Skocz do zawartości

O Bogu tak po prostu


WhiteHood

Recommended Posts

Mam dziwne przeczucie, że ten temat potrzebuje mnie.

 

Cóż. Jestem Cygnus, jestem chrześcijaninem, jestem katolikiem, jestem rzymskim katolikiem. Tak, tak będzie dobrze. Moja historia zbawienia jak na razie nie jest jakaś imponująca. Ot, mini Cygnus chodził do kościółka, wszystko zgodnie z planem. Nie lubił kościółka bo TRZEBA było chodzić. W pewnym momencie zostałem ministrantem a potem lektorem. Wszystko było właściwie super, ale skończyło się, bo TRZEBA było chodzić. Oficjalnie rezygnowałem bo matura i studia. Tak czy siak kontakt się urwał, właściwie przestałem chodzić do kościoła, zacząłem żyć jak ateusz, tylko że jakoś nie było mi śpieszno do obrażania religii. Potem uczęszczałem na dwie edycje kursu Alfa, który dał mi motor do odkrywania Boga na nowo. Szkoda tylko że Alfa uczyła trochę w doktrynie protestanckiej, gdzie wciąż uważałem się za katolika. Teraz zaś jestem Cygnusem, jakoś nie chodzę do kościoła, ale wciąż - szukam, wierzę, bronię wiary (w necie :rainderp: ). Gdy jedni poddali się, bądź odwrócili się od katolicyzmu, ja dałem mu drugą szansę, i muszę przyznać - nie przejechałem się na tym. W zasadzie to tyle mojej historii zbawienia.

 

I'm monitoring this thread.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do mojej religii uważam że bóg jest jak mój kolega czasami go obrarzam przepraszam go i znim gadam jak kolega z kolegą (wiem jestem pierd...........lniety)

No jesteś pierd.....lniety, nie widziałam jeszcze by ktoś tak bardzo nie potrafił pisać...

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Z tego co pisujesz tutaj skłaniasz się do Sola Scriptura.

Są 3 główne podejścia.

-O Bogu mogę dowiedzieć się od „pośredników” +Biblia + tradycja

-Tylko Biblia , jest ona księgą zamkniętą.

-Biblia + wszystko co jest zgodne z Biblią(proroctwa i inne) Bóg cały czas mówi.

 

Ja jestem zwolennikiem tej trzeciej.

Edytowano przez White Hood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są 3 główne podejścia.

-O Bogu mogę dowiedzieć się od „pośredników” +Biblia + tradycja

-Tylko Biblia , jest ona księgą zamkniętą.

-Biblia + wszystko co jest zgodne z Biblią(proroctwa i inne) Bóg cały czas mówi.

 

Ja jestem zwolennikiem tej trzeciej.

Czytałeś Ojców Kościoła? Jeśli nie to polecam w tym św. Augustyna. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe ,że ta wypowiedź może kogoś obrazić ,więc jeśli mnie za to nie spalą to chyba mogę pisać swobodnie

Przepraszam ,że dziś tak krótko

Nie chce nikogo obrażać , mówię tylko co jest napisane w Biblii. Jeśli gdzieś popełniłem błąd proszę pokażcie mi go ,oczywiście na podstawie Biblii.

I ważna sprawa. Wszystko to co piszę sprawdzajcie.

 

Dzisiejszy temat brzmi "Czy jesteś święty?” Już spieszę z odpowiedzią- Nie jesteś święty i nigdy nie będziesz. Zapytam trochę inaczej „Czy chrześcijanin jest święty sam z siebie? Nie jest . Czy Jezus jest święty? Jak najbardziej . Czy chrześcijanin jest święty ,świętością Jezusa? Ależ oczywiście .

