https://www.youtube.com/watch?v=-3dwciXMGp0 To, co wkleiłam powyżej, to kawałek "The Blood, The Sweat, The Tears" zespołu Machine Head. Dlaczego ten? Zacznijmy od tego, że MH od początku było takim "pociotkiem Pantery", jak to nazywam - grali groove metal (thrash+melodeath+metalcore)... a przynajmniej takie były ich dwa pierwsze albumy ("Burn My Eyes", 1994; "The More Things Change", 1997). Niestety, przyszedł rok 1999 i moda na nu-metal. Do dziś nie wiem, jakiego szaleju nażarli wtedy się panowie z MH, żeby wypuścić dwa albumy utrzymane w klimatach wyjątkowo tandetnego, nijakiego nu-metalu. Ani jakiego nażarli się kilka lat temu, wypuszczając najpierw "The Blackening", a potem "Unto The Locust". O ile "Czernienie" samo w sobie było całkiem dobre (choć nie tak dobre, jak "Through The Ashes of Empires"), to zapoczątkowało ten dziwny trend grania coraz bliżej thrashu. Skończyło się tym, że jedyny kawałek na "UTL", który mogę słuchać bez bólu zębów to "Darkness Within" (cała reszta to "epicki" thrash przeciętnej jakości), a z zespołem zrobiłam sobie mały rozwód (czarę goryczy przepełniło ciąganie się po sądach przez byłego basistę i resztę zespołu). Tak czy siak, wklejam "The Blood...". Ku przestrodze - jak raz się sparzysz na gatunkowych przetasowaniach, to nie pchaj się tam, kurna, znowu!