Nie uważam za rzecz złą porównywania fików do "profesjonalnych książek", ale...
1. Profesjonalni pisarze mają sztab profesjonalnych korektorów.
2. Inaczej traktuje się kogoś kto się pisać UCZY. Szczególnie bardzo, bardzo początkujących. Ktoś pisze swoje pierwsze opowiadanie, więc porównywanie teog do Mickiewicza, Tolkiena, innej cholery, której fanem jesteś, mija się z celem. Inaczej sprawa się ma przy tworach bardziej wyrobionych.
Spotkałam sporo fanfików, które były dużo lepsze od niejednej profesjonalnej książki, szczególnie takich spod szyldów "Harlequin", "Gorący romans z wampirem", "On mnie nie kocha", "Eragono Mary Sue"... Cóż, wiele książek, chociażby słynny "Harry Potter" zaczynały jako kompletnie amatorskie wypociny. Mało pisarzy to zawodowi pisarze, większość ma jeszcze jakąś inną pracę.
Swoją drogą, wiele arcydzieł literatury można tak nazwać tylko ze względu na czasy w jaki powstały. Weźmy się przypatrzmy takiemu "Władcy Pierścieni" z dzisiejszej perspektywy. Co widzimy?
+ Fajnie wykreowany, autorski świat, inspirowany kulturą celtycką [elfy były inspirowane Dziećmi Danu]
+ Niezłe opisy, ale nieco nudnawe.
- Płaskie postacie, wyraźny podział dobro zło.
- W gruncie rzeczy cienka fabuła i do tego przewidywalna.
- Idealne elfy kontra orkowie i samo zło.
I tak dalej.
Ta WIELKA książka nie jest wielka, bo jest wielka, tylko dlatego, że dzięki niej nastąpił przełom w fantastyce, to dzięki temu de facto powstała literatura fantasy.
Do czego zmierzam? Nie bójmy się powiedzieć, że król jest nagi! Miejmy własne zdanie. To chyba my lepiej wiemy co nam się podoba. Mnie nie obchodzi kto wielkim poetą był, ja oceniam twórczość. I staram się to robić w miarę możliwości obiektywnie. Ale jako czytelnik wiem co lubię, a co nie.
Przede wszystkim apeluję: gusta są różne. Czytałam wiele opowiadań, których szczerze nie lubię, a komentarze były nierzadko pozytywne. Dziwne? Nie. Trzeba nauczyć się rozróżniać "to jest dno" a "nie podoba mi się, bo nie moje klimaty".