Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[sandy Finder]

- Możemy albo zjeść w tym Domie Handlowym, podobno w środku jest restauracja albo Cukiernia tego całego Jona. Tylko te dwa miejsca znam. - powiedziałam patrząc w boki czy nie idzie jakiś tłum. Z zadowoleniem stwierdziłam, że nie. - A i jeszcze jedno, nie lubię gdy szczególnie o mnie pada słowo "opiekować się" źrebakiem nie jestem więc to jest zbędne. - dodałam lekko zirytowana, nienawidziłam tego naprawdę, odetchnęłam głęboko by się nie wkurzyć kompletnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[120][Lust Tale][Klub]

- Nie lubi być niedoinformowana... - mruknęłam. Doskonale wiedząc kogo ma na myśli. To było jasne jak słońce. - Ale nie widzę niczego na horyzoncie zdarzeń co mogło by się zdarzyć. Wojny raczej nie planujecie bo to zniszczy zupełnie zwykłą gospodarkę i dofinansuje przemysł i rolnictwo... To nielogiczne ze strony Księżniczek skoro atakowali buntownicy wypowiadać komuś wojnę. Księżniczki unikają konfliktów jak ognia by trzymać swe rządy oparte na "harmonii"... Jednym słowem blefujesz by się odwzajemnić za to co się stało. To jest wysoce prawdopodobne chociaż po tobie bym się tego raczej nie spodziewała - zakończyłam swój wywód.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Celestia spojrzała chłodnym, urzędowym wzrokiem na klacz.

- Proszę usiądź. Chciałabym zacząć od czegoś zwyczajnego - Ameline przygotowała się do pisania. - Imię i nazwisko kuca, imię i nazwisko ludzkie, wiek, poprzedni i obecny zawód.

Padocholik:

Chemical zmarszczył brwi.

- Pozyskujemy tutaj energię z kryształów, ale wykorzystujemy ją do innych celów, nie do wytwarzania ludzkiego prądu. Cóż, myślę, że byłoby dobrze, gdybyś pracował przy kryształach... proszę - podał ci kartkę. - Masz tutaj listę kursów, które masz zaliczyć. Przyjdź tu jutro, a ustalimy twoje miejsce pracy, płacę i pokażemy resztę laboratorium. Możesz iść, drzwi są otwarte.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem jej zdenerwowanie. Wojną nikogo bym nie straszył. I fakt wojna nie jest dla nikogo dobra. Ale księżniczki są w takim stanie, że wszystkiego można się spodziewać wystarczy zobaczyć nowe przepisy.

-Nie musisz mi wierzyć. Fakt, że nie jestem zadowolony, że mnie oszukałaś. Powiedziałaś o mnie miłe rzeczy które były kłamstwem. Ale nie zachowuje się w ten sposób. Nikogo nie straszyłbym wojną. To byłoby zachowanie poniżej godności osobistej. Nie mam powodów by szukać na tobie zemsty. Nic mi nie zrobiłaś. Może trochę ze mnie zakpiłaś, ale na szczęście nie doszło do niczego, czym mogłabyś uderzyć w moją godność. Choć dalej nie podoba... mi się to miejsce. To nie mogę nic zrobić. Skoro działacie legalnie. I pamiętaj, że rozpacz potrafi przyćmić największe umysły. Księżniczki mają moc niemal boską, ale też mają serca, które potrafią zarazić się rozpaczą

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

- Niech ci będzie. - odparłam prowadząc go do środka, zakręciłam w boczny korytarz by zobaczyć dość ciekawą restaurację. - To chyba tutaj. Zerknę na cennik. - podeszłam do przeklętego cennika by zobaczyć jak tu stoi z cenami. Miałam nadzieję, że nie jest drogo. Nie mam zamiaru obciążać wuj wie jakimi cenami Blue Cuta. Chamska taka nie jestem, o co to nie.

 

[Kristian, trzeba go ruszyć.]

Kristian właśnie planował z Nelbergiem szczegóły dotyczące napadu na bank, który jest planowany na ten tydzień.

