Jump to content

Wyżal się.


Mellie
 Share

Recommended Posts

59 minut temu Silver Shield napisał:

Nie czuję się z nikim emocjonalnie zżyty, a to głòwnie dlatego, że w szkołach, na podwòrkach, w domu dziecka codziennie mnie raniono, dlatego nie potrafię nikomu zaufać. 

Repa ci nie dam za ten post Silver xD Ale wszystko ci chyba przez telefon powiedziałem, co? Jutro jestem u ciebie! Loyalty ^^ pozdrawiam i grzywa do góry!;D

PS. Weś tablet i ten swój przenośny routerek. Będzie mi potrzebny ;) Aha i nie zapomnij Cutie Poxa ;)

Edited by Mates
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

33 minuty temu Mates napisał:

Repa ci nie dam za ten post Silver xD Ale wszystko ci chyba przez telefon powiedziałem, co? Jutro jestem u ciebie! Loyalty ^^ pozdrawiam i grzywa do góry!;D

PS. Weś tablet i ten swój przenośny routerek. Będzie mi potrzebny ;) Aha i nie zapomnij Cutie Poxa ;)

Spoko. Będzie 

Link to comment
Share on other sites

13.03.2016 at 22:13 The Silver napisał:

Nie załamuj się - znam podobne, a nawet gorsze przypadki. Nowa szkoła = nowi ludzie = nowe znajomości. Znajdź takie liceum, które ma jako taką opinię, aby nie trafić na dwulicowych uczniów, a nauczyciele będą rozumieć ucznia i pomogą mu w efektywnej nauce do matury. Dobrym sposobem znajdywania nowych kolegów/koleżanek jest po prostu obserwacja otoczenia i jak @Maniek wspomniał, znaleźć takie osoby, które również wyglądają jakby były w podobnej sytuacji co ty. Zrób wszystko, aby ten rok wytrzymać, zdać egzaminy i pożegnać się z tym środowiskiem, bo wątpię, aby takie osoby w ogóle były wrażliwe w jakimś stopniu na drugiego człowieka. Głowa do góry. My cię tutaj rozumiemy. Przechodziliśmy lub nie (ja tak) przez podobne sytuacje, więc nie jesteś tutaj osamotniona, ale my jakoś to przezwyciężyliśmy, więc ty także to możesz zrobić. Odwagi :twilight2:.

 

Ależ banały. Naprawdę nie rozumiem, co ma reputacja szkoły do poziomu (moralnego, nie naukowego) uczniów. W porównaniu z gimnazjum, w liceum nie zmienia się za wiele. No, zmienia się tyle, że po gimnazjum odsiewa się trochę, ehem, mniej zdolnych, którzy idą do zawodówek i techników (chociaż część techników niczym nie odstaje od liceów, ale są i takie, które nie są dużo lepsze od zawodówek), a idący do licbazy, będąc zwykle inteligentniejszymi, często znają bardziej wyrafinowane sposoby dręczenia ludzi. Ale dalej istnieje presja grupy, której zdecydowana większość ulega, dalej więc ludzie są fałszywi i, mówiąc poetycko, okrutni wobec tych nieprzystosowanych. 

 

Tak więc traktowanie zmiany szkoły jako leku na wszystko problemy jest zwykłą głupotą, albo, ujmując to lżej, naiwnością. Oczywiście jest szansa, że w nowym otoczeniu uda mu się znaleźć w tej fajnej grupie, a nie znowu na uboczu, ale to jest tylko szansa. Trzeba jeszcze umieć ją wykorzystać. Trzeba też zastanowić się, czy warto. 

