Skocz do zawartości

Equestria: Mroczne wieki[NZ][Gore][Adventure][Violence][Grimdark]


Ver

Recommended Posts

Fallen Angel został usunięty z powodu - Tego, że Pillster mi zrobił bunt maszyn(znaczy zrezygnował, ale ok)

 

Za niego, pracę popisze Mabuś. Coś tam o gryfie z Iron Vale. 

 

A ja wyjątkowo MLS delikatnie zawiesiłem na MLM-chan, ale dostaniecie to później - tam gdzie zwykle(Triverse myślałem, że na forum u mnie cię nie ma... ;l) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

K nie ma czasu, bo się dzieje

 

Rozdział VIII dość nietypowy, pod śmiech dany, bo nawet w czasach zła, trzeba być szczerym i wesołym ogierem! A Solaire i tak miał przygodę!

 

Ostrzegam jednak, że ten rozdizał jest... - SUGESTYWNY! ;3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Verard wystawił nas na próbę cierpliwości. Ale wiecie co? Warto było czekać.

 

Najnowsze dwa rozdziały są doskonałe. Poznajemy nowego bohatera, mamy nieco odprężenia po strasznych wydarzeniach z poprzednich części i coraz lepiej dane jest zgłębić charakter Sollego. Tego co on z kolei zgłębiał... no cóż - opuśćmy na to zasłonę milczenia... w każdym razie jego dyskusja dzień po, naprawdę może wzbudzić wybuch radosnego rechotu.

 

Czekamy na więcej!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierw informacja dla czytających tego posta. Nie jestem zwolennikiem ficów grimdark, a Mroczne wieki przeczytałem jedynie ze względu na "nasilające" się prośby autora. Ten fic nie zmienił mojego nastawienia do tego gatunku, więc jak to bywa w takich przypadkach moja opinia będzie zbyt jednostronna, więc proszę ją czytać z przymrużeniem oka. Ach i jeszcze jedno - możliwe lekkie spoilery oraz komentarz pisany etapami po przeczytaniu części tekstu, więc czym dalej tym może się opinia lekko różnic lub nie zgadzać się z faktami z rozdziałów późniejszych.

Jak to autor napisał "radzę dwa razy się zastanowić czy chcecie czytać, czy nie." Po prologu już wiedziałem, że ten fic nie przypadnie mi do gustu. Chodzi o to, że mnie nie przeszkadza krew czy tam zabijanie "tych złych" - gorzej gdy dochodzi do zabijania w imię "stwórcy" czy dla zabawy. Swoje kilka kropli do tego kielicha rozpaczy nad ficem dolała scena erotyczna, która moim zdaniem jest już spaczeniem (sorry Ver). Ale wracając do fabuły i innych aspektów. Kreacja bohatera jak zawsze na wysokim poziomie. Motywy zamku, spaczenia, dyscypliny są nam powtarzane w kółko, byśmy zauważyli jak nasz główny bohater ma tutaj źle. Autor chce nas zżyć z bohaterem i wzbudzić w nas sympatie oraz współczucie.

Widzimy tutaj także pierwszą z wielu tragedii jaka spotyka naszego jednoroga. Verard starał się nam (także w późniejszych rozdziałach) zagrać na uczuciach. Chciał byśmy przywiązali się do postaci drugoplanowych, które potem [...] no właśnie.
Niestety Ver chciał byśmy się do nich przywiązali, mimo chęci nie udało się mnie zżyć z żadną postaci.  Moim zdaniem gdyby egzystencja danych postaci była dłuższa i moglibyśmy się nimi cieszyć przez kilka rozdziałów to ich śmierć by nami wstrząsnęła. A tak to tylko kolejne mięsko jakich tutaj wiele. Może Rene ma to coś w sobie, lecz nadal jej postać jest tylko tłem. Powinieneś jeszcze ją bardziej nam wyszlifować. Jedynie było mi przykro AJ, bo w końcu jestem z nią najbardziej zżyty z całej tej gromadki.
Jednym z ciekawszym momentów na początku na pewno był motyw pogrzebania i zniszczenia ostatnich resztek nadziei w bohaterze przez jego mistrzów.

