Skocz do zawartości

"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka


Recommended Posts

-Mam nadzieję, że Clouds'owi nic nie będzie. Ta zamiana naprawdę mu nie służy -powiedziała Jun -Mam nadzieję, że znajdziemy Zecorę i lekarstwo dość szybko. Pierwsza porcja dla Travel i Cloudsa.

 

Uśmiechnęła się i szła dalej równym tempem.

 

scan0001gmz.jpg

 

//Oto jak wygląda Jun w najnowszej wersji(czyt:aktualnej). Mam nadzieję, ze mnie nie zamordujecie. Nie umiem jeszcze dobrze rysować//

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza
  • Odpowiedzi 778
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Taa... ciekawe, czy trzeba im dać tą odtrutkę obu na raz. Chodzi mi o Cloudsa i Darknessa. - Zastanawiałam się. Podrapałam się kopytkiem po głowie. Za dużo problemów, za dużo myślę, za dużo się dzieje, eh. Takie życie. Wizio już tam wie, o co mi konkretniej chodzi. ^^

 

//Jak myślicie: moja postać, Corrie też ma wpaść w te kwiatki? Jakoś, może na kimś resztki zostały, hug i już jest "zarażona".

Link do komentarza

Clouds szedł przed siebię nie zważając na otoczenie. Droga dłużyła mu się niemiłosiernie, ale on parł naprzód nieustannie wylewając z siebię siódme poty.

-Nie.. mogę.. się.. zatrzymać.. -wyrzucił z siebię. Miał na myśli nie tylko wędrówkę do Zecory, ale także walkę z atakjącym go ciałem. Okazało się że Darkness jest kucem na tyle samotnym i zamkniętym w sobie że nawet jego ciało odpychało wszystko co obce. A od kiedy dowiedział się o Silence Ponyville, bał się co jeszcze może znaleźć we wspomnieniach pokretnego ogiera, dlatego wolał tam nie zaglądać.

"Muszę.. przetrwać.."

Kątem oka dostrzegł dwie stojące na uboczu, znajome mu klacze.

"Jun!" Całą siłą umysłu naparł na ukochaną klacz w nadzieji że usłyszy. "Jun.. Powiedz.. Corrie.. że Darkness.. on.."

Wyczerpane ciało kuca upadło, a Clouds pogrążył w ciemności.

Ogier zemdlał.

Link do komentarza

Jun zauważyła jak Clouds omdlewa. Jednocześnie dostała od niego nieskończoną wiadomość myślową.

 

-Clouds co jest ?-powiedziała desperacko do przyjaciela-Tylko mi tu nie umieraj.

 

Jun nie wiedziała co robić. Postanowiła, przede wszystkim, zachować zimną krew. Schyliła się, wzięła ciało przyjaciela na barki i uniosła się do góry. Powoli, chwiejnym krokiem, podążyła dalej. Zbliżyła się do Applejack:

 

-Jeśli szybko nie znajdziemy Zecory, mój przyjaciel nie wytrzyma. Musimy się pośpieszyć-powiedziała z wyrzutem

 

Wyszła na sam początek pochodu:

 

-Jeśli Zecora nie wyskoczy za chwilę zza rogu i nie krzyknie "Mam lekarstwo" to ją chyba osobiście uduszę-powiedział Jun która wręcz kipiała złością. Jednak nadal była w depresji z powodu sytuacji Cloudsa.

// Na razie takie ogarnięcie powinno wystarczyć. Zabieram się za turę.

Edytowano przez Moonlight
Link do komentarza

- Chętnie! Razem zawsze raźniej. - Odpowiedziała pegazica z uśmiechem. - W razie czego pomożesz zachować równowagę. - Powiedziała, bardzo mocno akcentując ostatnie słowo, jakby miało szczególne dla niej znaczenie. - Nie czuje się dobrze w takich proporcjach. - Rzuciła po chwili na koniec, patrząc na swoje nierównomierne ciało.

Link do komentarza

Applejack dość niezgrabnym kłusem podbiegła Cloudsa- Do stu jabłonek, musiałeś paść teraz, gdy jesteśmy tak blisko chatki Zecory?- Pokiwała głową z zażenowaniem i zawołała Big Maca..Który uginał się pod ciężarem bagażu- Oj bra..Siostrzyczko, mogłe..Mogłaś mówić, że chcesz zamienić się bagażami. A teraz podaj proszę stary, sprawdzony sposób cucenia nieprzytomnych, kochanej babuni.- Czerwona klaczka wyjęła z juk kufel cydru i całą zawartość wlała do pyszczka nieprzytomnego ogiera, który natychmiastowo otworzył oczy i złapał za kufel by wydobyć z niego ostatnie kropelki napoju. 
-YEE-HAW domowy cydr jest dobry na wszystko! A teraz bez obijania ruszamy do rymującej zebry.- AJ zamienił się z siostrą bagażem i  ruszył w kierunku wyłaniającej się spomiędzy drzew chaty. Cała grupa podążyła za nim.