Link to comment
Share on other sites

godzinę temu Airlick napisał:

 

Ależ banały. Naprawdę nie rozumiem, co ma reputacja szkoły do poziomu (moralnego, nie naukowego) uczniów. W porównaniu z gimnazjum, w liceum nie zmienia się za wiele. No, zmienia się tyle, że po gimnazjum odsiewa się trochę, ehem, mniej zdolnych, którzy idą do zawodówek i techników (chociaż część techników niczym nie odstaje od liceów, ale są i takie, które nie są dużo lepsze od zawodówek), a idący do licbazy, będąc zwykle inteligentniejszymi, często znają bardziej wyrafinowane sposoby dręczenia ludzi. Ale dalej istnieje presja grupy, której zdecydowana większość ulega, dalej więc ludzie są fałszywi i, mówiąc poetycko, okrutni wobec tych nieprzystosowanych. 

 

Nie byłeś w takim liceum, więc nie wiesz jak tam sytuacja i środowisko wygląda. Szkoła oraz jej uczniowie, które odnoszą sukcesy w olimpiadach, konkursach, ma bardzo dobre wyniki matur w województwie MUSI być dobra. Ok, obraz liceum który prezentuje może wydawać się zbyt piękny, ale nie jest to żadne kłamstwo czy brednie. Ja w mieście mam 2 takie licea i żeby się do któregoś dostać, trzeba mocno się przyłożyć do egzaminów po gimnazjum. No i do takiej szkoły idą ludzie, którzy chcą coś z niej wynieść, a nie tzw. cwaniaczki z gimbazy, który będą ci dokuczać nawet tam. I nie, ci którzy się dostali to nie jakieś kujony i nauka im tylko w głowię. Straszyli mnie czymś takim w gimnazjum, ale jak zwykle ktoś coś poprzekręcał o 180 stopni. Plus taki, że moja mama tam pracowała, więc wiedziałem jakie to liceum jest. I nie, nie byłem jakiś wyjątkowy, ponieważ miałem mamę nauczycielkę i łatwiej miałem z nauką. Zresztą jak skończyłem 1 klasę, to odeszła na emeryturę. Ja przez tamte 3 lata nie odnotowałem żadnych przykrych sytuacji, wykluczenia czy tam wrednego zaczepiania. Raczej nikt by się nie odważył na jakieś mega akcje, bo dyrektorka w szkole jest ostra, a wkurzenie jej równa się potężnym zgonem mentalnym. Ja z chęcią bym moje liceum polecił każdemu.

 

godzinę temu Airlick napisał:

Oczywiście jest szansa, że w nowym otoczeniu uda mu się znaleźć w tej fajnej grupie, a nie znowu na uboczu, ale to jest tylko szansa. Trzeba jeszcze umieć ją wykorzystać. Trzeba też zastanowić się, czy warto. 

 

Szansa jest i trzeba pozytywnie do tego podchodzić. Ja rozumiem to podejście, ale jednak warto się dowiedzieć jak wygląda sytuacja w danym liceum. Nic nie tracisz, a nuż okaże się, że wybór przesądzi o nowych/lepszych znajomościach. 

Link to comment
Share on other sites

16 minut temu The Silver napisał:

 

Nie byłeś w takim liceum, więc nie wiesz jak tam sytuacja i środowisko wygląda. Szkoła oraz jej uczniowie, które odnoszą sukcesy w olimpiadach, konkursach, ma bardzo dobre wyniki matur w województwie MUSI być dobra. Ok, obraz liceum który prezentuje może wydawać się zbyt piękny, ale nie jest to żadne kłamstwo czy brednie. Ja w mieście mam 2 takie licea i żeby się do któregoś dostać, trzeba mocno się przyłożyć do egzaminów po gimnazjum. No i do takiej szkoły idą ludzie, którzy chcą coś z niej wynieść, a nie tzw. cwaniaczki z gimbazy, który będą ci dokuczać nawet tam. I nie, ci którzy się dostali to nie jakieś kujony i nauka im tylko w głowię. Straszyli mnie czymś takim w gimnazjum, ale jak zwykle ktoś coś poprzekręcał o 180 stopni. Plus taki, że moja mama tam pracowała, więc wiedziałem jakie to liceum jest. I nie, nie byłem jakiś wyjątkowy, ponieważ miałem mamę nauczycielkę i łatwiej miałem z nauką. Zresztą jak skończyłem 1 klasę, to odeszła na emeryturę. Ja przez tamte 3 lata nie odnotowałem żadnych przykrych sytuacji, wykluczenia czy tam wrednego zaczepiania. Raczej nikt by się nie odważył na jakieś mega akcje, bo dyrektorka w szkole jest ostra, a wkurzenie jej równa się potężnym zgonem mentalnym. Ja z chęcią bym moje liceum polecił każdemu.

