Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. Ohmowe Ciastko

    Co aktualnie czytamy

    Tak? To ja muszę przed końcem roku szkolnego przeczytać Nawałnicę Mieczy. Obie książki. Phi, Grę o Tron przeczytałem w jedną sobotę, to i z tym sobie poradzę.
  2. Proszę, oto kolejny rozdział. Akcja powoli się rozwija. Mam nadzieję, że nigdzie nie zrobiłem zaprzeczeń do tego, co wcześniej napisałem. No i proszę, niech ktoś napisze, czy narracja jest ciekawie prowadzona. Bo fabuła to pikuś.
  3. Przypalony wstał, tak samo jak IBM. Oba humanoidy zostały pokryte srebrną cieczą. Na maga wpłynęła jej większa ilość, a IBM wchłonął większą jej ilość. Po chwili Przypalony był ponownie w zbroi. Zrobił kilka ruchów głową, które spowodowały, że jego kark kilkakrotnie strzelił. -IBM, do kąta i nie wtrącaj się w walkę, bo nie ma powodu, być uciekał stąd, gdy Vieg ma ciągle przy sobie Lessicę. Ale to nadal jest nie fair. Ona jest laską, a ja mam kogo? Przeklęta maszynka, muszę znaleźć jakąś babkę korzystającą z tej samej magii. I taką, która nie uważa mnie za debila marnującego moc. Głęboko westchnął. Czyli taką, która się myli. Powierzchnia areny ponownie zmieniła się w zwyczajną arenę. -Główny młotkowy- jedna z rąk Przypalonego zmieniła się w gigantyczny młotek. Przypalony podskoczył wysoko, po czym zrobił zamach i skierował swój młotek rozmiar XXXXXXL w stronę Vieg'a.
  4. Czyżbym ja dostał jakiś zdolości? Idź i lej, aż się woda w oceanach skończy. Zrobiłem śmiertelnie poważną minę, wskazującą, że mój mózg pracuje na najwyższych obrotach. -Chłopaki, a czemu Bozar był taki spięty, gdy mówiliście? Kobieta go rzuciła i bał się, że inni poznają jego sekret. Miałem nadzieję, że mój lekko rozweselony umysł ułożył idealne pytanie. Choć wiedziałem, że po tym alkoholu może być z nim krucho.
  5. -Lessico, czyżbyś o nas zapomniała? - zapytał się IBM - Nie zapominaj, że mogę stworzyć najrozmaitszą technologię. Sądzę, że mógłbym ci się przydać. Rozumiesz, podsłuchiwanie obywateli w celu zebrania danych, które mógłbym zanalizować. Nie sądzę, żeby stworzenie superkomputera zdolnego to czynić w tamtym świecie było dla mnie trudniejsze, niż dla was pstryknięcie palcami. -Co racja, to racja. No i zawsze można spróbować zmienić go w pół-demona Laplace'a. -Nie, to nie podziała. Nie znalazłem sposobu, by poznać stan całej materii w obszarze poza moją materią modalną, a należy pamiętać, że ludzie to istoty organiczne. Nigdy nie będziemy wiedzieć, co się stanie. Zawsze......... -Ach, Lessica, jedno pytanko - Przypalony przerwał monolog IBM'a - Jak podróżujesz w czasie, to jaka teoria czasu ma miejsce? Bo kiedyś kilkakrotnie się nad tym zastanawiałem, i zawsze dochodziłem do wniosku, że jakakolwiek zmiana przeszłości powodowała to, że nasze losy także się zmienią, przez co przeszłość nie ulegnie zmianie, no i wpadałem w taką pętlę bez końca. Czy raczej starasz się podróżować po innych wymiarach, w których czas pobiegł inaczej? Bo u siebie nie mogłem tego sprawdzić, a w innych absolutach ich Nadzorcy bardzo zazdrośnie strzegli tej wiedzy - nagle ogniki zapłonęły w jego oczach- Ech, odpowiedz mi na to pytanko i kończmy tą przerwę. Może porozmawiamy później? Zapraszam was do mojego Piekła na kawkę i ciasteczka, jak skończymy.
