Skocz do zawartości

Gonitwa za szczęściem - Ren Canady (Applejuice)


Draco Brae

Recommended Posts

Dobijasz mnie i czuję się jak jaskiniowiec T_T... zgrozo jaskiniowiec który jest na rozszerzonym polskim... Tragediante..................................

___________________________________________

Siedziałeś tak przy barze, będąc jednocześnie w pułapce swoich dotychczasowych dokonań, gdy nagle poczułeś kopyto na swoim ramieniu.

- Można? - usłyszałeś znajomy głos. Odwróciłeś tylko łeb i ujrzałeś spokojny wyraz pyska Artensa. - Barman, poproszę to samo.

Nie czekając nawet na Twoje pozwolenie dosiadł się, a barman podał mu raz, dwa jego zamówienie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1.1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Każdy może się pomylić, nie dołuj się D: _______________________________________ - Artens...? - powiedziałem zaskoczony. - Co jest? Czego on miałby ode mnie chcieć? O rany... Nie byłem na siłach na jakieś poważne dyskutowanie o naszych przyszłych koncertach ani nic z tych rzeczy... Niedługo chciałem już się stąd zmyć. Spojrzałem na niego i czekałem na to, co chce mi powiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, te omyłki zdarzają mi się nazbyt często.

_________________________________________________

Ogier pociągnął mocny łyk ze szklanki, a potem odpowiedział Ci spojrzeniem.

- Co... ubrudzony jestem? - spytał zdziwiony, lub nawet speszony. - Mniejsza, genialnie się z Tobą i Twoim zespołem koncertowało - dodał i zwrócił wzrok na szklankę. - Macie świetnego perkusistę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A... - bąknąłem idiotycznie. - Dzięki. Jak Cameron przyjdzie możesz mu to powiedzieć osobiście - dodałem. Przez chwilę milczałem. Wziąłem jeszcze parę łyków ze swojej szklanki. - Wybacz, nie mam nastroju do rozmowy - powiedziałem ponuro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artens wydawał się zainteresowany "przyjacielską" pogawędką.

- Huh... Styrany życiowo przez klacze? - wciąż nie odpuszczał.

Co gorsza do pogawędki przyłączyła się Tisa...

- Um... przepraszam, że przeszkadzam Ren... ale nie wiesz może gdzie jest wasz perkusista? Bardzo chciałabym z nim porozmawiać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiem - odparłem, nie odwracając nawet głowy w jej kierunku. - Gdzieś poleciał. Może bawi się w DJ'a, albo coś w tym stylu. Powoli miałem tego wszystkiego dość, nie okazywałem jednak znużenia. Dopiłem do końca swojego drinka i czekałem, aż Artens znowu powie coś wesołego, co mnie wytrąci z równowagi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lider Trapnest chyba wyczuł co się święci i również dopił swojego drinka. Dalej już tylko milczał. Tisa spanikowała, że znów zepsuła atmosferę, słyszałeś to wyraźnie jak szepcze do siebie. Zostałeś sam z Artensem przy barze. Na kontynuację rozmowy się nie zapowiadało, a impreza zdawała się trwać długo. Pojawiło się jednak wybawienie. Wrócił Cameron, co prawda został od razu "zaatakowany" przez Tisę, ale nie przeszkadzało mu to specjalnie. Skoro wrócił jeden członek, inny znów mógł zniknąć. Niestety Reira wyprzedziła Cię i skierowała się do wyjścia. Obserwowałeś kątem oka całe to zajście. Stan chyba postanowił zatrzymać Twą przyjaciółkę, jednak ostatecznie sam ją wyprowadził...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obchodziło mnie to co powie Stan ani jak zareagują inni. W milczeniu wstałem ze swojego miejsca i skierowałem się do wyjścia. Dosłownie odechciewało mi się żyć. Jeszcze tego brakuje, żebym siedział sam przy barze, podczas gdy impreza pewnie się rozkręci - w końcu będą mieli Camerona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogę do wyjścia zagrodził Ci sam Mark. Pojawił się dosłownie znikąd.

- Wybacz, ale nie mogę pozwolić Ci wyjść. Nawet jeśli Cię to nie bawi, zostaniesz tu jako lider swojego zespołu. Pij, rozmawiaj, dowcipkuj. Jesteś gwiazdą, a gwiazdy mają swoje obowiązki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mark znów Cię zatrzymał, zagradzając Ci drogę.

- Zainwestowałem w Ciebie i zespół - odparł sucho. - Dałem wam szansę, nie sądzisz, że pora mi się odwdzięczyć? Jesteś teraz gwiazdą, a nie księciem. Masz swoje obowiązki i się ich trzymaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrzuciłem go gniewnym spojrzeniem. Miałem ochotę się odgryźć, ale powstrzymałem się. - Dobra - mruknąłem wściekły i odwróciłem się. Wolnym krokiem znów podszedłem do baru, opadłem na wolne krzesło i całkowicie wyłączyłem się od rzeczywistości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym szalonym wieczorze pojawił się blask światła. Siedząc w otoczeniu powietrza poczułeś nagle znajomy delikatny kwiatowy zapach. Odcinając się od rzeczywistości nawet nie zauważyłeś kiedy Lyriel dosiadła się do Ciebie.

