Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - To dziwne... Golding ostatnio nie wydawał się inny... - rzuciłam po czym szybko zmieniłam zdanie jak to często bywa klacz. - To znaczy był taki jak zawsze przy mnie. Jakim cudem mógł wywinął taki numer? To do niego nie podobne... - Zaczęłam się zastanawiać co się właściwie stało... Forest się zastanawiała... Ja to po prostu wiedziałam. Nie zmieniało to faktu że musiałam się po prostu o niego połowicznie martwić. Przecież wiedziałam że nic mu się nie stało. Umyślnie skrzywdził się tylko głupi... - Co kazałaś mu zrobić że skończył tak jak skończył? Stać na jednej nodze... - snułam przypuszczenia. Mogła się zacząć po prostu tłumaczyć co byłoby mi po prostu na kopyto... Straciłaby pole na którym właśnie stała.
  2. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - No już... Domyślam się jak długo na mnie czekałaś... - zaczęłam się tłumaczyć jak to ja nie wiadomo nawet po co. Po prostu czułam się jakby winna temu wszystkiemu... a to jednocześnie było jednym wielkim kłamstwem, co już było w moim stylu. Wyuczona znajomość kuczej psychiki. Ustępowanie pola ale nie tak do końca. - Przepraszam cię za to. Chciałam zobaczyć jedno miejsce zanim mieliśmy wpaść na chwilę do ciebie... a moment mi zajęło skojarzenie wszystkich faktów gdzie mogłaby być moja zguba... - Spojrzałam ciekawsko do środka wchodząc tak, skoro dostałam takie zaproszenie to czemu miałam nie skorzystać? - Mam nadzieję że nie stało się nic złego pod moją nieobecność? - spytałam mając wyraźną nadzieję na twierdzącą odpowiedź.
  3. Stare przysłowie w wielu światach mówiło pokrótce to samo albo całkiem podobnie; "Przezorny zawsze ubezpieczony" i właśnie ono zadziałało w pojedynku bez pudła. Stało się dokładnie to czego się spodziewała po takiej właśnie zagrywce... Zmiany rozkładu sił. Pole tuż przed Anastazją rozbłysło w słupie energii, rwąc węzły czasu w postaci nienaruszalnej sfery temporalnej zastawionej tuż przed atakiem alicorn, co nie zauważyła tego czaru, a tak była to jej strata i cała naiwność postępowania. Nie musiała tego robić... Atakować pchana nie wiadomo czym. Mogła bardziej uważać. Czy przez to ona sama nie okazała się po prostu naiwna i krótkowzroczna? Anastazja odetchnęła z ulgą wiedząc że żaden atak nie może jej dosięgnąć... Jednocześnie ona sama nie mogła jej zrobić kompletnie nic. Do czasu gdy stała tam jak posąg przed nią pokryty szczerym złotem, a kotka zyskała tylko odrobinę czasu na reakcję... Nie wiedziałaby jak odpowiedzieć, gdyby nie zrobiła właśnie tego. Nightmare Moon? Brzmiało jej to imię w głowie tylko przez chwile. Nie miała czasu na zagłębianie się w temat. Mogła zrobić to później. Po wszystkim albo w trakcie... Tak czy inaczej... Musiała zrobić coś. Magiczny oręż dawał jej duże pole do manewru i popisu, jednak ona sama nie chciała walki wręcz... Tak całkowicie. Nie bawiło ją to co się działoby gdyby tego nie zatrzymała. Dosłownie zatrzymała bieg wydarzeń... Jak to mogła wykorzystać? Bardzo prosto... Mogła jej dać to czego chciała. Cofnęła się do tylu, zostawiając swoją kopię w miejscu gdzie stała moment wcześniej... Jej twarz miała wydźwięk przerażenia i bezsilności... To zostawiła swojemu klonowi, gdy sięgnęła po parasiostrę wszelkiej magii skoro czary miały nie działać to czemu miała ich w ogóle używać? Jej duch był wystarczająco silny, by stawić czoła tej potędze, którą reprezentowała alicorn... Przynajmniej ona tak uważała i miała się nadzieję nie mylić, gdy zaczęła kumulować wszelką swoją siłę, tylko po to by móc zrobić cokolwiek z pomocą psioniki... Pręgi na jej ciele rozbłysły, gdy zaczęła gromadzić swoją moc z której dawno nie korzystała aż w takim stopniu ~ wyniesienia... Jeśli ktoś myślał że jej ciało zostało poddane przypadkowi. Mylił się, mimo że wszystko wyglądało naturalnie... Znaki runiczne coraz bardziej zaczynały się przebijać przez sierść i materiał okalający jej ciało pokazując swoje srebrne zabarwienie... Mogła zaczynać zabawę... Gdy jej świadomość i duch zaczął wypełniać arenę. Teleportowała się z pomocą umysłu w miejsce, które było odcięte od świata tuż za nią sama poddając się jego kajdanom... Swoim kajdanom. Wiedziała że będzie musiała zareagować błyskawicznie zaraz gdy wszystko puści. Nie mogła jej dać poznać co dokładnie zrobiła, gdy tamta będzie poniewierać jej prawie żywym manekinem...
