Skocz do zawartości

Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

- Tego co mi mówił, to próbuje przekonywać Sacrum i jakąś klaczkę o imieniu Angel do powrotu, natomiast Treasure powoli wraca z dwiema klaczkami i kotem? - powiedziała klaczce, przy ostatniej istocie trochę się zadziwiła.

Następnie zapytała się Clover. - Czy mogłabyś trochę nauczyć tych zaklęć, co prawda trochę zaklęć znam, więc mogłabym Ci powiedzieć? - zapytała się zainteresowaniem Indis.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa ptaka bardzo mnie zaciekawiły. Skoro są parą tak długo to musi znaczyć że faktycznie żyją niewiarygodnie długo. Na mojej twarzy pojawił się grymas zadowolenia. Jednak chwilę później klacz spytała się czy w końcu ruszamy w drogę. Rozciągnąłem się i powiedziałem:

- faktycznie powinniśmy już iść, ja jestem gotowy. - stwierdziłem stając na kopyta.

Następnie spytała się o Meliona. Ptak odpowiedział że chce przekonać kogoś do powrotu. Natomiast Treasure wraca z jakimiś klaczami i kotem... . jakim kotem?! Coś za dużo nas się tu kręci. Spojrzałem w ziemię z lekkim uśmiechem i powiedziałem:

- Muszę przyznać że to naprawdę ciekawa noc... .

Edytowano przez Sajback claus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indis zaskoczyła mnie swoim pytaniem- Oj nie wiem, to co w naszej rodzinie jest kultywowane od pokoleń nie wychodzi po za mury. Po za tym tylko my jednorożce może używać tych zaklęć, nie wiem jak się ma to do feniksów? - Widzę Onyksis zrywa się na cztery kopyta, zaskoczona tym obrotem sprawy- Chwileczkę pierw potrzebuję  upewnienia co do mojej rodziny, muszę znaleźć strumyk. Choć może po drodze coś się znajdzie.- I słowa feniksa mnie całkiem zdziwiły- Słucham? Kot tutaj? Cóż zaczynam się przyzwyczajać do nowych towarzyszy i mam nadzieję, że one maja większe poczucie humoru od tej Sacrum czy jakoś tak.- Krótko stwierdziłam z niesmaczną miną na pyszczku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam się przedzierać przez gęstwinę, wybierając miejsca w których zarośla były mniejsze. Biegłam najszybciej jak potrafiłam. Postanowiłam, że nie przyłączę się do kucy bezpośrednio tylko zaczekam, aż wszyscy zbiorą się w jednym miejscu. Kiedy ruszą, będę podążać za nimi.

Edytowano przez Purrr Cat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedząc na drzewie i obserwując klaczki, spojrzałem w dół i zobaczyłem, że kocica biegnie do mniejszych krzaków, więc postanowiłem, że podlecę za nią i gdy to zrobiłem rzekłem.

- Widzę, że jesteś typem samotnika, wiem o tym, bo ja nim byłem kiedyś - powiedziałem krótko do Dalii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim na dobre udało mi się wstać, Clover zaskoczyła mnie mówiąc że musimy wpierw znaleźć jakiś strumyk, a dopiero później pójść, szukać towarzyszy. Głęboko westchnąłem i spojrzałem na klacz.

- Dobrze, znajdźmy wpierw ten strumyk, ale śpieszmy się, bo nigdy nie znajdziemy Meliona... jedną chwilę... Sacrum?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zwróciłam uwagi na słowa kuca. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nadal biegłam przez zarośla. Kiedy jednak zdałam sobie sprawę, że nie łatwo będzie uciec, postanowiłam wykorzystać energię Manalitu. Nadal biegnąc, sięgnęłam w głąb krystalicznej skały i zaczerpnęłam z niej potrzebną mi energię. Chciałam się wtopić w otoczenie. Rzuciłam na siebie zaklęcie Kameleona, które miało pozwolić mi pozostać niezauważoną.

