Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1150
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    38

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Dinokuba nie odpowiedział, zaś Nocturnal Van Dort jest za przeniesieniem pojedynku do archiwum. A zatem, wedle jej zdania i w ramach porządków, temat ląduje w archiwum. Dziękuję Wam za pojedynek. W razie zmiany zdania - PW.
  2. Nareszcie mam szansę na dłuższą wypowiedź. Co prawda nie odniosę się do wszystkich postów, ale zapewniam, że zostały one przeze mnie przeczytane. Po prostu nie chciałbym się powtarzać (zbyt wiele razy). Jak pisałem wcześniej – to się da opanować. Pomoże wprowadzenie jasnych, klarownych zasad, w oparciu o które będzie można tworzyć własnych gwardzistów. Główny koncept jest taki, że wolno być wytrenowanym, przygotowanym na wszystko żołnierzem o własnym charakterze i własnym talencie. Może to być pegaz, może to być jednorożec, ale może to też być kucyk ziemski. ALE, nie może to być żaden bóg, ani pół-bóg, którego nie można zranić, nie można zatrzymać, a on sam równie dobrze mógłby robić za jednoosobową armię. Ma się także posługiwać normalną bronią, która może się zużyć, albo zniszczyć. Teraz brzmi to ogólnie, ale jeśli tylko omówimy takie kwestie jak możliwe uzbrojenie (profesje?), czy też pancerz, to zasady się spisze i jeśli jakiś OC będzie wyraźnie przesadzony, to się po prostu zwróci na to uwagę i jeśli autor nie utemperuje jego super-zdolności, to jego postać nie będzie mogła wziąć udziału w zabawie, gdyż nie będzie spełniać jej zasad. Jednostki atakujące z dystansu są możliwe. Jak już pisałem, jeśli gwardzista byłby jednorożcem, to bez problemu mógłby odsługiwać łuk czy kuszę za pomogą magii. Oczywiście amunicja będzie ograniczona, a pojedyncza strzała nie będzie stanie przebić się przez 20 pancerzy i 10 murów obronnych, by na końcu zagłębić się w sercu bad guya. Co to, co nie. Nie trzymajmy się aż tak kanonu. Nie tak kurczowo. Możemy wykreować własny obraz gwardii, z pewnymi ograniczeniami wynikającymi z zasad zabawy (Zabaw? Sesji?), by stworzyć wrażenie, że „tak mogłoby być naprawdę (w serialu)”. Spróbujmy, jako fani, rozbudować jakoś tą instytucję i nadać jej nowy charakter, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Nie pół-bogowie, ale kucyki, które są kompetentne i które są w stanie obronić kraj i jego mieszkańców. Zanim urodziły się powierniczki Elementów Harmonii, a Luna przeszła ponowne „pranie mózgu”, to KTOŚ musiał dbać o bezpieczeństwo Equestrii. Zwłaszcza, że Celestia może zostać powalona jednym, zdecydowanym atakiem (Chrysalis, patrzę w twoją stronę)… Chociaż nie, pisałem by nie ufać ślepo serialowi, a teraz sam kwestionuję potęgę Celestii na podstawie jednej sceny – nie, z całą pewnością to był tylko taki chwyt, że „Wow, patrzcie jaka twarda jest Krystyna, no nie no, nie ma szans, porzućcie wszelką nadzieję!” Celestia na pewno jest dużo, dużo silniejsza, ale znów, sama nie mogłaby rozwiązywać wszystkich spraw i konfliktów. Dobry motyw. Muszę to rozważyć. Może być zabawa, może być sesja, może być to i to, albo coś nowego mającego cechy obydwu – zależy na czym będzie Wam najbardziej zależeć i czego tak naprawdę będziecie oczekiwać po „Niebiezpiecznych misjach”, czy też innych projektach, które w miarę rozwoju tej dyskusji mogą dojść do skutku. Macie naprawdę sporo pomysłów, które mogą ukształtować przyszłość tego skromnego działu. No właśnie. Magia, chwytność, to wszystko jest możliwe. Da się. To akurat jest jeden z tych motywów z kanonu, które absolutnie musimy wziąć pod uwagę, gdyż warunkuje on posługiwanie się bronią białą. Ergo, dość ważny element zabawy. Ja sobie wmawiam, że po prostu byli oni w pobliżu, „pod kopytem”, a więc najszybciej mogli podjąć jakieś działania. Jeśli widzisz wielgachnego smoka, który zabiera co się da i porywa bezbronną klacz, a należysz do jakiejś elitarnej grupy lotników, to po prostu nie możesz stać i bezczynnie się przyglądać. Grupa szybkiego reagowania, to zdaje się być dobrym określeniem. Uszczuplenie, a nie całkowite wyczyszczenie. Zresztą, pisałem już o tym. Jakaś elitarna, przeznaczona specjalnie do tego typu zadań grupa, specjalny oddział, a nie całe garnizony czy też od razu cały legion gwardzistów. Nie przesadzajmy z realizmem, bo on zabije całą zabawę. Skupmy się właśnie na tej specjalnej drużynie, której członkami będą Wasze postacie. Na początku to Shining Armor miał stać na czele tego oddziału, ale teraz, wydaje mi się, że lepiej będzie z tego zrezygnować, zwłaszcza, że był to „zwykły” kapitan. A może jednak popuścić nieco wodze wyobraźni i uczynić go dowódcą takiego specjalnego zespołu? I zapewne istnieje, ale to już druga sprawa. No i w tym momencie dochodzimy do kwestii regularnej Gwardii, a to co innego niż specjalny oddział o którym myślałem. Nasuwa mi się tutaj Final Fanstasy VII, gdzie obok regularnych sił Shinry mieliśmy elitarny oddział SOLDIER, który zajmował się wszelakimi specjalnymi (ważnymi) misjami. Jasne, wyróżniali się oni nadzwyczajną, nadludzką siłą, ale akurat ten aspekt musimy pominąć, by uniknąć przepakowanych pół-bogów w zabawie. Oddział do „Niebezpiecznych misji” to jedno, a „zwyczajna” Gwardia to drugie, jednakże obie te organizacje podlegały by bezpośrednio władzy księżniczek. Może można by z tego stworzyć zupełnie nową zabawę? Technologia to już kolejna sprawa i znów, kolejny temat na osobną zabawę. Nie chciałbym jednak dzielić włosa na czworo, więc może lepiej byłoby ustalić, jakie taki oddział miałby do dyspozycji machiny bojowe? No właśnie. Dlatego też w tej zabawie chciałbym, aby nie byli to bezmyślni awanturnicy albo posągi, ale opanowani, kompetentni wojownicy na usługach księżniczek. Obrońcy kraju z prawdziwego zdarzenia. Jak już pisałem, można skupić się zarówno na tymże specjalnym oddziale, wokół którego oryginalnie miał się kręcić ten temat, jak i na całej, „zwykłej” gwardii, która to stacjonuje w garnizonach i pełni „zwykłe” obowiązki. Pytanie tylko, jaka miałaby być w tym rola Shininga? Pisałem o już o tym i w tej kwestii nie mam nic do dodania. Serial to serial, a nasze wizje i pomysły to druga sprawa. Dokładnie tak! Jak już pisałem, trzymając się kurczowo kanonu szybko dojdziemy do wniosku, że Equestria jest po prostu za mała by pomieścić liczną armię, czy też garnizony. Jako fani, możemy rozszerzyć ten świat na potrzeby fanfików, czy też sesji, a nawet zabaw. Dlatego też, po raz kolejny – nie trzymajmy się kurczowo kanonu. Nagnijmy pewne fakty, stwórzmy coś po swojemu, w granicach zdrowego rozsądku. Jeśli naprawdę tego chcemy oczywiście. I dlatego właśnie powinniśmy nagiąć pewne fakty by móc wykreować własny wizerunek Gwardii. Jak pisałem, trzymając się kanonu dojdziemy do wniosku, że po co nam Gwardia, skoro mamy sześć przyjaciółek zdolnych pokonać każde zło? To szybko uczyniło by zabawę/ sesję bezcelową, a tego byśmy nie chcieli. Uczyńmy gwardzistów potrzebnymi, silnymi i kompetentnymi, żeby nie robili już za ozdobę zamku, czy też atrapę, przynajmniej w tej zabawie. Obawiam się, że to trochę zbyt rozbudowany koncept. Sam w sobie jest ciekawy, ale sam nie wiem, czy znajdziemy tylu chętnych. Co ja wygaduję, to wręcz materiał na interaktywnego fanfika, ale obawiam się, że po prostu zabraknie ludzi i kuców do pisania i wymyślania. Spis profesji i stworów jest całkiem imponujący i mogłoby z