Skocz do zawartości

Błonia


Cava Herondale

Recommended Posts

Moonlight-Over-Tuscany-Creative-Commons-

Błonia są pięknym miejscem oddzielającym Kryształowe Królestwo od tajemnej kryjówki Sombry. Tutaj można się wymknąć, kiedy nikt nie patrzy i poznać kogoś nowego. Nawet z wrogiej drużyny. Albo po prostu poszpiegować.

----------

Amberly stała wraz z Kapitanem Chaolem w centrum błoni, oczekując na przybycie kucyków. Byli z osobnych frakcji. On pracował dla Sombry, ona dla Władczyni Królestwa. Jednak mało kto wiedział, że łączyło ich głębokie uczucie. Nikt z wyjątkiem ich i Cadance. I lepiej będzie, jeżeli tak pozostanie. Kapitan westchnął ciężko. Był udręczony.

- Coś się stało? - spytała zmuszając się na nutę obojętności w swoim głosie. Popatrzył na nią twardym spojrzeniem.

- Ile jeszcze masz zamiar to ukrywać? 

Odwróciła się ku niemu.

- Dopóki Sombra nie zostanie zgładzony. - odpowiedziała. Wiedziała, że Chaol najchętniej sam zabiłby swojego pana, jednak miał u niego dług. Musiał go spłacić. To jej darowane życie musiał spłacić. A prawdopodobnie nie dojdzie do tego nigdy. Tak też trwali w napięciu, oczekując na pozostałych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 205
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Jednym z pierwszych, którzy przybyli był Wolfast. Szybki i zwinny pegaz (Który teraz walczył z innym szybkim i zwinnym pegazem ale walić realizm) Nigdy nie tracił czasu i zawsze wykorzystywał okazję, która była mu darowana.

-Nawet nie pytam jak udało wam się spotkanie zorganizować. Czy jest to ma jakiś konkretny cel, czy zwykły piknik?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lying spokojnym krokiem przyszła na miejsce, nie chciało się tam siedzieć jej w zamku a tu mogła znaleźć ewentualne cele które pochłaniały by ją wzrokiem. Lub po prostu wtyki, czyli to co chciała mieć. Czego się nie robi dla Roju poza tym?

- Będzie ciekawie jak się Król o tym dowie. - powiedziała częściowo do siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitan Chaol uniósł brwi, jakby to pytanie było idiotyczne.

- Jeśli wiedziałbyś, jak się używa mózgu, to domyśliłbyś się, że najważniejszym jest znaleźć przyjaciela w swoim wrogu. Wróć, kiedy dowiesz się, o co mi chodziło... - przypieczętował swoją wypowiedź. Jako Kapitan Straży Króla i jego największy doradca nie bratał się z nikim. Fioletowa klacz przytaknęła na wypowiedź Chaola.

- Nasza drużyna również tutaj będzie. Jeśli nie jesteście takimi gburami, jak Wasz głupi "król", to zapraszamy.

Edytowano przez Cava Schreave
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nóż i pistolet z jedną kulą, więcej nie trzeba, po za tym to ma być rozmowa pokojowa bez rozlewu krwi ale zasada ograniczonego zaufania musi być. Na choliwcie przeciwnikom wiedzieć że Cad ma podmieńca do pomocy, więc Ray na przeciw "wrogiej" ekipy stanął jako biały, złotowłosy pegaz. Obdarzył wszystkich chłodnym ale nie wrogim spojrzeniem i rzekł-Witam.

Podmeniec we wrogim teamie, spełnione marzenie, i świadomośc że Królowa jest gotowa na wszystko, Wbicie noża w plecy Cad wydaje się kuszącą propozycją, ale rozkaz brzmi, pomagać księżniczce a nie ją obalać.

Ray uśmiechnął się maślanym uśmiechem do podmieńca "zdradzając swoje miękkie sedruszko" i obdarzył ja wzrokiem mówiącym "kocham cię". No pewnie że się skusi na łatwy łup.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amberly rozpromieniła się na widok Ray'a. Pogalopowała ku niemu.

