Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Nie wiem czy wniosę cokolwiek do tematu, ale raczej warto spróbować.

Spadasz w dziurę negatywnej energii? Miałem tak. Niedokładnie z tego samego powodu, ale skutek ten sam. Długie wystawienie na negatywność wobec ciebie wpływa na twoją samoocenę. Oczywiście nie musi to się odbywać świadomie, ale tak jest. Skoro mój brat ciągle o tym mówi, to może coś w tym jest? - takie myśli mogą ci się pojawiać na skraju umysłu. Błędem jest brnąć w to dalej.

Idź na spacer. Zastanów się co cię dołuje, a co uszczęśliwia. Co zrobić i dlaczego jeszcze nie zdałeś sobie sprawę z pozytywów sytuacji? Możesz w myślach czuć się lepszy od brata, nikt ci nie zabroni i nikt nie zauważy,  nie oceni. Możesz też koloryzować sobie świat poprzez wyobrażanie sobie jakiś rzeczy, typu twój brat w wersji rysunkowe/kucykowej albo gdziesz pinkie skacze. To może znacząco poprawić twoje samopoczucie.

Najważniejsze jest jednak, byś sam wmówił sobie, że wcale nie jest źle. Nie chodzi o życie w ułudzie, że wszystko jest dobrze, ale wypracowanie psychicznej odporności i spojrzenie na sprawę z odległego punktu. Traktuj brata jako przeszkodę, mały kamień, na drodze do twojego sukcesu.

Uwolnij się z łańcuchów powagi! Zerwij więzy uległości! "Do the thing!"

 

I na koniec opening (jeśli nie lubisz anime to możesz pominąć) który jest metaforą bycia więzionym przez żal, własne nieszczęście, frustrację i własną "czarną dziurę emocji' oraz determinacji by się z tego wyrwać: http://opening-anime.pl/videos/watamote-opening/

Zbierz się i idź dalej odsuwając nieszczęścia na bok aby zrobić miejsce dla rzeczy dobrych!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest tak:

Mój brat ma dziewczynę. Przy czym w domu wkurza mnie te jej faworyzowanie. W sensie to, że gadają o niej. A że ona jest po szkole gastronomicznej, lubi robić brwi klientkom, hennę. A ta dziewczyna to się zachowuje jakby sobie nie wiem co myślała. Rodzice pojechali na tydzień do sanatorium. Ja poza swoimi sprawami jeszcze to co w domu muszę ogarniać. Pamiętać o podlaniu kwiatków, przyniesieniu drzewa. Poza tym mi mama gadała, a bo ty zrobisz wszystko najlepiej twój brat to jest taki roztrzepany, zapominalski.

Ona sobie za to nocuje w domu. Nie przyjdzie jej na myśl, że jak mieszka się na wsi to trzeba zrobić to czy tamto (nie to że mamy gospodarstwo rolne no ale trzeba czasem drzewa przynieść by mieć czym w piecu napalić, kwiaty podlać, owoce zerwać, warzywa podlać to nie jest mały teren tylko duży, że tak powiem). Przyjedzie sobie, po je, pośpi, ponarzeka (dużo razy o tym samym mi gada, a nic tak nie wkurza jak narzekanie), gitarę ci pozawraca. Większość rzeczy dotyczących ogarniania domu jest na mojej głowie. Kiedyś zwróciłam mojej mamie uwagę na podobną sytuację, ale moja mama powiedziała, że ona jest tu tylko gościem. To że jest gościem to jedno, ale jak mieszka u kogoś to są jakieś zasady. A nie pomyśli, że ja mam co nieco do ogarnięcia i chociaż by spytała może zrobię to czy tamto. Głównie to śpi, bo w nocy ze 3 godziny śpi. A przez ten co ona śpi to ja zdążę w domu wszystko po ogarniać bez jej łaski. A jeszcze mi gada, że w nocy jej się chciało batona czy chipsów, że brat jej przynosił.

Wkupiła się w serca rodziny tym, że lubi być kosmetyczką. Ja jedyna nie korzystam z jej usług.