tego wyniknąć coś naprawdę wielkiego, więc byłoby świetnie, gdyby znalazło się dostatecznie wielu chętnych, którzy nie wypalili by się zbyt szybko. Wystarczy, jak talent będzie się odnosił na przykład do wewnętrznej siły, determinacji, która to nie pozwoli się załamać w kryzysowej sytuacji. To może być coś „wewnątrz” danego gwardzisty, coś, co nie pozwoli mu rzucić broni i uciec, coś, co doda mu sił, gdy będzie upadać. Poza tym, to może być talent do władania daną bronią, refleks, chyżość, trzeźwość myślenia. Tu nie chodzi tylko o czystą moc, siłę fizyczną. To także rozum i strategiczne myślenie, oddanie ojczyźnie, chęć niesienia pomocy innym i masa, masa innych rzeczy. Talenty wcale nie muszą się odnosić wyłącznie do siły fizycznej czy mocy magicznej, ale także do psychiki, morali. To ogromne pole do popisu dla twórców postaci do zabawy. Warunek jest tylko jeden – to nie może być żaden niezniszczalny bóg. Świnie i owce są hodowane w gospodarstwach/ chlewach, potem trafiają do rzeźni i garbarni. Nas interesuje garbarnia, gdzie wyprawiane są płaty skóry, które trafiają potem do warsztatów, gdzie płatnerzy wykonują uzbrojenie (pancerze, pasy, płaszcze). W Equestrii na pewno są rzemieślnicy, którzy się tym trudnią, więc problemu z tym nie będzie. Czemu nie? To wszystko są bardzo ciekawe pytania i spostrzeżenia, ale część z nich uznałbym bardziej za szukanie dziury w całym, a inną część za coś, co miałoby sens wyłącznie w kontekście pełnoprawnej sesji RPG, gdzie ustalone są realia i zarys fabularny, których trzeba by było się trzymać. Tak więc, to odrębna kwestia, którą trzeba by było omówić, ale w osobnym temacie. To są już szczegóły, ale istotne dla możliwej sesji RPG. Dobry pomysł. Jako artefakt – jak najbardziej. W porządku, na razie doszliśmy do tego, że absolutnie koniecznie trzeba ustalić następujące kwestie, które będą stanowić punkt zaczepienia dla wszystkiego: - profesje - uzbrojenie i pancerz - kodeks postępowania - tło fabularne (o ile zdecydujemy się na coś większego) O ile dwa pierwsze punkty można zrealizować wspólnie, o tyle trzeci raczej będzie musiał zostać ustanowiony przez władze działu i zawarty w zasadach tworzenia postaci i uczestnictwa w zabawie. ALBO można by pomyśleć o ankiecie/ konkursie/ innym sposobie. Na razie nie widzę problemu, aczkolwiek, zdaję sobie sprawę, że na pewno macie jeszcze sporo pomysłów i pewnie jeszcze długa dyskusja przed nami, zanim cokolwiek dojdzie do skutku. Póki co, widzę tu dwie możliwości: - zabawa/ sesja poświęcona oddziałowi specjalnemu, wyszkolonemu do niebezpiecznych misji. - zabawa/ sesja skupiająca się na Gwardii jako całości, a więc sprawy polityczne, strategiczne, słowem wszystko, co odnosi się do bezpieczeństwa Equestrii i jej mieszkańców. Że tak powiem, mniej przygodowa, a bardziej poważna wersja pierwotnego pomysłu. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko wciąż wygląda bardzo ogólnie, ale w toku dyskusji na pewno dojdziemy do konkretów. Na razie, jest mi ciężko jednoznacznie oświadczyć jak mogłyby wyglądać szczegóły, ale tylko dlatego, że macie zbyt wiele pomysłów, wartych rozważenia. To bardzo dobrze! Wciąż, czekam na dalszy rozwój dyskusji, gdyż okazuje się, że z tego działu można wycisnąć o wiele więcej niż na początku mi się wydawało. Może podstawowe pytanie – wolelibyście sesję, czy „zwyczajną” zabawę? Tyle moich przemyśleń, ciąg dalszy nastąpi...
  3. Tak, kiedy już wszystko ustalimy i zorientujemy się w co ludzie i kucyki najbardziej chcą się bawić, zostaną założone stosowne tematy. Tutaj dyskutujemy i wymieniamy się koncepcjami, aż wreszcie dojdziemy do rezultatu, którym będzie zabawa, bądź też sesja... Albo coś pół na pół.
  4. Przebrnięcie przez Wasze ściany tekstu nie było problemem, jednakże przygotowanie jednego, długiego posta, w którym bym to wszystko podsumował... Cóż, to już będzie dosyć czasochłonne, ale postaram się tym zająć jeszcze w tym tygodniu, jak będę miał nieco więcej wolnego czasu. Przeczytałem Wasze posty i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem waszych wizji i analiz. Masa trafnych spostrzeżeń, które powinny zostać wzięte pod uwagę przy reorganizacji zabawy (sesji?) i na pewno będą, jak już wreszcie dotrzemy do jakiegoś konsensusu. Od siebie, tak na szybko, mam do napisania tyle: Po pierwsze, nie wydaje mi się, aby w razie jakiejś pojedynczej misji do wykonania, wysłane na miejsce zostało od razu całe wojsko. Raczej jakaś specjalna drużyna, czy też oddział, wyszkolony specjalnie do takich zadań. I to właśnie w taki oddział mielibyśmy się bawić. To nie wojna, ani jakaś wyjątkowo kryzysowa sytuacja, to mają być na pozór "zwyczajne" misje do wykonania, podczas których, okazjonalnie może pójść coś nie tak. CHYBA, że po prostu będziecie chcieli bawić się w calutką armię i brać udział w czymś znacznie większym, wówczas będziemy mieli jeszcze sporo rzeczy do omówienia. Po drugie, ja bym się aż tak kanonu nie trzymał, bo nagle okaże się, że Equestria jest za mała, że brakuje żołnierzy albo, że po co oni w ogóle są, skoro wszędzie można wysłać "Fantastyczną Szóstkę"? Nie da się ukryć, że jak dotąd szóstka przyjaciółek okazała się skuteczniejsza niż cała armia Equestrii, a nawet sama Celestia, ale pamiętajmy, że wynika to stąd, że to one są głównymi bohaterkami serialu i w myśl konceptu "dobro zawsze wygrywa", muszą okazać się silniejsze. Zabawa ma się koncentrować na królewskiej gwardii i ma ją nieco idealizować, na podobnej zasadzie, co Mane Six w serialu. Na przykład - gwardziści nie poradzili sobie z Podmieńcami w finale drugiego sezonu? Spoko, tutaj sobie poradzą, bez pomocy kucy "z zewnątrz". Po trzecie, tworzeniu przepakowanych OCtów można zapobiec. Można ustalić zasady, wedle których mają one być tworzone. A więc, w wielkim skrócie, żadnych niezniszczalnych barier, wywoływanych na zawołanie, bo taki ktoś ma talent, żadnych zaklęć niszczących natychmiastowo przeciwnika, żadnych paranormalnych zdolności pozwalających czytać w myślach, przewidywać, walić Supernovą, nic z tych rzeczy. Żadnej natychmiastowej regeneracji, homunculusy to to nie są. To mają być "zwykli" żołnierze, którzy mają swoje mocne i słabe punkty, których można zranić i z którymi można się w pewnym stopniu identyfikować. Po czwarte, kwestia łuczników, czy też jednostek walczących z dystansu moim zdaniem nie jest aż tak dyskusyjna. Dlaczego gwardzista, będący jednorożcem, nie mógłby obsługiwać łuku i strzał/ kuszy magią? Oczywiście od razu zakładam, że pod pojęciem "łuk", czy "kusza", nie macie na myśli karabinu Gatlinga z nieskończoną amunicją. Kwestia machin wojennych jest do uzgodnienia. Po piąte, powstrzymywałbym się od uwzględniania w armii jednostek walczących tylko i wyłącznie magią, gdyż może się okazać, że wyniknie z tego bałagan. Jeden leczy towarzysza raz na ileś-tam "tur", a drugi miota sobie kulami ognia i armageddonami i nawet się nie poci - tego chciałbym uniknąć i wiąże się to bezpośrednio z punktem trzecim. To by było tyle. Na razie. Jak znajdę więcej czasu, postaram się skomentować wszystkie powyższe posty i skonfrontować je z własnymi przemyśleniami. W międzyczasie, mam nadzieję, że jeszcze coś napiszecie, bo robi się co raz ciekawiej i przy pomyślnych wiatrach, może wyniknąć z tego coś wielkiego. Chciałbym także podziękować za okazane wsparcie, być może dzięki Wam ten dział nareszcie ożyje!
