Skocz do zawartości

[Dyskusja] Nasze złe strony


Sowenia

Recommended Posts


I tu kolejna wada wychodzi, bo potem ludzie dookoła biorą mnie za podrywacza zalecającego się do każdej dziewczyny, jaka się nawinie 

 

Wymieniłeś coś, co moim zdaniem jest zaletą. Czy ktoś nam każe świetnie dogadywać się z osobami tej samej płci? Nie. Ale! No niestety jest jakieś 'ale'. Bo choć w teorii to, co napisałam jest prawdą, to w praktyce wygląda to tak jak napisałeś. Denerwuje mnie takie podejście okropnie. Facet nie może mieć dużo przyjaciółek bo zaraz zboczeniec, łasy na laski i takie tam. Z kobietami z resztą jest podobnie. No ludzie!  :suspicious:


Ja jednak pociągnąłem za zwrotnicę i zmieniłem kurs znajomości tylko dlatego, bo uważam, że taka dziewczyna jak ona zasługuje na kogoś lepszego.

 

Tutaj natomiast - choć zapewne zdajesz sobie z tego sprawę doskonale, skoro zaliczyłeś to do wad - powiem ci, że jest to wada ogromna. Osobiście nienawidzę, gdy się myśli w ten sposób. Nie ma ludzi idealnych. Kto miałby być lepszy? Facet mądry i z kasą, który potem ją i tak rzuci bo znajdzie lepszą, albo poleci na pustaka? Owszem, może się znaleźć ktoś naprawdę lepszy. Ale skoro dziewczyna chce ciebie, to chce ciebie. Najwyraźniej jesteś wystarczająco dobry. Koniec tematu, a jak uważasz inaczej to staraj się być lepszy, a nie odchodź. w taki sposób to się nigdy dziewczyny/chłopaka nie znajdzie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam dobrych stron. Jestem wredny, chamski, leniwy, bywam nieokrzesany, a do tego brzydki. Ogólnie wincyj info w profilu, ale ogólny obraz macie.

 

Zatem albo ciężki przypadek człowieka z kategorii "podludzi", albo osoba o nad wyraz zaawansowanej umiejętności żartowania z siebie samego  :wow:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymieniłeś coś, co moim zdaniem jest zaletą. Czy ktoś nam każe świetnie dogadywać się z osobami tej samej płci? Nie. Ale! No niestety jest jakieś 'ale'. Bo choć w teorii to, co napisałam jest prawdą, to w praktyce wygląda to tak jak napisałeś. Denerwuje mnie takie podejście okropnie. Facet nie może mieć dużo przyjaciółek bo zaraz zboczeniec, łasy na laski i takie tam. Z kobietami z resztą jest podobnie. No ludzie!  :suspicious:

 

Dla mnie to jest klątwa, na którą nie mam wpływu. Tu nawet nie chodzi tylko o to, że ludzie oskarżą o podrywanie. Przez takie coś u dziewczyn ląduję we friendzonie przeważnie, z kolesiami się nie dogaduję prawie wcale. Te 3 rzeczy jak się połączą, tworzą potem mój wizerunek w całej grupie, a ten wizerunek jest taki, że ostatecznie część osób jest do mnie źle nastawiona i np. zaproszenia na domówkę za bardzo nie dostanę. 

Nie dziwię się - jakbym ja widział taniego podrywacza to uznałbym "Aha, kolejny co poderwie, wykorzysta i rzuci". 

 

Tutaj natomiast - choć zapewne zdajesz sobie z tego sprawę doskonale, skoro zaliczyłeś to do wad - powiem ci, że jest to wada ogromna. Osobiście nienawidzę, gdy się myśli w ten sposób. Nie ma ludzi idealnych. Kto miałby być lepszy? Facet mądry i z kasą, który potem ją i tak rzuci bo znajdzie lepszą, albo poleci na pustaka? Owszem, może się znaleźć ktoś naprawdę lepszy. Ale skoro dziewczyna chce ciebie, to chce ciebie. Najwyraźniej jesteś wystarczająco dobry. Koniec tematu, a jak uważasz inaczej to staraj się być lepszy, a nie odchodź. w taki sposób to się nigdy dziewczyny/chłopaka nie znajdzie. 

 

Też tego nienawidzę, ale to silniejsze ode mnie. Za dobry człowiek jestem i stąd to wynika. 