Czyli kim jest święty? Biblia mówi prosto. Każdy chrześcijanin jest święty ,świętością Jezusa. Kiedy przyjmujesz Jezusa jako swojego Pana i zbawcę od ręki stajesz się Święty. Byłeś najgorszą mendą ,cudzołożnikiem a nawet mordercą , przyjąłeś Chrystusa „bach” jesteś święty. Fajnie co nie? No ba. Pomyśl tylko Ty jesteś Święty. Przez Jezusa masz kontakt z Bogiem ,z szefem szefów. I co ważnie zawsze możesz z Nim porozmawiać. Nie ufaj mi sprawdź sam. Dodam tylko ,że on chce z tobą rozmawiać. On nie jest jakimś gościem zamknięty  w 4 ścianach i jak chcesz z nim pomówić to na pewno nie osobiście tylko przez kogoś „kto już tam jest”. Człowieku wal do samej góry , do samego szefa ,bo On chce z tobą mieć relacje. Pozwolił nazywać się Ojcem . On jest zawsze dostępny. Ważne!!!- Jak masz jakiś grzech to się z nim nie kryj przed Bogiem tylko mu go wyznaj. Bo grzech jedynie cię pogrąża i odłącza cię od Boga ,a On chce być jak najbliżej ciebie.  

Jest jeszcze parę spraw wszyscy święci są równi. Nie ma większego czy mniejszego wszyscy równi. Wszyscy mają możliwość takiego samego kontaktu z Bogiem.

A czy Biblia mówi ,że jesteś święty? Dajmy teraz mówić Słowu

 

List do Rzymian 1:7

Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!

 

List do Rzymian 8: 26-27

Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.

 

List do Rzymian 15:25-26

W tej chwili zaś wybieram się do Jerozolimy z posługą dla świętych.  Macedonia i Achaja bowiem uznały za stosowne zebrać składkę na rzecz świętych w Jerozolimie.

Ten fragment jest fajny „i wszystkich świętych”. Wtedy nie było jakiś wyborów na świętych.Każdy kto był w Chrystusie był uznawany za Świętego. Czy oni mieli jakieś inne przywileje. Jasne ,że nie to byli tacy sami ludzie jak my.

 

List do Rzymian 16:15

Pozdrówcie Filologa i Julię, Nereusza i jego siostrę, Olimpasa i wszystkich świętych, którzy są razem z nimi.

A tutaj perełka

 

1 List do Koryntian 6:1-2

Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych? Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czyż nie jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach?

Na początku Paweł pisze ,że należy szukać sprawiedliwości u świętych. Czyli świętu musi być żywy.

A dalej pisze ,że święci będą sądzić świat, a następnie ,że świat przez nas ma być sądzony. Chyba nic nie musze dodawać.

Więc nasuwa się pytanie. Po co inni pośrednicy w rozmowie z Bogiem. W ogóle jeśli ktoś ci mówi ,że jest pośrednikiem między tobą a Bogiem to kłamie. Jest wyraźnie napisane, Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus. (1 List do Tymoteusza2:5) . Jesteś tak blisko Boga jak tylko się da. To po co modlitwy wstawiennicze św Jana , Józefa czy innego. Każdy święty od czego innego. Florian od piwa i strażaków Jan znowu coś innego Monika za co innego odpowiada. Kto im dał moc odpowiadać za cokolwiek . Pomodlę się do jakiegoś świętego o wstawiennictwo, tylko po co? Bóg włada wszystkim. Jak chcesz ,żeby ktoś się za ciebie wstawił to idziesz do innego świętego(żywego) , a nie klękasz przed jego obrazem. Dlaczego nikt tego nie robi jak ktoś jest żywy. Powiem jeszcze tak. Każdy w Chrystusie jest Święty i każdy jest kapłanem. Jezus ustanowił nowe kapłaństwo gdzie to On sam jest Najwyższym Kapłanem(inny temat).

Dlaczego ci ludzie zostali okrzyknięci świętymi Rz 3:10-18(fragment do przeczytania): Ta nazwa jest bardzo zwodnicza. Proponował bym inną. Wyjątkowo zasłużeni bracia i siostry w wierze ,chociaż to też nie.

Czemu ktoś uważa ,że zmarły ma większe dojścia do Boga? Czu uważacie ,że święty to jakiś gość co zasłużył sobie swoim życiem na świętość . Nie da się zasłużyć na coś takiego. To też jest człowiek. Świętość pochodzi jedynie od Boga. Być świętym to nie ludzka zasługa ale dar Boży.

