Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/19/16 we wszystkich miejscach

  1. Nie chcę się wtrącać w twoje życie dude, ale jeżeli naprawdę znajomi cię mają wyśmiać tylko dlatego, że oglądasz kreskówkę to polecam znaleźć nowych znajomych. Ci obecni, raczej nimi nie są.
    5 points
  2. Ale zdajesz sobie sprawę, że 10 lat to jest wiek bardzo dziecinny?
    4 points
  3. Ludzie, czy wy jesteście poważni? Co zamierzacie zrobić jak was odkryją na tej strasznej, niemożliwie niewłaściwej dla waszego jakże statecznego wieku czynności, którą jest oglądanie/robienie czegokolwiek związanego z MLP? Uciec z domu i od cywilizacji? Hobby jak hobby, nie wiem czy ulegam trollingowi czy naprawdę macie nie po kolei w głowie, ale w mojej to już się nie mieści Swego czasu nikt nie srał się że rodzice go przyłapią na oglądaniu jakichkolwiek bajek, teraz dzieci i inni chcą być jacyś męscy i ukrywają "niewygodne" rzeczy przed innymi? ...
    4 points
  4. Najmocniej przepraszam jeśli niniejszy post kogoś urazi Bez obrazy, ale czy Wy jesteście homoseksualistami w grupie umysłowo chorych, skrajnych neonazistów, żeby się tak z tym ukrywać? Pisać o wpadkach? Ujawnianiu się? Kumplach/rodzinie, która was przyłapała? Poza tym, znajomy to ktoś, kto dowiadując się, że oglądacie MLP będzie śmiał się Z WAMI, a nie Z WAS. Jeśli śmieje się z was, to taki z niego znajomy jak ze mnie astronauta. W moim przypadku zdarzyła się jedna sytuacja i to taka, którą trudno nazwać wpadką. Szukając artów z Fluttershy znalazłem wyjątkowo obrzydliwe arty R34 (sztuk 2). Zobaczyła to matula i zapytała co ja oglądam? (zszokowana) Stwierdziłem, że to normalne, nie da się uniknąć takich "arcydzieł". I jeśli jej zdaniem oglądanie prze ze mnie MLP jest nienormalne i chore to jak poj#ny musi być ten co to rysował. Nie mam też żadnego hobby, które mogłoby zakończyć się wpadką. No dobra... trochę na siłę, ale jednak. Gdyby udało mi się wkręcić do jakiegoś klubu i grać jako DJ, mógłbym wpaść na puszczaniu "pre-recorder" setu (zrobionego w domu na komputerze, taki DJski playback), ewentualnie spierniczyć przejście.
    3 points
  5. Źle ci wpajano Kobieta gracz czy kobieta interesująca się motoryzacją to prawdziwy skarb. Jeśli połączyć jedno i drugie... Ech. Samorodek złota wielkości Fiata 126p, ba Poloneza
    2 points
  6. Nie mam potrzeby pokazywania światu, co ja oglądam i jeśli to nie jest konieczne, nie chwalę się tym, co oglądam. I mimo wszystko wolałbym, żeby to było tajemnicą. Wiem, że to żałosne, ale jak ktoś z domowników wchodzi do pokoju, to od razu zmieniam kanał, ale wynika to z mojej wstydliwej natury i unikam sytuacji coming outowych. Ale gdyby ktoś mnie nakrył i poruszył tą kwestię, to bym się przyznał (chyba). Ale jak już mówiłem, nie widzę potrzeby ujawniania światu swoich tajemnic. To, co oglądam, to jest moja sprawa i inni nie muszą o tym wiedzieć.
    2 points
  7. Ma 10 lat i ogląda bajki, jest dziecinny jak na swój wiek. Ty masz lat 17 i oglądasz co? BAJKI. Troszku hipokryzja, hę? Dziecinne też jest ukrywanie takich rzeczy. Niejeden z twoich znajomych zapewne ogląda jakieś Adventure Time czy inne popularne dziś kreskówki, więc jeśli ujawnisz się i cię wyśmieją to ty wyśmiej ich w zamian (humorystycznie oczywiście). Pokażesz że masz jaja i dla nich twoje MLP będzie jak ich AT czy inne Rick i Morty. Wzajemne zrozumienie, akceptacja i powrót do wspólnego, pełnego wzajemnego szacunku grania w nogę czy cokolwiek tam.
