Jump to content

Wyżal się.


Mellie
 Share

Recommended Posts

Więc trochę mnie na forum nie było...

Sytuacja dziwna, nie powiem że nie. Dużo fajnych rad dostałaś (jeśli ich chciałaś, ale jeśli tylko chciałaś się wyżalić zawsze jakiś gratis)

A ja powiem, że też się żrę w domu, ale nie o mnie chodzi,

Wydajesz się być naprawdę inteligentną, rozważną osobą tylko nie co zagubioną w swoich problemach, nie ma w tym nic złego jeśli starasz się z tego jakoś wyjść. Są lepsze i gorsze dni,

Jednego dostajesz siedem pał z matmy przez jedną lekcję, a innego na lekcji idziecie do parku/zwalnia was woźny i idziecie na ognisko.

(wiem że bardzo nie poważny przykład ale trzeba rozluźnić atmosferę)

A jeśli jest źle to procentowo jest większa szansa by było lepiej niż jest teraz ;)

Czasem nawet trzeba się odbić od dna ale trzeba uważać aby nie ugrząznąć w mule,

będzie lepsze jutro jeśli będziesz o nie walczyć!

Napisałbym tu jeszcze kilka mądrości ale i tak chaos niesamowity jest w tym poście (jak w każdym, w sumie)

Ostatnie:

Dogadaj się jak dasz radę, pracuj abyś była silniejsza, a złe humory zażegnaj książką, może fotografią? (tylko błagam nie zabij nikogo na mieście)

Co do okresu, tamponów i podpasek się nie odniosę, do offtopu który zaczął tu panować też nie...

Trzymaj się dziewczyno!

Link to comment
Share on other sites

Mogę się wyżalić?

Jestem introwertykiem i trochę boję się ludzi, tego co pomyślą, tego, że nie będę w stanie sprostać oczekiwaniom. Unikam ludzi, do tego stopnia, że wykształcił mi się jakiś nawyk i kiedy przebywam z ludźmi, w większości przypadków, nie czuje się najlepiej. Z drugiej strony chcę przebywać z ludźmi, co jest jakimś paradoksem. Utrzymywanie relacji wymaga dużego wysiłku, większego niż kiedyś... wydaje mi się, że po prostu utrzymywanie kontaktu z ludźmi jest coraz bardziej męczące.

 

Już mi lepiej. Dzięki.

Edited by michalski9
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu michalski9 napisał:

Mogę się wyżalić?

Jestem introwertykiem i trochę boję się ludzi, tego co pomyślą, tego, że nie będę w stanie sprostać oczekiwaniom. Unikam ludzi, do tego stopnia, że wykształcił mi się jakiś nawyk i kiedy przebywam z ludźmi, w większości przypadków, nie czuje się najlepiej. Z drugiej strony chcę przebywać z ludźmi, co jest jakimś paradoksem. Utrzymywanie relacji wymaga dużego wysiłku, większego niż kiedyś... wydaje mi się, że po prostu utrzymywanie kontaktu z ludźmi jest coraz bardziej męczące.

 

Już mi lepiej. Dzięki.

Miewam tak podobnie, ale mi na szczęście przechodzi. Im dłużej przebywasz z ludźmi (z fandomu, a nie z polską cebulą), Tym bardziej szansa na wyleczenie.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu Silver Shield napisał:

Miewam tak podobnie, ale mi na szczęście przechodzi. Im dłużej przebywasz z ludźmi (z fandomu, a nie z polską cebulą), Tym bardziej szansa na wyleczenie.

To trudne gdy ma się już nawyk samotności. Niemniej próbuję. Fajnie, że nie jestem w tym sam :) Dzięki.

Edited by michalski9
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Cytuj

Tym bardziej nie potrafię zrozumieć po co zabierałeś w tej dyskusji glos

Masz rację powinienem to trochę w innej formie napisać. Jednak powód jest prosty . Wy podchodzicie i głaszczecie mówiąc "Wszystko będzie dobrze", a ja po prostu walę po ryju mówiąc "ogarnij się" 

Cytuj


Oczywiście, zgadzam się co do tego. Takie potrząśnięcie nie raz działa lepiej niż głaskanie. Ale obawiam się, że w Twoim wykonaniu nikomu nie udało się odczytać tego jako potrząśnięcie, bo to też trzeba umieć. A pisząc, że żaden rodzic nie powinien tak zwracać się do dziecka użytkownicy mają całkowitą rację. Bo tak być nie powinno.