Kolejne rozdziały to znów ta sama historia. Kolejna przyjaźń zniszczona przez spaczenie zwykłych obywateli. I wtedy także się zaczął pogrom autora w emocjach, gdy wspinał się na stalową wieżę (czerwonej wstęgi...) Z jednej strony widzimy jego opętanie, lecz dostrzegamy w nim jeszcze uczucia, których niestety nie okazuje niewinnym. Kierowany jedną z pierwotnych instynktów - zemstą, dopina swego. Zaczyna także swój monolog, że to oni wszyscy byli ci źli i to ich wina, bo pracowali dla mordercy... To dopiero są brednie. Niszcząc wszystko i wszystkich, zrównał się ze swoim prześladowcom - cyborgiem. Zabijał niewinnych - tych którzy chcieli zarobić marnego bita, by tylko wyżywić swoją rodzinę, w tej jakże opuszczonej przez Celestie mieścinie.
W moich oczach jest już jedynie mordercą, dla którego niema już żadnego ratunku, ale kilka linijek dalej dowiadujemy się, że w tym wszystkim znalazł nowy sens istnienia. Kres trosk i zmartwień?
Myślałem Verardzie, że postarasz się o trochę bardziej logiczne wyjście z owej sytuacji niż to opisane w ficu...

Mimo że zdaje sobie sprawę w późniejszych etapach ze swoich zbrodni, nawet nowy znajomy trochę nam to przybliża to jednak brak emocji daje się we znaki. Twierdza zrobiła naprawdę dobrą robotę przygotowując swoich powierników, niestety żaden wcześniej nie był dość silny. Nie wiem czy Solly zawdzięcza to swojemu wychowaniu, czy towarzyszom. Możliwe, że wszystko po trochu się do tego przyczyniło, nawet te pierwsze dni poza "domem" zdołały go uratować od wiedźmy.
Pierwsze rozdziały to ciężki mroczny i spaczony krwią oraz przemocą seksualną fic, który niezbyt przypadł mi do gustu. Lepiej wygląda tutaj już końcówka 1 aktu i cały 2. W końcu zaczęło się już coś dziać. Ruszyliśmy w końcu z fabułą, a nie skupialiśmy się jedynie na przemocy i krwi.
Tą część mogę polecić, każdemu jako lekki dark, poprzednie rozdziały jedynie dla ludzi o mocnych nerwach (żołądek nie musi być mocny, bo nie wiedziałem tam żadnych mocniejszych scen. Mnie najbardziej odrzucają sceny na tle seksualnym)

Podsumowując fic zaczyna się rozkręcać i iść w dobrą stronę. Czy uda się ocalić Equestrię spod jarzma kielicha "pandory"? Pewnie tak, lecz czy ja się o tym przekonam? Muszę się zastanowić.
Pozdrawiam i przepraszam. Po prostu nie trawie tego klimatu.

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo to trwało, ale w końcu nadrobiłem zaległości :)

Strzał w kanister robi bum? Nawet jeśli miał amunicję smugową to wątpię

:P Chodzenie z dwoma Uzi naraz też jest wg mnie niezrozumiałe, bo ciężko wtedy mówić o celności ;)

Ale do rzeczy

Pegaz-alkoholik mi się spodobał :) Aczkolwiek liczba trafień niemal niemożliwa, więc trzeba przyznać, zdolnego bohatera wykreowałeś ;) A co do reszty rozdziału, to mi się podobała, bo po prostu nie mam się czego doczepić w kwestii fabuły.

Następny rozdział... Zacząłem od wielkiego facepalma. Fakt, Rene wcześniej nie wydawała się w stu procentach normalna, ale tutaj zaprezentowała się jako klacz poje*ana :D No i nie ma to jak melanż ostateczny na ubogacenie fabuły :lol: Lockdown popisujący się porównaniami też niezły. Ogólnie liczyłem na rzeźnię, a była komedia, ale to dobrze :D

Taa... Dosyć nieskładna ta opinia, bo pisana podczas czytania. Verard, gratulacje ;) Czytało się super

Edytowano przez Foley
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

Hm... W poprzednim rozdziale dałeś nam "nieco" ( :rainderp: ) śmiechu. W tym zostało to utrzymane :evilshy: Humor na wysokim poziomie :)

Przemyślenia podczas czytania:

Matka Rene... Nie wyrobiłem

:lol: Nie wiem skąd bierzesz tak zaskakujące pomysły, ale liczy się efekt. A ten jest zadowalający :)

Pistolet, który od niej dostał. Tu się przyczepię... Pistolet sześć kilogramów?! Mój Desert Eagle waży kilogram, a to wielkie bydle! Ba, M'ka obwieszona jak choinka dodatkami ma 4 kg! Więc te sześć to chyba jednak drobna przesada :rdblink:

"Proste jak ***, które dla ciebie jest jeszcze problemem" - :lol: Rene to po prostu genialna postać

Pinkie się nie spodziewałem... To tylko dodaje smaczku tej historii, nie jest łatwa do przewidzenia, przez co ciekawa i wciągająca.

