Skocz do zawartości

Skrzydło mieszkalne zamku Sombry


Advilion

Recommended Posts

/Cobalt Whisper

 

Cóż dla Lying ta Whisper wyglądała jakby miała kilka nieprzespanych nocy. Na razie nie dogadywała bo to mijała się z celem.

- Zgaduję, że spodziewałaś się jakiś bandytów, psycholi i tym podobnych? Raczej niektórzy dołączają jako najemnicy bo skoro to król to dużo kasy lub tak jak ja z powodu poleceń i nienawiści do drugiej strony. - odparła rzeczowym tonem, ciekawe jak wyglądają jej metody leczenia, jak bolesne to woli czekać dzień aż chityna się zregeneruje niżeli z ranami iść do niej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast

 

Odpowiadam na uprzejmość kucyka szczerym uśmiechem, zaczynam iść powoli korytarzem. Nadal myślę o wielkiej bitwie, która wkrótce nas czeka. A że zapadła niezręczna cisza, postanawiam zagadać towarzysza. Nagle dobiega mnie okropny huk z oddali, posyłam pytające spojrzenie Wolfast'owi.

- Czy to nie pokój Rex'a? - czekając na odpowiedź zastanawiam się, cóż mogło się tam stać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

 - Istotnie. Jest to mój błąd. Ale to nawet lepiej, chociażby ze względu na... - tutaj urwała, spoglądając w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Podeszła do nich, otworzyła z użyciem magii i wyszła poza pokój, rozglądając się.

 - Ty to usłyszałaś? - odezwała się do klaczy podmieńca, w dalszym ciagu próbując zarejestrować źródło hałasu poprzez rozglądanie się wo korytarzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Cobalt Whisper

 

Lying odwróciła się, faktycznie było coś słychać.

- Tak, zobaczę skąd ten huk. - odparła wychodząc z pokoju i kierując się w stronę z której dobiegł huk. - Idziesz? - rzuciła do klaczy która dalej rozglądała się po korytarzu.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pełnym pędzie wpadam do pokoju niezbyt  uprzejmego ogiera. Tryb analityczny aktywuje się od razu gdy zauważam  strzałę  wypuszczaną z łuku, sunącą ku mnie powoli  niczym  smole. Wyjątkowo nieuprzejmego ogiera, poprawiam się w myślach.

 

Rozproszona uwaga mści się. Strzała trafia mnie prosto w główne gniazdo receptorów  po czym ze stukotem upada na podłogę.

 

W czasie gdy ponownie kalibruję układy wzrokowe,  do komnaty, zapewne zwabiony hałasem,  wpada istny  tłum . Nie przejmuję się nim na razie i szukam wzrokiem gbura.  Oporny pacjent leży omdlały na łóżku , całym we krwi.  Jasna cholera. Jak ten worek połamanych kości mógł z takimi ranami jeszcze dyskutować i strzelać z łuku?!

 

Odwracam się się do nieznanego mi czarnego pegaza.

- Jestem Medykiem. – odzywam się, poirytowany całym tym zamieszaniem -  Król Sombra polecił mi zająć się ranami tego delikwenta lecz nie był zbyt skory do otworzenia mi drzwi. Otworzyłem je więc sam.

Edytowano przez EmielRegis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast i wszyscy obecni w pokoju

 

Podchodzę trochę bliżej, spoglądam na zakrwawione łóżko i mocno okaleczonego kuca.

- Zdąży wyzdrowieć do bitwy? - unoszę pytająco brew, spoglądając na medyka. Znam Rex'a tylko z jego dziwacznych wypowiedzi podczas symulacji, ale zawsze to jednak członek drużyny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O dziwo, Cobalt udało się dojść do pokoju Rexa przed Lying Hive. Korzystając ze swojej raczej smukłej sylwetki przecisnęła sie pomiędzy stojącym w pomieszczeniu tłumem na przód, stając niedaleko łóżka, przy okazji przyglądając sie "pacjenotwi".