  6. -IBM, czy chciałbyś w to wejść? -Piekielny, ale przecież ty tam nie możesz korzystać z magii- przypomniał mu IBM- Będziesz tam wart tyle, co normalny człowiek. Będziesz miał tylko wiele szybszą regenerację i swoją głowę. -No tak. A gdybym tak z Piekła pokierował dostawami zaopatrzenia dla Vieg'a? Pomyśl: tworzysz roboty, które powinny tam działać, oraz masę ładunków wybuchowych. Wysyłamy roboty, one zbierają tych, którzy zasługują na dalsze życie i wyrzucają ich gdzieś w bezpiecznym miejscu. Tamtych kretynów zabierają na moje pola ciasteczek. Sumienia czyste, oni mają status zmarłych. -Piekielny, i właśnie dlatego nienawidzę tej formy, prawie bez możliwości korzystania z SI. -Moja wina, że masz tak powolny transfer? To ty zajmujesz się tutaj technologią. -Też prawda-niewiadome jakim sposobem, lecz na obliczu IBM pojawił się wyraz zamyślenia- A pomyślałeś, by zrobić replikanty, które podstawi się za nich? Dorzucą nas do swoich partii, powoli wyniosą na górę, a potem przejmiemy władzę. -To chyba byłby dobry pomysł. Co o tym myślicie?
  7. -Wyczuwam ukrytą zachętę do uwolnienia jednej z forem twojej Lessici, wybacz, ale mogłem się pomylić przy wymowie, z pułapki czasu, milordzie?- kulturalnie upił maciupeńki łyczek-Dobrze, niechaj tak się stanie. IBM, czy mógłbyś?- skinął delikatnie głową. W powietrzu pojawił się portal, z którego wyleciała samodzielna zbroja z damą w środku. -IBM, niegrzecznie- Przypalony od razu się odezwał- Powinieneś wypuścić damę i przebrać się w coś gustowniejszego. IBM stanął na ziemi, otworzył się, wypuszczając towarzyszkę Vieg'a. Gdy już się zamknął, pojawiło się na nim ubranie identyczne do tego, które nosił Przypalony. Z ziemi wyrosły kolejne dwa fotele. Przypalony wstał i podszedł do jednego z nich, tego naprzeciw na którym usiadł IBM. -Czego byś się madam napiła?- zapytał się Lessici.
  8. Obaj magowie w spokoju się posilili. Przypalonego wciągnął kotlet, a Vieg'a jego sushi. Gdy Przypalony zobaczył, że Vieg skończył, wstał. Nagle całe podłoże pokryło się srebrną cieczą, tak samo jak leżak Vieg'a. Srebrna ciecz okryła także Przypalonego, który wystawił swoją lewą dłoń wierzchem do góry, gdzie od razu pojawiła się kulka cieczy. Na całej arenie zaczęły rosnąć kształty z cieczy. Widzowie wstrzymali oddechy, czekając na atak, jaki planuje mag. Nagle ciecz trzymana na dłoni stężała. Została z niej stworzona....... filiżanka herbaty, jeszcze parująca. Od tamtego przedmiotu zaczęły się zmiany. Najpierw na Przypalonym pojawiło się eleganckie ubranie. Plaża zamieniła się w elegancki, drewniany parkiet. Dziwne kształty zmieniły się w najrozmaitsze rzeźby, takie jak Myśliciel oraz Dyskobol. Część z nich zamieniła się w sztalugi, na których były położone najrozmaitsze obrazy, od plenerów, do psów grających w pokera. Leżak Vieg'a zamienił się w fotel, stojący przed stolikiem. Po przeciwnej stronie pojawił się identyczny fotel, na którym usiadł Przypalony. Upił odrobinę parującej cieczy. Identyczna filiżanka stała przed Vieg'iem. -Nie martw się, umiem też tworzyć materię organiczną. To drewno to tak naprawdę syntetyk, ale herbatka jest identyczna z naturalną. I nie martw się, że później się zmieni. Po przemianie w substancję organiczną, niestety, traci swoją moc. A tak swoją drogą, to moc w niej zawarta jest bardzo pożywna- upił kolejny łyczek- To o jakim kulturalnym temacie porozmawiamy? Bo sądzę, że widzowie jeszcze kilka minut z nami wytrzymają.
  9. Odstawiłem przed siebie pusty talerz. -O słodka stali, Mike, jeszcze choćby gram czegokolwiek, a się ze mnie wyleje- spojrzałem się na niego- Ale dobra. Na pohybel kretynom niszczącym holodyski- wzniosłem toast.
