Skocz do zawartości

"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka (Podejście drugie)


Moonlight

Recommended Posts

Minor po doczłapaniu się do swojego futerału, usiadł na chwilę aby się uspokoić.

 

"Muszę się opanować, bo inaczej znów zacznę bełkotać!

Hmm, może podudnie trochę na puzonie? Rozładuję atmosferę, a przede wszystkim się trochę odprężę!"

 

Jak kuc pomyślał, tak zrobił.

 

Otworzył jednym ruchem kopyta swój zagracony futerał, po czym wyjął zeń śliczny miedziany puzon.

Poskładał go przy użyciu magii, a ustnik nałożył na swój róg aby go ogrzać. Mimo iż wyglądał dość komicznie, to chyba nikt na niego nie zwrócił uwagi. A może to i lepiej.

 

Gdy instrument był już złożony,pulpit z plikiem nut rozłożony,a ustnik nagrzany Minor zaczął grać. <♫kilknij,aby usłyszeć muzykę♫>

 

Nie był pewny, czy ktokolwiek poza nim lubił tego typu muzykę, ale on zdecydowanie się odprężał.

Mimo iż już od dawna nie grał tego utworu, to i tak był zadowolony ze swojego wykonania.

W połowie utworu uświadomił sobie, że robienie sobie cichej próby w kącie wielkiej stodoły było nie najmądrzejsze. Metaliczne dźwięki wielokrotnie odbijały się od  ścian budynku, przez co chyba każdy w promieniu 400m usłyszał jego grę.

Edytowano przez Minor Sax
Link do komentarza
  • Odpowiedzi 284
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Podczas gdy Minor przechodził na drugą voltę, obok niego na snopku siana przysiadł biało-czerwony kucyk.

"Meine Gottheit, to klacz czy ogier? Ależ niezręcznie."

 

Po skończeniu utworu, muzyk uradowany zainteresowaniem kogoś, postanowił się przywitać.

 

-Gut, ekhem Dzien Dobhry! Nazywam się Minor Trombone, a ty? Widzhe, że chyba lubisz taką muzykę, Ja?

 

___

@edit

 

Mew, gdzie twój post z góry?

Edytowano przez Minor Sax
Link do komentarza

Minor zdziwił się, gdy Silver odpowiedział na jego niewypowiedziane pytanie. Poczuł wręcz, na swoim karku przebiegający mały dreszcz.

 

-Bardzo miuo mi cie poznać!- Powiedział muzykant, podając swojemu słuchaczowi kopyto.

 

-Rzadko w tych sthronach spotyka się koneserów Takiej muzyki. Ale ty też chyba nie jesteś miejscowy, Ja?

Edytowano przez Minor Sax
Link do komentarza

Słysząc jak klacz ją woła znów wypłynął na jej pyszczek uśmiech. Tylko tym razem dość delikatny, przezorny. Odwróciła się z powrotem do tego strachliwego kucyka.
-Ojej nic ci się nie stało?- zapytała trochę zdziwiona
-Witaj Softly Fluff miło mi Cię poznać. A powiedz dlaczego się boisz?- zapytała Sun troszkę nietaktownie

Link do komentarza

Kuc uśmiechnął się na wspomnienie o jego akcencie. Silver mówił jak jeden z nich, czysto, bez żadnych przerw na namysł. On natomiast kaleczył ten język niebywale, z czego zdawał sobie sprawę.

 

-Tia, Akzent. Nikty przedtem nie uczyuem sie mówić po ekwestriańsku. Dopiehro po przybyciu do centrum krainy, na uczelni sie nauczyuem, znaczy sie tak jakby. On jest zupeunie inny od mojego ojczystego jenzyka. Ale chyba da sie mnie zhrozumieć?

Kilka razy sie zdarzyuo, że sprzedawca nie chciau mi sprzedać jecenia, bo niby nie móg mnie zhrozumieć.- Powiedział Minor, wciąż ciesząc się z nawiązanego dialogu.

