Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Elizabeth miała dzisiaj drugi dzień wizytacji. Dzisiaj przedstawiony miał być nowy pracownik, a Tobias miał przyjechać godzinę po czasie, w którym Thomas powinien już być. Miała tylko nadzieję, że się nie spóźni, ale w sumie zawsze był punktualnie.

 

Oprócz tego kazała Danucie skontaktować się telefonicznie z sekretarkę niejakiego Standhaft'a.

Bo podobno ma jakiś problem. Umówiła się z nim na wizytę, wieczorem przed budynkiem laboratorium. Do środka takich ludzi nie wpuszcza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda nie trwała długo. Wiedziałem gdzie mam jechać. Cóż lepiej się nie spóźniać. Wolałbym nie poznać Elizabeth w złym nastroju. Tak jak zawsze zaparkowałem niepostrzeżenie samochód i schowałem zabawki. Następnie skierowałem się w stronę laboratorium. Ciekawe, co dziś planują tam robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth spojrzała na niego oceniająco, kiedy wszedł.

- Mamy dzisiaj wizytację NASA, pan będzie chciał cię poznać i cię sprawdzić, ogarnij się jakoś - powiedziała poważnie i odwróciła z powrotem do Klary, która wyglądała lepiej, poza tym, że bandaż wybrzuszał jej lekko kitel. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłem na siebie. Nie wiedziałem, co ma mi za złe. Chyba nie oczekuje, że włożę garnitur. No cóż zdjąłem płaszcz i kapelusz. Pod płaszczem miałem błękitną koszulę no i jak zawsze spodnie jeansowe. Właściwie to, po co chce ze mną gadać ktoś z NASA? Ja nawet nie wiem o czym mógłbym gadać z kimś takim.

-Cóż niestety garnituru przy sobie nie mam mogliście mnie jakoś ostrzec. Chyba, że chcecie abym włożył, jakiś kitel. Przy okazji nie wiem czy dobry pomysł, aby ktoś z NASA mnie poznawał. Nie chciałbym wyjść na przygłupa w czasie rozmowy z kimś takim

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- On nie chce z tobą rozmawiać o nauce, tylko o pracy - uśmiechnęła się. - I o wierności nam. Dostaniesz kitel, ale nie laboranta, ale personelu - Danuta wstała od stolika recepcji, kiedy Eliza skinęła jej głową i weszła do pomieszczenia za biurkiem. Po chwili wróciła ze zwykłym kitlem z naszywką ,,Eden's Laboratory'', tylko, że w kolorze niebieskim. Danuta rzuciła ci strój. - Ubieraj - powiedziała Eliza patrząc na zegar wiszący na ścianie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż przynajmniej tyle szczęścia, że nie wyjdę na głupka. Widać, że Elizabeth się tym denerwuje. W końcu to NASA jest ich głównym sponsorem. Bez nich i ich dotacji badania staną.  W NASA naprawdę muszą wierzyć w te badania skoro są gotowi poświęcać swój cenny czas, aby sprawdzić każdego pracownika. Popatrzyłem na ten kitel, który dostałem.  Z pewnością będę w tym wyglądał dosyć dziwnie. Włożyłem to na siebie. Po czym zacząłem się sobie przyglądać. Czułem się idiotycznie. Nawet wolałem nie myśleć jak głupio w tym wyglądam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po krótkim czasie w drzwiach pojawił się wysoki naukowiec z kitlem z logo NASA. Dał sobie ściągnąć płaszcz, jednak cały czas patrzył na Thomasa.

- Elizabeth, jak miło, że przyprowadziłaś nowego pracownika - powiedział z Amerykańskim akcentem. - Może przejdziemy się w jakieś lepsze miejsce do rozmów, z chęcią porozmawiam z naszym nowym - uśmiechnął się do ciebie, ale jakoś tak sztucznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to świetna sytuacja. Zapewne Elizabeth będzie obserwowała całą naszą rozmowę. Jeśli go wkurzę Elizabeth urwie mi głowę. Muszę uważać, co mówię. Dobra w młodości rodzina uczyła mnie etyki i kultury przy rozmowach z ważnym ludźmi. Starałem się nie zwrócić uwagi na sztuczny uśmiech i sam odwzajemniłem go zwykłym uśmiechem.

-Oczywiście ja zawsze jestem chętny do rozmowy. To bardzo miłe, że chce pan na mnie poświęcać swój czas

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiwnął głową, a potem Eliza z bardzo przekonującym delikatnym uśmiechem zaprowadziła go do swojego gabinetu na drugim piętrze. Kiedy szli odwróciła się do ciebie, mrożąc wzrokiem z miną mówiącą Spróbuj-Coś-Zniszczyć-A-Zamieszkasz-Na-Stałe-Na-Poziomie-A, potem znowu z uroczym uśmiechem odwróciła się do Tobiasa. Szli ramię w ramię rozmawiając pogodnie o jakichś badaniach, ale raz na jakiś czas widać było, jak Eliza nerwowo poprawia włosy. 