  10. -Niezły pomysł. Zbroja spłynęła z Przypalonego, zostawiając go tylko w spodenkach. Powierzchnia całej areny zamieniła się w srebrną ciecz, lecz żaden z magów nie zapadł się. Po chwili stężała. Zamiast normalnej, uklepanej areny była plaża, otaczająca niewielki zbiornik wodny pośrodku areny. Obok przypalonego pojawił się koc oraz lodóweczka turystyczna. Z jej środka wystawały butelki z wodą oraz sokami. Mag delikatnie wystawił dłoń do przodu. Po chwili pojawiły się na niej okulary przeciwsłoneczne, które założył na oczy. Położył się na kocu. -Niby nie jestem zmęczony, ale przerwę można zrobić- mag pstryknął palcami. Obok Vieg'a pojawił się prostokątny kawałek szkła- Jeśli chcesz coś zjeść, to wpisz tam tego nazwę. A, poczekaj, czy znasz alfabet łaciński? Dobra, zawsze możesz powiedzieć nazwę. Jeśli powie, że nie ma tego w bazie danych, to podaj jakieś namiary na miejsce, z którego pochodzi. Jeśli chodzi o gotowanie, to IBM łatwo uczy się nowych przepisów. Obok niego pojawił się typowy talerz z kotletem schabowym i frytkami. Mag się położył, wbijając palce pomiędzy piasek. Obok niego wyrosła mechaniczna dłoń, sterowana przez niego, którą zaczął się karmić.
  11. Ohmowe Ciastko

    Moja Mała Incepcja - Zapisy

    Imię: Wood Iron Rasa: Jednorożec Wiek: 20 lat Wygląd: brązowy jednorożec o przeciętnej budowie ciała, z średniej długości grzywą koloru żelaza. Jego CM jest drzewo z żelaza Charakter: Nie za pewny siebie, boi się porażki. W czasie snu jest ogólnie super. Zajęcie: Obróbka metalu i drewna. Taki cieśla i kowal w jednym kucu. Historia: Życie Wood'a nie było trudne, lecz też nie należało do najłatwiejszych. Jego ojciec pracował w tym samym warsztacie, który niedawno oddał mu. Jego matka byłą kochaną matką, która zawsze go pocieszała. Lecz w jakiś sposób stało się tak, że jest bardzo nieśmiały, niepewny siebie oraz bardzo skryty, przez co nie był lubiany przez inne źrebaki. Często widział on, jak inne źrebaki bawią się w rycerzy i herosów, lecz nigdy nie został zaproszony do zabawy, nawet po tym, jak przygotował zabawkowe miecze dla wszystkich. Przez to skrył się w świecie marzeń sennych. W nich mógł być tym, kogo by tylko sobie wyobraził. Raz śnił nawet o tym, że zmienia się w postacie z swoich poprzednich snów. Lecz sprawiło to, że jeszcze bardziej odizolował się od innych. W szkole siedział i czytał książki, gdy inne źrebaki bawiły się. Dopiero Wing Hoof, pegazka w jego wieku, przywróciła go w pewnym momencie do społeczeństwa. Jak to często mówiła, zobaczyła, że jest on totalnie aspołeczny, a ona lubi wyzwania, więc podjęła się naprawy jego stosunków z społeczeństwem. Uważał ją za swoją przyjaciółkę. Niestety, miał pecha- gdy oboje mięli 13 lat jej rodzina przeniosła się do Cloudsdale. Przez jeszcze jakiś czas wysyłali do siebie listy, jednak stawały się one coraz rzadsze, aż w końcu klaczka przeniosła się jeszcze dalej, a Wood całkowicie stracił chęć do pobytu z innymi. Kolejny tydzień od feralnego listu spędził w łóżku, schodząc z niego tylko z potrzebami cielesnymi. Siódmego dnia został porwany! Ktoś wszedł do jego pokoju, założył worek na jego głowę, po czym przeniósł go na wóz, który wywieźli go bardzo daleko. Gdy poczuł ciepło ogniska ktoś zdjął worek z jego głowy. Tym kimś okazał się Iron , jeden z najsilniejszych kucyków w miasteczku. Był on razem z kolegami na kempingu w lesie, gdy dowiedział się, że dostał list od Wing(Jak się Wood później dowiedział, on się w niej podkochiwał). Poprosiła go, żeby w razie takiego wypadku zmusił go do pobytu z innymi. Kolejny tydzień spędził w lesie. Nie uciekał, ponieważ tylko teren dookoła obozowiska i jeziora, nad którym było