Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/06/14 we wszystkich miejscach

  1. Aby stworzyć kopie zapasową trzeba mieć uprawnienia ROOT-a (nie jest wymagane s-off) Jedyny producent (z tych sławniejszych) który pozwala na roota to HTC więc tracimy gwarancję (lecz nie prawo do reklamacji na podstawie niezgodności z umową co jest ważne jeżeli telefon/tablet uszkodził się sam i nie z naszej winy). Co prawda Roota można zdjąć i po sprawie. Jak już mamy Roota to są 2 drogi (w zasadzie 3 ale to potem) (Nie mam zainstalowanej gry na telefonie aktualnie a tablet się rozładował więc pokaże na innej aplikacji. Logika działania jest taka sama ) Droga nr 1 File Menager Droga nr 2 Titanium Backup. Jest też 3 sposób bez roota lecz nigdy go nie widziałem w akcji. Wykorzystuje on mechanizm kopii zapasowej w andoridzie 4.x+ który pozwala zgrać dane aplikacji na komputer. Jeśli ktoś z niego korzystał niech się podzieli jak to się robi bo ja jakoś nie miałem okazji. @Edir: Ok nie wiedziałem że wyjdzie mi z tego taki wielki post xD
    2 points
  2. Z tego co pamiętam to było mówione aby nie robić takich zabaw typu "napisz swój nick nosem/łokciem/czołem/dupą/penisem". Niech ten temat płonie!
    1 point
  3. Po znacznej zwłoce, za którą bardzo przepraszam, nadeszła pora na uhonorowanie Statuą Uznania tych, którzy swoim stylem walki szczególnie wyróżnili się na tle pozostałych uczestników. Wydawać by się mogło, że spowodowane moim zaniedbaniem znaczne przedłużenie głosowania mogłoby przyczynić się do powiększenia ilości postów, a co za tym idzie - oddanych na poszczególnych wojowników głosów. Tak się jednak nie stało. Przez cały ten czas, głos zabrał jedynie Zegarmistrz, typując uczestników, którzy w jego ocenie zasłużyli sobie na wyróżnienie. Ponieważ po nim nikt nie przedstawił własnych kandydatów na odznaczenie, nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować znakomitego stylu walki Alberichowi, Matalosowi oraz Dolarowi84 i wręczyć im Statuę Uznania. Tym samym, pierwszy Wielki Turniej Magicznych Pojedynków, został ostatecznie zamknięty. Dziękuję wszystkim jego uczestnikom za zaangażowanie i stoczone pojedynki. Bez Was, turniej ten nie mógłby się odbyć. Pozdrawiam serdecznie!
    1 point
  4. Najwyższy czas sprawdzić rozkład głosów. Przekonajmy się, kto bardziej zaimponował publiczności! Kisumi - 2 Talar - 3 Zatem, przewagą jednego głosu, w tym pojedynku sukces odnosi Talar! Gratulujemy zwycięstwa, a także niezrównanej woli walki! Słowa pochwały należą się również jego oponentce, która dzielnie pojedynkowała się i nie odpuszczała, karmiąc nas pamiętnym widowiskiem! Mamy nadzieję, że jeszcze nieraz zobaczymy Was pośród aren magicznych zmagań!
    1 point
  5. Tak troche nie w temacie ale...
    1 point
  6. Mi tam osobiście podoba się Equestria Girls i niech wyjdzie w końcu ta druga część, tylko mam nadzieje, że z tym nie przesadzą i potem serial nie będzie zgodny z filmem, też tak się zdarza :/
    1 point
  7. No jak to, nie widzisz? To był żart, głupi żart. Proszę się na mnie nie obrażać. A osły to tak naprawdę inteligentne stworzenia.
    1 point
  8. Dawno nic nie wstawiałem a przecież nie siedzę i nic nie robię. Sporo robiłem pluszaków na zamówienie. No i wreszcie moje palce mogą trochę odetchnąć bo kupiłem maszynę do szycia (Pinkie jest zrobiona na maszynie). I tak, wiem że Rose powinna być jaśniejsza ale nie miałem już takiego jasnego koloru ale klient był zadowolony więc problemu nie ma. Więcej pluszaków na deviantarcie.
    1 point
  9. Moja fryzura to jest chaos, trochę podobny do tego różowego chaosu na 4 kopytkach, ale chaos to chaos, więc chyba też się liczy. Nie ma szans na fotkę, bo nie .-.