Boli mnie to, że choćbym powiedziała rodzicom jak jest i by powiedzieli, że to nie jest prawda ja im nie wierzę. Dalej będzie to samo.

Zdziwiło mnie to, że rodzice chcą dać prawie że obcej osobie nowy telefon. W pracy mają tak, że jak jest wymiana telefonów komórkowych to wcześniejsze mogą wykupić i przechodzą na ich własność. I jak mi ojciec powiedział, że jej dadzą nowy aparat to mnie zdziwiło. Przez całe swoje życie kupowałam w większości sama telefony. Nikt za mnie nie decydował jaki to ma być model.

Wczoraj mnie wkurzyła, bo ta sobie przyjeżdża. Ja wróciłam do domu na chwilę po miskę, bo poszłam zerwać borówki i poziomki (obrodziły bardzo). Ona do mnie, że kupiła browara i chce mi go dać. Mówię na spokojnie nie chcę browara. Ta znowu mi to samo gada. Wściekłam się na nią i mówię, że nie chcę. Cała moja niechęć do niej musiała znależć ujście.

Od czasu jak ona jest to ja zawsze idę w odstawkę, bo to ona jest najważniejsza. 

Nie mam awersji do piwa tylko mam swoje tajemnice i nie zamierzałam się przyznawać, że dzień wcześniej 3 piwa wypiłam do tego zjadłam: małą porcję frytek, pół talerza nachosów z chili, obiad (kurczak i parę kartofli), pół pizzy. Że do końca dnia brzuchem do góry leżałam. Bo się tak nażarłam. Ale co zjadłam to moje :D.

Jestem przeczulona nieco w kwestii faworyzowania kogoś tylko, że w rodzinie mam taki przypadek jak moja ciocia i babcia świętej pamięci faworyzowały moją kuzynkę. Było zawsze Agniesia to Agniesia tamto. Zawsze ona była brana gdziekolwiek. Mnie nigdy nigdzie nie brali.

Nie mam w nikim wsparcia. W swoim otoczeniu muszę liczyć na siebie.

Rodzice na wszystko narzekają, krytykują. Nawet przeszkadza im to, że znajomi, którzy mają swoją działeczkę na naszym terenie wyjadają nasze owoce. Wcześniej jakoś im to nie przeszkadzało.

Dziewczyna też narzeka jak i mój brat. Nie czuję, że mnie rozumieją. Trzymają stronę rodziców.

Ja jedynie mam swoją pasję, która mi pomaga. O dziwo już parę osób mi powiedziało, że mam talent do pisania tekstów o samochodach.Trudno mi w to wierzyć, bo w domu nigdy nie byłam chwalona i nie mówiono mi o tym jaki mam talent.

Pomaga mi ta pasja o dziwo bo: Miałam raz taki kryzys psychiczny, że dobierała się do mnie depresja. Przestało mi na czymś zależeć i miałam gdzieś wszystko. Myślałam nawet o tym by się znów okaleczyć. Na innym forum napisałam o swoim kryzysie. Ktoś mnie tak zmotywował tez tym, że jakie życie mogę sobie zgotować jak nic nie zrobię. Poza tym leżałam i oglądałam programy motoryzacyjne. Wtedy co najwyżej się uśmiechałam i przez jakiś czas nie myślałam o tym wszystkim. Już miałam raz rzucić motoryzację. Ale przeprosiłam się z myśleniem na ten temat.

Nieraz jest tak, że jak oglądam Top Gear (stary jak Clarkson prowadził) czy Automaniaka to mi jest wesoło. Bez powodu się uśmiecham i śmieję.

Poszłam raz nad rzekę wyjątkowo wesoła i jakaś pani poprosiła mnie o zrobienie zdjęcia. Zrobiłam jej.