    2 points
  8. Przeczytane Cóż, zmierzyłem się z gigantem i przetrwałem to starcie. Nie ukrywam, że podchodziłem do niego z mieszanymi uczuciami - z jednej strony ma wiele komentarzy pozytywnych, z drugiej dużo pojawiło się również opinii niemal skrajnie negatywnych. W końcu nie było innej możliwości żeby przeczytać samemu i wyrobić sobie własną opinię. Miałem nadzieję, że negatywne opinie są przesadzone chociaż nie przesadzałem z optymizmem. A gdzie jest prawda (dla danej subiektywnej wartości tego słowa)? Jak to zwykle bywa na żadnym z biegunów. W Kryształowym Oblężeniu, jak w znakomitej większości fanfików jest za co chwalić i jest za co ganić. Postaram się teraz nieco przybliżyć swoje wrażenia z lektury, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Myślę, że wrócę do starej taktyki pisania w punktach - Twilight byłaby dumna, poza tym pozwoli mi to skupiać się po kolei na wybranych zagadnieniach, a chciałbym poruszyć ich sporo. Tak więc Ci, których nuży lektura długich komentarzy powinni przestać czytać mniej więcej w tym miejscu. Pozostałym życzę szczęście, gdyż podejrzewam, iż w moich wynurzeniach będzie sporo chaosu. Beware the spoilers! 1. Antagonista główny - zaczniemy od samego Sombry, który miał naprawdę fatalny wstęp. Przekazywanie swoim przyszłym przeciwniczkom wiedzy o tym czym chce je zmiażdżyć? Błąd absolutnie podręcznikowy, taki którego co inteligentniejszy amator by nie popełnił, nie mówiąc już o kimś kto władał całym państwem. A już na pewno nie na kilka lat przed planowanym atakiem. Jakby tuż przed - pewnie! Zasiać strach i wątpliwości, a jeżeli nie uda się osiągnąć celu bezkrwawo, to uderzyć natychmiast nie dając Equestrii czasu na przygotowanie. No ale dobra, jestem w stanie to zrozumieć - gdyby tego nie zrobił, to wparowałby do Equestrii podbił ją, a Kryształowe Oblężenie skończyłoby się po dwóch rozdziałach. No może pięciu. W dalszej części opowiadania nie dostajemy go za dużo, jednak to co można wyczytać... nie pasuje mi zupełnie do postaci tyrana, który chce podbić świat (a przynajmniej jego kęsek). Wydaje się taki... miękki. Brakuje w nim zła. Trochę się to poprawia podczas planowania ataku na Canterlot, ale ogólne wrażenie niestety pozostaje. Jego kreacja, w mojej ocenie, zdecydowanie nie jest za dobra. 2. Antagoniści drugiego rzędu - A tu już jest zdecydowanie lepiej. Jakoś tak ogólnie zauważyłem, iż tworzenie postaci własnych wychodzi autorowi o wiele lepiej niż użeranie się z kanonicznymi (ale o tym później). W każdym razie przyboczni Sombry prezentują się o wiele lepiej niż sam szef. Szef NKWD to szczególnie parszywe bydle - egoistyczny, zdradziecki, myślący wyłącznie o własnej korzyści - innymi słowy, bardzo dobra postać, której ciężko życzyć czegokolwiek oprócz poręcznej gałęzi, sznura z pętlą i małego stołka lub pniaka. Z kolei Krasnaja Śnieżynka, chociaż nie występuje za często to budzi sympatię - i to pomimo faktu, że truje przeciwników gorączką. Zostaje także Blueblood, który wbrew temu co pisałem wcześniej jest jedną z najlepiej oddanych postaci kanonicznych - tak samo tępy, zapatrzony w siebie i chamski jak w serialu. Aż szkoda, że nie było go trochę więcej. 