Udane przejście w "stare" klimaty, Dark jak najbardziej. Tylko pogratulować.

Tak, to jest fic, na który czeka się z utęsknieniem. I warto czekać :rd7:

Wiadomo kiedy można się spodziewać następnego rozdziału? ;)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Foley

Podejrzewam, że jutro po południu, bo mam napięty harmonogram pisarski... nic innego nie robię, tylko piszę fanfikcję MLP, Non-MLP, prywatny projekcik, zajmuję się żoną, przyszłym maleństwem, pracą, domem...

 

Ale tak... ja jestem No-Life pisarskiego fachu. Zamiast nawalac w jakieś MMORPG czy coś, siedzę w domu, loffciam swoją waifu, piszę fanfiki, idę spać... tyle ze mnie, mojego rutynowego życia. 

 

Mroczne Wieki szybko piszę, ten rozdział zajął mi godzinę czterdzieści minut(wymierzyłem dokładnie stoperem) Czyli, uważam, że będzie na 90% jutro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhem...mhm... przepłukać gardło, do pianina klawiatury zasiąść, ocenić to co mamy... Veruś.

 

Po pierwsze PRIMO!

 

Gdy pierwszy raz przeczytałam Mroczne Wieki, sam akt I, nie wierzyłam w to co widzę. Bo nasz kochany pacyfista, co kucyka w swoich pracach nigdy nie skrzywdził bardziej niż dać mu pstryczka w nos, zaczął je mordować na masową skalę. To jest dziwna, ale dość ciekawa przemiana, co też wprowadza dla naszego twórcy setki możliwości. O ile ten fanfik ma to do siebie, że jest notorycznie przerywany, to jest JEDYNYM, powtarzam JEDYNYM do którego pan autor(vel mój mąż) wraca co rusz. To się ceni, ale ciekawe jak długo będzie nam dane cieszyć się rozdziałami.

 

Po drugie PRIMO!

 

Fabularna wizja Equestrii po trzystu latach? Falloutem zaleciało, ale patrzymy dalej. Oho? Mamy pannicę, la princessa, co przyzwała jakieś draństwo do swej krainy harmonii, a także sprawiła, że wszyscy z tego skorzystali, przez to zmieniając się w swoje alter złe ego? Muszę przyznać, że to nie jest nowy pomysł, ale stworzony w dość specyficzny, mroczniejszy, brutalniejszy i ciekawszy sposób. O ile, pierwsza ofiara była zrobiona na "odwal się", ale motywem przewodnim było dowożenie ofiar do Głównej Złej. Sądzę, że znam już plan fabularny, wiem, co się wydarzy i jaki będzie cel Solaire'a i jego drużyny. Ale wiem też, że tu zaskoczenie to podstawa, jak to w każdej Twojej pracy.

 

Po trzecie PRIMO!

 

Postacie. OC tworzone przez Ciebie mają głębię, tak mają i to wielką. Nie mówię tu też o samej Renegade, która jest wspaniałą, radosną postacią, która nie patrzy na ten świat przedstawiony jak na coś złego, ale jest to jej dom i trzeba w nim przeżyć za wszelką cenę. Zacznijmy jednak od głównego bohatera.

 

Solaire - postać zagubiona między realiami świata a wyszkoleniem i naukami Twierdzy Zakonu. Na swój sposób postać tragiczna, ale i czasem śmieszna i urocza zarazem. Jego naiwność jest perełką w tym fanfiku, którą rzadko spotkać. Nie licząc serii Fallout. W pewnym sensie, Solaire to największy badass jakiego spotkałam, ale to jest też uzasadnione. Nie patrzy na nic, gdy jest wściekły: wymorduje całe miasta, by dopaść tego, który mu podpadł. Wyłącza mu się myślenie, sumienie i "ludzkie" odruchy, by stał się chodzącą machiną do zabijania. Idealny bohater... negatywny, oczywiście.