umieszczone, był chroniony magią. Była jeszcze pewna ścieżka, lecz nikt nie chciał mu powiedzieć, gdzie ona jest. Nawet jej szukał w czasie wolnym od zabaw, lecz nigdzie nie było śladów ruchu. Po tym tygodniu poczuł, że w ograniczonym stopniu czuje radość, gdy jest z innymi. Przez pewien czas umiał bez problemu czerpać radość z pobytu z innymi. Oczywiście nie zmieniło go to całkowicie, jednak zaczął być akceptowany przez innych. Gdy miał 18 lat jego ojciec oddał mu swój warsztat, a sam przebranżowił się. Okazało się, że ojciec Iron'a potrzebuje jakiegoś artysty. W zamian przysłał do Wood'a Iron'a. Jak to im mówili, młodzi nie powinni być spowalniani przez stare próchno. Przez kolejne dwa lata oba zakłady funkcjonowały praktycznie obok siebie, tworząc dla siebie konkurencję. Cała czwórka się śmiała z tego, jednak obie dwójki chciały być najlepsze, co motywowało Wood'a i Iron'a do ciężkiej pracy, która dawała efekty. Ich talenty stawały się jeszcze lepsze: Wood coraz lepiej obrabiał drewno i metal, a Iron miał coraz większe przeczucie, gdzie może znaleźć odpowiedni materiał. Całkiem niedawno do miasteczka wróciła Wing, razem z swoim partnerem. Już w pierwszej rozmowie powiedziała mu, że on jest na razie jej ogierem(tak, wiem, brzmi to co najmniej dziwnie. Chodziło mi o taką ich wersję chłopaka). Wood szybko przemyślał to, co wcześniej czuł do niej. Uznał, że chyba ją kocha. Iron, który już wtedy zdążył zainteresować się inną klaczą, poradził mu, żeby zrobił coś odważnego, zanim okazja ucieknie od niego. Ale on nie wiedział, co powinien zrobić. Starał się traktować ją jak przyjaciółkę. W nocy, która wszystko zmieniła, śnił, że jest sobą, choć był wiele potężniejszy od siebie. Upodobania: Lubi: pracować w ciszy, czekoladę, zapach rozgrzanego drewna, śnić, rozmawiać z podobnymi do niego. Nienawidzi: kretynów, drzazg, gdy inni się przechwalają Co go przeraża: że Wing powie mu, że chce się ożenić z swoim ogierem; że wszyscy go znienawidzą.
  12. Przypalony szybko przywołał sobie dane z zbroi. Cudem starczyło materii, by uchronić go od większych obrażeń. Większych, znaczy się takich, których regeneracja trwałaby powyżej minuty. Zbroja wchłonęła maskę w celu regeneracji siebie. Przypalony wytarł ręką krew, która zaczęła cieknąć z wargi. -Szlag, dobry jesteś. Tak materializować nowe twory. Nie ma co, respekt- pokazał mu, że szanuje go jako przeciwnika- Mam nadzieję, że ty mnie nie niedowartościowywujesz. Podłoże na głębokości kilku centymetrów zmieniło się w srebrną ciecz. Kierowała się ona w stronę, przy okazji wyrównując każdą nierówność podłoża. Przypalony przywołał nowsze dane. -Cholera, może nie wytrzymać kolejnego ataku- powiedział cicho do siebie. -Tak to jest, jak korzysta się z normalnej materii- odwarknął mu hełm, który pojawił się nagle na jego głowie. -Czyli jednak jesteś. Idealnie. Przygotuj materię super-gęstą. Ale przypilnuj, żeby nie zrobić mi tutaj czarnej dziury. -Rozkaz. Spomiędzy elementów zbroi zaczął wypływać cień, który materializował się obok. Po chwili znikł. Krył pod sobą kostkę lśniącą metalicznym blaskiem. Bardzo szybko jej powierzchnię zaczęły oblepiać ziarnka piasku, a światło w jej okolicy jakby leciało w jego stronę. Przypalony usiadł na kostce. -Klonujesz się? Nieładnie. Ale ja takich sztuczek jeszcze nie umiem. Co prawda IBM mógłby zrobić kopie mnie, ale to jest niehumanitarne. Co ja bym z nimi zrobił? Bo ich wyrzucenie byłoby nieetyczne. Poklepał kostkę. -Ale na szczęście mam ją- wstał-ale niech ona sobie poczeka. Nie ruszaj. I tak ma w sobie nadajnik od IBM'a. W razie czego i tak wróci do mnie. Jeśli byś ją przemienił, to ta przemiana też nie będzie za