Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[156][Lust Tale, Klub]

- My nie mamy wyboru z tym co musimy robić, by przetrwać. Ty go powinieneś teoretycznie dostać... ale o tym powiem ci później. - Zmieniłam ton na bardziej poważny. - Twoim pierwszym celem może być samotna kwiaciarka mająca stoisko z 3 przecznice dalej. - Wskazałam kopytem we właściwą stronę. - Typowa przedstawicielka własnego gatunku. Nie powinieneś mieć z nią większych problemów. Pokaż jej lepszą stronę życia. Wyciągnij ją gdzieś, poflirtuj, spędź z nią trochę czasu, by na koniec końców uległa ci we własnym mieszkaniu - powiedziałam lekko, jakby to nic nie znaczyło, gasząc papierosa. - Chyba że wybierzesz inaczej... jakąś kelnerkę... - mruknęła. - Ale teraz moja kolej. - Uśmiechnęłam się niczym istny szatan. - Słuchaj tego, co teraz powiem, bo to ważne, a i nie lubię się powtarzać.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ja nie będę sterować rodziną Amy, Ty musisz)

Stosunkowo szybko nastał ten dzień.

Około godziny 16 Amy miała zostać wypisana ze szpitala, wraz z dwu tygodniowym zwolnieniem lekarskim. Teraz będzie się nią zajmować matka wraz z siostrą, które przyjechały do niej. Ojciec został z Canterlot.

Właśnie siedziałem pochylony na krześle, z wymalowanym znudzeniem na twarzy, uzupełniając papierkową robotę, gdy do mojego gabinetu wkroczyły dwie klacze. Bez pytania powiedziałem im, żeby usiadły. Podobieństwo było zbyt wysokie, aby mógł się pomylić, po prostu od razu wiedziałem z kim miałem do czynienia i wzajemnie. Matka i córka przypominały dwie siostry, tyle, że jedna wyglądała dojrzalej, a także tak się zachowywała.

- Pani i pani Rose, oczywiście - Na mojej twarzy zagościł lekki uśmieszek. Matka i córka Amy siedziały nieruchomo, wpatrzone we mnie jakbym miał wydać na kogoś wyrok śmierci... - Nazywam się Luciano Gold Rim i zajmuję się przypadkiem państwa córki. No właściwie to już zajmowałem, gdyż teraz wyzdrowiała. Zachorowała na sepsę - oznajmiłem. Na twarzach obu klaczy zaznaczył się wyraz przerażenia. - Już nie choruje! - zapewniłem. - Tutaj jeszcze mam rzeczy Amy z szatni. Proszę bardzo - podałem zapakowaną torbę. Wygrzebałem jeszcze parę papierów i wstałem z krzesła. - No to ruszajmy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus:

- W takim razie zaczynajmy - Twilight odwróciła się w twoją stronę z książką i usiadła na jednym z foteli.

- Zaklęcie średniego ataku ma formułę Impetum Vobis, którą wymawia się w myślach, aby przeciwnik nie był na to przygotowany. Postawa z głową wyciągnięta do przodu, ale nie tak, by wzbudzić podejrzenia. Prawo Księżniczki Celestii przyjmuje, że kuc nie może rzucić tego zaklęcia na drugiego kuca. Używa się go raczej w walkach międzygatunkowych, do których niestety czasem dochodzi. Powtórz proszę jak rzucamy to zaklęcie. - powiedziała do Goldinga fioletowa alicorn.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Eliza, no wiesz co? osądzać Amy o kradzież?)

Wyszłam ostrożnie na korytarz i czekałam na rodzinę. Gdy tylko mama i siostra mnie zobaczyły, od razu podbiegły i mnie przytuliły. Mama od razu się popłakała i mówiła do mnie:

-Amy, tak się o ciebie martwiłam. Myślałam, że cię nie zobaczę więcej.

-Spokojnie mamo. Nic mi nie będzie, już wszystko dobrze- odpowiadałam.