Potem doszli do jej dosyć dużego gabinetu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wzrok Elizabeth zdradzał wszystko. Teraz rozumiem, na czym polegało to straszenie typu "Bo Elizabeth przyjedzie po ciebie osobiście". Niewiele potrafiłem zrozumieć z tego, co gadają. To był za wysoki poziom jak dla mnie. W takich momentach żałowałem, że porzuciłem studia. Chociaż muszę przyznać, że całkiem zabawnie było widzieć Elizabeth tak zdenerwowaną. Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie. W końcu dotarliśmy do jej gabinetu. Trzeba przyznać, że wyglądał całkiem okazale. Domyśliłem się, że tu odbędzie się rozmowa. Czyli miałem racje Elizabeth najwyraźniej będzie wszystko obserwowała. Jeśli coś popsuje to chyba dołączę do jej małego zoo. Cóż... niemiła perspektywa. Zastanawiałem się przy okazji, czego chce się o mnie dowiedzieć ten człowiek, ale i co gorsza ile już może o mnie wiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek z NASA uśmiechnął się do Elizabeth, ta zaproponowała mu swój fotel, a tobie ten po drugiej stronie biurka i stanęła w rogu pokoju mrużąc oczy i patrząc na ciebie.

- Witaj, Thomasie. Jestem Tobias Horwey, laborant średniego stopnia z NASA - zaczął. - Jak wiesz od jakiegoś czasu nie zajmujemy się już tylko galaktyką, stawiamy też na inne badania w tym inżynierię genetyczną - tu objął ręka pomieszczenie, jednak było widać, że chodzi mu o laboratorium. - Pani Eden na początku ubiegała się o pracę u nas, jednak zaproponowaliśmy jej założenie własnego ośrodka badań, jednak ze współpracą z nami. - Eliza drgnęła lekko. - Teraz ty otrzymałeś zaszczyt pracy w tym laboratorium, mimo, iż twoje wykształcenie dużo sobą nie prezentuje. Jesteś po prostu pomocnikiem i informatorem - zacmokał cicho. - Jednak, chciałbym zapytać, czy zdajesz sobie sprawę w jak wielką tajemnicę zawodową zostałeś wciągnięty i jakie byłyby konsekwencje nie tylko dla ciebie, ale również dla twojej rodziny, gdyby jakiekolwiek badania ujrzały światło dzienne? - zapytał i podparł brodę na rękach.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłem na miejscu, które wskazał mężczyzna. Cóż NASA to jest wielka siła za nimi stoi rząd żadne pieniądze przed nimi nie chronią. Więc taka prawda, że w tym wypadku moja rodzina też nie jest bezpieczna. Zauważyłem reakcje Elizabeth chyba nie bardzo jej się podobało określenie współpraca. Pewnie z racji, że uważa ten obiekt za swoją własność cała ta wizytacja musiała ją irytować.

-Oczywiście ma pan racje. Nie jestem tak bystry jak ludzie, którzy tu pracują i zapewne nigdy nie będę. Ale nie jestem również głupi. Zdaje sobie sprawę, co może mnie czekać za ujawnienie tego, co się tu dzieje. Ale proszę się nie obawiać potrafię trzymać język za zębami. Strasznie niezręczna rozmowa. Nigdy takich nie lubiłem pomyślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tobias uśmiechnął się krzywo.

- No, ja mam nadzieję. Przy jakich eksperymentach na razie pomagałeś i co o nich myślisz? - zapytał.

Eliza spojrzała na niego ostro. Tobias tego nie widział, bo widocznie był tu już tyle razy i tak jej ufał, że nie widział potrzeby, by na nią zaglądać.

Natomiast pani Eden za plecami laboranta palcami narysowała w powietrzu literę ,,A'' i pokręciła ostro głową patrząc na niego wzrokiem mogącym ciąć metal.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mi się spodobało widzę, że nie tylko ja naginam zasady. Jeśli powiem całą prawdę to narażę siebie i Elizabeth. Jeśli skłamię a oni dowiedzą się prawdy Elizabeth się jakoś być może wybroni. Ale mnie czeka kiepski los. Chwilę się zastanawiałem. Cóż szkoda pozbawiać kogoś marzeń całego życia a właściwie nic nie miałem do Elizabeth. A czasem wydawała mi się całkiem miła dla mnie albo taką udawała. Ja to mam szczęście z dnia na dzień ładuje się w coraz większe bagno.