Link do komentarza

-Też tak miałem. Pierwszy dzień porozumiewałem się na migi. Z czasem się nauczyłem. Mimo to, żałuję tego. Akcent to jedyne co mi zostało z mojej ojczyzny, Minor-kun-dodał swój językowy przyrostek.

 

Cieszyłem się, że znalazłem kolejnego przyjaciela w podróży. Na razie wolałem nie zbliżać się do Swifta. Po akcji z figurką zostawiłem go samemu sobie.

 

-Lubię muzykę-dodałem wyrywając rozmowę z kontekstu- Kiedy miałem parę lat, uczyłem się gry na shakuhachi. Parę melodii znałem. Potem jednak zgubiłem gdzieś mój zapał do nauki.

 
Link do komentarza

- N-na ogół n-nie r-rozmawiam z i-i-innymi... - wyszeptałam, kuląc się. - U-umiem r-r-rozmawiać... z r-roślinami... i nie, n-nic mi nie j-jest...

Zamknęłam mocno oczy i cofnęłam się krok w tył. Rozmowa z innym, z kimś obcym wygladala zupełnie inaczej niż rozmowa z roślinami. Nadal jednak byłam bardzo zmieszana. Dziwne uczucie. Skarciłam się w myślach za robienie z siebie dziwadła, nadal jednak bałam się innych. Zadrżałam.

Link do komentarza

Odwróciłam się w stronę mówiącego kuca. Dobrze, że miałam kaptur, to przynajmniej nikt nie widział jaka zła teraz jestem. Widziałam tylko jego tułów. Nie miałam okazji zobaczyć twarzy. Odchyliłam nieco płaszcz z głowy, by mógł zobaczyć moje zielone ślepia.

- Witaj... Jestem Snowy Blast.. Nieważne skąd jestem... To długa historia - powiedziałam nieco ponuro i spojrzałam się na Secreta. 

Chwyciłam lekko jego głowę i obróciłam w stronę, gdzie stał nowo przybyły ogier.

- Coś chciałeś? - starałam się uśmiechnąć, ale wychodziło mi to dość marnie. - Może chcesz trochę wody?

Bałam się, że ogier może domyślić się, kim naprawdę jestem. Albo zobaczy mój róg i się wystraszy... A wraz z nim... Secret. Poprawiłam sobie buty i przykryłam oczy płaszczem. Sięgnęłam do juki po manierkę z wodą i postawiłam koło siebie.

Link do komentarza

Secret był wdzięczny Applejack, że dała mu jeszcze chwilę odpoczynku przed wyruszeniem na wyprawę, lecz zaniepokoił go ogier, który podszedł do jabłoni. Z tego co wywnioskował z nasłuchiwania otoczenia, nowy towarzysz miał na grzbiecie jakąś broń. Odruchowo przysunął się do towarzyszki by w razie czego ją obronić. Pozwolił aby Snowy wypowiedziała się pierwsza. Z jej tonu  wynikało, że nie skacze z radości na widok nowego kucyka. Uśmiechnął się głupio, gdy klacz nastawiła jego głowę, by lepiej widział Night Arrow'a.
- Dzień dobry paniczu Night Arrow, ja jestem skromną zebrą, którą matka nazwała Secret. Pochodzę z Ziemi Niczyjej. - Mówiąc to ukłonił się teatralnie przed ogierem.
-Clousdale to podobno cudowne miejsce, ale niestety nigdy nie miałem okazji go zwiedzić. Kiedyś zajrzę, ale teraz niestety muszę Cię przeprosić. Czas naprawić sobie wzrok. Energia w oku się wyczerpała...sam rozumiesz. - Uśmiechnął się szeroko patrząc na Night'a, przynajmniej myślał, że patrzy na niego...

Widział tylko barwne plamy, nachodzące na siebie.
Nie przestając się uśmiechać, błagał w duchu by ogier sobie poszedł...Dwie nowe osoby w jeden dzień to zdecydowanie za dużo, jak na zdziczałą zebrę.