Mam jakiś taki może fart nie wiem, że czasem znajdzie się osoba, która o coś mnie poprosi, albo zapyta. Co prawda jak ktoś mnie w Gdańsku spyta o drogę to jeszcze trudno mi jest powiedzieć, bo nie znam dobrze miasta. Chce się tam przeprowadzić (śmieje się nieraz, że patrząc na to ile ja przebywam w Gdańsku to znam je jak własną kieszeń i do tej pory nie zapomniałam a już kilka razy tam byłam).

Zauważyłam, że wracam do starych nałogów z dzieciństwa. Jak czuję przez tą dziewczynę napięcie psychiczne to albo się objem, albo kupię sobie paczkę chipsów i zjem, albo zjem paczkę napoju herbacianego (herbaty granulowane). Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest zdrowe i ograniczam się jak mogę, ale czasem czuję takie napięcie.

Edytowano przez Serena
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w podobnych sytuacjach kiedy jestm wrabiany za kogoś to walę to i idę, swoją działkę zrobiłem. Dziwne twoja rodzina ma podejście, znajdź pracę, będziesz poza domem, gotówka nie zaszkodzi ale takie coś może pośrednio wymusić od ,,niektórych" ruszenie dupska.

Sytuację osobistą naprawił bym postawieniem sprawy jasno: słuchaj, nie muszę lubić ciebie ani ty mnie, nie wchodź mi w drogę a będziesz miała spokój i wszystkie zęby.

 zawsze zostaje też zimna nienawiść, bez nieuprzejmości ale z lekceważeniem,

By być szczęśliwym olej rzeczy na które nie masz wpływu, rób swoje a znajdziesz (raczej poza domem) osoby które to docenią.

pozdro trzymaj się

 

 

Spoiler

 

post nr 420.

 

 

Edytowano przez Simplistic
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minuty temu Simplistic napisał:

Ja w podobnych sytuacjach kiedy jestm wrabiany za kogoś to walę to i idę, swoją działkę zrobiłem. Dziwne twoja rodzina ma podejście, znajdź pracę, będziesz poza domem, gotówka nie zaszkodzi ale takie coś może pośrednio wymusić od ,,niektórych" ruszenie dupska.

Sytuację osobistą naprawił bym postawieniem sprawy jasno: słuchaj, nie muszę lubić ciebie ani ty mnie, nie wchodź mi w drogę a będziesz miała spokój i wszystkie zęby.

 zawsze zostaje też zimna nienawiść, bez nieuprzejmości ale z lekceważeniem,

By być szczęśliwym olej rzeczy na które nie masz wpływu, rób swoje a znajdziesz (raczej poza domem) osoby które to docenią.

pozdro trzymaj się

 

 

Ukryta zawartość

 

Jutro idę do Urzędu Pracy, bo mam pewną sprawę do wyjaśnienia. I jak będą oferty stażu to chcę jakąś wziąć, sobie załatwić i mieć swoją kasę i nie brać od matki. Zwłaszcza, że oszczędności mi powoli topnieją, a potrzeby się swoje ma. Poza tym nie chcę za bardzo przebywać z domownikami i tą dziewczyną.

 

Edytowano przez Serena
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję wszystkim dobrym duszyczkom za rady, i przyznam się, że czuję się trochę lepiej pod stanem psychicznym, bo skupiłem się na swojej pasji, czyli pisaniu wierszy i historii (zacząlem grać w WoT, i tak przy okazji zacząłem szukać informacji o czołgach Wielkiej Armii Cesarskiej, co zaś do wierszy, to moja głowa pęka od pomysłów, a nawet wracają pomysły na fiki, między inmi fic osadzony w uni Kryształowego Oblężenia czy fic wierszowany "Wojna Magii"),

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu FrozenTear7 napisał:

Już się bałem że coś się stało jak nie odpisywałeś tutaj. Ale cieszę się ogromnie że stan się poprawia ^^ Wiesz co dla Ciebie dobre i tego się trzymaj. Nie pozwól nikomu i niczemu Ci tego odebrać. Trzymaj się :hug:

