Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/01/13 we wszystkich miejscach
-
Jako że mam problem ze spisaniem myśli potrzebnych do napisania ostatniego rozdziału Pie Killera, a nie chcę stworzyć czegoś słabego, zająłem się czymś innym. Głównie po to, by nie stracić skilla pisarskiego. Fic będzie dość krótki, jeśli patrząc na rozdziały, ale będą to zarówno listy, jak i artykuły oraz proza. *** Oto Porzuceni - grupa kucyków, która rzuciła na kolana Equestrię, doprowadzając do ogromnej rewolucji na ziemiach księżniczek. Prowadzeni przez ziemnego kucyka Grey Dusta uważani są za terrorystów, którzy bez powodu postanowili uznać Celestię za wroga. Ale... jak wygląda ta druga strona medalu? PORZUCENI autor: Niklas korekta: Gandzia pre-reading: Amolek, Gandzia *** 1 - Listy do... 2 - Wystąpienie Grey Dusta 3 - Przemyślenia 4 - Atak na Arsenał 5 - Kij w mrowisku 6 - Pytania bez odpowiedzi 7 - Bitter Root Rozdziały do poprawki 7 - Konsekwencje 8 - Podziały 9 - Wojna o Fillydelphię - preludium 10 - W pałacu 11 - Spisek w spisku 12 - Starcie w Fillydelphii 13 - Wrogowie 14 - Wojna o Fillydelphię - interludium 15 - Zamęt 16 - Wspomienia, czyli niedawno temu w Equestrii *** Epic: 1/10 Legendary: 1/502 points
-
Witam, prezentuję Wam kolejny mój ff. Tym razem postanowiłem napisać coś "rozdziałowego", co nie będzie siedzieć w MLN. Opowiadanie będzie krótkie, planuję je na około 5 rozdziałów. Ale jeśli się spodoba, to mam już w planach kontynuację FF opowiada o pewnych kucykach ze specjalnego oddziału komandosów. Więcej nie zdradzę Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Za błędy przepraszam, ale Foley nie lubi korzystać z korektorów.2 points
-
Tak, jestem małą pie#^%*& maszynką do słabych FF. Doszły mnie słuchy, że maltretujecie biednego Wavusia! :YhZzy: Wypytujądz o Biga. Więdz... To będzie kolejna opowieść o Bigu... Jeszcze nie jesteśmy pewni, jakie będą Tagi więc... Cóż... Miłego czytania. Autor : Lis Pustyni Pomocnik/Korektor : Black Lighting Rozdziallo: Prolog Rozdział I Rozdział II1 point
-
Przeczytałam wszystkie trzy rozdziały i do tej pory najlepiej wypadły Listy. Świetnie ukazane przemiany zachodzące w bohaterze, ciężki klimat i świetny wstęp do kolejnych części. Lud domaga się więcej "Porzuconych"!1 point
-
Utwór znam, każdy chyba zna Filmu nie oglądałem, nie wiem jak to się stało... :LZ1bP: . W sumie zastanawiam się co tutaj napisać o tym utworze. Jest to przedstawiciel tej starej "ery" muzyki, tej pięknej ery w której nie dane było mi jeszcze żyć. Nie wiem czy zauważyliście ale bardzo duża część tych utworów "poprzedniej epoki" ma radosny przekaz, jest naładowana pozytywną energią; nie inaczej jest tutaj. Saksofon mi się podoba . 9/10, na mniej nie zasługuje. Hans Zimmer & Lisa Gerrard - Now We Are Free1 point
-
Nie wiem jak wygląda człowiek bzykający się z najpotężniejszym wampirem świata Ale jej wyraz twarzy podoba mi się dlatego bo wygląda jakby właśnie przeżyła coś smutnego i czuje ulgę bo ją ktoś pociesza. Dlatego właśnie można smutnąć Właściwie "przeżyła coś smutnego" to może mieć związek z narkotykami. np: Wysypałam grama na ziemie idę się zabić, albo kurde ale dobre LSD, ale chwila moment ten smok kradnie mi telewizor. Więc w kwestii naćpania możesz mieć racje1 point
-