 

Cieszę się, że wiesz, gdzie się uczyłem, ale tak się składa, że byłem w dobrej licbazie, mającej 100-letnią tradycję, która rok w rok miała finalistów olimpiad na poziomie krajowym. Napisalem, że nie chodzi mi o poziom naukowy, bo nie ma on kompletnie żadnego związku z poziomem moralnym. Pewnie, że nie będzie jakichś bójek, kradzieży, interwencji policji jak w przeciętnej zawodówce, ale to nie znaczy, że nie ma nękania psychicznego.

 

Znałem wiele dzieci nauczycieli, chodzących do tej samej szkoły, w której uczył rodzic (w zasadzie i w podstawówce, i w gimnazjum, i w licbazie miałem takie osoby w swojej klasie, więc mam dobre informacje), i NIGDY nie zdarzyło się, żeby mieli problemy czy z innymi uczniami, czy z nauczycielami. W licbazie była nawet sytuacja, że córka jednego z nauczycieli upiła się na wycieczce do nieprzytomności, a nie dość, że nie wyrzucili jej z wycieczki, to nawet nie dostała nagany ani obniżonego zachowania. Ale to jest dowód i na to, że do dobrej licbazy też wcale nie idą tylko ludzie, "którzy chcą coś z niej wynieść", i na to, że dzieci nauczycieli mają skrzywiony obraz swojej szkoły, bo są cały czas pod kloszem. I tu nawet nie chodzi o to, że rodzic coś w tym kierunku robi, wystarczy, że wszyscy wiedzą, że dany uczeń jest dzieckiem nauczyciela. Takie wu-wei. :kappa:I nikt nie podskoczy, i każdy będzie chciał go mieć po swojej stronie. 

 

Wniosek? Tak samo w podłej zawodówce znajdziesz przyjacielskie osoby, może mniej zdolne, ale zwyczajnie dobre, tak w najlepszej licbazie możesz trafić na najgorsze łajzy. Szansa jest dokładnie taka sama, różni się tylko forma. Wszystko sprowadza się do tego, że trzeba umieć odnaleźć się wśród ludzi i wyciągać z nich te dobre cechy, inaczej można stać się w najlepszym wypadku elementem tła, na które nikt nie zwraca uwagi, albo ofiarą. 

Edited by Airlick
Link to comment
Share on other sites

Cytuj

 

 W porównaniu z gimnazjum, w liceum nie zmienia się za wiele. No, zmienia się tyle, że po gimnazjum odsiewa się trochę, ehem, mniej zdolnych, którzy idą do zawodówek i techników (chociaż część techników niczym nie odstaje od liceów, ale są i takie, które nie są dużo lepsze od zawodówek), a idący do licbazy, będąc zwykle inteligentniejszymi, często znają bardziej wyrafinowane sposoby dręczenia ludzi. Ale dalej istnieje presja grupy, której zdecydowana większość ulega, dalej więc ludzie są fałszywi i, mówiąc poetycko, okrutni wobec tych nieprzystosowanych. 

 

 

 

 

Technikum, zawodówka, liceum jeden pies, bo to i tak wszystko państwowy standard. Bo liczy się program. By żyło się lepiej, by żyło się lepiej nam wszystkim.

 

Cytuj

Albo się nie uczyli, albo ich nauczyciele źle przygotowali.