- Kłótnia ze sponsorem? - spytała jak zwykle spokojnie.

Teraz już nie byłeś w żadnych kajdanach emocji, Reiry tu nie było...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś w dobrym towarzystwie, więc czemu miałbyś oszaleć? Czyżby moja obecność była Ci drzazgą w oku - spytała z rozbawieniem Lyriel. Jeśli piła wcześniej alkohol, to zdecydowanie rozbrajał ją. - Dzisiejszy koncert przecież się udał...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się kpiąco i spojrzałem na nią. - To fajnie, że chociaż ty dobrze się bawisz - powiedziałem. Nie miałem na nic siły, nawet na rozmowę z Lyriel. Chciałem jeszcze coś dodać, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Nie chciałem być dla niej chamski tylko dlatego, że jestem zły na wszystko i na wszystkich ze swojej własnej winy. Westchnąłem i powiedziałem do barmana: - Daj jeszcze to Apple Jammy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nim barman zareagował na Twoją prośbę, dostał jeszcze jedno zamówienie.

- Dla mnie to samo - wtrąciła Lyriel.

Kuc obsługujący barek, nie odezwał się nawet słowem tylko podał natychmiast dwa drinki.

- A co Cię gryzie mój przyjacielu? - spytała troskliwie gołębia klacz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hm... - mruknąłem w zamyśleniu. Niedługo potem znalazłem odpowiednie słowo: - Życie. Po chwili uświadomiłem sobie, że Lyriel nazwała mnie przyjacielem. To chyba pierwszy raz od naszego poznania. Czy to coś oznaczało? Nie, skarciłem się w myślach. Nie będę zastanawiał się nad każdym jej słowem, bo to doprowadzi mnie do szaleństwa. Zresztą co może się kryć za słowem "przyjaciel"? Tylko przyjaźń. Nagle przypomniałem sobie o Reirze i pierwszej sytuacji między nami, w której doprowadziłem ją do płaczu... Wziąłem łyk swojego drinka i odetchnąłem. Przynajmniej będę mógł tu trochę wypić. Chyba jedyna zaleta całej tej imprezy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyriel raczej szybciej się upijała i zdecydowanie szybciej piła. Dostrzegłeś to, gdy kończyła kolejną szklankę Apple Jammy.

- Barman, jeszcze raz - Lyriel przygotowała się już na kolejną, a potem spojrzała na Ciebie. - Skoro jest źle, warto się upić - dodała z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barman bez słowa podał kolejnego drinka i zajmował się dalej wycieraniem kufli.

- Nie tyle co jest źle, a co było. Po prostu żałuję niektórych swoich decyzji w życiu.

Znów kolejny drink zniknął w gardle Lyriel, klacz natychmiast skinęła głową po następnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>

<<

____________________________________

Znów wziąłem parę łyków drinka i stwierdziłem, że jego smak już mi się znudził. Spojrzałem na barmana.

- Masz... coś innego? - mruknąłem w jego kierunku. Po chwili dotarły do mnie słowa Lyriel. Dokończyłem Apple Jammy, a potem uśmiechnąłem się do niej szeroko. - Mniej gdybania, więcej przeżywania teraźniejszości, co nie? To twoje słowa - powiedziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafiłem tego przesłuchać... nie mój gust muzyczny, mimo że jestem tolerancyjny jeśli chodzi o muzykę xd...

_____________________________________

Lyriel tylko westchnęła milcząco i opuściła lekko łeb.

- Zależy co dokładnie pan sobie życzy - odparł barman. - Od górnie mam podawać Apple Jammy, ale na życzenie mogę podać co innego.

- Coś co poniewiera - bąknęła Lyriel. - Bo łatwo jest pouczać innych...

- Tak Ma'am, proszę chwilę poczekać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

x) _____________________________ - Pouczać? Chodzi ci o mnie? - Spojrzałem na nią. - Nie pouczam cię. Przynajmniej nie chciałem. Wybacz, już się nie odzywam - mruknąłem. Mój nastrój robił się co raz bardziej podły. Odruchowo chciałem sięgnąć po swoją szklankę, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że już nic tam nie ma. - Możesz dać samą whiskey - powiedziałem od niechcenia do barmana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cherry Bomb na bazie spirytusu Ma'am - wtrącił barman i podał wymyślny drink wprost do kopyt Lyriel. - A o to pańska whiskey - po chwili podsuwał Ci już szklankę do połowy wypełnioną trunkiem i lodem.

- Nie... nie chodzi o to, że Ty mnie pouczasz... Chodziło mi raczej, że to ja pouczam innych. Łatwo mi czasem mówić - po tych słowach cała zawartość niewielkiej lampki zniknęła w ustach Lyriel. - Jeszcze raz to samo... - zwróciła się do barmana

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...