Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

(jeden_dzień/kilka_dni nie ma Asianny i już straszycie nowego >:( zueee wilki)

- Nie możemy już dłużej czekać. Ruszamy. - po tych słowach podeszła do krzaków ogołoconych z owoców i wyjęła spomiędzy nich worek ze skóry niedźwiedzia (zwykła skóra zwinięta w tobołek) i założyła go pomiędzy skrzydła. Następnie ruszyła w stronę gór, uprzednio upewniając się, czy grupa za nią idzie.

Link do komentarza

Chciałam podejść do wilk, ale gdy wykonywałam jakiś ruch reagował on odwrotnie cofając się.

- Nie bój się... Jestem tą z dobrych... - ale gdy wyciągnęłam do niego łapę ten ze strachem zaczął uciekać. Ja pobiegłam wtedy kątem prostym do celu gdzie nasze drogi miały się skrzyżować. Wilk jak widziałam później nie pobiegł daleko. Jedynie schował się za kilkoma skałami, chowając się między nimi. Przestraszyłam go niestety gdy wyskoczyłam nagle , blokując mu dostępne opcje ucieczki. Położyłam się przed nim, aby nie patrzeć się na niego z góry.

- Teraz spokojnie porozmawiamy, a ty mi powiesz kto cię tak załatwił i czemu uciekasz.

Link do komentarza

bez możliwości ucieczki, zamarłem w jednej pozycji, nie wiedziałem co zrobić.

chwilę później byłem w stanie usłyszeć i zrozumieć jakieś słowa, jednak nawet nie chciałem myśleć o tym co się wtedy... tam stało

zapytałem - czego ode mnie chcesz ?

Link do komentarza

-Część. I tak będę cię mieć na oku... No dobra Jacob nico z moich planów wracamy... Skoro masz się wukaawić to idziemy jak najprędzej. A skoro mor... Jak miałeś na imię? Mniejsza! Skoro kolega wie gdzie jest wataha to w drogę.-powiedziałam i poszłam. Moje białe futro było potargane i usmolone.

-A tak ma margnesie to jestem Lejla-uśmiechnelam się i znów poamutnialam

- Przepraszam Jacob... Nie powinnam była się zggodzić żebyś. Ze mną szedl

Link do komentarza

nie potrafiłem już nikomu zaufać, ale starałem się zachować pozory spokoju.

zapytałem więc - kim jesteś ? - sam starałem sobie wmawiać, że nie potrzebuję pomocy... jednak stawało to się bardziej realne niż moje kłamstwo gdy patrzyłem na moją zranioną (prawą) łapę

chwilę później krew zaczęła spływać po moim pysku, spływała również po oczach.

ledwo widziałem, więc wytrzepałem się, chwilowa widoczność...

nie potrafiłem się skupić na tym co się teraz dzieje, myślałem tylko skończyć z tym wszystkim i przestać cierpieć.

Link do komentarza

- Nazywam się Nasza. Pierwotnie pochodze z watahy wschodniej, ale się przeniosłam. Teraz aktualnie moja wataha ma przeprowadzkę. Zaufaj mi... proszę - widziałam strach wilka - Ehhh... to może inaczej. Wymienię argumenty czemu powinieś się mnie nie bać.

1. Jestem dość słaba w walce oraz wolna.

2. Mój aktualny stan. Jak widzisz brak u mnie ogona, rana na grzbiecie oraz łapie tylnej. Przednia łapa zle wyleczona i raz na jakis czas boli oraz połamane żebra.

Więc jak widzisz nie mam szans.

Link do komentarza

Mougrim wziął więc Jacoba delikatnie na plecy po czym ruszył w kierunku ostatniej lokalizacji w której przebywała watacha.

- Chodź Lejla. Długa droga przed nami. - rzekł do wilczycy. Szedł powoli i ostrożnie by nie urazić zranionej łapy Jacoba. Cała drogę nasłuchiwał odgłosów ludzi i psów by w razie czego być gotowym na niespodzianki.

Link do komentarza

Jacob powiedział do Lejli

- Nie twoja wina droga Lejlo przynajmniej mieliśmy trochę zabawy.

Jacob uśmiechnął się. Jacob spojrzał na niosącego jego wilka.

- Skąd ty tu się wziąłeś?

------------------

Jane zeskoczyła z pleców Mordimera. Rozciągnęła się i powiedziała

- A teraz w zamian za to, to teraz ja cię poniosę panie Mordimerze.

Jane uśmiechnęła się i czekała na opowiedź

Link do komentarza

Uśmiechnęłam się

-Jeśli to dla ciebie zabawa to niedługo znajdziesz się w trumnie. Ale teraz to ja będę miała zabawę, bo znając twoją dociekliwość będę musiała uciekać za góry-mówiłam nadal uśmiechając się

-Szlag! Ludzie mogą właśnie na nas polować... 3 godziny to za długo... jak się pośpieszymy dojdziemy w 2,5, ale jeśli ludzie nas śledzą tylko sprowadzimy niebezpieczeństwo do watahy. Strasznie sie boje, ale idę na zwiady... Ty ratuj towarzysza, najwyżej mnie utłuką na kurtkę. Nie wiem czy wiecie to to kurtka, ale nie ważne nie ma czasu, ściemnia się. Do następnego-poszłam w stronę krzaków cały czas się trzęsąc.

(Ja cię tym razem nie uratuje, jestem 3 godziny od cb :rainderp: Dołącz po prostu do idącej grupy )

Link do komentarza

Uśmiechnąłem się.

- Wolał bym położyć się tutaj, a później was dogonić niż kazać się nieść przez samice. Co się wyprawia w tych dzisiejszych czasach. Samica proponuję samcowi, że będzie go nosić. Coś takiego ma miejsce tylko w watahach niewolniczych. Ostatnia z tych terenów została wygnana jakieś 150 lat temu. Pewnie gdyby na moim miejscu byłby jakiś samiec z watahy wschodniej lub ktoś tego pokroju... propozycję by przyjął. Chyba, że była to z grzeczności. No, ale z grzeczności czy nie to i tak absurdalne.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...