3. Ksieżniczki - tu jest raz dobrze a raz źle. W niektórych scenach widać, że bardzo przejmują się losami kraju i poddanych i robią wszystko żeby im pomóc. Na przykład motyw Celestii otwierającej swój prywatny skarbiec by rozruszać przemysł Equestrii to świetny pomysł. Jednocześnie prosty i logiczny, a nie przypominam sobie, żebym w którymkolwiek fanfiku wcześniej na to trafił. Z drugiej strony niektóre jej decyzje sprawiają, że można ją posądzić o kolaborację - no bo kto rozsądny chce dać wysokie wojskowe stanowiska grupce klaczy, które z wojną nie miały nigdy nic wspólnego? O tym zresztą też jeszcze wspomnę później. Teraz Luna - do niej mam zdecydowanie więcej zarzutów niż do starszej siostry. Pierwszy i w sumie najważniejszy - skąd, na miłosiernego Cthulhu, ona ma tak dobre rozeznanie w technice wojskowej z którą wcześniej praktycznie nie miała do czynienia? Nie popełniła żadnego błędu w wybieraniu najlepszych konstrukcji, a kiedy przeczytałem fragment, że "intuicyjnie wiedziała, że to podwozie będzie dobre", to szlag mnie trafił - intuicyjnie to ona może się znać na broni której używała - na przykład na częściach składowych dzidy (dla tych którzy nie wiedzą to chodzi o przeddzidzie, śróddzidzie i zadzidzie) a nie na nowczesnej technologii. Ale nie, ona wie wszystko najlepiej. Kolejny zarzut to motyw z bronią odwetową - odrzucić ją tylko dlatego, że nie współgra z serdecznością i jest niehonorowa? Czy ta głupia kobyła nie wie, że jej kraj toczy wojnę o przeżycie? Już nawet nie mówię, żeby w całości odrzucała swoje ideały, ale trochę pragmatyzmu na pewno by jej nie zaszkodziło. Z drugiej strony podobało mi się jej rozchwianie emocjonalne - całkiem do niej pasowało, szczególnie motywy, kiedy pod wpływem takich a nie innych działań czasowo cofała się w rozwoju do poziomu dziecka. 4. Mane 6 - Twilight Sparkle, czyli "Brykająca Generał". Od samego początku pomysł by komuś o zerowym doświadczeniu dawać tak wysoką rangę i dowództwo elitarnej dywizji wydawał mi nie pasował. Naturalnie na pewno przez kilka lat poprzedzających wybuch wojny mogła wchłonąć dużo wiedzy, ale z drugiej strony pytanie też ile? Owszem, umie szybko czytać, jednak w tym samym czasie nadal badała magię przyjaźni... No ale nic - swoje przeczytała i łups na front. Gdyby była zwykłą figurantką i miała wpływać na morale to spoko, ale ona dowodzi i to w sposób absolutnie kompetentny. Nijak mi to nie pasuje do kogoś, kto zna jedynie teorię a z praktyką się nie spotkał. Dobra, dowodzi obroną, więc teoretycznie mogła odeprzeć jeden szturm, jednak po drugiej stronie nie walczą idioci! A przynajmniej nie powinni. Owszem, mają gorszy sprzęt, ale mają też doświadczenie bojowe - na pewno udałoby im się w taki czy inny sposób solidnie dogryźć pani generał i to nawet zanim urwało się zaopatrzenie. A ta nic - wygrywa i wygrywa - to zresztą choroba tycząca się całej armii Equestrii. Dopiero pod koniec drugiego tomu raz czy drugi się jej dostało, ale to w sumie przypadki a nie jej błędy, których powinna popełniać na tony i dopiero na nich się uczyć. Poza tym naprawdę nie wiem jak może tolerować wybryki pewnej gnidy służącej pod jej rozkazami a zwanej Rainbow Dash, szczególnie po tym czego była świadkiem. Przyjaźń, przyjaźnią, specjalny status RD, specjalnym statusem, ale są przecież pewne granice! Jednak pomijając to co pisałem powyżej jest całkiem nieźle - można w niej wyczuć postać znaną z serialu, chociaż brakuje nieco charakterystycznych dla niej neuroz. Dodatkowo w ostatnich rozdziałach, gdzie zaczyna zmieniać się w słonia, są intrygujące. - ciekawość co dla niej autor wymyślił. Czy może ma z tym coś wspólnego pewien... kwiatek? - Rarity - o niej póki co trudno się wypowiadać, bo wiemy zwyczajnie za mało. Owszem potopiła trochę statków i później przybyła na front kryształowy, ale nadal jest jej za mało. Może wydaje się nieco przerysowana, ale autor uprzedzał w prologu że może