Albo ktoś nie ma predyspozycji.  Ja osobiście maturę zdałem? I co z tego. Moje zdolności matematyczne są strasznie słabe i nieważne ile bym nie siedział ile nie przespanych nocy spędził, nic z tego nie wychodziło. Jednak taka ekonomia. Tu mogłem nauczycieli kasować. Niby tu liczby i tu, a jaka różnica.

Edited by White Hood
Link to comment
Share on other sites

19 minut temu Airlick napisał:

Znałem wiele dzieci nauczycieli, chodzących do tej samej szkoły, w której uczył rodzic (w zasadzie i w podstawówce, i w gimnazjum, i w licbazie miałem takie osoby w swojej klasie, więc mam dobre informacje), i NIGDY nie zdarzyło się, żeby mieli problemy czy z innymi uczniami, czy z nauczycielami. W licbazie była nawet sytuacja, że córka jednego z nauczycieli upiła się na wycieczce do nieprzytomności, a nie dość, że nie wyrzucili jej z wycieczki, to nawet nie dostała nagany ani obniżonego zachowania. Ale to jest dowód i na to, że do dobrej licbazy też wcale nie idą tylko ludzie, "którzy chcą coś z niej wynieść", i na to, że dzieci nauczycieli mają skrzywiony obraz swojej szkoły, bo są cały czas pod kloszem. I tu nawet nie chodzi o to, że rodzic musi coś robić, wystarczy, że wszyscy wiedzą, że dany uczeń jest dzieckiem nauczyciela. I nikt nie podskoczy, i każdy będzie chciał go mieć po swojej stronie. 

 

Tyle, że dopiero w klasie 2 moja klasa się zorientowała, że moja mama tu uczyła. Nie byłem jakimś dzieckiem specjalnej troski. Ba, miałem momentami gorzej, bo jak coś mi nie poszło na lekcji, kartkówce to moja mama od razu z pierwszej ręki to wiedziała. Były kłótnie, ale od razu trzeba było to zwalczać - korki i nie było już problemów. Klasę miałem fajną, a jeśli chodzi o te psychiczne nękanie, to czegoś takiego nie zauważyłem w mojej jak i pozostałych klasach. Moi koledzy robili takie scenki w 1 klasie, że mnie prosili, żebym pogadał, itd. ale dobrze wiedziałem o co im chodzi i rozmowa po pierwszej minucie została zakończona. Robili to dość rzadko, więc tym bardziej mi to nie przeszkadzało. W następnych latach odpuścili i zmądrzeli, a tak jakiś kontakt utrzymujemy. Była nawet sytuacja w 3 klasie - była wycieczka nad morze i pewnego dnia, w hotelowym pokoju mój kolega zorganizował wielką popijawę. Ogórki były, wódeczka i ciekawe rozmowy. Byłem tam z 15 min, po czym się pożegnałem, bo tego typu imprez bardzo nie lubię. Najlepsze, że nasza wychowawczyni tam weszła (jak mnie już tam nie było). Gdzieniegdzie były rzygi, a jeden z moich kolegów wywinął tuż przed samą panią bączka i padł na ziemię. Skończyło się na poważnej rozmowie po wycieczce, a tak nic poważniejszego się nie stało.  

 

Ja jako uczeń byłej nauczycielki nie byłem jakoś serio znany. Czasem mocniej się zżyłem z nauczycielami, niż klasą, bo jak miałem coś zanieść od mojej mamy do jakiegoś nauczyciela to mnie już zaczynali kojarzyć. Nie należałem do tego fajnego kółeczka rozmów (bardziej byłem słuchacze,), ale wszyscy wiedzieli, że jestem porządny i mogą na mnie polegać, a także szczerze pogadać.

 

Zgodzę się, wszystko zależy od klasy i podejścia osób, ale też chodzi o naukę. Zresztą nie dziwi cię fakt, że w 2015 połowa uczniów w Polsce nie potrafiła zdać matury z maty? Ja się zastanawiam co ci uczniowie myśleli, lub jak oni byli nauczani, skoro nie potrafili tych 30% wyciągnąć. Mi ręce opadły, bo są tylko 2 możliwości. Albo się nie uczyli, albo ich nauczyciele źle przygotowali.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Od teraz rozpocznę moje gimbusiarskie narzekanie na rodzicielkę. A co.