  5. Muszę przyznać, że tworząc tę zabawę nie miałem na myśli mini-fanfików, ale dosyć skromne, proste opisy, przypominające szczegółowy plan wydarzeń. Nie sądziłem jednak, że ktoś podejdzie do tego aż tak ambitnie. Po przeczytaniu Waszych postów zdałem sobie sprawę, że faktycznie, możliwości jest dużo, dużo więcej niż mi się na początku wydawało. I jeśli tylko ktoś zechce, może stworzyć coś naprawdę długiego i klimatycznego. Co więcej - byłoby to o wiele lepsze niż "zwyczajne" opisy o których myślałem na początku i właśnie to przydałoby się temu skromnemu działowi. Pytanie tylko, ile osób chciałoby się w to bawić? Z tego mogłaby wyniknąć nawet mini-sesja, ale osobiście wolałbym pozostać przy czymś łączącym w sobie cechy i sesji i zabawy. A może by tak stworzyć osobny temat, gdzie zainteresowani mogliby zamieszczać swoich własnych gwardzistów, a tutaj zawrzeć opisy misji i/ lub jakichś konkretnych wydarzeń z nimi związanych? Wówczas każdy mógłby się wcielić w swoją postać i z jej perspektywy opisać dalszy ciąg, co się wydarzyło itp. Powiedzmy, że na jedną misję składałyby się jakieś trzy wydarzenia (plus walka z "bossem", jeśli chcecie), każdy w imieniu swojego gwardzisty opisywałby co się działo, a po wszystkich zdarzeniach i ostatniej walce podliczyłoby się punkty* i przeszło do kolejnej misji. Stworzenie własnych postaci mogłoby też rozwiązać problem talentu, charakteru, uzbrojenia, skilli i tak dalej. Przede wszystkim, każdy byłby odpowiedzialny za swoją postać, a nie za wszystkich. Z jednej strony uproszczenie, ale jakie rozwinięcie! Opisywanie wydarzeń z perspektywy każdego bohatera byłoby ciekawe, tym razem postarałbym się bardziej zadbać o szczegóły dotyczące misji, aby uczestnicy zabawy wiedzieli co robią. No i sprawa odpowiedzi samego Shininga byłaby rozwiązana. A zatem, to już nie jest "proste jak budowa śmigłowca RAH-66". Tym samym, zmieniam temat w dyskusję, może wyniknie z tego coś nowego i ciekawego. *Wyczuwam okazję dodania nowego odznaczenia. Odznaczenia potrafią nakręcić ludzi i kucyki do działania...
  6. Pragnę szczerze podziękować za nagrodę dodatkową i wyrazy uznania, jednocześnie gratulując pozostałym laureatom i w ogóle, wszystkim uczestnikom i uczestniczkom. Cieszę się z wysokiej oceny strony technicznej mojego opowiadania, postanowiłem w tej edycji zwrócić na nią szczególną uwagę (zwłaszcza po małej wpadce w końcówce opowiadania na edycję "4000"). Muszę jednak przyznać, że jestem nieco zaskoczony tak niskim wynikiem dosyć sporej ilości prac, ale wydaje mi się, że wynika to stąd, że wiele osób przystąpiło do konkursu po raz pierwszy. Mam nadzieję, że na tym nie poprzestaniecie, a Wasze prace na naszych oczach będą stawać się co raz lepsze i lepsze. Macie już za sobą początki, teraz może być już tylko lepiej! Liczę na to, że w następnej edycji prac będzie co najmniej tyle samo, jeśli nie więcej. Jak zwykle, mam nadzieję, że do konkursu dołączą także zupełnie nowi uczestnicy. Jeszcze raz dziękuję za nagrodę dodatkową, odezwę się gdy już podejmę decyzję. Pozdrawiam wszystkich twórców i do następnej edycji!
  7. Między jednym konkursem a drugim publikuję drugi rozdział nowego "Ponybiusa". Enjoy (or not...) - http://tinyurl.com/o5zljol

  8. Aktualizacja! Dodany został drugi rozdział nowego "Ponybiusa"! Tym razem mały powrót do korzeni, gdyż jest w nim zawarta scena gore (w mojej opinii, jako autora, niezbyt mocna, żeby nie przesadzić). Komentarze mile widziane.
  9. OK, zatem Yarvin zostaje specem od Mechaniki Klasycznej. Teraz już wiemy, że to on najlepiej opisze ruch ciał, ich wzajemne oddziaływania, a także rozwiąże masę abstrakcyjnych zadań i rozpracuje niejeden układ ciał. Wszystkie punkty materialne nalezą do niego! Żaden układ współrzędnych nie ma przed nim tajemnic! Żaden wredny wektor nie ucieknie mu z pola widzenia... Dobra, czas znaleźć kolejnego eksperta, tym razem w dziedzinie Termodynamiki. Jak sądzicie, kto ma wszystkie jej zasady w małym palcu? Komu niestraszne bilanse cieplne, obiegi energii, wzory, definicje i w ogóle, wszystko, co wiąże się z ciepłem? Czkamy na Wasze sugestie.
  10. Wrota kolejnej areny stanęły przed Wami otworem, dzielni wojownicy! Owszem, tak dla odmiany, ta arena jest dosyć skromna, ale za to jest... ogromna i doskonale oświetlona. Nie jest też idealnie okrągła, zamiast tego ma kształt ośmiokąta foremnego, zaś filary podtrzymujące sklepienie są wykonane w stylu doryckim. Macie mnóstwo miejsca na pojedynkowanie się, a te grube, kamienne ściany wytrzymają wszystko... Chyba. Dziś, PiekielneCiastko, herbu Przypalona Blacha zmierzy się z Sakittą, Wielkim Księciem, interesującym się komputerami, bez których dzisiaj nie potrafilibyśmy żyć. Obaj panowie są dosyć tajemniczy i obaj dysponują wielką mocą, która zostanie wyzwolona już za chwilę, na tej oto arenie! W tej walce obowiązuje klasyczny limit postów. Miejcie na uwadze zasady i to, że tak naprawdę... Cóż, te areny nie są aż tak niezniszczalne, więc uważajcie z zaklęciami. Pojedynek uważam za rozpoczęty!