do tego dojść, poza tym jeżeli już to zostało to dokonane w sposób minimalny - zobaczymy co dalej. - Fluttershy - nawet pasuje, chociaż jestem ciekaw jak poradzi sobie z ogarniającą ją znieczulicą. Niestety też nie dostajemy jej za wiele - może się to jeszcze zmieni? Kto wie? W każdym razie póki co widzimy jak ewoluuje z nieśmiałej istotki w frontowego lekarza i spisuje się w tej roli wcale dobrze. - Pinkie Pie - a tu mogę z czystym sumieniem chwalić. Jedna z lepszych kreacji różowej zarazy z jakimi miałem przyjemność się spotkać. Kiedy czytałem że ma trafić do czołgów to trochę się zdziwiłem, jednak jej radosna żywiołowość wbrew wszelkiej logice całkiem dobrze pasuje do pancernych bestii. Tym bardziej, że jej rola to właściwie taki sztandar - sprawami wymagającymi kompetencji zajmuje się jej załoga. I to mi się bardzo podoba. Tak samo jak motyw gdzie strzeliło ją coś w łeb i poprzestawiało kolejne klepki - motyw ze zmianą sposobu mówienia bardzo dobry. - Applejack - jedyna poszkodowana brakiem stopnia oficerskiego. W sumie szkoda, ponieważ nie dostałą go z kuriozalnego powodu - nie mogła opanować zasad savoir-vivre. No ale w efekcie została sierżantem i spisuje się w swojej roli bardzo dobrze. Wręcz doskonale. I to w sumie jej pasuje. Z jednej strony nadal mocno widać jej charakter i zasady, ale z drugiej nawet ona nie jest odporna na to co robi z nią wojna. Na szczęście następuje to stopniowo a nie skokowo - dzięki temu o wiele lepiej to pasuje i wydaje się takie... prawdziwe. Druga po Pinkie najlepiej oddana członkini Mane 6. - Rainbow Dash - a tu jest bardzo źle. Naładowana agresją rasistka, która bije swoich żołnierzy, drze mordę bez sensu i ogólnie zachowuje się jakby miała beczkę smalcu zamiast mózgu. To ostatnie w sumie jest całkiem kanoniczne, ale pozostałe rzeczy nie. Lojalności w niej tyle co nic - zdecydowanie nie zasługuje na swój element. Prędzej na degradację a nawet na wyrzucenie z wojska i pozbawienie wszelkich honorów. Przy okazji jest rozchwiana emocjonalnie tak, że szkoda na nią patrzeć - tu rozpacza po śmierci Scootaloo a po chwili mówi o zestrzeleniach i tylko to ją obchodzi. Nie powiem, całkiem nieźle mi się ją czytało, ale wynika to z tego że tej postaci ogólnie bardzo nie lubię więc wszelkie jej porażki i pokazy debilizmu (bo trudno nazwać jej zachowanie łagodniej) to balsam dla mej duszy, Jeżeli autorowi chodziło o wykreowanie postaci, której czytelnik ma nie znosić to wyszło naprawdę na medal. 5. CMC - tu potraktujemy łącznie. Najlepiej wypada Apple Bloom, ponieważ nie bardzo się różni od swojej serialowej odpowiedniczki. Jest solidna i twarda jak członek rodu Apple i to jej pasuje. Sweetie Belle z kolei wydaje mi się za bardzo przerysowana i nazbyt wydelikacona. A niektóre jej akcje wołają o pomstę do nieba - szczególnie ta z płaczem.... dobra, do tego jeszcze wrócę. Z kolei Scootaloo pojawiła się, zaczęła powoli być sobą i zginęła. I dobrze, bo też jej nie lubię 6. OC protagonistów - tu wymienię jedynie kilka sztuk, które albo mocno zapadają w pamięć, albo czymś się wyróżniły. Zacznijmy od Dornier Fliegera - kreowany na twardego pruskiego żołnierza świetnie się odnalazł w tej roli i niesamowicie mu ona pasuje. Po prostu widać w nim oficerską stal, która połączona z jego charakterem i specyficznym sposobem mówienia tworzy obraz świetnego żołnierza, bezwzględnie oddanego Księżniczkom. Niestety ten doskonały obraz trochę się zarysowuje, kiedy przenosi się ze stanowiska szefa Luftmare na pozycję kapitana w jednostce prowadzonej przez Rainbow Dash - to wygląda jak porzucenie odpowiedzialnego obowiązku i zupełnie do wcześniejszej kreacji tej postaci nie pasuje. Depicted Picture - szefowa wojsk lądowych o niewyparzonej gębie jest moim ulubionym członkiem sztabu generalnego. Wali prosto z mostu i mówi do rzeczy. Tak naprawdę nie ma o co się do nie przyczepić a jednocześnie każda scena z nią jest zwyczajnie przyjemnością. Digiter von Marder i Ruhisu - tych dwóch trudno opisywać oddzielnie, bo stanowią najlepszy duet w całym opowiadaniu. Różnią sie od siebie niemal pod każdym względem, a dogadują się świetnie, naturalnie z uwzględnieniem solidnej dawki przyjacielskiego bluzgania. Sceny z nimi to zwykle prawdziwa przyjemność. Greenhorn - przydupas Applejack, który z początkowi pi**y na resorach zmienił się w całkiem udanego żołnierza. Ogólnie wszystkie te postaci są wykreowane dobrze. Na pewno lepiej niż kanoniczne. 7. Kwestia rozwoju technicznego - zostało podniesione wiele zarzutów, iż jest on za szybki, że stworzono go z niczego i tak dalej. Generalnie mogę się z tym częściowo zgodzić, gdyż nawet przy finansowym wsparciu Ceśki takie coś wymaga czasu i doświadczenia, a wtopy są nieuniknione. Wydaje mi się, że po prostu naprodukowali za dużo, gdyby to było nieco mniej i armia miała zdecydowanie bardziej ograniczone środki to wyglądałoby to nieco lepiej. W każdym razie po rozmowach z autorem wiem, iż był to skrót literacki - cóż, nie muszę się z tym zgadzać, ale rozumiem zastosowanie takiego chwytu, choć według mnie osłabia on nieco cały tekst. Jednak tego o czym wspominałem wcześniej, czyli posiadania samych najlepszych konstrukcji to przeżyć zwyczajnie nie mogę i mnie to zwyczajnie wkurza. Equestria jest po prostu OP - mają same najlepsze rzeczy a rezygnują z tych gorszych. No i dlaczego? Przecież wyglądałoby zdecydowanie atrakcyjniej, gdyby po drodze skopali jedną, druga czy dziesiątą rzecz. Naturalnie nie tylko oni - Sombria także, chociaż tutaj problem idzie raczej w drugim kierunku - trzymają się z uporem maniaka początkowych konstrukcji i dopiero pod koniec drugiego tomu zaczyna się to zmieniać na lepsze. Dodatkowo Equestria ciągle wpada na coraz to lepsze pomysły - na przykład motyw z Jaskółką ubódł mnie do żywego. Zero problemów, lot testowy idealny, wprowadzamy do produkcji od zaraz. No dajcie spokój.... gdzie wieloletnie testy, gdzie wypadki, gdzie niepowodzenia? Naprawdę, ale to naprawdę tego brakuje. 8. Klimat - dosyć kontrowersyjny punkt, z którym bywa naprawdę różnie i to z wielu powodów. Jedną z nich jest kwestia przeskoków stylu - nie występuje często, ale kiedy jest to wali między oczy z subtelnością godną Cahan (dla niezorientowanych - zerową). Przykładem jest tu scena z rozdziału Big Flak, gdzie panuje "mroźny", ponury klimat, wszystko idzie pięknie, a nagle Big Mac robi rozróbę o efektach iście kreskówkowych (wbicie kuca w sufit, że wystają tylko tułów i machające kopyta) i cały klimat idzie się gonić. Jeszcze gorzej jest w momencie kiedy Sweetie Belle dowiaduje się o śmierci Scootallo - opis jej płaczu może wywoływać jedynie bardzo niepozytywny śmiech (metrowe strugi łez, które biją w twarz stojących obok i ich przewracają, no i wylanie całych "litrów" - no nie wiem, ale tak sądzę, że umarłaby z odwodnienia i to natychmiast). No i jeszcze jedna, która chyba zirytowała mnie najbardziej - Ceśka przybywa do Pferdenstadt, mamy opisy krainy, mamy charakterystykę mieszkańców jako kuców oddanych władczyniom, ale za to niesamowicie dumnych i nagle co? Wszyscy na jej widok padają plackiem na ziemię - totalna czołobitność. Jedna scena niemal całkowicie zrujnowała klimat tej nacji, która dotychczas prezentowała się wzorowo i tego autorowi nie wybaczę. Znacznie częściej niż takie sceny występuje jednak inny problem - oto jest sobie scena X, wszystko ładnie pięknie i nagle niszczy ją użycie jakiego słowa, które nijak do niej nie pasuje - zwykle jest nazbyt eleganckie lub inteligentne. Jak pisałem to występuje częściej i jest strasznie irytujące. Naturalnie są również sceny bardzo dobre - szczególnie widać to w opisach walk, gdzie mimo sporej ilości szczegółów technicznych czytelnik nie zostaje nimi przytłoczony i wciąga się w lekturę jak w bagno. Jako że walk jest sporo, to i z dobrym klimatem mamy do czynienia w miarę często. Jednym z moich ulubionych są fragmenty z Applejack, które jak żywo przypominają film "Stalingrad" (ale tę dobrą, niemiecką wersję!). Wtedy autentycznie możemy poczuć chłód i strach towarzyszący żołnierzom. Mimo wszystko najbardziej klimatyczną sceną pozostaje ta w Hestii. To zostało zrobione po prostu doskonale i to wszystko - od opisów krainy, po charaktery kuców aż do ich reakcji na słowa Celestii. Właśnie czegoś takiego spodziewałbym się w Pferdenstadt (chociaż bardziej stonowanego) a w tej krainie dawnych wikingów.... no coś pięknego. Można było sobie wszystko bez problemu zwizualizować i wręcz słyszeć jak topory walą o tarczę a dookoła rozlegają się wrzaski pijanych krwią najeźdźców. Fenomen. 9. Przeintelektualizowanie - postanowiłem dać temu osobny, choć krótki punkt, ponieważ wydaje mi się to bardzo ważne. Bardzo często, nagminnie wręcz autor korzysta ze słownictwa, które często trzeba sprawdzać po słownikach. Nie mówię że to zła maniera - sam lubię z niej od czasu do czasu skorzystać. Jednak nie należy przesadzać, a tutaj mamy tego zwyczajnie za dużo. To naprawdę potrafi strasznie zirytować. Najgorsze jest jednak to, iż często słownictwem z górnej półki biją postacie, które nijak do nich nie pasują. A czasami to już używają takich archaizmów, które dobrze wyglądałyby używane jedynie przez Lunę - co zabawne, ona mówi w ten sposób stosunkowo rzadko. W każdym razie jest to poważny problem na który warto zwrócić uwagę przy dalszym pisaniu i nieco powściągnąć swoje... upodobania co do używania takich słów. 10. Forma - W poprzednich punktach zasadniczo wszędzie znalazło się coś i do pochwalenia i do zganienia. Ten będzie wyjątkiem, gdyż tu mogę jedynie opieprzać (tak, celowo używam tego określenia, choć powinno być jeszcze mocniejsze) i to srodze. Forma w Kryształowym Oblężeniu jest absolutnie i całkowicie fatalna! Naprawdę nie wiem czym zajmują się tutejsi korektorzy, ale za swoją "pracę" z całą pewnością będą przez wieczność walcowani na piekielnych maglach (religia obojętna)! Na miejscu autora zastosowałbym w stosunku do nich pewną metodę o której śpiewały Elektryczne Gitary - dla niezorientowanych wyjaśniam, iż jest to tak zwana procedura "noga - dupa - brama". I obowiązkowy zakaz powrotu. Literówek nie da się zliczyć, anglicyzmy walą po oczach, stylistyka leży i kona, a składnia czasami jest taka, że mistrz Yoda po spojrzeniu na to popełniłby natychmiastowe samobójstwo. Dodajmy do tego fakt, że stosunkowo często używane są słowa, które w danym kontekście zupełnie nie pasują do reszty treści, bo mają zupełnie inne znaczeni. To się po prostu tragicznie czyta - po kilku pierwszych rozdziałach mój mózg zaczął stosować autocenzurę, bo inaczej nie byłbym w stanie przez to przebrnąć. Ba! Na początku postanowiłem robić sobie prywatną listę zauważonych