- Cześć, przyjacielu! - poklepała go przyjaźnie i stanęła przy nim. Miała na sobie złotą, bardzo ciężką zbroję, kryształowo-złotą tarczę i miecz wykonany z diamentu. Bardzo wytrzymały, twardy i bardzo pożyteczny. - Nie sądziłam, że tutaj przybędziesz.

Mimo tego była szczęśliwa. Lubiła go, a towarzystwo Chaola przywoływało złe wspomnienia.

Edytowano przez Cava Schreave
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grey Claw z radością przywitał zmianę otoczenia. Co prawda wszelkie miejscówki w Kryształowym Królestwie były piękne i przyciągały wzrok jak nic, ale i od nich czasem trzeba odpocząć. A obecność natury, pięknej zieleni, kwiatów i traw była o wiele przyjemniejsza od nawet najpiękniejszych dróg i zabudowań w jakimkolwiek mieście. Tutaj dopiero kucyk mógł poczuć się wolny i prawdziwie odpocząć od ciężkich treningów, jakimi była poddawana Drużyna Cadence. Ale zdecydowanie najbardziej interesującym urozmaiceniem tego miejsca byli członkowie wrogiej im drużyny na usługach Sombry.

 

Grey'owi wydali się oni co najmniej ciekawi. Byli oni czasami tak niezwykli, że zastanawiał się ile jeszcze mają wspólnego z kucykami. Podejrzewał, że tylko kształt ciała. Ale niektórzy z nich wydawali się całkowicie normalni, a przynajmniej na tyle, na ile normalnym można być chcąc służyć Sombrze. Ale kto wie, może z niektórymi z nich nawet da się normalnie pogadać, a na to miał olbrzymią ochotę. Tylko powstawało pytanie, z kim można było to zrobić i nie zrazić się jak po połknięciu trucizny.

 

Jeden jegomość go zainteresował. Miał on kruczoczarną sierść i ogon, oraz brakowało mu policzka. I to dosłownie. Tym, co najbardziej przyciągało do niego uwagę, była bijąca od niego energia, niemal identyczna do tej, jaką przepełniony był siedzący na jego grzbiecie nieumarły kruk. Jeśli połączyć to z jego wyglądem, to było aż nazbyt oczywistym to, kim on faktycznie jest. Wiedział, że jest to jedna z osób, z którą chciałby zamienić słówko, choć niekoniecznie w pierwszej kolejności. Uznał, że wpierw wolałby chyba porozmawiać z kimś kto żyje. Przejrzał więc wszystkich "normalnych" przeciwników. Jeden z nich zaraz po wejściu zwrócił na siebie uwagę i Grey uznał, że wpierw spróbuje z nim.

 

/Wolfast

 

- Więc może Ci ułatwię te poszukiwania "przyjaciela w swoim wrogu" - zwrócił się do pegaza, wyciągając do niego swe kopyto. - Nazywam się Grey Claw. A czy ty będziesz łaskaw zdradzić mi swe imię? - przedstawił się miło, pochylając głowę i czekając na odpowiedź czarnego ogiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolfast w myślach porównał zdanie

Jeśli wiedziałbyś, jak się używa mózgu
i

Jeśli nie jesteście takimi gburami, jak Wasz głupi "król", to zapraszamy.

Po czym stwierdził, że z tej trójki to nie on jest idiotą. Szkoda, że i tak po tej stronie barykady.

 

/Grey Claw

Ale usłyszał obok siebie głos. Ktoś mu się przedstawiał. Szary kuc. W dodatku z tym samym kolorem oczu. Ale futro wokół nich trochę nasuwało mu pewnych podejrzeń. Ale poszedł gdzieś w bok dając mu sygnał głową, by ten udał się za nim. Raptem kilka kroków.

-Dajmy im się zająć sobą. Chcesz znać moje imię? Jeszcze nie dane jest ci je poznać. Mało kto zna moje imię nawet wśród moich zleceniodawców. Ale możesz mi mówić Wolfast. Nie do końca jesteście moimi wrogami. Jestem najemnym łowcą i mam zlecenie na Waszą Księżniczkę i wszystkich, którzy będę jej bronić. To nic osobistego. Taka praca.