Facet mądry i z kasą to akurat bardziej do mnie pasuje niż do osoby, o której myślałem pisząc, że ona zasługuje na kogoś lepszego. A ja miałem na myśli faceta idealnej budowy, której akurat ja z pewnych przyczyn nigdy nie będę w stanie osiągnąć. Tym bardziej mi wtedy głupio, bo tamta dziewczyna to typ sportowca - siatkarka grająca w drużynie, zdrowo się odżywiająca i dużo się ruszająca podczas, gdy tu jestem ja - sportowy wcale, choć na tyle, na ile może (to nie jest tylko kwestia treningu i kondycji, wierz mi). Jakby to wyolbrzymić nieco, byś miała trochę łatwiejsze spojrzenie na to... wysportowana, super dziewczyna i powolny grubas. 

Tu dochodzi moja nadmierna skromność. Byłem w kilku związkach. Ale zadowalałem się dziewczynami, które do związków się nie nadają, są marginesami społecznymi. A to mają problemy z psychą/kompleksami, a to im brakuje nieco do dobrej budowy. Po prostu mam w sobie myślenie, że nie należy mi się dziewczyna, która przez ludzi dookoła byłaby uznana za boską, wspaniałą, seksowną.

Rozumiesz o co mi chodzi? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje złe strony, hm... to może po kolei:

- popadam ze skrajności w skrajność, szczególnie widać to w dystansie do pewnych rzeczy, albo się wszystkim przejmuję albo wszystko zlewam i mam potem z tego tytułu kłopoty  :aj3:

- jestem mega leniem, odkładam wszystko na ostatnią chwilę, a jak już tak ostatnia chwila nadchodzi to robię wszystko inne niż powinienem. Choć jest to zła cecha to ma swoje dobre strony, dzięki niej jestem wróciłem do fandomu po wielomiesięcznej przerwie, gdyby nie Egzamin Gimnazjalny 2014 prawdopodobnie moja przygoda z kucykami skończyłaby się na dobre na początku 2013 roku. W grudniu kiedy to miałem zabrać się jakąś naukę przypomniałem sobie o MLP i o tym, że 3 sezonu nie widziałem, choć tak czekałem na niego (miałem wtedy postanowienie, ze obejrzę jak wyemitują cały, ostatecznie opuściłem fandom zanim się za to zabrałem) więc obejrzałem go sobie. Potem dowiedziałem się, że leci już 4 sezon więc poszedłem za ciosem i zacząłem go. Na miesiąc przed egzaminem, miałem zabrać się do mega nauki, ale przypomniałem sobie, ze skoro wróciłem to może dokończę fanfiki których nigdy nie skończyłem i tym sposobem przeczytałem Smocze Łzy i parę innych opowiadań  :rd11:

- jestem bardzo niezorganizowany, szczególnie jeśli chodzi o dystrybucję czasu 

- moją najnowszą cechą jest niekonsekwentność, nie umiem sobie niczego narzucić ani nie przestrzegam postanowień, kiedyś jak postanowiłem tak robiłem, dziś jest z tym gorzej

- nie umiem rozmawiać z rówieśniczkami, no nie umiem, i tyle, jak mam pogadać z dziewczyną której nie znam to robię wszystko aby jak najszybciej zakończyć rozmowę, problem nie występuje w takim stopniu jeśli dobrze znam dziewczynę z która rozmawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lenistwo

-Niska samoocena

-Jestem zbyt emocjonalna w niektórych momentach :P

 

leń

 

Tak bardzo, że nie chce mu się tu nic więcej pisać...

 

Wybaczcie mi bezczelność, ale u was akurat w lenistwo nie uwierzę, zwłaszcza, że Otto produkuje sporą ilość humorystycznych obrazków Ottoborga, a ty Talar jak piszesz posty to przeważnie walisz giganty. Chociaż pewnie się mylę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gigantów nie walę już od dawna bo mi się nie chce + nie mam o czym, bo zainteresowanie kucami spadło u mnie niemal do zera.

 

PS. Dopisz sobie tam gdzieś jako wadę "Natarczywe wpajanie innym, że nie maja racji" plz

 

Down. Ok + nie zrozumiałeś mojej aluzji, ale cóż.