  11. Odbudowa i remont tejże areny trwały naprawdę długo, ale nareszcie jest ona gotowa przyjąć nowych wojowników. Spójrzcie tylko na te masywne wrota i super-wytrzymałe zawiasy, które utrzymują je w futrynie! Zero skrzypienia i pisków! Mury i fundamenty zostały wzmocnione, a nasi artyści wykonali nowe malowidła i płaskorzeźby, by nadać temu miejscu dostojności i nutki tajemniczości. Cóż, wiem, że to już nie to samo, ale poprzedni wojownicy dali z siebie wszystko i jeszcze trochę, więc to cud, że z areny coś zostało. Co prawda dosyć małe "coś", ale wystarczające, by nie skreślać tego miejsca i zainwestować w jego odbudowę. Pozwólcie, że zapalę magiczne lampiony i otworzę nieco okna, byście się tutaj nie podusili... A zatem, skoro kamienne płyty rozsunęły się, wpuszczając tu trochę naturalnego światła i powietrza, mam zaszczyt przedstawić kolejnych śmiałków, których zmagania będziemy mogli śledzić na tej oto, nowiutkiej arenie. Wielki i potężny Moposable to długowłosy pisarz, który uwielbia Warhammera, World of Warcraft, Wiedźmina, dobre Anime oraz piękne kobiety. Jego oponentem będzie sam SolarIsEpic, fan komiksów z długim stażem, siejący chaos i zamieszanie Brony, który jest spragniony nowych wyzwań! Na razie ogranicza Was limit postów, ale jeśli chcecie to zmienić, dajcie mi znać. A tymczasem, otwieram Wasz pojedynek i życzę powodzenia!
  12. W końcu się udało. To trzecia i finalna wersja opowiadania, poprzednie zawierały wstawki, które mogły by przysporzyć mi tagu [slice of Life] albo [Violence], a tego bym nie chciał. W tej wersji, że tak powiem, wszystko jest na swoim miejscu i w odpowiednich ilościach. Oto "Szkarłatny uśmiech", słów 981. Uniwersum Biur Adaptacyjnych odwiedził znany bohater niemniej znanej creepypasty pod tytułem (spokojnie, w spoilerze nie ma żadnych screamerów): Pozdrawiam!
  13. Kolejne starcie przed nami! Oby było równie imponujące, co dotychczasowe wyczyny śmiałków, którzy się na niej znaleźli. A są nimi... NimfadoraEnigma oraz Hilianus! Wiedzcie, że arena na której się znaleźliście została stworzona z czystej energii magicznej. Może się Wam wydawać, że możecie przenikać przez jej powłoki, ale zapewniam, że są one równie twarde i wytrzymałe do tradycyjne, grube mury. Arena w pewnym sensie jest bardzo podatna na Waszą magię. Możecie nią częściowo "sterować", a powłoki układać w różne kształty. Teraz arena jest okrągła, przypomina bańkę, ale wystarczy odpowiednia inkantacja, by stała się kwadratowym pudłem, czy też walcem. Poczujcie, jak arena reaguje na Waszą energię, na Wasze myśli. Pojedynek już się rozpoczął. Zbierzcie w sobie całą Waszą energię i wywalczcie sobie awans do półfinałów! Powodzenia!
  14. Panie i Panowie, witam w kolejnym pojedynku naszego Turnieju! Tym razem zobaczymy Fiska Adoreda i Tęczową Mgiełkę! Już za chwilę zmierzą się o awans do półfinałów! Gra warta świeczki, co zresztą nawiązuje do areny na której się znaleźliśmy. Arena ta znajduje się pod ziemią, aczkolwiek nie jest to wcale takie ciemne i nieprzyjemne miejsce jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jeśli spojrzycie w górę zobaczycie długi tunel, który prowadzi na powierzchnię, a ponadto, arenę otacza system grot, które splatają się ze sobą tworząc podziemny labirynt. Wokół areny tańczą różnej wielkości świeczki. Wytworzone za pomogą magii płomienie nie dają się zgasić, zaś echo tutaj panujące potęguje uczucie tajemniczości. Szczególnie ciekawie jest gdy Księżyc w pełni wzejdzie nad areną - wówczas jego blade światło dodatkowo ją rozświetla. Krąży wiele legend o tej arenie. Powiadają, że w labiryncie można się zgubić i natrafić na nieznanego stwora. Cóż, jeśli to prawda, ciekaw jestem kto owego stwora okiełzna i wykorzysta w walce... Zatem walczcie i nie zawiedźcie nas! Pojedynek właśnie się rozpoczął!
  15. Czas na kolejny pojedynek turniejowy! To już trzecia runda! Kto okazał się być dostatecznie wytrwały i niezłomny, by do niej dotrwać? Pani Bellamina oraz Pan Zegarmistrz! Już za chwilę zmierzą się na tej dość specyficznej arenie, stawką jest awans do półfinału, więc mamy nadzieję na imponujący pokaz magii. Z podłoża wyrastają spirale, które pną się ku drugiemu piętru areny, na którym z kolei mamy kamienne filary. Ściany posiadają powierzchnię krystaliczną i bez problemu odbiją odpowiednio skoncentrowaną wiązkę energii. Oto dlaczego ktoś postawił filary na drugim piętrze - magiczne pociski odbijałyby się w nieskończoność, gdyby nie twarda skała, która jest w stanie pochłonąć ich energię. Tylko ostrożnie - nawet takie kamienne kolosy posiadają swoją wytrzymałość i mogą się zawalić, jeśli przesadzicie. Czy mamy parter? Tak, mamy. Możecie użyć spirali by do niego zjechać, ale ostrzegam - panują tam iście grobowe ciemności. Ale z tym można sobie bardzo łatwo poradzić, prawda? Bez wątpienia kogoś tu poniosła wyobraźnia. Ciekaw jestem jak powstała ta arena. Bez przedłużania, pojedynek uważam za rozpoczęty i życzę powodzenia Bellaminie oraz Zegarmistrzowi! Pokażcie na co Was stać!
  16. Na tej arenie rozpocznie się pierwszy pojedynek rundy trzeciej Wielkiego Turnieju! Naprzeciw siebie staną Matalos oraz Zmara, jak dotąd niepokonani wojownicy. Który z nich przejdzie do półfinału? Przekonajmy się. Niech gwiazdy wespół z Księżycem oświetlają Wam arenę! Jest ona zawieszona w powietrzu, otoczona przez ciemne chmury, które niosą ją po całej Equestrii! Lewitujące dookoła lampiony rzucają na centrum areny blade światło. Co jest w centrum areny? Okrągłe lustro, które odbija słup światła wysoko ku górze, aby arena była doskonale widoczna. Pojedynek uważam za rozpoczęty. Zbierzcie w sobie siłę i udowodnijcie, że nie bez powodu zaszliście tak daleko!