Witajcie! Dziś nauczę was jak zresetować bios w przypadku awarii komputera. Jest na to kilka sposobów, ale ja podam ten najprostszy i najbardziej uniwersalny. UWAGA! PRZED ROZPOCZĘCIEM PRACY ODŁĄCZAMY ZASILANIE OD KOMPUTERA I DOTYKAMY KALORYFERA W CELU OD ELEKTRYZOWANIA SIĘ. 1. Zdejmujemy lewy bok obudowy ( patrząc się od przodu) poprzez odkręcenie 2 śrubek z tyłu i pociągnięciem obudowy w przód. 2. Po zdjęciu obudowy na płycie głównej szukamy baterii CMOS. Wygląda ona tak: http://www.computer-hardware-explained.com/image-files/cmos-battery.jpg 3. Wyjmujemy baterię z płyty głównej, ostrożnie podważając ją nożem lub płaskim śrubokrętem. 4. W zależności od płyty głównje bios zresetuje się po kilku minutach lub nawet po godzinie. Zalecam odczekanie godziny, po czym wkładamy baterię z powrotem. 5. Obudowę składamy odwrotnie do punktu 2. 6. Uruchamiamy komputer i przy odrobinie szczęścia, cieszymy się naprawionym komputerem. Sama umiejętność przydaje się wtedy, gdy komputer nie chce się uruchomić (brak reakcji lub piszczenie). Często robią to też ludzie zajmujący się *OC swojego sprzętu, gdy zbyt mocno zwiększą taktowanie. OC(Overlocking, podkręcanie) - zwiększenie wydajności sprzętu poprzez podniesienie taktowania. Do zobaczenia w następnym poradniku;)1 point
-
Bioshock: Infinite . O tej grze mogę powiedzieć jedno: Oceniam pierwszą wersję, bo jest pierwsza (obvious imesh is obvious ^^). Pani ma bardzo ładny głos, choć utwór ten trochę zadziałał na mnie jak kołysanka. Powiedziałbym, że trochę zbyt miły dla ucha. Dlatego 6/10. Druga i trzecia wersja dużo lepsza imho, na 7+/10. Wracam do HoMM. Konkretnie do IV części (ch ej zresztą ;d). Lecz z nie takim złym soundtrackiem :1 point
-
Sweet, Turońka naprawde doskonale się spisała.1 point
-
<offtop> Dev-C++, pamiętam ile się nasłuchałem jak napisałem kiedyś na pewnym forum, że korzystam (korzystałem) z tego starocia. Trzy strony postów o tym, jaki to on jest zły i zabugowany . A moim zdaniem na początek był całkiem spoko. Poza tym miło zobaczyć, że ktoś używa CodeBlocks pod Windowsem, bo większość z tych osób które odradzały Dev-a starała się mnie przekonać, że jedynym słusznym wyborem jest Visual Studio. Bo niby w CB podpowiadanie składni często się psuje. </offtop> Elegancka tapeta.1 point
-
A oto zdjęcie owocu sobotnich prac, czyli szkicu autorstwa przewspaniałej Turońki (tutaj podpisuję się pod stwierdzeniem Linura: żałujcie, żeście jej nie poznali!): Jakość zdjęcia nie powala, ale było robione telefonem w kiepskim oświetleniu. (Mam nadzieje, Plottie, że nie masz nic przeciwko opublikowaniu postępu prac.)1 point
-
No super, odkopał i teraz muszę uzupełniać. Rozbiję sobie to na kilka porcji i będę dzień po dniu wrzucał, coby więcej atencji przyciągnęło. I raczej będzie lądowało tu wszystko, to beznadziejne i mniej beznadziejne. I to w miarę niezłe też. Na początek jakieś randomowe bazgroły, testowałem pożyczony od koleżanki tablet (który później sobie zakupiłem, miałem dosyć starego, chętnie odsprzedam komuś) Tutaj z kolei garść bazgrołów ołówkiem ze szkicownika, gdzieś z okolic lutego/marca, przeważnie na uczelni tworzone. Kilka w domu chyba. Uwaga, bo jest ciut shipowo. Trochę kissu-kisuu itp. Na razie tyle. Następna porcja jutro. Czy jakoś tak. W niedzielę mniej więcej, przed poniedziałkowym wschodem słońca.1 point
-
Ludzie proszę o ogar... to jest temat do omawiania zjawiska kradzieży w naszym fandomie, a nie do rozmawiania na temat blindbagów, ich cen itd.1 point