Gdy dotarli na miejsce Big Macintosh zapukała do drzwi, które automatycznie otworzyły się.  Wędrowcy otworzyli szeroko oczy, gdy zamiast Zecory w progu ujrzeli dorosłego wilka.
-Spero, co tam się dzieje? Zecora miała wrócić dopiero za 3 tygodnie...Spero!- Głos dobiegał z wnętrza chatki. Po chwili koło czujnego zwierzaka stanęła wysoka klacz z fioletowym kwiatkiem na rogu. - Na Celestię! Co tu się wyrabia? Wy do Zecory, tak? Moja nauczycielka wyjechała kilka dni temu z ważną wizytą do swojego ojczystego kraju. W czym mogę wam pomóc? - Powiedziała tajemnicza klaczka, po czym zaczęła intensywnie wpatrywać się w gości czkając na odpowiedź - Jestem, Applejack i...- Pomarańczowy ogier nie zdążył skończyć zdania, ponieważ został szybkim uchem wciągnięty do środka.- To Ty prowadzisz wyprawę do Edenu!? A myślałam, że już dawno jesteście w porcie, no i, że jesteś klaczą. Mniejsza, najważniejsze, że jednak los jest dla mnie łaskawy, mogę wyruszyć z wami? Ups, przepraszam za mój brak dobrych manier. Nazywam się Bloody Herb i odbywam praktyki u waszej miejscowej zielarki.- Bloody wstała i zaczęła wrzucać zioła do plecaka- A to jest Spero, mój asystent.- Wilk słysząc swoje imię odszedł od grupki oniemiałych kucyków i podreptał do właścicielki.- Może herbaty?- Applejack otrząsnął się z lekkiego szoku i po przypomnieniu sobie, po co właściwie tu jest, odpowiedział jednorożce.- Tak właściwie, to oryginalnie jestem klaczą, tylko po drodze mieliśmy mały wypadek z Chimerą i "Czarcim żartem"...Liczyliśmy na to, że zastaniemy tu Zecorę, która pomoże nam uporać się ze skutkami ubocznymi- Ogier spuścił ze zrezygnowaniem wzrok i ruszył w stronę wyjścia.- Zaczekaj! Ja spróbuję wam pomóc, no..Spróbowałabym, gdyby zebra nie odłożyła mojej lekcji o tych niebieskich kwiatkach na swój powrót...Zabroniła mi działać przy nich na własną rękę, dlatego tylko je obserwuję- Wskazała kopytkiem na doniczkę, o którą przed chwilą oparła się Corrie. - O nie! - Biała klacz krzyknęła jak oparzona, odskakując od doniczki. Zgnieciony przez nią kwiatek powoli opadł na podłogę.- Uuuuuu to nie zapowiada się zbyt dobrze- Wszyscy wlepili przerażony wzrok w rozdygotaną Corrie, która na moment zrobiła się niewyraźna. Z jej odkształcającego się ciała wyrosły duże skrzydła, sierść w niektórych miejscach zmieniła się w pióra, a na miejsce pyszczka pojawił się zgrabny, czerwony dziobek. - Wow! Nie wiem, jak to się stało, ale od teraz jesteś gryfem- Na miejscu klaczy stał teraz smukły, biały, elegancki gryf z czerwonymi akcentami na pierzastej grzywce, końcówkach skrzydeł i ogonie, po rogu nie został ślad. - Na zgniłe jabłka...Tylko tego nam jeszcze brakowało, co my teraz zrobimy?- Farmer spytał towarzyszy, którzy zbliżyli się do nowej postaci swojej znajomej, spoglądając ukradkiem na siostrę- Ja wiem, co możecie zrobić! Dostać się do portu i pierwszym statkiem dostać się na ziemię zebr. No i tak przypadkiem się składa, że posiadam mapę do wioski, w której aktualnie przebywa Zecora. Jeśli pozwolicie mi iść z wami, zaprowadzę was do niej.- Rzuciła nonszalanckim tonem zielarka.
- Jestem medykiem i mogę okazać się pomocna. Proszę zgódźcie się!
- Oki-doki, możesz iść z nami. Tylko trzymaj się grupy, już jedną osobę zgubiliśmy w tym zdradzieckim lesie- W tym momencie do chatki wbiegł radosny Grass Whisperer - No to mamy komplet! Spakuj się szybko, im prędzej wyruszymy, tym szybciej rozbijemy obóz i rozpalimy ognisko. Powoli mam dość tego lasu.