Jego nerwy uspokoiła muzyka dobiegająca z szopy. Tym razem uśmiech na jego pyszczku był szczery.

Link do komentarza

- N-naprawdę cię to ciekawi? - podniosłam wzrok i spojrzałam na nią. - Na ogół nikogo nie obchodzą rośliny, ani moje umiejętności... - Poprawiłam kopytkiem grzywę i uśmiechnęłam się. Na ten temat mogłam gadać bez końca. Cały strach do klaczy i innych jakby wyparował.

- Umiem rozmawiać z roślinami już od dziecka, od zdobycia uroczego znaczka. Mam to wrodzone. Kocham rośliny, naturę... - Powiedziałam z uśmiechem. Potem, jakby na dowód tego, odwróciłam się w stronę jabłoni i cicho coś wyszeptałam. Liście drzewa zaszumialy mimo braku wiatru. Wystawiłam do przodu kopytko, a na nie spadło jabłko. Z uśmiechem podałam je klaczy.

- Przez to też jestem rzadko akceptowana, bo wszyscy uważają mnie za dziwadło... - Westchnęłam i pogłaskałam pień drzewa, opierając się o nie plecami.

Link do komentarza

Postanowiłem zerknąć na część żeńską naszej drużyny. Mój wzrok przykuła klacz z kwiatami we włosach. Mimo , że włosy w większości zasłaniały jej twarz dało się ujrzeć tęczowy blask w jej oczach. Nigdy nie widziałem kucyka z tęczowymi oczyma. A tym bardziej klaczy. Przypatrywałem się pegazicy i posłałem jej delikatny uśmiech. 

Link do komentarza

W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się niespokojnie. Moje spojrzenie utkwiło na białym ogierze z niebieską chustą na szyi. Zauważyłam jego uśmiech. Również uśmiechnęłam się lekko w jego stronę i lekko zarumieniłam. Rzadko miałam okazję chociażby zobaczyć dokładniej jakiegoś ogiera. Jedynym, którego znam bliżej, jest mój ojciec. I tylko tyle. Znów spojrzałam na klacz z którą wcześniej rozmawiałam i wbiłam wzrok w ziemię.

Link do komentarza

Nie wiadomo dlaczego poczułem się...szczęśliwy kiedy klacz odwzajemniła mój uśmiech. Pierwszy raz od wielu lat na mój policzek wystąpił mały rumieniec. Aż sam się zdziwiłem.

Kiedy spojrzałem na mój brzuch w celu pogłaskania Proud'a...nie było go tam. Spojrzałem gorączkowo po okolicy i zobaczyłem, że mój lis wpakował się na brzuch tęczowookiej klaczy. Wstałem i jak najspokojniejszym krokiem udałem się do kwiecistej klaczy i żółtej pegazicy. Kiedy już tam doszedłem podrabałem sie po głowie i spokojnie powiedziałem

Przepraszam...jak coś to on nie gryzie. Jest oswojony - po tych słowach uśmiechnąłem delikatnie. 

Link do komentarza

Poczułam coś puszystego na brzuchu. Zobaczyłam tam liska. Lubiłam zwierzęta, choć nie tak bardzo jak rośliny. W końcu przyjaźniłam się z Fluttershy. Delikatnie, po krótkim szoku i zdziwieniu, pogłaskałam zwierzaka po głowie. Podniosłam wzrok. Usłyszałam i zobaczyłam ogiera który wcześniej się do mnie uśmiechnął. Zadrżałam lekko i zaczerwieniłam się. Nigdy żaden inny ogier, oprócz mojego ojca, nie był tak blisko mnie. Tak, stał metr, czy dwa dalej, ale... jeszcze bardziej zasłoniłam swoją twarz grzywą.

- N-nie, nic nie szkodzi... - wyszeptałam. - L-lubię zwierzęta... twój lisek jest słodki... - Zarumieniłam się jeszcze bardziej i podrapałam lisa za uchem.