Otóż zostałam nazwana zdzirą. Nie, nie dlatego ,że ubrałam bluzkę z dekoltem, tylko z powodu chęci pójścia na siłownię. I nie w obcisłych legginsach jakich można uświadczyć w kwejkowych galeriach. W zwykłych dresach i kucyku. A więc dlaczego ze mnie zdzira? 

Bo tam pełno facetów, i co ja nastolatka miałabym tam robić. Zabolało, nie powiem. Trochę w tym racji, bo nie powinnam pchać się na taką strefę, tylko łazić po cardio czy innych takich. No ale mówi się trudno.

Pozdrawienia od zdziry.

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu Pawiu napisał:

W takim razie musiała wyjść z tego niezła kłótnia, bo nie wierzę, że matka ot tak od zadania pytania powiedziała tak, jak powiedziała.

Oj wyszła, nie powiem. Mam okres i jestem teraz bardziej obrażalska niż zwykle. Przyznaję, że mam w tym winę, a wina zawsze jest po obu stronach. Co nie zmienia faktu ,że tak się nie mówi tak do swojego dziecka.

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu White Hood napisał:

(...)

Gorsze wyzwiska słyszałem.

No nie jestem pewien. Według mnie, żeby do córki powiedzieć "zdzira" albo "dziwka" (albo inne synonimy tego słowa) to już szczyt :eww:

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No potraktowała Cię z pewnością bardzo niesprawiedliwie. Jeśli Ci zależy na tym żeby jakoś dobrze między wami było to spróbuj jej lepiej wytłumaczyć sytuację i realia przedstawić.
Tylko nie obrażaj się na nią kompletnie. Może zwyczajna przesadziła z reakcją. Bądź tą lepszą i mądrzejszą i spróbuj rozwiązać problem.

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu Selenium napisał:

Oj wyszła, nie powiem. Mam okres i jestem teraz bardziej obrażalska niż zwykle. Przyznaję, że mam w tym winę, a wina zawsze jest po obu stronach. Co nie zmienia faktu ,że tak się nie mówi tak do swojego dziecka.

Nie polecam chodzenia na siłownię w czasie okresu.

17 minut temu Selenium napisał:

Od teraz rozpocznę moje gimbusiarskie narzekanie na rodzicielkę. A co.

Otóż zostałam nazwana zdzirą. Nie, nie dlatego ,że ubrałam bluzkę z dekoltem, tylko z powodu chęci pójścia na siłownię. I nie w obcisłych legginsach jakich można uświadczyć w kwejkowych galeriach. W zwykłych dresach i kucyku. A więc dlaczego ze mnie zdzira? 

Bo tam pełno facetów, i co ja nastolatka miałabym tam robić. Zabolało, nie powiem. Trochę w tym racji, bo nie powinnam pchać się na taką strefę, tylko łazić po cardio czy innych takich. No ale mówi się trudno.

Pozdrawienia od zdziry.

Pogódź się z mamą. Nie czekaj, aż ona cię przeprosi. Wytłumacz jej, że po prostu chcesz dbać o figurę i chcesz, żeby nie miała grubej córki. Powiedz, że założyłaś bluzkę z dekoltem, żebyś się nie przeziębiła :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nie martw sie. Raz moja babcia mnie nazwała ,,dziwką" bez powodu, podczas kłotnię o cos zupelnie innego :v 

Jesli to pierwsza taka sytuacja, to nie po prostu postaraj sie ochłonąc i porozmawiac pozniej. Wbrew pozorom, szczera rozmowa działa cuda. 