  4. [Rainbow Dash] Oddalała się od miejsca swojej wieczorowej pracy w dość szybkim tępię, niesiona na skrzydłach, które okalały ciepłe prądy powietrzne, rozgrzewane jeszcze bardziej przez wznoszone słońce na kolejny dość ciepły dzień. Jej oczy obserwowały miasteczko budzące się pod nią gdy ogromnymi łukami leciała na miejsce docelowe. Miała ku temu parę powodów że nie poleciała tam tak całkowicie prosto. Kto by jej uwierzył gdyby poszła tam i... No właśnie zostałaby pewnie potraktowana jak idiotkę, a jej problem zostałby zwyczajnie zlekceważony. Jak to z nią bywało od czasu do czasu że... Wolała o tym nie myśleć wcale zadając sobie pytanie: Co zrobiłaby Dzielna Daring Doo na jej miejscu? To krążyło jej po głowie gdy wylądowała kłusując moment na ziemi zanim znalazła się przed właściwymi drzwiami... [Romantic Heart] - Ciszej... Nie ma powodów by krzyczeć - powiedziała zaczynając powoli żałować swojej decyzji, ale co miała w tej sytuacji innego zrobić, jak nie brnąć dalej? Tylko to jej pozostało z tego wszystkiego, gdy usłyszała zamykanie drzwi wejściowych. Mimowolnie przełknęła ślinkę. Dopiero wtedy dotarło do niej jak bardzo naiwny zrobiła krok nad przepaścią jej kariery zawodową w tym miejscu...
  5. [985] [Lust Tale [Forest Song]] Huk... To usłyszałam, będąc już naprawdę niedaleko swojego celu ~ jakim był dom Snow. Co się tam wydarzyło? Mogłam się tylko domyślać, chodź po Goldingu wiele się mogłam spodziewać. To czy on naprawdę mógł zrobić coś takiego? Czy mógł być aż tak zdesperowany? Nie wiedziałam... Miało mieć mi dane dopiero wtedy gdyby ktoś otworzył mi drzwi ale nie pukałam. Powstrzymałam się na moment zanim to zrobiłam wyrzucając z głowy wszystkie zbędne myśli. Zbędne myśli, gdy próbowałam na nowo przytoczyć swojej postaci dane emocje. Dalekie od mojego oryginału ~ nie do końca kucze... Wzięłam ostatni oddech zanim moje kopyto spadło parokrotnie o drzwi. Musiałam być znowu tą Forest którą znała Snow. [Illuminated Lens] Supły zawiązane na linkach spranie zablokowały rozciąganie większych otworów by się wydostać... Changeling na górze ciągnęła dalej do góry...
  6. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Co ona tam z tobą robi? - powiedziałam podświadomie kręcąc nosem. Dziwnie to musiało z zewnątrz wyglądać ale sama się tym nie przejmowałam. Szłam dalej będąc coraz bliżej swojego celu. Musiałam tam wbić w taki sposób by wyjść na swoje. Pytanie brzmiało bardzo prosto. Jak ja miałam to zrobić? Zapukać... Brzmiało to tak normalnie... Nieskomplikowanie tylko co miałam zrobić potem? Powiedzieć jej że zabieram Goldinga? Co z moimi wcześniejszymi słowami... Musiałam ich dotrzymać. Tylko to mogło zająć za dużo czasu. O wiele za dużo czasu którego nie mieliśmy prawie wcale. Musieliśmy się przecież śpieszyć na złamanie karku by zdobyć to co ważne i zapewnić wszystkim byt. W tym nie tyle nam co samej Celestii. Jej życie warte tyle co żywot całych mas... Nawet jeśli była kłamcą doskonałym i robiła z nimi to co chciała. Większość wyglądała na szczęśliwą.