- Kristian więc tak, musimy wytrzasnąć broń, najlepiej kusze i włócznie jakieś. I dwa zrobić to tak by nas nie rozpoznano. Wiesz jesteśmy tuż obok, jakby nas śledzili to by nie było fajnie. - powiedział Nelberg pisząc coś na kartce.

- Wiem, jednakże nie jestem pewien czy nam sprzedadzą kusze z prawdziwego zdarzenia czy będziemy się męczyć z własną nieudolną produkcją. - odparł jednorożec patrząc na pegaza w berecie.

- Może nam sprzedadzą, nie oczekuję cudów jednak wszystko jest możliwe. Więc wiesz, niespodzianki często się zdarzają. Szczególnie nam... - odpowiedział pegaz.

- W sumie masz racje, pogadamy o tym potem, muszę się zająć papierkową robotą. - po tej krótkiej wymianie zdań obaj skierowali się w swoją stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- Moje kucykowe imię to Shatter jednak niektórzy nazywają mnie po prostu Shey. Moje poprzednie imię to Siergiej Ivan. Nie wiem po co wam ono, nigdzie się już nim nie posługuje więc jest raczej bezużyteczne jak człowiek którym byłam. Obecny zawód to kelnerka w kawiarni ,,Pod kopytkiem'' w Ponyville. Poprzedni zawód to żołnierz w armii rosyjskiej. Wiek trzydzieści cztery lata jednak po ponyfikacji czuje się znacznie młodziej. - Powiedziałem i usiadłem czekając na dalsze pytania. To na pewno nie był koniec przesłuchania. Byłem zdenerwowany jednak dobrze znosiłem stres.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[120][Lust Tale][Klub]

Syknęłam cicho spuszczając powietrze i głowę na oznakę zamyślenia a także bezsilności. Nie lubię takich stanów... Co się dalej stanie? Nie wiem. Nie przewidywałam scenariusza na wypadek konfliktu. Jak my mamy teraz przeżyć? Zaczynają się cienkie czasy... Bardzo cienkie i to nie tylko dla mnie lecz dla całego roju. Czy zawiodłam kogoś? Nie. Temu nie mogłam zapobiec. Samowolka Sandy zniszczyła przedsięwzięcie tysięcy changelingów. Miałam nadzieję że reszta miast Equestrii da radę ponieść ciężar który na nie spadł... Bo Canterlot właśnie jako żerowisko upadł bardzo nisko... 

- Za długo starałam się by to otworzyć by ktoś od tak mi to zamknął - powiedziałam z wyczuwalną siłą w głosie. - A ciebie chciałam zdobyć by... wnieść coś więcej do swego życia. Poza tym. - Wskazałam na cały lokal. Moja duma pozwalała mi na więcej niż zarządzaniem. Zresztą do czego innego zostałam poczęta. Zdobywanie ogierów było moim przeznaczeniem... - Zmienić je ale nie mogę... - powiedziałam bezsilnie. Taki był mój przydzielony los... - Księżniczki zawsze zostaną Księżniczkami nieważne co by zrobiły zostawią na sobie ślad... Każdy kucyk się zmienia... Chyba że nie może...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Ameline notowała każde słowa... no klaczy.

- Przez przypadek podana ci została wiśnia? Przeszkadza ci to w jakiś sposób, bo jeśli tak możemy próbować to zmienić - powiedziała spokojnie Celestia. Kojarzyła Siergieja i na pewno nie były to skojarzenia pozytywne.

- Byłeś na Letnim Święcie Słońca?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

