Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Każdy ma jakieś problemy.

Ale nie każdy może komuś się wyżalić. To... To jest wątek wyżalowy. Możemy tu pisać wszystko co nam leży na sercu. Od błahostek, po... poważne sprawy. Jeżeli ktoś będzie chciał to może was pocieszy, rzuci dobrą radą.

 

To... Ja się wyżalę...

Mam wrażenie, że nieproszeni ludzie zbyt wtargnęli do mojego wnętrza. Wiedzą za dużo.

Za dużo.

 

Jeżeli był taki wątek to przepraszam. :<

Edytowano przez Sosna
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boże, temat dla mnie. Wyjdę na jakiegoś smęta, ale normalnie muszę się gdzieś wyżalić, bo dostanę pierdolca jakiegoś niedługo.

Otóż żalę się, że jest mi ostatnio strasznie ciężko, jeśli chodzi o pozytywne nastawienie do czegokolwiek. Mam dość współlokatorek, które ciągle biorą moje rzeczy bez pozwolenia i spraszają tłumy ludzi, którzy mnie po prostu drażnią. Poza tym nie mogę nawet posłuchać na głośnikach swojej muzyki, bo im to przeszkadza -_-"

Ale w ogóle czuję taką beznadziejność egzystencjalną. Na nic się nie cieszę, ciągle mnie coś irytuje, albo smuci. Jest mi ciężko zabrać się za cokolwiek. Znowu przestałam z własnej woli rysować. Nie wiem jak mam się za siebie w końcu zabrać. Wszyscy każą mi się ogarnąć i się wiecznie czepiają. A ja w takich warunkach czuję się psychicznie jeszcze gorzej. Jeszcze mi na wfie każą robić rzeczy których się panicznie boję. Wątpię czy ktokolwiek to czyta, ale jeśli tak, to apeluję, o to, by jakaś cudowna istotka poradziła jak się wziąć za siebie. Ale nie na zasadzie "ogarnij się i zachowuj normalnie", bo takie gadanie to za wiele nie pomaga, a w sumie u mnie pogarsza sprawę..

Pisałabym więcej, ale i tak już jest dużo żalu, w porównaniu z tym, co ludzie pisali wyżej ;_; Ale w sumie nawiązując do osoby wyżej, też płaczę z powodu brzydkiej twarzy. Łączmy się w bólu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meh...w sumie, co mi szkodzi?

Moje problemy są tak jak osoby powyżej,tzn podobne, również mam co raz większą trudność z cieszenia się z czegokolwiek,począwszy od fandomu kończywszy na takich sprawach jak życie, samo w sobie.Masakra jakaś...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Piter Wan Kenobi

Problemy, problemy każdy je ma to jest normalna sprawa. Fajnie że taki temat powstał. A w sumie co mi tam..

Czasami mój tata mnie wkurza, szczególnie jak ma wolne i wypije, wtedy to jest w ogóle inny człowiek. Często są potem awantury w domu itp. W klasie też jest kilka denerwujących osób w sumie, ale mniejsza o szczegóły. Do wszystkich osób, pamiętajcie problemy kiedyś znikną :hug:

P.S Zapomniałem dodać, czasami również boję się ludzi i bywam aspołeczny. Niestety na świecie jest sporo idiotów, nic na to nie poradzimy wiem. Ale serio czasami mam dziwne myśli na temat niektórych osób. A i ostatnia sprawa.. Nieśmiałość do dziewczyn :sab:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też chciałbym się dołączyć do tematu i napisać coś, co leży mi na sercu. Zostałem bardzo zraniony przez pewne osoby z forum, które dalej to czynią i się ze mnie nabijają. Jest mi z tym źle, mimo iż jestem pokojowym smokiem i kłótnie omijam szerokim łukiem. Rozumiem, że inni muszą swoje frustracje wylać na mnie. Cóż, jeśli tak poczują się lepiej, to mogą mnie dalej wyzywać. Może przynajmniej tak pomogę? Lepiej, by przelali agresję na mnie, niż aby zabili na ulicy jakieś niewinne 8-letnie dziecko nożem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahhh, mnie tam nikt nie lubi, nawet w szkole spędzam samotnie przerwy, czasem jestem obrażany i urażany, ale próbuję jakoś żyć..

