Skocz do zawartości

OBIECUJĘ DAĆ PLUSA


Linds

Recommended Posts

Trochę zaktywizujemy forum  :crazytwi2:

 

OBIECUJĘ KAŻDEMU POSTOWI NA 1. STRONIE TEGO TEMATU DAĆ PLUSIKA

 

 

Liczę na kreatywność  :interesting:

 

 

EDIT: 

 

Spore zapotrzebowanie na atencję wyczuwam...

 

comment_2zZbFBo752Nw4KX0dO4lP5Npo9hl7tC7

Nie dam kreatywności.  :hmpf:

 

Nie, po prostu od sporej ilości nauki i małej ilości snu popadłem w wir głupawek

 

 

EDIT 2:

Panie Linds, idź pan się ucz na tą sesję, a nie będzie głupotkowe tematy zakładał.   :pinkiep:

 

Odejdź pan od tego komputera, weź pan sobie książkę, notatki, zeszyt cokolwiek.

 

Panie, Pan nie marudzi, ino korzysta z promocji!  :pinkiep:

A na wasze nieszczęście, wszystkie materiały do nauki mam na laptopie  :pinkie3:

Edytowano przez Linds
  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

COWIEK MALPA

Kiedys obudzilem sie w nocy byla zima...mieszkam n osiedlu w bloku na 4 pietrze, lezalem bez ruchu, swiatlo latarni odbijalo sie od pokrytej sniegiem ulicy, wszedzie bylo tak bialo, ale uswiadomilem sobie jaki to dzwiek mnie obudzil, dobiegal jakby z smietnika, taki skrzek ptaka i drapanie, ten dziwek byl taki glosny, ze pomyslalem ze zaraz jakis starszy frustrat wyjdzie na balkon i cos ryknie.. albo zadzwoni na policje, ale nic takiego sie nie stalo, ten dzwiek kraczenia polaczonego ze skowytem i drapaniem byl jednostajny i miarowy i doprowadzal mnie do takej skrajnosci ze mowilem sobie tylko: przeciez to sie nie moze dziac naprawde, to nie jest horror tylko prawdziwe zycie, serio mialem juz łzy w oczach , nie wiem ile lezalem bez ruchu, ale gdy kraczenie troche ucichlo zebralem sie w sobie i delikatnie podeszlem do okna, na smietniku nic sie nie dzialo, postanowilem wiec ze uchyle troche firanke i zobacze dokladniej, chwycilem lekko za krawedz ... JEBBBBB KRAAAAAA jak cos nie pierdolnie w szybe, chwyci mnie za reke, patrze a tu Cowiek Małpa najwiekszy zbrodniarz wojenny, "skurwysynie zostaw mnie!!!" darlem sie jak pojebany a on tylko: KRAAAAAA KRAAAAAA UUUUUU... wjebalem sie do pokoju, a on stanął przedemna na parapecie w calej okazalosci, szybko wybieglem z mieszkania, otworzylem szafke na bezpieczniki na korytarzu chcac urwac dzwiczki aby miec czym sie bronic, ale cowiek juz byl za mna KRAAAAAAAAAAA, odskoczylem... a on jak nie pierdolnie w te bezpieczniki, w calym bloku zamigotalo swiatlo, a ja korzystajac z okazji zamknalem drzwiczki i zakleilem je guma do żucia, a on tylko wył i prychal, po czym sie uspokoil, a ja wrocilem do swojego lozka...

Cowiek Małpa siedzi juz w budce na bezpieczniki drugi rok.. a ja tylko modle sie zeby nie bylo jakiejs awarii w bloku...

 

#pasta

Edytowano przez Das Kuracyja
  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I have personally killed 6,578 men in cold blood while looking them in the eye; jumped on 1,336 live grenades; and stuffed fourteen feet of my own intestine back into my stomach. 
If that doesn't scare you out of your frilly pink leotards, guess what: You are an idiot and you hate America! 

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój stary to fanatyk wędkarstwa. Pół mieszkania zaj***ne wędkami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają zadziory na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu hak w nodze.
Druga połowa mieszkania zaj***na Wędkarzem Polskim, Światem Wędkarza, Super Karpiem xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kręci gównoburze z innymi wędkarzami o najlepsze zanęty itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypie**olić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wk***ił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu karasie jedzo guwno. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę SUM, za naj***nie 10k postów."
"Jak jest ciepło to co weekend zapie**ala na ryby. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem rybę na obiad a ojciec pie**oli o zaletach jedzenia tego wodnego gówna. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pie**olił że to dzięki temu, że jem dużo ryb bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje.
Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują pakując wędki, robiąc kanapki itd.
Przy jedzeniu zawsze pie**oli o rybach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Wędkarski, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie zarybiajo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Ryb Rzecznych żeby się uspokoić.