  7. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Ile stracisz w jej oczach robiąc właśnie to? - spytałam się, siejąc w nim sama wątpliwości. - Zachowasz się na jej standardy normalnie czy dziwnie, na tyle by zacząć podejrzewać coś złego i wiązać kolejne fakty z tym jak wyglądasz. Martwiąc się o to co się stało. Dlaczego się stało. Wieści szybko się rozchodzą - ostrzegałam, gdy mój głos twardniał w przestrodze. To był balans na granicy bezpieczeństwa. Co by sobie pomyślała gdyby pomyślała że uciekł z obrony Canterlot? - Niebezpieczne fakty dla obu stron pod różnymi względami. Skutki i przyczyny można interpretować na wiele sposobów. W tym tych gorszych, nieprawdziwych realiów rzeczywistości, a ona sama wzięła cię typowym klaczym sposobem pokazując niby wyjście z sytuacji... Byś zrobił to co ona chciała - westchnęłam sama wiedząc co nieco o tych metodach. Sama je używałam. - Pragnieniem za kurtyną. Dałeś wodzić się za nos jak źrebak... Nie nauczyłam cię że na słowa trzeba uważać? - pytałam lekko zawiedziona.
  8. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Ech... - Milczałam jeszcze moment zanim zaczęłam znowu do niego mówić. Telepatią... Słyszałam jego ciało doskonale... Emocje. On moich niestety nie, lecz ich było i tak od zawsze jak na lekarstwo nie licząc tych krótkich momentów. - Sam widzisz. Kłamać nie umiesz... Miałeś pancerz na sobie. Dlaczego nie skorzystałeś z tego? - pytałam z tego powodu że chciałam zwrócić mu na to uwagę. Czy mogło być to kłamstwem w żywe oczy? Nie. Naprawdę mieliśmy misję do wykonania. - Pilne sprawy... - Słychać było wymowne westchnięcie. - Teraz muszę tam pójść, a chciałam tylko zmotywować do działania - urwałam na moment, by zacząć znowu o wiele łagodniej. - Jednak wyjdziemy z tego na spokojnie. Będę za około 15 minut. Adres mi podałeś. Mieliśmy spotkać się na mieście by do niej wpaść na moment. Miałam coś do zobaczenia w bibliotece. Nie ma już czym się martwić. Może właśnie to część większego planu. Nie przewidzieliśmy tego.
  9. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Piętnaście minut od momentu kiedy to usłyszysz... - rzuciłam lekko, dalej idąc przed siebie szybkim i zdecydowanym krokiem. - Coś wykombinujesz albo ja to zrobię... i no cóż. Może być to nadal problematyczne... ale skoro ty tam siedzisz... Ona tak samo pragnie mnie i ty chcesz kazać jej czekać? To klacz... Klacz umiejąca stawiać na swoim. Ciekawość to mocna emocja oparta na pożądaniu tego czegoś w danej sytuacji. W tym wypadku... Będzie trzymać cię, a trzymać. Czy nie mam racji? Sam to czujesz... - westchnąłem ze spokojem i zdecydowaniem. Myślałam tylko chwilę na temat tego co mogłoby się stać. Wniosek nasuwał mi się tylko jeden. Stracimy tam trochę czasu jak nie więcej niż wyliczyłam. [Illuminated Lens] Linki pocięły ściany jakby były z kartonu, tak równe cięcia powstały przy zwiększeniu siły rozpierania... Lens wyskoczyła do góry zanim dach budynku zaczął się osuwać w dół w wielkich kwadratach. Ciągnęła nadal swoją sieć do góry, co zupełnie swobodnie wydostawała się z całej przestrzeni... Zawiązała parę supłów na sieci wokół bańki, by jej nie zgubić podczas tego co chciała zrobić... A właśnie wybrała się na ryby... Próbując wyłowić swój łup z powstającego rumowiska... Skracała linki.
  10. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Wiesz że się stamtąd szybko nie wyrwiesz... - Pokręciłam delikatnie sama z siebie głową zupełnie automatycznie gestykulując i przekazując mu własne myśli. - Zresztą po co ja to mówię? Oboje o tym dobrze wiemy... Jak się to skończy za parę godzin gdy się nie pojawię - mówiłam spokojnie dalej nim zawiesiłam się, ale tylko na moment. Krótki moment, bo zaczęłam zaczepnie z zupełnie innej strony. - Dałeś radę coś znaleźć czy tak samo nic jak ja? - pytałam zrezygnowana. Co innego miałam zrobić powoli idąc przez miasto i obserwując wszystko. Gdzie to do Discorda mogło być naprawdę nie miałam pojęcia... Nudziła mnie ta gra mimo że była ważna... Sznurki nie ja ciągnęłam.
