Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Gassot aż wypuścił powietrze z płuc gdy oberwał kuksańcem od Tarica. On chyba nie wiedział jaką ma parę w łapach. - Będzie trudno, ale chyba damy radę - powiedział rozmasowując miejsce gdzie uderzył go Taric. - Chociaż i tak trzeba by było zostawić kobiety i dzieci pod czyjąś obroną. Bo możemy któregoś pominąć - dodał po chwili. "Więc, pewnie wiesz, że szykuje się walka? Ten sam układ co wcześniej, twój cel to trupy, nie żywi." Chociaż nie była to jedyna rzecz jaką chciał powiedzieć Zallenowi. "Mam jednak dla ciebie pewną propozycję".
  2. Kataklizm i wojna? Mógł w to uwierzyć. Ale koniec świata to przesada. - Myślisz, że da się ich nakłonić do wartowania, czy może od razu będą dążyli do walki z armią nieumarłych? - zapytał pocierając dłoń o dłoń, żeby zdobyć trochę ciepła. Martwił go trochę entuzjazm i chęć walki mieszkańców wioski, zwłaszcza, że byli to nieumarli. - Jeśli nie, to nasza sytuacja będzie fatalna...
  3. "No to nieźle. Myślisz, że uda ci się zniechęcić nieumarłych tekstami?" - Dobra, magiczne kryształy pełne kosmicznej energii na pewno się przydadzą. Ja mam... no miecz, jak trafisz w głowę to może uda się nieumarłego zatrzymać - stwierdził, co prawda umiejętność strzelania z procy za dobrze się nie prezentowała, ale przynajmniej był Taric. No i Zallen. - No cóż, lepsze to niż nic. Chociaż i tak może być ciężko - oznajmił. - Czyli co, teraz czekamy? - zapytał.
  4. "Masz jakiś plan, bo przypomnę ci tylko, jeśli tu zginę, ty też tu zostaniesz, na bóg wie ile" Gassot zaczął nasadę nosa zastanawiając się co dalej zrobić, jego jedynym asem w rękawie wciąż był Darkin, a nie chciał cały czas polegać na byciu kontrolowanym przez kogoś komu nie ufał. W starciu z nieumarłymi może i kilku by zabił, ale tak to jego szansę były nikłe. - Tak, chyba jesteśmy w pułapce. Ale... musi być jakieś wyjście - nie do końca w to wierzył, ale miał nadzieję. - Mogę... znowu spróbować użyć... tego miecza - zerknął na Tarica - ale nie wiem jak długo dam radę. Nie wiem też czy to nam wystarczy. Wiem, że ty masz jakieś moce, chociaż nie wiem dokładnie jakie - zerknął na Taliyah - a ty... potrafisz jakoś walczyć? - zapytał.
  5. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Eksploracja kanałów, istniejących na starych ruinach? Brzmiało dość ciekawie, a do tego mieliby drugie zadanie, o wiele szybciej uda mu się ocenić jak jego towarzysze działają w sytuacjach kryzysowych. Albo jak działa ogólnie. Wziął miksturę z kamienną twarzą. Cóż, było kilka rzeczy które chciał teraz wiedzieć, a nikt o to nie zapytał. - Możesz wejść do kanałów, które rzekomo stoją na innej sieci tunelów, i zabłądzić - zwrócił się do Foresta nawet na niego nie patrząc. - Będziemy potrzebowali planu kanałów, zwłaszcza, jeśli były zbudowane na fundamentach innej konstrukcji, nawet jeśli posłuży nam to tylko do odróżnienia starych od nowych - rzucił. - Masz coś takiego? - zapytał paladyna.
  6. Całość wioski wyglądała raczej biednie, mniej niż tuzin domów sprawiał, że ilość ludzi którzy mogli bronić wioski była zwyczajnie niewielka. Nie wyglądało to dobrze, zwłaszcza, że nieumarłych było znacznie więcej. A jedynym asem w rękawie Gassota był Zallen. Był jeszcze Taric którego siła była legendarna, a przynajmniej miał taką nadzieję, no i była też Taliyah... która nie wiadomo co umiała. Wpierw jednak musieli porozmawiać z Tariciem i przekazać mu wieści. - Znaleźliśmy trupa kogoś kto najpewniej był przewodnikiem, coś... prawie ucięło mu łeb, rana szarpana więc raczej nie zaatakował go człowiek. Mam wrażenie, że zobaczyłem też gdzieś niebieskie światło, ale to mogła być tylko paranoja. A ty, masz jakieś wieści? - zapytał.