Wolfast miał jak zwykle spokojny i opanowany głos jakby to co mówił nie było niczym nowym. Gdy skończył zamyślił się na chwilę, próbując sobie przypomnieć jak to jest mieć relacje z kimś innym niż cel zleceniodawca i stwierdził, że spróbuje uśmiechu. Zrobił lekki uśmiech ale oczy jak zwykle miał w tym samym grymasie. One po prostu tak miały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Light Shield uwielbiała takie miejsca jak błonia. Niestety tym razem ich piękno było skażone widokiem przeciwników i klacz wzdrygnęła się na myśl, że może wdychać to samo powietrze, którym oddychają zwolennicy tego żałosnego, zadufanego w sobie... Nie miała większej ochoty rozmawiać z kimkolwiek może poza swoją drużyną lecz zdecydowanie chciała ich sobie obejrzeć. Głupotą byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Najchętniej jednak zobaczyłaby błonia puste, ciche i piękne bez... tego. Analizowała sobie w milczeniu to, co widzi.

Najbardziej rzucił jej się w oczy changeling. Odnotowała, że nie jest zbyt przezorny zjawiając się tutaj w swej prawdziwej formie. Dobrze, ze ten po ich stronie był mądrzejszy. LS nijak nie mogła zrozumieć dlaczego ta rasa w ogóle z nimi walczy skoro o wiele bardziej opłacałaby im się współpraca. W końcu magia miłości jest w każdym kryształowym kucyku, a zabita przez nieudolną władzę Sombry stanie się dla nich bezużyteczna. W interesie królowej Changei powinna być ochrona i nawiązywanie przyjaźni z Kryształowym Królestwem. Naprawdę, nie widziała w tym żadnej logiki...

Z zadumy wyrwał ją jednak widok czarnego ogiera. Czy ona go już gdzieś kiedyś nie widziała? Miała wrażenie, że tak lecz tylko przelotem i słyszała plotki o nim. Chyba nazywał się Rex. Chyba. Nie miała jednak pewności... Przyjrzała mu się uważnie i poczuła, że raczej nigdy by się nie dogadali. Jej intuicja była zaskakująco trafna w tych kwestiach- Tarcza nie rozumiała jak, ale ufała swoim przeczuciom. Drugiego czarnego ogiera widziała po raz pierwszy w życiu i nie potrafiła niczego o nim wywnioskować. Nie w tej chwili.

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast

 

Grey w pewnym sensie przyjął propozycję pójścia nieco na bok z lekką ulgą. Mimo wszystko lepiej rozmawia się nie będąc na samym środku spotkania dwóch przeciwnych sobie stron. Ogier uważnie wysłuchał, co jego rozmówca miał do powiedzenia, po czym uśmiechnął się.

 

- Sam pseudonim wystarczy, bo pozwala prowadzić normalną rozmowę. I cieszy mnie wieść, że w pewnym sensie naszym wrogiem nie jesteś. Oczywiście, nie łudzę się, że z jakiegoś powodu przestaniesz walczyć dla Sombry i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przejdziesz na naszą stronę. Pomijając, że jako najemnik masz zapewne zasadę służenia temu, kto więcej płaci ignorując moralność, to samo wycofanie się z jego armii zapewne jest cięższe, niż wszelkie walki do jakich zostaniesz rzucony razem wzięte. Zawsze jednak pociesza myśl, że moim przeciwnikiem nie będzie szurnięty psychopata. Choć podejrzewam, że kogoś takiego można by bez większego problemu u was znaleźć - wyrzucił z siebie ochoczo Grey. Mimo wszystko wyglądało na to, że w Drużynie Sombry da się znaleźć kogoś nastawionego chociażby neutralnie. Jednorożec wolał jednak nie łudzić się znalezieniem kogoś kto byłby przyjaźnie nastawiony. Chociaż kto wie... Jednego był aktualnie pewny, wymuszony uśmiech Wolfasta wyglądał co najmniej zabawnie, szczególnie w połączeniu z jego tak nie pasującymi do niego oczami. - Nieźle Ci idzie, ale lepiej poćwicz uśmiechy przed lustrem. - rzucił, ledwie powstrzymując się od śmiechu. Musiał znaleźć jakiś temat, aby nie obrazić rozmówcy nagłym wybuchem.