Poszłyśmy do recepcji żeby mnie wypisać do szpitala. Po załatwieniu formalności zaprowadziłam ich do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchałem dokładnie każdego słowa księżniczki. I w milczeniu na nią patrzyłem. Dobrze, więc nie mogę użyć tego zaklęcia na innego kucyka. Nawet przestępcy? Ale skoro tak zarządziła księżniczka. To musi być jakiś powód. Żadne prawo nigdy nie powstało bez powodu. Więc będę przestrzegał używania tego zaklęcia zgodnie z przepisami. Księżniczka poprosiła bym powtórzył jak rzucić zaklęcie. Chwilę patrzyłem na nią i się zastanawiałem. Po czym się odezwałem

-Formuła zaklęcia to Impetum Vobis. Abym rzucił je poprawnie  Muszę być w postawie z głową wyciągniętą do przodu. Ale muszę zrobić to tak by nie wzbudzić podejrzeń

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156][Lust Tale, Klub]

- Primo, słuchasz się mnie. Ufasz mi, ja ufam tobie i nie stosuje metod kontroli Romantic Heard, które wiem że poczułeś na sobie. Chyba że mnie do tego zmusisz swoim zachowaniem. - Uniosłam wyzywająco brwi, na oznakę tego że nie warto mi się sprzeciwiać, jak nie chce stracić tej odrobiny swobody. - Secundo, nie zmieniasz się pod żadnym pozorem w swoją starą tożsamość, gwardzistę i kuca, którego zauważysz na ulicy, chyba że powiem inaczej. Tworzysz zupełnie nowe, realne tożsamości... Muszę to tłumaczyć? Jak nazwiesz tą? Opowiedz mi kim teraz jesteś. Już teraz. Nie myśl nad tym za długo, bo wyjdzie coś nienaturalnego. Kłam, zmyślaj. - przerwałam na chwilę wskazując na niego. - Tertio, wykonujesz należycie swoje obowiązki względem ula. Pomożesz innym, inni pomogą tobie jak zajdzie taka potrzeba... Quarto, myśl do przodu i przewiduj co się może wydarzyć. Kalkuluj czy ryzyko się opłaci i czy włożony trud nie pochłonie kosztów. I najważniejsze, czy jesteś wstanie się wycofać jeśli zajdzie taka potrzeba. Quinto, doskonal swe zdolności. Musisz nauczyć się jak wykorzystywać to co posiada teraz to ciało. Unikalny zapach każdego z nas, to nie tylko sposób identyfikacji każdego pojedynczego osobnika... to coś więcej co daje nam przewagę nad innymi... White chyba już ci pokazała co nieco. - Uśmiechnęłam się chytrze. - Sexto, unikaj konfliktów z prawem. Nie zwracaj na siebie zbytniej uwagi. Uwierz mi to jest zupełnie niepotrzebne ci do przeżycia i sprawia później same problemy. Rób to co ujdzie bezkarnie. Jakieś pytania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lightning Energy (tak się wylosowało, nie moja wina :)):

Pod domem stał już jednak strażnik, wysłannik gwardii Canterlockiej. Spojrzał na Amy groźnie.

- Zostaje pani oskarżona o kradzież cennego medalionu podczas Gali Grand Galopu! Według rozkazu mam zabrać panią do ratusza do aresztu na przetrzymanie, do czasu najbliższego pociągu do Canterlot, gdzie zostanie pani postawiona przed sądem Księżniczki Celestii! A teraz ruszaj się - wycelował w ciebie włócznią i pokazał, że masz iść za nim.

 

Magus:

Twilight uśmiechnęła się życzliwe.

- Zapomniałeś o tym, że wymawiamy je w myślach, ale myślę, że to szczegół. Dobrze. Następne zaklęcie... Zaklęcie leczące średnie rany! - usadowiła się wygodniej. - Formuła brzmi Sanavit, wymawiamy je delikatnym szeptem z rogiem pochylonym do dołu. Wynalezione dość dawno temu, często używane przez lekarzy i bardzo przydatne podczas różnych podróży - Róg Twilight nagle się zaświecił, a na jej kopytku pojawiło się dość długie rozcięcie, z którego sączyła się krew. Widać było, że ją boli, ale widocznie postanowiła poświęcić się tą chwilą niekomfortu - Spróbuj je na mnie rzucić, ale proszę, zrób to poprawnie, bo inaczej uschnie mi kopyto i będę musiała natrudzić się z miksturą leczącą.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(to teraz już chyba mogę dostać pieniążki? Co...?  :fluttershy4: )

Amy opuściła szpital. Ja także z niego wyszedłem. Oczywiście po jeszcze czterech godzinach ciężkiej pracy, ale jakże słodko jest później się rozłożyć na kanapie i włączyć telewizor, żeby oglądać Trudne Sprawy... Proszę się nie śmiać!