    1 point
  10. Nie wiem co wszyscy mają do Flasha, ale ja go lubię. Czekam na odcinek, w którym zagada do Twilight. Mnie nic już w MLP nie zdziwi. Wyszło na to, że Twilight ma brata, dali jej skrzydła, zmienili ją w człowieka, dali jej zamek, to i ślub może się odbyć. W sumie było mówione, że Flash nie pojawi się w 4 sezonie, a mimo to był w 2 odcinkach, co więcej w jednym z nich miał głos. Jestem za Flashlight (tak, jestem wredna i będę ich shippować).
    1 point
  11. Dzięki Pluszak nie był nowym pomysłem, w pierwszej edycji ponypoczty wysłałem coś podobnego, tylko że to była Luna i nie z polaru a z dzianiny futerkowej. Przy okazji nowy pluszak: Kapelusza mieć nie będzie, nie wiem jak go zamocować żeby nie spadał i żeby dawał się zdejmować.
    1 point
  12. Dawno nic nie wrzucałem, miałem sporo innych spraw na głowie. Koleżanka miała mały wypadek i jest jest aktualnie nie w pełni sprawna to pomyślałem że zrobię coś szybko co by humor poprawiło. No i zrobiłem ją: Posiadać kuca-medyka uzyskuje premię do zdrowia i szybszą jego regenerację Podobno już podziałało Całość jest malutka, ma około 10 cm długości z ogonem. Skala jest mała więc postanowiłem grzywę i ogon skleić (podpatrzone w tym temacie http://mlppolska.pl/watek/9027-rękodzieło-wąsko-pojęte/), jestem zadowolony z efektu, myślałem że klejenie wyjdzie gorzej, taka miła niespodzianka.
    1 point
  13. Kolejna praca: Miałem z nią troszkę problemów bo rozmiar jest mniejszy niż zwykle, wolę pracować na większych.
    1 point
  14. Moje pytania zostawię tutaj,no to zaczynam: 1.Czy masz Książę, niewolnice które Ci usługują? 2.kogo wybierałeś o Panie do dubbingu oryginalnego? 3.Jak traktujesz, Panie niewolników? 4.Czy mogę zostać Twoją niewolnicą o Królu? 5. Jeśli tak, to co bym mogła dla Ciebie Panie robić?
    1 point
  15. Akurat Spike był robiony na specjalne zamówienie więc akurat tego nie da rady zdobyć. Na zdjęciu widać Trixie w ubraniu i bez, płaszcz jest zapinany na guzik ukryty pod klejnotem który jest z filcu a tiara normalnie się zdejmuje. No i kolejny pluszak, Coco Pommel Kołnierzyk mam zamiar wymienić na ładniejszy, ten mi się nieszczególnie podoba. Ozdoba we włosach nieco improwizowana, nie mam pojęcia jak to mogło inaczej wyglądać.
    1 point
  16. Dziękuję za miłe słowa. Chciałbym tutaj podziękować każdemu(raz jeszcze) kto walczył ze mną, kto głosował na mnie i komu sprawiłem przyjemność moimi wypocinami. Dziękuję też za uszanowanie mojej decyzji, mimo iż była dość nietypowa. Oraz gratuluję Fiskowi za zajęcie 1 miejsca w tym turnieju, czym udowodnił iż jest jednym z największych magów! Do Magicznych Pojedynków nie idzie mnie zrazić, za dobrze się tu czuję ^ ^ I jeszcze nie raz pewnie się pojawię, choćby w następnym turnieju - Statua zwycięzcy nie może kurzyć się u Fiska wiecznie ;> Co do głosów na Statuy Uznania. Czytałem każdy pojedynek w tym dziale. Każdy jeden. Niektóre były imponujące inne z kolei nudne. Analizując zachowanie osób względem przeciwnika, ich potencjał do zainteresowania czytelnika, oraz "innowacyjność" podejścia, stwierdzam: 1. Alberich - za wspaniała batalię z Fiskiem, genialny całokształt pojedynku i genialne opisy. Jedyna osoba która dała radę dotrzymać kroku Fiskowi w otwartym polu - gratuluję. 2. Matalos - za niepowtarzalny i niepodrabialny kawowy styl Widziałem już różne rzeczy, ale żeby tak płynnie...khm...kawowo wykorzystać magię. Zrobił na mnie spore wrażenie. 3. Hrabia Dolar84 - tego nie da się opisać słowami. Trzeba wyjść tam, na ubitą ziemię, stanąć na przeciw tego poczciwego grubaska i wzajemnie spuszczać sobie łomot, aż do uśmiechniętego padnięcia jednej ze stron. Ten pojedynek, ze wszystkich w tym turnieju, przyniósł mi największą frajdę, bawiłem się jak dziecko w sklepie ze słodyczami pod nieobecność dorosłych Zarówno styl, dopracowanie, opisy jak i sam charakter pojedynku(w myśl zasady - "Kto kogo pierwszy wkurzy") udowadnia, że akurat ta osoba zasłużyła na wyróżnienie. Wymienienie tych 3 osób powyżej nie znaczy w żadnym stopniu, że reszta uczestników była gorsza. Nic z tych rzeczy a nawet przeciwnie. Każdy z was był wspaniały. Tyle tylko, że kiedy wy byliście bardzo dobrzy, tych trojga, moim subiektywnym zdaniem, było odrobinkę lepszych, nic więcej. Dlatego chciałbym tu jeszcze raz zachęcić wszystkich do ponownego stanięcia na arenach tejże Sali Magicznych Pojedynków.