  11. [985] [Lust Tale [Forest Song]] Jak mogłam się spodziewać, zastałam brak wszelkiej odpowiedzi... Celestia musiała tam już być i zinterpretować wszystko na swoją jedyną oficjalną modłę... Nie byłabym wielce zdziwiona gdyby użyła do tego tego samego zaklęcia albo podobnego, co do przeszukiwania mojej dokumentacji, Parę minut i wiedziała wszystko, by to zmienić. Szkoda że ja tak nie potrafiłam, a już na pewno nie pod obserwacją tak wielu oczu, bo umiałam czytać sporo szybciej. Tylko czy to nie wydałoby się komuś to zupełnie dziwne, gdyby mnie tak obserwował? Nienaturalne i rzucające podejrzenia. Musiałam tego uniknąć. Cudzych spojrzeń. Wzięłam głębszy wdech dopiero gdy skończyłam. Zupełna pustka bez dna... To mnie spotkało i przez to wydawałam się zła jak pszczoła. Brakowała tylko brzęczenia ale... To nie byłam ja. Byłam świadom że mogłam nie znaleźć nic w tych książkach. To gdzie mogło być to coś ? Ten fragment tarczy... Odpuściłam skupiając się na pseudo-komórce Goldinga wysyłając mu krótką wiadomość: "Nic tu nie ma... Wracam do punktu wyjścia..." Krótkie zwięzłe i na temat... Czyli tak brzmiała wiadomość. Tak jak lubiłam. [Illuminated Lens] Linki były naprawdę mocne i to nie one zawiodły tylko to do czego były przymocowane. Ściany zaczęły pękać w błyskawicznym tempie. W każdej chwili budynek mógł grozić zawaleniem gdy na ścianach pojawiały się kolejne szczeliny coraz większe. Linki jednak nadal trzymały tylko stawały się luźniejsze... Klatka jednak nadal funkcjonowała w budynku...
  12. [985] [Lust Tale [Forest Song]] Budynek biblioteki był przeogromny. Wchodząc do niego jednak sobie obiecałam wcześniej... Jedna godzina i ani minuty więcej. Jeśli miałam coś znaleźć według kolei losu to właśnie w tym czasie. Inaczej było to tylko kolejnym ślepym zaułkiem i tylko tyle myślałam na ten temat patrząc na te wszystkie książki i mimowolnie przełykając ślinę. Niczego innego się po tym wszystkim się nie spodziewałam. Nawet tego jak ja miałam się z tym uporać. Skoro nie mogłam zdążyć w tym czasie, który posiadałam, nawet połowy ich otworzyć i zamknąć. To było dość dobre pytanie ale i je musiałam wyrzucić zdając się na zupełny ślepy los. Chwytałam starsze książki i szukałam w spisie treści słów kluczy. Miasto, tarcza i paru innych. Nic więcej mnie nie interesowało.
  13. [Katarina Lore] Po co biegłam właśnie tam? Nie bardzo miałam pojęcie... Po prostu uciekałam tam gdzie myślałam że będę bezpieczna. O ile istniało jeszcze jakieś miejsce gdziekolwiek w tej lokacji to myślałam że właśnie tam... Dlaczego zmierzałam w tamtym kierunku? Zwyczajnie to robiłam kierowana prostym instynktem. Po raz kolejny próbując wykończyć swoje ciało, które i tak stawało się coraz słabsze z każdą minutą spędzoną na arenie. Tak jak każdego człowieka na niej dopadała mnie powolna słabość materiału jakim się stawałam tracąc własne wartości. Nie mogłam być wyjątkiem... Ile mogli wytrzymać inni? Mniej niż ja... Przecież się przygotowywałam długo na to... Odkąd pamiętałam... Czułam się brudna pod każdym względem. Przestałam czuć pot swojego ciała, brud osadzony na nim. Przyzwyczaiłam się... Sumienie ciążyło coraz mniej. Czy to była jeszcze walka, czy już zapomnienie? To co sobie wróżyłam już nastąpiło... Czy miało jeszcze nastąpić. Ból... Rzuciłam plecak na ziemie. Za dużo ciążył mi by nadal go targać na plecach. Wyciągnęłam z niego to co potrzebne i odrzuciłam. Kierowałam się zasadą i tak już długo nie pożyjesz. Czym się różniła od innych zasad wcześniej we mnie ukazanych? Brakowało mi życia. Jego chęci. Zostało samo przetrwanie. Gdzie mogłam to zrobić? Myślałam że wiedziałam biegnąć przez płonący wokół las. *** Dobiegłam do rogu i widziałam tam namiot, na którym już raz przepłynęłam jezioro, co nadal wydawało się dość gorące i widać to było doskonale po nim że właśnie tak jest. Matowy osad na dnie mojego środka transportu, krople zagotowanej cieczy. Nie odważyłam się wsadzić ręki w tą ciekłą substancję o ile jeszcze można było nazwać to wodą. Czego do niego oni tam dodali by po cichu ją zagotować nie wiedziałam... Odcięłam 3 długie kawałki bambusa dla bezpieczeństwa na dodatkowe wiosła, gdy wskoczyłam do tej łajby i zaczęłam wiosłować odpychając się od dna... Miałam rację biorąc więcej wioseł... Robiły się miękkie od tych wszystkich dodatków. Co mogły zrobić ze skórą czy oczami? Wolałam nie wiedzieć... Gdy znalazłam się bezpiecznie na wyspie. Co mogło mnie tam jeszcze dopaść? Śmierć z mnóstwa powodów. Dlatego musiałam obserwować wszystko dość dokładnie jak zawsze. Strzały nie mogły mnie dosięgnąć przez te wszystkie wiatry wokół.