 

Renegade - Jak większość uważa, najlepsza postać żeńska w tym fanfiku, ale także w Twoich wszystkich pracach. Klacz wyzwolona, szczera, prawdziwa nie przypominająca te słodziachy, które uwielbiasz tworzyć, głupie, naiwne i do rączek pociąganych. Jak coś chce, to powie, nie będzie się rumienić. Twarda, bardzo zabawna i zna się na życiu. Kompan do każdej podróży, a to pod wódeczkę(tu w sumie jest inna postać) oraz do szybkiego numerka, gdy najdzie ją ochota. Za tą postać, fanfik dostaje świetnego klimatu, a co najlepsze, nie jest to Blackjack w innej skórce!

 

Lockdown - Cóż, chwilo mało o nim. Nie wiem czy on był pierwszy czy Lockdown od Aresa i jego fanfika, ale tutaj widzę, że to OC co będzie zaskakiwał wielokrotnie. Ogółem, zdruzgotany snajper, którego sumienie pokonało, ale ma przeciw niemu własną broń - Procenty wody ognistej. Widać, że alkohol nieco wyostrzył mu język, dając też śmiechu, którego brakowało w pierwszych rozdziałach. Ale zrozumiała intencję fanfika - to właśnie towarzysze Solaire'a sprawiają, że on się uśmiecha, chce żyć i bierze z tego życia pełnymi garściami. Ta gra emocji jest wspaniała.

 

Co zaś się tyczy postaci antagonistów i pobocznych?

 

Lyra - czemu mnie to nie dziwi, że ona ma jednak rączki? Nieważne czy prawdziwe czy cybernetyczne...

 

Eisen - Uhuhuhu! CZemu mam ochotę ujrzeć jego klona?

 

Mane6 - Ujrzałam grzechy w kucykowej postaci!!! Jak narazie, nieznacznie je przedstawiono prócz Rarity czy Applejack(o reszcie są wspominki), ale Pinkie Pie jest... nie, tego nie powiem, ze ściągnięta z cupcakes. Ona jest... oryginalna. Za mało, ale już wiem, że nasze różowe szczęście będzie uprzykrzać życie drużyny Solaire'a, która jestem pewna, że się jeszcze powiększy.

 

Luna - Zaskakuj mnie dalej... nie wierzę, że ona jest tylko "reaktorem snów" dla miasta.

 

No i najważniejsza moja best princess...

 

Celestia! - Dwie wizje, dwie postacie... coś, co nie mogę pojąć, a jak bardzo chcę to wiedzieć. Która jest tą prawdziwą: Ta zła, czy ta niewinna? Zła juz w sumie powiedziała, że jest kimś więcej niż tylko istotą zrodzoną z ciała Celestii, ale czy to jest ona... czy jej gorsze alter ego? Wizja Canterlot, rozbudziła moją wyobraźnię, tworząc groteskową karykaturę wspaniałości białej stolicy Equestrii. Czuć tu Silent Hill, Dead Space i nawet Resident Evil, wymieszane, wstrząśnięte i doprawione w coś więcej. Czekam na powrót tego miejsca, odkrycia jego sekretów i jeszcze gorsze wizje Jej wysokości!

 

Hellmaster jako last... - Coś mi się wydaje, że to na sojusznika nie wygląda. Raz, że nie ufam czarnym jednorożcom, o czerwonych oczach, co władają ogniem i nagle wchodzą, dając sobie radę z najpotężniejszą z księżniczek, by nagle zniknąć bez śladu. Naprawdę, mam przeczucie, że zaskoczy mnie ta postać.

 

Po czwarte Primo ULTIMO!

 

Fanfik drąży bardzo poważny temat: Grzechy. Czyli coś, czego w Equestrii raczej być nie powinno, a napewno nie na tak wysoką skalę. Spustoszenie jaki zrobił złoty artefakt, jest apokaliptyczne i dąży do całkowitego zniszczenia tego świata, bądź pochłonięcia go w odmętach grzechu. Jak już wiemy, zostało to powstrzymane, ale nie pokonane. A ktoś, kto był na tyle skromny, słodki i zwany Gwiazdeczką, dał się skusić temu złu i przez to wszystko popadło w obłęd szaleństwa, anarchii i brutalności na niespotykaną skalę. Ale... czy dowiemy się, co tak naprawdę się wydarzyło?