  17. Nareszcie. Po kilku dosyć znacznych opóźnieniach, nadszedł czas na zaserwowanie odpowiedzi na Wasze pytania. Gdybym był kapitanem, powiedziałbym "baczność!", ale nim nie jestem, więc pozostawię tę przyjemność (?) Shining Armorowi. - Wolałbym już przejść do pytań. Stan pełnej gotowości nie jest konieczny. - Zaraz się przekonamy. Przygotuj się na lawinę pytań! Tamara pyta: "Co twoi rodzice na to że idziesz do "wojska"?" Długo myślałem o tym, jak możliwie najłagodniej powiedzieć im o swojej decyzji. Spodziewałem się sprzeciwów, bo byłem wówczas znacznie młodszy niż przeciętny nowy rekrut. No i… Owszem, sprzeciw był. Mama próbowała odwieść mnie od tego pomysłu. Sądziła, że najzwyczajniej w świecie nie poradzę sobie i cała ta wojskowa dyscyplina i treningi mnie wykończą. Tata z kolei powiedział coś w stylu „wiedziałem, że tak będzie”. W ogóle zachowywał się tak, jakby tylko czekał na taką nowinę. Wydaje mi się, że to było takie jego skryte marzenie. Postanowiłem, że dam z siebie wszystko, by uspokoić mamę i jednocześnie sprawić, by wraz z tatą była ze mnie dumna. Jasne, kilka razy myślałem o tym, by zrezygnować i za jakiś czas spróbować jeszcze raz, jednakże za każdym razem przypominałem sobie o Twilight. Nie wiem czemu, ale myśl o niej dodawała mi energii i chęci do działania. Tamara zadaje drugie pytanie: "Znasz Flash Sentry'ego?" Osobiście – nie. Aczkolwiek słyszałem o kimś takim. Nie chciałbym nikogo wprowadzić w błąd, ani kogoś błędnie ocenić, więc… Może następne pytanie? Następne pytanie od Tamary: "Kto BYŁ twoim kapitanem gdy zaczynałeś?" Przy aprobacie księżniczki Celestii, awansował mnie kapitan Saphire Spear, zanim odszedł na zasłużoną emeryturę. Zapamiętałem go jako surowego, ale sprawiedliwego i obiektywnego kapitana i doświadczonego żołnierza. To on był moim mentorem i silnym kopytem dowodził oddziałem do którego należałem. Kolejne pytanie: "Twilight wspominała że pomogła ci ziścić marzenia,wspierając cię //w piosence BBBFF// w jaki sposób?" Możliwe, że to jest właśnie to źródło dodatkowej energii i chęci, o których wspominałem. Twilight myślami była ze mną i wierzyła we mnie. Wierzyła, że jeśli tylko się postaram, będę w stanie zrobić wszystko i przekraczać kolejne granice swych możliwości. To zapewne ta „więź” między bratem a siostrą, o której tyle słyszałem. Tego się nie da opisać słowami. Numer pięć: "Miałeś jeszcze jakąś miłość prócz Cadance?" Nie. Gdy byłem „młodzikiem”, czy też „mięsem armatnim” prawie nie miałem wolnego czasu, dopiero wtedy gdy zostałem kapitanem, mogłem nieco odsapnąć i zacząć myśleć… O „tych” sprawach. Pomyślałem sobie wówczas, że młodszy już nie będę. Szóste pytanie brzmi: "Jak się czujesz gdy Twilight jest prawie wyższa od Ciebie ?" Oj tam… Jestem z niej dumny! Wzrost nie ma tu znaczenia. To już ostatnie pytanie od Tamary: "Jaki był wyraz twarzy Cadance,kiedy się jej oświadczyłeś ?" Nigdy nie zapomnę tego momentu, ale też nigdy nie znajdę słów, które w stu procentach opisały by jej zaskoczenie. Widząc szok, ale też lekkie zaniepokojenie w jej oczach przeszło mi przez myśl, że mógłby by odmówić, ale ten delikatny uśmieszek zdradzał, że tylko na to czekała. Owszem, trochę się pospieszyłem, ale w innym przypadku, nie było by mowy o niespodziance. A teraz czas na pytania od Magicznej! Oto pierwsze z nich: "Od kiedy zacząłeś interesować się Cadence?" Prawdę mówiąc, od momentu gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Niby nic, ale nie mogłem przestać o niej myśleć. Cały czas zastanawiałem się co porabia, co sobie myśli, wyobrażałem też sobie nasze spotkania. Pytanie drugie: "Za co ją tak bardzo lubisz(kochasz)?" Przede wszystkim za to, że jest sobą i że się nie zmienia. Za to, że jest dla mnie idealna no i za to, że rozumiemy się bez słów. Aha, jeszcze za to, że dzięki niej czuję się ”kompletny”, czyli szczęśliwy. Pytanie numer trzy: "Jaka była data pierwszego pocałunku?" Cóż, pierwsza randka i pierwszy pocałunek. Niezbyt długi, gdyż sami wtedy nie wiedzieliśmy jak to się dalej potoczy, ale zawsze. Gdzieś w królewskim parku, niedaleko skweru księżniczki Celestii. Pamiętam, że była wtedy pełnia Księżyca, no i zbliżała się północ, więc sam do końca nie wiem kiedy to się stało. Cadance twierdzi, że już po północy, 13 czerwca, ale moim zdaniem, to jeszcze był dwunasty. - A czy trzynastego czerwca nie wypadło przypadkiem w piątek? - Tak wypadł, ale nie martw się. Żadnego pana w hokejowej masce nie widziałem. - Nie, nie, ja tylko chciałem nakreślić fakt, że te wszystkie przesądy są nic nie warte i nawet taki trzynasty piątek może okazać się nadzwyczaj szczęśliwym dniem. (Jason, wychodzisz z formy...) - Co ty tam mamroczesz?! - Nic, już czas na następne pytanie! "Jak czułeś się w obecności Cadence?" Na początku to było coś nieznanego i nowego, potem zaczynałem czuć się co raz swobodniej, aż w końcu zdałem sobie sprawę, że to przy niej będę w pełni sobą i to przy niej będę mógł, że tak powiem, „rozwinąć skrzydła”. No i ostatnie pytanie od Magicznej: "Ile czasu minęło, zanim się jej oświdczyłeś?" Sądzę, że upłynęły jakieś dwa lata od chwili w której po raz pierwszy ją ujrzałem, do dnia oświadczyn. Moim zdaniem, czekałem wystarczająco długo, aż za długo, ale jednocześnie nie chciałem się spieszyć, bo bałem się, że to wszystko potoczy się za szybko dla Cadance. Dance_Bass pyta: "Jak znajdowałeś czas dla Candence??" Zwyczajnie – jak tylko miałem mniej obowiązków, albo gdy jakieś sprawy mogłem odłożyć na później, nie wahałem się ani chwili. Zwłaszcza, że w pracy nie zawsze było tak ciekawie. Nie to, żebym życzył najgorszego, ale gdy mamy pokój, gwardziści się nudzą, ale pilnować ich i tak trzeba. Następne pytanie: "Flirtowaliście ze sobą??" Pewnie. Było całkiem zabawnie, choć czasami gubiłem się w tych swoich dziwnych pomysłach i przesadzonych aluzji do różnych rzeczy. Cóż, nie byłem w tym zbyt dobry. Pytanie trzecie, od Dance_Bassa: "Jeśli ze sobą flirtowaliście to przez jaki czas??" Prawdę mówiąc, to sporadycznie. Cadance od razu wyczuła, że lepiej sobie radzę ze „zwykłymi” rozmowami, na zupełnie zwyczajne tematy. Kolejne pytanie: "Kiedy i do jakiego miejsca zabrałeś Candence na pierwszą randkę??" Cóż, prawda jest taka, że w dniu pierwszej randki wszystko poszło nie tak... To znaczy, inaczej niż sobie wyobrażałem. Kilku niesubordynowanych gwardzistów wpędziło młodszych kolegów w