Przeczytane.
Fajne iksDe (Nie mogłem się powstrzymać )
A teraz na poważnie. Zmierzenie się ze "Smoczymi Łzami" było wyzwaniem. To opowiadanie nie jest sprintem - to zdecydowanie maraton. Czas na kilka przemyśleń z lektury.
Zacznę od tego, iż jest to opowiadanie nierówne. Zdarzają się momenty, gdzie czytelnik połyka jeden rozdział za drugim pchany gorączkową ciekawością, ale są i takie, przez które przedzieranie się jest... nużące. Niestety autorowi nie udało się zachować równego poziomu. Tyle dobrego, że tych pierwszych jest zdecydowanie więcej.
Strona techniczna... zasadniczo dobra, chociaż błędy się zdarzają. Tu potknięcie stylistyczne, tam ortograf, lub irytujące nadużywanie zaimków osobowych. Na szczęście nie jest ich dużo i na dodatek są sukcesywnie tępione, kiedy ktoś je zaznaczy.
Fabuła - tu z kolei autorowi należy się ogromny plus. W całym, dłuższym od Potopu, opowiadaniu nie występują dziury fabularne. Wszystko jest przemyślane, wydarzenia się zazębiają i są logiczne. Fenomenalna robota.
Opisy - Na poziomie. Zdecydowanie na poziomie. Przeważają dobre i ciekawe, chociaż w momencie kiedy dochodziło do starć było nieco gorzej. Szczególnie widać to podczas finałowej walki, która momentami po prostu się dłuży. Tak więc w tej kategorii mamy zarówno plusy (wszelkie sprawy związane z magią, zielarstwem i alchemią) jak i minusy.
Bohaterowie - tutaj mogę z czystym sumieniem chwalić. Zarówno pierwszoplanowi jak i drugoplanowi są bardzo mocną stroną tego opowiadania. Rymy Zecory wpadają w ucho, charaktery wojskowych pasują do nich, Królewskie Siostry są naprawdę dobre - nie mamy tu księżniczek-idiotek a prawdziwe władczynie. Takie które mają posłuch u swoich poddanych i to słuszny oraz zasłużony. Pojawiający się na kilka rozdziałów Discord jest wspaniały. Złośliwość i chaos wymieszane w odpowiedniej proporcji sprawiają, iż rozdziały z jego udziałem uznaję za najlepsze w całym opowiadaniu. Spike również wypada in plus. Mamy postać znaną z serialu, która jednak przez upływ lat nieco się zmieniła - nie na tyle jednak, by pewne jego cechy zostały całkowicie wytłumione. To wszystko jest jednak przystawką i przysmaczkiem gdyż pojawia się na scenie...
...Keegen. Główny bohater opowiadania. Wielkie, paskudne, wredne, czerwone smoczysko. Kreacja tej postaci jest majstersztykiem. Widać że to smok. Czasami gwałtowny, czasami klicznicznie obojętny, nie cofający się przed użyciem... wszelkich środków dla osiągnięcia celu, no i święcie przekonany o własnej wyższości na nędznymi mlekopijami. Czuć od niego potęgę, czuć siłę starej rasy, która w nim żyje. Jednocześnie jego problemy... psychiczne nadają tej postaci dodatkowej głębi. Trzeba przyznać, iż jego dyskusje z... wewnętrznym towarzyszem są wspaniałe - miejscami gwałtowne kłótnie, miejscami zabójcza złośliwość. To wszystko zbiera się na obraz jednego z najlepiej wykreowanych OC z jakimi kiedykolwiek miałem do czynienia. Chwała Smokom!
Podsumowując - opowiadanie jest dobre choć nierówne. I chociaż nie porwało mnie na tyle, bym głosił jego wielkość na cztery strony świata, to chętnie przeczytałbym kontynuację. I to niezależnie od faktu czy byłaby prowadzone od zakończenia oficjalnego czy nieoficjalnego. Wątki zostały zamknięte, jednak w taki sposób, że pozwalają na ponowne ich otwarcie. Powtarzam - dzikim fanem nie jestem, ale z czystym sumieniem oddaję głos na tag [Legendary]. Za przemyślaną fabułę, za genialnego głównego bohatera i za ogrom pracy jaki autor włożył w opowiadanie. To wyróżnienie jest dla "Smoczych Łez" ze wszech miar zasłużone.