Ludzie przestańcie oddawać cześć świętym. Zaraz ktoś mi powie ,że nie oddają czci świętym tylko proszą ich o wstawiennictwo. Jeśli chodzi o wstawiennictwo jak wyżej i niech ktoś mi wyjaśni jeśli nie czcicie ich obrazów czy posążków to po co chodzi się z jakąś lektyką z Maryją w środku i się śpiewa.

Ja wiem ,że ludzi boją się rozmawiać osobiście z Bogiem ,ale przez to łamią 2 przykazanie

„Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią. 9Nie będziesz się im kłaniał i służył. Bom ja jest Pan, Bóg twój, Bóg zawistny, który dochodzę nieprawości ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą, 10a czynię miłosierdzie na wiele tysięcy miłującym mię i strzegącym przykazań moich.”

 

A i na koniec dodam

 

To właśnie ja, Jan,
słyszę i widzę te rzeczy.
A kiedym usłyszał i ujrzał,
upadłem, by oddać pokłon
przed stopami anioła, który mi je ukazał.
 Na to rzekł do mnie:
"Bacz, byś tego nie czynił,
bo jestem współsługą twoim
i braci twoich, proroków,
i tych, którzy strzegą słów tej księgi.
Bogu samemu złóż pokłon!"
 

Przepraszam ,że dziś tak krótko

Nie chce nikogo obrażać , mówię tylko co jest napisane w Biblii. Jeśli gdzieś popełniłem błąd proszę pokażcie mi go ,oczywiście na podstawie Biblii

 

 

Sorry ,ale mogłem trochę za ostro to rozformować 

Edytowano przez White Hood
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o wstawiennictwo jak wyżej i niech ktoś mi wyjaśni jeśli nie czcicie ich obrazów czy posążków to po co chodzi się z jakąś lektyką z Maryją w środku i się śpiewa.

Nie wszędzie takie lektyki są. Zależy w sumie od zamożności danej "parafii" to raz. Dwa, zauważ jakie są treści ów pieśni, potem zacznij oskarżać.

Weź sobie nawet prostą modlitwę "Zdrowaś Maryjo" która jest treścią pozdrowienia + prośbą o modlitwę (nawet nie pośrednictwo, które jak widzę jest błędnie ukazane)

Domyślałem się, że będą zarzuty na Katolików w tym temacie :spike:

Słynne wyjaśnienie ów problemu

Myślę, że najpierw trzeba wyjaśnić, co to znaczy, że Jezus jest „jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi” (1 Tm 2, 5). Protestanci, a zresztą nie tylko oni, ale także wielu katolików, słysząc słowo „pośrednik” myśli o kimś, kto stoi pośrodku pomiędzy dwoma stronami np. w jakimś sporze, przekazując w wymianie informacji pomiędzy nimi i pośredniczy w negocjacjach, które mają na celu osiągnięcie porozumienia, które najczęściej polega na jakimś kompromisie. Jest to rozpowszechnione rozumienie znaczenia słowa „pośrednik”. I dodajmy, uzasadnione, ponieważ słowo „pośrednik” ma takie znaczenie, także to oryginalne słowo w języku greckim. I dlatego wydaje się czymś oczywistym, że takie samo znaczenie ma w Nowym Testamencie. Stosując to potoczne rozumienie do Jezusa Chrystusa, „jedynego Pośrednika pomiędzy Bogiem i ludźmi” (1 Tm 2, 5), jawi się On, jako stojący pomiędzy Bogiem i ludźmi i przekazujący Bogu Ojcu ludzkie modlitwy, zaś w odwrotnym kierunku – odpowiedzi Boga na zanoszone prośby. Dlatego wniosek, który narzuca się z takiego obrazu, wydaje się nie tylko logiczny, ale także oparty na tekście biblijnym. Dlatego nie dziwi postawa tego młodego mężczyzny, który poważnie traktując swoją katolicką wiarę, a z drugiej strony nie znajdując zadowalającej odpowiedzi na protestanckie zarzuty, dochodzi do wniosku, że praktyki wiary katolickiej, a konkretnie w tym przypadku modlitwa do Świętych, jest sprzeczna z Biblią, gdzie przecież jest napisane, że jedynym Pośrednikiem jest Jezus Chrystus. Bo skoro On jest jedynym Pośrednikiem, w sensie, że tylko przez Niego możemy kierować nasze modlitwy do Boga, to nie tylko ma miejsca na innych pośredników, ale samo ich szukanie wydaje się być oznaką idolatrii. Jak odpowiedzieć na wątpliwości tego młodego mężczyzny? Wyjaśniając nieporozumienie, które swoje źródło ma w błędnym rozumieniu słowa „pośrednik”, którego znaczenie w Nowym Testamencie odbiega od ogólnie przyjętego znaczenia tego słowa. Mówiąc inaczej: słowo „pośrednik” w NT jest terminem technicznym.