  7. Gassot przykucnął przy zwłokach i zaczął się im uważnie przyglądać. Zignorował chwilowo zachowanie Taliyah i zaczął wszystko analizować. "Rozerwałeś się już dzisiaj, teraz musimy ocenić co tu się stało" - Nie był to napad... ekwipunek jest nietknięty... - burknął. - Chociaż cięcie wskazuje albo na jakieś pazury, albo na broń... - dodał zaraz potem. - Do tego ślady... pewnie zasadzka - podniósł się i zerknął na Shurimiankę. - Dobra, chodźmy stąd - rozejrzał się - Wolę nie dać się złapać w zasadzkę - oznajmił.
  8. Co prawda Gassot spodziewał się innej, mniej spokojnej reakcji, chociaż wciąż nie miał ochoty się odzywać. Po prostu ruszył za dziewczyną, rozglądając się uważnie w poszukiwaniu rzekomych demonów, chociaż wciąż myślał, że będą to nieumarli, chociaż nie widział śladów które wskazywały by na to, że kupiec był ścigany. Do tego śnieg nie pomagał w utrzymaniu zwiadu cichym, przez co miał wrażenie, że to się źle skończy, w pewnym momencie pomyślał, że może upiory wcale nie kroczyły i spojrzał w niebo, szukając tam czegoś ciekawego.
  9. Gassot nie spodziewał się doświadczenia tak zimnego spojrzenia ze strony Shurimianki. Zaczął zastanawiać się czy nie wolałby zobaczyć armii nieumarłych, zamiast musieć odpowiadać na to pytanie. Ba, wolałby nawet lodową wiedźmę. Widać było po nim jak bardzo jest spięty. Przełknął głośno ślinę i wziął głęboki wdech, potem milczał, starając się pozwolić przejść tym słowom przez gardło. - Po stronie Noxus... - odezwał się dopiero po krótkiej chwili i westchnął żałośnie.
  10. Gassot odpowiedział Taricowi kiwnięciem głowy. Jego ton głosu sprawiał, że czuł się tak jakoś, pewniej. W zasadzie to pewność siebie Tarica sama w sobie pomagała. Potem ruszył razem z Taliyah na zewnątrz, chwytając ostrze prawą dłonią, tuż przy jelcu i tak nosząc broń. "Będę musiał sprawić sobie coś do noszenia ciebie." Zaraz potem rozejrzał się po okolicy, było dziwnie spokojnie, a i raczej nic nie dostrzegł, więc demony nie były blisko. Ani nieumarli. Gdy usłyszał pytanie Taliyah zrozumiał, jak wielki błąd mógł popełnić, mówiąc o tym wcześniej. Wolał ukryć swoje pochodzenie. Zerknął na dziewczynę, zaskoczony. - Widziałem go na polu bitwy - powiedział szybko, trochę nerwowo, ale było to najlepsze, co mu przyszło do głowy.
  11. - Ewentualnie lodowym olbrzymem - zwrócił się do Tarica. Powrócił do pomieszczenia, żeby wziąć swój miecz. Wolał mieć go przy sobie, nie tylko dla tego, że rezydował w nim demon, ale i dlatego, że zwyczajnie wolał mieć go przy sobie, w wypadku ataku "demonów". Po pytaniu Taliyah zerknął na nią, potem na Tarica. - To jest w zasadzie całkiem dobry pomysł - stwierdził. - Ale dobrze by było tu też kogoś zostawić, jakby więcej z tych "demonów" się tu pojawiło - oznajmił. - To, ty tu zostaniesz Taricu? - zapytał. Miał trochę nadzieje, że jeszcze przetestuje umiejętności swojej broni.