  14. [985] [Lust Tale [Forest Song]] Jak powiedziałam tak zrobiłam, zaraz po wyjściu z kawiarni. Co innego miałabym uczynić? Szłam spokojnym krokiem przez kryształowe miasto, zastanawiając się jak to wszystko zostało wykonane... Tak idealnie... Ciekawił mnie ten aspekt, a Golding zdawał się nie znać interesującej mnie informacji albo udało mi się ją jakimś cudem przeoczyć. Z drugiej strony... Na co miała być mi taka powiedzmy sobie błahostka? Wszystko wokół mnie stało od bardzo długiego czasu i zachwycało oko swoim wyglądem. Spoglądałam na budynki i kucyki jak nieogarnięte turystka, którą zresztą mogłam być bez większego problemu. Nie znałam tego miejsca i to dawała mi pewne niepisane prawa niewiedzy... Nawet nie zorientowałam się gdy zaczęłam dochodzić do biblioteki według wspomnień Goldinga na temat miasta... [Illuminated Lens] Linki same w sobie były dość sztywne, a kula opleciona w pewnego rodzaju koszulkę poprzypinaną do ścian na wylot w wielu punktach w 4 różnych stronach świata... Można było ją próbować ruszyć na większą odległość z niepowodzeniem. Od czego innego była sieć jak nie do nieuruchomiania ofiary? Posiadała tą samą właściwość.
  15. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Myślenie za dużo w tej chwili może tylko przeszkadzać... Dziwnie to zabrzmi w moich ustach... - Skończyłam w tamtej chwili swoją kawę, po czym podeszłam do niego i go przytuliłam dość delikatnie. Ulotnie można by rzec. - Wynagrodzę wszystkie trudy po wszystkim... - szepnęłam mu do ucha. Chciałam jego... Tak bardzo, a tak samo nie mogłam nic. Przeze mnie mógł wpaść w kłopoty... Przeze mnie od tak. Znałam go dość żeby wiedzieć czego się po nim spodziewać, a każda taka myśl raniła... Odzywała się moja kontrola, a raczej jej brak czy troska o niego. Nie do końca wiedziałam. A może były to połączone emocje i ich brak po przez pełnienie danej funkcji? Nie mogłam do tego dojść, gdy go puściłam od tak. - Do zobaczenia za godzinę - rzekłam dość prędko zanim udałam się do wyjścia. [Illuminated Lens] Sandy dobrze kombinowała... Tylko w trochę za dużej skali. Linki w budynku miały odrobinę ponad 4 kilometry... i objętościowo energia na nie zużyta wynosiła pół litra przy średnicy jednej setnej centymetra, co stanowiło bardzo gęsty twór pod względem kondensacji energetycznej. Tak właśnie wyglądała zdolność inwidualna Lens przez którą dawała radę zakłócać przepływ magii swoją pajęczą klatką faradaya... Mogli próbować ciąć... Gęstość tego można było porównać do cięcia powietrzem ołowiu... Czy jakiś jednorożec zaryzykowałby próbę teleportacji wiedząc że jego głowa może skończyć tam gdzie zaczyna się ogon? Niewielu było tak szalonych... Zwłaszcza że nie było to naturalna klatka z danym wyjściem z przyczyn czysto geomagicznych... Ta miała obszar zagęszczenia w którym znajdowały się właśnie rzeczone changelingi.