Co to znaczy, że Jezus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi, wyjaśnia On sam: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6 BT). Jezus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi, ponieważ jest jedyną drogą do Ojca. On jest jedyną bramą, przez którą wierzący w Niego mogą przejść i znaleźć paszę, czyli osiągnąć zbawienie (por. J 10, 9: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę”.). Nikt nie może przyjść do Ojca, jeśli szuka innej drogi, innej bramy – to znaczy innego Zbawiciela poza Nim, Jezusem Chrystusem jedynym Pośrednikiem, to znaczy jedynym Zbawicielem. „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12 BT).

Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie jeszcze nikogo nie przekonałem, nawet przekonanych, że „pośrednik” w odniesieniu do Jezusa to tyle, co „zbawiciel”, a zatem Jezus – jedyny Pośrednik oznacza właściwie: Jezus – jedyny Zbawiciel. Jednak już na wstępie chciałem podać odpowiedź, aby następnie przejść do jej uzasadnienia.

Najpierw w sposób negatywny. Gdyby w 1 Tm 2, 5 św. Paweł chciał powiedzieć, że Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi, i dlatego czymś niewłaściwym byłaby modlitwa przez pośrednictwo Świętych, to owo rozumienie miałoby taką konsekwencję: żadna modlitwa nie powinna być kierowana bezpośrednio do Boga Ojca, a tylko i wyłącznie do Jego Syna, który w naszym imieniu przekazywałby ją Ojcu. A przecież Pan Jezus nauczył nas modlitwy „Ojcze nasz”, w której poszczególne modlitwy zanoszone są do Ojca bezpośrednio.

Jednak dowodzenie negatywne ma tylko ograniczone znaczenie. Dlatego przejdźmy do ważniejszej części, a mianowicie pozytywnego ukazania znaczenia słowa „pośrednik” w Nowym Testamencie. Myślę, że wszyscy zgodzą się ze mną, że, aby odkryć, jakie znaczenie ma dane słowo, trzeba przyjrzeć się różnym kontekstom, w których ono występuje. Dlatego, żeby zrozumieć, jakie znaczenie ma słowo „pośrednik” w Nowym Testamencie, trzeba przyjrzeć się miejscom, gdzie zostało użyte.

Greckie słowo oznaczające „pośrednik” – μεσίτης (czyt.: mesites) pojawia się w NT 6 razy. Oprócz wyżej wspomnianego miejsca jego użycia (1 Tm 2, 5), słowo to występuje jeszcze dwa razy w Liście do Galatów i trzy razy w Liście do Hebrajczyków:

„Na cóż więc Prawo? Zostało ono dodane ze względu na wykroczenia aż do przyjścia Potomka, któremu udzielono obietnicy; przekazane zostało przez aniołów; podane przez pośrednika” (Ga 3, 19 BT).

„Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden” (Ga 3, 20 BT).

„Teraz zaś otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach” (Hbr 8, 6 BT).

„I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy” (Hbr 9, 15 BT).

„(…) do Pośrednika Nowego Testamentu - Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia mocniej niż [krew] Abla” (Hbr 12, 24 BT).