Nowa za pomocą magii w mgnieniu oka spakowała swoje rzeczy i po chwili stała z wilkiem przy drzwiach czekając na dalsze instrukcje. Cała grupa powoli wypełzła z ciasnej chatki i ustawiła się przed wejściem, wszyscy oprócz, Cloudsa, który spragniony podszedł do stołu, z którego Bloody przed chwilą zbierała swoje rzeczy i wypił zawartość mikstury ze stojącego na nim kufla. 
-Ups...Zapomniałam to sprzątnąć..Ale nie martw się! To nie jest trucizna, to jest...- Nie dokończyła, ponieważ z tymczasowego ciała ogiera wyrosły skrzydła.- To już wiesz, co to jest, a teraz nie tykaj tam już nic i dołącz do grupy- Zielonooka klacz zakluczyła chatkę na kłódkę i podążyła za grupą w stronę polany.


Dzień dobiegał końca i wszyscy byli wykończeni, lecz z niebywałą szybkością rozbito obozowisko i ogrodzono je ostrymi palikami.

Applejack rozpalił ognisko i z impetem usiadł na pieńku. - Ponieważ jesteśmy w lesie pełnym niebezpieczeństw, wyznaczyła...Wyznaczyłem osoby do warty i pogrupowałem je. Na pierwszy ogień idzie Jun i Darkness. Nie chcę słyszeć żadnych protestów. Za półtorej godziny wszyscy, oprócz wartowników, mają siedzieć w swoich namiotach, szałasach, czy czymś innym. Zrozumiano?- Wszyscy, jak jeden mąż skinęli głowami i zajęli się swoimi sprawami. 

 

 



//Ale się rozpisałam xD
A oto moja karta postaci:

Imię: Bloody Herb
 

Wiek: 17 i pięć miesięcy
 

Rasa: jednorożec
 

Płeć: klacz
 

Wygląd: http://imageshack.us/f/209/ccf2013052300000.jpg/
 

Cutie Mark: Czerwony krzyż wkomponowany w kwiatek z odciskiem podkowy i łapki pomiędzy płatkami. Krzyżyk reprezentuje jej zamiłowanie do pomocy innym i talent medyczny, kwiatek zdolności zielarskie, a podkowa z łapką wszechstronność w tych działaniach.
Talent: Zielarstwo, medycyna, pomoc poszkodowanym, potrzebującym… No i potrafi śpiewać...Nawet czysto i dźwięcznie.
 

Charakter: Wśród przyjaciół jest otwarta, rozgadana i wesoła, lubi się wygłupiać. Bardzo łatwo się przywiązuje i jest opiekuńcza. Na ogół jest miła, ale jeśli ktoś zajdzie jej za skórę się wredna i złośliwa. Reaguje bardzo emocjonalnie. Nie lubi napiętej atmosfery i smutnych kucyków, jest empatyczna, co pozwala jej w udzielaniu pomocy potrzebującym. Jej wścibskie uszy wyłapują wszystkie cenne ciekawostki. Uwielbia rozmawiać, nie cierpi ciszy. Gdy nikt nic nie mówi zaczyna nucić lub gwizdać.   
Niestety łatwo wytrącić ją z równowagi, jest wybuchowa.
 

Rodzina: Matka- Rapid Cuts jest jednorożcem i pracuje w jednym z najlepszych salonów fryzjerskich w Los Pegasus.  Bloody, jako jedyna z jej dzieci odziedziczyła po niej magiczne zdolności.  Reszta rodziny to kucyki ziemskie. Ojciec- ChIP jest prostym stolarzem wytwarzającym scenografię na przedstawienia w teatrach. Ta dziwna parka oprócz siedemnastoletniego jednorożca posiada jeszcze dwójkę starszych dzieci: Tailor Seam, 22 letnią krawcową, obecnie mieszkająca w Manehattan i syna, Wooden Twig, 20 letniego umięśnionego ogiera, który poszedł w ślady ojca i założył warsztat stolarski w Vanhoover.
 

Historia: Urodziła się w Los Pegasus w mieście śmietanki towarzyskiej i wielkich sław, ponieważ jej matka pracowała tam, jako fryzjerka celebrytów.
Mieszkali w przytulnym domku na obrzeżach miasta.  Stylizowany był na drewnianą leśną chatę z bluszczem pnącym się aż po komin. Bloody posiadała własny pokój, ale nie lubiła w nim przebywać, ponieważ czuła się w nim samotnie i nieswojo.   Często budziła się w nocy z krzykiem i biegła do pokoju siostry, który był naprzeciwko. Śniły jej się kucyki, które dotknął głód, samotność, widziała ich strach i w żaden sposób nie mogła im pomóc, ponieważ sama odczuwała pustkę w środku, jakby była bez życia. Przez ten straszny okres czasu w dzieciństwie była bardzo zamknięta w sobie, bała się nawiązać przyjaźń. Była małym, szarym punkcikiem, który ginął w samotności w mieście pełnym życia. Aż do dnia, w którym odnalazła swojego pierwszego przyjaciela.