Następne dni leciały normalnie. Nie działo się nic specjalnego. Praca... odpoczynek... praca... odpoczynek i tak jeszcze był mógł wymieniać przez chwilę, lecz to nie ma sensu.

Pewnego razu przechadzałem się po parku, wśród szalejącej od wiatru zieleni. Liście zataczały kręgi i wirowały w powietrzu. Me uczy znów drgnęły. Coś się działo... coś niedobrego i wtedy usłyszałem ten rechot...

Po raz kolejny ujrzałem osobnika w brudnym płaszczu i kapeluszu, siedzącego na ławce dokładnie w tym samym miejscu, co wtedy, gdy spacerowałem z Amy. Nie wytrzymałem. Podbiegłem do niego z wyzywającą miną i stanąłem przed nim. Na jego szyi... coś błysnęło. Zapewne to ukradł, gdyż nie wyglądał na takiego, co mógł nosić takie drogie świecidełka.

- Kim jesteś i czego chcesz? - spytałem beznamiętne. Nie widziałem jego twarzy, ukrytej w cieniu jego kapelusza, jednak mogłem przysiąc, że patrzy na mnie tym pogardliwym spojrzeniem.

- Phi! Dobrze wiesz kim jestem! Ale to teraz nieważne. Potrzebuje twojej pomocy... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moim pyszczku pojawił się szok. Księżniczka sama się zraniła. Tylko po to, aby pomóc mi w zaklęciu? Nie mogę jej zawieść. Zrobię wszystko by ją wyleczyć z tej rany. To nie było dobre. Księżniczka powinna zranić mnie. Jej cenna krew nie powinna się przelać z powodu kogoś tak błahego jak ja. Dokładnie zacząłem przypominać sobie instrukcje księżniczki. Błagam niech się powiedzie. Na moim rogu pojawił się żółty blask. Po czym pochyliłem róg do dołu. Następnie powiedziałem formułę delikatnym szeptem. Według instrukcji księżniczki

-Sanavit

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(to mam tylko nadzieję, że proces będzie dla mnie korzystny i mnie uniewinnią)

Jakiś strażnik powiedział, że jestem oskarżona o kradzież. Ale przecież to niemożliwe. Nigdy w życiu nic nie ukradłam. Jednak nie powinnam się mu stawiać, bo naprawdę wpakuję się w jeszcze większe kłopoty. Mama i siostra patrzyły na mnie przestraszone, dobrze wiedziały, że na pewno nic złego nie zrobiłam. Zaczęłam iść ze strażnikiem modląc się, żeby to wszystko to była tylko jedna, wielka pomyłka i że mnie uniewinnią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus:

Udało ci się. Rana bardzo ładnie się zalepiła, zostawiając tylko małą rysę, która i tak zaraz znikła.

- Bardzo dobrze - powiedziała Twilight z satysfakcją i skrywaną ulgą - Idźmy więc dalej. Zaklęcie wiążące(niektóre zaklęcia po prostu będziesz umiał). Formuła to I(i)unctus, wymawiane głośno, ale szybko i nagle, by zaskoczyć. To już jest zaklęcie, które upoważnione osoby mogą używać na zbrodniarzach, głównie właśnie gwardziści, inni... hm... nie jest to zabronione, ale nie jest to miłe zaklęcie, więc kucyki nie używają - tu przerwała myśląc o sponyfikowanych. - nie używały go na sobie, bo chciały być życzliwe.  Pozycja typowa dla wszystkich zaklęć. Powiedz teraz, jak się je rzuca i rzuć je... na to krzesło - wskazała jedno ze stojących mebli. - Jest to co prawda co innego niż rzucanie na kuce, ale to nic.