 

Czekając na efekt zaklęcia, rzuciłam się w gęsty i duży krzew dzikiej róży.

Edytowano przez Purrr Cat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wiesz nie musisz mi towarzyszyć jeśli robi tobie to dodatkowy kłopot Onyksisie, po za tym może po drodze gdzieś uda znaleźć mi się coś przejrzystego. W takim lesie powinny być strumyki.- Odpowiedziałam na zachowanie ogiera, ze swoją arystokracją płynącą w mojej krwi.- Tak Sacrum jest jakby to powiedzieć smokiem, tak przynajmniej wygląda. Jest bardzo poważna i lepiej nic na temat jej wyglądu nie mówić, mnie z pewnością już nie lubi.-Stwierdziłam krótko na temat nowego przybysza, który chyba nie miał zamiaru mnie już spotkać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się lekko na stwierdzenie klaczy. Faktycznie, najlepiej ruszyłbym się z miejsca, ale rozumiem że martwi się o swoją rodzinę, a to jest o wiele ważniejsze.

- Nie martw się moja droga, rozumiem jak ważne jest dla ciebie skontaktowanie się z twoimi bliskimi, nie stwarzasz mi żadnych niedogodności swoją potrzebą informacji na ich temat. - Powiedziałem bardzo oficjalnym i arystokratycznym językiem. Mimo wszystko pamiętam jeszcze język szlachty.

Następnie powiedziała mi że Sacrum jest jakby smokiem i że jest bardzo poważna. Widać było jak próbuję powstrzymać się od uśmiechu na tą wieść. Kucyk - smok! Myślałem że to tylko legenda, ale to prawda. Jakąż wiedzę może on mi przekazać! jednak zrobiło mi się nieciekawie na wieść że nie polubiła Clover... . Albo ona, albo Clover? Poczułem się bardzo rozdarty.

Edytowano przez Sajback claus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leniwie wyprostowałam swoje kopytka, przeciągnęłam swoje jeszcze obolałe ciało to do przodu i do tyłu. Schowałam księgę do torby, wciągnęłam głęboko czyste leśne powietrze do płuc i pomału ruszyłam w stronę obozu, choć nie chciałam już pozostawać dłużej w tym miejscu. W mojej głowie kłębiła mi się tylko jedna myśl moja rodzina, choć nasz ród nie był mały to rozsiany po Equestrii. 

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tresure, Aiderose i Harmony przedzierali się przez zarośla. Droga byłą już raz wydeptana, dlatego szła szybciej. Przeszli tak jak poprzednio obok zniszczonych drzew. W promieniach słońca z boku coś mieniło się w świetle, jakby fale na wodzie, lekko na bok od szlaku, którym szli. W końcu ogier dostrzegł inny błyski pośród drzew. Wiedział ,że najprawdopodobniej jest to Indis, bo mało rzeczy na świecie promieniuje takim rodzajem światła. Wszyscy troje wyszli na polanę ,akurat, gdy Clover i Onyksis szykowali się do wyruszenia. Cały las zaczął nabierać wspaniałych barw, przeistaczając się ze strasznego miejsca bitwy na usiany kolorami i pięknem zagajnik. Oczom kucy ukazały się kolorowe kwiaty, które w nocy emanowały odcieniami szarości, teraz prezentowały iście tęczową gamę. Gwiazda Celestii z każdą chwilą podnosiła się co raz wyżej.

 

Sacrum i Angel postanowiły zrobić sobie przerwę. Ta pierwsza widziała Melliona, a raczej wyraźnie go czuła w pobliżu, jednak gdy usiadły zapach ulotnił się. Możliwe, ze natrętny ogier wreszcie dał im spokój. Gdy Angel usiadła Sacrum przeleciała okolicę wzrokiem odkryła trochę mchu leczniczego na pniach okolicznych drzew. Na takie małe dolegliwości wywar z niego powinien nadać się idealnie. Półsmoczyca wstała, aby go zebrać, jednak gdy podeszła do drzewa, zauważyła, że kilka kroków dalej las się kończy, podeszłą trochę i zobaczyła piaszczystą drogę, a na niej nie tak już świeże duże ślady łap prowadzące na północ. 