Nie martw się... łatwo powiedzieć, ale jeśli pozwolisz, to ja Cię polubię!

*hug*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotujcie się na chiński mur tekstu... bo ściana to za mało :flutterblush:

Wszystko zaczęło się... do diaska to trwa od zawsze. Od zawsze mój dzień dzielił się na dwie fazy: tą lepszą, bardziej wyluzowaną - gdy ojciec był poza domem oraz tą koszmarną gdy był w domu.

Jako małolat wierzyłem, że Bóg musi wysłuchać modlitw chłopca który prosi o jedno - niech ten koszmar dobiegnie końca. Prosiłem, błagałem, "rozmawiałem" z nim... chciałem tylko by mnie wysłuchał. I wysłuchał. Na swój sposób. Kilka lat temu rozpił się mój brat.

Teraz mam w domu dwóch alkoholików, matkę po zawale i drugiego brata który wyjechał do USA. Cała ta sytuacja sprawiła, że kompletnie nie radzę sobie z sytuacją, a moje nerwy są rozerwane na strzępy. W międzyczasie zachorowałem na epilepsję i bradykardię.

Mam kłucia w sercu, bóle głowy, nieregularne bycie serca mimo, że seria badań mówi mi że jestem zdrowy. :rd7: Nawet nie wiem co mi jest. Jedynym skutecznym lekiem jest coś w rodzaju psychotropu :rd8:

Dziś jestem wrakiem człowieka, który boi się kłótni, bójek zupełnie obcych mi osób, krzyku...

Dodajcie do tego fakt, że mój "kochany" pijący braciszek wygadywał o mnie różne rzeczy różnym ludziom. Do dziś słyszę jakieś komentarze za plecami. Pomijam fakt, że dwa razy o mało co nie doprowadził do pożaru, a w nerwach wyrzucił iPhone'a za okno.

Pomoc?

Prawnik/AA/Ośrodki pomocy rodzinie etc - chcesz wyrzucić z domu? Znajdź pan lokal zastępczy lub ubezwłasnowolnij (i bierz na siebie wszelkie wybryki). Nie można ot tak "za drzwi"

Byłem u lekarza rodzinnego - "pan się naczytał w internecie, pan jest zdrowy"

Psycholog - "proszę przyjść z rodzicami, to omówimy pański problem" Haaaalo... 5 min temu powiedziałem, że ojciec powiesił by mnie za cojones gdyby dowiedział się gdzie byłem. Kto pani dał dyplom?

Podsumowując - żyję w zamkniętym kole. Na każdy krok do przodu, na który ciężko pracuję przypada pięć kroków do tyłu. To smutne, ale tak już jest i zdążyłem się z tym pogodzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się... łatwo powiedzieć, ale jeśli pozwolisz, to ja Cię polubię!

*hug*

Jasne, że ci pozwalam :D Też Cię zaczynam lubić :twihug:

I hug dla wszystkich co mają problemy, aby się wam lepiej wiodło! "hug"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcecie głębiej porozmawiać o waszych problemach, mieć kogoś, kto was wysłucha na Skype/ lub anonimowo na gg, to mogę ja to uczynić. W przeciwieństwie do SH, bardzo chcę pomagać i strasznie boli mnie to, jak inni cierpią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ibroxpl jak się śmieją z ciebie to po prostu ignoruj. Nie patrz się na nich ani nie odzywaj. Po prostu nic nie rób. Nawet jak będą na ciebie krzyczeć. Ja tak w taki sposób przez gimnazjum przeszedłem. Prawie cała szkoła miała mnie za świra i nienormalnego ale to i tak ja miałem nad nimi przewagę mentalną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ibroxpl jak się śmieją z ciebie to po prostu ignoruj. Nie patrz się na nich ani nie odzywaj. Po prostu nic nie rób. Nawet jak będą na ciebie krzyczeć. Ja tak w taki sposób przez gimnazjum przeszedłem. Prawie cała szkoła miała mnie za świra i nienormalnego ale to i tak ja miałem nad nimi przewagę mentalną.