Reasumując - twoje 'Słyszałem gorsze wyzwiska' nawet mimo najszczerszych chęci (które wierzę, że miałeś), nijak nie zadziałało motywująco. Nie miało możliwości zadziałać.

 

Mówię, to nie było do końca przemyślane.

Co do tego, że rodzić nie powinien. Możemy sobie pisać powinien/nie powinien, ale jest jak jest.

Edited by White Hood
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu michalski9 napisał:

To trudne gdy ma się już nawyk samotności. Niemniej próbuję. Fajnie, że nie jestem w tym sam :) Dzięki.

Od roku próbuję sobie poradzić z tą nieśmiałością.  Najchętniej zostałbym hikikomori. Jednak relacje z ludźmi maja swoje zalety, dlatego staram się przezwycięrzyć ten dość "pierwotny" strach. Możesz zacząć się udzielać na FB i forum. wejdź na 6pony.pl i pogadaj z kimś (możesz być zmuszony czekać aż ktoś inny też wejdzie). Aktualnie mam tyle znajomych że nie ogarniam wszystkich, z tego każdym chwilę pogadałem na tematy mi bliskie. Możesz też wyjść na jakiś meet i spróbować zagadać :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

13 godziny temu michalski9 napisał:

Mogę się wyżalić?

Jestem introwertykiem i trochę boję się ludzi, tego co pomyślą, tego, że nie będę w stanie sprostać oczekiwaniom. Unikam ludzi, do tego stopnia, że wykształcił mi się jakiś nawyk i kiedy przebywam z ludźmi, w większości przypadków, nie czuje się najlepiej. Z drugiej strony chcę przebywać z ludźmi, co jest jakimś paradoksem. Utrzymywanie relacji wymaga dużego wysiłku, większego niż kiedyś... wydaje mi się, że po prostu utrzymywanie kontaktu z ludźmi jest coraz bardziej męczące.

 

Już mi lepiej. Dzięki.

Proponuję więcej gadać z rodziną, sąsiadami i tym podobnymi. Nawet zwykłe ,,hej co tam" potrafi nieco podnieść się z nieśmiałości. Ćwicz przemowy przed lustrem, nie bój się zabrać głosu np. w szkole na lekcji.

U mnie to skutkuje, ale wiadomo każdy jest inny, i to różnie z tym bywa...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

53 minuty temu Silicius napisał:

Od roku próbuję sobie poradzić z tą nieśmiałością.  Najchętniej zostałbym hikikomori. Jednak relacje z ludźmi maja swoje zalety, dlatego staram się przezwycięrzyć ten dość "pierwotny" strach. Możesz zacząć się udzielać na FB i forum. wejdź na 6pony.pl i pogadaj z kimś (możesz być zmuszony czekać aż ktoś inny też wejdzie). Aktualnie mam tyle znajomych że nie ogarniam wszystkich, z tego każdym chwilę pogadałem na tematy mi bliskie. Możesz też wyjść na jakiś meet i spróbować zagadać :)

Miło, że ktoś już sobie z tym niejako poradził, to podbudowuje. Nie wiedziałem, że to się nazywa hikikomori, fajnie dowiedzieć się nowych rzeczy, dzięki :). Miałem kiedyś plan, żeby zagadać na kucykowym teamspeak'u, ale speniałem, jeszcze spróbuję. 6pony.pl muszę sprawdzić bo nie znałem. Byłem na meecie i nawet nieźle mi szło, ale to chyba za mało. Muszę postarać się bardziej.

32 minuty temu Selenium napisał:

Proponuję więcej gadać z rodziną, sąsiadami i tym podobnymi. Nawet zwykłe ,,hej co tam" potrafi nieco podnieść się z nieśmiałości. Ćwicz przemowy przed lustrem, nie bój się zabrać głosu np. w szkole na lekcji.