stabilna. Ot, taka materia z duszą, rzeknę. I bardzo wybredna jeśli chodzi o osobę, która nią manipuluje. Z pleców maga wyrosły dodatkowe ręce. Po chwili każda nowa ręka trzymała dubeltówkę. Łącznie dawało do 30 luf. -Jak się uprę, to też potrafię- ręce zostały wchłonięte przez zbroję- Ale tak byłoby nudno. I ciężko manipulować naraz 30 kończynami, nawet gdy jest się wspomaganym przez superkomputer. Stał przez chwilę zamyślony. -Mam! Podniósł rękę, jak dyrygent, czekający na moment kulminacyjny. Z podłoża pod Vieg'iem wyrósł słup srebrnej cieczy. Gdy był wysokości Vieg'a runął na niego. Ciecz stężała w formie zbroi, podobnej do tej, jaką miał Przypalony. -Masz chorobę lokomocyjną? Mag opuścił dłoń. Zbroja wystawiła dłonie jak do stabilizacji. Nagle ponownie uniósł dłoń. Zbroja z Vieg'iem wzniosła się na wysokość kilku metrów. Przypalony zaczął machać palcem bez ładu i składu. Raz kręcił nim ósemki, by po chwili zatrzymać go i zacząć robić kwadraty w drugą stronę, po czym nagle przybliżał go do ziemi tak blisko, że aż musiał przyklękać. A zbroja z Viegiem grzecznie słuchała się tego, co jej rozkazywał. -Możesz wymiotować. Od razu przerobi wymiociny w materię- powiedział do mikrofonu, który miał w swoim hełmie. Vieg usłyszał go u siebie. Przypalony wiedział, że nawet jeśli nie spowoduje u niego wymiotów, to zmysł orientacji przestrzennej u Vieg'a po takiej przejażdżce będzie prosił o ukojenie cierpień w postaci walnięcia się na ziemię. A Vieg nadal latał, jakby chaos kierował tą zbroją, a nie inteligentna osoba.
  13. Kiedy ja ostatnio potrzebowałem spać? Chyba to było pierwszej nocki w moim absolucie. Pomasował ranę po łyżwie i miejsca uderzeń. Choć jego regeneracja była bardzo szybka, to taka zabawa mogła go poważnie uszkodzić. Przynajmniej IBM nie interweniuje. I tyle dobre. Wzruszył ramionami czując ból z szybko leczonych uszkodzeń. -Walczymy, kto będzie mógł korzystać z większej ilości broni? Podłoże dookoła Przypalonego zmieniło się w srebrną ciecz, która powoli okryła go. Po stężeniu przybrał formę zbroi podobnej do tej poprzedniej latającej. W wielu miejscach miała matowe szkiełka, które na pewno nie były dla ozdoby. Mag wniósł się na trzy metry do góry. -Czy mógłbyś policzyć moje bronie? Za magiem, w powietrzu, pojawiły się pionowe runy. Przypalony wzniósł się odrobinę do góry, po czym wyłączył turbinki, które go unosiły. Następne wydarzenia potoczyły się w przeciągu sekundy bądź dwóch. Przypalony dotknął nogami do run. Rozległ się trzask, jakby ładowania broni energetycznej do wystrzału, po czym mag w zbroi pędził z niewiarygodną prędkością w stronę swojego przeciwnika. Wylądował jedną nogą tuż przed nim, a kolanem drugiej podbił go do góry. Ponownie rozległ się dźwięk. Vieg poczuł, że broń ma na celu tylko nadać ciału, które dotknie, energię kinetyczną, która odpycha je. Jeszcze jak Vieg podlatywał do góry Przypalony wyskoczył do góry, oczywiście za pomocą broni kinetycznej, po czym łokciem uderzył w lecącego Vieg'a, który poczuł, że teraz leci w dół. Nad głową Przypalonego pojawiły się runy, od których za pomocą rąk się odbił. Gdy dogonił Vieg'a włączył na chwilę turbinki, po czym uderzył w niego klatką piersiową. Obaj magowie odlecieli od siebie, choć Przypalony szybko wyhamował turbinkami. -Ja naliczyłem 5, z czego 4 się dublują!- krzyknął do nadal lecącego Vieg'a, który czuł się, jakby został wielokrotnie uderzony przez kulę do wyburzeń. Przypalony czuł, że gdyby nie zwiększona twardość kości spowodowana przez tysiące złamań, to byłby teraz workiem na mączkę kostną. Mogłeś napisać, że wąż nie był jadowity. Raczej większość ludzi jest przyzwyczajona, że wąż gryzący=jadowity.