niezłe kłopoty, więc musiałem popracować nieco dłużej i przez to nie byłem w stanie wybrać jakiegoś miejsca. Dałem zatem Cadance wolne kopytko w tej sprawie, ale restauracja jaką wybrała tego wieczora była odizolowana i otoczona przez strażników. Że też ktoś musiał się włamać akurat wtedy… Chciałem jak najszybciej stamtąd odejść, żeby ktoś nie zagonił mnie do prowadzenia śledztwa. Wolałem zająć się tym incydentem następnego dnia. W ten sposób postanowiliśmy, że po prostu pospacerujemy ulicami Canterlotu i lepiej się poznamy. Znacznie później pomyślałem, że moglibyśmy udać się do królewskiego parku. To był świetny pomysł… Ostatnie pytanie od Dance_Bassa: "Co ci się najbardziej spodobało w Candence kiedy ją ujrzałeś??" Cóż, kiedy pierwszy raz ją ujrzałem nie miałem okazji porozmawiać, więc ciężko było ocenić jej charakter i ogólnie – wnętrze. Pozostał zatem wygląd zewnętrzny. Dosyć trudny wybór, ale myślę, że największe wrażenie zrobiło na mnie jej piękne oczy i pełne ciepła spojrzenie. No i jeszcze grzywa, a raczej jej bezbłędnie uczesanie. No i w ogóle, miałem wrażenie, że patrzę na prawdziwą boginię. Czas na serię pytań od Dayana! Lecimy: "Co robiliście razem?" Cóż… Wiele rzeczy. Za długo by wymieniać. Poza tym, część z tych rzeczy to sprawy osobiste, sam rozumiesz… Drugie pytania od Dayana: "Jaka Cadence jest według ciebie?" Krótko – jest idealna. Posiada wszystkie cechy charakteru, które sobie cenię i jest przy tym nieprzewidywalna, ale także ma w sobie mnóstwo empatii, mogę jej się ze wszystkiego zwierzyć, no i jest też niesamowicie zaradna i pełna energii. Na szczęście na tronie w Kryształowym Imperium nie stała się próżna i pyszna, nadal jest sobą i za to także ją cenię. Podsumowując, ma bardzo bogate wnętrze, a poza tym, jest przepiękna. Jak już mówiłem, dla mnie jest ideałem. Pytanie trzecie: "Poznała Cię ze swoją rodziną?" Oczywiście! Choć na początku poczułem się taki… mało znaczący, „zwyczajny”, to wrażenie szybko minęło. Dzięki Cadance u swego boku ja też poczułem się tak jakby… lepszy, czy też wyjątkowy. Sam nie wiem, pierwsze spotkanie było dosyć dziwne… Zbyt wiele koronowanych głów naraz, jak sądzę. Pytanie numer cztery: "Opowiesz mi swoją randomową przygodę z Cadence?" Prawdę mówiąc, staraliśmy się, aby zawsze wszystko było zaplanowane i dopięte na ostatni guzik, aczkolwiek było kilka nieco… „dziwnych” sytuacji, których nikt nie mógł przewidzieć. Na przykład, pewnego deszczowego dnia, byłem z nią umówiony w moim gabinecie, ale znów, jacyś lekkomyślni rekruci myśleli, że są zabawni i w związku z tym musiałem wyjść. Kiedy już wszystko pozałatwiałem okazało się, że jestem spóźniony. Przekraczając próg gabinetu zastanawiałem się co powiedzieć, ale jak tylko podniosłem głowę… Po prostu mowę mi odjęło. Zobaczyłem jak Cadance dla żartu przymierza moje zbroje i przegląda się w jedynym lustrze jakie tam stało. W pewnym momencie chwyciła za włócznię, którą zapomniałem odłożyć na miejsce i przyjęła pozycję bojową. Nie wiem jakim cudem jej się to udało, w końcu mój pancerz „trochę” waży. Nie jestem w stanie opisać jej wyrazu twarzy, gdy spostrzegła, że widziałem ją nie tylko ja, ale też dwaj moi podwładni. Aczkolwiek, przychodzi mi na myśl jedno słowo – wstyd. Ale z drugiej strony, przecież to były tylko żarty, więc… Do dziś nie wiem, co ona sobie myślała. Ale cóż, koniec końców, było fajnie. Kolejne pytanie brzmi: "Legenda głosi, że Alicorny w związku z jednorożcami rodzą alicorny. Czy to prawda? Jak jest naprawdę?" Tak, słyszałem o tym. Musiałem zastanowić się nad tą kwestią przed ślubem. Z tego, co udało mnie się ustalić, faktycznie, z takiego związku będą alicorny. Przy okazji, dowiedziałem się, że w sytuacji odwrotnej, to znaczy, gdy klacz jednorożca wiąże się z ogierem, alicornem, wówczas na świat przyjdzie jednorożec. Wnioskuję stąd, że by urodził się skrzydlaty jednorożec, to jego matką również musi być skrzydlaty jednorożec. Ostatnie pytanie od Dayana: "Wyjechałeś z nią gdzieś za granicę w noc poślubną?" Nie. Że tak powiem, wszystko odbyło się w Canterlotcie, dopiero potem wyjechaliśmy do Kryształowego Imperium. No i na zakończenie, pytanie od Twilight66: "Jak poznałeś Cadance?" Pamiętam, że był środek ważnej uroczystości i wraz ze swym oddziałem maszerowałem ulicami stolicy. Nie podobało mi się to, że żołnierze z przodu trzymali sztandar Equestrii tak, jakby chcieli, ale nie mogli. Ale to nieważne. Cadance dostrzegłem kątem oka, na szczycie jednej ze strażnic. Miałem wrażenie, że interesował ją nie tyle obchód, co… Ja. Szybko wpadła mi w oko. Widziałem ją także po uroczystości, ale nie miałem okazji z nią porozmawiać. Nie mogłem przestać o niej myśleć, ale też nie wiedziałem jak się z nią skontaktować. To znaczy, może nie tyle nie wiedziałem, co nie miałem śmiałości. Myślałem, że tak piękna klacz już od dawna kogoś ma. Na szczęście się myliłem. Sam nie wiem jak doszło do naszego drugiego spotkania. Pamiętam tylko, że tak ni stąd, ni zowąd Cadance poprosiła mnie o pomoc. Myślałem, że faktycznie miała jakiś problem, a to był jedynie pretekst do najzwyczajniejszej w świecie rozmowy. Ona też myślała, że kogoś mam! Tego się nie spodziewałem. Od tamtej pory nasza znajomość zaczęła się rozwijać, całkiem dynamicznie. Nie minęło wiele czasu i przeszliśmy na „ty”, zaczęliśmy do siebie pisać, szybko też zaplanowaliśmy naszą pierwszą randkę. Cóż, plany swoją drogą, a rzeczywistość swoją, ale i tak wyszło całkiem romantycznie. - Ależ szkoda. Dopiero się rozgrzewałeś, co nie? - Taaak, ale już nic na to nie poradzimy. Tak więc, Event ostatecznie dobiegł końca. Dzięki Waszym pytaniom jego druga część zakończyła się sukcesem! Mamy nadzieję, że podróże do krainy wspomnień pozwoliły rozwiać wątpliwości i wyjaśnić co niewyjaśnione! Dziękuję za Wasze wsparcie oraz zainteresowanie samym Eventem! Z pozdrowieniami dla wytrwałych fanów oraz fanek, a także dociekliwych forumowiczów, ~ Shining Armor
  18. Hoffman

    Odgadnij stwora!

    Zgadliście. Tym razem ukrytym stworem był Leviatan, znany też jako wąż, czy też smok morski. Znakomicie, a kto zdobył najwięcej punktów? Biorąc pod uwagę ilość informacji... 1 - Zegarmistrz 2 - Generalek 3 - Gandzia Tak przy okazji - moje poprzednie posty zedytowałem linkując oryginalne obrazki. A teraz czas na kolejną zagadkę. Co tym razem? Sam chciałbym wiedzieć... Jak sądzicie, co to takiego?