U mnie to skutkuje, ale wiadomo każdy jest inny, i to różnie z tym bywa...

Przed lustrem to akurat do siebie gadam od dawna, ale masz rację trochę rzadko rozmawiam z rodziną. Co prawda mam kolegów i przyjaciela, z którymi łatwo się rozmawia, ale do nowych ludzi strasznie trudno zagadać. Dziękuję :) muszę coś popróbować.

Edited by michalski9
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu White Hood napisał:

Masz rację powinienem to trochę w innej formie napisać. Jednak powód jest prosty . Wy podchodzicie i głaszczecie mówiąc "Wszystko będzie dobrze", a ja po prostu walę po ryju mówiąc "ogarnij się" 

 

Oczywiście, zgadzam się co do tego. Takie potrząśnięcie nie raz działa lepiej niż głaskanie. Ale obawiam się, że w Twoim wykonaniu nikomu nie udało się odczytać tego jako potrząśnięcie, bo to też trzeba umieć. A pisząc, że żaden rodzic nie powinien tak zwracać się do dziecka użytkownicy mają całkowitą rację. Bo tak być nie powinno.

Reasumując - twoje 'Słyszałem gorsze wyzwiska' nawet mimo najszczerszych chęci (które wierzę, że miałeś), nijak nie zadziałało motywująco. Nie miało możliwości zadziałać.

Link to comment
Share on other sites

26 minuty temu SPHRAX napisał:

Witam. :brohoof:

 

Mam pewien problem, o którym cały czas myślę...

 

Jestem osobą mocno introwertyczną i nieśmiałą. Zawieranie nowych znajomości, a nawet po prostu przebywanie przez dłuższy czas z osobami, których nie znam, jest bardzo trudne.

 

Z drugiej strony - bardzo zależy mi na uczestnictwie we Wiosennym Łódzkim Ponymeet'cie, poznać fandom i się zabawić.

 

Boję się jednak, że skończy się to w taki sposób, że będę podpierał ściany... :fluttercry2:

 

O co proszę? Chciałbym, żeby ktoś mi powiedział, jak wyglądają takie meety oraz żeby mnie jakoś zmotywował, bo zaczynam pomału panikować. :sadsmile:


Słowa otuchy od współorganizatora :)

Uwierz mi, że takich osób na ponymeetach jest większość (trzyletni staż, choć nieregularny, ale z doświadczenia o tym wiem). Sam, jak byłem na pierwszym meecie, czułem się ciut zagubiony (też introwertyk here). Co będzie tu pomocne?

- Bardzo mi pomogły znajomości internetowe. Jestem na meecie, gdzie wszyscy mają identyfikatory i często była miła niespodzianka, kiedy zerkam na identa i widzę znany mi pseudonim. Myślę, że niektórzy ludzie z tego forum będą ludzie obecni na WŁP (no ja na pewno :rainderp: ), więc warto to wziąć pod uwagę ^^ ,
- Polecam zobaczyć plan imprezy (powinien być już niedługo gotowy). Warto zobaczyć prelekcje, które będą Cię interesowały. Wtedy będzie duża szansa, że znajdziesz tam osobę o wspólnych zainteresowaniach ;) ,
- Najważniejsze - miej pozytywne nastawienie, bo na ponymeetach nie ma osób lepszych i gorszych. Wszyscy są tacy sami i jest to perfekcyjne miejsce do zawierania nowych przyjaźni (bo pewnie też będą osoby, które będą tu same i będą szukały nowych znajomości). W końcu "Przyjaźń to Magia" :D

Jak wyglądają meety? Organizowane są prelekcje na temat serialu lub pokrewny (taki wykład o ciekawostkach o MLP etc. ), wystawiają się sklepiki z gadżetami, jest artroom, gdzie można sobie porysować, jest pokój przeznaczony do gier (planszowych, MLP: CCG itp. ), bronies i pegasis z okolicy (lub ciut dalej ;) ) poznają nowe osoby, często są goście specjalni, ogólnie zazwyczaj jest mnóstwo frajdy i zabawy ^^.