 

- W pewnym sensie jesteśmy znajomymi po fachu, bo aktualnie również podróżuję i wypełniam różne robótki dla kucyków za drobną opłatą. - powiedział po chwili przerwy jednorożec. - Choć ciężko nazwać mnie najemnikiem, bo nie kieruję się czystą rządzą pieniądza i patrzę na stronę moralną przyjmowanych zleceń. Przede wszystkim unikam zabijania kucyków i mam nadzieję, że pomimo wojny uda nam się uniknąć nadmiernego zapełniania cmentarzy. Chociaż, jeśli okaże się, że czyjś czas już wybił, to nie będę płakał nad nieuniknionym. - dodał, po czym spojrzał poważniej na pegaza. - A skoro już zszedłem na takie tematy, to czy mógłbym mieć do Ciebie prośbę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lying rozejrzała się po przeciwnikach, jej uwagę przykuł biały pegaz. Westchnęła zawiedziona gdy zobaczyła jego spojrzenie i uśmiech. Ostatnio każdy próbuje ją zaczepić, bywa.

- Trzeba się postarać trochę bardziej by zwrócić moją uwagę... - powiedziała cicho do siebie siadając, obdarzyła go jedynie spojrzeniem które sugerowały aby podszedł.

Zamierzała mieć postawę dominującą niżeli sama podejść do ogiera. Teraz czekała i patrzyła czy On podejdzie czy wykaże się oporem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy inni już rozpoczęli swoje dialogi i zapoznania, kryształowa klacz jednorożca wstąpiła powolnym krokiem w obręb błoni, idąc (jak zwykle zamyślona) tuż obok olbrzymiego Calamity. Jak taki okuty w metalową blachę czołg dał się nakłonić do przyjścia na pokojowe konwersacje pozostaje dla reszty tajemnicą, ale najwyraźniej zastosowano skuteczne metody. Gdy tylko się zatrzymali, z miejsca rozejrzała się po obecnychzatrzymując się na jakimś kryształowym kucyku o białym umaszczeniu. Bez odzywania się, zbliżyła się ku Most White, chyba jedynemu tutaj innemu niż ona kryształowemu kucykowi. Przynajmniej biorąc pod uwagę jej wcześniejsze obserwacje.

 

/Most White

 

 - Bywałaś może kiedyś pod wpływem silnych eliksirów mutagennych? - powiedziała swym zwykłym, znudzonym głosem, zauważając jej kolory.

Edytowano przez KubaGR8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ray nie chciał podchodzić, syknął coś pod nosem i wymuszonym, łagodnym gestem kopytka nakazał, aby klaczka podeszła do niego. Mógł do niej podejść, ale musiał by najpierw spławić Amberly, wolał więc mieć "poważny" powód do opuszczenia rozmowy z Elitą. Tak czy siak wybrał wygodniejszą dla siebie wersje i czekał na odpowiedź rodaczki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Grey Claw

 

Wolfast przestał się uśmiechać.

-Od urodzenia bywam sam i nie przywykłem do towarzystwa i już dawno zapomniałem jak to jest prowadzić spokojną rozmowę. Ale nie, nie jestem przekupny. Moja lojalność to moją najlepsza cecha, którą cenią zleceniodawcy. Pracuję i poluję dla różnych osób, nie tylko dla tych złych. Niedawno "przepędziłem" grupę diamentowych psów, więc można powiedzieć, że już wam raz pomogłem. Nie interesują mnie pieniądze, bo nie pożądam niemal niczego, a jedzenie i wodę mogę zdobywać sam. Jednak Sombra podał mi bardzo kuszącą propozycję, choć jego podejście do umowy zostawia mi wiele do życzenia. A co do prośby. To najpierw chcę ją usłyszeć nim się na cokolwiek zgodzę. Sam pewnie rozumiesz z jakich powodów.