  16. Detonato300 Wiesz że byłeś delikatnie OP. ale obiecuje dalej potraktować całość jako tekst, bez badania jego treści. Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą czy to przy pisaniu opisu, czy też zachowywaniu zasad ortografii... Jedno i drugie niestety u ciebie leży plackiem i wykręcanie się tym: "bo..." nie ma tu nic do rzeczy. Wysłałeś go, czyli zaakceptowałeś jego wady, bo powinieneś być ich świadom. Ludzie patrzą na to dość uważniej. Niedopracowany tekst źle się czyta. Opis trza widzieć podczas czytania przed oczami. Twoje mi uciekają, przez to co napisałem powyżej, a również format tekstu z początku, który się rozlewa objętościowo. To wszystko rozprasza uwagę i nie byłem wstanie zrozumieć tego co miałeś mi do przekazania. Nie ważne jakie były twoje intencje. Następnym razem wolniej i to nie tylko ty masz rozumieć to co piszesz... Musisz pójść na pewien kompromis przekazu odnoszący się do teraźniejszości. Masz wprowadzić nas w swój świat. Pokazać jaki jest. Gdybyś nie zawalił technicznie i zrobił całą resztę zwyczajnie lepiej, wygrałbyś to. Pomysł miałeś nawet okej. Dość oryginalny. Efei Nadal nie zachowujesz miejscami jedności czasu, ale skoro mówisz że taki twój styl rozumiem to. Nie bądź zaskoczona jak więcej ludzi będzie zwracało na to uwagę. Jednak za spójność lokalną otrzymujesz mniejszą ilość punktów i tak. Kompozycja była mniej więcej w porządku, tak samo jak styl, co wymaga dopracowania... Przyjdzie z czasem. Niestety widzę u ciebie nadal błędy ortograficzne [jednorożkę daruję... Niech będzie że wyraz słowotwórczy. Dla mnie nadal to błąd.] tak samo jak u Deto, więc powiedzmy sobie że wygrywasz z nim 2 na 4 oceniane przeze mnie w tym momencie kategorie: Kompozycja Spójność lokalna Styl tekstu Poprawność zapisu Pracuj dalej nad sobą, a powinnaś daleko zajść. Zwyczajność nie jest cechą negatywną. Rysunek wyślę jak skończę. Nie mam czasu ostatnio dobrze usiąść. Nie zdążę przed końcem głosowania. Nie widzę tego.
  17. [Illuminated Lens] Linki miały jeszcze jedną właściwość, której nie miała niestety Mask, co bazowała na rozrzedzeniu energii w formie czysto fizycznej. Tym właśnie ona powodowała tak ogromne zniszczenia. To za to działało w zupełnie drugim kierunku, bo pole przez nie emitowane odcinało resztę pól działających w tym samym paśmie w tym magię... Czy to białą albo też tą ciemniejszą... Dla niej nie stanowiło to wielkiej różnicy. Znosiło się to nawzajem będąc rozpraszane przez gęstszy koncentrat i tym sposobem większą energię upakowaną w mniejszej objętości. Niewiarygodnie mniejszej objętości. Nie skrzywiła widząc jak gwardziści się ruszali... Musiała coś zrobić. Tylko pytanie brzmiało tylko co? Miała w planach zablokowanie ich przykuwając do ściany tym czym znała najlepiej. Nalezie nie martwiła się o nich. Za daleko byli, a i miała jeszcze wszechwidzące plecy.
  18. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Możemy pozostać w kontakcie, skoro jest to możliwe. O wszystkim co się wydarzy i będzie to ważne będę ci to przekazywać, Golding. - Stuknęłam delikatnie kopytkiem o blat. - Spotkamy się dokładnie tu za godzinę, przy tym stoliku jeśli będzie to możliwe... Nie widzę powodu by szukać innego miejsca. O wszelkich opóźnieniach o ile wystąpią będę cię informować - powiedziałam zapewniając go o tym, jak zawsze zresztą. [Illuminated Lens] Gdyby była normalnym changelingiem pewnie by się nawet uśmiechnęła jakoś chciwie widząc że zeskoczyli na następne piętro... Zatrzymali się na moment otaczając barierą... Co mogła zrobić widząc że w budynku są jeszcze gwardziści, których z naturalnych przyczyn musiała wymijać, a tamci dali jej ten potrzebny moment na reakcje zamiast nie przerywać dążenia na przód? Oczywiście napuścić ich na siebie... Po co miała sobie brudzić krew kopytami skoro tamci ich nie upilnowali. To była ich sprawa, a jeśli nawet przez przypadek by ich poćwiartowała to tamci i tak nie mieli nic na wymianę by wykonać swój osąd na nich. Z drugiej strony czemu w ogóle mieli żyć? Nie wykorzystali swojej szansy. Linki drasnęły barierę z 4 stron zaplatając się na niej jak wełniane koszulki na jajku w zmyślne wzory oplatając ją dość sztywno ale nie ciskając, blokując w ten sposób toczenie jej na przód, co było dość często spotykane wśród wielu walk... Jednak w tamtym momencie stanowiło ich własną pułapkę.