Choć już w serialu tak mocno nie siedzę, jak dawniej, to ponymeety to fajna forma spędzenia wolnego czasu oraz nawiązywania nowych znajomości i myślę, że nie masz powodów do paniki i nie będziesz żałował obecności na takiej imprezie :rdblink:

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

@SPHRAX

Imeshovy dobrze pisze, słuchaj go ;) Ja generalnie wolę minimeety, a od jakiegoś czasu spotkam się już tylko prytwatnie ze znajomymi z fandomu, których poznałem właśnie na konwentach, ale bywa, że znajdę się też na jakimś większym spędzie. Jak się czuję nieswojo w jakiejś dużej grupie (czyli praktycznie zawsze), mam taką strategię która mnie jeszcze nigdy nie zawiodła. Musisz sobie wypatrzyć jedną osobę. Może być druga taka cicha jak ty, która wydaje się trzymać trochę z boku, albo też chwilowo nie ma nic do roboty, a może być ktokolwiek. I wtedy po prostu przyczep się do niej :v Skup się na tej jednej osobie. Potem się okaże, że ona ma znajomych, którzy przedstawią cię innym znajomym i tak dalej. Strategia wypróbowana, działa ;)

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu michalski9 napisał:

Miło, że ktoś już sobie z tym niejako poradził, to podbudowuje. Nie wiedziałem, że to się nazywa hikikomori, fajnie dowiedzieć się nowych rzeczy, dzięki :). Miałem kiedyś plan, żeby zagadać na kucykowym teamspeak'u, ale speniałem, jeszcze spróbuję. 6pony.pl muszę sprawdzić bo nie znałem. Byłem na meecie i nawet nieźle mi szło, ale to chyba za mało. Muszę postarać się bardziej.

Hikikomori to osoba która nie wychodzi z domu dłużej niż tydzień, jedzenie dostaję pod drzwi pokoju i boi się ludzi na żywo. (ma to pewne zalety)

Jeśli chcesz mogę z tobą pogadać kiedyś (tak bardzo wolny czas). Może to, że prawdopodobnie obaj nie mamy doświadczenia w rozmowach, pomoże nam w konwersacji :rd8: .

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Właśnie teraz Silicius napisał:

Hikikomori to osoba która nie wychodzi z domu dłużej niż tydzień, jedzenie dostaję pod drzwi pokoju i boi się ludzi na żywo. (ma to pewne zalety)

Jeśli chcesz mogę z tobą pogadać kiedyś (tak bardzo wolny czas). Może to, że prawdopodobnie obaj nie mamy doświadczenia w rozmowach, pomoże nam w konwersacji :rd8: .

Yay! Dzięki, pewnie, że chce, jakoś w weekend...odezwę się. Yay :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Meh, a ja się pożalę.
Dlaczego jak rok temu słyszałem od lekarki, że moje diagnozowanie potrwa koło roku, półtorej, to było takie "kurcze, tylko tyle, ale fajnie!", a jak teraz czekam ostatni miesiąc na wizytę aż dostanę upragnione rzeczy, to moje odczucie to jedynie "czemu to aż miesiąc, nie da się szybciej?". 
Ludzie to jednak dziwnie odbierają czas. 

Link to comment
Share on other sites

Do wszystkich nieśmiałych koleżków wyżej. Trzymam za was kciuki/kopyta żebyście przezwyciężyli swój strach, o ile nie jest dla was za późno (bo dla mnie niestety tak). Uśmiechajcie się dużo i sprawicie wrażenie dużo lepszej osoby. Bądźcie mili dla ludzi, a nigdy was nie odtrąca.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 minut temu StarostaXD napisał:

Do wszystkich nieśmiałych koleżków wyżej. Trzymam za was kciuki/kopyta żebyście przezwyciężyli swój strach, o ile nie jest dla was za późno (bo dla mnie niestety tak). Uśmiechajcie się dużo i sprawicie wrażenie dużo lepszej osoby. Bądźcie mili dla ludzi, a nigdy was nie odtrąca.