Lightning Energy:

- Oh, cicho bądź - mruknął gwardzista prowadząc Amy.

Z jej domu za to wybiegł drugi i mijając jej zaskoczoną rodzinę pognał do oskarżonej.

- A to co, hm? - zapytał z ironią machając jej przed nosem starożytnym, wysadzanym rubinami medalionem Starswirla Brodatego.

 

 

(Cóż, przygotuj sobie mowę, znajdź jakiś sojuszników(Grento?), którzy odkryją kto cię wrobił i podrzucił ci medalion(oczywiście ja wiem kto, to do odkrycia)... i ci się uda, do tego 200 galeonów załapiesz... albo zostaniesz zamknięty na pięć dni czasu realnego)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiodło mi się udało mi się uleczyć księżniczkę. Nie wiem, co bym zrobił gdyby przeze mnie coś jej się stało. Moim obowiązkiem jest je chronić a nie doprowadzać do krzywdy. Znów uważnie wysłuchałem księżniczki. Gdy opowiadała mi o kolejnym zaklęciu. Więc mogę go użyć, ale raczej unika się używania go na kucykach. Na pewno nie użyje tego zaklęcia bez wyraźnego powodu. Uśmiechnąłem się lekko

-Cieszę się, że nic ci się nie stało księżniczko. Bo nie mógłbym sobie tego wybaczyć. A jeśli chodzi o zaklęcie formuła to lunctus. Musze powiedzieć je szybko, głośno i nagle by zaskoczyć przeciwnika. Pozycja, którą muszę przyjąć taka jak zwykle przy zwykłych zaklęciach

Z poleceniem księżniczki skupiłem się na zaklęciu. Ustawiłem się w pozycji do rzucania zaklęć. Po czym na moim rogu ponownie pojawiło się żółte światło. Następnie skupiłem się na meblu i powiedziałem szybko, głośno i niespodziewanie

-Lunctus!

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156][Lust Tale, Klub]

- Lubię odważnych ale nie głupich. Nie jestem potworem, za którego być może mnie bierzesz... Ja nie muszę torturować, by uzyskać to co chce... To jest dla słabeuszy... - powiedziałam cicho spoglądając na swoje zadbane kopyto. - W tym co mówisz masz trochę racji. - Zamyśliłam się dłużej. Z jednej strony miał racje. Z drugiej nie chciałam mu ulec. Musiałam być jednak logiczna. Zepchnęłam swoje uprzedzenia w stronę tego pomysłu i zobaczyłam co mi zostało. To świadczyło o wadze jego słów. - Zrób co uważasz, tylko nie wpadnij, bo nie tylko siebie pociągniesz na dno - powiedziałam nie patrząc na niego. - I nie chce widzieć żadnej masakry w twoim wykonaniu, nigdy więcej. Jeśli cię z tym powiążą... fingujesz własną śmierć... - zakończyłam chłodno. - Zrozumiałeś? Czegoś jeszcze ci potrzeba zanim karzę ci stąd wyjść?  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Wylosowana liczba - 92 (do 100) (Parzysta - powiodło się, nieparzysta - nie)]

 

Magus:

Zaklęcie udało ci się znów.

Twilight wyglądała na prawdę zadowoloną.

- Jesteś na prawdę pojętnym uczniem. Co nam jeszcze zostało... - zajrzała do książki. - Mocny atak. Używany tylko w czasie wojny - powiedziała z przestrogą. - Formuła to Impetum Fortis, pozycja bojowa, wymawiamy szeptem. Bardzo mocne zaklęcie, może doprowadzić do masowego połamania kości, a użyte trzy i więcej razy nawet do śmierci. Bardzo bolesne, dlatego zakazane w czasie pokoju. Ewentualne używane raz na największych zakałach narodu, ale tylko za specjalnym zezwoleniem. Proszę powiedz mi, jak uważasz, na kim to zaklęcie mogłoby być użyte? - Twilight spojrzała na ciebie fioletowymi oczami, oczekując odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się na pochwałę księżniczki. Zastanawiałem się chwile nad jej pytaniem. Rozumiem, dlaczego je zadała. Zaklęcie było potężne. W nieodpowiednich kopytach mogłoby zrobić poważne kłopoty. Ja jednak miałem tylko jeden cel w życiu. A każde zaklęcie, którego się nauczę użyje tylko do pomocy Equestrii i szerzenia dobra i harmonii naszego świata. Spojrzałem na księżniczkę po, czym lekko się uśmiechnąłem.

