Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Nick wysłuchał Shadow, na pytanie skinął potwierdzająco głową, nie był głośny, a zadana wykonywał. Kiedy Shadow przestała mówić, odpowiedział.

-Jedno-powiedział tonem który nie mógł wskazywać na nic miłego, nie był agresywny, czy wredny, ale zimny i przeszywający na wskroś rozmówcę

-Celestia jest w stolicy Changeli, przy Chrysalis? To powstanie, to wykopanie grobu księżniczce.-mówił w dalszy sposób chłodno, jednak jego wyjaśnienie nie było mówione tym tonem w zasadzie było bardziej wyprane z jakichkolwiek emocji

-Chrysalis zabije księżniczkę gdy się dowie że mamy szanse cokolwiek zrobić aby jej zaszkodzić.-zakończył swą wypowiedź.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minął po drodze jednorożca po czym dotarł do sali gdzie znajdowało sięjego małe labolatorium, po czym w myślach wuypowiedział:

*Jedno jest jasne, jedno jest pewne. Liczy się tylko przyszłość a to co teraz zrobię będzie temu slużyło*. Pierwszy projekt z całej listy:

Wykrywacz artefaktów - nazwa wstępna.

Po zaczął planowanie urządzenia razem z kulą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Zawarłam gdzieś(już nie wiem, gdzie), że Poke w ciele Alter jest nieco wyższa.

Co do godziny, nie pisałam, że to ma się odbyć bankowo. Bardziej miał to być plan awaryjny. Gdyby np. atak nie wypalił, Poke poszłaby do Nmm.)

Klaczka rozejrzała się. W jej głowie Alter wrzeszczała, że chce mordować. Poke próbowała ją ignorować, jednocześnie szukając wzrokiem grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow zamrugał szybko oczami, jakby z niedowierzania. Ilość pytań lekko go przytłoczyła, ale szybko odszedł na bok, zostawiając nudną robotę i wypytał jeszcze raz o co dokładnie chodzi. Po wysłuchaniu pogładził się kopytem po podbródku.

- Dobrze po kolei... Sprawa z magikami wroga wygląda tak: Większość to wyspecjalizowani magowie bojowi z Chaneli. Nie myśl sobie, że to ktoś zwyczajny. Przechodzą tam surowy trening, gdzie większości z nich eksplodują mózgi w trakcie jego trwania. Ich siły magiczne równały się wyszkoleniem z naszymi, choć stosowały inną magię, bardziej chaotyczną, co często przypłacali porażkami. Do tych sił należy doliczyć jeszcze wszystkich naszych magów, których dosięgło spaczenie magią wroga, która nawiasem mówiąc według moich badań pochodzi raczej od Discorda, niż od Changelingów. Niemniej jednak, trochę ich tam będzie. Ile dokładnie ciężko powiedzieć. Co do ilości czarów niepociskowych i ich skutków to wszystko zależy od wyszkolenia magów, a je częściowo przedłożyłem wcześniej. Ten rodzaj czarów najczęściej wiąże się z umysłowym pojedynkiem pomiędzy magikami za każdym razem, gdy ma się uruchomić. Jest to o wiele bardziej wyczerpujące dla obu stron niż prymitywne pociski, opierające się na mocy samego zaklęcia, którą trudno zwiększyć bądź zmniejszyć i która albo przebije tarczę wroga, albo nie. Sposób na wykrycie tych zaklęć jest, a mianowicie pole magiczne wytworzone przez maga. Jednak gdy się je wykryje trzeba je wtedy pokonać, bo inaczej samo wykrycie nic Ci nie da. Każde stworzenie ma taką barierę, jednak u większości jest ona za słaba, by nawet poczuły, że jakieś zaklęcie próbuje się wedrzeć. Co do projektu chętnie go obejrzę- to powiedziawszy udał się z Thermalem do warsztatu Atlantisa, gdy tam doszli ten najwyraźniej próbował coś stworzyć.

 

Atlantis nadał nazwę nowemu urządzeniu, które otworzyło program konstrukcyjny. Przed oczami Atlantisa wyskoczył wielki zielony napis: Proszę wprowadzić dane techniczne.