Link do komentarza

Miło mi to słyszeć- powiedziałem o dziwo z lekką nieśmiałością w głosie. Na dodatek znowu się trochę zarumieniłem- Nazywam się Blue Swift, a ty?

No lepiej tego powiedzieć nie mogłeś? Tylko jeszcze bardziej ją przestraszysz.. - skarciłem się w myślach

Link do komentarza

- Em... - speszyłam się i trochę skuliłam. - J-jestem Softly F-Fluff...

Niepewnie, ale jednak, w końcu odważyłam się spojrzeć w jego stronę. Miał ranę przy prawym oku, gdzieniegdzie brązowe plamy na ciele, był bardzo umięśniony, zapewne dużo ćwiczył... zaciekawił mnie jego znaczek. Sztylet... zapewne bardzo dobrze włada tego rodzaju bronią białą. Zauważyłam, że on również przyglądał mi się z zaciekawieniem. To pewnie przez moje tęczowe oczy... zmarszczyłam lekko nosek i przymknęłam oczy, nie wiedząc co zrobić, tym bardziej w towarzystwie ogiera.

Link do komentarza

Zdziwiła mnie ich reakcja, a zwłaszcza ukłon Secret'a, któremu odwdzięczyłem się tym samym. Wyczułem w nich narastający niepokój, który najprawdopodobniej został spowodowany moją zbyt gwałtowną reakcją. Nie tak to miało być - pomyślałem. Jedyne co mogłem teraz zrobić to ich za to przeprosić i odejść.

- Przepraszam, że was zaniepokoiłem. Zrobiłem to zbyt nachalnie względem was. Nie wiedziałem, że tak to przyjmiecie... Miło było was poznać. - powiedziałem, tym samym kończąc rozmowę. Następnie odwróciłem się od nich i zacząłem iść w kierunku jednego z wielu drzew znajdujących się na tejże farmie. 

Link do komentarza

Miło mi cię poznać Softy...- sam lekko opuściłem głowę i zwróciłem uwagę na znaczek klaczy. Przedstawiał on kwiat wyrastający z ziemi. Zapewne jest związana z roślinami. Jeszce raz spojrzałem na oczy pegazicy

Masz piękne oczy - powiedziałem do klaczy i zalałem się czerwienią

POWIEDZIAŁEŚ TO NA GŁOS TY IDIOTO! - spuściłem wzrok starając się ukryć moją czerwoną mordkę.

//PODRYW NA LISA! :D //

//Hah, liskowy podryw. : P

~Kree//

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Nieśmiało pokiwałem głową

Co się ze mną dzieje? - byłem okropnie szczęśliwy i uśmiechałem się jak koleś , który wygrał milion złotych monet. spojrzałem jeszcze raz na mojego lisa, który najwyraźniej nie miał zamiaru zejść ze swojego nowego miejsca

Wygląda na to, że przez najbliższe 20 minut Proud nie zamierza się ruszyć - uśmiechnąłem się do klaczy tym razem trochę pewniej. Więc usiadłem koło niej

Skąd jesteś?- zapytałem się najspokojniejszym głosem jakim udało mi się z siebie wydusić 

Link do komentarza

-Miło się rozmawiało- zwróciłem się do Minora i wstałem- Jeśli będziesz chciał pogadać, będę na zewnątrz. Trochę duszno w tej stodole.

 

Wyszedłem na zewnątrz i zmrużyłem natychmiast oczy. Po chwili moje oczy ponownie przyzwyczaiły się do Słońca. Zobaczyłem jak Swift rozmawia z Kwietnowłosą. Postanowiłem im nie przeszkadzać i usiadłem pod dużą jabłonią. Zacząłem myśleć o moim dzieciństwie, o mamie i o mojej nauce. Nagle mój róg zaświecił się aurą. Po chwili na ziemi leżał mój stary, bambusowy shakuhachi. Zdziwiony, chwyciłem go w kopytka i starałem się coś zagrać. Przypomnieć sobie lekcje i ponownie próbować swoich sił w muzyce. Po chwili z instrumentu poleciały pierwsze dźwięki.