  14. Wiedział, że na unik przed wężem nie ma szans. Teoretycznie mógłby przyśpieszyć samego siebie, ale nie wiedział, czy zdoła utrzymać czar w tak wielkiej bliskości do obiektu zatrzymanego w czasie. A poza tym leżał na lodzie, co było spowodowane przez nagłe zatrzymanie się deski. Na moment przed ugryzieniem zdążył aktywować inną magię. Wąż go ugryzł, co tylko przydało mu sił. Powoli wstał. Nie martwił się, że poślizgnie się na lodzie. Jego buty były antypoślizowe. -Ech, szkoda, że nie powiedziałem ci, że znam jeszcze kilka takich magii, między innymi magię trującego smoka. Ale dobra, co było, to było. Klasnął w dłonie. Lód nagle odzyskała swój normalny nurt w czasie, jednak zanim Vieg poczuł to, Przypalony przemienił go w srebrną ciecz, która zmaterializowała się w formie piasku. Gdyby widzowie nie widzieli tego, co działo się wcześniej, mogliby przysiąc, że arena nic się nie zmieniła. A Vieg stał jak dziwak w łyżwach na piasku. Przypalony klasnął. -Leniwe tworzenie:łóżko! Vieg poczuł, że podnosi się, a ziemia pod nim traci stabilność. Przewrócił się. Plecami nie poczuł twardej ziemi a najmiększy materac, jaki można było tylko znaleźć.. -Dobranoc- powiedział Przypalony podchodząc do niego- Zaśpiewać ci kołysankę? Vieg poczuł, jak sen chce porwać jego świadomość z areny, zostawiając ciało na wygodnym, ciepłym, milusim łóżku.
  15. Mag się wkurzył. Nagle jego ciało zyskało barwę metalu, który powoli rozgrzewał się do czerwoności. Przez wzór metalu można było myśleć, że jego skóra zamieniła się w łuski, jak naprawdę było. -"Zamień skórę w łuski, a niech twoje wnętrzności będą takie, jak smoka, który cię uczył." Tak brzmi dewiza jednej z wielu magii, które znam. Możesz wierzyć bądź nie, ale na ślad tamtego świata natrafiłem, gdy oglądałem pewne anime. A ta magia to synteza dwóch takich magii- zrobił kanciasty krok do przodu. Trzask szkła był aż nadto słyszalny- A tą formę tamtej magii nazwałem magią rozżarzonego smoka metalu. Dookoła niego buchnęły płomienie, które jakby były manifestacją bólu, który spowodowało szkło. Okruchy szkła wyszły spomiędzy łusek na jego ciele, po czym rozleciały się na wszystkie strony. Nagle Przypalony odzyskał swój normalny wygląd. -Ale nie zamierzam całkowicie kopiować tamtej magii. Może spróbujemy teraz czegoś mojego?- wystawił rękę w bok. Po chwili pojawiła się tafla cieczy, która przybrała postać deski surfingowej. Mag stanął na niej. Jego zbroja roztopiła się i ponownie stężała w formie krótkich spodenek w kwiecisty wzór. -Umiesz pływać? Nagle ziemia dookoła obu magów zapadła się. Dziury szybko wypełniła woda, której poziom wznosił się nawet po zamoczeniu stóp obu magów. Po chwili woda była już po kolana Vieg'a, a Przypalony nadal na coś czekał. Tym czymś okazała się fala wysoka na dwa metry, która pojawiła się tuż za Vieg'iem, i najpewniej miała krążyć dookoła areny. Po chwili fala porwała Przypalonego, który cieszył się z surfingu jak małe dziecko z lodów. A Vieg patrzył, jak niechybnie niedługo ściana wody sprawi, że znajdzie się pod powierzchnią wody.