    1 point
  17. Jakiś czas temu mi się trochę nudziło, więc postanowiłem zrobić sobie OCka. Nie wiem czemu, ale poproszono mnie o napisanie jakichś ostrzeżeń, a więc: Uwaga, poniższa treść może zawierać jako takie dziwne rzeczy, w tym orzeszki. Rysunek od ewi :* Imię: Whitemurk Wiek: 1338 lat Wygląd: Kuc jaki jest, każdy widzi. 2 rogi, 4 skrzydła, tęczowe oczy i grzywa, blizna na oku, nic szczególnego. Whitemurk od czasu, gdy został uwolniony z lodowca (o tym niżej)ma problemy z psychiką. Jest kucykiem raczej stroniącym od towarzystwa. Zawieranie znajomości zazwyczaj sprawia mu duże trudności. Nie lubi rozmawiać. Jedynymi kucykami, które akceptuje w swoim towarzystwie jest szóstka klaczy z Ponyville, Derpy i Zecora. Zazwyczaj nie okazuje swych uczuć. Zawsze chłodno ocenia sytuację, nie podejmuje pochopnych decyzji. Często bywa sarkastyczny. Z powodu braku cutie marku odczuwa niesamowitą pustkę. Ma skłonności do depresji, zamyka się wtedy w swojej beczce i potrafi nie wychodzić z niej całymi dniami. Z tego stanu regularnie wyciąga go Derpy. Okazjonalnie jego gorsza część próbuje przejąć nad nim kontrolę. Okazjonalnie (tak, wiem, powtórzenie, ale mnie tak się podoba, więc tak ma być :B) jej się to udaje, zmusza ona wtedy Whitemurka do czynienia zła maści wszelakiej, od niemycia kopyt przed posiłkiem, poprzez mordowanie niewinnych, a na zamachach terrorystycznych kończąc. Jednak całe szczęście, że tęczowo grzywy kuc jest zazwyczaj w stanie opanować się w odpowiedniej chwili. W wolnych chwilach łowi ryby i rozmyśla nad sensem wszechświata. Lubi gofry z bitą śmietaną, spanie w beczce, walkę ze złem i posiada rozległą wiedzę w wielu dziedzinach (a bynajmniej jest mondrzejszy ode mnie). Nie lubi brukselki, nie wymawia „r”, zazwyczaj śpi do południa i jest uzależniony od kostek cukru. Historia: Jest on zaginionym bratem Celestii i Luny. Gdy był jeszcze małym szkrabem, zazdrosne o dodatkowy róg i parę skrzydeł siostry wrzuciły go w beczce do rzeki. Dryfowałby tak pewnie aż do śmierci z wyziębienia (bądź głodu, bądź czegokolwiek innego), gdyby nie został zauważony przez rybaków z Manehattanu. Został on wyłowiony przez jednego z nich, Fischera, a poźniej także adoptowany. Traktował on Whitemurka jak własnego syna. Dbał o jego edukację, nauczył go łowić ryby, walczyć na miecze oraz wielu innych praktycznych rzeczy. Życie płynęło im dosyć spokojnie, aż do momentu, gdy miasteczko zostało zaatakowane przez głodne harpie. Gdy wleciały do ich chatki, Fischer własnym ciałem obronił młodego kuca. Ostatkiem sił poprosił swego przybranego syna o zaopiekowanie się jego ukochaną wędką. Whitemurk po opuszczeniu chatki znalazł się w potrzasku. Harpie były dosłownie wszędzie, mordując mieszkańców jednego po drugim. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Wędka zamieniła się w miecz, dzięki czemu mógł on poradzić sobie z agresorem. Przepędziwszy harpie Whitemurk spodziewał się, że zostanie bohaterem, jednak reszta mieszkańców zaczęła traktować go podejrzliwie, a nawet zwracać się do niego z pogardą. Powtarzali mu, że skoro ma 2 rogi, 4 skrzydła i taki wypasiony miecz, to mógł od razu sobie z nimi poradzić. Młody alikorn postanowił opuścić wioskę. Podczas swej tułaczki uratował życie