błędów, ale poddałem się w połowie drugiego rozdziału - w takim tempie czytanie trwałoby przynajmniej rok, o ile nie lepiej. Pod tym względem "Kryształowe Oblężenie" to jeden z najgorszych fanfików jakie czytałem - wielu debiutantów jest w stanie poradzić sobie o wiele lepiej. Tak na szybko mogę wypisać kilka co straszliwszych abominacji - na przykład pisanie "gothca" zamiast "gotka". Albo coś co mnie niemal zadusiło, czyli zamiast "aye, aye ma'am!" dostaliśmy "aj, aj, ma'am". Bolało ją coś, czy jak? Niestety tutaj tych przykładów mógłbym mnożyć na potęgę. Tragedia, dno i trzy metry mułu. Ja bym się coś z taką formą wstydził opublikować nawet na forum, nie wspominając już o druku. Dobra, to by było na tyle tych punktów. Na pewno nie odniosłem się w nich do wszystkiego, ponieważ to trudne przy fanfiku tej wielkości. Bardzo chętnie podejmę dyskusję na temat wymienionych czy niewymienionych cech, wad i zalet "Kryształowego Oblężenia". W każdym razie jak sami widzicie są w nim dobre rzeczy, są również i złe. Niestety te drugie póki co przeważają, ale to jeszcze twór niedokończony, więc jest nadzieja, iż będzie tylko lepiej. Sam pewnie będę czytał dalej - jestem ciekaw kilku zapowiedzianych rzeczy no i mam zamiar dowiedzieć się jak to się wszystko skończy - ogólnie stawiam na zwycięstwo Equestrii, ale mam nadzieję, że po drodze dostaną jeszcze parę razy solidną młóckę. Jak bym to ocenił? Gdybym nie brał zupełnie pod uwagę formy, a tylko pierwsze 9 punktów to wyszłoby, iż to fanfik średni z mocnymi i słabymi momentami. Niestety, nawet doliczając do nich solidną kwerendę źródłową (którą widać, a nie wymieniłem jej, bo świetnie zrobił to Gandzia) i mocny marketing (brak wzmianki z tego samego powodu co wcześniej) to forma robi swoje i kładzie "Kryształowe Oblężenie" na łopatki - na szczęście nie dociska za mocno i jest jeszcze szansa na powstanie - trzeba tylko wykopać niekompetentnych korektorów i znaleźć takich porządnych a wrednych - oni naprawdę pomogą. Dla fanów ocen numerycznych 3/10 (z możliwością solidnego odratowania i podwyższenia, gdyby tylko zrobić coś z punktem 10).
    2 points
  9. Kolejny One-Shot, tym razem coś nieco śmieszniejszego. Discord po reformie, mieszkający w Canterlot. Cóż takiego może się wydarzyć w życiu uwolnionego draconequusa, gdy żyje sobie spokojnie w komnacie obok tych, gdzie sypiają jego dwie dawne przeciwniczki? https://docs.google.com/document/d/1orq8t860uYCd7kxVuioLILn06c_6eGS3yP6WOFYo6qQ/edit Sami zobaczcie!
    1 point
  10. Ten temat kieruję do osób, które ukrywają swoje zainteresowanie kucykami.Jakie były wasze największe wpadki i jak z nich wybrnęliście? No to ja zacznę: Pewnego razu przeglądałem sobie na smartfonie piosenki z MLP. Włączyłem sobie na youtube piosenkę CHS Rally Song (jakoś tak), ale zapomniałem, że nie mam podłączonych słuchawek. Poszło na cały głośnik zdanie Rainbow Dash: "Dziękuje, pani dyrektor Celestio". A ja tylko tak dziwnie parsknąłem. W pokoju były jeszcze z 2 osoby, ale nikt nic nie powiedział. Mam nadzieję, że wyglądało to tak, jakbym coś niechcący kliknął. Dodam, że na pewno wiedzieli skąd pochodzi to imię, bo gdy leciało to w telewizji to mój duużo młodszy brat to oglądał. Innym razem, gdy wyszukiwałem na smartfonie coś w google o kucach, odłożyłem go na chwilę, ale zapomniałem go zablokować. Mój młodszy brat wskazał palcem na wyszukane obrazki i się jakby zaśmiał, a ja na to: "Widzisz różne rzeczy google wyszukuje". Wiele osób pewnie coś się domyśla, ale nigdy nikt nie przyłapał mnie na gorącym uczynku.