Cóż fakt miałem pewien "zły czas" cytując pewnego znanego kościeja :pinkie4:ale wyrzuciłem całą negatywną energię w rozmowie z tatą i uzyskałem te same jakie wy tu napisaliście, że powiniem pokochać siebie i ignorować naegatywy jakie ludzie o mne mogą powiedzieć (coż z tym może być na początku kłopot, ale muszę dać radę)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Serena To może zabrzmieć dość dziwnie, ale najlepsze co można zrobić w twoim przypadku, kiedy nie radzisz sobie ze swoją sytuacją w domu to pójść do psychologa. Można podyskutować z nim naprawdę wiele spraw i dojść do ważnych wniosków. Może po kilku spotkaniach zrozumiesz na czym polega twój problem i uda Ci się naprawić relację ze swoimi bliskimi. Mogą Ci także zaproponować wzięcie udział w terapii grupowej. To by było nawet lepsze rozwiązanie. Sam na takie spotkania uczęszczam i spotkałem wiele osób z podobnymi do Twoich problemami. Pozdrawiam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Zena92 napisał:

@Serena To może zabrzmieć dość dziwnie, ale najlepsze co można zrobić w twoim przypadku, kiedy nie radzisz sobie ze swoją sytuacją w domu to pójść do psychologa. Można podyskutować z nim naprawdę wiele spraw i dojść do ważnych wniosków. Może po kilku spotkaniach zrozumiesz na czym polega twój problem i uda Ci się naprawić relację ze swoimi bliskimi. Mogą Ci także zaproponować wzięcie udział w terapii grupowej. To by było nawet lepsze rozwiązanie. Sam na takie spotkania uczęszczam i spotkałem wiele osób z podobnymi do Twoich problemami. Pozdrawiam.

 

Dziwne to bardziej zabrzmiało w kwestii próby naprawienia relacji z bliskimi. Co do reszty się zgadzam. Dzwoniłam do poradni zdrowia psychicznego. Umówiłam się na nfz do psychiatry, bo muszę mieć skierowanie od niego do psychologa. Poza tym się muszę dowiedzieć co mi najlepiej pomoże. Termin na wrzesień dopiero mam. Przy czym jak mi coś wypadnie bo się trafi, że praca będzie to umówić się muszę na popołudnie. I tak sobie ustawię, że nie będę nic przekładać.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu Zena92 napisał:

Niestety, terminy zawsze są odległe jak to w naszej służbie zdrowia bywa. Jeśli chciałabyś się więcej dowiedzieć coś w tym temacie to pisz śmiało na priv.

 

W kwestii mówisz jak wizyta u psychiatry wygląda czy o czym mówisz ?. Ja i tak za dużo nie piszę. Nie chcę narzekać i się użalać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że nie czuję się rozumiana przez rodzinę, ich znajomych. Mam alergię na kakao. Jak zjem dużo to kicham jak osoba uczulona na pyłki.

I co słyszę weż czekoladkę, chodż na cukierka. Trudno mi zachować umiar potem. Wiem, że nie powinnam jeść czekolady. A na moje tłumaczenia o alergii to słabo to do nich dociera.

Byłam w Urzędzie Pracy i zamknęłam sprawę tamtej firmy(okazało się, że żadnych dokumentów nie złożyli). Dotarło do mnie, że na rodziców nie mogę nigdy liczyć i nie mam w nich wsparcia. Jedynie mogę na siebie liczyć.

Trochę to boli, ale trudno. Dla nich jest co innego ważne.

Czasem sobie myślę po co zrobiłam prawko. Poszłam na kurs w wieku 19 lat, bo zdaniem rodziców w wieku 18 lat byłam niedojrzała do tego. Na pierwszych jazdach z instruktorem czułam się tak jakby mnie ktoś za karę posadził, bo zdarzało mi się ze stresu płakać. Potem się przyzwyczaiłam. Od czasu jak mam dokument a mam go od 2011 roku nie jeżdżę w ogóle. Rozumiem to że auto kosztuje i rodziców nie byłoby stać na nie, ale nigdy nie pytali mnie czy chce pożyczyć auto. Boje się wsiąść za kółko i jechać po ulicy zwłaszcza jak masa idiotów jeździ.

