Rozdział przeczytany, nadszedł czas komentowania. Niestety, ale w zasadzie mogę się podpisać pod tym co napisał Zodiak. Bardzo widać brak ingerencji Gandzi w tekst. Jest trochę powtórzeń, niezgrabnych zdań i źle użytych słów. Dobra, jest tego więcej niż trochę, niestety.
Sam tekst też wypada dość blado na tle poprzednich rozdziałów, głównie przez to, że jak już zauważył kolega wyżej bohaterowie tak jakby przestali się wyróżniać, zmienili się w masę. Zauważ też, że poza odwiedzinami Luny w śnie Goldenrod w zasadzie nic się nie dzieje. Ot, burda w karczmie i poszukiwania, narada z której mało wynika, poza tym, że morale wojsk Księżniczek nie istnieją, Cadance jest sobą, a Nawłoć śni o czystej rasowo Euro... Equestrii. Co jest z tym nie tak?
Szukanie Coloratury się dłuży, wiadomo, że tłum przeciwko uzbrojonym żołnierzom nie jest jakoś bardzo groźny, a sama śpiewaczka jest po prostu pacyfistką... Wybacz, ale mało ciekawe. Tak samo jak rozmowa Dust i Jet, z której w zasadzie nic nie wynika. Ja rozumiem co chciałeś wnieść taką sceną - pokazać morale i to jak bardzo dowódcy są niekompetentni. Niestety wyszło nudno. Wykreowałeś całkiem barwne postacie i wypadałoby z tego korzystać, podkreślać to, że są różne.
Księżniczki natomiast pokazują przede wszystkim głupotę, zdecydowanie zapomniały co odwalał Typhoon i że zdecydowanie nie powinny tego ignorować. A Yellow, Sandstormowi i Typhoonowi zabrakło czasu antenowego, by uczynić ten fragment lepszym. Tak zwyczajnie za mało knucia. No po prostu ta część rozdziału wydaje się niepełna, niedokończona. Zabrakło tych paru stron, które mogłyby całkowicie zmienić odbiór.
Cadance... Wciąż kocham Twoją Imperatorową, jest genialna. I tu nie zgodzę się z Zodiakiem, że to nie jest serialowa Cadance. To jest druga twarz serialowej Cadance, ta prawdziwa. Dałeś jej charakter, dałeś jej inteligencję i moc. Od niej czuć potęgę. I fajnie, tylko znowu mamy fragment, z którego, przynajmniej z pozoru, nic nie wynika. Znowu tak jakby zabrakło tych paru stron.
No i Nawłoć. Ta pokazuje spryt i zdolności do politycznej gry. Ale ta czysta rasowo Equestria... Parsknęłam śmiechem jak to przeczytałam i niestety nie było to pozytywne parsknięcie. Cała powaga poglądów Goldenrod znikła, kiedy przypomniałam sobie głupie internetowe żarty. Może i również odczułam spadek sympatii do tej postaci, ale nie uważam tego za wadę. Dobrze, że dajesz jej wady, nawet tak poważne. Cieszę się, że masz odwagę tak robić. Bo to jest literacko dobre posunięcie.
Czekam na więcej.