Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Kolejny dzień mija swoim rytmem.

Siedzę sobie na fotelu i czytam książki z mojej półki.Zastanawiałem się nad wyjazdem z tego miejsca.Nic już mnie nie trzyma,a prędzej czy później,Rosja przejmie te tereny.Nie mam też zamiaru siedzieć całymi dniami i zbijać bąki przydałoby się trochę nowości.Wstałem i odłożyłem książkę półkę.Otworzyłem szafę i przeglądałem karton wypełniony rzeczami sprzed paru lat.Wyciągnąłem swój plecak i starą mapę.

Plecak rzuciłem na łóżko i zacząłem przeglądać mapę.Po chwili do mnie dotarło,że nie mam transportu.To może być mocno kłopotliwe.

Założyłem buty ogarnąłem wygląd i wyszedłem z domu.Przecież cokolwiek musi jeszcze działać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dojechałem do parku. Minąłem jakiegoś gościa który popijał alkochol. Niedaleko siedział mój informator. Usiadłem obok niego. Znów był ubrany jak ostatnio. Zapewne by nikt go nie rozpoznał.

-Witaj Thomas. Piękne zwierzę. Stwierdził patrząc na konia. -Sądziłem że wrócisz do Kanady po tym co zobaczysz w folderu. Jesteś głupi albo odważny

-Zamknij się. Nie wróce już do Kanady. I to nie tylko z powodu zemsty. Więc z Christopherem jest ich jeszcze ośmiu. Bo dwóch gryzie piach

-Zgadza się. Każdy ma swoje zadanie. Wszyscy są w Polsce

-Więc będę ich tempił aż Christopher. Wyjdzie z ukrycia. Czy wszystko gotowe?

-Tak. Mój budynek stoi na odludziu. Nikt ci nie będzie przeszkadzał. Tam czeka twój sprzęt. Powodzenia Thomas.

Powoli zaczął odchodzić. Cóż mimo wszystko będzie ciężko. Sam mogę nie dać rady. Rozmyślałem patrząc w niebo.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nelberg rzucił tosterem w ścianę, robił tosty i wszystko szlag trafiło razem z elektroniką i silnikiem jego kochanego Audi. Jeszcze jakieś powalone dresy wrzeszczą.

- Kurna, zaraz przytemperuje towarzystwo. - ma wolne więc dał podanie jako ochroniarz. Może ktoś zechce policjanta. - Dobra czas na spacer, niedługo zajmę się samochodem. - dodał wychodząc na dwór w pełnym swoim ekwipunku. Prędkościomierz naprawił na szczęście więc każdego gościa namierzy i mandat wlepi. Czyli to co lubi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem jak w moim kierunku ktoś idzie. Z tego co zobaczyłem był uzbrojony. Na wszelki Wypadek sięgnąłem pod jedn z noży Elizabeth. Po czym zacząłem obserwować gościa.

-Czy nie trochę za późno na spacer. Radzę też nieco ostrożnie nosić... takie zabawki

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę dokładnie go obserwowałem. Maił ciekawy akcent. Nie był polakiem na pewno.

-Tacy jak ja pracują całymi dniami. Rzadko kiedy mam okazje na przerwę. Po twoim akcencie sądzę że chyba nie jesteś polakiem. Też na wakacjach?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę siedziałem, po czym wstałem

-Interesujące, że cię to zainteresowało. Zwykle nikomu nie płacę. Chyba, że za informacje. Ale je też można uzyskać za darmo. Powiem ci to tak. To, co robię. Nie jest spacerkiem po parku. A wielu bardzo nieprzyjemnych i czasem nawet wpływowych ludzi mnie nie lubi. Więc dalej jesteś zainteresowany tym, co robię?

Zwykle nikomu nie ufam. Jedyna osoba, która wie o mnie najwięcej to w tej chwili Elizabeth. Ale coś w nim zbudzało moje zaufanie pomyślałem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczymy, więc jak twardy jesteś. Sięgnąłem pod płaszcz, po czym wyciągnąłem przekreślone zdjęcie na liście gończym z nagrodą za głowę. Jedna z moich dawnych ofiar.