  12. Soft Note - Soft Note - oznajmił w odpowiedzi na przedstawienie klaczy, po czym ukłonił się teatralnie, wciąż zachowując się cwaniacko. Chociaż nie do końca wiedział o co jej chodziło, zrobił dobrą minę do złej gry i ruszył wraz z nimi, na razie czekając z pytaniami, uznał, że zada kilka na raz zamiast jednego co kilka sekund. Chociaż szybko jego skupienie przeniosło się na pomieszczenie, składzik na szczotki. - Okej, jest to miejsce które nie spodziewałem się dzisiaj zobaczyć - stwierdził. Był zaskoczony, to fakt, chociaż uznał, że to po prostu zwykła teleportacja. Dziwniejsze od tego było przeniesienie się akurat tutaj. - Ale po co tu jesteśmy? - zapytał.
  13. "A jednak w tym jednym momencie uwierzył w nieumarłych" Gassot spojrzał na kupca zdziwiony, co prawda odmrożenie rozumiał to strach? Nie wiedział skąd przybył, ale mówił coś o Demonach. - Taric? Myślisz, że natrafił na nieumarłych? - zapytał Tarczę Valoranu podchodząc do kupca, w nadziei na to, że pomoże przenieś go do środka. W końcu nie mógł go tak tutaj zostawić, prawda?
  14. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Aelius chciał w pierwszej kolejności odejść od grupy i pójść kupić jakieś mikstury. Takowe się czasem przydawały. Niestety nie zdołał dotrzeć, ani nawet odłączyć się od grupy, bo tak oto zwrócili na siebie uwagę postaci która to, już ich znała. A do tego zauważyła ich w tłumie i odciągnęła od zakupów. W zasadzie to nie interesował się tym czy odciągnął też od sojuszników, ale odciągnął niego, więc tylko przewrócił obojętnie oczami i poszedł za sojusznikami. Niezbyt radośnie, ale podszedł. Kiwnął głową do paladyna, pozwolił Forestowi się wygadać.
  15. Co prawda od strony mechanicznej będzie to zupełnie inne (bo nie mam obu podręczników do martwych ziem tylko ten Marhsalla :d) ale mam nadzieje, że dobrze ci się poczyta
  16. ~Pewnego Razu Na Dzikim Zachodzie~ Całość zaczęła się w 1863 roku, dokładniej w czasie Bitwy Pod Gettysburgiem. Było to zdarzenie zaiste groteskowe, bo oto w czasie bitwy, polegli powstali, nie zważając na rany. Niestety, nie wspomogli swoich wojsk, wręcz przeciwnie, zaczęli atakować nie zważając na mundury. A to był dopiero początek... Przez kolejną dekadę wojna secesyjna trwała jednak bitwy kończyły się tak samo, nieumarli powstawali i atakowali co popadnie, a im dłużej to trwało, tym więcej abominacji i dziwactw się ujawniało. Nikt nie potrafił wyjaśnić dlaczego, przez to wojna została odłożona na dalszy tor. Niedługo potem, do walki dołączyła trzecia siła. Siła nieznana ale równie groźna co sama wojna. Źródło nieumarłych i abominacji, duchy i zjawy wyzwolone ze Świata Duchów i Terenów Łowieckich rdzennych mieszkańców ameryki północnej. A gdyby tego wszystkiego było mało, w wielu kopalniach zaczęto odkrywać minerał, nazwany "Upiorytem" (a przynajmniej tak przetłumaczono to z języka Indian), cudowne paliwo wielokrotnie bardziej wydajne niż węgiel. Materiał ten zaczął być używany nie tylko przez zwykłych cywilów, ale i przez Północ i Południe do stworzenia superbroni która pozwoli im na przejęcie kontroli i stworzenie Stanów Zjednoczonych, pod ich sztandarem. Niestety, żadna ze stron nie jest w stanie w pełni przejąć kontroli nad wieloma miejscami, gdzie wpływ Duchów jest silny. Na dodatek, pod koniec dekady, wraz z coraz większą ilością abominacji, ujawnili się "Rachmistrzowie". Złowieszczy bogowie, wyzwoleni ze swych kajdanów. Było ich zaledwie czterech, ale wykorzystując swoich sługów i wiedzę, zdołali wzbudzić strach w wielu, kreując się na Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Powodem otwarcia Świata Duchów byli tubylcy, którzy z powodu najeźdźców zaczęli szukać ukojenia na coraz mniejszych terytoriach na których