przed mantykorą pewnemu jednorożcowi, Diabetowi. Zaprzyjaźnili się, i od tamtej pory podróżowali razem. Wkrótce jednak również i Diabet zmarł, z przyczyn nieznanych. Obudził się martwy. Zrozpaczony Whitemurk postanowił już nigdy z nikim się nie zaprzyjaźniać. A że był młody, i własne postanowienia mało wtedy dla niego znaczyły, w Clopington zaprzyjaźnił się z młodym kucykiem - Rainbow Sprintem. Niestety, w czasie mgły postanowił wyjść pobiegać po lesie i przyrżnął w drzewo, którego jakoś nie zauważył. A że nie miał w zwyczaju biegać powoli, zmarł na miejscu. Wtedy Whitemurk postanowił się z nikim nie zaprzyjaźniać. Ale tym razem już tak na poważnie. Serio. Chyba, że jako przyjaciela potraktować psa, którego potem przygarnął, który jednakowoż również zmarł, w wyniku zatrucia czekoladą. Potem już się nie zaprzyjaźniał z nikim. Czasem gadał do kamieni, ale to się już na pewno nie liczy. Powędrował w góry. Pewnej nocy zaskoczyła go śnieżyca, więc postanowił przenocować w jaskini. Spadła lawina, a Whitemurk został uwięziony w soplu lodu. I tkwił tak przez około 1000 lat. Gdy zło opuściło Lunę musiało znaleźć nowego nosiciela. I wtedy przypomniało sobie o bracie księżniczek. Zawładnęło jego ciałem i uwolniło go z lodowej pułapki. Jednak ponieważ Whitemurk był znacznie silniejszy niż księżniczka Luna, niemalże poradził sobie z opanowaniem tego zła. Niemalże, ponieważ od tamtej pory nic nie pamięta, a jego osobowość rozdzieliła się na dwie: wiecznie ponurą, stroniącą od towarzystwa, wredną, złośliwą i mało przyjazną, oraz na tę drugą, gorszą. Zaczął wędrować w poszukiwaniu informacji o sobie, jednak wszędzie był on wyszydzany z powodu swego wyglądu. Postanowił zamieszkać w lesie. Spotkał tam pewną zebrę imieniem Zecora, która przyjęła go pod swój dach. Ona, podobnie jak wcześniej Fischer, również nauczyła go wielu praktycznych rzeczy. Na przykład, jak z mchu i kory zrobić fajkę, lub 72 sposoby na zabicie pustą fiolką. Po roku Zecora zasugerowała mu, aby spróbował znaleźć sobie przyjaciół. Powiedziała mu, że w pobliżu znajduje się mała wioska, Ponyville, w której kuce są przyjazne, a siano smaczne. Postanowił posłuchać jej rady, jednak po drodze był świadkiem napadu. Banda psów groziła cudakowi w śmiesznym uniformie. Whitemurk bez chwili wahania wystrzelił laserami z oczu, przepędzając nieprzyjaciół. Uratowanym kucem okazał się być Soarin, jeden z członków sławnych Wonderbolts. Widząc dwie pary skrzydeł u swojego wybawcy zaproponował mu angaż. Kiedy jeszcze dowiedział się, że powietrze przepływające przez skrzydła Whitemurka w czasie lotu wydaje z siebie dźwięki przypominające grę na harfie, zemdlał z wrażenia. Czarny kuc zgodził się bez wahania. Następnie udał się w dalszą drogę ku Ponyville. Z miejsca zaprzyjaźnił się z szóstką klaczy, Rainbow Dash, Twilight Sparkle, Rarity, Fluttershy, Pinkie Pie i Applejack. Po pewnym czasie jednak zaczęły się one w stosunku do niego dziwnie zachowywać. Były strasznie nerwowe, jąkały się oraz czerwieniły na jego widok. Popadł w depresję, chciał popełnić samobójstwo, jednak z tego stanu wyciągnęła do szara, skrzydlata klacz z zezem, dając mu swoją ostatnią muffinkę. Pewnego dnia wraz z przyjaciółkami postanowił pospacerować po canterlockich