 

Masked tymczasem rozpoczął swój trening. Wiedział ,że sprawa nie będzie łatwa i istotnie szło bardzo opornie. Jeszcze żadna magia nie chciała być aż tak niedostępna dla niego. Spróbował od najprostszych zaklęć takich jak rozświetlenie. Te poszły dosyć łatwo i po chwili jego ręka zaczęła świecić. Czarnoksiężnik zauważył, że w nowej formie funkcje rogu jako katalizatora magicznego bardzo często spełniają ręce, co zaczęła go zastanawiać. Schody zaczęły się od wytworzenia świetlistych iskier. Było to najprostsze zaklęcie z bardziej porządnej półki zaklęć światła. Gdy w końcu Maskedowi udało się wykrzesać połowę przewidywanych iskier, był już zmęczony umysłowo i miał chęć spalić książki tej magii, która się na niego uwzięła. Mimo tak złych rezultatów czarnoksiężnik nauczył się wiele o tym jak działa ta magia. Zrozumiał, że wynika ona z wielkiego kunsztu i wysiłku umysłowego. Oczywistym było, że uczenie się w akademii głównie polega na tym, aby przystosować do tego umysł, co tłumaczyłoby dlaczego, ogiery które uczą się tego latami są  stanie bez większych problemów wykonać zaklęcie. Jednak ewidentnie był to żmudniejszy proces niż w wypadku magi ciemności.

 

W niedalekiej jaskini Poison trenował się w swojej sztuce władania krwią. Skupiał się na coraz większej liczbie cząsteczek składowych. Wytwarzał z niej różne kształty, niejednokrotnie rozrywając szczury. Wszystko szło po jego myśli i był zadowolony z rezultatów.

 

Shadow spojrzała na Nicka i odpowiedziała tym samym miłym głosem, z lekkim rozśmieszonym akcentem, co ciekawe uśmiechnęła się przy tym uroczo, tak że na moment przestała budzić uczucia niepewności, a przywołała w umyśle Nicka wrażenie piękna i dobroci.

- Chrysalis nie zabiję księżniczki. Nie zrobiła tego do tej pory, nie szantażuje nas nią, ani nie wykorzystuje jej więzienia przeciw nam. Królowa musi mieć jakieś inne powody aby ją trzymać, w przeciwnym wypadku Celestia już byłaby martwa. Nie wiem co Chrysalis próbuje zrobić, ale na pewno z powodu powstania nie zabije naszej ukochanej władczyni. Nie mówiąc o tym, że takie akcje już trwają w innych miastach Equestrii, a słońce jeszcze wznosi się na nieboskłonie - gdy Shadow zakończyła swą wypowiedź nagle delikatny niczym ogród młodych róż uśmiech zniknął z jej twarzy, a jej wygląd wrócił do swej chłodnej, choć autentycznie pięknej formy.

 

Pokemona weszła do głównej jaskini, gdzie znajdowała się większość jej przyjaciół.       

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis zaczął od zakreślenia podstaw działania projektu:

-Wykrywanie obiektów magicznych zwanymi artefaktami z dużej odległości-

-Możliwość lotu na dużej wysokości przez długi czas-

-Odporności na warunki pogodowe-

Po czym nakazał naszkicować projekt,Czekał na wyniki.

Każde zdanie wypowiedział zimnym głosem,nie uśmiechał się ani nie denerwował.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked skrzywił się strasznie na to jak szła jego nauka. Musiał wytężać umysł jak kiedy zaczynał naukę czarnej magii. Do tego jeszcze oni się na niego uwzięli...

 

-Nie chce żadnych kapeluszy ani żelków... -Wymówił przez zęby, po czym zaczął uspokajać umysł zaklęciami. Nie chciało mu się spać,a jedynie jego umysł potrzebował odpoczynku, ale do tego warunków nie miał. -Nie mam też zamiaru robić nic z tą książką, może mi się jeszcze przydać.

 

Tym razem zamiast przechodzić bezpośrednio do czarów Masked postanowił przygotować na nie umysł. Usiadł więc i zaczął medytować skupując się na wszystkim co wiedział o swojej magii i pozostałych jakie zna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*- NO WSTAWAJ!!!*

Rozległo się naglę w umyśle Sandstorm przechodząc niczym grom po nieboskłonie, wyrywając ją oczywiście w połączeniu z lekarstwem, z jej poprzedniego stanu. Otworzyła oczy i trochę osłupiała. Po chwili milczenia coś ją tknęło:

- Eeee... Tak sądze. Przepraszam, że nie odpowiedziałam od razu ale jak się tutaj dostałam? Pamiętam, że uczyłam się zapanował nad magią ognia, a teraz jestem tutaj.

Rozejrzała się po pomieszczeniu, gdy zobaczyła Animal rozpromieniła się i ją uściskała.