 

Trzeba o to prosić pana Autora von Pantofla...

 

To tyle ode mnie.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę sam przyznać, że ten fik jest dla mnie bardzo ciężki. Ale to sama przyjemność, czasem siąść i pomyśleć w jaki sposób wybebeszyć kolejną postać, byście mogli zaklaskać. Cóż... według mej rozpisanej fabuły, rozdziałów ma być około trzydziestu plus minus epilog. Cieszę się, ze choć jeden z moich tworów ma większą popularność niż te nędzne podchody do komedii, randomu i shippingów. 

 

Chociaż jest to fanfik zapominany i wracany do niego po długich przerwach, to muszę przyznać się do jednej rzeczy: brakuje mi motywacji do jego ukończenia. Widząc jednak, że ktoś więcej niż stali bywalcy go czyta, bardzo mnie raduje. Dlatego, im więcej tak wspaniałej motywacji dostanę, tak Fanfik będę starał się doprowadzić do końca. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem i jestem zadowolony. Pierwszej części rozdziału najchętniej przypiąłbym tag [Comedy]. Nie mogłem powstrzymać śmiechu przez dłuższy czas. Riposta Renegade również zniszczyła system. 

Jednak dużo bardziej podobała mi się końcówka... Jest ten klimat, który ten fik trzyma od początku. Walka z Pinkie trochę zbyt krótka, ale przeboleję na rzecz tego, że w następnym rozdziale akcji zapewne nie zabraknie.

Podsumowując. Nie rozczarowałem się, fik dalej trzyma poziom.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś wam obiecałem? Ach, tak!

 

Rozdział X Mrocznych Wieków!

 

Przyznam szczerze, że tutaj ruszyłem z kopyta, dając wam fabularne smaczki i to, co tak naprawdę pcha ten świat do przodu. W końcu, nasz bohater wie, czym naprawdę jest i ma kogoś, komu może zaufać. Damę, co miała być wrogiem a okazuje się zbawieniem dla tego świata...

 

Ale czy na pewno?

 

PS

Stukrotne dzięki memu nowemu korektorowi - GoForGold, który najął się do najbardziej marudnego pisarza na tym forum. Skoro jest nowy korektor... co to oznacza? Że chyba fik będzie ciągnął się dalej ;3

Edytowano przez Vercio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fik plącze się jak słuchawki od smartfona, fabuła idzie w nieoczekiwanym kierunku i nieoczekiwanymi drogami, stronnictwa zmieniają się jak w kalejdoskopie i naprawdę nie mam pojęcia, czy w kolejnych rozdziałach nie pojawią się zwroty w innych kierunkach, niż ten, w który - wydaje się - fik pójdzie. Nasz bohater, wydawało się, pracuje dla kogoś i nagle - bum!

 

Żeby nie spoilerować... sam się tego nie bardzo spodziewałem, choć kręte meandry Verciowego umysłu nie są mi obce. Co mogę jeszcze rzec... Fik zdecydowanie wart przeczytania

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie ruszyłeś, co mnie niezmiernie cieszy.

 

Mimo, że ja nie gustuję w mroczniejszych fikach (tak, napisałem parę, ale to nie ma bajka i nigdy nie będę ich pisał dobrze), jednak tu jest to, co może przyciągnąć każdego, nawet najbardziej marudnego czytelnika. Suspens, zakręty, kiszek skręty, cokowiek sobie zechcecie - tu znajdziecie. 

 

Ver, masz to skończyć...

Edytowano przez M.a.b
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział X, choć krótki... nie mniej, mnie zaskoczył.

 

Wyobrażałam sobie, że Lady Diamond to ktoś, kto też będzie chciał się pozbyć naszego Sunshine... a tu taka heca?!

Prawdy, jakie mu wyłuszczyła jakby dały mu potężny cios w psychikę i moralność... ta krótka wizja... przerażenie. Kolejne prawdy... nadzieję.

 

Veruś, nie przewiduję w tym Fanfiku niczego, bo to jest niemożliwe. Jak będę sądzić, że punkt X dąży do punktu Y to go punkt A przebije z punktem Z. Nie, tu nie ma logiki... ta historia jest na tyle nieprzewidywalna, że nie mam pojęcia, gdzie kopyta poniosą tę drużynę...