Odrzekł mu ogier o ciemnej sierści. Choć nie bywał na pogawędkach, ciało miał bardzo rozluźnione. Całym sobą sprawiał wrażenie osoby, którą trudno wyprowadzić z równowagi ale też odwieść od czegoś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lying przekręciła oczami widząc, że jest uparty jak osioł. Chcąc nie chcąc wstała i ruszyła w jego kierunku wolnym krokiem. Coś jej w nim nie pasowało ale musi zobaczyć co, rozejrzała się jeszcze raz po wrogach. Niektórzy w najlepsze ze sobą gadali a inni nie wiedzieli co tu robią.

- Cóż tak bywa czasami. - powiedziała do siebie pod nosem, w końcu podeszła do niego ignorując kompletnie klacz niedaleko której stał. - Cóż musimy porozmawiać.  - zaczęła bez emocjonalnie do ogiera. Była ciekaw co ma jej tak ciekawego do powiedzenia, że aż ruszyć się musiała. Cóż ale wolała nie mówić otwarcie, że sam ją tu przywołał. Chciała sprawiać wrażenie, że ona tu przyszła rozpocząć rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Amberly wybacz, muszę iść.-powiedział i odszedł od koleżanki. Przeszedł koło nowej rozmówczyni i gestem poprosił aby poszła za nim. w pewnym oddaleniu od pozostałych powiedział do niej-Witaj powiedz proszę czemu Chrysalis wysłała cię do Sombry?-zapytał z zaciekawieniem jakie motywy kierowały jego władczynią przy wydawaniu tak skrajnie różnych poleceń, albo jeden miał robić za wtykę. Tak czy siak zamiast się bez celowo domyślać wolał zaczekać na pewną i szczerą odpowiedź. Zielone błysk w oku pegaza nie mógł zostawić cienia wątpliwości w rozmówcy, z kim tak właściwie ma do czynienia.-Więc?  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lying poszła za ogierem ignorując resztę, chciała się dowiedzieć o co mu chodzi. W końcu po oddaleniu zaczął, zdziwiłaby się gdyby nie to, że zielony błysk w oku dawał do zrozumienia kim jest.

- A jak myślisz? - odparła sarkastycznie. - Wysłano mnie dlatego, że jakbyś zwalił i gdyby Cadance przegrała to jednak dla Roju trzeba wyciągnąć jak najwięcej. Czyż nie? Nie będzie obaw jeśli Sombra wygra bo Changelingi mu pomagały w jakimś stopniu więc nie zrobi jakiś ciekawych rzeczy. - odparła ze stoickim spokojem. - A ciebie dlaczego wysłano niby?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast

 

- W takim razie można tylko chwalić. Niewiele jest najemników, którzy są NAPRAWDĘ wierni swemu pracodawcy i zostaliby przy nim nawet, jeśli przeciwnik zaoferowałby więcej. Chociaż akurat mi nie wróży to nic dobrego - Grey zaśmiał się przyjaźnie, po czym ponownie nieco spoważniał. - A co do prośby to nie musisz się bać, nie każę Ci od razu występować przeciwko Sombrze, zastrzelić kolegi albo coś w tym guście. To małe zabezpieczenie na przyszłość. - głos ogiera stawał się poważniejszy, aż w końcu westchnął i nieco zrezygnowanym głosem zwrócił się do Wolfasta. - Jeśli kiedykolwiek wygracie tę wojnę a ja jakimś cudem będę jeszcze żył, to bądź tak miły i zmień tę kolej rzeczy... w sensie sprawę mego życia. Wolę już przewracać się w grobie, niż być niewolnikiem Sombry - ogier po chwili wrócił do swojego bardziej rozbawionego tonu. - Tylko nie pomyl czasu. Zastrzel mnie jak wojna się skończy waszym zwycięstwem a nie teraz. Mimo wszystko wolę jeszcze stawiać opór, a poza tym pewnie miałbyś teraz przez to niemały problem - rzucił żartobliwie, wskazując skinieniem głowy na Amberly i Chaola.