W tym roku sam sobie kupił na święta ponton. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i nadmuchał w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój wędkarski i siedział cały dzień w tym pontonie na środku mieszkania. Obiad (karp) też w nim zjadł [cool][cześć]

Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich ryb w polsce to bym wziął i zapie**olił.

Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na ryby w drodze wyjątku. Super prezent k***o.

Pojechaliśmy gdzieś wp*zdu za miasto, dochodzimy nad jezioro a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad woda i patrzymy na spławiki. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pie**olną wędką po głowie, że ryby słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo szeleszczę i ryby z wody widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś j***nym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam sk***ysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się sp***ział. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie pierdzieć bo inaczej ryby słyszą i czują.

Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na ryby. Kiedyś towarzyszem wypraw rybnych był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o wędkowaniu i rybach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są szczupaki czy sumy.
>WEŹ MNIE NIE Wk***IAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZCZUPAK MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA Uj***nA!
>k***A TADEK SUMY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZCZUPAK TO IM MOŻE NASKOCZYĆ
>CO TY MI O SUMACH pie**olISZ JAK LEDWO UKLEJĘ POTRAFISZ Z WODY WYCIĄGNĄĆ. SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI
No i aż się zaczeli nak***iać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec
>I bardzo k***a dobrze
Tak go za tego suma znienawidził.

Wspominałem też o arcywrogu mojego starego czyli Polskim Związku Wędkarskim. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś był trzęsienie ziemi to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych sk***ysynach z PZW powiedzieć. Gazety niewędkarskie też przestał czytać bo miał ból dupy, że o wędkarstwie polskim ani aferach w PZW nic się nie pisze.

Szefem koła PZW w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim akwenom przez Związek i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie wędkarskie gdzie występował Adam i stary wrócił do domu z podartą koszulą bo siłą go usuwali z sali takie tam inby odpie**alał.
Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PZW ojciec rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu PZW i Adama na forach lokalnych gazet. Napie**alał na niego jakieś głupoty typu, że Adam był tajnym współpracownikiem UB albo, że go widział na ulicy jak komuś gwoździem samochód rysował itd. Nie nauczyłem ojca into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić Adamowi 2000zł.

Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec k***ił na przekupne sądy, PZW, Adama i w ogóle cały świat. Z jego pie**olenia wynikało, że PZW jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za szurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 na wędki, haczyki czy łódki i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. zanęty waniliowej za te 2k kupić (kilkaset kilo).

Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć łódkę do połowów bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać
>synek na wodzie to się prawdziwe okazy łapie! tam jest żywioł!
ale nie było go stać ani nie miał jej gdzie trzymać a hehe frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za przechowywanie więc zgadał się z jakimiś wędkarzami okolicy, że kupią łódkę na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś janusza, który ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na przyczepie, którą ten janusz ma i się będą tą łódką dzielili albo będą jeździć łowić razem.
Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend ojciec się rozchorował i nie mógł z nimi jechać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że ryby biorą jak poj***ne więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wk***ienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni łowią bez niego bo przecież po równo się zrzucali na łódkę i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu.
Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z przyczepą i łódką xD Pytam skąd on ją wziął a on mówi, że januszowi zaj***ł z podjazdu przed domem bo oni go oszukali i żeby łapał z nim łódkę i wnosimy do mieszkania XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście łódka nie zmieściła się w drzwiach do klatki więc stary stwierdził, że on ją przed domem zostawi.
Za pomocą jakichś łańcuchów co były na łódce i mojej kłódki od roweru przypiął ją do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z januszami współwłaścicielami, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo janusze drą mordy dlaczego łódkę ukradł i że ma oddawać a ojciec się drze, że oni go oszukali i on 500zł się składał a nie pływał w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby ojciec od nich nie dostał wpie**olu bo było blisko.
Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:
-Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się przyczepy i krzyczy, że nie odda
-Janusze krzyczą, że ma oddawać
-Jeden janusz ma rozj***ny nos bo próbował leżącego ojca odciągnąć od łódki za nogę i dostał drugą nogą z kopa
-Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka
-We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi
-Moja stara płacze i błaga ojca żeby zostawił łódkę a policjantów żeby go nie aresztowali
-Ja smutnazaba.psd
W końcu policjanci oderwali starego od łodzi. Ja podałem januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali łódkę, rzucając wcześniej staremu 500zł i mówiąc, że nie ma już do łódki żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na rybach nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pie**olił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko ojca nie chce więcej widzieć.
Stary do tej pory robi z januszami gównoburzę na forach dla wędkarzy bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim ojcem. Obserwowałem ten temat i widziałem jak mój ojciec nieudolnie porobił trollkonta
>Szczepan54
>Liczba postów: 1
>Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika stary_anona od dawna i to bardzo porządny człowiek i wspaniały wędkarz! Chcą go oczernić bo zazdroszczą złowionych okazów!

Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od łódki. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat to ojciec się tam wpie**alał na trollkoncie i np. pisał, ze ch*jowe ryby łapie i widać, że nie umie łowić xD
Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia złapanych przez siebie ryb to sam sobie pisał
>Noooo gratuluję okazu! Widać, że doświadczony łowca!
a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej jak go chwalą na forum.

  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z okazji, że mam dzisiaj wolną noc, jak i również tego – że najprawdopodobniej wszystkie gimbusy już sobie smacznie śpią, opowiem wam moi drodzy pewną historię. Wydarzyła się ona naprawdę.
Pracowałem wtedy jako budowlaniec w małej w firmie remontowej. Otrzymaliśmy zlecenie wyremontowania starego dworku pod Warszawa. Jako, że klientowi bardzo zależało na czasie, pracowaliśmy cała dobę na dwie zmiany. Pewnego razu trafiła mi się właśnie taka nocna zmiana. Pojechałem więc na miejsce z Leszkiem malarzem. Od razu wzięliśmy się do roboty. Nagle gdy chciałem podłączyć do prądu wiertarkę zgasło światło. Pomyślałem, że to pewnie przeciążenie sieci, zszedłem więc do piwnicy gdzie znajdowała się skrzynka z bezpiecznikami. Wszedłem do środka oświetlając sobie drogę latarką. Gdy zacząłem świecić po ścianach w celu zlokalizowania skrzynki, strumień światła natrafił na młodego chłopaka stojącego w kącie pomieszczenie. Pomyślałem, że to jakiś bezdomny ale gdy przyjrzałem się uważniej spostrzegłem, iż ów chłopak ma na sobie czarny garnitur, a w prawej dłoni dzierży różaniec. Przestraszyłem się wtedy nie na żarty, zachowują jednak resztki zimnej krwi, spytałem – Co tu robisz chłopie, zgubiłeś się. Chłopak stał chwilę w bezruchu po czym otworzył swoje zamknięte do tej pory oczy, były one całkiem czarne. Przemówił do mnie głosem który swą barwą przywodził na myśl głos starca, a nie młodego chłopaka. Odpowiedział, że ta piwnica jest jego i powinienem jak najszybciej ją opuścić. Nie wiem czemu ale podszedłem bliżej, zbliżyłem się na mniej-więcej metr. Dziwna niepohamowana ciekawość kazała mi spytać go jak ma na imię. Odparł, że Bartosz, gdy to usłyszałem poczułem nieodpartą chęć zajebania Bartoszowi w ryja, zrobiłem to.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm to może coś z mojego sennika tak w skrócie ^^

Wyglądało to mniej więcej tak: Pojechałem na forumową strzelankę airsoftową do KH, nie wiedzieć czemu wywaliło nas wszystkich do Equestrii i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden szczegół.