 

Mellion leciał za kocicą, odzywał się do niej, choć ta nie chciała z nim rozmawiać. Zastanawiał czemu tak się zachowuje, gdy nagle ta znikła w krzakach. Pegaz zbliżył się i sprawdził, nie zauważył Dali. Trochę zbity  z tropu zdał sobie sprawę ,że zgubił kocice.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huh? To już koniec tego cholernego lasu? NARESZCIE! Rozejrzałam się dookoła, po czym wróciłam do Angel, zbierając po drodze trochę tego mchu. Usiadłam koło mojej kompanki, po czym wyciągnęłam z juk manierkę z wodą. Teraz musiałam tylko wykombinować jak mam zrobić mój leczniczy wywar... Przecież nie wrzucę mch.... Chwila. Przecież ja i tak nie piję często wody. Nie potrzebuje... Jestem cholernym smokiem! Wrzuciłam do manierki mech i odeszłam z nią między drzewa. Dmuchnęłam w manierkę. Nie chciałam wydobyć z ust ognia, lecz ciepłe powietrze, by ogrzać wodę i mech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niezła jest, to muszę przyznać, bo jeszcze nikt mi nie uciekł z pola widzenia - rzekłem do siebie po cichu - muszę poćwiczyć, tutaj stałem się trochę leniwy. Teraz lepiej będzie jak pójdę obserwować Sacrum i Angel z ukrycia - dodałem w myślach, po czym pokryłem się liśćmi i odtrąbioną kurzu, aby zamaskować zapach i wróciłem do małego obozu, gdzie były te klaczki.

Tymczasie

Indis zauważyła jak Treasure, wraz dwiema klaczkami wrócił do naszego głównego obozu. Wnet wylądowała na plecach Clover.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sacrum podgrzała powietrze w okół butelki. Woda przyjemnie zabulgotała i zabarwiła się powoli na zielono. Naczynie powoli też zaczynało wydzielać ciepło, gdy lek był już gotowy. Półsmoczycza wróciła do Angel i zastała ją śpiącą. Tymczasem Mellion szedł dalej przez las. Starał się to robić bezszelestnie. Tym razem znalazł obozowisko zachodząc od strony zawietrznej, przez co Sacrum nie wyczuła jego zapachu.

 

Chwilowo nie mam nic więcej do napisania, bo sami rozumiecie ,że Wam niczego nie narzucę. Nie wiem czy nie odpowiadacie, bo nie wiecie co, czy po prostu coś wam wypadło w tym pierwszym przypadku proponuję zrobić coś, chociażby wrócić na szlak i wybrać się w dalszą podróż, żeby wreszcie ruszyć właściwą fabułę do przodu. Oczywiście nie narzucam, tylko po prostu przypominam, że ja nic z graczami bez ich zgody zrobić nie mogę.

 