Edytowano przez Mew Two
Link do komentarza

Nieskory do przepychania się w takim miejscu, lecz zdający sobie sprawę z tego, iże długiego czasu oczekiwania nie zdzierży... Shiver zdziwił się, dostrzegając jak gromko rozchodzi się zebrokucowie. Droga ku prostokątowi świata ziała nienaturalną pustką.

 

<Nie widziałem jeszcze w życiu planu, który z miejsca podpasowałby wszystkim... Czyżby istotnie nikt się nie miał zastrzeżeń? Każdemu wszystko jedno? Czy też po prostu nikt się nie zna...?> - stek wątpliwości figlarnie zamajaczył na skraju jego powiek. Ach, ten chleb powszedni nie wierzących w obraz idealny...

 

Odegnał jednak szybko owe urojenia. Dzień piękny, dzień wyprawy to był...

 

W każdy krok rześkość młodości wcierając, potruchtał ku przedstawionej im mapie. Nie rad był, nie mogąc łudzić się na ukontentowanie swych uszu sielską melodią wieczoru i poranka... Nasłuchiwanie charakterystycznego akompaniamentu drzewiastych skrzypaczek, zapewne rozentuzjazmowanych dźwiganiem jego smukłego ciała, było z góry pozbawione sensu... z racji obezdrzewienia podłoża?

 

Otuchy dodała mu jego towarzyszka, nastrajając go swą wypowiedzią pozytywnie... negatywnie.

 

Po zbliżeniu się do ogiera o wzroku bystrym niczym woda w stawie, nie omieszkał przestudiować trasy ich wędrogi. Odpowiedział Ion:

 

-Sądzę, ze musi być jakiś bardzo konkretny powód, jeśli nie kilka, dla których nadkładamy aż tak dużo drogi... i to przez tak niegościnne tereny. -zaakcentował te słowa, pływem magii obejmując maleńki obszar mapy, ledwie tyle, by zaznaczyć ogrom pustyń i pustkowi, które rzekomo mieli przemierzyć - Chętnie bym ich wysłuchał - dodał, zwracając się ku mięsistemu, jabłecznemu ogierowi.

 

Skrzywił się drobinkę, słysząc znienacka świdrujący jego uszy odgłos instrumentu nadętego, stehendującego bliżej, aniżeli by przymusowy słuchacz pragnął.

 

<Tss..> - do syknięcia w myślach się ograniczył - <Szopa ta zara zobaczy przykład szybkie~ego ogarniania stada...>

 

Spoglądając od niechcenia na towarzystwo, zastanawiał się, wedle jakich kryteriów była przeprowadzana selekcja.

 

Ciepłymi kolorami malowałby mu się obraz nawiązujących z wigorem nowe znajomości kuców... gdyby to we właściwe płótno czasu farba owa trafiła.

 

<Żesz, kopytni... będziecie mieć całą przejażdżkę na to. Skupilibyście się na drobnym druczku, póki nie podpisaliście swym życiem umowy...>

 

-Choć nie powiem - rzekł, gdy to przez jego wargi przemknął cień uśmiechu - jestem za tą drogą, o ile robimy z tego przejażdżkę krajoznawczą...

 

Domyślając się tego, że mistyczny marker nie jest już dłużej potrzebny, pozwolił magii rozproszyć się.

 

-Rozważając ten koncept - w poniektórych regionach trasa nabrzeżem zdaje się być kuszącą... czy istnieją jakieś przeciwwskazania? No i skąd weźmiemy balon nad Breach? - wyjawiał kolejne ze swych wątpliwości, zostawiając rzecz jasna czas na odpowiedź... Big Macowi?

Edytowano przez Plothorse
Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...