 

No i sekret Avarice oraz Lady Diamond... - T-11!? No, to ja dostała fangasmu, idę po wałek i zagonię Ciędo pisania! JAKIEM JEN!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... Autor okazał się nad wyraz pracowity, więc i czytelnik nie powinien się lenić z komentarzem.

Więc co my tu mamy? Przede wszystkim wspaniały klimat i przeróżne zawiłości, co jest głównym czynnikiem, który pcha nas do czytania. Jesteśmy zamotani, a sytuacja zmienia się z godziny na godzinę, więc możemy tylko zgadywać, co się stanie, bo wydedukować się tego nie da. Wciąż pojawiają się nowe rzeczy, zaskakujące nas (i bohaterów), często zmieniając nasze spojrzenie na ogół wydarzeń czy świat przedstawiony w FF. Słowem - wszechobecna tajemnica. Co bardzo mi się podoba :rd7:

Dalej... Mamy co rusz do czynienia z gore... Dobrym gore... Jego opisy zasługują na kolejną pochwałę, bo "pasują jak ulał", są idealnie adekwatne do danych sytuacji.

No i w końcu humor... Naprawdę, w dużej mierze czyta się ze szczerym uśmiechem na twarzy.

Czytelnik jest jak Solarie - nie wie, w co może wierzyć :rd5: I to dodaje najwięcej smaczku temu opowiadaniu.

Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :twiblush2:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ci to nie raz mówiłem... ty nie jesteś normalny. 

Człowiek normalny, nie napisałby takich rzeczy. 

Człowiek normalny, nie stworzyłby tak głębokiego... a co ja się będę bawił w wyszukane słówka. 

 

W sprawi fabuły... tu jest dobrze. Zajedwabiście dobrze!

Nie sposób przewidzieć co będzie czychać na następnej stronie, fabuła jest nieliniowa, umiejętnie grasz czytelnikowi na nerwach, emocjach, stresie i żołądku. Przez ciebie, co bardziej wrażliwi niedługo będą się bali zajrzeć do lodówki...

Świat jest mroczny, dołujący, nie zna litości. Albo nauczysz się w nim żyć, albo zginiesz. Proste i logiczne, a japę cieszy. 

Ale co jest w tym najlepsze? Bohaterowie, bez któych fik byłby jakiś taki pusty.

 

Protagonista... no ewidentnie w twoim stylu, abrkakadabra, czary i magia. Tyle że w wersji krwawej, emocjonalnej i bezlitosnej. Jest ok, ale to jednak nie jest mój ulubiony bohater. A kto nim jest? 

Renegade, psia krew! Ona jest boska, umie przypieprzyć, łeb odstrzelić, kopnąć w jaja, a potem być mulusia niczym napalona kocica pod wpływem kocimiętki. Lockdown... przyznam, że miałem ochotę cię udusić czytając jego opis, no ale też ci zajebiście wyszedł. Bohaterowie tła są przemyślani, dobrze zaprojektowani. Zarówno ci serialowi (brawa za Lyrę), oraz Ocki (tu za Eisena).

Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały, i masz to skończyć tego fika. Bo aż szkoda aby się zmarnował. 

 

Aprobuję i życzę powodzenia w pisaniu, ziomeczku!

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uhuhu, ulala. 

 

Cud miód i orzeszki. Ciekawa fabuła jak i klimat bardzo fajnie wykreowanego świata jak i to, że bawi się z czytelnikiem jak chce. Equestria po 300 latach i wielu kataklizmach została przez autora doskonale przedstawiona. Akcja toczy się według mnie w miarę przyzwoitym tempie. Czytelnik nie wie co się stanie za stronę. Fanfic trzyma w napięciu co sprawia że czyta się go bardzo przyjemnie. Każdy z bohaterów to osobny styl, historia i pomysł.  Postaci poboczne i ich przeobrażenia jak np. Rarity to po prostu genialny pomysł. To co grzech potrafi zrobić z taką krainą jak Equestria zostało fajnie ujęte właśnie w tym Fiku. Jak potoczy się dalej akcja i jak poczynania głównego bohatera wpłyną na losy Equestrii tego żodyn niy wiy. 

 

Nie rozpisałem się, lecz chcę powiedzieć, że Fanfik podoba mi się i na pewno będę oczekiwać dalszych rozdziałów. 

 

Autora pozdrawiam i życzę czerpania samej przyjemności z pisania i łapania plusów od czytelników ;3

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...