-
Ok, teraz pytanie, kiedy nastąpi kończenie naszego dzieła? Teraz miała byc podłoga lakierowana, a w przyszłą sobotę kampinos. Mnie się już niestety wakacje kończą, na szczęście ten tydzień nie powinien byc jeszcze piekielny. No i jeszcze kwestia kadrowa, czyli kto będzie robił szlaczki. Btw, żałujcie wszyscy, którzy opuściliście plac boju, chociażby dlatego, że nie poznaliście Turonia!1 point
-
1 point
-
Grim Cognizance poddał się spokojnie przewodnictwu jednorożca, zwyczajnie podążając za nim przez karczmę. Dopóki nie wyszli, rozglądał się ciekawie na boki. Z jednej strony interesowało go miejskie życie, bo jeno kilkakrotnie był w Stalliongradzie, a z drugiej warto byłoby zapamiętać szczegóły otoczenia. Zwłaszcza skupił się na wejściu do podziemi. Gdy uznał, że zapamiętał co trzeba, oddał się typowemu zwiedzaniu. Słuchał, przechodząc mimo, zacnych pieśni trubadurów opiewających dawno minione dzieje. Okupacja jakby odarła ich pieśni z pewnej ledwo wyczuwalnej otoczki. Kucyk sam nie wiedział jakiej, lecz czuł podświadomie, że coś zanikło. Część utworów znał jeszcze z dawniejszych, spokojniejszych czasów. Niestety nie mógł zapoznać się dokładnie z repertuarem otaczających go pieśniarzy. W karczmie było cokolwiek głośno, a ponadto obowiązki wzywały do zajęcia się innymi, ważniejszymi sprawami. Wkrótce on i pozostała dwójka opuściła przytulną oberżę. Przejście z ciepła sali w zimną ulicę wywołało dreszcze, zresztą nie tylko u niego. Widocznie Yellow odczytał nieco inaczej sygnał, albowiem zaraz począł uspokajać go samego i Wiktora. Grim prychnął z cicha. Nie miał doświadczenia bojowego, lecz nie bał się straży. Kiedy tylko ponownie ruszyli w drogę raz jeszcze zaczął uważnie rozglądać się po okolicy. Oczywiście ponownie z dwóch powodów. Szukał charakterystycznych punktów, które mogłyby później pomóc w zorientowaniu się w przestrzeni. Mimo iż dzielnica nie była zbyt bogata dało się wyczuć, że przemierzają ulice ważnego miasta. Nie było tu znanych nawykłemu do wsi oku słomianych dachów czy zwykłej, drewnianej zabudowy. Owszem, domy może z drewna, ale wszystkie pomalowane. A i ozdób nie brakło wokół. Fontanny, w których przyjemnie szemrała woda, albo sprawiające dziwnie ponure wrażenie puste piedestały. Grim przypuszczał, że stały tam kiedyś pomniki, które nie przypadły do gustu nowej władczyni. O tym, że cała sceneria nie jest naturalna przypominały pojawiające się co jakiś czas patrole. Zawsze jednak trio rebeliantów ostrzeżone zawczasu światłem czy dźwiękiem zdołało uniknąć niechcianego spotkania. Ciemnordzawy ogier zdumiał się. Pomimo nieciekawej sytuacji, rontów krążących po ulicach czy po prostu ciemności życie toczyło się dalej swoim rytmem. Jakby nic się nie stało. Na krótką chwilę złość na gnuśność mieszczuchów porwała ogiera, lecz rychło minęła, przekuta w smutek. Przecież oni mają rodziców, dzieci, które muszą chronić. Nie wszyscy mogą porwać za broń i przepędzić precz nieprzyjaciela. Zaraz zresztą Grim doszedł do wniosku, iż wie, dlaczego tak jest. Bo oto po bliżej nieokreślonym czasie Yellow, Wiktor i on sam wkroczyli do bogatrzej części stolicy. Od razu wywarła ona silne wrażenie na nieobytym kucu. Tak silne, że aż było to widać. Nawet nie zwrócił zbytnio uwagi na strażników przy bramie, tak był zafascynowany perspektywą odwiedzenia tego miejsca. Nie mógł powstrzymać się przed