Właśnie próbuję teraz ignorować takich debili, spróbuję to jakoś znieść, jak narazie idzie dobrze, zobaczę co będzie pózniej, ale dzięki za pocieszenie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Piter Wan Kenobi

Ahhh, mnie tam nikt nie lubi, nawet w szkole spędzam samotnie przerwy, czasem jestem obrażany i urażany, ale próbuję jakoś żyć..

Niah, często tak jest niestety w szkołach. Nauczyciele niektórzy reagują na takie coś, a niektórzy mają to gdzieś. Sam tak miałem i powiem Ci nie warto się przejmować. Z czasem znajdziesz prawdziwych przyjaciół i wszystko się zmieni. Jak coś to pisz do mnie, lubię poznawać nowe osoby ^^.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam za słabego kompa. To mój problem. Żaden w porównaniu z waszymi, ale dla mnie ogromny. No przy okazji jestem brzydki, leniwy i nieczuły, ale te problemy są nie do naprawienia. No i gruby - tego problemu można się pozbyć tylko patrz na 2 cechę, którą wymieniłem wcześniej. Utrudnia mi to.

Współczuję wam wszystkim, którzy macie prawdziwe problemy. Przytulił bym was, ale internet jeszcze tego nie umożliwia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm.... Jestem strasznie uprzedzony do ludzi. Jak się z kimś dogaduję to jest ok, ale to nie znaczy, że do tego kogoś mam zaufanie. Nie wiem czy do kogokolwiek je mam... Kiedyś poznałem kilka ciekawych osób i tego nie żałuję, jednak teraz... po prostu boję się ludzi. Mam wrażenie, że cokolwiek nie zrobię to zostanę wyśmiany. Nawet idąc przez miasto boję się, że spotkam kogoś znajomego. Próbuję to przełamać, lecz niestety pojawia się moja kolejna wada. Bywam naprawdę wredny, nawet jeżeli wcale nie chcę taki być. Nie kontroluję swoich emocji. I to jest chore, bo zdarza się, że ktoś wyciąga do mnie pomocną dłoń, a ja go jadę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RedBalance12 Jejku, skąd ja to znam.

Ja widzę, że w ogóle bardzo dużo ludzi tutaj, ma jakieś problemy z tym jak są traktowani przez najbliższe otoczenie. Przyjmijmy stan tzw. mentalnej galaretki, czyli czegoś w rodzaju obojętności. Bo ludzie są, a potem ich nie ma, więc nie warto się nimi przejmować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa ja mam jeszcze jeden problem. Nie dosyć że w szkole jestem prawie samotny< mam kilku kumpli ale nie przyjaciela > to do tego mieszkam sam. Mam psa ale co to jest w porównaniu do człowieka. Jestem osamotniony ze wszystkich możliwych stron. W domu czasami siedzę i gapie się na ściany. Dobę że nie maluje przedmiotom buziek bo wtedy maił bym naprawdę chory umysł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotujcie się na chiński mur tekstu... bo ściana to za mało :flutterblush:

Wszystko zaczęło się... do diaska to trwa od zawsze. Od zawsze mój dzień dzielił się na dwie fazy: tą lepszą, bardziej wyluzowaną - gdy ojciec był poza domem oraz tą koszmarną gdy był w domu.

Jako małolat wierzyłem, że Bóg musi wysłuchać modlitw chłopca który prosi o jedno - niech ten koszmar dobiegnie końca. Prosiłem, błagałem, "rozmawiałem" z nim... chciałem tylko by mnie wysłuchał. I wysłuchał. Na swój sposób. Kilka lat temu rozpił się mój brat.