 - Liczne rany cięte, prawdopodobnie też i dotkliwe uszkodzenia tkanki kostnej, co widać po nietypowym kształcie kończyn i obrzękach. Utrata dużej ilości krwi, prawdopodobnie istnieje ryzyko śmierci z tego powodu, oraz szansa na wystąpnienie trwałych uszkodzeń organów wewnętrznych, wywołanych przez niedotlenienie. Może jeszcze nastąpić infekcja i zakażenie krwi. O ile jeszcze jakąś ma - powiedziała głosem typowego prezentera pogody, zupełnie tak, jakby była to jakaś szkoleniowa kukła. - Przynajmniej znieczulenie będzie zbyteczne - dodała jeszcza na końcu.

 

/wszyscy w pokoju

- Gdzie on się tak poharatał? - Odwróciła się ku reszczie gapiów, oczekując tego, że może ktoś zna odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wszyscy w pokoju

 

Spoglądam z podziwem na medyków. Przyjmuję po prostu do wiadomości, że głoszą świętą prawdę. Wiedzą o rzeczach, których nigdy nie pojmę.

- A kto teraz wejdzie na jego miejsce? W końcu mają się odbyć pojedynki 1vs1, no nie?

Edytowano przez Chocolate Punch
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Choco nie wie jak będzie wyglądało WW. takie info. To co zrobiłaś to Metagaming czyli wykorzystywanie informacji, które ty wiesz jako informacje postaci))'

Wolfast wzniósł się nad medyków by widzieć rannego ale nie przeszkadzać.

-Nie jestem lekarzem ale widzę pełno ran kłutych i jego skrzydła wyglądają na kompletnie połamane. Cokolwiek mu to zrobiło na pewno wiedziało co robi. Więc albo dalej gdzieś tu jest albo Rex wpakował się w niemiłe pułapki.

Powiedział co myślał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Viper po usłyszeniu hałasu wywołanego przez Behemota bez pośpiechu ruszył w kierunku pokoju Rexa. Z tego powodu przybył na miejsce niemalże ostatni (pod warunkiem że ktoś jeszcze przyjdzie)

-ŁAŁ takie drogie drzwi w ruinie, ktoś się pewnie wkurzy.

Następnie spojrzał na to dość niecodzienne zgromadzenie i na wpół przytomnego Rexa któremu była udzielana pomoc

-Paskudna sprawa... Biorąc pod uwagę że wcześniej wrzeszczałeś jak głupi że chcesz widzieć Sombre, zgaduje że się z nim widziałeś. Nie jestem specjalistą od tych spraw jednak jest tu Pani Doktor i Pan Profesor więc pewnie wyjdziesz z tego. (powiedział z szczerym uśmiechem)

-Ale tak na poważnie nasz jedyny łucznik, jeśli dobrze zaobserwowałem podczas symulacji, jest wyłączony na jakiś czas. Czy ktoś ma pomysł co zrobimy z tym fantem, czy będziemy tutaj tak siedzieć i rozmyślać "Czy sobie na to zasłużył?" dopóki on nie wydobrzeje? (spojrzał z nieukrywanym zaciekawieniem po wszystkich)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

(Dobra, skoro zaczynam grę nową postacią stare posty idą do usunięcia. Proszę też jeśli to nie problem, o usunięcie postów w dziale Skrzydła które zawierały interakcję ze starym Harkonem. Przykładowo wcześniejszy dialog odbyty z Viprem. Udawajmy że poprzedni Harkon nigdy nie istniał ).

 

Przyodziany w więzienny uniform i maskę zasłaniającą dolną część jego twarzy oraz przykuty do więziennego wózka który przetrwał atak na jego konwój, Harkon był powoli transportowany do swego nowego pokoju / celi, w eskorcie czterech strażników przez korytarze Skrzydła Mieszkalnego Zamku.

W czasie podróży badał wzrokiem i słuchem każdy nowo napotkany korytarz, zakręt i pokój tworząc w ten sposób w własnej głowie mapę mogącą mu się przydać w przyszłości. Nie odzywał się ani słowem do swych towarzyszy lub ujrzanych po drodze nowych twarzy, zamiast tego zastanawiał się tylko gdzie umieści na swoim ciele nowe znaki.