-Gdybym miał wybierać spośród dawnych wrogów Equestrii sądzę, że Sombra zasłużył by potraktować go tym zaklęciem. Ewentualnie potwory podobne mu. Czyli mordercy, psychopaci. Wszyscy, którzy szerzą zło dla czystej satysfakcji bez ważniejszych powodów zasługują by użyć na nich tego zaklęcia. Jednak gdybym miał go użyć. Posunąłbym się do tego w ostateczności i nie próbowałbym uśmiercić tego, na którego rzuciłbym zaklęcie. Według mnie każdy zasługuje na proces nie zależnie od zbrodni

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[325+150=475]

- Emm... Donalbein? To ty? - spytałem niepewnie. Tamten tylko prychnął, bawiąc się swoim złotym łańcuszkiem.

- Ojej! No Donalbein! Jakiś ty mądry! - machnął kopytem, przechodząc do sedna. - Słuchaj. Oczyściliśmy Rainbow z zarzutów. Było całkiem ciekawie. Ale teraz szykuję się coś nowego... Nie wyjeżdżasz nigdzie, prawda? - spytał, choć to raczej brzmiało jak groźba, że coś mi się stanie, jeśli rzeczywiście będę jechać... Mimo wszystko takich planów nie miałem, więc przytaknąłem mu. - Dobrze... - mruknął, wstają z ławki. - Tak tylko cie uprzedziłem, na wszelki wypadek. Lecz bądź w pogotowiu. Już wkrótce znów cię odwiedzę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156][Lust Tale, Klub]

- Tak żyj jak zawsze... Nie mogę cię przywiązać jak reszty... Zupełnie o tym zapomniałam - przyznałam się do błędu. - Sama niech ci poda, jak zechce... To nie mój interes byś go dostał... - Zmrużyłam chytrze oczy. Jak chce niech się postara. Nic mi do tego...  - Co do pobierania miłości... Tego nie da się wytłumaczyć. To się po prostu dzieję, gdy jakiś osobnik jest bardzo blisko i ulega magii chwili. To może być zwykły pocałunek lub coś więcej... Zależy co uda ci się wywalczyć i osiągnąć - tłumaczyłam cierpliwie. W końcu ktoś musiał, a to część mojego występku. - Jak coś ci się uda zdobyć, to wtedy pokarzę ci co zrobić z tym dalej. - W moim głosie była iskierka doskonale wyczuwalnego powątpiewania że w ogóle coś przyniesie. Chciałam by potraktował to jako wyzwanie. - Tylko jak dojdzie to do czego nie przesadź. Nie daj ponieść się całkowicie instynktowi - ostrzegłam.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Jakie 150, Grento?)

Magus:

Twilight uśmiechnęła się.

- Dobrze. Chociaż ja osobiście nie lubię tego zaklęcia, czasem jest ono konieczne. Dobrze... - przekartkowała książkę. - Zaklęcie transmutacyjne. Ten typ zaklęć należy do trudniejszych. A to i tak jest prostsze. Formuła to Transformandae Simplicior. Pamiętaj, że to zaklęcie wymaga mocnego skupienia, bo zamienisz przedmiot w inny niż chciałeś. Zaklęcie wymawiamy głośno i wyraźnie. Pozycja zwykła. Proszę, zamień tą książkę w kamień - położyła książkę, którą trzymała na stole.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Niema w tym nic dziwnego księżniczko, że go nie lubisz. Tak szlachetne kucyki nie powinny być zmuszane do używania tego zaklęcia