- Tak się ciesze, że udało mi się jeszcze Cie spotkać przed misją. Tak przy okazji, do której grupy dołączysz?

Zapytała z ciekawością i ekscytacją w głosie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Angel zlustrował spojrzeniem lekarza i wzruszył ramionami.

- Ta, jednak mu się spodobałaś, patrzy na ciebie jak na jakieś bóstwo.

Animal zarumieniła się, lecz błyskawicznie zerknęła na Sandstorm. Cieszyła się, że jednak nic poważnego jej się nie stało. Wysłuchała jej i także uścisnęła.

- Um... cóż... rozmawiałam akurat z Breeze'm i zobaczyłam, że się zbliżasz. Szłaś takim powolnym krokiem i widać było, że jesteś wyczerpana. Doszłaś do mnie, przywitałaś się i upadłaś nieprzytomna na ziemię - powiedziała cicho do klaczy.- A jeśli chodzi o grupę, do której dołączę, to ja zostanę tutaj i będę pomagać przy rannych kucykach.

- I pewnie zemdlejesz na widok krwi...

- Och, może i robi mi się wtedy słabo, ale poradzę sobie - rzuciła w stronę królika. 

- Ej, nie każdy wie, że mnie rozumiesz.

- Uhm... znaczy ten... umm... wydawało mi się, że ktoś d-do mnie mówi, t-tak...

- Ugh... - Angel przybił efektownego facepalm'a. - Jak nie umiesz kłamać, to już lepiej powiedz prawdę, co?

Pegazica spuściła głowę i zaczęła stukać cicho kopytkiem o posadzkę.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*- Zapłacisz mi za to.*

*- Nie moja wina, że uczysz się magii bez opieki i kontroli innych kucyków.*

Klacz podniosła delikatnie głowe Animal i spojrzała jej w oczy. W jej spojrzeniu można było dostrzec troskę i zrozumienie.

- Animal. Powiedz o co chodzi? Nie musisz się bać mówienia mi prawdy. Obiecuję... nie przysięgam, że nigdy jej nie wyjawie nikomu i niczemu. W sumie to czuję, że ja Tobie też mogę zaufać i jeśli chcesz zdradzę ci mój sekret i powiem Ci co dokładnie stało się z moim bratem.

Rzekła melodyjnie i wesoło, jednak przy ostatniej częsci wypowiedzi spuściła lekko wzrok i smutno się uśmiechnęła. Trwało to bradzo krótko po czym powrócił jej normalny wyraz twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick wysłuchał tego, lekko się zdziwił, ale szybko wrócił do normy.

-W zasadzie racja, ale wolałem się upewnić czy nie będzie żadnych niepożądanych efektów. Dziękuję i do zobaczenia.-powiedział dość miłym głosem wychodząc z jej gabinetu.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- B-bo... - szeptała.

Animal pisnęła cicho i spojrzała w bok, ale po chwili zaczęła ponownie utrzymywać kontakt wzrokowy z Sandstorm. 

- No powiedz jej.

- J-ja... ja rozumiem zwierzęta... Ale nie tak, że usłyszę te odgłosy, które wydaje, a następnie tłumaczę je sobie w głowie na nasz język, t-tylko... ja... nie słyszę tych dźwięków, które wydają... tylko tak, jakby mówili takim swoim głosem... tak po equestriańsku... nie jak zwierzęta, jak kucyki... 

- Dokładnie.

- Słyszysz te królicze odgłosy? Ja nie, tylko ten głos... w naszym języku.

Klacz cicho westchnęła.

- Jeśli powiedzenie co z twoim bratem jest dla ciebie trudne, to nie musisz mówić. Zrozumiem, ale pamiętaj, że jak coś... mi możesz powiedzieć wszystko powiedziała cicho i uśmiechnęła się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa Yellow'a.... nie za bardzo zrozumiał je od razu. No, prócz tej części o eksplodujących czaszkach. Tutaj grozę poczuł od razu.

Pod koniec drogi doszedł do prostej konkluzji - jak wykryje takowy czar, będzie miał przerąbane.

Pchnął drzwi wejściowe do laboratorium Atlantisa. Niebieski jednorożec stał przy kuli. I tu miał zagwozdkę - czy może bezpiecznie dla niego wejść do kuli? Chyba tak, skoro wcześniej dołączył do Atlantisa w niej.