mieszkali. Szamani kontaktujący się z duchami, usłyszeli zew Rachmistrzów i dali się oszukać. Zabili Starych Manitu, chroniących więzienia Rachmistrzów tym samym wyzwalając demony i zesłali je na świat. Jednak, oni też na tym ucierpieli. Wtedy też usłyszeli ostatni zew mówiący o tym, że każdy z Rachmistrzów i ich podwładnych musi zostać zniszczony w świecie żywych, aby ponownie można było ich zesłać do ich więzienia. Teraz, pięć lat później, w roku 1878, wojna secesyjna nadal trwa, jednak w pewnego rodzaju zimnej wojnie, a wiele miast jest pod wpływem Rachmistrzów i ich popleczników, ale każde miejsce da się wyzwolić. Czy to z pomocą starożytnej magii duchów natury, wolą samego Boga, rewolwerem czy Kartami i Magicznymi Sztuczkami, czy to dla złota, czy dla chęci ratowania świata. Witam was wszystkich... na Martwych Ziemiach -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Tak oto, witam wszystkich w sesji RP stworzonej przeze mnie. Dawno co prawda sesji grupowych nie robiłem, ale hej! CHCĘ POPROWADZIĆ GRUPĘ SZALONYCH REWOLWEROWCÓW PRZEZ TOTALNIE CHAOTYCZNY I DZIKI ŚWIAT MARTWYCH ZIEM! Ale do rzeczy, wyjaśnienia. Sesja będzie działa się piętnaście lat po wydarzeniach z Bitwy Pod Gettysburgiem, wcielicie się w grupę śmiałków, która to dopiero co pozna się w małym mieście ogarniętym wpływem zjaw. Raczej nie będziecie mogli pokonać bogów, ale kto wie, może z czasem... Głównym celem waszej sesji będzie wyzwolenie miasteczka i jego okolic z wpływu demonów, co może być trudne, zwłaszcza, że z założenia dopiero się poznacie. Z początku myślałem o zrobieniu sesji z mechaniką, ale uznałem, że zostanę przy zwykłym role playu (znaczy, mechanika będzie, ale nie jakaś ważna, bo głównie dla mnie). Zasady sesji są w zasadzie standardowe: Postacie mają pasować do uniwersum. O ile to nie dialog to macie jeden post na kolejkę, na odpis macie cztery dni (a po tych czterech dniach ja mam trzy dodatkowe dni). Posty na jedną linijkę są be i nie toleruję ich. A i wiecie, jak będziecie "samotnym wilkiem" z dramatyczną historią i drużyna was nie polubi, to ja nie będę robił wam oddzielnej fabuły bo jesteście takimi solowymi bohaterami. Graczy szukam najwyżej pięciu. Ale dam radę wystartować nawet z jednym. A teraz wasze karty postaci A teraz wyjaśnienia. Pochodzenie nie oznacza tyle dokładnego miasta czy kraju, a bardziej żebym wiedział czy gracie czerwonoskórym, białym czy może czarnym zabranym z afryki jako niewolnik. Wszystko co ma historyczny sens się nada. Historia jest identyczna aż do momentu Bitwy Pod Gettysburgiem. I jeszcze jedno KARTY POSTACI NIE SĄ JAWNE Do znaczy, że wysyłacie mi je na priv. Nie będziecie się znali ani znali swoich postaci. A teraz, odnośnie klas postaci. Jest ich sporo i są dość plastyczne. Często klasy postaci są do siebie podobne, ale różnią się fabularnie. No to, w razie pytań walcie do mnie, ewentualnie piszcie w temacie
  17. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Centurion przewrócił oczami słuchając wypowiedzi Foresta. Aelius coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że całe przedsięwzięcie nie ma sensu, a to wszystko przez osoby z którymi miał współpracować. Na razie zignorował przemyślenia i kiwnął głową na pożegnanie klaczy. W zasadzie to udanie się na targ które to zapoczątkował Forest było chyba jego najsensowniejszym pomysłem. Sam Aelius musiał dokupić trochę zapasów. A gdzie lepiej to zrobić niż na targu właśnie? Przy okazji miał teraz też czas na przemyślenie dokładnie całego przedsięwzięcia do którego się zapisał. Czy mógł tak po prostu zrezygnować? Władca Chaosu nie mówił nic o tym będącym kontraktem wiążącym, ale może nie podał im wszystkich szczegółów? No cóż... zobaczy po ich pierwszej misji.