Podczas codziennej, samotnej przechadzki zauważyła, że coś dziwnego dzieje się z koszem na śmieci. Śmietnik telepał się i wydawał ciche jęki. Chciała przejść obojętnie obok tego niezwykłego zjawiska, ale intuicja kazała Herby, podejść do pojemnika i otworzyć klapę.  Na dnie wśród odpadków dostrzegła małe, kudłate, trzęsące się coś. Ostrożnie wyciągnęła z kontenera, za pomocą magii, włochatą kulkę i dokładnie ją obejrzała. Kłaczek okazał się być malutkim wilczkiem o wielkich miodowych oczach. Jego sierść lepiła się od ciepłej, czerwonej mazi, która wydobywała się z podbrzusza, przez co maluch bardzo cierpiał. Bloody w przypływie adrenaliny owinęła wilczka swoim szalem i pobiegła w stronę najbliższego weterynarza. Wpadła w panikę, gdy stanęła przed zamkniętymi drzwiami gabinetu, na których wisiała kartka: „ Z powodu parady na cześć księżniczki wszystkie kliniki są nieczynne. Życzymy miłego dnia.”
Klaczka wcale nie poczuła się miło po przeczytaniu tej informacji. Chciała zacząć krzyczeć, gdy nagle przypomniała sobie opowieść swojego ojca o naturalnej medycynie. W domu mieli o tym książkę, przeglądała ją kilka razy, gdy nie miała, co ze sobą zrobić. Bez namysłu ruszyła w stronę domu, lewitując przed sobą słabe stworzonko, które przed chwilą zwymiotowało na chodnik.
Kopnięciem otworzyła drzwi do chaty, ostrożnie położyła wilczka na kanapę i zaczęła zrzucać książki w poszukiwaniu odpowiedniej. Po wywróceniu biblioteczki do góry nogami udało się jej.  Usiadła koło szczeniaka, zamknęła oczy i uspokoiła gonitwę myśli. Dalsza panika nie umożliwiłaby jej pomocy temu biedakowi. Ze stoickim spokojem otworzyła książkę na spisie treści i przewertowała podręcznik na odpowiednią stronę. Z książką przed nosem wykonywała wszystkie wypisane tam kroki. Oczyściła ranę, przyłożyła do niej świeżo przygotowaną maść z ziół z ogródka i zabandażowała. Podała małemu pacjentowi doustnie zmielony rumianek z nagietkiem i miętą.
Po dwóch tygodniach wilczek wrócił do zdrowia i zaczął harcować w pokoju Bloody, dzięki czemu samotność odeszła w zapomnienie. Jednorożka nazwała malucha Spero (z łaciny „nadzieja”).
Po tej przygodzie klacz otrzymała swój znaczek i odkryła swoje przeznaczenie. Koszmary przestały ją nękać, a pustkę w środku wypełniła chęć niesienia pomocy.
W wieku 14 lat Bloody Herb wraz ze swoim kompanem wyruszyła w podróż po Equesrtii.
Po drodze nawiązała wiele przyjaźni i udoskonaliła swoje zielarskie zdolności. Zaczęła pisać własne notatki na temat ziół. Podczas pobytu w Staliongradzie poznała szamana, który nauczył ją swoich technik medycznych. Na znak przyjaźni otrzymała od niego gwizdek, który nie chce wydawać dźwięku.  Nie rozstaje się z tym małym ustrojstwem.
Do Ponyville przybyła by poznać wychwalaną tam zielarkę, Zecorę, aby odbyć u niej praktyki.
O wyprawie do Edenu dowiedziała się przypadkiem i od razu zachciała na nią wyruszyć. Dzięki takiej podróży mogłaby zbadać zioła rosnące poza Equestrią i zobaczyć legendarne ogrody „Nieba na ziemi”
 

Umiejętności: Bloody jest początkującym medykiem… co tu dużo pisać. Z pomocą dostępnych ziół potrafi opatrzyć pawie każdą ranę i większość chorób i dolegliwości.  Podczas podróży śpi we własnokopytnie uwitych szałasach.  Dobrze gotuje i dość sprawnie posługuje się magią.
 

Wyposażenie: Książka „Małego zielarza”, notatnik, wielofunkcyjny scyzoryk, apteczka, krzesiwo, kilka kokardek na zmianę, moździerz, kilka mikstur i probówek oraz kolb, zioła zbierane po całej Equestrii, gwizdek, czajniczek, palnik alkoholowy, kocyk i ciasteczka dla Spero. Wszystkie zioła, mikstury oraz notatnik i książka umieszczone są w plecaku, który uszyła dnia niej, jej starsza siostra. Resztę trzyma w jukach. Apteczkę na plecach nosi wilk.   
 

Asystent: Biało-czarny wilk o wielkich miodowych oczach, o imieniu Spero.
Pomaga jej w szukaniu i rozpoznawaniu ziół, jest też jej testerem. Na grzbiecie nosi wielką apteczkę. Ma świetny węch i słuch. Gdy wyczuwa niebezpieczeństwo zaczyna przeraźliwie wyć.