W Ga 3, 19 jest mowa o Starym Przymierzu, zatem pośrednik, o którym tam mowa, to Mojżesz, chociaż w tekście biblijnym nie ma wymienionego jego imienia. Ga 3, 20 jest tekstem bardzo trudnym. Jest kilkaset prób wyjaśnienia tego zdania. Chociaż bibliści różnie rozumieją to zdanie, zgadzają się jednak w tym, że mowa tam o pośredniku przymierza. Podobnie jest ze zdaniami zapisanymi w Hbr. Wszystkie one w sposób jasny i jednoznaczny odnoszą się do Jezusa – Pośrednika Nowego Przymierza. Z 1 Tm 2, 5 sprawa nie jest tak oczywista, ponieważ słowo „przymierze” tam nie występuje. A jednak, zdaniem biblistów, ścisła zależność od żydowskiego rozumienia i języka Żydów mówiących po grecku każe nam się tego słowa domyślać.[1] A zatem także i w 1 Tm 2, 5 chodzi nie o pośrednika modlitw, ale o pośrednika przymierza.

Pośrednikiem Starego Przymierza był Mojżesz. Jednak żaden z Izraelitów nie widział w nim kogoś, przez niego należy zanosić modlitwy do Boga. Mojżesz był pośrednikiem Starego Przymierza, bo w przymierzu zawartym pod górą Synaj reprezentował naród wybrany, i przez to stał pomiędzy Bogiem a ludem wybranym. Podobnie Pan Jezus jest pośrednikiem Nowego Przymierza. Ponieważ jednak to Nowe Przymierze usunęło w cień wszystkie wcześniejsze przymierza zawarte w Starym Testamencie, dlatego Jezus Chrystus jest nie tylko Pośrednikiem, ale jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi.

W odróżnieniu jednak od Mojżesza, który złożył ofiarę z cielców, Pan Jezus zawarł Nowe Przymierze składając ofiarę z samego siebie. A zatem jako pośrednik przymierza jest On nie tylko ofiarnikiem (Kapłanem), ale także Ofiarą, co czyni Go Zbawicielem. Jednym Zbawicielem. „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 5), a Jego Krew obmywa nas z wszelkiego grzechu. I o tym właśnie, tzn. o ofierze Pana, jest mowa w kontekście słów mówiących o tym, że jest On jedynym Pośrednikiem (1 Tm 2, 5-6). W wersecie piątym jest napisane, że jest On pośrednikiem, a w następnym jest mowa o tym, że „wydał samego siebie na okup za wszystkich”:

„Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie”. (1 Tm 2, 5-6 BT).

Zatem także i w 1 Tm 2, 5-6, podobnie jak w zdaniach cytowanych powyżej, gdzie występowało to określenie, słowo „pośrednik” w odniesieniu do Pana Jezusa, nie oznacza kogoś, kto przekazuje nasze modlitwy Ojcu i przynosi nam Jego odpowiedzi na ich wysłuchanie; pośrednik to ktoś, kto przez ofiarę z siebie samego dokonał naszego zbawienia. Innymi słowy: Jezus jest jedynym Pośrednikiem Nowego Przymierza, czyli jedynym Zbawcą; jest Tym, który jedna nas z Ojcem i wciąż wstawia się za nami jako nasz Obrońca.