-Projekt jest w kuli - odpowiedział, i podszedł do niej, pewny, iż taki obyły jednorożec jak Yellow będzie wiedział jak wejść do kuli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sandstorm wysłuchała swojej przyjaciółki, a następnie skinęła jej głową na znak, że rozumie. Po czym powiedziała:

- Och. To nie jest  rzecz, którą należy ukrywać to prawdziwy dar, taka mowa zwierząt. Jesteś jedną z niewielu osób w naszej drużynie, której mogę to powiedzieć i pokazać. Ale... doktorze czy mogłybyśmy zostać na chwile same?

Gdy Doktor odejdzie Sandstorm zasłania 2 klacze parawanem, bierze głęboki oddech i zaczyna:

- Bo widzisz ja z moim bratem BlackWind'em mieszkałam w lesie niedaleko Changei. Pewnego dnia on zaginął i musiałam sobie radzić sama, aż pewnego dnia spotkałam changelinga, który mnie zaatakował w trakcie tej walki wydarzyło się coś niecodziennego. Jakieś dziwne zaklęcie połączyło mnie z tym podmieńcem jak się okazało moim bratem. I od tamtej pory dzielimy ze sobą jedno ciało ale nie w taki sposób, że siedzi we mnie i nic poza tym. Potrafimy się zamieniać ciałami, mniej więcej tak.

Sandstorm nagle cała przybrała barwę piasku, następnie zaczęła pękać i odpadła niczym kawałki skorupy ukazując Serox'a.

- Tak Więc erm... Witaj? Nazywam się Serox dawniej Blackwind i niestety teraz jestem podmieńcem. Ale nie takim jak ci, z którymi walczycie, tylko można powiedzieć rebeliantem.

Zwiesił głowę, poskrobał kopytem po posadzce i potem obejrzał je uważnie.

- Nie chce być już więcej podmieńcem chce znowu być kucem i wieść normalne życie. Nie pamiętam zbyt wiele sprzed zmiany, a i widze jak we mgle to co robiłem zanim się połączyłem z moją siostrą. Wszystko o co walcze to żeby nikt już nie musiał tak cierpieć jak ja czy Sandstorm.

Wziął głeboki oddech i spojrzał prosto w oczy Animal.

- A więc znasz teraz naszą tajemnice. W sumie to chyba potrzebowaliśmy tego aby to z siebie wyrzucić.

Otoczyły go nagle zielone płomienie i znowu stał się srebrno-grzywą klaczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik zdziwił się na słowa Dakelin o płonących budynkach, których nie widział a nawet rozejrzał się na wszelki wypadek. Przez ostatnie wydarzenia Stalowy był zdekoncetrowały co sprawiało, że czuł się niepewnie.

- Nie wiem czy będę mógł ci pomóc ale postaram się. - Rzekł Rebon - A co do tej fiolki to mam ją.

Po czym wyjął ją z kieszeni płaszcza.

- Możesz mi powiedzieć do czego nam ona jest potrzebna?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dakelin wzięła fiolkę, otworzyła ją i magią chwyciła dwie małe kropelki, które nagle zaczęły delikatnie świecić czerwonym światłem. Otworzyła swoje usta i usta Alchemika. Jedną kroplę dała do ust Rebona a drugą do swoich. Oczy świeciły się na czerwono. Nic nie widziała. Jednak po chwili oczy wróciły do normalnego koloru a zamiast płonącego Canterlotu widziała jaskinie w których się znajdowali. To jest potrzebne do tego abym mogła... jakby patrzeć przez twój umysł. To co ty widzisz będę widzieć i ja. Chciałam się ciebie zapytać. Czy... Czy pozwoliłbyś... żebym mogła zostać twoim... aniołem stróżem? Jesteś dla mnie jedyną osobą ważną osobą. Nie chciałabym żebyś... zginął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aniołem Stróżem?

Alchemik zdziwił się na te słowa. Pierwszy raz usłyszał od kogoś, że mu na nim zależy. Chwilę się zastanawiał a po chwili odpowiedział z uśmiechem:

- Jeśli naprawdę tego chcesz to mogę się zgodzić ale nie musisz się o mnie bać, bo nie zamierzam dać się tak łatwo zabić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak skończę pomagać dojść do archiw chciałabym ci pomóc a dzięki temu będę wiedzieć gdzie jesteś. Wyjęła nóż i lekko nacięła palec Stalowego tak że wypłynęła malutka kropelka krwi. Chwyciła ją magią i zaczęła nią kręcić tak że powstał mały okrąg. Kręcił się coraz szybciej aż zniknął. Trochę się jej zaczęło kręcić w głowie. Przepraszam jeśli sprawiłam ci ból i... dziękuję. Nie mam nikogo o kogo mogłabym się martwić. Kiedy zniknęłam z biblioteki chciałeś mnie zatrzymać. Jeśli chcesz zadać jakieś pytanie, proszę bardzo. Dakelin poczuła jakiś ssssłodki zapach. Ktoś gdzieś majstruje z krwią... chyba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja też mam coś do załatwienia - rzekł Alchemik patrząc na palec który lekko krwawił nie powodując bólu - Muszę znaleźć sobie zbroję na wojnę i poprawić miecz. Tak więc spotkamy się później.