Wcale się nie dziwiłem księżniczce, że nie lubiła tego zaklęcia. Niestety jednak czasem trzeba przekroczyć pewne granice. Jednak to nie księżniczki powinny sobie tym zaprzątać głowę. Tak paskudne zaklęcia powinny być używane przez nas. W końcu od tego jest gwardia by dbać o porządek i móc czasem wyręczyć księżniczki. Zaklęcia szły mi jak dotąd rewelacyjnie. Cóż księżniczka była naprawdę rewelacyjną nauczycielką. Zasłużyła sobie na swój tytuł to pewne. Skupiłem się na kolejnym zaklęciu, o którym mówiła księżniczka. Teraz czekała mnie transmutacja. Zgodnie z jej poleceniem spróbowałem zmienić książkę w kamień. Przyjąłem pozycje, aby rzucić zaklęcie. Po czym mocno się skupiłem i powiedziałem głośno i wyraźnie.

-Transformandae Simplicior!

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem zdziwiony. Do tej pory szło mi rewelacyjnie. Ale księżniczka mnie ostrzegała. Cóż trening czyni mistrza. Nie zawsze wszystko od razu wychodzi. Może tym razem się uda. Nigdy się nie poddaje. Znów się skoncentrowałem. Jeszcze mocniej niż wtedy. Na moim pyszczku zaczął pojawiać się pot. Mój róg zalśnił na żółto. Po czym ponownie rzuciłem zaklęcie.

-Transformandae Simplicior!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus:

Tym razem, choć z pewnym trudem książka przeistoczyła się. Jednak kamień nadal miał wagę książki.

- Cóż, nie jest idealnie, ale przynajmniej wyszło. Będziesz musiał jeszcze poćwiczyć to zaklęcie - powiedziała Twilight, a potem odchrząknęła - I ostatnie na dzisiaj, zaklęcie ocucenia. Bardzo przydatne. Formuła Expergiscimini. Pozycja z głową opuszczoną w dół, wypowiadane cicho, ale wyraźnie. Powiedz proszę, dlaczego zaklęcie to jest przydatne i to by było na dzisiaj koniec - uśmiechnęła się - wydam ci certyfikat, bo mam takie prawo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż nie do końca wyszło. Po powrocie do Canterlotu będę musiał dalej nad nim poćwiczyć w wolnej chwili. Cóż moje ostatnie zadanie żeby księżniczka wystawiła mi certyfikat. Chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią. Po czym spojrzałem w oczy księżniczki i się odezwałem.

-Uważam, że to zaklęcie jest przydatne. Choćby gdybym był na misji z gwardzistami i jeden z naszych by nagle stracił przytomność. Dzięki zaklęciu mógłbym go ocucić. Tak samo gdybym gdzieś znalazł nieprzytomnego kucyka. Mógłbym również użyć zaklęcia, aby go ocucić. Kto wie czy w takim wypadku. Nie skończyło by to się nawet uratowaniem czyjegoś życia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus:

Twilight uśmiechnęła się i wyciągnęła jakiś papier z szuflady.

- Zdałeś na poziom 5 i 6. Proszę, będziesz miał certyfikat z podpisem księżniczki - zaśmiała się i podpisała kartkę, a potem ci ją podała.

Wstała, odłożyła książkę i ruszyła na schody.

- Miłego dnia.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wziąłem swój certyfikat i się uśmiechnąłem. Zostały mi ostatnie dwa poziomy, aby osiągnąć najwyższy poziom magii przeznaczony dla jednorożców. Czułem jak magia wręcz wypływa z mego ciała. Nigdy się tak nie czułem. To było naprawdę coś. Musiałem aż dotknąć kopytem rogu. Na moim pyszczku pojawił się uśmiech. Powoli zacząłem kierować się do wyjścia. Zanim wyszedłem spojrzałem jeszcze na tego nieprzyjemnego kucyka. Wiedziałem, co muszę zrobić na wszelki wypadek. Nie mogłem tego zignorować. Jeszcze raz spojrzałem na księżniczkę i się uśmiechnąłem.

-Dziękuje za wszystko wasza wysokość. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś panią spotkam. Proszę dbać o siebie

Powoli opuściłem bibliotekę. Teraz mogłem natychmiast teleportować się do Canterlotu. Ale najpierw muszę porozmawiać z Rasonem i przekazać mu moje podejrzenia. On się powinien resztą zająć. Wyruszyłem go szukać.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...