-Nie sprzątam kibli. Oczyszczam świat z różnych nieprzyjemnych odpadków. Które na nic się nikomu nie przydają a na dodatek utrudniają życie. Jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Dalej zainteresowany?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej mnie to zainteresowało jego pomoc może się przydać. Zwłaszcza, że walka samemu może być problem.

-No dobrze moją główną ofiara jest niejaki Christopher. Poluje na śmiecia od bardzo dawna. Niestety okazuje się, że zapadł się pod ziemię. Najpewniej ma tu bardzo wpływowych przyjaciół. Co jest sporym problemem. Sądzę, że będzie z tego regularna wojna z bardzo nieprzyjemnymi ludźmi. Dlatego muszę go wywabić. Więc muszę porozmawiać i zaprzyjaźnić się z paroma jego ludźmi. Jak się nudzę to przy okazji zaprzyjaźniam się z innymi ludźmi z podobnej branży. Więc jaką bronią najbardziej lubisz się posługiwać i czy jesteś już doświadczony w tych sprawach?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Cóż dałbym ci mój numer telefonu. Gdyby nie pewien problem Aleksandrze. Wyciągnąłem telefon, który był totalnie sfajczony prze niedawną burzę elektromagnetyczną. -Powiedz mi gdzie mieszkasz a ja po ciebie przyjadę. I będziemy mogli udać się na wspólne polowanie. Chociaż i z tym będzie problem popatrzyłem na swojego konia. -Jak widzisz wszystko nie działa jest jeden wielki syf.

Ale jeśli moje zamówienie przyszło. To być może będę miał przy okazji nowy środek transportu pomyślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth opadła ciężko na kanapę. Praca dzienna w laboratorium się kończyła, zaczyna się zmiana nocna. W dzień najczęściej Klara, w nocy najczęściej Michael, w dzień najczęściej Kamila, w nocy najczęściej(Teraz na chorobowym!) Clare, w dzień najczęściej Julia, w nocy najczęściej Florian.  To z laborantów. Całego rozkładu obowiązków jej ludzi nie chciała się uczyć, poza tym większość ludzi i tak siedziała tu praktycznie cały czas. Jakby nie mieli rodzin. Eliza mimo wszystko wzięła jakieś proszki i mocniej okryła się kocem, kiedy zasypiała.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak powoli zaczynałem czuć się jak Elizabeth. Ona i jej ekipa eksperymentują na dzieciach. A ja wciągam dzieciaka w prywatną zemstę. Robi się ciekawe. Chyba zmieniam się w potwora.

-Cóż, więc jesteś gotowy? Pójdziemy najpierw do mojego miejsca zamieszkania. Tam czekają na mnie zabawki i muszę się rozpakować. Jednak jedna zasada nikomu nie mówisz gdzie mieszkam. Wielu ludzi mnie nie lubi. Mówiłem tak by nie usłyszała mama Aleksandra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Pado tylko Elizabeth i ja widzieliśmy kuca. Nikt inny o nich nie wie no chyba, że NASA. Kontaktu nie było)

Chwilę to trwało, ale zaprowadziłem Aleksandra do miłej kryjówki na odludziu. Budynek wyglądał jak katastrofa budowlana, ale o to mi chodziło. Miał nie wzbudzać podejrzeń.

-Chodź za mną do środka Aleksandrze. Nie martw się. Nie rozpadnie się

Konia zostawiłem na zewnątrz. W środku było duże łóżko i fotel. I kilka skrzyń. Zgodnie z moimi oczekiwaniami. Wojna wymagała wielu rzeczy. Otworzyłem jedną skrzynię było tam sporo broni palnej. Głównie pistolety, Dwa karabiny i 5 karabinów snajperskich. W kolejnej było sporo materiałów wybuchowych od granatów po C4 następna była pełna amunicji do broni palnej i na stole leżało kilka noży. Byłem w pełni gotowy. Na wszystko. Przynajmniej taką miałem nadzieje. Położyłem torbę ze swoimi rzeczami zacząłem się rozpakowywać.