Po tych słowach machnął ręką i poszedł szukać zbrojowni.

"Za pomocą Alchemii mogę zmienić zbroję kuca w zbroję dla człowieka. Dobrze, że taka zamiana nie wymaga specjalnych umiejętności." Pomyślał Rebon rozglądając się. Myślał też o tym jak przekuć ostrze jednak zdał sobie sprawę, że przyda mu się pomoc dobrego kowala.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dakelin pożegnała się z Rebonem i poszła za słodkim zapachem.

 

Kiedy zapach stawał się coraz silniejszy doszedł do niego dość nieprzyjemny zapach ale wampirzyca starała się nie zwracać na to większej uwagi. Zauważyła Poisona który trenował krwią. Czy on zna taką magię? Nie obchodziło jej to bardziej, pragnienie krwi było ogromne, zwłaszcza że krew była tuż przed nią. Powoli, lekko kulejąc podeszła do lewitującej krwi, wzięła trochę na rękę i napiła się. Poczuła słodki smak i napiła się jeszcze. Nagle upadła na ziemię, totalnie wycieńczona. Płaszcz przybrał kolor krwi a nawet wygląd krwi. Wydawało się że już miał się rozpłynąć lecz tak się nie stało. Nagle uniosła się a oczy i płaszcz przybrały kolor fioletu. Przez Dakelin zaczął przemawiać jakiś inny głos. Ona musi się rozwinąć. On musi jej pomóc zakopać koszmary i jej błąd za który zapłaciła najwyższą cenę. On i mroczny mistrz muszą jej pomóc. Jeżeli to im się nie uda ona zostanie pogrążona w swoich koszmarach na zawsze. Będzie uciekać przed samą sobą. TY musisz tego dopilnować. Palcem wskazała na Poisona. Oczy i płaszcz wróciły do normalnego, czarnego koloru. Spadając z czarnego dymu uformowały się demoniczne skrzydła na plecach Dakelin. Wampirzyca upadła na twardą podłogę jaskini, całkowicie wycieńczona. Pół-przytomna patrzyła się na Poisona który teraz wyglądał jak plama na kształt kuca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(w sumie Nick już skończył rozmawiać ze Shadow więc...)

Nie mając nic do roboty Nick postanowił pozwiedzać jaskinię, jednak zanim zaczął podziwiać widoczki zobaczył tremującego wiktora, podszedł do niego na bezpieczną odległość aby nie oberwać i zawołał do niego

-Witaj, skąd masz topór? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(jakiś czas przed odwiedzeniem Poison przez Dakelin)

 

Poison uradowany wynikami swojego treningu postanowił go kontynuować ale pierw postanowił usiąść sobie i odpocząć przed dalszym treningiem, Poison rozglądnął się po sali po czym zobaczył idealny kamień na ,którym mógł sobie odpocząć. Usiadł wygodnie i zaczął rozmyślać o tym jaki byłby najlepszy pojemnik na jego ukochaną krew.

 

- hmm mój trening pozwala mi kontrolować coraz większe ilość krwi - pomyślał - muszę znaleźć jakiś lepszy pojemnik lepszy niż te buteleczki hmmm co mogło by być dobre. Większe buteleczki. Nie to absurd, będą zabierać więcej miejsca i oczywiście ważyć więcej ,a na takie coś będzie mnie ograniczenia podczas walki - po dłuższym zastanowieniu i bez przerwanym mówieniu sobie pod nosem "tak, tak, tak to mogło być dobre, ale z kolej to mnie ogranicza ,a to by....."

