Kangur - no to cieszę się że pomogłem, a jak planujesz takie krótsze włosy to spokojnie Ci jedno opakowanie starczyć powinno, tak myślę. A jeszcze w sumie, po każdym rozjaśnianiu polecam nałożyć jeszcze odżywkę na włosy, taką spłukiwaną, ale nie na parę minut, a pochodzić z nią na głowie po domu z pół godziny, czy dłużej i dopiero spłukać. Ano i wiadoma rzecz, jak rozjaśniasz włosy świeżo umyte to lepiej je chwyci ten rozjaśniacz, ale i bardziej zniszczy, za to lekko tłuste mają taką naturalną ochronę.
Chociaż ja to osobiście np. widząc na opakowaniu, żeby coś trzymać od 20 do 40 minut na lajcie chodzę z tym na włosach przez godzinkę minimum, ale moje włosy są strasznie oporne na cokolwiek. Pisklakozaur - jeśli masz takie ciemne włosy to z doświadczenia wiem, że jak nałożysz na to czerwoną farbę to szanse są że najwyżej chwyci Ci odcień lekko czerwonawy, ale intensywna czerwień to to nie będzie. W tym wypadku też trzeba najpierw rozjaśnić to pasemko, a potem nałożyć farbę.
Z tym, że tak, pasemek jako takich to ja sobie nie robiłem, ale tak, ogółem kombinuj jak to rozdzielić od reszty tak by tylko ono zmieniło kolor. Znajomi różnie tworzyli, np. zabawa z czepkiem kąpielowym i otworem w tym, przez który przekładało się tylko te włosy do pomalowania. Albo po prostu spinasz wszystkie tak by nie przeszkadzały, a zostawiasz oddzielone to pasmo. Ogółem do tego na ramiona jakiś ręcznik, czy koszulka na ramiona, którą można spokojnie upaćkać i w razie czego spisać na straty, ale to chyba akurat nie jest nowość.
No i tak, bierzesz sobie rozjaśniacz, patrzysz po instrukcji z opakowania (tu też polecę ten z Joanny), myślę że jedno rozjaśnienie wystarczy. Nakładasz na to pasemko, czy palcami w rękawiczce, czy pędzelkiem, czym tam wygodniej, byle tylko równo po całości pasma. Trzymasz ile tam trzeba, spłukujesz to z niego. No i masz blond pasmo.
To teraz zabierasz się za kolor. Kupujesz czerwoną farbę (czerwień ma to do siebie, że nawet jak jest z tzw. trwałych kolorów to i tak będzie się lekko spłukiwać zawsze, od razu uprzedzam. Te z Joanny odcienie czerwieni się wyjątkowo szybko spłukują, bo miałem "Soczystą Malinę" ale np. wiem, że Syoss i Palette (koło 10-12 zł? Nie pamiętam już) mają mocniejsze farby, ale też się będą trochę wypłukiwały na pewno, więc nie wiem, czy nie lepiej wybrać opcję tańszą i częściej poprawiać).
Plusy: dostępność farb (większość drogerii, Palette to chyba znajdziesz wszędzie, w zwykłych marketach też), cena nie jest strasznie wysoka, kolor trzyma się dłużej
Minusy: Mocniejsza farba bardziej niszy włosy, a kolor i tak nie jest całkowicie trwały, poza tym spory problem z przechowywaniem resztek, więc pewnie by się sporo tego marnowało.
Możesz równie dobrze użyć tonera czy pianki, szczególnie jak chcesz mieć mega intensywną czerwień. I w sumie nie wiem, czy nie lepiej tak, bo z tego można spokojnie zostawiać sobie resztę na później, a zwykłą farbę gorzej przechowywać już po zmieszaniu, chociaż może też by to jakoś wyszło, ale nigdy nie próbowałem. A otwarta pianka po roku nieużywania i leżenia w szafce nadal mocny kolor nadała potem.
No to z pianek poleciłbym tą z Venity (Trendy), około 10 zł za opakowanie.
Plusy: raczej niska cena pianki, mocne krycie na rozjaśnianych włosach, intensywniejszy kolor, szczególnie na początku, bardzo wydajna, łatwe przechowywanie niezużytej pianki, nie psuje się, nie utlenia itd.
Minusy: trochę gorzej z dostępnością (głównie allegro, ale też znajdą się czasem np. w chemicznym sklepie, czy niektórych drogeriach), kolor spłukuje się bardzo szybko, bo od razu po pierwszym myciu i ogółem np. przy deszczu też może popłynąć (właśnie, zapomniałem, przy tonerach z tym jest podobnie).
Ale jak już mówiłem piankę masz i możesz poprawiać odcień po każdym myciu, więc wiesz.
Sam schemat nakładania i trzymania masz podobny jak przy rozjaśnianiu.
A taka moja obserwacja, na opakowaniu zawsze jest napisane by spłukiwać farbę aż woda będzie czysta. Tak nie szalejcie, bo wypłuczecie cały kolor. Po prostu spłuczcie na tyle, by woda leciała jeszcze z jakimś odcieniem, ale nie była już to np. intensywna czerwień, tylko lekkie zabarwienie. Ylthin - Ciężko mi powiedzieć, bo nie widzę Twoich włosów, ale myślę, że jak są jasnopopielate to rozjaśnienie raz by im wystarczyło, a jak nałożysz po tym odżywkę itd, jak napisałem tu w poście do Kangura jeszcze, to powinno być okej. Sam toner nie niszczy włosów raczej, więc tym się nie martw.
Ale skoro masz naturalnie jasne włosy, to możesz próbować bez rozjaśniania je potraktować właśnie srebrnym pyłem, ale to wtedy nie wiem, co wyjdzie, bo mogłoby być w porządku, a równie dobrze może koloru nie złapać za bardzo. Toner Ci ich raczej nie ruszy, a farba by mogła, a te właśnie z Joanny są dość delikatne.
Jak chcesz ich tak nie masakrować to zastosuj tą metodę rozjaśniania poprzez mieszanie rozjaśniacza z szamponem. Umyj tym włosy parę razy aż będą sporo jaśniejsze i wtedy nakładaj toner/farbę. Chodzi o to, że wtedy nie działasz na nie tak drastycznie, więc się tak nie niszczą, prosta sprawa.
Btw. tonery są też w srebrnym kolorze, więc jak Gołębi Popiel, czy Srebrny Pył Cię nie przekonują, to możesz z tym kombinować.
I przy krótszych włosach masz tą kwestię, że raczej po jednym opakowaniu Ci powinno wszystkiego wystarczyć.
Btw. Może zmiana nazwy na temat odnośnie farbowania jakiś, czy coś? XD