Edytowano przez Talar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dla mnie to jest klątwa, na którą nie mam wpływu. Tu nawet nie chodzi tylko o to, że ludzie oskarżą o podrywanie. Przez takie coś u dziewczyn ląduję we friendzonie przeważnie, z kolesiami się nie dogaduję prawie wcale. Te 3 rzeczy jak się połączą, tworzą potem mój wizerunek w całej grupie, a ten wizerunek jest taki, że ostatecznie część osób jest do mnie źle nastawiona i np. zaproszenia na domówkę za bardzo nie dostanę. 
Nie dziwię się - jakbym ja widział taniego podrywacza to uznałbym "Aha, kolejny co poderwie, wykorzysta i rzuci". 

 

To wszystko wina stereotypów. Ciężko przekonać ludzi, że się mylą skoro od lat coś im się wpaja. Spróbuj to może olać. Bo co zrobisz? Owszem, możesz się przekonać do częstszych rozmów z osobami swojej płci, ale nie widzę specjalnego powodu. I nie mów mi proszę o friendzonie bo taki termin w ogóle nie powinien istnieć. Denerwuje mnie. Wystarczy, że jakaś dziewczyna powie facetowi, że jest jej najlepszym przyjacielem i od razu "uuu friendzone!". A może ona po prostu nie jest tą jedyną? Druga połówka sama się znajdzie. Tylko...no właśnie. Tu już odpowiedź do drugiej części twojego posta. 

 

Rozumiem o co ci chodzi. Widziałam takie przypadki nie raz. Z resztą pomijając rzeczywistość jest to bardzo lubiany motyw w filmach na przykład. Ja się tylko pytam dlaczego? Skąd to się bierze? Bo nie sądzę, że z dobroci. Raczej z niskiej samooceny. No może są jakieś indywidualne przypadki...

A co do twojej sytuacji. Musisz odrzucić takie myślenie. Nie ma, że "się nie nadaję". Przeciwieństwa się przecież przyciągają. Ying i Yang. Co z tego, że ktoś jest gruby i brzydki. Nie znaczy to, że nie może mieć pięknej dziewczyny. Oglądałeś może "Kto wrobił królika Rogera"? Z resztą mniejsza o filmy. Liczy się to, co jest w środku. Poza tym da się schudnąć. Skoro ona taka wysportowana była to mogła cię wciągnąć w sporty. Szkoda, że nie pomyślałeś w ten sposób. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. Dopisz sobie tam gdzieś jako wadę "Natarczywe wpajanie innym, że nie maja racji" plz

 

Do usług.

To w sumie pasowałoby częściowo do "Lubię czasem denerwować ludzi/heheszkować", co zapomniałem dopisać do listy. Dziękuję za przypomnienie! 

I w sumie faktycznie, ostatnio coś mniej tych gigantów. 

 

To wszystko wina stereotypów. Ciężko przekonać ludzi, że się mylą skoro od lat coś im się wpaja. Spróbuj to może olać. Bo co zrobisz? Owszem, możesz się przekonać do częstszych rozmów z osobami swojej płci, ale nie widzę specjalnego powodu. I nie mów mi proszę o friendzonie bo taki termin w ogóle nie powinien istnieć. Denerwuje mnie. Wystarczy, że jakaś dziewczyna powie facetowi, że jest jej najlepszym przyjacielem i od razu "uuu friendzone!". A może ona po prostu nie jest tą jedyną? Druga połówka sama się znajdzie. Tylko...no właśnie. Tu już odpowiedź do drugiej części twojego posta. 

 

Olewam na co dzień, bo nic innego mi nie pozostaje w tym wypadku. Nie pisałem o tym, bo się przejmuję, tylko by wskazać, że jestem świadom tej wady. 

A określenie "Friendzone" stosuje się w szczególnych przypadkach, a nie w przypadku "przyjaźni damsko-męskiej" i tylko wobec tych specjalnych przypadków go używam. 

I wybacz, nie wierzę w przeznaczenie. "Połówka sama się znajdzie". Nie. Trzeba szukać. Działać. Mieć oczy szeroko otwarte, by nie minąć szansy. 

 

Rozumiem o co ci chodzi. Widziałam takie przypadki nie raz. Z resztą pomijając rzeczywistość jest to bardzo lubiany motyw w filmach na przykład. Ja się tylko pytam dlaczego? Skąd to się bierze? Bo nie sądzę, że z dobroci. Raczej z niskiej samooceny. No może są jakieś indywidualne przypadki...