  16. Na szczęście jeszcze przed zabraniem go z energetycznego Inferno zdążył przemienić trochę energii w materię, którą zmaterializował w postaci pierścienia na palcu. -Smacznego- ściągnął pierścień, który zaczął przeżuwać- Mmm, smakuje jak chili. Przełknął. Przyjął sporą dawkę mocy, choć liczył, że uda mu się jej zdobyć więcej. -Przebywanie w światach podobnych do tego Inferno to dla mnie żadna nowość. I wiesz, co jest najlepsze? Ta energia często jest bardzo uniwersalna- nagle zauważył, że nie ma przy nim jego miecza- Szlag! Przyklęknął na ziemi z rozpaczy. -A on był taki fajny! Mój kochany, gdzie ty jesteś? GDZIE!- krzyczał do siebie. Uderzył się w głowę- Weź się w garść i przestań zachowywać, jakbyś znał tylko ekstremalne uczucia. Powoli wstał. Można było zauważyć, że kropla srebrnej cieczy skapnęła z jego dłoni. -Szkoda, że tak łatwo mogłeś zmanipulować czystą materią. Powinienem prędzej zamienić ją w coś. No cóż, jak to mówią, gapowe się płaci-uśmiechnął się dziarsko- Może zrobię coś klasycznego? Klasnął dłońmi, po czym przyłożył je do ziemi. -Gniew jaskiń! Z podłoża pod kątem zaczęły rosnąc stalagmity. Było widać, że połączą się w puncie, w którym stał Vieg. Nigdzie nie było widać wpływu cieczy. Mag użył po prostu magii.
  17. Wybuchy na powierzchni cieczy całkowicie zaskoczyły Przypalonego, którego wybuchy odrzuciły i odłączyły od większości tarczy. I tak sobie leciał do tyły, aż doleciał do bariery. -Ups. Przeleciał poza barierę, która stała się nieprzeźroczysta. Vieg stał na polu bitwy sam. Nagle od strony bariery zaczęły rosnąć kolejne, oddalone od siebie o kilkadziesiąt centymetrów, aż do Vieg'a, więżąc go. Widział, że stumetrowa figura nie została przez nie uszkodzona przez bariery, lecz inne przedmioty poczuły na sobie ich wzrost.
  18. Osiem wyrzutni wystrzeliło w jego stronę, a on nawet się nie przejął. Ziewnął, jedną ręką zakrywając usta, a drugą wystawił przed siebie, jakby chciał zatrzymać nadal lecące rakiety. Srebrna ciecz utworzyła niewyobrażalnie cienką tarczę przed magiem. Pociski uderzyły w nią, lecz zamiast wybuchnąć, zostały przez nią wchłonięte. -Mówisz, że zamieniłeś energię w materię? A próbowałeś kiedyś zmienić materię w energię? Wyciągnął miecz w ziemię, po czym wbił go w ziemię. Najpierw w podłożu wytworzyły się niecki, z których środków wystrzeliły w stronę Vieg'a pioruny.
  19. Ohmowe Ciastko

    FOL czy POZ - reaktywacja

    A teraz może przestańmy oceniać innych po przynależności do obozów, a zacznijmy wymyślać kolejne argumenty, bo ten temat powoli schodzi na "Hejtowanie się osób po przeciwnych stronach barykady- FOL/POZ edition".
  20. Ohmowe Ciastko

    FOL czy POZ - reaktywacja

    No co ty nie powiesz, Sherlocku? Ej, a dlaczego tylko ty? Ja też jestem wyjątkowy! Ja też chcę być na podsłuchu! Coś nie sądzę, byś miała taką okazję. Twoje argumenty będą rozbijały się na rafie jego fanatyzmu. I na odwrót.
  21. Ohmowe Ciastko

    FOL czy POZ - reaktywacja

    Szlag, chyba wpadliśmy. Poczekaj chwilkę, zaraz włączę autodestrukcję podsłuchów. I uważaj: mam nagrania, jak śpiewasz pod prysznicem i jestem gotów wypuścić je w świat! A to tak, by trochę rozładować tutejszą atmosferę, bo zaraz będziecie lecieć na siebie Bezi z pięściami i Eliza z paznokciami.
  22. Przypalonemu zaczęło w duszy grać. Przeklęte zmiany nastroju. A pomyśleć, że uważałem je za domenę kobiet. Mag zaczął ruszać ręką jak dyrygent. Nagle powierzchnia całej podłogi, a po krótkiej chwili także ścian, utonęła pod srebrną cieczą, która falowała w rytm ruchów ręki maga. Mag pojedynczo zamykał każdy portal, aż został tylko ten na podłodze. Dla pewności sprawdził, czy na pewno blokady dobrze trzymają. Skierował miecz na jedną ścianę, po czym uderzył w nią wiązką pioruna. Nie przebiła ona blokady. Jak się przebiją, to i tak byłbym w głębokim dołku. Włożył miecz po pochwy na plecach, po czym zaczął biec w stronę portalu, do którego wszedł Vieg. Tuż przed nim była kałuża srebrnej cieczy, w której, nadal w biegu, zanurzył dłoń. Wskoczył przez portal.
