prosić tylko o przysługę.

Jacob ze smutkiem spojrzał w oczy Naszy i powiedział

- Kiedy stracę panowanie nad sobą i zaatakuje Assiannę macie wszyscy się na mnie rzucić i...

Jacob zmienił ton na ostry

- Macie mnie... zabić. Tylko tak mnie powstrzymacie na jakiś czas bo ciąży nade mną klątwa. Więc musicie wypowiedzieć te słowa:

"Zło odejdzie, klątwa odejdzie, a życie zostanie"

Jacob podszedł do Naszej i powiedział prosto w jej oczy

Przysięgniesz że mnie zabijesz? Tylko tak uratujecie Assiannę przed śmiercią.

(Ale drastycznie co nie?)

Link do komentarza

Ihnes długo szedł przed siebie. Nadal nie wiedział dokąd właściwie idzie. Pierwszy raz w życiu w ogóle nie myślał o zabawie i żartach. Brakowało mu pozostałych wilków, a w dodatku nie miał żadnej okazji, aby coś upolować. Same owoce jednak nie wystarczą żeby przeżyć. Od jakiegoś czasu wydawało mu się, że jest przez kogoś obserwowany. Czasami wydawało mu się, że słyszy innego wilka gdzieś w okolicy, ale już sam nie wie, czy to co się dzieje to prawda.

"Ihnes... ty i ta twoja ciekawość... A co jeśli nie trafię już do swoich? Zamieszkać sam? W jakiejś nieznanej części lasu? Niee... Tak nie może być!"

Myślał jeszcze przez chwilę, po czym ruszył w dalszą drogę.

Link do komentarza

Jacob rozumiał że ona nie może. Położył łapę na jej ramieniu i powiedział do niej

- Nasza zrozum że będziesz musiała to zrobić. Ale jeszcze nie teraz.

Jacob spojrzał jej w oczy i nagle położył uszy i usiadł.

- Widzisz dawno temu znałem ojca Asianny była szczeniętem. Byliśmy z jej ojcem wielkimi przyjaciółmi, ale to się skończyło na wojnie. Kiedy się już skończyła wojna. Przyszedłem do jej ojca. Zdradzał swoją żonę z moją córką. Zaatakowałem go i zabiłem. I... zabiłem też córkę podczas gniewu. Gniew zaślepiał mi oczy. Jego żona zniknęła razem z Asianną. I to już koniec.

Jacob wstał i podszedł do Asianny i powiedział

- Wyrosła na zdrową silną wilczyce. Nie wierzyłem że ją kiedyś jeszcze zobaczę. jej ojciec zawsze chciał by została samicą Alfa

Jacob podszedł do Naszej i powiedział

- Gdybym chciał ją zabić masz się rzucić razem z innymi wilkami na mnie. Sama sobie nie poradzisz. Zrozumiałaś?

Link do komentarza

- Eh dobrze, ale tego ostatniego ci nie obiecuję, nie wiemy w jakich okolicznościach będziesz chciał ją zabić. - położyłam po sobie uszy - Proszę, spróbuj to zwalczyć, nie chcę naprawdę ciebie zabijać.

Rozejrzałam się dookoła. Wiedziałam, że 2 wilki były na polowaniu, ale jednego brakowało. Mógł być to tylko jeden... Ihnes. W kilka minut przepytałam wszystkich obecnych z watahy czy widzieli Ihnesa. Dostawałam negatywne odpowiedzi. Mówili, że to Ihnes i po prostu zasnął gdzieś w lesie. Przypomniałam sobie, że nie widziałam go 2 dni. Mogło mu coś się stać lub wilki ze wschodu przyszły po zapłatę. Nie wiedziałam co zrobić. Nie można było czekać. Jeżeli jest ranny liczą się każde sekundy. Wszyscy byli zgromadzeni wokół Asianny. Wykorzystałam okazję i wymknęłam się w las. Na polanie wyczułam słaby, ale jeszcze unoszący się zapach Ihnesa. Trzymając nisko głowę węszyłam i dalej szłam w las. Moje uszy była cały czas czujne na wszelki wypadek.

Link do komentarza

Jacob zauważył że Nasza pobiegła w las. Nie pobiegł za nią, ale uważnie nasłuchiwał czy przypadkiem nie ma kłopotów.

20 minut później

Doszliśmy z Asianną do szpitala. Nadal bałem się podejść. Nie wiem dlaczego, ale wyczuwałem że coś nas obserwuje. Powiedziałem do innych

- Połóżcie ją na łóżku i przynieście wodę. Widać że jest odwodniona i bardzo zmęczona.

Jacob spojrzał się troskliwie na Asiannę, ale z odstępem 2 metrów. Spojrzał się na innych i powiedział

- Tylko tyle na razie możemy zrobić. Niech ktoś przy niej zostanie i poczeka aż się obudzi.

Zwrócił się do pielęgniarki stojącej przy drzwiach.

- Jeśli się nie obudzi po 3 godzinach proszę zawiadomić jakiegoś szamana. Moim zdaniem ona nie jest tylko odwodniona i zmęczona. Ona jest w wielkim szoku.

Jacob wyszedł i poszedł w las tropem Naszy. Wiedział że tam jest niebezpiecznie, bo w tamtą stronę idzie się do wschodniej watahy.

Link do komentarza

Błądząc po lesie, wyczuł bardzo przyjemny zapach. Dobrze go znał.

"Miód!"

Ostatnim razem ominęła go okazja skosztowania miodu. Zaczął rozglądać się, z którego miejsca czuć ten słodki zapach. W końcu wypatrzył gniazdo pszczół. Po gimnastyce przy wydobyciu miodu mógł wreszcie zjeść coś innego niż owoce. Jednak to nadal nie było mięso. Z trochę lepszym humorem, Ihnes ruszył dalej.

"Niemożliwe, że nie ma nic, co mógłbym upolować. Na pewno coś jest!"

W tym momencie znów dostrzegł to, co gonił tego wieczora, gdy oddalił się od polany. Zerwał się i biegł ile tylko miał siły.

"Może da się to zjeść? Tylko co to jest? Zając? Nie... dobrze znam ten zapach, a ten? Nie spotkałem się z tym jeszcze. Lubię eksperymenty z jedzeniem!" Te i podobne myśli towarzyszyły mu podczas pościgu.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...