 

Ów kontemplacje przerwał  nagły huk, sądząc po dźwięku spowodowany zapewne prze wyważenie drzwi. Jego strażnicy zaalarmowani hałasem pędem udali się wraz z nim do miejsca dźwięku w celu ustalenia sytuacji.

Po dotarciu na miejsce Harkonowi dane było ujrzeć 6 postaci które choć wszystkie wzbudziły w nim zainteresowania jedna wyróżniła się najbardziej. Widok zakrwawionego  pegaza którego ciało znaczyła masa ran z których ulatniał się odurzający szkarłat pobudził mordercę. Ileż to czasu minęło od kiedy zatopił zimną stal w świeżym ciele, po czym rozkoszował się widokiem agonii i życia uchodzącego powoli z oczu ofiary.....Zbyt długo, potrzebował znak, chciał mieć nowy znak.

Nie dane mu było jednak podziwiać przedstawienia jak i zamienić słowo ze swymi potencjalnymi ofiarami, gdyż jego strażnicy po ocenieniu błahości wydarzenia szybko wrócili do meritum sprawy.

 

Gdy w końcu dotarli do celu podróży oczom Harkona ukazały się duże wzmocnione drzwi, które po włożeniu klucza w mechanizm zamka przez jednego ze strażników otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem. Za drzwiami znajdował się kolejny korytarz tym razem szerszy ale zarazem o wiele, wiele krótszy od pozostałych, na którego końcu za kratami znajdowała się kwatera Harkona.

Strażnicy otworzyli celę po czym uwolniwszy eskortowanego z więziennego wózka i dennej maski wprowadzili go do środka. Harkon obejrzał się wnętrzu: Pomieszczenie nie było duże ale zarazem nie było małe, wyposażenie nie było wielce wyszukane.... od to wygodne łóżko do spania, łazienka, toaleta, przebieralnia kilka szafek i duży stalowy stół na którym już w oczach Harkona brakowało jego „narzędzi” jak i ukochanego przez niego koloru.

 

Strażnicy tak szybko jak Kucyk wszedł do celi tak szybko ją zamknęli i udali się we czwórkę za drzwi. Harkon nasłuchiwał się im, dwóch pozostało za drzwiami najpewniej w charakterze nadzoru a reszta udała się w inną lokację, zaciekawienie wzbudził w nim jednak piąty dźwięk kopyt zmierzający w jego kierunku.

Wzmocnione drzwi otwarły się po raz kolejny po czym do środka wszedła schludnie ubrana klacz o błękitnej maści.

- Zostańcie tutaj - Powiedziała do dwóch ogierów znajdujących się za drzwiami po czym udała się w kierunku celi zamykając za sobą drzwi. Znajdując się w bezpiecznej odległości od krat i odezwała się.

- Witaj Harkonie, nazywam się Doktor Darana Sedri. Przysłano mnie tutaj jako twego obserwatora, jak i żeby przedstawić ci warunki wykorzystania twoich "talentów" w imię mojego Pana...Króla Sombry. - Powiedziała mając na celu zainteresować Harkona.

- Weszliśmy już również w posiadanie twoich akt które znajdowały się transportującym cię konwoju, już się z nimi.... - Kontynuowała gdy nagle usłyszała z ciemności celi głos.

- Nie chcę cię znać Panno Daran, to wszystko nie ma znaczenie - Przerwał jej Harkon.

- Nie sądzisz że to wielce negatywne spojrzenie na życie Harkonie.

- Zapewne czytałaś moje dane.

- Tak. Mówią że urodziłeś się w bogatej rodzinie, że twoi rodzice zginęli w wypadku i że straciłeś majątek w kasynach.

- I że żadna z tych rzeczy nie ma znaczenia.

- Dlaczego wciąż to powtarzasz, Harkonie ?

- Ponieważ jedyną rzeczą mającą znaczenie jest znak. Czy widziała pani moją pracę, Panno Sedri ?

- Jeśli chodzi ci o znaki na twoim....

- Oczywiście że chodzi mi o moje znaki. I mam już miejsce na pani znak, chce pani wiedzieć gdzie ?