Znaki szczególne: Nosi na rogu fioletowy kwiatek, który wspomaga jej magię. oprócz tego, pod getrami na lewym tylnim kopytku ma dwie poprzeczne blizny, pamiątki po ześlizgnięciu się ze skały podczas wspinaczki po bardzo rzadkie kwiaty. Na tęczówce w prawym oku od urodzenia widnieje czerwona plamka, a na prawym przednim kopytku posiada tatuaż wykonany przez jednorożca z Fillydelfii, w podzięce za wyleczenie zakażonej, zaropiałej rany, na tym właśnie kopytku. 



Może doślę jeszcze wygląd Spero ^ ^

No i listę wart muszę jeszcze ustalić z Kreeo, więc szukajcie jej w tym poście ;)

Edytowano przez Moonlight
Link do komentarza

-Nie ma sprawy Applejack.-powiedziała do towarzyszki i zabrała się za rozkładanie namiotu w którym miał spać Clouds. Już po chwili namiot stał gotowy. Zwróciła się do przyjaciela:

 

-Idziesz spać. Potrzebujesz dużo snu-powiedziała do przyjaciela i poszła na miejsce swojej warty.

 

 

Gdy już tam dotarła, wyjęła z plecaka derkę, rozłożyła ją i położyła się na niej. Zaczęła swoją wartę. Po chwili jednak myśli z powrotem ją nawiedziły:

 

-Nareszcie. Clouds ma teraz skrzydła i może nie zwariuje. Przy najbliższej okazji muszę z nim porozmawiać. I ten cały koszmar. Skoro on zniszczył kogoś tak silnego jak Clouds to musi być naprawdę potężny. Jak tylko Darkness się pojawi, musi się dowiedzieć. Musi wiedzieć, że Clouds wie o Silent Ponyville. A w ogóle gdzie ta łajza ?- zapytała siebie samą Jun

Link do komentarza

-Świetnie. Skrzydła. -mruknął Clouds oglądając nowe kończyny. -Darkness nie będzie zachwycony.
Ogier również nie wydawał się usatysfakcjonowany. To nadal nie było jego ciało, a jedynie kloc z zabawnymi wypustkami. To ciało nie umiało latać, a jemu nie zależało na tym by po powrocie do dawnej postaci, Darkness zdobył dodatkową umiejętność.
Spojrzał przelotnie na Corrie i.. uświadomił sobie że stała się gryfem. Gryfem! Zdecydowanie mu się to nie podobało. Z pogardą spojrzał na orli łeb i skrzydła, a potem na lwi zadek. Gryfy.. Wredne i podstępne. Nawet jeśli była dawniej kucykiem to teraz jest tym okropnym, nieforemnym stworzeniem. Musi na nią uważać bo może nas okraść w nocy.
Zmęczony i zirytowany pegaz (nareszcie mam te skrzydła, do jabłoni!) wszedł do namiotu który rozłożyła dla niego Jun. Legł wycieńczony na śpiwór i zasnął szybko, choć niespokojnie.

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza

Krzyknęłam, patrząc na moje ciało, które zmieniało się. Głośno przełknęłam ślinę. Świetnie! Po prostu genialnie, no! I mnie musiał dopaść Czarci Żart. Jak mogłam go niezauważyć?! Matko, jaka ja jestem głu... ou.
- C-co się dzieje...? - wymamrotałam cicho, jakby sama do siebie. A potem usłyszałam słowa Bloody Herb, czy jak jej tam... - Gryfem?!
Spojrzałam do tyłu na moje plecy. Skrzydła! Po jaką cholerę?! Spojrzałam na przednie szpony. Właśnie! Jakieś szpony! Nie kopyta! Tylne zresztą też nie były kopytami, tylko łapami. Z lekkim przerażeniem dotknęłam swojego czoła.
- Mój róg! - warknęłam. Jak ja miałam strzelać z łuku...? Teoretycznie mogłam "normalnie", łapami, lecz... po prostu nie umiałam.
Potrząsnęłam głową czując, jak coś obija się o moje tylne nogi. No nie... co to za ogon?! W dodatku mogłam nim poruszać, suuper, naprawdę. Aż podskakuję z radości. Zrobiłam lekkiego zeza i spojrzałam na swój pyszczek. Który już nie był pyszczkiem, tylko dziobem. Ehh.
Westchnęłam i próbowałam odsunąć się na bok. Właśnie - próbowałam. Tyle że potknęłam się o własne łapy i wyryłam dziobem w ziemię. W końcu udało mi się podnieść. Po kilku minutach także jako-tako umiałam się swobodnie poruszać.
Widziałam, jak Clouds mi się przygląda. Fakt, jestem gryfem, ale... wiedziałam, że gryfy słyną ze swojej chytrości, przebiegłości i po prostu bycia wrednym. A-ale ja... ja taka nie będę... a przynajmniej taką mam nadzieję.
No i Clouds miał skrzydła. No, to Darknessa nie ucieszy. Ale może przynajmniej ten głąb się uspokoi i nie będzie mdlał.
Czułam się nieswojo w tym ciele. Teraz chyba wiem, co czuł Darkness i Clouds. Tyle że oni byli przynajmniej kucykami. Jun i Dark na warcie. Może będą mieli szansę jakoś się zapoznać? Chociaż znając go, nie bardzo. Nie wiadomo.
Rozłożyłam swój namiot, wyłożyłam śpiwór. Tyle że się w niego nie mieściłam. Byłam za duża. Westchnęłam zrezygnowana i wyjęłam koc, chowając wszystko poprzednie. Nawet w namiocie spać nie mogłam. Głupi Czarci Żart!
O, ktoś się odnalazł. Jakiś nadpobudliwy ogier, zupełnie jak Pinkie Pie. Rozejrzałam się po wszystkich. Pewnie szeptali sobie, żeby na mnie uważać, że ich okradnę... usiadłam na moim gryfim zadku i ponuro patrzyłam na swoje łapy.