Pozdrawiam :pinkie:  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy Indis usiadła na moich plecach, całe szczęście nie była aż tak ciężka.- Może ruszajmy do głównej drogi?- Zapytałam Olo i Onyskisa- Wyjdziemy przynajmniej z lasu, może napotkamy jakąś karczmę po drodze, tam też pewnie będzie i lustro.- Zastanawiało mnie bardzo dziwne zachowanie Onyksisa czyżby miał coś wspólnego z demonami? Jeszcze ta czarna energia rozrywająca tego żołnierza, wydaje się to naprawdę dość dziwne. Zwróciłam się do Indis- Indis może powinnaś poinformować Melliona by nas nie szukał, powinien znaleźć główną drogę w lesie. Już rano i lepiej wyjść z lasu i iść bezpieczniejszą drogą.- Szturchnęłam w bok Onyksisa, po czym potruchtałam z uśmiechem na pyszczku, nawet bardzo mnie cieszyła myśl o wyjściu z lasu. Zapomniałam całkiem jeszcze o jednym kucu, ta myśli szybko przebiegła mi przez głowę i zniknęła szybko jak się pojawiła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal będąc pod wpływem uroku, siedziałam w krzakach, niedaleko centrum obozu. Cieszyłam się, że udało się mi się uciec od Meliona. Ciekawiło mnie natomiast, jakich jeszcze towarzyszy miały występujące tu kuce. Może w końcu dowiem się czegoś więcej o tych tajemniczych i, nieco tępych, stworzeniach. Położyłam się, zwijając w kłębek, aczkolwiek nie odrywając wzroku od podróżników. Przypomniała mi się pierwszą Rytuał Nadania, podczas którego nadano mi pierwszy Manalit. Sen coraz bardziej obsypywał się na powieki moich oczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dojściu na miejsce Aiderose uważnie spojrzała na kuce, które się tu znajdowały. Dostrzegła także feniksa. Z przyzwyczajenia klacz za pomocą magii postanowiła wyjąć jedną strzałę z kołczanu i przelewitować ją tak, aby unosiła się blisko łuku. Kątem oka spojrzała na kolorowe kwiaty, które już chyba kiedyś widziała.

- Ekhem. Bonjour, jestem Aiderose, medyczka, zielarka i łuczniczka - przedstawiła się.

Jednorożec popatrzył na każdego swoim bystrym spojrzeniem. Mina kucyka była taka jaką zawsze miała na twarzy - ponura. Mimo to w oczach Aiderose dało się dostrzec coś łagodnego, ale i niebezpiecznego zarazem. Teraz czekała, aż reszta się przedstawi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu zaczęliśmy wspólnie szykować się do podróży. Clover zaproponowała byśmy wyruszyli główną drogą, nie miałem nic przeciwko opuszczenia tego przeklętego lasu i udaniu się do karczmy, w końcu teraz najchętniej poszedłbym spać. Przy okazji wrócił ptak Meliona i usiadł na klaczy, chyba nie powinienem nazywać jej ptakiem, w końcu to rozumna istota, której nie znam. Powiedziała że lepiej wyjść z lasu bezpieczniejszą drogą i szturchnęła mnie w bok, na co ja odchrząknąłem.

- Racja, wystarczy nam przygód jak na jedną noc.

Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dziwne barwy tęczy, które później jakby zamieniły się w dziwne kwiaty. Zastanowiły mnie te barwy, jakbym już kiedyś widział coś takiego, lecz nie mogłem sobie przypomnieć gdzie. Wtedy dołączyła do nas grupka innych kuców, w tym Treasure. Jedna z klaczy elegancko się przedstawiła używając wyrażenia którego nie zrozumiałem. Medyczka, łuczniczka i zielarka, ciekawa kombinacja. Następnie po kolei poczęła mierzyć nas wzrokiem. Jej wyraz twarzy był dość ponury, jednak ja patrzałem na nią tak samo. W końcu podszedłem do nej i się przedstawiłdem.

- Jestem Onyksis, podróżnik, kolekcjoner, mag i dawniej szlachcic. Witaj, miło mi cię poznać, moja droga. - Ostatnie słowo zakończyłem lekkim uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam za siebie z zaciekawieniem, kto za mną stoi Treasure wrócił jednak i przyprowadził nie znajome, jedna z nich przemówiła obcym językiem, który już gdzieś słyszałam. Jej wzrok nie był przyjazny i mnie to nie zaskoczyło może i ona napotkała zbójców (inaczej ich nie potrafię nazwać). - Witam nową koleżankę jestem Clover Scamp, zielarka i mag, widzę też spotkałaś żołnierzy na swojej drodze. Nie musisz się nas bać my nie gryziemy, nie rabujemy obcych kucyków. Kierujemy się w stronę głównej drogi, może dołączysz do nas?- Bardzo ciepłym i spokojnym głosem powiedziałam do niepewnej klaczy, po chwili przez przypadek odczytałam jej myśli. Teraz wiedziałam jaką miała przygodę, jak ją Trihoofeńczycy związali w swoim obozie. - Dobrze nam powinna zrobić rozrywka w jakiejś karczmie, wtedy poznamy się bliżej.- Posłałam swój urokliwy uśmiech jak na pannę z wysokiego rodu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A witam panienkę uniżeniel - teartalnie i z kulturą - Olo Bonecrusher, z klanu Bonecrusherów, do usług. Zawsze to miło powitać w kompanii kogoś kto z bronią za pan brat chodzi. 