  18. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Pytanie o rasę i osobowość kucyka? Nie widział w tym pytaniu sensu. Tym bardziej w pytaniu o to czy był bogaty. Przecież klacz sama mówiła o posiadłości, czyli odpowiedziała na pytanie na bogactwo. No i była jeszcze jedna rzecz, jeśli z jakiegoś powodu instrument nadal był w domu kuca, musiał to jakoś zabezpieczyć. Wedle rozumowania Aeliusa, była to rzecz oczywista. Ostatnie pytanie, o to gdzie odnaleźć Octavie jednak miało sens. Wychodzi na to, że i Tempest widziała bezsens w tych nadmiernych pytaniach. Czyli to nie tylko on. Chociaż jej stwierdzenie o wartości milczenia i czasu uznał za nieco głupie. Zwrócił wzrok na Foresta. - Zgodzę się z... Tempest Shadow - jej imię zdawało się ciężko przejść przez jego gardło. - Szczegóły możemy omówić po drodze. Zwłaszcza, że wątpię aby osobowość kogoś kto jest martwy wpłynęła na nasze zadanie.
  19. Gassota zdziwił trochę brak wiary gospodarza. Co prawda wątpliwości w śmierć "Furii Zimy" zrozumiał, jeśli naprawdę była tak legendarna. Jednak, sam Gassot wiedział co magia może zrobić, sam widział ożywione trupy, widział generała-kruka, widział człowieka wyrywającego krew z ciał innych. A teraz, miał miecz z duszą potężnej istoty. Dla niego, armia nieumarłych była całkiem możliwa. ''Rozumiem o co ci chodzi. I chociaż faktycznie, jego mina musiała by być zszokowana, to wciąż wolałbym żeby armia nieumarłych nie zniszczyła tej wioski. Dlatego musimy coś z tym zrobić." Zerknął jeszcze na Tarica, chcąc zobaczyć jego reakcja. Potem zerknął na Shurimiankę która zadała pytanie. - Jeśli ta kobieta na dziku była dowodem czegokolwiek, to tak. Ożywione zwłoki. Nie walczyła jak człowiek. Nie wyglądała też jak człowiek. Widziałem paskudne rany, ale nie takie. Co prawda nie widziałem dokładnie reszty. Ale świecące się ślepia - w tym momencie przez jego myśl przemknęło "I fakt, że Zallen mi podpowiedział" - wskazują na całą armię nieumarłych.
  20. Gassot wziął zupę z wdzięcznością, był wręcz szczęśliwy, że uda mu się zjeść coś ciepłego. Kto by zgadł, że domowe ognisko i ciepła zupa wywołają w jednym śmiertelniku tyle szczęścia. Chciał jeszcze odpowiedzieć Taliyii ale zanim zdoła Taric zaczął mówić. Okej, czyli jednak będą o tym mówić. W takim razie nie ma co już się kryć. - To jest ta rzecz gorsza od lawiny - odpowiedział Shurimiance. Wysłuchał też słów gospodarza o obłędzie i wojowniczce. Niepokonana. To ciekawe. "Sople jej nie zabiją, ale dekapitacja już tak." odezwał się do Zallena, oczywiście nie na głos. - Widziałem już kiedyś jednego martwego który martwy nie był. Nieumarłego Niszczyciela. On też jest "martwy". Dzieli też z tymi co byli na moście, i tą całą furią zimy świecące ślepia. Chociaż, te od niego świecą na czerwono - rzucił po chwili. - I... jeśli ta kobieta na dziku to furia zimy, cóż, nawet jeśli nie zabiły ją sople, teraz nie ma już głowy - oznajmił.