- Wiesz... nie mam zamiaru żerować na twoich bitach, mi tam wystarczą tanie rzeczy i tyle. Ty sobie kup drogie rzeczy, w końcu to twoje pieniądze nie moje. - odparłam szczerze zauważyłam, że chyba cennik był jakiś niezbyt dobry z powodu zatarcia kilku rzeczy. Podeszłam do lady. - Przepraszam, jest może spaghetti.  - zapytałam dla pewności, nie chciałam żerować na nim jednak i tak tu było drogo. Myślałam nad użyciem tego proszku czy co to tam było do ciekawych celów. Nie czułam się zobowiązana względem roju, bardziej działałam jak najemnik. 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem zamyślenie Lust. Zapewne się zmartwiła. Cóż my, jako gwardziści zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy narzędziami, które można zastąpić. Mamy jeden cel by jak najlepiej służyć księżniczką. Jesteśmy gotowi na śmierć. Dla nas śmierć w obronie Equestrii była największym zaszczytem. Pomimo że Lust dziś mnie zdenerwowała. Nie chciałem jej martwić. Zastanowiło mnie to jak powiedziała, że chciała mnie zdobyć żeby wnieść coś do swojego życia. Czyli nie chodziło jej o to, aby mnie upokorzyć? Cywile nie powinni się zamartwiać na wypadek wojny. To nasza broszka. Dalej mi się nie podobało to miejsce i nie byłem zadowolony, że coś takiego znajduje się w Canterlocie. Ale zaczynałem rozumieć ile ona musiała walczyć by to otworzyć. Być może polubiła te część kultury ziemskiej. Chyba zachowywałem się zbyt impulsywnie. Jeśli jakieś kucyki chcą chodzić do tego miejsca to ich sprawa. W końcu nikt tu przecież nie robi im krzywdy. Skoro księżniczka zgodziła się na otwarcie tego lokalu to powinienem uszanować te decyzje. Zresztą teraz były większe problemy na głowie. Chwilę siedziałem w milczeniu. Po czym spojrzałem na Lust i położyłem jej kopyto na ramieniu

-Wybacz mi. Nie powinienem ci o tym mówić i cię tym martwić. Ja należę do tej części gwardzistów, którzy uważają, że potrzebne są prawdziwe dowody niż przeczucia do wypowiedzenia wojny. Więc nie wszystko stracone. Nie powinienem też tak atakować twojego klubu. Jak już ci powiedziałem na gali jestem staromodnym ogierem ciężko mi się przyzwyczaić do zmian. Być może w tym wypadku się mylę. W końcu nie robicie nikomu krzywdy i uważam, że zbyt nisko się cenisz. To miłe, że tak o mnie pomyślałaś, kiedy pierwszy raz mnie spotkałaś. Ale już ci powiedziałem ja nie jestem dobrym wyborem. Zamiast zdobywać kolejnych ogierów. Powinnaś wybrać jednego, do którego naprawdę coś czujesz. Bo takiego uczucia nic nie zastąpi

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- W niektórych przypadkach. Jeden ogier... zakochał się we mnie. Musiałem mu powiedzieć żebyśmy zostali przyjaciółmi. To go zabolało, ja też to czułem bo kiedyś przeżyłem to samo. Jeśli zamiana jest wolna od efektów ubocznych to jestem raczej chętny. Nie powinienem być klaczą. Po prostu się nie nadaje. Do pracy kelnerki raczej też nie. Szukam innej pracy. Jeśli chodzi o Letnie Święto Słońca to byłem tam. Jednak nie maczałem kopyt w tej zbrodni. Byłem w środku tłumu. Jeden gwardzista mnie widział... to ten co się zakochał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówiłam nie jesteś wstanie mnie zrozumieć a przez to moich intencji. Nic nie wiesz o mnie i o tym miejscu... - Pokręciłam przecząco głową i prychnęłam strącając jego kopyto ze swego ramienia. Nie potrzebowałam jego pomocy. Nie zna dogłębnie trzech stron barykady w przeciwieństwie do mnie. Rój w otwartej walce ma niewielkiej szansy na wygraną. - Dumę i wszystko inne czasami trzeba schować głęboko i o nich zapomnieć do czasu... Może kiedyś zrozumiesz ale nie teraz... A skoro już zakończyłeś kontrolę. Proszę wyjdź stąd. - Wskazała mu drzwi. Miałam ciężką decyzje do podjęcia która może zadecydować o moim życiu i całego roju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli wstałem i skierowałem się do drzwi. Zanim wyszedłem jeszcze się zatrzymałem. I odezwałem się odwrócony tyłem

-Nie sądzę abyśmy się jeszcze spotkali. Więc jeszcze raz dziękuje i postaram ci się nie wchodzić w drogę. O ile nie będą tego wymagały rozkazy. Po tych słowach opuściłem gabinet Lust. Wychodząc napotkałem Swifta i resztę mojego oddziału.