    1 point
  11. Mi się zdarzyła wpadka, ale nie z kucami. Prowadzę bloga o motoryzacji. Do swojego profilu na facebooku wpisałam link do bloga. Miałam ustawione na publiczne, że ten link widzi każdy. Byłam święcie przekonana, że nikt mojego profilu na facebooku nie ogląda. Któregoś dnia leżę sobie na kanapie i oglądam Automaniaka. Mój brat wchodzi do pokoju i bierze z szafki skarpetki. Mówi coś takiego: O autach się uczysz?. Ja zdezorientowana patrzę. Mówię nie bo na swoim komputerze mam wszystko. Powiedział mi tak: Podoba mi się twój blog rozwijaj go dalej. I poszedł. Mi się zrobiło gorąco i ze wstydu chciałam pod kołdrę się schować. Potem się zastanawiałam skąd wie o blogu. Przypomniał mi się mój profil na facebooku. Ustawiłam teraz tak, że pozostali członkowie rodziny nie widzą linku. Zapewne zapytacie czemu się tak zachowałam. Jak coś opowiadam w domu co wiem o motoryzacji jest zwykle koniec rozmowy. Wpajano mi przekonania, że kobieta nie powinna się tym zajmować.
    1 point
  12. No tak, ale uważam, że jest on dziecinny nawet jak na swój wiek. Przezież to nie temat o moim bracie. Ludzie ukrywają oglądanie kucyków,bo jest powszechnie przyjęte, że to 'jest nienormalne'. Można mieć w porządku znajomych, ale ich reakcji nie da się przewidzieć. To dlatego (chyba) większość bronych to ukrywa. Boją się reakcji innych i wolą nie ryzykować. Nie chciałem wywołać kolejnej dyskusji na temat:"Po co się ukrywacie?". Tutaj ludzie mieli tylko dzielić się swoimi historiami.
    1 point
  13. Jeśli zabijesz zabójce to liczba zabójców na świecie się nie zmieni.
    1 point
  14. 1 point
  15. Ta gra z kucykami na androida.
    1 point
  16. 1 point
  17. W końcu rozpocząłem swoją serię audiologów https://www.youtube.com/watch?v=_k7xXiWi1dI
    1 point
  18. No i mamy kolejny rozdział Krwawego Słońca. Po raz kolejny dużo akcji i przeżyć. Prawdopodobnie w następnych rozdziałach nieco zwolnimy zarówno z tempem akcji jak i ich wydawania, ale fabuła idzie do przodu. Rozdział III - Wschodzące Słońce Życzę miłego czytania i nie zapomnijcie się podzielić komentarzem!
    1 point
  19. 1. Fallout New Vegas - za dużo wyborów. 2. Dark Souls - za trudne. 3. Far Cry 4 - nie podoba mi się. 4. GTA V - za dużo ludzi to lubi. 5. Tomb Raider - brzydka grafika.
    1 point
  20. Mówiąc to sam pokazujesz, że wierzysz w te stereotypy. Uważasz, że większość na forum to kobiety? Jesteś w błędzie. A więc myślisz, że większość się ukrywa z tym, co lubi? Tez jesteś w błędzie! Oni także kupują sobie koszulki i z nimi łażą. Mój kolega w liceum miał prawie same koszulki z kucami i też żył. Nie wiem ile masz lat, ale zgaduję, ze jesteś w gimnazjum, skoro masz takie kompleksy na punkcie tego co lubisz. Bo w gimnazjum to wyśmieją nawet to, że żyjesz. Naprawdę nie powinieneś się tym aż tak przejmować. Poza tym jeżeli brać stereotypy na poważnie to nawet kobieta, według tego co piszesz, może być "wyśmiana" za oglądanie kuców, bo jest to dla dzieci, a nie dla 20-letnich kobiet.
    1 point
  21. Wracając do tematu braku komentarzy. Zwróciliście uwagę, że zdarza się, iż osoby które z reguły nie komentują dają reputację komentującym. Wydaje mi się, że po prostu takim delikwentom nie chce się pisać komentarzy, a zamiast tego dają reputację pod komentarzem, z którym w mniejszym lub większym stopniu się zgadzają. Tak się zastanawiam, jak przekonać takie osoby do tego aby pisały komentarze, a nie tylko popierały cudzą wypowiedź.
    1 point
  22. Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny. - Tytus Liwiusz Biedniejszy pokorniejszy. - Moja Babcia
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...