przeliczaniem pod nosem pełnych przepychu domów czy dzieł sztuki na żywność, ubrania, narzędzia... Mina mu jednak zrzedła kiedy spojrzał w stronę pomnika Nightmare Moon, uzurpującej sobie prawo do władzy nad całą Equestrią. Nie to było jednakowoż przyczyną tej zmiany nastroju. Brama. Nie, to złe słowo. To była prawdziwa góra z żelaza oraz kamienia. Ujrzał wzmiankowane dzieło architektury obronnej, zrozumiał dolę mieszkańców i cień strachu padł na jego prostą duszę. Jak, do jasnej cholery, mają zdobyć tego molocha, mając za sobą garstkę zapaleńców? Dopiero teraz uświadomił sobie w pełni, na co porwał się, gdy dołączył do wyprawy. Nieświadomie potrząsnął głową. Nie mogą, ON nie może, poddać się na widok murów. MUSI być jakiś sposób. - Musi... - wyszeptał bardzo cicho. Przełknął ślinę i odchrząknął. - Dobra, to teraz szukamy domu Wiktora. Nie ma co zwlekać. - rzekł do pozostałej dwójki pewniejszm już głosem. Nagle do głowy przyszło mu by dopowiedzieć - Przecież noc nie potrwa wiecznie.1 point
-
1. Miałaś innych kandydatów? 2. Jak u was (w Equestrii) wyglądały randki itp.? 3. Jak spędzaliście razem czas? 4. Jak wyobrażałaś sobie swój wymarzony ślub? 5. Kto pierwszy powiedział "Kocham"?1 point
-
Z tą resocjalizacją bywało bardzo różnie. Owszem, mamy grupkę ludzi, która wydaje się być „nawrócona” (sugeruje to „Piła 3D”), ale z drugiej strony, mamy niemało przypadków, w których gracze niczego się nie nauczyli. Naciągając niektóre fakty – już w pierwszej części mamy Davida Tappa, który na siłę wciąga się w „test”, przy okazji narażając innych (Stevena Singa). Czy doświadczenia z pierwszej „Piły” go zmieniły? Jasne, że nie. A wielki test, który przeszedł w „Saw the video game”? Gdzie tam. Dalej mamy Erica Matthewsa („Piła II, III, IV”), który nie słucha nikogo i wszystko wie lepiej. Następnie, mamy Jeffa („Piła III”), którego zemsta zżarła na tyle, że gdy ludzie przed nim umierają w potwornych mękach, on po prostu stoi i patrzy, a gdy już zdecyduje się zareagować, to z reguły jest już za późno. I tak kończy marnie, zabijając wszystkich dookoła. Peter Strahm („Piła V”) też nie wyciągnął żadnych wniosków ze swej gry, nie chciał odpuścić, a w efekcie przegrał wszystko. Simone („Piła VI, 3D”) także nie wydaje się być wdzięczna za swoją lekcję. Najlepszymi jednak przykładami są dwie osoby, którym John zaufał i którym powierzył kontynuowanie swego dzieła. Mowa oczywiście o Amandzie Young i Marku Hoffmanie. Każdy, kto oglądał trzecią część serii wie, co się stało z Amandą, a jeśli oglądał i „szóstkę”, to wie również, dlaczego. Jasne, była szantażowana, ale już wcześniej używała pułapek, by zabijać, a nie resocjalizować, do czego w końcu się przyznaje przed Johnem. Z kolei Mark z kogoś, kto mógłby być faktycznym następcą Johna, diametralnie zmienił się w maszynę do zabijania, co bardzo mi się nie podobało. Aż się zdziwiłem, że po przeczytaniu scenariusza do „Piły 3D” Costas Mandylor zgodził się to zagrać… Anyway, podobnie bywa w prawdziwym życiu. Ludzie rzadko kiedy wyciągają wnioski i mają skłonność powtarzać ciągle te same błędy. Rozmowa co raz rzadziej skutkuje, na dłuższą metę nie daje pożądanego rezultatu. Co raz częściej słyszę, że prawo chroni zbrodniarzy, że więzienia nic nie dają, że nikt się nie zmienia… No i coś w tym jest. Moim ulubionym przykładem jest pani Katarzyna „Wu”, z której swego czasu zrobiono