Skocz do zawartości

[Gra][Fantasy][Human] Na początku był Eru...


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Nad Bree pojawił się szary świt, zapowiadając dopiero pojawienie się pierwszych promieni słońca. W gospodzie wciąż panowała cisza, jak zwykle zresztą o tej porze. Ci nieliczni którzy byli już na nogach, stąpali niczym myszy, starając się nie maniestować tego, że już wstali. Inni zaś, stanowiący znaczną większość spali twardo i wyraźnie nie mieli jeszcze zamiaru się budzić.

Zza rogu gospody, od strony lasu wyszedł elf, ten sam który wieczorem zajmował stół z całą resztą podejrzanych charakterów. Prowadził za sobą dwa kare konie. Tuż za nim szedł podstarzały mężczyzna o przerzedzonych, siwych włosach, prowadząc kolejne dwa wierzchowce, tym razem brązowego i białego. Konie przywiązane zostały do bariery przymocowanej do ściany gospody. Mężczyźni zamienili między sobą kilka słów, z czego elf podczas rozmowy zwracał się do siwego mężczyzny o wiele uprzejmiej, niż ten drugi, darzący go - cóż - pewną niechęcią. Chwilę później mężczyzna, zapewne były właściciel koni odszedł, a Gwydril został sam, wpatrując się w stronę, z której wzejdzie słońce.

Czekał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 463
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Po wyjściu z gospody udałem się do lasu. Po swojego wierzchowca. Powoli jechałem na czarnej bestii. W końcu się zatrzymałem w okolicy lasu. Spojrzałem na warga groźnym wzrokiem.

-Zostań tu wkrótce wrócę.

Po czym udałem się w stronę gospody w Bree. Ponownie pokryty starym materiałem, aby mieszkańcy mnie nie rozpoznali. Słońce trochę mnie osłabiało, ale już zdążyłem się do tego przyzwyczaić.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valthar nie spał już od dawna. Sen był mu prawie zbędny, gdyż zastępował go czymś jak medytacją. Jednak tej nocy zdrzemnął się dla zregenerowania sił w pełni. Teraz nadszedł czas gdy mają spotkać się przy wierzchowcach i ruszyć. Tylko gdzie? To umknęło mężczyźnie przy wczorajszej rozmowie, był jednak wciąż rozmarzony o potężnym Numenorze, który miał, według jego planów powrócić w pełnej chwale na swoje miejsce. Teraz jednak musiał dołączyć do drużyny, chwycił więc swój kostur, wcześniej oparty o ścianę przy łóżku i po cichu wyszedł ze swojego pokoju. W jego ustach już była fajka, z resztą jak zwykle. *Teraz w drogę!* pomyślał i po cichu ruszył przez gospodę ku wyjściu, zostawiając na ladzie baru parę monet. Wyszedł przez drzwi, założył swój kaptur po czym spojrzał w niebo. Miał nadzieję iż słońce nie będzie zanadto grzało, jednak musiał wytrzymać. Skierował się więc ku elfowi, którego to zauważył kątem oka dopiero przed chwilą, ukazując swoją gotowość do drogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstawanie nie było trudne dla Aarona. Nawet po kilku piwach. Głowa go nie bolała więc problemów nie miał. Wstał, wziął łyk ze swej manierki, pozbierał uzbrojenie, narzucił płaszcz na plecy i wyszedł. Rozejrzał się, i podszedł do elfa i reszty towarzystwa. - Dzień dobry, mam nadzieje że się nie spóźniłem. Czyli co wskakiwać na konia? - zapytał, ziewnął jeszcze cicho podszedł do brązowego konia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thanir powoli się wygrzebał z gospody,przy okazji płacąc karczmarzowi.Kiedy wyszedł na zewnątrz,jego głowę przeszył lekki pulsujący ból.Złapał się za głowę,a następnie ruszył w kierunku miejsca gdzie znajdzie zimną wodą a już chwilę później był już mokry od szyi w górę,tak jak uczyli go w domu że na kaca najlepsza jest zimna woda na łeb.Zamruczał coś w swoim ojczystym języku i ruszył w kierunku gospody.Nie czuł już takiego bólu głowy,więc dzięki temu dostrzegł drzewołaza innych na skraju lasu,ruszył w tamta stronę najszybciej jak mógł i 5 minut później zasapany stał nie daleko kompanów:

      -Mam nadzieję że się nie spóźniłem-

Odrzekł cichym tonem Krasnolud.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteśmy tutaj od kilku minut, ale nie. Nie spóźniłeś się - powiedział Gwydril i odszedł kawałek dalej, odwiązał lejce jednego z karych koni i poprowadził go do krasnoluda.