-Rozgość się Aleksandrze. Mam nadzieje, że to cię nie przeraża. Możesz postrzelać do celu na ścianie lub manekinów, które są w rogu jak się nudzisz. Mam nadzieje, że to, co jest w środku cię nie przeraża jak mówię wojna to tak jest. Teraz muszę się dokładnie rozpakować

Powoli zacząłem wyciągać rzeczy od Elizabeth żeby się nie zranić. Ani uszkodzić prezenty od niej.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpakowałem rzeczy, po czym położyłem kapelusz na stoliku. Przy okazji zacząłem naklejać zdjęcia moich potencjalnych celów z ośmiu ułożyłem drzewo na samej górze było zdjęcie Christophera. Wyjąłem whisky z mojej lodówki, po czym położyłem szklankę. Popatrzyłem na Aleksandra. Po czym z portfela wyjąłem pięćset dolarów.

-To na początek naszej znajomości Aleksandrze. Będzie tego znacznie więcej. Ale wszystko po kolei. Dzisiaj te noc spędzimy spokojnie. Miałem ciężki dzień. A gdy zbyt bardzo się śpieszysz popełniasz błędy. A błędy w tym wypadku oznaczają śmierć. Jak zauważyłeś to miejsce odstrasza. Musi tak być, bo ludzie, którzy mnie mogą szukać są niebezpieczni. Przypominasz mi nieco mnie z młodości. W twoim wieku na złość rodzicom wstąpiłem do wojska. Żebyś lepiej wiedział, z kim może przyjść nam walczyć. Podam ci  imię dość  znanego tu człowieka niejaki Thomas Standhaft. Kojarzysz być może to nazwisko?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Cóż moja rodzina nigdy nie poparła drogi, którą krążę. Mimo wszystko ich kocham. Jak tak bardzo tego pragniesz to cię przetestuje. Powoli wstałem z miejsca. Po czym zdjąłem list gończy. -Gość nie jest groźny jednak rodzina ofiary go nienawidzi zgwałcił i zabił ich córkę z braku dowodów jest wolny. Myślę, że nikt płakać za nim nie będzie. Daje ci wolną rękę. Możesz dostarczyć go żywcem rodzinie. Aby poczuli słodki smak zemsty i zdobyć nagrodę lub samemu skończyć jego marny żywot, lecz nagrody na tym nie zyskasz. Wiec jednak, że jeśli cię złapią i mnie zdradzisz źle się to dla ciebie skończy. Bo ja zawsze sobie radzę w każdych okolicznościach. Więc chcesz dzisiaj tu spokojnie porozmawiać. Czy pierwszy raz zapolować?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się i znów spojrzałem na Aleksandra

-Tak coraz bardziej cię lubię. Też nie lubię pewnych rzeczy i nie martw się ja nie zabijam bez powodu. Jedyna krew na moich rękach to ta, która powinna na nich być no może za wyjątkiem... Znów wróciły mi wspomnienia rodziny, gdy ich znalazłem podziurawionych jak ser szwajcarski. Szybko napiłem się whisky ze szklanki. -Wybacz zamyśliłem się. Tak proszę najlepiej szukaj go w okolicznym barze często tam jest. Jest to całkiem niedaleko. Pokazałem miejsce na mapie. -Niestety nie wiem czy jest sam. Pójdziesz pieszo czy chcesz pojechać na moim koniu. Jednak, jeśli masz go wziąć to prosiłbym abyś o niego dbał. Bardzo lubię te szlachetne zwierzęta

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom Thomasa

Zabrałem rzeczy Aleksandra na przechowanie i odpowiednio je schowałem. Powoli wyszedłem z domu. Pojeździć na koniu wokół budynku. Zastanawiałem się jak radzi sobie Elizabeth wciąż myślałem nad tym jak dzisiaj dziwnie się zachowywała. Czy to było przez to, co jej powiedziałem o sytuacji, która mnie czeka. Czy może było coś jeszcze?