W moim przypadku to akurat nie działało. Babcia i tak wiedziala lepiej :v ale potem przestalam na to uwagę. Wiec jesli pierwszy raz tak Cie nazwala, zrob tak jak pisalam wyzej. Ale w sumie jesli to juz ktorys raz z rzedu, to zgaduje ze juz to nie pomoze. Polecam sie uodpornic :v

Edited by Celly
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Zamiast chodzić na siłkę zapisz się na siatkówkę lub na basen, ewentualnie uprawiaj jakiś sport we własnym zakresie, z dala od samców alfa.
Można zrozumieć że nastolatka wśród napakowanych byków to trochę śmieszny widok, może rozbawić, ale nie jest powodem by obrażać kogokolwiek.

Kiedy ja słyszę coś niemiłego zawsze staram się myśleć, że karma wraca, rucha matki i pali domy :rdblink:

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

29 minuty temu Velvie napisał:

Nie polecam chodzenia na siłownię w czasie okresu.

Pogódź się z mamą. Nie czekaj, aż ona cię przeprosi. Wytłumacz jej, że po prostu chcesz dbać o figurę i chcesz, żeby nie miała grubej córki. Powiedz, że założyłaś bluzkę z dekoltem, żebyś się nie przeziębiła :)

Oj żaden dekolt tam, zwykły sebkowy dresik :)

Jest to taka pierwsza sytuacja, no ale bywa. Co do ćwiczeń - racja zdałam sobie sprawę jak to wygląda. Uczęszczam na basen, ale powstrzymał mnie krwawy potok, chociaż i tak źle robię ćwicząc, no ale u mnie z treningami to raczej dla formy niż żeby dla chudnięcia :>

Dzięki za rady. Zresztą, nie będę się tu żalić z każdej spiny, no.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 minut temu Cahan napisał:

A to dlaczego? Wysiłek fizyczny w trakcie okresu potrafi wręcz pomóc.

Wtedy jest się bardziej narażonym na pobrudzenie spodni. Lepszą alterantywą jest na przykład trening w domu.

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu Velvie napisał:

Wtedy jest się bardziej narażonym na pobrudzenie spodni. Lepszą alterantywą jest na przykład trening w domu.

To bardziej zależy od obfitości okresu. Ale zazwyczaj odpowiednia podpaska czy ewentualnie zestaw podpaska + tampon powinny sprawę załatwię.

Podczas okresu zawsze normalnie ćwiczyłam czy to na WFie czy na treningach i krwawej plamy nigdy na spodniach nie miałam.

Link to comment
Share on other sites

13 godziny temu Velvie napisał:

Nie polecam chodzenia na siłownię w czasie okresu.

Pogódź się z mamą. Nie czekaj, aż ona cię przeprosi. Wytłumacz jej, że po prostu chcesz dbać o figurę i chcesz, żeby nie miała grubej córki. Powiedz, że założyłaś bluzkę z dekoltem, żebyś się nie przeziębiła :)

Nie polecam w ogóle chodzić na siłownie.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu Mhroczny Brat Starostki napisał:

 

Nie polecam w ogóle chodzić.

 

Najlepiej położyć się w łóżku z laptopem i posłuchać muzyki. Najlepsze na poprawę nastroju.

 

Chciałeś chyba napisać NAJWYGODNIEJ. Czy na poprawę nastroju najlepsze - to zależy od człowieka. Natomiast niezależnie od człowieka regularne chodzenie na siłownię (chociaż twierdzę, że sporty są lepsze, zwłaszcza ciekawsze) czy jakikolwiek regularny wysiłek jest kopalnią pozytywów! Wzrost masy mięśniowej, poprawa wydolności fizycznej, rozładowanie stresu i emocji, hartowanie organizmu w tym odporności, lepsze samopoczucie i psychika, zdrowszy sen... Prawda jest taka, że każdy powinien coś tam ćwiczyć regularnie.

 

Co do nazwania własnej córki zdzirą - ... matka NIGDY nie powinna się tak odzywać, ale życie pokazuje, że tak się dzieje. Oby nikt z obecnych tutaj nigdy tak do własnego dziecka nie powiedział.

  • Upvote 8
Link to comment
Share on other sites

 Share

×
×
  • Create New...