Poczułem jak upadam na kogoś, a ktoś zaraz na mnie. Starałem się pozbierać, ale nie mogłem stanąć na dwóch nogach, czułem się dziwnie. Starałem się podnieść, ale dosyć szybko przemknęło mi przez myśl, że... nie czuję palców i zimny pot wstąpił mi na twarz. Nie mogłem przez dłuższą chwilę uwierzyć co się właśnie stało tak jak inni uczestnicy. Byliśmy w Equestrii i byliśmy ... kucykami. Cali oszpejowani tak jak w realu, z drobnymi modyfikacjami, między innymi tą, że repliki stały się prawdziwą bronią. Po otrząśnięciu się ze strachu i zdumienia postanowiliśmy ruszyć oczywiście do Ponyville. I tu właśnie pojawił się problem, kiedy określiliśmy swoje położenie, bo byliśmy na ziemiach podmieńców. Ruszyliśmy czym prędzej w kierunku południowym, aby nie spotkać tych kreatur. Wędrowaliśmy do około godziny 18 zanim dotarliśmy do morza. Wtedy zaczęła się podróż wzdłuż brzegu. Pierwsze 2 dni mimo, że głodni przeszliśmy bez problemu, mieliśmy czas, aby na nowo zapoznać się z używaniem sprzętu i broni w nowych ciałach. 3 dnia napotkaliśmy kilka podmieńców, które zlikwidowaliśmy, aby nie zaalarmowały przypadkiem królowej. 6 dnia dotarliśmy do murów otaczających żyzne tereny ziemi królestwa kucyków. Niestety stwierdzono, że jesteśmy podmieńcami i przegoniono nas pod karą śmierci. jako, że nie chcieliśmy robić krzywdy, żadnemu ze strażników stwierdziliśmy, że w nocy przepłyniemy przez wodę do kanału pod murem i wysadzimy kraty po czym rozbiegniemy się na 2 grupy, aby utrudnić pogoń i spotkamy się dopiero w lesie Everfree. Wszyscy byli głodni, więc mimo, że normalny człowiek by tego nie zrobił wsuwaliśmy wszystkie kwiatki trawę i rośliny, co tylko pod pyszczek wlazło. Uciekaliśmy przez jakieś 5 dni przez lasy, straciliśmy jednego z 5 kucyków w naszej grupie z powodu wycieńczenia, niestety nic się nie dało zrobić. Dotarliśmy do lasu w liczbie 4, niestety druga grupa nie dotarła na miejsce spotkania ( zamek księżniczek), więc zostawiliśmy po sobie umówiony znak do odczytania możliwy tylko dla nas. Postanowiliśmy ruszyć, więc do miasta, aby zgubić pogoń wtapiając się w tłum w mieście i oczywiście, aby poznać bohaterki naszego serialu. Niestety, plan nasz spalił na panewce, gdy tylko się ruszyliśmy stado wilków nas zaatakowało, a broń palna niestety się ich nie imała, więc podzieliliśmy się na 2 grupki po 2 kucyki my ruszyliśmy w stronę starego zamku, a druga grupka Canterlotu, próbując dostać się do zamku nacięliśmy się na mantrykorę, która sprzedając byłę w pysk mojemu kompanowi rozszarpała mu pyszczek, a mi rozcięła prawą nogę, oraz bok. Zgubiłem ją tuż przed mostem. Ruszyłem do zamku, ale wiedziałem, że to najprawdopodobniej mój koniec. Kiedy wszedłem do zamkowej biblioteki, aby poszukać jakiś opatrunków,bądź czegokolwiek przydatnego zauważyłem tam Twilight stojącą i czytającą książkę. Zawołałem do niej, miałem nadzieję na pomoc jednak ni stąd ni z owąd coś rzuciło mną o ścianę. Był to jeden z uczestników pogoni, jednorożec. Dalej widziałem już tylko przymrużony obraz, który zaczęła zamazywać struga krwi. Ostatnie co widziałem to była księżniczka biegnąca w moim kierunku i ten stojący na de mną jednoróg, który perfidnie się uśmiechał.

No i to tyle ode mnie :) Jeśli ktoś to naprawdę przeczytał to mam nadzieję, że się spodobało :D

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecujesz? Kłamczysz! To ONI przejeli nad tobą kontrolę! Więcej! Podmienili cię!

Jesteś jednym z nich! Udowodnij że tak nie jest! ONI tu som czuję zapach cebuli...

zostałem tylko ja! Ostatni człowiek na ziemi siedzi w pokoju... nagle ktoś puszcza bąka

to kuniec pomyślałem... tak to był koniec licznik mojego samochodu pokazywał 140

Obok spokojnym krokiem szedł sztirlic..

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnego pięknego dnia fioletowa klacz jednorożec czytała jakieś stare legendy. Pech chciał, że leżała wtedy na trawie w pełnym słońcu. W wyniku przegrzania mózgu doznała szeregu halucynacji. Walczyła z potworami, złymi końmi, groźnym księżycem, właśną psychiką i innymi surrealistycznymi wizjami. Kiedy w końcu doszła do siebie przeszła reinkarnację i odrodziła się jako przedstawicielka kontrolujących siły nadprzyrodzone rasy panów. Co ciekawe zachowała wszystkie swoje schizy i paranoje.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zaczęło się od tego, że był Wielki Wybuch. Potem stworzyłam świat, podlałam kwiatki, posprzątałam mieszkanie, popisałam głupoty na forum... i uznałam, że przydałoby nauczyć się na egzamin :rainderp:. Załamana, że taka dramatyczna myśl wpadła mi do głowy postanowiłam jednak niczym prawdziwy student zacząć się zastanawiać, czy aby głodna nie jestem i nie powinnam z tego powodu sobie  czegoś ugotować.

 

Niestety, głodna nie byłam. Trzeba się uczyć, bo nie ma nic innego do roboty :(

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O co chodziło w tym temacie? Bo chyba nie cebulactwo? :ming:

 

Linds przedawkował witaminę C zmieszaną z antybiotykiem o zapachu kleju i widzi kolorowe plamy na ścianach.  :wow:

 

Poczuł się samotny i zbiera atencję.

 

edit:

tak cebulactwo  :kappa:

 

Tłumaczyłem w pierwszym poście.

Możliwe, że cebulactwo, ale akcja wynikła nie z samotności i głodu atencji, lecz z napadu głupawy. A, że laptop (na którym uczę się do sesji) i MLP Polska były w pobliżu... Cóż, ostatnio ludzie mega marudzą, że forum umiera, że nic się nie dzieje, to pomyślałem, że głupawkę przeleję na forum, by nieco zmniejszyć poziom suchości tutaj. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...