Link do komentarza

Jun zauważyła przechodzącą niedaleko Corrie-gryfa. Nie tracąc z oczu puntu do obserwacji, podeszła do niej:

 

-Hej Corrie- powiedziała do klaczy- Co tak się smucisz ? Nie ma przecież czym.

 

//KreeoLe nie wiesz kiedy Wizio by wrócił//

Dziś ma wrócić, dokładnej godziny nie znam.

~KreeoLe

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Napisano (edytowany)

- Jasne, nie ma czym - wyszeptałam cicho, zirytowana. - Oprócz tego że jestem gryfem i prawie każdy uważa mnie za wredotę, złodziejkę i wroga?

Skuliłam się jeszcze bardziej, nawet nie zaszczycając Jun spojrzeniem. Gryfy... nienawidzę gryfów. I właśnie stałam się jednym z nich. Miałam nadzieję, że nie przejdzie na mnie ich wredny charakter.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

-Możesz nie lubić gryfów-powiedziała do przyjaciółki Jun- Ale nie należy myśleć o nich w ten sposób. Mieszkałam w ich kraju 2 lata. To, moim zdaniem, wystarczająco aby bliżej je poznać. Miałam tam wielu przyjaciół, nawet "przyszywaną" rodzinę. Gryfy, wbrew temu co się mówi, nie są wredne. Nienawidzą złodziei i a jeszcze bardziej nie cierpią kłamstwa i fałszu. Są bardzo dumne i przyjazne ale trzeba je po prostu bliżej poznać. Nie wszystkie gryfy są złe -powiedziała do Corrie-gryfa i wstała-Może teraz pomyślisz 2 razy zanim coś powiesz o kimś kogo nie znasz-powiedziała- Tak, mniej więcej, brzmiało to co ty do mnie powiedziałaś gdy naskoczyłam na Darknessa. Wzięłam to do siebie i trzymam się ich. Dlatego sama zacznij ich przestrzegać

 

Zostawiła przyjaciółkę samą i poszła na miejsce warty. Miała nadzieję, ze Corrie weźmie to co do niej powiedziała do siebie.

 

-Oby Darkness szybko przyszedł-powiedziała po czym usiadła na derce i wpatrywała się w mrok nocy Lasu Everfree przenikającą między palisadą.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

- Nie lubię gryfów, bo wiążą się z tym przykre wspomnienia. Nie powiedziałam, że WSZYSTKIE gryfy takie są, tylko że inni tutaj mogą mnie za taką uważać - powiedziałam głośnie, gdy odchodziła. - Masz jednak trochę racji. Nigdy nie byłam w krainie gryfów. Lecz wszystkie, które dotąd spotkałam, nie wspominam dobrze.

Jeszcze raz przyjrzałam się skrzydłom. Nie umiałam latać. Nie wiadomo jak długo będziemy szli i czy na pewno znajdziemy lek w krainie Zebr. Następna osoba która umiałaby latać przydałaby się. Lecz kto miał mnie tego nauczyć...? Nie, wolałam jednak zostawić to w spokoju. Żeby tylko nie przyzwyczajać się do tej postaci.

Link do komentarza

-Kawy, kawy. 100 monet za filiżankę kawy-powiedziała sama do siebie Jun.

 

Darkness wciąż nie zjawiał się na warcie a ona była już zmęczona całym dniem. Musiała się jednak przygotować na to, że Clouds musiałby iść na wartę. Postanowiła, że w takim przypadku zgłosi się za niego.

 

-On potrzebuje odpoczynku. Nie może się na razie przemęczać.-powiedziała sennym głosem- Naprawdę napiłabym się kawy.