 

W międzyczasie Fames, który najwidoczniej znudził się siedzeniem na grzbiecie Grey'a, kiedy wokół takie połacie wolnej przestrzeni, zerwał się i zaczął sobie beztrosko latać nad zgromadzonymi. Ogier nie zwrócił na to większej uwagi, miał jednak nadzieję, że ptak nie narobi kłopotów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wiemy jaki jest Sombra, trochę naiwną jest rzeczą wierzyć że się podzieli, będzie chciał zachować całą władze dla siebie i nas kopnie w d... i puści w niepamięć. Przy okazji jego wygrana będzie równoznaczna ze straceniem całej miłości w kryształowym królestwie, bądź co bądź żywicieli potrzebujemy żywych, A sombrek woli żywych niewolników. Nie ma opcji nie dogadamy się z nim. Dlatego Chrysalis wysłała mnie do obrony miłości jaka jest w królestwie.-Odparł spokojnie.-Jedyne co możesz od Sombry wyciągnąć to swój akt zgonu.-dodał obojętnie.-o za tym naprawdę myślisz że przyzna się że mu pomagaliśmy? Sam podpisze się pod tym co dla niego zrobiłaś.-powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Patrzysz na to zbyt płytko. Niewielu wie nawet z naszej rasy, że możemy się żywić nie tyko miłością. Inną sprawą jest to, że to po prostu najsmaczniejsze uczucie. - odparła obojętnym tonem. - Poza tym tak naprawdę wolę pomagać Sombrze niżeli księżniczce. W mojej skromnej opinii to pomagania wrogowi który nas wyparł z Canterlotu jest błędem, ale nie będę do niczego cię zmuszać. - Księżniczka i tak by nic nam nie dała, nie licząc odesłanie do domu z karteczką. - dodała patrząc mu w oczy. - Pewnie i tak się nie zgadzamy jednak błędem by było ze sobą walczyć jakbyśmy się spotkali w walce. - skończyła swoją wypowiedź znudzonym tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Grey Claw

 

Wolfast, gdy usłyszał prośbę uniósł brew. Ale potem uśmiechnął się. Szczerze.

-Jesteśmy tak bardzo podobni. Oczywiście, że uwolnię cie ostatecznie jeśli przegracie. Nie umrzesz w kajdanach. I żeby nie było niejasności. Nie jestem jednym z jego niewolników. Podczas ostatniego treningu nagrodził mnie wolnością.-Uśmiech przeszedł na bardziej tajemniczy tylko na lewej stronie twarzy.-Nie złamię mojego kontraktu jednak zastanawiam się co takiego Cadence mogłaby mi dać. Tylko nie pytaj o to wszystkich napotkanych. Nie wszyscy mogą o tym wiedzieć.

Powiedział cieplej niż zazwyczaj. Jego wypowiedź brzmiała jakby miała jakieś drugie dno. Najdziwniejszy był fakt, że z jego fioletowych, ciemnych oczu można było dojrzeć złotawe przebłyski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast

 

Grey widząc szczery uśmiech Wolfasta oraz słysząc jego odpowiedź nie wiedział, czy był bardziej zdziwiony czy szczęśliwy.

 

- Wielkie dzięki, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. Chociaż po tym co mówisz, mogę wnioskować, że jednak wiesz - ogier zaśmiał się, po czym dodał z uśmiechem - I jednak jak chcesz, to umiesz się uśmiechać - rzucił żartobliwie, słuchając o wyczynie rozmówcy. Był pod niemałym wrażeniem tego, że udało mu się zaimponować Sombrze na tyle, że udało mu się zyskać choć trochę wolności i jednorożec szczerze mu życzył jak najwięcej tego przywileju. - Aż boję się spytać, jakim cudem dokonałeś czegoś takiego. Podejrzewam, że to mogłaby być ciekawa opowieść. Nie każę Ci jednak zdradzać tajemnicy swego sukcesu - rzucił przyjaźnie, po czym z lekkim rozbawieniem wysłuchał ostatnich zdań ogiera.