A co do twojej sytuacji. Musisz odrzucić takie myślenie. Nie ma, że "się nie nadaję". Przeciwieństwa się przecież przyciągają. Ying i Yang. Co z tego, że ktoś jest gruby i brzydki. Nie znaczy to, że nie może mieć pięknej dziewczyny. Oglądałeś może "Kto wrobił królika Rogera"? Z resztą mniejsza o filmy. Liczy się to, co jest w środku. Poza tym da się schudnąć. Skoro ona taka wysportowana była to mogła cię wciągnąć w sporty. Szkoda, że nie pomyślałeś w ten sposób. 

 

Mi się wydaje, że to się bierze częściowo z niskiej samooceny, a częściowo ze skromności, przynajmniej w moim wypadku. Bo ogólnie niskiej samooceny nie mam - lubię siebie i uważam, że może nie jest ze mną idealnie, ale nie jest też źle. Ale JEDNAK coś jest, że uważam, że nie jestem na poziomie pewnego grona ludzi, właśnie przez wygląd. Bo nie jestem bliski ideału, jak to pewne grono. 

No i niby o przeciwieństwach to racja, a jednak większość udanych związków to właśnie nie przeciwieństwa. Aż czasem mam wrażenie, że gadka "Przeciwieństwa się przyciągają" to po prostu hasełko stworzone dla polepszenia niektórym humoru. 

A film oglądałem, klasyk. 

Zaś jeśli chodzi o kwestię wagi, zdrowia itd. - tak jak pisałem, w moim przypadku to nie tylko kwestia treningu i kondycji, ale to już są sprawy, o których wolę tutaj otwarcie nie pisać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Aż czasem mam wrażenie, że gadka "Przeciwieństwa się przyciągają" to po prostu hasełko stworzone dla polepszenia niektórym humoru. 

 

Coby już dłużej nie przekonywać do własnych racji i nie szukać na siłę rozwiązania jeśli takowego nie potrzebujesz to odpowiem tylko na to jedno. Być może często jest tak jak napisałeś. Ale ja i moja dziewczyna...jesteśmy raczej przeciwieństwami siebie. Oszem, mamy wspólne zainteresowania i trochę wspólnych idei, ale jednak wiele nas różni, a mimo to mamy za sobą 4 lata szczęśliwego bycia razem i jak na razie nie wydaje się by miało się to zmienić c: 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie mi bezczelność, ale u was akurat w lenistwo nie uwierzę, zwłaszcza, że Otto produkuje sporą ilość humorystycznych obrazków Ottoborga, a ty Talar jak piszesz posty to przeważnie walisz giganty. Chociaż pewnie się mylę. 

 

Moje lenistwo raczej charakteryzuje się tym ,że jeżeli nie mam żadnego powodu do wychodzenia na zewnątrz to mogę cały dzień paradować w piżamie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Uuu... u mnie to tego będzie...

1. Jestem leniwa.

2. Niecierpliwa

3. Brak mi zaufania do innych.

4. Jestem agresywna, gdy coś idzie nie tak jak powinno.

5. W stosunku do obcych i dorosłych: nieśmiała.

6. W stosunku do osób znajomych: dziewczyna z ADHD.

7. Dziwaczka.

8. Idiotka.

10. Bałaganiara.

11. Nigdy niekącze tego co zacznę.

12. Często (ale nie zawsze) niedotrzymuje obietnic danych sobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

Myślę, że temat jest na tyle ciekawy, że warto by go odświeżyć. To jak? Staracie się walczyć ze swoimi złymi stronami? Ja prawdę mówiąc ostatnio się zapuściłam i jedyne co nadal staram się zwalczyć to strach przed obcymi i brak pewności siebie. Idzie, mam nadzieję, w dalszym ciągu dobrze ^^ 

A może chciałby się wypowiedzieć ktoś nowy, kto jeszcze nie podzielił się z nami swymi przywarami? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie ma drugie tak leniwego człowieka jak ja.