-Gdzie byłeś Golding?

-Sprawdzałem księgi

-Znalazłeś coś?

-Nic specjalnego. A wam jak poszło?

-Poza tym że to miejsce jest jakieś takie dziwne. Też nic. Co teraz?

Spojrzałem na listę

-Musimy jeszcze sprawdzić pałac. Czy coś tam się nie kryje

-A więc chodźmy

Po tych słowach opuściliśmy budynek klubu. Mimo wszystko poczułem się lepiej gdy stamtąd wyszliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc wraz z moim oddziałem w stronę pałacu. Usłyszałem jakieś krzyki. Wraz z resztą skierowałem się do źródła hałasu krzyki robiły się coraz donośniejsze. Można było je zrozumieć.

-Szybciej! Musimy to skończyć do rana!

Gdy tam dotarliśmy napotkaliśmy grupkę gwardzistów. Ziemskie kucyki, pegazy i jednorożce wspólnie coś budowali. Podszedłem do jednorożca nadzorującego i mu zasalutowałem. Zrobił to samo

-Co wy robicie?

-O niczym nie wiesz?

-No cóż mamy długą noc. Przeszukujemy budynki w poszukiwaniu podejrzanych

-Rozumiem. Cóż przyszły nowe rozkazy. W każdym mieście Equestrii powstają wieże obserwacyjno obronne. To jest jedna z nich

-Doprawdy? Co jest wyposażeniem tych wież?

-Cóż lornetki i lunety do obserwacji i kusze do ataku. Wieże do jutra powinny być gotowe w całej Equestrii

-To wszystkie rozkazy?

-Nie do końca powstały również kontrole graniczne. Teraz każdy kto chce przejechać musi pokazać dokumenty i co wnosi ze sobą. Nawet zwykłe przesyłki mają wzmożoną kontrole

-Rozumiem. Cóż dzięki za informacje. Nie przeszkadzamy i wracamy do naszych obowiązków

Znów zaczęliśmy iść w stronę pałacu. A gwardziści do pracy. Ciekawe czy ja Swift mamy przewidzianą jakąś służbę na wieży lub granicy. Cóż później się dowiemy

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- Gdybym miał zamiar kłamać zaprzeczyłbym że tam byłem. Nie powiedziałbym również mojego prawdziwego ludzkiego imienia ani poprzedniego zawodu. Chętnie powiem co widziałem jednak nie sądzie żeby wniosło to coś nowego do sprawy. Pierwszą rzeczą która wydała się trochę bardziej niezwykłą to piątka pegazów lecąca w kierunku trzeciego piętra zamku. Jeden z nich zaglądał do okien. Po dłuższej chwili słońce zaczynało wschodzić. Spojrzałem jeszcze raz w górę by sprawdzić co robią gwardziści i zobaczyłem robota spychającego rzeźbę z balkonu. Potem każdy wie co się stało. Moim zdaniem mieli mało czasu na przygotowania i zrobili to co wymyślili na szybko. Z pomocą tej maszyny mogli sprawić że cały balkon runie w dół. Przynajmniej tam mi się wydaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Celestia podparła głowę kopytem i westchnęła. Nie powiedział nic, do czego nie doszli by sami. 

- Cóż, rozumiem. Opowiedz mi, jak ci się wiedzie w Equestrii? - zapytała jeszcze, a Ameline poprawiła okulary.