- Stille nu -  mruknął do zwierzęcia i ustawił konia bokiem do Thanira. Koń stał teraz koło dość wysokiej ławki.

- Tutaj stawiasz lewą nogę i opierasz się na niej. Ręce opierasz o siodło, a prawą przez to siodło przekładasz. Proszę, nie drzyj się kiedy spadniesz z konia - rzekł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasnolud wzdrygnął na widok koni,lecz starał się żeby nie było po nim widać że się boi.

      -Mówisz że tak,mam zrobić,a co do tego drugiego to się postaram-

Po czym postawił wszedł na ławkę,teraz jak mówił długouchy,Wstawił lewą nogę,oparł się lekko się zachwiał lecz nie upadł.Następnie z wielkim oporem ręce o siodło,po czym z rozmachem przełożył nogę na druga stronę,lecz miał małego pecha i wylądował na ziemi z drugiej strony,następnie zaczął powtarzać czynność aż wreszcie usiadł na tym całym zwierzęciu.I odezwał się:

     -ha udało mi się,a teraz elfie powiedz mi jak się tym kieruje-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To tutaj, te kawałki "sznura", to wodze. Chcesz skręcić w lewo, ciągniesz lewą rękę w lewo tak, żeby głowa konia również skręciła w tę stronę. Potem nauczysz się skręcać łydkami - po prostu dociskasz tę nogę, w którą stronę chcesz skręcić. Jeśli chcesz skręcić w prawo za pomocą wodzy, to ciągniesz w stronę kłębu, czyli tego wybrzuszenia tutaj - wskazał na kłąb. - Żeby ruszyć, naciskasz nogami na boki konia, ale LEKKO, bo inaczej pobiegnie. Żeby zahamować, znowu dociskasz łydkami boki konia i ciągniesz za wodze. Ciągniesz, nie szarpiesz. - Gwydril po wydaniu instrukcji usiadł na koniu za krasnoludem. - A teraz spróbuj ruszyć. I zrób to delikatnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thanir przysłuchiwał się temu co ma długouchy do powiedzenia*ta ciekawe czy dosięgnę do tego czegoś co nawał kłąbem*stwierdził cicho w myślach krasnolud,po czym powiedział no to:

-Dobrze,dobrze spróbuję,a mam pytanie,nie mieliście kucyków-

Po czym tak jak mówił starał się dosięgnąć tego miejsca o którym to wspominał ów elf,aż wreszcie dosięgnął i koń lekko ruszył a krasnolud zadrżał i powiedział do człowieka:

-Wiedz ze jestem twardy niczym skała-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Koń ma taką wyższość nad kucykiem, że jest szybszy. Wybacz, krasnoludzie, ale właściciel nie przyjmie zwrotów i nie posiada żadnych kucyków, nie mówiąc juz o tym że nie sądzę, żeby chciał mnie widzieć. Masz dwie mozliwości: albo opanujesz kierowanie koniem, albo jedziesz ze mną. Chcesz pokonywać długie mile Śródziemia z elfem na jednym grzbiecie? - zapytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę przemyślałem słowa Gwydrila. I popatrzyłem na Aarona.

-Może lepiej pójdę za tobą na wszelki wypadek. Gwydril może mieć racje mi mój warg jest posłuszny. Ale nie wiem, co mu strzeli do łba, gdy mnie niema w pobliżu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasnolud nie lubił elfów,lecz teraz nie miał wyboru musiał się słuchać jednego z nich.Po czym tak jak mówił ów drzewołaz pociągnął lekko lewą cześć sznura która nazywali wodze tak aby to coś skręciło.Po powiedział:

-Ha może się udać,ale mam nadzieję że nie stracę mojej brody przez to-

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...