celebrytkę, a z tragedii niewinnego dziecka – niezły interes. Taa, przyznaję, ta pani to ktoś, kogo sam chętnie zapakowałbym w RBT i rozpoczął odliczanie… Aczkolwiek, prawda jest taka, że żadna pułapka nic nie da, jeśli człowiek sam nie będzie chciał się zmienić i zrozumieć swych błędów. Myślę, że właśnie to pokazuje „Piła”. Każdy musi sobie sam pomóc, ale tej pomocy musi jeszcze chcieć. Inaczej, nie ma mowy o trwałej zmianie na lepsze. Bo dla nich była to dobra zabawa. To jest dość częste zjawisko, nie tylko w polskich szkołach. Małolaty czują się dorosłe i jednocześnie bezkarne. To niesamowite, że czasami w tym chorym poczuciu własnej wyższości, młodocianych dręczycieli wspierają rodzice, głównie matki zapatrzone ślepo w swoje pociechy. To nic, że są nagrania z kamer, to nic, że są świadkowie, to nic, że gość sam się przyznał, że doprowadził kolegę do załamania nerwowego/ samobójstwa. „Moje dziecko jest niewinne, ja mu ufam, nie, nie, to na pewno nie on, to był ktoś inny!” - niestety, ale taka postawa bynajmniej nie pomaga, bo potem taki ktoś, gdy już wkracza w dorosłość nadal będzie czuł się bezkarny, nietykalny. I znów, w ten sposób nie ma mowy ani o nauce odpowiedzialności za własne czyny, ani o nauce życia. I myślę, że to dlatego w „Pile” tak często słyszymy „wybór należy do ciebie”, albo „wybór jest twój” . Gry Johna mają też na celu uświadomienie ludziom, jak wiele znaczą podejmowane przez nich decyzje, że mogą one oddziaływać nie tylko na nich, ale też na ich otoczenie. Nie da się ukryć, że często najpierw coś robimy, a potem myślimy, a wiec nie do końca zdajemy sobie sprawę z konsekwencji z własnych czynów. A to przecież bardzo ważne. Nie pomyślą, bo dopóki nic im się nie stanie czują, że ta sprawa ich nie dotyczy. Całkiem typowe. Po prostu nie dopuszczają do siebie myśli, że to samo może przytrafić się im, że pewne sprawy dotyczą także ich. Cóż, ludzie z reguły nie lubią pakować się w kłopoty, albo po prostu są zbyt leniwi by się nad sobą zastanowić ALBO po prostu nie czują takiej potrzeby, bo czują się lepsi/ bezkarni/ nietykalni/ niepotrzebne skreślić. Najczęściej, dopiero tragedia, albo ekstremalna sytuacja pobudza do działania, bo to właśnie wtedy nagle się okazuje, że wcale nie jesteśmy nietykalni i zaczynamy się obawiać o swoje cztery litery. I może właśnie dlatego metody Johna były tak drastyczne? Bólu boi się każdy i każdy z reguły stara się go unikać, na każdym kroku. A strach może być potężnym narzędziem manipulacji. Polegając na strachu można zmusić ludzi do czegoś, czego normalnie nie byliby w stanie zrobić. I to chyba właśnie ten aspekt ludzkiej natury starał się wykorzystać John. Nawet, jeśli ktoś przejdzie test, to przecież nie będzie chciał pakować się drugi raz w pułapkę i znosić potworny ból, co nie? Zatem nie powtórzy drugi raz tych samych błędów? Cóż, nie lubię oceniać siebie samego, bo taka ocena nigdy nie będzie obiektywna. Jednakże, uważam, że… Złym człowiekiem nie jestem. Mam wiele wad, z którymi staram jakoś sobie radzić, co moim zdaniem coś znaczy. Nie szkodzę innym i nigdy nie robić czegoś wbrew sobie. Mam też swoje zdanie… Które niestety czasami wciskam innym jako jedyna prawdę objawioną, a to bardzo źle. Niemniej jednak, pracuję nad sobą, a to raczej plus. Uważam, że tak. Nie szkodzę ani sobie, ani innym, więc chyba według zasad Johna, „jestem czysty”. Raczej