  19. [Illuminated Lens] [Shady Clue] Prychnęła tylko cicho, po czym wzbiła się gwałtownie w powietrze, tak jak Panteon na ulcie... Myśleli że mogą uciec jej z miasta, które stało pod jej obserwacją przez wściekłe oczy Shady Clue z jednego najwyższych budynków w mieście... To stanowiło tylko ich marzenie. Złudne marzenie, co było dla niej zupełnie bezsensowne ~ nielogiczne. Gdyby zrobili to dalej... Miałoby to jakieś zastosowanie. A tak? Jaką wzięli z tego korzyść? Żadną. Z trzaskiem wylądowała na dachu banku... Skończyła się z nimi zabawa. Skoro zużyła teleportacje nie mogła jej używać przez co najmniej najbliższe parę minut co z kolei stanowiło cooldown tego czaru... Musiała to wykorzystać... Koło niej pojawiły się kolejne linki co zaczęły po prostu przebijać systematycznie zupełnie losowo kolejne ściany budynku pod różnymi kątami jak laleczkę voodoo... Celowała mniej więcej w nich, a kolejne linki rozdzielały się na kolejne pięć by utrudnić im przemieszczanie się po całej lokacji gorzej niż w twisterze... Każde równie ostre co poprzednie zdolne przeciąć materiał na poziomie atomowym tworzyła bardzo sztywną konstrukcje...
  20. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Dziękuję - rzekłam, widząc swoją filiżankę, której zawartość zamieszałam parokrotnie podczas swojego dialogu. Lubiłam kawę tylko że... Nie widziałam w niej tego co inni. Szybko zaczęłam kończyć urwane wcześniejsze myśli, uzupełniając je zupełnie nowymi. - Sama myślałam o bibliotece, gdy mówiłam że być może mam już coś na myśli... Zawsze coś znajdujemy w bibliotekach... - stwierdziłam coś co było może po części prawdą. - A jak chcesz to możesz próbować posłuchać, a może nawet popytać o ten odłamek. Chyba to nic nie zaszkodzi jak się rozdzielimy tylko na godzinkę? Zresztą... Niewiele mamy w tej chwili wiele do stracenia, oprócz czasu... Prawda? - pytałam dalej patrząc na swój napitek... Ładnie pachniał. [Illuminated Lens] - Pytanie dlaczego i po co... nie bardzo ma sens, tak jak zastosowanie pytajnika jak... - stwierdziła od tak myśląc na głos co brzmiał jak istny automat... - Rozmawianie z wami... Po co? - dodała głośniej, gdy niebo przysłoniła na krótko mgiełka energii kształtując z tego kolejne nici co jak kolumny zaczęły być spuszczane w dół... Miały takie same możliwości jak te boczne stanowiące ściany tej klatki. - Ja mogę poczekać. Nigdzie mi się nie śpieszy, a czy zrobię to ja czy gwardia... Co to za różnica? - rzuciła patrząc zuchwalej w dół...
  21. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Z chęcią... - powiedziałam od tak. Co innego miałam zrobić? Zresztą już siedziałam... Sama nie chciałam zaczynać chodź miałam w głowie zupełnie standardowe rozwiązanie. - Mała czarną jeśli jest... - określiłam swoje potrzeby dopiero po chwili. [Illuminated Lens] Sandy i jej towarzysze mogli poczuć że w pewnym momencie że ich drogi są odcięte przez niewidoczną gołym okiem energię jakiegoś changelinga co ulotniła się z dachu 8 piętrowego budynku na którym ciekawskim okiem patrzyła całkowicie biała pegaz o ciemnych zielonych oczach bez żadnego wyrazu. Wiatr uniósł gazetę co poleciała dalej a w pewnym momencie jej lotu została poćwiartowana tak jakby zrobiły to ostrza niszczarki. Z obu stron uliczki na całej wysokości ściany pojawiła się pajęczyna z nitek w formie prostej kraty... Tylko tyle. Sama postać się nie odezwała... Tylko patrzyła nic więcej...