Skoro tak, to obecne w Biblii stwierdzenie, że Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, nie oznacza, że nie możemy prosić innych o wstawiennictwo w naszych intencjach. Czynią to nawet ci, którzy nie uznają modlitwy do Świętych kanonizowanych. Proszą oni członków swojej wspólnoty o modlitwę do Boga, co w swej istocie jest proszeniem ich o pośrednictwo. Katolicy czynią to samo polecając swoje intencje modlitewne przez wstawiennictwo (=pośrednictwo) Świętych, zarówno tych żyjących w tym świecie, jak i tych, którzy żyją już we wspólnocie Świętych w niebie. Pomiędzy proszeniem o modlitwę kogoś żyjącego na tym świecie (przyjaciela, członka tej samej wspólnoty, itp.), a proszeniem o modlitwę kanonizowanego Świętego nie ma istotnej różnicy. Nawet jeśli używamy wyrażenia „modlitwa do Świętych”, to jest to tylko pewien skrót myślowy. „Modlitwa do Świętych” jest w istocie bowiem prośbą o przedstawienie danej intencji samemu Bogu. Żaden Święty nie jest ostateczną instancją, do której kierujemy nasze modlitwy, a jedynie pośrednikiem. Z modlitwą do Świętych w niebie jest zatem dokładnie tak samo, jak z proszeniem o modlitwę naszych przyjaciół czy członków rodziny żyjących na tym świecie.[2] Różnica jest tylko w różnych wymiarach, w którym żyją jedni i drudzy: o ile ci pierwsi żyją po tej stronie śmierci, ci drudzy cieszą się już pełnią życia z Bogiem.

W postawie protestantów jest zawarta pewna ironia, którą tu pokrótce opiszę. Wyznają oni, a przynajmniej ich część, wiarę w nieutracalność zbawienia. Mówiąc inaczej, uważają, że wierzący żyjący na tym świecie, są już zbawieni w taki sposób, że nie mogą tego utracić. Uważają oni, że można prosić owych zbawionych o modlitwę, jak długo żyją na tym świecie, ale z chwilą śmierci owych zbawionych – już nie. Tu kryje się moim zdaniem owa ironia. O ile tak wierzący protestanci nie mają problemów z wiarą w nieutracalność zbawienia, a więc nieutracalność świętości ludzi wierzących, ich postawa świadczy o tym, że praktycznie nie uznają ich świętości po śmierci. Z jednej strony nie modlą się za zmarłych, bo uważają, że nie potrzebują modlitwy, co może sugerować przekonanie, że są już w niebie. Z drugiej zaś strony nie modlą się do tych zbawionych, czyli nie proszą ich o pomoc w codziennym życiu. Implikuje to przekonanie, że śmierć przerywa więzy z tymi, którzy odeszli, albo przynajmniej możliwość jakiegokolwiek kontaktu. Postawa katolików jest tu o wiele bardziej naturalna i bardziej konsekwentna. Modlimy się za zmarłych, bo wierzymy, że nasza modlitwa może być dla nich pomocna, a z drugiej strony modlimy się do tych (= prosimy ich o modlitwę), o których wierzymy, że są już w pełnej komunii z Bogiem. Taka praktyka jest wyrazem wiary, że śmierć nie jest końcem, ale przejściem do innego wymiaru życia, a miłość jest silniejsza niż śmierć, i dlatego śmierć naszych bliskich nie niweczy więzi miłości, które nas z nimi łączą. Modlitwa za zmarłych i do Świętych jest wyrazem wiary w obcowanie Świętych, czyli wymiany duchowych dóbr pomiędzy Świętymi, którzy osiągnęli pełnię zbawienia w niebie, Świętymi, którzy są już zbawieni, ale jeszcze nie osiągnęli pełni zbawienia (dusze czyśćcowe), oraz świętymi żyjącymi na ziemi.

Czy możemy w ogóle uznać kogoś za osobę świętą? – ostatnia część pytania.

Pytanie to wyraża mentalność ludzi żyjących współcześnie. Dla autorów Nowego Testamentu to pojęcie miało trochę inne znaczenie niż dla nas, wierzących żyjącym w trzecim tysiącleciu. Dla św. Pawła Apostoła „święty” to tyle, co wierzący brat czy siostra (zob. np. 2 Kor 13, 12; Kol 3, 12), a więc każdy ochrzczony wyznający wiarę w Jezusa, czyli wiarę w to, że jest On prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Dzisiaj mówiąc „święty” mamy na myśli przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, Świętych oficjalnie kanonizowanych przez Kościół. A jednak każdy z nas jest święty, o ile żyje w łasce uświęcającej.