nie, ale tylko dlatego, że zbyt wielu planów nie zdążyłem jeszcze zrealizować. W myśl „Piły II”, by stać się „nieśmiertelnym” i uczynić swe życie godnym zapamiętania, muszę jeszcze trochę pożyć i podziałać, gdyby mój żywot zakończył się teraz, byłbym BARDZO nieusatysfakcjonowany. Jego metody były okrutne, a to, czy on sam był mordercą, czy też może zbawicielem to nadal kwestia sporna. Nie można jednak zaprzeczyć, że miał zasady i ideologię, której się trzymał, a która była poparta doświadczeniem życiowym. Moim zdaniem, Kramer wiedział co robi i chciał, by jego gracze przechodzili jego próby. Wszystkim chciał pomóc… na swój własny, oryginalny sposób, który może i był skuteczny (pisałem wcześniej jak to z ta resocjalizacją bywało). Niestety, fakt, że większość jego potencjalnych następców zawiodła może świadczyć o tym, że wciąż, nie jest to metoda skuteczna (pomijając wszelakie spory moralne). Czyżby ludzie byli aż tak niedoskonali, że nawet tak drastyczne sposoby nie odnosiły rezultatu? Nie mam pojęcia. Na zakończenie, chciałbym wspomnieć, że jeśli chodzi o „Piłę”, to część pierwszą, trzecią oraz szóstą uważam za absolutnie najlepsze części cyklu, gdyż w mojej opinii traktują one o najczęstszych i najważniejszych problemach ludzkości. Przede wszystkim, w części pierwszej i trzeciej dużo jest mowy o rodzinie i o tym, jak bardzo jest ważna, z czego często ludzie nie zdają sobie sprawy. Naprawdę, nie trzeba tak ekstremalnych sytuacji, jak przykuta do rury noga i piła do metalu, albo stalowy kołnierz z ładunkami wybuchowymi, by pojąć, że o rodzinę trzeba dbać i z nią być. Jak to obecnie wygląda wszyscy wiemy. Masa ludzi nieodpowiedzialnych i nieprzygotowanych do życia w rodzinie i nieszczęśliwe, porzucone dzieci. W trzeciej „Pile” nie tylko przekonujemy się, jak bardzo John cenił sobie wartości rodzinne, ale także widzimy, jak zemsta potrafi zeżreć człowieka od środka, co także jest współcześnie często spotykane, aczkolwiek niekoniecznie przez tragedię, ale przez zazdrość, tak sądzę. W części szóstej zaś widzimy zimno korporacji (dokładniej, to agencji ubezpieczeniowych), które zachłyśnięte własnym bogactwem decydują o tym, kto będzie mógł liczyć na ich cenne wsparcie (czyli kto będzie mieć szansę na przeżycie), a kto zostanie na lodzie, zdany na niełaskę losu (czyli najprawdopodobniej nie przeżyje). Nie kierują się tym, kto faktycznie chce żyć i kto owe życie docenia, albo kto ile dzieci osieroci. Liczy się tylko kasa. Nie da się ukryć, że współcześnie pieniądz rządzi światem i z reguły, ci którzy pieniądze mają, lubią patrzeć się na innych z góry, choć nie zawsze. No i jeszcze kwestia biurokracji, która współcześnie potrafi być zmorą niejednego człowieka. Często tak jest – sterta papierów do wypełnienia, a wystarczy jeden błąd i wszystko nadaje się do kosza. „Piła 3D” porusza jeszcze kwestię kłamstwa, które to jest kolejnym najczęściej spotykanym i najważniejszym problemem ludzi, ale w tym filmie zostało to tak kiepsko przedstawione, że aż się nie rozpiszę. Może trochę nadinterpretuje pewne rzeczy, ale nic na to nie poradzę – właśnie tak dla mnie wyglądają sprawy. Pozdrawiam wszystkich, dla których „Piła” to nie tylko pokaz gore i widzą w tej serii coś więcej.1 point
-