Mam zamiar przeprowadzić się do Trójmiasta gdzie jest lepsza komunikacja miejska w związku z czym prawko nie będzie mi w ogóle potrzebne. Ogólnie mieszkam w takiej dzielnicy Elbląga że lepiej jest mieć auto bo autobusy rzadko jeżdżą.

Edytowano przez Serena
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja matka taką szopkę odwala że hej. Co roku zamawia mszę za swoją mamę, mi i bratu każe chodzić z darami. Dzisiaj do mnie z pretensjami była czemu poszłam do pokoju, a poszłam tylko na chwilę bo włosy musiałam ułożyć. Ja też poszłam z odzywką do niej. Ona do mnie, że się burzę. Tylko, że mnie do tego prowokuje.

Pieprzy mi, że mam z ludżmi siedzieć przy stole i jej to kompletnie nie obchodzi, że w samotności czuję się o wiele lepiej.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu Serena napisał:

Moja matka taką szopkę odwala że hej. Co roku zamawia mszę za swoją mamę, mi i bratu każe chodzić z darami. Dzisiaj do mnie z pretensjami była czemu poszłam do pokoju, a poszłam tylko na chwilę bo włosy musiałam ułożyć. Ja też poszłam z odzywką do niej. Ona do mnie, że się burzę. Tylko, że mnie do tego prowokuje.

Pieprzy mi, że mam z ludżmi siedzieć przy stole i jej to kompletnie nie obchodzi, że w samotności czuję się o wiele lepiej.

 

Jak się u kogoś mieszka, to trzeba się dostosować. Wyprowadź się i spokój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że za bardzo się przejmujesz tym wszystkim. Skoro co roku macie mszę za babcie to widocznie waszej mamie jej brakuje. Nie gniewaj się o pretensje typu poszłam na chwilę do pokoju się uczesać a mama robi aferę. Mogła to być chwila zdenerwowania związana z tą sytuacją.

Wspólne siedzenie przy stole to pewnie po to żeby być bardziej zgraną rodziną. Nie warto się o to burzyć. Kiedyś będziesz maiła czas na bycie samotnym, bez rodziców, brata (a i teraz nie musisz z nimi siedzieć 24/7). Ciesz się tym póki jest.

 

Jak szukasz pracy to popytaj w urzędzie pracy o jakieś kursy. Kolega poszedł na kurs CNC i jakoś mu się udało załapać w normalnej firmie i wiedzie mu się nie najgorzej. Gadanie o tym co powinnaś robić możesz puszczać koło uszu. Chyba nie wywalą Cię z domu?

Edytowano przez EmSki
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15.07.2016 at 22:34 Serena napisał:

 

Czasem sobie myślę po co zrobiłam prawko. Poszłam na kurs w wieku 19 lat, bo zdaniem rodziców w wieku 18 lat byłam niedojrzała do tego. Na pierwszych jazdach z instruktorem czułam się tak jakby mnie ktoś za karę posadził, bo zdarzało mi się ze stresu płakać. Potem się przyzwyczaiłam. Od czasu jak mam dokument a mam go od 2011 roku nie jeżdżę w ogóle. Rozumiem to że auto kosztuje i rodziców nie byłoby stać na nie, ale nigdy nie pytali mnie czy chce pożyczyć auto. Boje się wsiąść za kółko i jechać po ulicy zwłaszcza jak masa idiotów jeździ.

Mnie mówili że bardzo ważne jest dbanie o własne potrzeby i uczucia, umiejętność ich wyrażania i rozmawiania o nich. Czasem rzeczywiście nie warto czekać aż ktoś inny zauważy twoją potrzebę i uczucia i coś z tym zrobi. Może lepiej było po prostu zapytać czy możesz pożyczyć auto. Wiem że to trudne. Sam mam z tym problem. Najpierw może będą niechętni, będą się bać że coś się stanie. Ale jak 2-3 razy wszystko będzie ok to będą mieli mniejsze problemy z tym. Budowanie zaufania to naprawdę ciężka praca. Tak samo jak z budowaniem zaufania do samego siebie i podnoszenie poczucia własnej wartości. Trzeba przede wszystkim próbować. Terapia grupowa ma tę cechę, że jesteś w kontakcie z innymi ludźmi i często porusza się dość trudne tematy i zachodzą różne relacje między pacjentami. Pod okiem specjalisty można bez większych konsekwencji spróbować różnych stylów zachowania lub przećwiczyć coś co w rzeczywistości byłoby bardzo trudne, chociażby zadbanie o własne potrzeby.