Bar

Bar to była paskudna speluna. Przychodziło tu wiele przyjemnego dla oka elementu społecznego szukające zaczepki. Przed wejściem stało dwóch nieźle napitych gości. Zaczepiali każdego, kto wchodził do środka. Najwyraźniej szukali guza. Wewnątrz baru siedział twój cel na samym końcu sali przy ścianie. Wysoki biały łysy mężczyzna w białej koszulce z licznymi tatuażami na rękach był bardzo dobrze zbudowany z jego kieszenie wystawał nóż. Najwyraźniej jedyna jego broń.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość powoli wstał i spojrzał na ciebie dokładnie

-Od kiedy Christopher zatrudnia dzieci? Wyglądasz mi na takiego który powinien trzymać się spódnicy matki a nie bawić się w zabawy dla dużych chłopców

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dobra pójdę za tobą mam nadzieje że masz dla mnie tego gnata którego u niego zamówiłem. podobno jego broń jest najlepsza. Jeśli jednak tracisz mój czas. Skręcę ci kark jak zapałkę karzełku. Chłopaki zamówcie mi piwo zaraz wracam.

-Dobra

Gość wstał i zaczął za tobą iść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość się powoli wybudzał. Jednak zanim całkiem się ocknął. Drzwi otworzył jakiś mężczyzna w garniturze. Popatrzył na to, co przyniosłeś. Po czym znów spojrzał na ciebie.

-Zaczekaj chwilę. Zaraz wracam. Po chwili wrócił z jeszcze jednym mężczyzną w garniturze a za nimi wyszedł mężczyzna w szlafroku. Widać było zachwyt na jego twarzy. Ochroniarze wnieśli balast do środka a mężczyzna uścisnął ci rękę.

-Naprawdę ci dziękuje wiem, że to nie cofnie czasu. Ale on musi za to zapłacić. Proszę to dla ciebie zasłużyłeś. Gość dał ci teczkę, w której było dziesięć tysięcy. Z wnętrza domu można było usłyszeć bolesne jęki twojego balastu.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie strzelałem w manekin. Usłyszałem pukanie do drzwi. Jak na razie jedna osoba wiedziała gdzie mieszkam, ale muszę być ostrożny. Na wszelki wypadek miałem broń w pogotowiu. Powoli otworzyłem drzwi. Na szczęście to był Aleksander. Wpuściłem go do środka, po czym zacząłem wkładać naboje do magazynka.

-Dobrze cię widzieć Aleksandrze. Po twojej twarzy wnioskuję, że ci się udało. Gratulacje to twoja pierwsza zabawa. Powoli podszedłem do ściany i skreśliłem zdjęcie mężczyzny. -To był tylko klient. Najgorsza jest nasza złota ósemka. Dwóch z nich już niema, ale reszta to wciąż specjaliści w swoim fachu ładunki wybuchowe, broń palna, narkotyki i wymuszenia. Najgorsza jest jednak sama góra. Czyli Christopher on ginie to zmniejsza się sprzedaż nielegalnej broni na czarnym rynku. Więc poprawimy świat na lepsze. Jednak szuja się ukrywa. Gdy znikną jego klienci i ludzie zwróci na nas swoją uwagę. Jednak pamiętaj on należy do mnie. Jedyne, na co zasługuje to najbardziej długa i bolesna śmierć. Musisz też wiedzieć, że tym więcej takich akcji to zwrócisz uwagę na siebie. Tak pieniądze i satysfakcja są piękne, ale są też mroczne uroki tej pracy. Czyli zwrócenie na siebie uwagi niewłaściwych ludzi. Ja jestem najlepszym przykładem. Dlatego muszę przebywać w tej norze

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żołnierze w milczeniu obserwowali, jak przez pas ziemi niczyjej kroczy dostojna klacz alicorna. Długo zastanawiali się, czy to nie jest jakiś podstęp; w końcu co księżniczka robiłaby na placu boju? W końcu ich dowódca zdecydował się działać; wpływ na jego decyzję miała wizja awansu, który dostałby, gdyby udało mu się pochwycić wrogiego wodza.

- Dwie drużyny, naprzód! - rozkazał. - Otoczyć ją i w miarę możliwości wziąć do niewoli!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłem jak Aleksander odchodzi. Tak już mam jednego na oku pomyślałem z uśmiechem. Jestem zawsze krok do przodu. Poszedłem się szybko umyć. Niestety miałem tu tylko zimną wodę. Więc mój prysznic był bardzo nieprzyjemny. Położyłem się do łóżka. Po czym wziąłem jakąś książkę do czytania przed snem. Brak telewizora. Zostają stare dobre książki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...