Moja dziewczyna wyjechała na wakacje. Gdy się z nią żegnałem na lotnisku wielokrotnie mi mówiła: "tylko nie oglądaj kucyków". Samotnie szperałem sobie po internecie, i drogi przypadkiem zawiodły mnie do Dailymotion. Nie, nie interesują mnie kuce. Silna wola i słowo dane dziewczynie kazało mi siedzieć na Dailymotion całkowicie obojętnie. A zrobię lepiej! Po prostu wyjdę sobie z tej strony, i poszukam jakiejś innej. Może jakiś ciekawy artykuł na Onecie? Albo zobaczyć, jak na Wykopie wrzucają na lewaków?. No, ale cóż to za silna wola? Zostanę sobie na Dailymotion, ale obejrzę sobie jakiś filmik ABSOLUTNIE NIE ZWIĄZANY z My Little Pony. Wtedy będę miał silną wolę! No, nie interesują mnie kucyki. Nie... Cóż to za silna wola. Ja WEJDĘ na kanał, na którym są WSZYŚCIUTEŃKIE odcinki My Little Pony, ale NIE WEJDĘ na żaden film. To dopiero będzie silna wola! Wybór pada na kanał Mystherii22. Już widzę charakterystycznego, zielonego kucyka, ale nic więcej mnie nie interesuje, bo mam silną wolę! Chociaż tak na prawdę prawdziwym mężczyzną okażę się, jak WEJDĘ w jakiś film. Jednak nie zostanie on obejrzany. Będzie stale wciśnięta pauza, i po prostu NIE TKNĘ GO. Jest przecież tyle ciekawych rzeczy do zrobienia w domu. Godzina 19:00, to wypadałoby sobie kolację zrobić - geniusz! No to dziesięć minut później robie sobie kanapeczki, i przechodzę obok mojego pokoju, w którym charakterystyczne dźwięki wydaje jednostka centralna komputera, a na monitorze widzę STALE NIE WŁĄCZONY odcinek My Little Pony. Jednak mózg mi podsunął pomysł: "silną wolę będziesz miał, jak WŁĄCZYSZ ten odcinek kucyków, ale WYŁĄCZYSZ monitor". Tak! W ten sposób będę prawdziwym twardzielem. Podchodzę do komputera, wciskam przycisk PLAY na odtwarzaczu, ale jednocześnie też przycisk OFF na monitorze. Słyszę tylko , jak bohaterki sobie rozmawiają, moje oczy nic nie widzą. Ale w ten sposób nie sprawdzę, czy mam silną wolę. Ja jednak WŁĄCZĘ monitor, ale stanę sobie z dala od komputera ODWRÓCONY. Nie mam nawet najmniejszego zamiaru skierować moje oczy w stronę stale lecącego odcinka kucyków! To jest właśnie silna wola! Niech działa na moje wszytkie zmysły! A ja nic, nie jestem zainteresowany, bo mam silną wolę. Tak po kilku minutach powiedziałem sobie "prawdziwy man z ciebie Imesh"! Zorientowałem się, że leci mój ulubiony odcinek "Zerowa Lekcja", a wcale go nie oglądam, bo jestem prawdziwym twardzielem i mam silną wolę. No nie, coś mi się za tą silną wolę NALEŻY, i zacząłem oglądać całą drugą serię kucyków...1 point
-
1 point
-
Co to jest "tępe dobro"? Wiadomo że fani kuców często je idealizują i toczą "wojny" który z nich jest lepszy, ale akurat większość poglądów fanów AJ o niej, jest po prostu prawdziwa. ona JEST jak to określiłeś "Szlachetna, poświęcająca się, szczera, pracowita". To zwyczajnie widać w serialu. Jak taką postawę można nazwać "tępym dobrem" (cokolwiek to znaczy) tego nie rozumiem. Czy to złe, że ona taka jest? Cóż, ja nie odniosłem takiego wrażenia. Wiem, że różne są gusta, ale według mnie przesadzasz. Równie dobrze mógłbyś przecież powiedzieć: może brak wszelkiej klasy i sprawianie wrażenia idiotycznej chłopki u AJ bywa denerwujące ale postać dzięki temu jest ciekawsza i mniej płaska. Może chodzi o to że AJ jest taka zwyczajna i prosta? Że nie ma jakichś swoich "odpałów" i wydaje się przez to nudna? Hmm, mi akurat właśnie taka się podoba i po prostu nie wiem czym zasłużyła na krytykę jaka ją czasem spotyka.1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00