  19. W porządku, czas sprawdzić rady od przyjaciół i skonfrontować je z problemem Twilight. Zobaczmy czy i tym razem uda się uspokoić lawendową klacz… Niegłupi pomysł. Ale mam wątpliwości, czy te moje kopie wykonają wszystkie prace tak, jakbym sobie tego życzyła. Ja, czyli oryginał. A jeśli one same zdecydują wykonać własne kopie? Co jeśli w ciągu kilku minut całe Ponyville zostanie zalane przez lawendowe klacze? Nie, zbyt duże ryzyko. Poza tym, kopia nigdy nie dorówna oryginałowi. To zdecydowanie bezpieczniejsze rozwiązanie. W zasadzie już o tym pomyślałam, ale ilekroć próbuję jakoś to wszystko zaplanować, zawsze brakuje mi czasu. Coś takiego nigdy wcześniej mi się nie przytrafiało i to dlatego czuję się jak w potrzasku! Doba jest po prostu za krótka! Albo ja mam zbyt wiele obowiązków! Na litość, jeszcze księżniczka Celestia pomyśli, że Twilight Sparkle jest nieobowiązkowa! Czyżby syndrom Trixie? Że mówię w trzeciej osobie? Nie, to po prostu za dużo stresu naraz. Dzięki Wam wiem, że rozwiązywanie każdego problemu powinno się zaczynać od zebrania myśli, uspokojenia się i tak dalej… I teraz postąpię podobnie. Nie ma emocji, jest spokój… Nie ma emocji, jest spokój… Nie ma emocji… Racja. Korepetycje przede wszystkim. Zobowiązałam się pomóc innym i nie mogę ich zawieść. Ale też nie mogę zawieść swych przyjaciółek, ale znów, siłą rzeczy, muszę dokonać wyboru. Dlaczego w ogóle przechodzi mi przez myśl, że którakolwiek z nich mogłaby mi mieć coś za złe? Przecież zrozumieją… Na pewno. Przez te nerwy zaczynam wątpić we własne przyjaciółki. Nie rozumiem… Przecież miewałam takie problemy w przeszłości i Wy nauczyliście mnie, że nie mogę tak myśleć… Cóż, wygląda na to, że będę musiała spędzić jeszcze długie godziny na głębokiej kontemplacji. Mówię ci, Twa ciągle rosnąca moc nakręca negatywne emocje i potęguje wszelkie wewnętrzne lęki. Musisz nauczyć się nad tym panować. Projekt to dosyć obszerna i bardzo ważna sprawa, która wymaga poświęcenia całej mojej uwagi. Chyba nie skorzystam z pomocy przyjaciółek. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiej Pinkie Pie pracującej przy delikatnym, naukowym projekcie... Bardzo bym chciała, lecz jak wspominałam, doba jest za krótka. Nie to, że wszystko chciałabym załatwić od kopyta, w jeden dzień. Po prostu ja potrzebuję znacznie więcej czasu by wykonać to i owo tak jak należy. Zwłaszcza projekt. To nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Po tak długim czasie spędzonym na leniuchowaniu ciężko jest tak nagle zebrać się i wrócić do swych obowiązków. Tym samym, trudniej sobie ułożyć grafik. Trzy dni… Byłoby super, ale wydaje mi się, że raczej nie będę miała tyle czasu. Góra dwa dni. Chyba już wiem co czują leniwi studenci, którzy nagle budzą się i uświadamiają sobie, że został im już tylko jeden weekend na wypełnienie swych obowiązków. Czas zaczyna wtedy szybciej płynąć, a oni nie wiedzą za co się zabrać. A miałam nadzieję, że nigdy nie będę musiała przez to przechodzić... Oczywiście, uwielbiam eksperymenty, jednakże ulepszanie tak starego i skomplikowanego zaklęcia potrwa sto razy dłużej, niż całkiem zwyczajne ułożenie grafiku. Poza tym, z autopsji wiem, że gdybym się za to zabrała, przy okazji zwróciłabym uwagę na całą masę innych zagadnień, które z kolei zabrałyby mi jeszcze więcej czasu. To nie czas na eksperymenty. Ale coś wzmacniającego nie jest złym pomysłem. Wręcz przeciwnie! Wręcz mam na to wielką ochotę. I owszem, procenty z całą pewnością poprawią mi humor! Ach, to studenckie życie! Pfff... Żartowałam. ...aha. No proszę, przecież to oczywiste! Spike! Przecież mogę go poprosić o pomoc! I może faktycznie, niektóre rzeczy mogłabym odłożyć na później… Za kawą aż tak nie przepadam, a babeczki w nadmiarze tracą swój niepowtarzalny smak, więc lepiej nie przesadzać. Możliwe. Osobiście, wolałabym zdążyć ze wszystkim i to porządnie, ale chyba nie będzie to możliwe. Trudno mi cokolwiek wybrać. Może faktycznie dobrze będzie spotkać się z przyjaciółkami i nieco odpocząć? Potem zajęłabym się korepetycjami, a projekty odłożyłabym na potem. Jakoś bym to wytłumaczyła. Chyba… Zatem jaka jest Twoja decyzja? Chwila, chwila… Może podsumuję wszystkie rady. Andrzej poradził mi stworzenie swych kopii, co raczej nie skończy się dobrze, ale poradził też ustalenie nowego grafiku. Nikern zalecił zebranie myśli i wewnętrzny spokój, poza tym, też polecił zajęcie się tymi bardziej ważnymi sprawami, czyli ustalenie pewniej hierarchii.. Kretes_PL miał kilka ciekawych pomysłów na eksperymenty z czasem, ale koniec końców, jego zalecenia najbardziej skupiły się na ustalaniu grafiku i wyborze tych najważniejszych rzeczy, tych najbardziej niecierpiących zwłoki. No i Muffinxd także polecił relaks, uspokojenie myśli i ustalenie planu. Czyli wszyscy radzą mi to samo! <chrapie> Na litość, zbudź się, ty leniu! Co? Ach, wybacz, ostatnio też miałem sporo zajęć i muszę to odespać. Akurat teraz? Dobra, nieważne. Tak więc, wszyscy macie rację. Tak naprawdę, mój problem wcale nie był aż tak poważny, po prostu uległam emocjom, stres nie pozwolił mi trzeźwo myśleć! Nie wiem, jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu! Przecież rozwiązanie było takie proste! Cóż, wszyscy miewamy chwile słabości. Czasem nawet najprostsze problemy potrafią nas rozjuszyć i sprawić, że zwątpimy we własne siły. Racja. Cóż, zatem oświadczam, że na początku zajmę się tymi najprostszymi rzeczami i korepetycjami. Potem zaplanuje sobie projekty. W międzyczasie spotkam się z przyjaciółkami, może poproszę o pomoc. Zobaczymy. Naprawdę, to wszystko od początku było banalnie proste i nie wiem z czego zrobiłam aż taki dramat! Dziękuję Wam! Jesteście wspaniali! Wsparliście mnie w tak błahym problemie, wiele to dla mnie znaczy! Dzięki pomocy Andrzeja, Nikerna, Kretesa_PL i Muffinxd wiem już, że nie było czym się martwić i że wystarczy spokój, opanowanie i dobry plan. Cóż, czasem tak bywa. Nie można zająć się wszystkim naraz. Zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się na małe leniuchowanie. Każdy potrzebuje od czasu do czasu nie robić nic. Nawet ja. Poradzę sobie. Prędzej, czy później, wypełnię swoje obowiązki, a Celestia będzie ze mnie dumna! Wspaniale. Dzięki Waszej pomocy Twilight zrozumiała, że leniuchowanie to rzecz naturalna, a nawet wtedy gdy zegar tyka, trzeba stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością i zmierzyć się ze swymi zaległościami. Trzeba być odpowiedzialnym za swe wybory i umieć rozróżniać sprawy bardziej ważne od mniej ważnych. No i najważniejsze, wszystko da się załatwić. Dzięki determinacji i niezłomności możemy dokonać wspaniałych rzeczy i… EKHM! No już, już. Co tym razem… Ano, faktycznie! Cóż, gratuluję awansu! Te skrzydła wyglądają świetnie! Zawsze mówiłem, że dobry alicorn nie jest zły, znaczy się… Tak, wiem. A co powiesz na zbliżający się czwarty sezon? Poważna sprawa. Ale co cię tak martwi? Sama nie wiem… To był mój wielki dzień, myślałam, że wszystko będzie dobrze, że sobie poradzę, ale teraz… Nie wiem, martwię się, że wszystko pójdzie nie tak! Że zawiodę wszystkich, że nie nadaję się na księżniczkę! Oj tam, oj tam, nie od razu Canterlot zbudowano! Możliwe, ale wciąż, nie wiem czy sobie poradzę! Nie wszystkim pasuje moja przemiana! A tak się cieszyłam, tak chciałam uczestniczyć w czymś wielkim! Co się teraz ze mną stanie? Zatem sami widzicie! Taki awans potrafi być błogosławieństwem, ale też i przekleństwem! Księżniczka Twilight Sparkle martwi się, że nie podoła nowym obowiązkom, że jej nowe, nadchodzące przygody okażą się nieciekawe i mdłe. Wszystko przez tą ogromną rozbieżność zdań. W takim stanie łatwo wpaść w depresję. Drodzy przyjaciele, pomóżcie świeżo upieczonej księżniczce uwierzyć w siebie i przekonajcie ją, że wszystko będzie dobrze!