ogrodach. Jego uwagę przykuł posąg Discorda, bowiem nigdy wcześniej takiego stworzenia na oczy nie widział. Wtedy zaatakował go nagły ból głowy. Jego gorsza część chciała przejąć nad nim kontrolę. W wyniku kłótni Discord ożył. Klacze bez namysłu ruszyły po Elementy Harmonii. Pan Chaosu na widok swojego wyzwoliciela zareagował co najmniej dziwnie. Nazwał go papciem i chciał go przytulić, na co nie zgodził się sam „papcio”. Nie zastanawiając się długo nad sensem zaistniałej sytuacji, Whitemurk przywalił mu z bani. Potem jeszcze raz. Czynność powtórzył kilka razy, potem dorzucił kopniak z ¾ obrotu, aż oponent postanowił utopić się we własnoręcznie stworzonym wulkanie. W tym momencie przybyły elementy harmonii. Były pewne podziwu dla czarnego ogiera. Postanowiły przedstawić go księżniczce Celestii. Księżniczka nie rozpoznała w nim swego brata, ale wybawcę Equestrii, przepowiedzianego eony temu. Miał on powstrzymać najazd smoków-czarodziejów mówiących po niemiecku. Bez chwili zwłoki wyposażył się w elementy harmonii, swoją wędkę i gumę do żucia i ruszył w drogę. Po drodze jeszcze skończył Uniwersytet Canterlocki na dwóch kierunkach. Pokonywał smoki jeden po drugim, lasery z oczu można było widzieć z odległości wielu kilometrów, świst klingi słyszały nawet całkiem głuche kuce, a fale uderzeniowe z kopniaków z półobrotu… No, w każdym razie było całkiem epicko. Najdłużej ostał się ich przywódca, zwany Donkiem Rudym. Cały świat znał go z jego przebiegłości oraz z tego, że podobnie jak Whitemurk, nie wymawiał „r”. Zanim kuc zadał mu ostateczny cios, przebiegły smok wrzucił go w dziurę czasoprzestrzenną. Został on wyrzucony jakieś 3000 lat wcześniej. Nie bardzo wiedząc , co ma robić, znalazł klacz swego życia, ożenił się, założył własne królestwo, stworzył elementy harmonii, ukończył korespondencyjny kurs ninja, urodziły mu się dwa małe, śliczne alikorny, uzależnił się od cukru, splądrował siedem mórz, wybudował zamek na górze, stworzył tulpę, która okazała się być Discordem, skończył 2 Uniwersytety, skończył na nich 3 kierunki i wypił piwo. Bezalkoholowe. W momencie, gdy jego luba poinformowała go, że znów jest w ciąży, i że jej babcia była syrenką, spotkał on Doctora Whoovsa który zaproponował mu powrót do jego czasów. Zgodził się bez wahania, zostawiając swą ciężarną żonę i dwójkę dzieci. Whitemurk pojawił się w momencie, w którym Donek Rudy miał wygłosić płomienną mowę na temat swojego zwycięstwa. Nie zdążył – czasopodróżnik przywalił mu z liścia tak, że wylądował jakieś 100000 lat temu w czasach, w których powietrze nie nadawało się do oddychania i umarł na śmierć. Ta walka nauczyła naszego bohatera kilku rzeczy, mianowicie: przemiany w smoka, ziania ogniem, oraz co najważniejsze – jodłowania. Po tych wydarzeniach mieszka sobie spokojnie w Ponyville, szukając wraz z CMC swojego uroczego znaczka. KONIEC W tym miejscu chciałbym podziękować Fraginowi, Zefirowi, ewi, Arjenowi i Domine (chyba wszyscy:rainderp:) za jakże owocny współudział :* Bez Was nie dałbym rady:D
    1 point
  18. Ale... Ale... Ja byłem grzeczny... Wy mnie chcecie ukarać Ja wiedziałem, że tak będzie Nikt mnie nie kocha Mój głos idzie na Dolara.
    1 point
  19. 1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...