Innym problemem, który widzą protestanci w katolickiej modlitwie do Świętych, jest ich przekonanie, że zmarli zbawieni nie widzą nas i nie słyszą. Odpowiedzieć na ten problem można w ten sposób, że Święci wraz ze śmiercią wchodzą w innym wymiar życia, który nazywamy niebem. Niebo to nie tyle miejsce, ile raczej stan. Niebo jest tam, gdzie jest Jezus. Święci wchodząc do nieba pozostają na zawsze z Jezusem, towarzyszą Mu zawsze i wszędzie (por. Ap 14, 4). Nie są ograniczeni czasem i przestrzenią, jak my żyjący w tym świecie. Dlatego nie jest dla nich problemem przebywanie na wielu miejscach jednocześnie czy słyszenie modlitw, które w danym momencie zanoszone są do nich w różnych miejscach na świecie.

Edytowano przez KochamChemie
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słynne wyjaśnienie ów problemu

 

Żeś mi dał do przewertowania fajny kawałek lektury. Wiedziałem ,że będzie argument typu."Kościół łączy ludzi na ziemi i tych w niebie". Sorry ,ale dalej nie widzę potrzeby takiej modlitwy. Nie wiem jak sądzą protestanci. Ja jednak wierze ,że nie ma ludzi w niebie(przynajmniej na razie)

W mojej wypowiedzi chyba nie wspomnąłem o jednym,że modlitwy do "świętych" czasami dają rezultaty (jak i wiele innych praktyk) .

Kurde cały czas muszę wracać do tekstu który nadesłałeś i odpisywać na poszczególne elementy(przynajmniej tak powinienem robić)

Zrozum też mnie bo kiedy widzę jak ludzie odnoszą się z tymi rzeźbami czy obrazami to mnie....Ale tak samo mnie.... jak ktoś kogoś chce udusić bo porwał Biblie. Biblia to tylko książka, liczy się jej treść.I o co chodzi z tym jakiś święty jest odpowiedzialny za coś? Po co się modlić "Święty Antoni proszę pomóż mi w tym i w tym" Jak można do Boga.

 

Kurcze dokończę odpisywać kiedy indziej bo zaraz padnę.

 

Nigdzie tak nie napisałem.

Pomyłka ,przepraszam.

Edytowano przez White Hood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, jaki fajny temat. 

Jestem Mon, wojujący ateista. W zasadzie "wierzyłem" jedynie we wczesnym dzieciństwie. Bo myślałem wtedy że wszyscy wierzą i to był jedyny powód. Ale potem dowiedziałem się o innych religiach, które się nie cieszyły aż taką popularnością jak chrześcijaństwo i to mi wystarczyło by zwątpić w istnienie chrześcijańskiego Boga - bo niby w czym taki Zeus mu ustępuje. Być może to było wtedy za duże uproszczenie, dzisiaj mógłbym powiedzieć, że monoteizm jednak jest mniej irracjonalnym podejściem, ale miałem wtedy 11 lat więc różnicy za bardzo nie widziałem. Również nie widziałem różnicy między mitologią, a Biblią. Dzisiaj bym powiedział, że mimo wszystko Biblia była chociaż osadzona w czasach historycznych, porównywanie Jezusa do Zeusa jest jak porównywanie Zbyszka z Bogdańca do Szewczyka Dratewki. Ale mówię, wtedy byłem za mały by takie rzeczy pojąć. Można powiedzieć, że w moim przeskoku z wiary do niewiary dużą rolę odkrywała intuicja. Oczywiście, intuicja to nie żaden dowód. Ale często ma rację, dlatego czasami warto jej słuchać.