  20. Cóż, tym razem mamy tylko jedną, ale za to bardzo obszerną i rozbudowaną koncepcję dalszego rozwoju wydarzeń. Jej autorem jest Lorak! Kolejna ciekawa koncepcja na jego koncie i kolejna sytuacja, której ciąg dalszy będziecie dopisywać. Oto ona: Wyobraźcie sobie, że Twilight Sparkle zapadła w głęboki sen, będący częścią jej wielkiego eksperymentu. Wszak badania nad śnieniem i wszelakimi wizjami, obrazami pojawiającymi się w świadomości rokują szansę na nowe, zaskakujące rozwiązania w dziedzinie leczenia depresji, bezsenności i amnezji. A zatem - lawendowa klacz zapada w sen… Kroczy spokojnie po lśniącej, chłodnej ścieżce, obserwując wszechobecną pustkę… Aż tu nagle natrafia na samego Starswila Brodatego! Jest z nim księżniczka Celestia! Brodaty jednorożec mówi o rychłej katastrofie, natomiast Celestia uspokaja Twilight mówiąc, że to wszystko ją ominie. Dziwna sytuacja… Co zrobi Twilight? Czy dla dobra nauki pozostanie w swym śnie? A może wybudzi się i z miejsca zabierze się za interpretację swej wizji? A może będzie brnąć dalej w świat snów, poznając historię Equestrii, życie Starswila, a może nawet spotka samego Freddy’ego Kruegera? Popuśćcie wodze wyobraźni!
  21. Zatem EverTree zostaje ekspertem także w dziedzinie biologii! Spoglądając na listę widzę, że to już trzeci przedmiot na jego koncie. Chodząca encyklopedia? Cóż, chyba jednak coś jest na rzeczy. To dobrze, znakomicie wręcz, gdyż wykształcenie to ważna sprawa. Teraz czas znaleźć najlepszego ucznia, eksperta, omnibusa, niepotrzebne skreślić, w… Mechanice klasycznej! Jak sądzicie, kto najlepiej sprawdzi się na tym polu?
  22. Jak wspominałem, wyciąłem dość istotny dialog między głównymi bohaterami, a to właśnie podczas niego miały zostać nakreślone ich charaktery. Dlatego też tego elementu nieco brakuje. A dwa błędy w ostatnim akapicie wyłapałem już po tym, jak zamieściłem opowiadanie. Cóż, wypadek przy pracy. Bardzo się cieszę, że mimo tych braków Gleipnir i spółka zajęli drugie miejsce. To bardzo dobry wynik, jak na chyba najbardziej skrócone opowiadanie jakie dotychczas napisałem. Jednakże, bardziej cieszy mnie to, że w tej edycji pojawiło się więcej prac, niż w edycji Gore. To znaczy, że te wyjątkowe wersje Konkursu Literackiego zyskują na popularności. Tym samym, nie mogę się doczekać kolejnej i aż zżera mnie ciekawość jaki będzie jej motyw przewodni. I to jest właściwa postawa! Ubaw podczas tworzenia i satysfakcja z gotowego dzieła to najlepsza nagroda. Pamiętaj, przegrywasz dopiero wtedy, gdy ostatecznie się poddajesz. Pragnę pogratulować wszystkim uczestnikom i wyrazić nadzieję, że pojawicie się w następnej edycji specjalnej, z jeszcze lepszymi pracami. Kto wie, może liczba nadesłanych opowiadań znów wzrośnie? Przekonamy się we właściwym czasie. Pozdrawiam wszystkich pisarzy!
  23. Hoffman

    [ZABAWA] Jabłeczne zawody

    AppleThrow Dyscyplina znana i lubiana od dawna. Nikt nie wie kto był jej pomysłodawcą i od kiedy dokładnie stała się ona nieodłącznym elementem Jabłecznych Zawodów. Istnieje wiele teorii. Najpopularniejsza z nich mówi, że grupa sportowców pewnego razu podpatrzyła popularną zabawę źrebiąt i zmieniła ją w pełnoprawną dyscyplinę sportową. Najstarsi twierdzą, że w przedsięwzięcie najbardziej zaangażowany był Apple Juicer, pierwszy znany mistrz w tej dyscyplinie. Gdyby tylko znany był rok pierwszych mistrzostw w „Rzucie Jabłkiem”… Obecnie, AppleThrow to głęboko zakorzeniona w tradycji i historii Jabłecznych Zawodów dyscyplina, w której może wystartować każdy. Największą popularnością cieszy się wersja dla juniorów, choć zmagania seniorów także przyciągają tłumy kibiców. Zasady AppleThrow są bardzo proste. Celem popularnego „Rzutu Jabłkiem” jest wyrzucenie jabłka lub jabłek na jak największą odległość i zebranie punktów. W zależności od wariantu, każdy uczestnik wyrzuca jedno, bądź więcej jabłek (zazwyczaj do pięciu owoców). Jabłka wyrzuca się z klatki piersiowej, bądź zza głowy. Uczestnicy stają w jednej linii, po czym na sygnał wyrzucają owoce. Zbyt szybkie, bądź zbyt opóźnione wyrzucenie skutkuje punktami karnymi. Odległość mierzy się od prawego kopytka do miejsca w którym wylądowało jabłko i na tej podstawie przyznaje się punkty. Należy jednak uważać, by owoc nie wylądował poza obszarem punktowanym. Jeśli tak się stanie, uczestnik nie otrzymuje punktów. Surowy wariant gry zakłada dyskwalifikację. Warto wspomnieć, że w zależności od odległości rzutu, punkty inaczej przyznaje się klaczom i ogierom. Kategoria wiekowa także wpływa na przyznawanie punktów. Owe zasady niejeden raz ulegały zmianom, by rywalizacja była jak najuczciwsza, a szanse – jak najbardziej równe. Istnieją wersje ”Rzutu Jabłkiem”, które obecnie są uprawianie jedynie przez pasjonatów. Chodzi o wyrzucanie jabłka z rozbiegu, lub też z półobrotu. Ze względu na ogromne różnice zdań co do zasad przyznawania punktów oraz zwiększone ryzyko kontuzji, wersje te nie są uwzględniane na Jabłecznych Zawodach. Kiedyś istniała specjalna wersja AppleThrow dla pegazów, jednakże szybko straciła ona zainteresowanie.
  24. Lepiej późno niż wcale. A więc - jeśli tylko chcecie, możecie kontynuować pojedynek na zasadach opcji [C]. Jeśli tak, nie krępujcie się i zacznijcie na nowo zasypywać się zaklęciami. Dajcie z siebie wszystko!
  25. Na tym Czyli wychodzi na to, że będziesz musiał przeczytać parę dzieł osadzonych w realiach tegoż uniwersum. Niby nic, ale jak to połączyć z pozostałymi tagami i zmieścić się w limicie? Sam nie wiem, z całą pewnością jest to wyzwanie, ale nie potrafię powiedzieć, czy uda mi się coś napisać na czas. Ostatnio zauważyłem, że z jakiegoś powodu zacząłem "zjadać" pojedyncze wyrazy w swych opowiadaniach, więc o tej edycji pomyślę na poważnie, jak już się doprowadzę do porządku. Niemniej jednak, życzę powodzenia... I przepraszam, bo chyba wykrakałem "wyśrubowaną kombinację tagów". Z drugiej strony, dzięki temu ta edycja z pewnością będzie wyjątkowa, więc już chylę czoła tym, którzy mają pomysł i wiedzą, że go zrealizują.
×
×
  • Utwórz nowe...