  21. - Nie, to nie była lawina. Powiedziałbym, że coś gorszego - odpowiedział, nim jeszcze zaczęła mówić o swojej drodze. Wysłuchał jej, w pewnym sensie zaciekawiony, bez konkretnego powodu, po prostu chciał się dowiedzieć. Jednak dziewczyna stosunkowo szybko stała się bardzo zakłopotana, ba nawet Darkin to skomentował. "Domyślam się, że zrobiłbyś to znacznie lepiej co?" odpowiedział na jego stwierdzenie i sam spojrzał na ogień. - Nie byłem nigdy w Shurimie, ale z tego co słyszałem, faktycznie, Frejlord i Shurima są zupełnie inne - stwierdził. Przez pewien czas milczał. - Tak myślę, wypadało by się przedstawić, jestem Gassot. Mogę poznać twoje imię? - zapytał i zerknął na dziewczynę.
  22. Gassot wpatrywał się w ogień jeszcze przez moment słuchając pytania, potem tylko zerknął kątem oka na Tarica. - W zasadzie to nie, wyruszyliy dziś rano, od tego gospodarza, dotarliśmy do jednego z mostów nad Wyjącą Otchłanią, ale... Coś odcięło nam drogę i musieliśmy zawrócić. Chociaż pewnie jutro spróbujemy ponownie - odpowiedział - Rozumiem, że ty przybyłaś tutaj podczas naszej nieobecności? Jak na taki kraniec świata to całkiem sporo tu podróżnych - zażartował. - A ty? Z daleka przychodzisz? - zapytał, głównie dla podtrzymania rozmowy.
  23. Gassot tak naprawdę nie pamiętał jakim cudem wyrwał miecz, wiedział jednak, że jakimś cudem to zrobił. Odpowiedział więc gospodarzowi tylko wzruszeniem ramionami. Nie wiedział czemu Taric nie chciał nic powiedzieć o trupach, ale uznał, że ma jakiś powód istotny na tyle, że on sam również przemilczy tę kwestie, przynajmniej na razie. W końcu nie sposób kłócić się z tarczą Valoranu, prawda? Zastanawiał się tylko, czy uda im się stworzyć jakiś plan. W końcu musieli to zrobić jeśli chcieli pokonać armię nieumarłych. W międzyczasie zdążył dowiedzieć się kto był drugim gościem w domu jego gospodarza. W zasadzie trzecim. Ciemna karnacja i krótkie włosy zdradzały pochodzenie dziewczyny z tych południowych części kontynentu. Może nawet z Shurimy? Zatrzymał wzrok na krótką chwilę na dość specyficznej ozdobie, po czym odwzajemnił uśmiech, bardziej z grzeczności, kiwnął głową i również usiadł przy kominku, kładąc miecz obok siebie i wyciągając ręce w stronę ognia. Zastanawiał się jak zacząć rozmowę, bo siedzenie w milczeniu trochę mu się nie podobało. Chociaż nie potrafił wymyślić żadnego sensownego zaczęcia rozmowy.
  24. Był to kolejny raz gdy Gassot użył miecza jak laski. Podążał za Tariciem znacznie bardziej zmęczony niż on, przy okazji myśląc na sylwetką, jeśli nie gigant, ani nie jeden z nieumarłych, to kto? A może jednak to był nieumarły? Jednak brak świecących ślepi wykluczał tę ewentualność. Z drugiej strony, stał razem z innymi trupami. Miał zdecydowanie zbyt wiele pytań a zbyt mało odpowiedzi. Co gorsza, Taricowi udzielił się zły nastrój. Tak jak wcześniej jego optymizm dawał swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, ponura Tarcza Valoranu wywoływała niepokój. Co nie wpływało dobrze na wizje misji. Nie był to zdecydowanie dobry dzień. No może poza mieczem... Powrót do ciepła był kojący i niezwykle przyjemny. Po spędzeniu dnia w mrożącym krew w żyłach mrozie, wizja ogrzania się była równie kusząca jak zostanie władcą Noxus. Czyli bardzo. - Coś ciepłego, tak poproszę - odpowiedział na pytanie o strawę. - A miecz... Znalazłem go w okolicy mostu. Wbity w kamień. - odpowiedział. Bardzo chciał udać się do ognia i ogrzać zmarznięte ciało ale zatrzymał wzrok na postaci. Czyżby jakiś inny gość? Zrobił krok w kierunku kominka i odchrząknął, żeby ostrzec osobę.
×
×
  • Utwórz nowe...