Jednak ciekawiło mnie skąd ta klacz przyszła. 

- Zara chwilunia... - przerwałam. - To ty godosz że tak skąd przyszłaś... to siedzą jeszcze te Trihoofeńskie psy? - aż żem tupnął gniewnie nogą. - Łoj, na mojo brodę, świtu mi nie dożyją jak zara ich prześwięcę mym siekierzyskiem! Gdzie się kryją, zara ich moresu nauczę. - huknąłem dobywając swojego wiernego Wybebeszacza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc prośbę Clover feniks w myślach zaczął rozmowę z najdroższym.

- Możesz mi przekazać drogę do Ciebie, abyśmy wyszli z tego lasu? - zapytała się najdroższego. Na to odpowiedziałem - Dobrze, oto droga do mojej pozycji.

Po czym Indis stanęła na plecach klaczki i poleciała powolnym tempie, aby pozostali mogli za nią iść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aiderose przysłuchiwała się uważnie jak reszta kucyków jej się przedstawiała. Kiwając lekko głową spojrzała przenikliwie na Clover. Zastanawiając się nad odpowiedzią skierowała wzrok w stronę nieba, nucąc przy tym pod nosem pewną pieśń.

- Oui, oui, i tak czułam się trochę samotnie, a w grupie raźniej, więc chętnie do was dołączę - rzekła w końcu.

Jednorożec przyglądał się teraz Olo, myśląc, co powiedzieć. Stwierdziła, że ogier ma ciekawy styl mowy, jednak sama klacz mówiła z akcentem, za każym razem wymawiając przy tym literę "r" przez gardło. Ale cóż, mimo, że urodzona w Equestrii, to bardziej była powiązana z ojczystym językiem jej rodziców.

- Je provenir de Canterlot. Ces bandits m'ont attrapé quand j'ai perdu temporairement la vigilance. Comment puis-je les trouver, puis les tuer avec l'aide de son arc - powiedziała. Widząc miny grupy, która najwidoczniej próbowała się domyśleć, co Aiderose powiedziała, klacz przyłożyła kopyto do czoła.

- Och... désolé... Czasami się zapominam i mówię w innym języku. Tak więc powtórzę, ale po equestriańsku. Otóż, pochodzę z Canterlotu. Ci bandyci złapali mnie, kiedy chwilowo straciłam czujność, ale jak ich tylko znajdę, to zabiję z pomocą swojego łuku - wyszeptała. Jej wyraz twarzy momentalnie zmienił się w wściekły grymas, a spojrzenie stało się zimne jak lód.

Kucyk zamknął oczy i westchnął głęboko. Po chwili ponownie je otworzyła. Zielone tęczówki jeszcze przed chwilą wydawały się być zmieszane ze stalową szarością, jednak teraz znów miały odcień gęstej trawy.

Aiderose przysunęła się do Treasure'a i spojrzała za feniksem, który właśnie wzniósł się w powietrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ja jestem Harmony i miałam taką samą przygodę jak ona. -Wskazałam kopytkiem na klacz stojącą obok.-Ci Trihoofeńczycy są okropni. Ta banda. No nieważne! Nie chcę nic mówić, ale usłyszałam waszą rozmowę. Mogę iść z wami? Nie za bardzo orientuję się, gdzie jesteśmy, a ostatnio nie mam co robić. -Powiedziałam i czekałam na odpowiedź.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...