 

Kawa. Piękne, brązowe ziarenka zalewane wrzątkiem zmieniały się w parujący trunek. Stawiał na nogi w moment i zapewniał energię na bardzo długo. Ten wspaniały napój poznała podczas swojej podróży po krainie zebr. Żyła wówczas razem z jednym plemieniem zebr. Poznała ich obyczaje i ok miesiąc spędziła razem z nimi.

 

-Może zostało mi jeszcze troszeczkę-powiedziała do siebie i zaczęła grzebać w jukach. Znalazła jeszcze pół puszki palonych ziaren, czajniczek i porcelanową filiżankę.-No. Może się napiję.

 

Ustawiła statyw, postawiła na nim czajniczek i wlała do niego wody z bukłaka. Podpaliła ogień pod statywem i woda zaczęła się gotować.

 

-No. Już niedługo napiję się ciepłej kawy.

 

Zawiał zimny wiatr. Jun okryła się drugą derką i siedziała nadal, czekając na zagotowanie wody. Wpatrywała się w mrok lasu Everfree. Co jakiś czas między mrokiem puszczy można było zobaczyć zółte oczy patykowilków. Na szczęście te bestie bały się ognia..jak ognia. Między ciszą nocy dało się słyszeć pohukiwanie sowy i koncert świerszczy.

Link do komentarza

-Nadal nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteśmy Spero- Entuzjastycznym głosem zwróciła się do swojego asystenta.-To będzie niezwykłe, tyle tu kucyków...ale są chyba troszeczkę zbyt poważni, nie sądzisz?

 

Wilczek pokiwał głową i zaczął znosić duże gałęzie na szałas koło ustawiających się namiotów. Bloody bardzo sprawnie utworzyła z nich sporych rozmiarów szałas.

 

-Uuuuu ciut za duży wyszedł, spokojnie wejdą do środka jeszcze dwie osoby. Będzie trzeba poszukać sobie współlokatora lub współlokatorkę. Ale najpierw herbatka na uspokojenie, napijesz się ze mną?

 

Spero tylko przewrócił oczami, wbiegł do szałasu, wyjął ze znajdujących się w nim juk koc i wygodnie usadowił się przed szałasem na mięciutkim materiale. 

 

-Ok, rozumiem. Dobranoc pysiaczku.
Klacz wyjęła z juk szal, owinęła się nim, po czym jej wzrok utkwił w miejscu dla wartowników. Bez namysłu wzięła swój czajniczek i zioła na herbatę i w podskokach podążyła do parzącej kawę jednorożki.

 

- Witaj, przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale czy będę mogła użyczyć sobie Twoje małe ognisko i statyw do zaparzenia herbaty?
Z uśmiechem na pyszczku, oczekiwała odpowiedzi.

Edytowano przez Moonlight
Link do komentarza

-Nie ma problemu-zwróciła się do nowej towarzyszki- Tylko zaleje kawę.

 

Podniosła magią czajniczek ze statywu, zalała ziarna i czekała aż napój będzie gotowy. Po chwili kubek wypełnił ciemnobrązowy, gorący płyn.

 

-Proszę-powiedziała do klaczy- Ognisko i statyw jest do twojej dyspozycji

 

Wzięła kubek w ręce i zaczeła popijać ciepły napój. Dodawał jej sporo energii i rozgrzewał. Znowu zawiał zimny wiatr. Okryła się jeszcze mocniej derką po czym zwróciła się do klaczy

 

-Jestem Jun-wyciągnęła wolne kopyto- Miło mi poznać.

Link do komentarza

-Mi również bardzo miło- uścisnęła wyciągnięte kopytko Jun- Jestem Bloody Herb, ale mów mi Bloody lub Herby, zresztą... Mów na mnie jak  chcesz.
Nie przestając się uśmiechać postawiła swój czajniczek na statywie i wsypała mieszankę ziół do kubeczka.
-Hmmm mogłąbyś mi wyjaśnić, dlaczego wszyscy są tacy poważni? Wszyscy oprócz podskakującego ogiera -Wypowiadając ostatnie słowa Bloody zaśmiała się pod nosem i usiadła koło nowej znajomej.
- Myślałam, że na takich wyprawach jest ciut weselej.

Link do komentarza

Zadrżałam z zimna. Mimo pory roku było zimno, to przecież las Everfree. Przez zmianę w gryfa stałam się większa, przez co nie mieściłam się w swoim własnym namiocie. Okryłam się szczelniej kocem, który i tak ledwo otulał mnie całą.

Schowałam głowę pod koc, przez co wygladalam jak zniekształcona masa niewiadomo-czego leżąca na ziemi i dygocząca.

Zaszczękałam cicho dziobem. No właśnie - jak to ptak - nie miałam zębów.

Po raz kolejny zadrżalam z zimna. Miałam ponurą minę, gdzie niby tu powód do uśmiechu? Przeklęty kwiat.