 

Padocholik:

Crispy, klacz jednorożca, która zastępowała dziś Ameline sprowadziła cię do drzwi. Otworzyła je kopytem i wprowadziła do środka. Dzisiaj było tutaj kilka kucy. Chemical podszedł do ciebie zaraz, jak tylko cię zobaczył.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[120][Lust Tale][Klub]

- Mylisz się i to bardzo... nawet nie będziesz wiedział kiedy się spotkamy... następnym razem... - mruknęłam czy to do niego czy to bardziej do siebie czekając aż wyjdzie z mojego lokalu by zmienić się w dumnego changelinga. Miałam do przemyślenia parę poważnych spraw a przede wszystkim jak przeżyć przy zmniejszonym zapotrzebowaniu. Co przełoży się na zmniejszenie zbiorów. Ci gwardziści byli mi potrzebni jak nigdy. W Klubie nie ma dużych zapasów pożądania. Sama tydzień temu doniosłam je do Changea'i. Usiadłam w fotelu zamknęłam oczy rozświetlając róg. Komunikacja na taką odległość nie była moją specjalnością. Nie wiedziałam też czy bariera nie działa tłumiąco. Musiałam jednak spróbować.

- Bądź pozdrowiona moja Matko - zaczęłam od złożenia odpowiedniego hołdu mojej rodzicielce. - Nie przynoszę dobrych wieści. Nasze interesy w całej Equestrii zostały zniweczone przez jedną z naszych sióstr co dokonała wraz z ludzkimi buntownikami ataku na królewskie siostry podczas obchodów słońca. Ucierpiała tylko Cadence. Jej stan jest mi nieznany. Wszystko było by dobrze gdyby niejaka Sandy Finder nie ujawniła kim jest podczas pościgu bo ich znaleźli. Wszystkie podejrzenia zeszły na nasz rój. Na własne uszy słyszałam że szykują się do wojny bo nas podejrzewają. Może to nastąpić zaraz po tym jak skończą z buntownikami. Czyli w miarę szybko. - skończyłam by po chwili zadać pytanie. - Mam spróbować w twoim imieniu zdemontować te informacje? Mam winowajczynię u siebie. Wydać ją Celestii zaraz po wyczyszczeniu informacji z ostatnich paru godzin? Oczyściłoby to nas z zarzutów. - Skończyłam. Słyszałam że wszedł Blue Cut do biura bez pukania. Muszę go nauczyć trochę kultury... Nie odpowiadałam mu podtrzymując łącze i czekając na odpowiedź. Nie miałam wiele czasu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner:

Złość Chrysalis była tak silnie odczuwalna, że Lust przeszył silny ból głowy. 
- Wydaj ją Celestii... nie należy ona już do roju, zostaje wykluczona i jej dalszy los mnie nie obchodzi...

Padocholik:

- Cóż, może zacznijmy od twojego miejsca pracy - powiedział Chemical i zaprowadził cię do jednego z gabinetów z boku. Była to schludna sala laboratoryjna, w gablotach były tu najróżniejsze kryształy, a na stołach leżały przyrządy służące do ich badania. Od profesjonalnych mikroskopów, po urządzenia, które pobierały z nich energię. Była tutaj już jedna klacz. Była bardzo ładna, miała blond grzywę, zielone oczy i czerwoną wstążkę na ogonie. Ubrana była w biały kitel.

- To twoja współpracowniczka, Relene Rain.

Relene uśmiechnęła się do Dennisa uroczo.

- Będzie dzisiaj ona prowadziła twoją lekcję BHP i zaznajamiała z zasadami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Czyli jest jak się spodziewałem. Nie powiedziałem nic nowego.

- Powiedziałbym że dobrze, jednak jest pewien szczegół który mi przeszkadza. To życie jest nudne i przez to monotonne. Nie ma żadnych zwrotów akcji i tylko do moich uszu dochodzą coraz to nowe starcia gwardii z buntownikami. Jestem tylko obserwatorem a wolałbym być aktywnym elementem. Nie wiem czy moja przeszłość mi na to pozwala ale i tak zadam to pytanie. Czy mogę stanąć po stronie Equestrii jako gwardzista?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Lust Tale]

- Postąpię według twojej woli - powiedziałam zagryzając zęby z bólu. Wiem co czuł Blue Cut gdy Romantic go dręczyła. Zerwałam łącze. Zresztą i tak bym go długo nie utrzymała. To i tak mnie wyczerpało dość by odczuć skutki nadużywania magii. Wyciągnęłam z sejfu jedną z probówek i ją łyknęłam. Nie ma jak tego wywieźć przez kontrolę... a mi się w tej chwili przyda.