 

17.07.2016 at 11:29 Salto napisał:

 

Jak się u kogoś mieszka, to trzeba się dostosować. Wyprowadź się i spokój.

Cóż, takie dość cyniczne stwierdzenie raczej osobie w sytuacji Sereny nie pomoże, a wręcz rzuci ją w jeszcze głębszy dołek. Osoby z takimi problemami raczej nie stwierdzą że slogan "wyprowadź się i spokój" im pomoże. Prędzej wyraża brak niezrozumienia uczuć i sytuacji i jeszcze bardziej obniża własną samoocenę takiej osoby. To co tobie wydaje się być błahostką dla Sereny może być problemem nie do pokonania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz Zena92 napisał:

To nie jest odpowiednie miejsce na taką dyskusję. Poza tym dlaczego tak uważam napisałem w jednej wcześniejszych wypowiedzi.

 

Skoro to nie jest odpowiednie miejsce na taką dyskusję, to po co ją zacząłeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Salto napisał:

 

Skoro to nie jest odpowiednie miejsce na taką dyskusję, to po co ją zacząłeś?

Zacząłem aby wytłumaczyć jak wygląda myślenie osoby z trudnościami i dlaczego lakoniczne "wyprowadź się i spokój" nie zadziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu EmSki napisał:

Takie wyprowadzenie się dla spokoju byłoby dla mnie swoistym "spaleniem za sobą mostu". Warto powalczyć o dobre relacje z rodziną.

 

A co ma jedno do drugiego?

 

1 minutę temu Zena92 napisał:

Zacząłem aby wytłumaczyć jak wygląda myślenie osoby z trudnościami i dlaczego lakoniczne "wyprowadź się i spokój" nie zadziała.

 

No tak, lepiej mówić że wszystko będzie dobrze i owijać w bawełnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak: Jedynie zrozumie to ktoś kto przez to samo przeszedł i miał nadopiekuńczych rodziców.

Niektórzy z was przez to nie przeszli i tego nie pojmują.

Tylko, że tak jest. Mam 25 lat i nadopiekuńczych rodziców. Nie mam własnego życia. Żadnej prywatnej przestrzeni. I tak owszem mam zamiar się z domu wyprowadzić gdy znajdę pracę. Od wczoraj już wysyłam CV do trójmiejskich firm.

Zwykły przykład: Sylwester - idę na dyskotekę. Moja matka mi mówi, że mam wrócić o tej godzinie, bo ona to nie może spać.

Edytowano przez Serena
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak się już we mnie pojawia to poczucie, że szkoda mi nerwów na to by się nimi przejmować. Robię swoje i dążę do wyprowadzki z domu. Wiara moja wzrosła, że mi się uda.

Inne zachowanie jakie widzę u mojej matki to te, że dla twojego dobra to ty powinnaś więcej z ludżmi przebywać jej zdaniem.

Moim to jest tak: Nie zna mnie. Zawsze dla niej było wszystko inne ważniejsze. Nigdy nie pytała się co u mnie i jak się czuje. Poza tym jako dziecko jak jej mama żyła to widziałam podobny mechanizm kontrolowania. Krzyki, wrzaski o to, że dlaczego wracasz póżno z pracy.

Dzięki swojej pasji to o dziwo nie sądziłam, że ja coś mogę kochać. Zawsze myślałam, że nie jestem do tego zdolna. Poza tym przestało mi zależeć na ich uwadze, aprobacie. Niech mi nie pomagają w niczym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...