-Hmm jak do tej pory pojawiłem się głównie na poziomie F. Wie pan pomagałem tam przy eksperymencie związanym ze skrzydłami. Powiem szczerze, że na początku nie łatwo się było przystosować do tego widoku. Ale sam pomysł możliwości latania wydaje się być naprawdę ciekawy. Powiedziałem z uśmiechem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tobias kiwnął głową i coś zapisał, a Eliza lekko się do ciebie uśmiechnęła, ale chłód w jej oczach nie zmniejszył się ani trochę.

Pan Horwey znowu na ciebie spojrzał.

- Podpisałeś kontrakt... - powiedział jakby sam do siebie. - Po rozmowie z Elizabeth jestem w stanie stwierdzić, że jesteś dobrym pracownikiem. Tak... - potem odwrócił się do pani Eden. - To chyba w sumie tyle, skoro pan jest już uświadomiony, choć nie wątpię, że ty również powiedziałaś mu wszystko co trzeba - Elizabeth uśmiechnęła się, jednak wyglądało to jakby dostała szczękościsku, Tobias nie zwrócił na to uwagi. - Dobrze, porozmawiam jeszcze z Aurorą i z Klarą, a jutro przyjdę by sprawdzić badania praktycznie i to w sumie byłoby na tyle - wzruszył ramionami i wstał, Eliza podeszła do drzwi i je otworzyła. Przepuściła laboranta i zamknęła drzwi z powrotem nie wypuszczając cię. Widocznie nie wątpiła w to, że Aurora i Klara nie powiedzą niczego szkodzącego laboratorium, bo uwielbiały je tak samo jak ona.

Stanęła przed swoim krzesłem krzywiąc się(widocznie na wspomnienie, że siedział na nim ktoś inny) i usiadła nie patrząc na ciebie, ale na okno za którym świeciło pogodnie słońce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy przyjechała ekipa przeprowadzkowa kazał im tylko załadować tak jakby cały jego warsztat. Plany i schematy natomiast wcześniej upakował do teczuszki którą też ze sobą zabrał. Prototyp nosił cały czas przy sobie jakby czegoś się obawiał. Jeszcze załadowali kilka walizek z ubraniami i podstawowymi rzeczami takimi jak szczoteczka do zębów itp.

Kiedy już wszystko zostało załadowane podszedł do gościa w garniaku i powiedział:

- No wszystko gotowe można jechać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm najwyraźniej Elizabeth ma zaufanie do reszty swoich pracowników. Po wyjściu mężczyzny mogłem po reakcji Elizabeth zauważyć, że bardzo lubi takie wizytacje. W każdym razie władowałem się w niezłe bagno. Właśnie oszukałem NASA. Jeśli kiedyś się o tym dowiedzą będę miał niezłe problemy jakbym już nie miał ich wystarczająco. Spojrzałem na Elizabeth, po czym się uśmiechnąłem.

-Patrząc na ciebie mam wrażenie, że lekko się zdenerwowałaś. Mam jednak nadzieje, że to nie ja jestem powodem tych nerwów

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth pokręciła głową w końcu na niego patrząc.

- Pozwoliłam ci wejść do poziomu A, a nie powinnam - powiedziała cicho, jakby sama zdziwiona własną śmiałością. - Nie tylko z powodu NASA, to mnie obchodzi najmniej zawsze się z nimi dogadam. Ale mogłam cię zabić - teraz patrzyła na niego jakoś tak nieprzytomnie. Wstała i podeszła do niego tak, że dzieliło ich tylko kilka centymetrów. Była mniej więcej twojego wzrostu, a może nawet trochę wyższa. - Mogłam zabić nowego pracownika, który sam jest mordercą - zaśmiała się jakoś dziwnie. - Dobra, chodź, wizytacja nie sprawia, że masz zwolnienie z pracy - wyszła z gabinetu kierując się na schody i do windy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Elizabeth była tak blisko byłem nieco w szoku. W końcu oprzytomniałem i poszedłem za Elizabeth. Co ona powiedział? Nie chodziło mi o to, że mogą mnie zabić na to zawsze byłem gotowy. Ale o to, że wie, co zrobiłem. Przecież przetrwało tylko jedno nagranie. O co tu chodzi? Chwilę stałem w milczeniu w windzie

-Zrobiłaś, co uważałaś za słuszne. Jednak chce cię o coś zapytać. Czemu uważasz, że jestem mordercą? I czy ty masz na myśli, że mogłem zginąć gdyby NASA się dowiedziało o tym, że byłem na poziomie A. Czy raczej myślałaś, że coś z poziomu A może mnie zabić i chciałaś sprawdzić czy dam sobie radę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczyna mnie zastanawiać jak wiele o mnie wiedzą. Cholerny Iwan dręczy mnie nawet zza grobu. Cóż przynajmniej rozmowa z tym gościem z NASA dobiegła końca. Powoli opuściłem windę na poziomie B i zacząłem szukać mężczyzny o którym mówiła Elizabeth. Tak ten dzień będzie zdecydowanie pokręcony.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Notesy miały głównie wartość historyczną. Wszystko co się w nich znajdowało, Jakub mógł spokojnie znaleźć na Wikipedii. Jednak było tam coś, co go zaintrygowało.

