Wpis # 9
Kolejny beznadziejny dzień. Początkowo wszystko było dobrze. Zjadłam smaczne śniadanie, ale ku mojemu zdziwieniu nie otrzymałam deseru. Bardzo szybko uświadomiłam sobie, że Bon Bon ma dziś zrobić jakieś cukierki. Wyjątkowa okazja - urodziny Księżniczki Twilight Sparkle. Poproszona o pomoc, wybrałam się do rodzinki Apple, nucąc pod nosem piosenkę: "a gdybym była człowiekiem, to co byś powiedziała...".
Po powrocie i kilku godzinach pracy - komponowania nowego utworu, z okazji wspomnianych urodzin, usłyszałam pukanie. Tak długa cisza nigdy nie zwiastowała niczego dobrego. Nagle Bon Bon wrzasnęła LYRA!!! Wparowała do mojego pokoju i darła się jak opętana, jakby Discord ją opętał i kręcił jak wskazówkami zegara po podłodze!
Wysłała mnie po jabłka. Miało być 10, to było 10, ale mamrotała tak, że nie dosłyszałam, że chodzi o kilogramy, a nie sztuki. Wielkie mi halo... "Bo cukierków zabraknie". W takim razie, niech sobie idzie i sama przytarga te 10 kilo. Nie chciała iść. Cukierki miały być idealne, dla idealnej klaczy. Ozdoba idealnego tortu, z okazji idealnej okazji. Mimo, że to moja najlepsza przyjaciółka, czasami nie rozumiem jej zachowania.
Swoją drogą, to cukierki miały zdobić tort, a nie tort cukierki.