Link do komentarza

-Uwierz mi. Wcześniej było- powiedziała Jun i pociągnęła łyk kawy z kubka- Jest trochę smętnie przez ten Czarci Żart.

 

Zawiało zimnem znad Lasu Everfree. Nagle spomiędzy drzew wyleciało stado nietoperzy i przeleciało bardzo nisko nad ziemią. Jeden prawie zaplątał się we włosy Jun.

 

-Dzisiaj jest wyjątkowo zimno, nie uważasz ?-zapytała się Herby, Jun- Ech, kiedy przyjdzie ten Darkness ? Czekam już na niego dobre 2 godziny.

 

Spomiędzy drzew usłyszała wycie patykowilków. Na szczęście ogień to skuteczna zapora. Jun pociągnęła kolejny łyk kawy otulając się derką i patrząc w noc.

Link do komentarza

Rozejrzałam się po gaworzących kucykach. Widać, że tylko niektórzy mają zły humor tak jak ja. Z racji , że nie miałam namiotu , z lekkim obrzydzeniem wdrapałam się na drzewo i ukryłam się wśród liści. Ułożyłam się na najwyższej i dość grubej gałęzi po czym zdjęłam juki i powiesiłam je na gałęzi. Byłam trochę głodna więc lewitacją wyjęłam z juk chleb i ugryzłam kawałek i za chwilę go schowałam. Postanowiłam dużo nie jeść. Obróciłam się na plecy i przez liście obserwowałam gwiazdy.

Link do komentarza

-Hej Green Flame -krzyknęła do koleżanki Jun- Idź do namiotu Cloudsa. Tam możesz się spokojnie przespać.

 

Patrzyła na przyjaciółkę która nadal leżała na drzewie po czym zwróciła się do Herby:

 

-Biedaczka. Jej się najgorzej dostało- powiedziała i pociągnęła kolejny łyk z kubka. Zwróciła oczy w kierunku lasu- Darkness, jak się zaraz nie zjawisz to przysięgam, że własnokopytnie cię przetrzepię.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

-Taki mały kwiatek narobił takiego zamieszania... Te ziółka z każdym dniem robią się coraz ciekawsze.  Już 2 godziny? Twój czas pędzi niczym Express do Canterlotu. Mi wydawało się, że minęła niespełna godzina od założenia obozowiska.
Wstała i ostrożnie zalała wrzątkiem herbatę, po czym odstawiła kubek na bok.
-Mi nie jest zimno. Może dlatego, że jestem przyzwyczajona do spania na dworze. Lubię ten chłodny wietrzyk muskający mój pyszczek. To jest takie orzeźwiające.
Bloody z zaciekawieniem patrzyła na świeżo upieczonego gryfa. Biedaczka trzęsła się z zimna.
- Bardzo miło się gawędziło, ale Applejack kazał żebyśmy po godzinie byli już w namiotach, a ja nie chcę podpaść już pierwszego dnia. Miłej warty życzę.

 

Uścisnęła Jun na pożegnanie, chwyciła magią czajniczek oraz kubek i dość energicznym krokiem podeszła do byłej jednorożki.
-Um..Hej, przykro mi z powodu Twojej przemiany. Chciałabym Ci jakoś pomóc. - Mówiąc to spojrzała na swój ogromny szałas.
-Chciałabyś zostać moją współlokatorką? Widzę, że jest Ci zimno, a mój szałas jest przestronny. - uśmiechnęła się i wyciągnęła kopytko- Jestem Bloody.

Link do komentarza

Clouds obudził się spocony. Kolejny koszmar.

Wyszedł z namiotu by się trochę orzeźwić i poczuł otaczający go chłód nocy. O to mu właśnie chodziło.

Wyciągnął z juków koc i podszedł do Jun, po czym otulił ją ciepło. Pocałował ją w czoło.

-Jak chcesz to śpij u mnie w namiocie Green. -zawołał do przyjaciółki z drzewa. -I tak nie zasnę.

Link do komentarza

PTeraz zdalam sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem głodna. Jęknełam cicho i moją orlą łapą wyjęłam z juk bochenek chleba. Znów skuliłam się, dygocząc pod kocem i co chwilę odrywalam łapą kawałek chleba i wsadzalam do dzioba, powoli i dokładnie przeżuwając, jakby było to moje ostatnie jedzenie, chodź miałam jeszcze duży zapas.

Dopiero teraz spostrzegłam klacz, która najwyraźniej mówiła do mnie.

- Cz-cześć - wstałam, strącając z siebie koc. Okazało się to błędem, bo teraz już wyraźnie zadrżalam. - Jestem... byłam... jestem Corrie. - Czujnie zmierzyłam ją wzrokiem, jednak uśmiechnęłam się lekko. - Aż tak widać, że mi zimno? W sumie... to tak. Nie wiem, czy mogę przyjąć taką propozycję. Nie chciałabym przeszkadzać.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...