Klacz przeszedł lodowaty dreszcz po usłyszeniu pytania, dlatego postanowiła przerwać to poprzez wrócenie do głównego celu rozmowy.

- Wracając do początku, Król Sombra postanowił oszczędzić twoje życie w zamian za twoje usługi. Zostaniesz oczywiście wynagrodzony za wierną służbę - Kontynuowała dalej, gdy drzwi za nią otwierały się by na korytarz weszła kolejna osoba, którą był niewolnik niosący świeże ubrania na których czele leżał czarny płaszcz.

- Czy jesteś ciekawa dlaczego zabijam Pani Doktor ? - Spytał się Harkon trzymając swój wzrok na niewolniku, który znajdował się coraz bliżej.

- Nie słyszę głosów, nie mam halucynacji, demencji. Nie miałem również dysfunkcyjnej rodziny lub traumy z dzieciństwa. Dlaczego więc zabijam ? - Mówił Harkon wciąż nie spuszczając wzroku z niewolnika.

- Stój !! Odsuń się ! - Krzyknęła Darana do ogiera który znajdował się zbyt blisko krat.

Harkon w tym samym czasie błyskawicznie wysunął kopyto za kraty chwytając kuca za gardło. - Nie ma sensu walczyć, ćwiczę izometrię przez 16 godzin dziennie - Powiedział zaciskając chwyt.

- Straże !! - Wykrzyknęła klacz.

- Zabijam z prostego powodu. Ponieważ wybieram, ponieważ chcę zabić. - Skończył wraz z trzaskiem i opadającym na podłogę ciałem martwego kucyka. Strażnicy nie zdążyli na czas, zabrali jedynie ciało. Darana opuściła pomieszczenie wraz z nimi. Miała już dość na dziś, przedstawiła warunki Harkonowi jak i zobaczyła na własne oczy jakim jest kucykiem.

Będąc już sam, zostawiony sam sobie Harkon przystawił kopyta do swego żołądka po czym zaczął napierać. Po niedługiej chwili wydalił z ust małe opakowanie którego zawartość wielce pożądał, w środku znajdowała się żyletka którą Harkon po wyciągnięciu przystawił do swojego ciała i wyciął upragniony przez niego znak.

- Tak, 178. I jeszcze czeka wiele następnych - Powiedział Harkon. Czy chciał czy nie, od teraz będzie zabijał również dla Sombry. Przynajmniej na razie, ostatecznie reszta wcześniej czy później stanie się  częścią niego.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damarok powoli zaczął rozglądać się po miejscu, w którym przez jakiś czas będzie mieszkał. Właściwie nie było źle. Trochę mu to przypominało miejsce, z którego przybył. Więc wyglądało to całkiem nieźle. W milczeniu kierował się do swojego pokoju. Co jakiś czas zerkając na resztę grupy, która miała być drużyną, z którą ma pracować. Nie bardzo go interesowało zawiązywanie jakichkolwiek stosunków z kimkolwiek. Nie miał do nikogo zaufania. Wiedział, że, pomimo że walczą w tej chwili po tej samej stronie. To jedyna rzecz, która ich łączyła. Każde z nich miało zapewne swoje własne plany, co do tego, co się teraz dzieje. Dlatego na razie najlepiej będzie obserwować wszystko w milczeniu. Najbardziej nie spodobał mu się widok podmieńca w drużynie. Ciężko będzie być po tej samej stronie, co stworzenie z innego gatunku. Doktryna jego zakonu była jasna. Na czele świat stoją kuce. Wszelkie inne istoty są tylko pomyłką natury. Powstały tylko po to by pewnego dnia zostać niewolnikami prawdziwych władców świata. Jednak teraz nie miał zamiaru nic ujawniać. Jego uwagę przykuł jeszcze ranny pegaz. Najwyraźniej naraził się nieodpowiedniej osobie. Cóż trzeba uważać. Powoli otworzył drzwi do swojego pokoju, po czym je zamknął. Jedyne, o czym teraz marzył to chwila spokoju w samotności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...