 

- Powiem Ci, że to bardzo dobre pytanie. Zgłaszając się na ochotnika myślałem o walce za wolność moją, oraz innych i nie spojrzałem dokładnie na wynagrodzenie. Aż po powrocie spojrzę jeszcze raz na kartę zgłoszeniową, bo ciekaw jestem ile warte jest dla Księżniczki moje życie. Ale jeśli tyle, co me dobre samopoczucie w czasie wolnym, to zapewne zobaczę tam sporo zer - ogier zaśmiał się. Faktycznie niektóre z udogodnień jakie mieli w koszarach nie pasowało do atmosfery wojny i tego, że w każdej chwili mogli zostać wysłani na samobójczą misję. Co prawda nie narzekał na to, aczkolwiek było to dość zabawne. - Zastanawia mnie jednak skąd to pytanie. Bardzo chętnie bym Cie pomęczył, aby uzyskać odpowiedź, ale chyba sobie jednak odpuszczę. Nadmierna ciekawość to najprostsza droga do zarobienia trzeciego oka, a z tym wolę na razie poczekać - ogier ponownie się uśmiechnął. - I bez obaw, nie będę o to rozpytywał. To by mogło zagrozić Twej opinii i sprowadzić gniew Sombry, a tego Ci nie życzę - dodał spokojnie, zauważając niewielki przebłysk w oczach rozmówcy. Było to dość ciekawe zjawisko, o które jednak wolał na razie nie pytać. To mogłoby być niegrzeczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy do końca nie rozgryzłem  modelu rozumowania Cobalt. Nie można powiedzieć że zaskoczyła mnie,  gdy ubzdurała sobie że koniecznie muszę z nią pójść na błonia.

 

Oczywiście odmówiłem. A teraz stoję tu z głupim wyrazem  twarzy gapiąc się na motylki i bełkoczące   w niewielkich grupkach kuce. Niestety ta niepozorna klaczka gdy chce potrafi być niezwykle przekonująca. Gdy się nad tym zastanowić był to chyba jedyny powód dla którego nie zostawiłem jej samej sobie już dawno temu.

Nie widziałem tu miejsca dla poddanych Sombry. Zastanawiało mnie jak się czują ucinając przyjazną pogawędkę z kimś kogo być może będą zmuszeni zabić.

 

Ale przede wszyskim nie widziałem tu miejsca dla siebie.

 

-Doprawdy Whisp ze wszystkich twoich pomysłów ten był  najgorszy.  – odezwałem się  z przekąsem.

I nie uzyskałem odpowiedzi.

-Whisp? – powtórzyłem pytanie oglądając się za siebie.

Ponownie nic.

Rozglądałem się gorączkowo ale nigdzie nie było jej widać. Zostawiła mnie bez słowa.  Mogłem się tego spodziewać.

 

Mój wzrok przyciągnęła znajdująca się nieco na uboczu  kryształowa klacz o dość oryginalnym umaszczeniu. O dziwo nie rozmawiała z nikim i nie wyglądało na to by przyszła tu w celach towarzyskich. Uważnie obserwowała wszystkich  obecnych, raz po raz lekko kiwając głową  lub krzywiąc usta z niesmakiem.

Szczerze mówiąc w moich oczach była jedyną tutaj osobą przy zdrowych zmysłach. Uznałem że nie zaszkodzi spytać się o Cobalt. Zbliżyłem się spokojnym krokiem.  Kryształowa klacz nie należała do niskich ale i tak musiałem się poważnie pochylić by spojrzeć jej w twarz.

 

/Light Shield

 

-Wybacz że przeszkadzam. – odezwałem się przywołując na twarz grymas który w zamierzeniu miał być uśmiechem. - Ale szukam młodej, kryształowej klaczki o błękitnej maści. Sprawia wrażenie jakby nie wiedziała co się nią dzieje.  Nie widziałaś jej może? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...