  22. [Shady Clue] [Illuminated Lens] Całe miasto stało praktycznie opustoszone prócz changelingów, co miały się w najlepszym porządku, ukrywając się po domach i komórkach, by gwardia ich nie szukała wcale... Nie zwracały na siebie uwagi jak zawszę.. Nasłuchiwały wszystkiego jednak ich oczy znajdowały się na ostatnim piętrze jednego z najstarszych wieżowców, gdzie z kolei mieściła się redakcja gazety Manehatan News o której już kiedyś wspominała Lust samej Yelllow Rose że właśnie tam pracowała... W biurze na podbudówce przy oszklonej iglicy budynku znajdowało się niewielkie biuro tej z którą od tamtego momentu miała współpracować Clue. Jej samej nie było to do śmiechu, uważała bowiem że sama Lust Tale jej przyjaciółka zachowywała się dojrzalej niż tamta, co nie okazywała emocji zupełnie wcale. Nawet nie próbowała tego robić... Nie starała się, roztaczając wokół siebie zimną, niemal starczą atmosferę bez życia. Po prostu istniała w samym tego słowie znaczeniu. Clue dla niej nie była niczym innym jak prostym narzędziem które sobie od tak podporządkowała dla własnej korzyści... Nawet nie pytała jej o zgodę czy chęci. Robiła to bo uważała to za jej prawo. Wszystkie zasady Mask padły w momencie jej śmierci ~ wolna wola... Nikomu sama tego nie życzyła. Nagle samo narzędzie poczuło że więzy zostają z niej ściągnięte... Nie wiedziała dlaczego. Sama była ledwo przytomna po tym wszystkim. Spojrzała tylko pytającym wzrokiem ~ dlaczego ~ tyle miała bowiem sił. Otrzymała tylko proste instrukcje telepatyczne na co ma patrzeć... Nic więcej. Żadnego słowa. Nic czego się nauczyły u kucyków. Tamta wyszła jak robot ~ terminator z celem sobie znanym. Clue sama zrozumiała po krótkim momencie, a emocje co zdążyły ostygnąć, znów zawrzały.
  23. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Nie powiem, że po cichu na to nie liczę, ale... - zaskoczył mnie delikatnie całując, myślami byłam o wiele dalej niż z nim. Gdzieś tak daleko że otoczenie przestało mnie interesować - nie teraz... Brakuje nam na to czasu. Oj brakuje, tak jak jasnych odpowiedzi... - stwierdziła z wyczuwalną rezygnacją. Lubiłam wszystko wiedzieć... Nie wiedziałam wiele. Discord... Co z nim można było zrobić? Nic... Jego odpowiedzi były bezużyteczne. Informacje wątpliwe. Gra musiała trwać nadal. - Lubię kawiarnie - stwierdziłam bez żadnych wątpliwości szukając drogowskazów na nasz cel... Aż dojrzałam to co trzeba i zaprowadziłam nas tam. Budynek był... zupełnie inny niż wszędzie gdzie byłam w każdym innym mieście Equestrii, gdzie większość nie mogła zostać porównana do tego, co stało przede mną. Kryształowe imperium ~ sama nazwa odnosiła się co mnie otaczało... Kryształy...
  24. 985] [Lust Tale [Forest Song]] - Mam cię - szepnęłam mu na spokojnie do ucha rozrozniając atmosferę. - Mówiłam już ze podobają mi się zakłopotane ogiery? Słodki jesteś jak nie wiesz co zrobić ze sobą - mówiłam niepozornie lekko dalej - zresztą sama na razie nie mam jeszcze pomysłu... ale jeszcze się dowiem co i jak... i być może mam już coś na myśli... - Zamyśliłam się na moment zmieniając temat. - Udało mi się ciebie zaskoczyć - spytałam lekko uśmiechnięta trącając go swoim bokiem dość zawadiacko.
  25. [985] [Lust Tale [Forest Song]] - Możemy pójść do Shining Armora i powiedzieć mu czego szukamy wykładając przed nim parę kart ale nie za dużo... - powiedziałam dość cierpliwie niby swój plan bez mrugnięcia okiem, a wydawało się to całkiem absurdalne jak na mnie. - Zrozumie... Sam jest oddany Celestii w głębi serca tak samo jak Księżniczce Cadence... Nie zrezygnował z Equestrii na rzecz Kryształowego. Jego serce nadal jest gdzieś w Canterlot, gdzie się urodził. Każdego jest... - wymieniałam dalej dochodząc do głównego argumentu - a jak usłyszy jeszcze że to wszystko Discord to już w ogóle... - rzekłam to z jeszcze większym entuzjazmem obserwując jego reakcję. To wszystko było jedną wielką kpiną... Żartem. On też próbował wcześniej żartować. Może i mi się by udało? Rzadko miałam okazję do tego... Żart zawsze się składał z jakiegoś absurdu. Prawda?
×
×
  • Utwórz nowe...