2. Jestem złośliwy, i to przeraźliwie (ja nazywam to już perfidią).

3. Nie wiem czy swoje niechlujstwo poczytywać za wadę, to że wołku mnie jest bałagan, nie stanowi dla mnie problemu.

4. Kłamstwo jest mi nie obce.

5. Lojalność, która mogła by się wydawać zaletą jest też i wadą, gdyż potrafi być ślepa (w moim przypadku).

6. Surowość mych ocen, zaliczam w poczet wad.

7. Dziwne gusta humorystyczne (to chyba przez moją złośliwość).

8. Każdy grosz oglądam parę razy, więc o skąpstwo się posądzam

9. Mam o sobie chyba zbyt duże mniemanie.

10. Mój mózg jest trochę wybrakowany, więc empatii ja nie posiadam.

Wiem, że tekst powyżej jest jakiś dziwny (pisany tak jakby nie tak, ale bez rymów). Jakoś mi się tak napisało. Szczerze łatwiej mi wymieniać swoje wady niż zalety. Coś czuję że gdyby to ja miał zażyć preparat HJ7 (to z musicalu pt. Doktor Jekyll i pan Hyde, swoją drogą to w książce pod tym samym tytułem, chyba po raz pierwszy pojawił się motyw, z rozdzielaniem człowieka na mroczną i jasną stronę), to wyszedł by ze mnie ktoś dobry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.Może nie lenistwo ale np na niektóre żeczy mam wyje***e i to może być problem.

2.Odwaga ale ta inna niż myślicie,poprostu ktoś się wydziera na dworze i mnie to irytuje to odrazu zamknij morde.Stawiać się też nie boje chodź sądze że może się to kiedyś źle skończyć np w pracy jak szefu powiem co mnie wkur**a.

3.Lekki paranoik.Nie wybaczam uraz i nie przebaczam wrogom.Zawsze mówie należy im się kara.(Są wyjątki ale i tak nie jest już jak kiedyś)

 

 

 

 

Edytowano przez Major Degtyarev
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Olewactwo. Wiele razy zdarza mi się zrobić coś "byleby było". Powiązane trochę z lenistwem zapewne. Jeszcze się to jakoś źle nie skończyło ale nie jest to z pewnością pozytywna część mnie której nie potrafię zbyt zmienić.

2. Samolubność. Chyba? Często wynikają w moim życiu sytuacje gdy chciałbym dobrze uczynić ale w końcu i tak wychodzi na to że martwię się tylko o siebie. Straciłem już najlepszą przyjaciółkę. Była to jednak dziwna sprawa. Zawsze starałem się być dobrym dla innych pomagać być miłym i wiele innych ale osoba ta zarzucała mi że wszystko co dla niej robiłem było tylko ślepym dążeniem do zaspokojenia swoich wewnętrznych moralnych potrzeb. Ale w sumie czy jak pomagamy innym to nie czujemy się przez to lepsi? Czy to czyni nas samolubnymi? Często jednak moja samolubność ukazuje się gdy coś czegoś chce ode mnie choćby najmniejszej rzeczy pomocy to zawsze patrzę najpierw na to czy mi to pasuje. Czuję że nie jestem złą osobą ale daleko mi do dobrego samarytanina.

3. Potrzepanie/paranoja? Jestem osobą która bazuje na wyuczonych już odruchach. Często jednak źle się to kończy. Może teraz mam tak w mniejszym stopniu ale jest to obecne w mym życiu. Robię wiele rzeczy bez namysłu mówię czynię nie zastanawiając się nad konsekwencjami. (Kiedyś się prawie zabiłem nie myśląc o tym że drut + gniazdko to nie najlepsze połączenie :spike: 

Nikt jednak nie jest idealny i myślę że moje wady nie są jakieś tragiczne. Każdego dnia staram się być lepszą osobą i mam chociaż nadzieję że bardzo nie krzywdzę ludzi mi bliskich i także tych nieznajomych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm no cóż w sumie to chyba nie mam żadnych wad czy złych stron. Mówię to całkowicie poważnie. Zastanawiam się co mógłbym tutaj napisać i naprawdę nic nie przychodzi mi do głowy. Chyba ktoś kto mnie zna bardzo dobrze musiałby mi powiedzieć co mu się we mnie i w moim zachowaniu nie podoba. 

Chociaż w sumie być może za dużo gniewam się na ludzi, jak ktoś mnie raz lub kilka razy poważnie wkurzy to raczej niech nie dziwi się, że z nim nie gadam. No ale cóż może to niekoniecznie zła cecha tylko po prostu konsekwencja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...