Teraz mam w domu dwóch alkoholików, matkę po zawale i drugiego brata który wyjechał do USA. Cała ta sytuacja sprawiła, że kompletnie nie radzę sobie z sytuacją, a moje nerwy są rozerwane na strzępy. W międzyczasie zachorowałem na epilepsję i bradykardię.

Mam kłucia w sercu, bóle głowy, nieregularne bycie serca mimo, że seria badań mówi mi że jestem zdrowy. :rd7: Nawet nie wiem co mi jest. Jedynym skutecznym lekiem jest coś w rodzaju psychotropu :rd8:

Dziś jestem wrakiem człowieka, który boi się kłótni, bójek zupełnie obcych mi osób, krzyku...

Dodajcie do tego fakt, że mój "kochany" pijący braciszek wygadywał o mnie różne rzeczy różnym ludziom. Do dziś słyszę jakieś komentarze za plecami. Pomijam fakt, że dwa razy o mało co nie doprowadził do pożaru, a w nerwach wyrzucił iPhone'a za okno.

Pomoc?

Prawnik/AA/Ośrodki pomocy rodzinie etc - chcesz wyrzucić z domu? Znajdź pan lokal zastępczy lub ubezwłasnowolnij (i bierz na siebie wszelkie wybryki). Nie można ot tak "za drzwi"

Byłem u lekarza rodzinnego - "pan się naczytał w internecie, pan jest zdrowy"

Psycholog - "proszę przyjść z rodzicami, to omówimy pański problem" Haaaalo... 5 min temu powiedziałem, że ojciec powiesił by mnie za cojones gdyby dowiedział się gdzie byłem. Kto pani dał dyplom?

Podsumowując - żyję w zamkniętym kole. Na każdy krok do przodu, na który ciężko pracuję przypada pięć kroków do tyłu. To smutne, ale tak już jest i zdążyłem się z tym pogodzić.

Słuchaj... Twoja sytuacja nie wygląda zbyt dobrze... Kurczę... Strasznie Ci współczuję. Przykro mi, że nie mogę pomóc, bo... To smutne. *hug* Pamiętaj, że kiedyś Bóg Ci to wynagrodzi. Nie ważne jak. Ale trzymaj się.

*huga wszystkich*

Ja... Ja się wyżalę...

Mam "przyjaciółkę".

Tak... Tak jej mówiłam. Że jest. No bo była.

Najgorsze jest to, że ona nie wie co do niej czuję... Już nie czuję tego "czegoś". Nie czuję jej przy mnie, gdy mam problem. Nic się nie stało, rzadko się kłócimy i w ogóle... Ale tej magii już nie ma. Ale ja jej pewnie tego nie powiem. Jestem tchórzem. Głupim tchórzem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale mimo że istnieje Bóg może tylko zaszkodzić. Wiem to z własnego przykładu. Mam już ostro nawalone w głowie ale rodzice nawet nie chcą o tym słyszeć, każdy kogo spotkam na ulicy jest dla mnie wrogiem, a gdyby ten ktoś mnie wystraszył to bym go chyba zabił. Ciągle gadam do siebie i mam jakby rozdwojenie jaźni bo ciągle waham się pomiędzy dwoma skrajnie różnymi rzeczami,a w dodatku mam urojenia a świat jest szary i okrutny, pierwsza próba samobójcza już za pasem. Bóg kiedy tylko ma okazje to bawi się mną jak laleczką woodo np. raz znalazłem 200zł w gazecie i tego samego dnia umarł mi wujek, 3 dni później matka koleżanki. Moje życie tak naprawde nie ma większego sensu no bo jaki ? Ale skok z wieżowca speniałem i staram odnaleźć się tu kogoś kto mnie rozumie bo mój "przyjaciel" ukradł mi dziewczyne tylko żeby zrobić na złość, każda zła ocena to zabranie kompa, a o wyjściu z domu to nie wspomne. Jedynie tu i w muzyce znajduje pewne ukojenie co rodzicom przeszkadza bo nie słysze, że mam iść na drugi koniec miasta. Prosiłbym o znalezienie mi powodu by żyć jeśli można.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...