  23. Ohmowe Ciastko

    FOL czy POZ - reaktywacja

    Hitler też zrobił dla swoich przeciwników taką noc. Master, albo jesteś cudotwórcą, albo gadałeś na ten temat z Lauren Faust, albo masz portal do Equestrii. Jeśli prawdą jest to ostatnie, to powiedz o tym. Przecież my, całe złe FOL, musimy się dozbroić, by móc was, biedne POZ, poranić.
  24. Zbroja zaczęła zmieniać się w ciecz, która skierowała się do kabiny Przypalonego. Po chwili maszyna się otworzyła i wyrzuciła maga na zewnątrz. Jeszcze w powietrzu turbiny w okolicach dłoni i na stopach zaczęły działać. Unosił się niecały metr nad ziemią. -IBM'a tylko ci przedstawiłem, choć skoro chcesz- cień wypłynął z zbroi Przypalonego i połączył się obok niego- To ci go mogę dać. Obok maga pojawiła się identyczna zbroja do jego, lecz ta miała zamiast ciasteczek gęsto pisane IBM. -Tak?- rozległ się głos. Był on stereotypowym głosem kamerdynera- Znowu ten głos? -Chyba tamta pani jest do ciebie podobna. Czy mógłbyś zaprosić ją do tańca? -Jak chcesz. Obaj wznieśli się w górę. Przypalony zrobił kółko wzdłuż ścian pomieszczenia, a IBM rozejrzał się po arenie. Mag skierował się w stronę szepczącego Vieg'a, a IBM szybko podleciał do maszyny i nabił ją na swoje ręce. -Organiczna trucizna i silne wyładowania elektryczne. Przypalony, czy na pewno masz wszystkie lacrymy smoczych zabójców z Fiore?-rozległ się głos wewnątrz hełmu maga. -Bardzo zminiaturyzowane, ale tak. Robot rozpłynął się, a z powstałej cieczy uformowała się włócznia. IBM rzucił nią w stronę Przypalonego. Wraz z dotknięciem powierzchni zbroi włócznia rozpłynęła się po jej powierzchni. Jeszcze przez chwilę po jej powierzchni tańczyły wyładowania, lecz kierowały się one w stronę dłoni maga, aż całkowicie znikły. Za to w jego dłoni pojawił się cukierek, wyglądem podobny do czerwonego kryształu, którego zjadł. -Lubisz ciemność i światłość? To jak poradzisz sobie z piorunami? Jego ręka pokryła się warstewką cieczy, która spłynęła w dół tworząc miecz. Na jego powierzchni tańczyły płomienie oraz pioruny. -Wielce dziękuję ci za magiczny prąd. Tylko taki mogę zmieniać w magię potrzebną do zasilenia lacrym. Pewnie podziała krótko, ale warto z niego skorzystać. IBM w między czasie wzniósł się w górę i przeanalizował sytuację. Bransoleta z jego nadgarstka oderwała się i poleciała za Lessice, gdzie rozłożyła się w wielki portal. IBM skierował się w stronę Lesicci. Tuż przed nią otworzyła się. Był pusty. Cały lot był tak wymierzony, żeby Lessica idealnie wpadła do środka zbroi. W momencie, gdy IBM zamknął się z Lessicą w środku, wleciał przez portal, który od razu znikł. -Walczmy samodzielnie. Obecnie twoja towarzyszka, wraz z jedną kopią IBM'a jest w wymiarze, w którym właściwy IBM praktycznie zatrzymał czas. Nawet gdyby jej czas reakcji wynosił tyle, co czas Plancka, to i tak nawet najmniejszy ruch będzie dla niej trwał wieczność. Ale obiecuję, że jeśli wcześniej nie ucieknie, to wypuszczę ją, jak skończymy. Choć kto wie? Może dla ciebie wyciągnięcie jej to jak skinąć palcem? Niby zabezpieczyłem tamten wymiar mojego Absolutu, ale jednak twoja magia może być wiele potężniejsza od mojej? Jego zbroja rozpłynęła się i spłynęła do gleby. Przypalonemu została tylko lekka zbroja, która choć kunsztowna i rozmyślna, miała za zadanie tylko chronić. Zgrubienie na przedramieniu mogło być groźne, lecz na razie wyglądało tylko jak część zbroi. Mag ruchem dłoni zachęcił Vieg'a do ataku na niego.
  25. -To nie ja zabiłem, ale zaraz popełnię na tobie czyn karalny.
×
×
  • Utwórz nowe...