Początkowo wyglądało jak zwykła zbroja rycerska. jednak potem zauważy kilka krzywo nakreślonych notatek, które po przetłumaczeniu sprawiły, że podrapał się po brodzie w zadumie.

Pancerze wspomagane.

Czytając dalej Jakub dowiedział się, że podczas projektu wszystko szło dobrze. Udało im się nawet opracować nowy stop, który, wedle testów, miał zapewnić wytrzymałość z lekkością. z notatek wynikało, że cienka metalowa blacha chroniła przed ostrzałem z MG42... nie będąc dla noszącego zbyt sporym obciążeniem. Cały ten stop zapowiadał się naprawdę intrygująco i Jakub uznał, że musi go dokładnie przebadać.

Wziął pod pachę notes i zajrzał do wnętrza bunkra. Zobaczył tam kilku pracowników "Światowida" niosących sporawe worki.

- Widzę, że znaleźliście dużo ciekawych rzeczy - powiedział do nich.

- To jeszcze nie wszystko - odparł jeden z chłopaków. - Tutaj jest tego jeszcze więcej, ale będziemy potrzebowali jeszcze kilku ludzi, aby to wszystko wynieść.

- Dobra robota - powiedział do nich z uśmiechem. -  Zadzwonię po jakąś pomoc dla was i muszę jechać do Warszawy. Zorganizujemy wystawę tego co znaleźliście, podajcie mi wasze imiona, jesteście zaproszeni - mrugnął do nich cwaniacko okiem.

 

Niecałe pół godziny później jechał już do Warszawy. Umówił się na spotkanie z pewnym chemikiem, który pomoże mu w sprawach tego znaleziska. Jakub prowadził właśnie rozmowę z szefem Warszawskiego oddziału "Światowida" w sprawie prezentacji tego co znaleźli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili podszedł do ciebie bardzo dziwny mężczyzna z długim rudym, posplatanym kucykiem sięgającym mu prawie łydek.

- Witaj - powiedział z uśmiechem. Miał aparat na zębach. - Jestem Samuel Dębowski, bart Kamili, masz mi pomagać przy archiwach. Chodź, będziesz układał alfabetycznie byłych pracowników, którzy odeszli, umarli i tak dalej. Ja już trochę zrobiłem, ale jeszcze tego zostało. Dzisiaj pewnie nie zrobisz wszystkiego, ale... - ruszył gdzieś dalej.

Całe do pomieszczenie było obszernym miejscem pełnym wysokich półek. Było kilka drzwi najprawdopodobniej prowadzących do podziemnych Biur.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż się czułem dziwnie po rozmowie z Elizabeth. Hmm Kamila ma brata nie bardzo do siebie podobni. Gość przypominał mi nieco studenta. Mam układać teraz chyba jakieś dokumentacje. Byłych pracowników. Zastanowiło mnie stwierdzenie "odeszli". To stąd można odejść? Musi być tego sporo skoro nie zdążę wszystkiego zrobić. Być może specjalnie mi to przydzielono na czas wizytacji. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć koleś gdzieś poszedł. Ruszyłem szybko za nim. Przynajmniej w tym pomieszczeniu raczej niema nic groźnego.

-Ej gdzie jesteś? Nie zrozumiałem cię do końca i gdzie są te dokumentacje do układania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No właśnie cię do nich prowadzę - powiedział z uśmiechem, a długie włosy plątały mu się koło nóg. - Chodź - dodał i pokazał mu stojący w kącie stolik na którym był stos teczek, takich jak w przychodniach lekarskich. - Masz to po prostu poukładać alfabetycznie do szuflady - dodał wskazując najbliższą otwartą. - Powodzenia - rzucił na pożegnanie i odszedł.

 

(Nie wiem czy pisałam Dębowska, czy DębKowska :P. Cóż)

 

Najbliższa teczka mówiła:

Lucyna Dominika Frędak(Panieńskie - Koszalińska) - Laborant niższego stopnia

Urodzona w: Łodzi 

Zamieszkała w: Warszawie

Przystąpiła do pracy w wieku 26 lat

Odeszła w wieku 27

(Poniżej pokazane zdjęcie jakiejś wiotkiej, ciemnowłosej dziewczyny z włosami do ramion i wystraszonymi zielonymi oczami)

ZMARŁA

Oficjalny powód - upadek ze schodów, rozbicie głowy

Nieoficjalny powód - Niewłaściwe obchodzenie się z Obiektem 36. Jak podają naoczni świadkowie - rozszarpana i zjedzona.

 

A to była tylko pierwsza strona jej kartoteki. Cóż.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...