Po około kwadransie Poison podniósł swój szary łeb, puknął się parę razy po czym powiedział ale pierw przeklną kilka razy - jaki ja głupi jestem przecież to ciało jest najlepszym "pojemnikiem" na krew - krzyknął-  to w ciele znajduje się ona. Tak myślałem o alternatywach ,że zapomniałem o tym HA. Tylko będzie trzeba o tym bardziej pomyśleć hmmm. Każdy normalny kuc nie zgodzi się być pojemnikiem to jest pewne ale tak jakby zrobić Krwawą Kukiełkę, tak, tak to nawet dobra nazwa - po czym wyciągnął swoją magiczną księgę z torby ,a następnie szukać w niej pióra - na psa urok gdzie to pióro - zastanowił się po czym przeklną - wiem Masked, kiedy wyrzucałem buteleczki musiało mi wypaść ,a z reszto postaram się zapamiętać to przyszłe zaklęcie - po czym wrócił to ogarniania nowego sposobu przechowywania szkarłatnego płynu - kukiełka to dobre rozwiązanie ale mimo mojego wzrostu umiejętność to wciąż będzie za mało by móc kontrolować krew w ciele ,żeby normalnie się poruszało i do tego wchodzi bez przerwane kontrolowanie jej - Spectra pomyślał przez chwile na innym rozwiązaniem po czym do szedł do tego ,że Masked wspomniał o pewnym rodzaju magii - tak mam Nekromancjia , ciało będzie się poruszało samo ,a samo zmuszenie krwi żeby by nie zaschła nie będzie problem już tak robię z krwią w butelkach - Poison zaśmiał się - wystarczy tylko pójść to mojego odnowionego przyjaciela i poprosić go o naukę tej magii może to trochę potrwać ale co mi szkodzi nauczyć się czegoś nowego,a poznanie tej magii pomoże mi.

-AAAAAA - przeciągnął się - a teraz wracamy do treningu.

 Poison po wstaniu z kamienia stanął na środku pomieszczenia i zaczął zbliżać krew do ścian, chciał sprawdzić czy umieszczanie krwi zdala od niego na odległość około 20 m sprawi mu trudność w kontrolowaniu jej. Po ustawieniu krwi na odpowiednie odległość zaczął wymawiać magiczne inkantacji ,a krew zachowywała się tak jak sobie zażyczył  - Poison uśmiechną się w duszy. Jego radość była jednak krótka nagle zaczął słyszeć kroki ,które coraz głośniej było słychać - cholera myślałem że swąd tych zwłok odgoni nie proszonych gości mimo tego ,że osoby postronne przeszkadzały by mu postanowił zrobić wyjątek i nie przerywać,i po prostu poczekać - może przyjdzie i się przestraszy - pomyślał. Ignorując osobę ,która się zbliżała się do niego postanowił ćwiczyć dalej kontrolowanie ale po chwili po czuł coś dziwnego ktoś przerwał okrąg, ktoś śmiał dotknąć krew. Poison szybko przywołał  krew do siebie ,a następnie gwałtownie się obrócił z pełną wściekłość na twarzy i zobaczył humanoidalną istotę - takie samo jak mistrz - powiedział, wściekłość zniknęło i przybrał twarz stoika zobaczył ,że istota leży i wygląda na wycieńczoną. Poison podszedł do Dakelin i powiedział niskim ziemnym głosem  - czego dusza pragnie - sprowadził sobie trochę krwi przed jej twarz i powiedział - a może tego chcesz - po tym nucąc i wylewając krew kropelkami przed twarzą Dakelin powiedział - Kap, kap płynie krew - zaśmiał się

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dakelin napisła się krwi która Poison dał jej przed twarz. Wstała, położyła się przy ścianie i spróbowała odpocząć.

 

Siedziała w uliczce. Jakaś kobieta we fioletowym płaszczu przyszła i usiadła na przeciwko niej. Kim jesteś? zapytała się. Ja? Ja jestem wygnaną. Jestem Dakelin. A ty pewnie jesteś mną a ja tobą. Dakelin bardzo się zdziwiła. Jak powstałaś? I czy możesz kontrolować moje ciało? Chyba... nie wiem kiedy. Objawiłam się temu kucowi kiedy napiłaś się krwi. Tak mogę kontrolować NASZE ciało. Odpocznij. Mam już plan.

 

Dakelin wstała. Jej płaszcz, oczy skrzydła i włosy zmieniły kolor na fioletowy. Na włosach pojawiły się różowe pasemka. Uśmiechnęła się do Poisona. Dziękuję ci. Teraz jest nas dwie.

 

Poszła do biblioteki. Zauważyła mrocznego mistrza i podeszła do niego. Mroczny mistrzu, jak idą pzygotowania do naszej wyprawy do archiw? Mam pomysł w którym musisz mi pomóc. (Masked, pamiętaj że ten fioletowy napis to inny głos Dakelin.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...