- Blue Cut... nie możesz tu sobie wchodzić od tak. Ja rozumiem że możesz być trochę roztrzepany ale trochę Savoir vivre'u nikomu nie zaszkodziło. Odwiedź bibliotekę i wyedukuj się stosując tamte rady. To działa na klacze tak jak dobre komplementy. - Uśmiechnęłam się. - White może być u siebie w domu albo Romantic poszła ją czegoś nauczyć. Nie wiem. Fox może mieć problemy z kontrolą i równie dobrze mogła odpuścić sobie wyjazd. Wiesz jak jest teraz a tą Sandy przyprowadź do mnie pod pretekstem rozmowy. Mam instrukcje od Matki - ostatnie zdanie powiedziałam ciężkim tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

- Nie uważam, że byłbyś dobrym gwardzistą, poza tym na tę rolę przyjmujemy tylko kucyki po przynajmniej pół roku nauki - powiedziała Celestia sucho. - Myślę, że możesz już iść. W sprawie eliksiru wróć tu jutro.

Ameline podkreśliła tekst na swojej kartce.

 

Padocholik:

Chemical wyszedł, a Relene uśmiechnęła się trochę uwodzicielsko.

- Cóż, myślę, że zaczniemy od zasad bezpieczeństwa w laboratorium...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Zjadając w dość szybkim tempie jedzenie, skończyłam i wyszłam z budynku. Zaczepił mnie od razu listonosz.

- Pany Sandy? - zapytał pisząc coś na kartce.

- Tak, o co chodzi? - zapytałam niepewnie.

- List dla pani, przyszedł dwie godziny temu ale trudno panią znaleźć posługując się jedynie wskazówkami. A teraz żegnam. - odparł i odleciał w bliżej nieznanym kierunku, wróciłam do domu Blue Cuta i usiadłam ciężko na sofie. Otworzyłam kopertę wyjmując szybko kartkę i zaczynając ją przeczesywać wzrokiem.

 

Droga Sandy

Prawdopodobnie z powodu "blokady" Canterlotu nie masz co robić w tej wylęgarni snobów, dlatego piszę do ciebie z propozycją. Wyjedź do Manehattanu i zgłoś się do budynku po lewej obok banku. Uważam, że nadajesz się do RFL jako szpieg ewentualnie kto inny. Masz talenty których reszta nie posiada, ma to związek z tym że jesteś podmieńcem i tym, że prawdopodobnie posiadasz większy poziom czarów niż 3/4 jednorożców u nas. Więc z przyjemnością bym cię widziała u nas moja droga bo się nadajesz, w kopercie jest również na wszelki wypadek kartka z adresem.

Do zobaczenia, znany ci Kristian Thalberg.

 

Gdy przeczytałam ten list przemyślałam tą sytuację.

- Może za godzinę wyjadę, jednak nie wiem czy to będzie wiele warte... - szepnęłam do siebie. Cóż, list sam w sobie był zaskakujący a ja niewiele rzeczy miałam do roboty. Czyli dziś jeszcze wyjadę prawdopodobnie. Dostanie mi się pewnie od moich pobratymców jak mnie dorwą, jednak nie czuję się związaną z rojem. Zaczęłam pakować ważniejsze swoje rzeczy do torby. Manehattan czeka na mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

W sumie spodziewałem się tego jednak nie chciałem się tak po prostu poddać

- Dlaczego nie byłbym dobrym gwardzistą? Nie mówię że od razu będę doskonały i nieskazitelny. Jeśli po jakimś czasie stwierdzisz że do tej roli się nie nadaje zawsze możecie mi powiedzieć do widzenia. Miło było ale to koniec.  Pół roczna nauka... A co jeśli nauczyłbym się wszystkiego co powinienem umieć w krótszym czasie? - próbowałem zmienić jej decyzje. Może po prostu sprawdza jak bardzo mi na tym zależy.

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...