 

Co prawda nie znam Twojej sytuacji, ale mam radę :) Jeśli naprawdę trzymasz za nich kciuki, to sam bądź przykładem zamiast publicznie się użalać. W innym wypadku to po prostu nie ma sensu, jak ktoś jest nieśmiały to wydaje mi się (a byłem kiedyś baaardzo nieśmiały, bardzo kiedyś), że prędzej pójdzie za Twoim przykładem i naiwnie będzie życzyć wszystkim dobrze, TYLKO NIE SOBIE. To pułapka. Odrobina egoizmu w życiu jest niezbędna, bo kto o Tobie pomyśli jak nie Ty...? Życie wyłącznie dla innych to koło bez sensu. Musisz zadbać o siebie, żeby potem móc zadbać o innych, inaczej to nie działa.

 

Ja trzymam kciuki za Ciebie, i w międzyczasie idę się zatroszczyć o siebie, czyli też innych.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu Airlick napisał:

przeszkadzacie mi w czytaniu wynurzeń niepogodzonych jeszcze z losem przegrywów.

Otworzyłeś zakładkę "Moja zawartość"? :kappa:

 

To już oficjalne: zmieniam kierunek. Chcę tylko dociągnąć do końca semestru, zdać jak najwięcej przedmiotów i przenieść się na coś innego. Z jednej strony mogę sobie tłumaczyć, że w moim stanie i tak dziw, że podjęłam decyzję dopiero teraz, że weterynaria (i inne studia "kliniczne") jednak nie są dla mnie... z drugiej jednak boli mnie to jak cholera. Bolą ambicje, boli duma, boli lęk przed wyobcowaniem i łatką "odrzutu z wety".

Czuję się, jakbym wróciła do gimnazjum.

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

5 minut temu Ylthin Maruda napisał:

przenieść się na coś innego.

 

Ja Ci życzę, żebyś tak długo kminiła na co konkretnie, byś już więcej takich decyzji nie podejmowała. Wydaje mi się, że z tymi studiami to jest tak, że albo jest sens robić coś co szczerze lubisz, albo coś na czym idzie dobrze zarobić. Niestety moje studiowanie skończyło się na chęciach i wizytach na paru imprezach w akademiku, także moje rady w tej kwestii można traktować z dystansem :rainderp:

Link to comment
Share on other sites

Cytuj

Bolą ambicje, boli duma, boli lęk przed wyobcowaniem i łatką "odrzutu z wety".

Strach to potężna klatka. Jeśli chcesz wolności musisz się pogodzić z tym, że tam bezpieczeństwo jest na drugim planie.

Ja, na ten przykład do Polski wracam, żeby pójść na studia. Dlaczego? Bo taką mam zachciankę, wolny jestem. A może mi się zmieni i w Szkocji zacznę studiować? Zapamiętaj, jeśli masz tylko siebie na utrzymaniu, nie zamykaj się w klatce i zrób coś co będziesz chciała.

Link to comment
Share on other sites

To jest ten problem, @Arjen, że w chwili obecnej myślę o tym raczej w kontekście zainteresowań, niż konkretnej pracy po studiach - a po np. biologii ciężko będzie znaleźć zajęcie poza uczelnią... ba, nawet posada uczelniana za psie pieniądze może mi się nie trafić.

Nic to, przejrzę jeszcze katalogi uczelniane i zdecyduję, na co pójdę.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

we wrześniu dopadło mnie przygnębienie, myślałem że to minie a jednak dalej trwa i końca nie widać, zastanawiałem się czy to depresja czy nie, ostatecznie dalej tego nie wiem, mam czasem lepsze dni ale przeważnie mam ochotę położyć się na łóżku i przespać cały dzień 

Utwierdzam się w przekonaniu że popełniłem błąd w wyborze szkoły i przegrałem całe swoje życie, pisałem też opowiadania ,ale mam wrażenie że są do niczego i ostatnio wyrzuciłem jedno z większych (70 stron). W szkole jestem coraz cichszy siedzę większość przerw ze słuchawkami na uszach lub z książką w dłoni, rozmawiam tylko z jednym kolegą.

Link to comment
Share on other sites

 Share

×
×
  • Create New...