 

Zapewne większości osób w tym temacie intuicja podpowiadała co innego niż mi. I nie ma się co dziwić, że komuś chrześcijaństwo się podoba. Jezus był ogólnie spoko, nawet jak na dzisiejsze czasy. Spiderman też był spoko, niestety komiksy o nim nie stanowią żadnego dowodu na jego istnienie, w przeciwieństwie do Ewangelii oczywiście. Spiderman nie miał też ojca, który nie był spoko,  natomiast mimo to należy przestrzegać tego co nakazał. Obserwując chrześcijan, widzę, że albo nie znają oni Biblii (przeważająca część), albo muszą doświadczać dysocjacji. Bo ich Bóg wcale taki święty nie był, na jakiego go kreują. W Biblii pojawiają się fragmenty, które pokazują Boga jako ludobójcę. Zazwyczaj pośrednio, przez jego wybrańców - Mojżesz w Lb 31, Jozue w Jz 11... Od Najwyższego Dobra oczekiwałbym przynajmniej potępienia zbrodni popełnianych w jego imieniu. Niestety, i samego Boga można, chociażby w Ez 9, przyłapać. Oczywiście w ST znajdą się również fragmenty, które stawiają go w bardziej pozytywnym świetle. Pytanie, co z tymi, które wymieniłem? Wiecie, Hitler też zrobił sporo dobrego dla Niemiec, tak samo jak Jahwe dla Izraela, myślę, że mały Holocaust, czy wojnę można mu wybaczyć... Właśnie, problemem chrześcijaństwa jest dysocjacyjny, bezkrytyczny kult. Zresztą nie tylko chrześcijaństwa, nie tylko religii w ogóle.

 

A co do samego Boga, nie zahaczając o jakąkolwiek religię - nie wykluczam możliwości, że wszechświat został stworzony przez inteligentną istotę, którą można by nazwać Bogiem. A może to nie jeden Bóg, tylko cały sztab naukowców z jakiegoś "metawszechświata" stworzył nasz wszechświat? Jednak nic nie wskazuje na to, że właśnie tak się stało, więc do tych możliwości podchodzę po prostu sceptycznie. Niektórym ludziom zapewne intuicja podpowiada jakąś możliwość i ich przekonanie wcale mi nie przeszkadza, o ile nie jest to połączone z jakąś antynauką, typu kreacjonizm czy ID. Co innego kult Boga, który wymaga od wierzących (i nie tylko) bezwzględnego posłuszeństwa (tak, White Hood, do tego właściwie sprowadza się wszystko co do tej pory napisałeś) i wiara w to, że treść książki sprzed 2000 lat jest zgodna z rzeczywistością, jak nie bezpośrednio, to symbolicznie.

 

Zresztą, mam jedno pytanie do głęboko wierzących. Rozmawialiście kiedyś z Bogiem tak jak z drugą osobą? Tzn. słyszeliście jak mówi do was, odpowiada na wasze pytanie, sam do was coś powie od czasu do czasu? Jak najbardziej uważam to za możliwe, sam mam coś w rodzaju wymyślonej przyjaciółki, z którą mogę właśnie w taki sposób rozmawiać w myślach. A może mieliście kiedyś uczucie, jakby Bóg kierował waszym ciałem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem ,że będzie argument typu."Kościół łączy ludzi na ziemi i tych w niebie". Sorry ,ale dalej nie widzę potrzeby takiej modlitwy

Czyli olałeś zupełnie tekst kwitując, że "ale ja i tak w to nie wierzę". Super, tylko nie mów że to bez sensu i nie ma wytłumaczenia, albo coś.

 

A teraz Mon. :kappa:

 

 

 

Spiderman też był spoko, niestety komiksy o nim nie stanowią żadnego dowodu na jego istnienie, w przeciwieństwie do Ewangelii oczywiście.

Ale że komiksy świadczą o istnieniu Ewangelii? Czy że Spiderman był autentyczny? I don't get it, honestly.

 

 

 

Spiderman nie miał też ojca, który nie był spoko, natomiast mimo to należy przestrzegać tego co nakazał.

Tato Spidermana, czy sam Spiderman?

 

 

 

nie znają oni Biblii (przeważająca część)

Co jest przykre. :T

 

 

 

muszą doświadczać dysocjacji

Polejesz takiego wodą i się rozpuszcza. Dlatego na chrzcie się tylko kropi. :kappa:

 

 

 

Bo ich Bóg wcale taki święty nie był, na jakiego go kreują.

Bóg jest Źródłem Świętości w zasadzie. :v

 

 

 

W Biblii pojawiają się fragmenty, które pokazują Boga jako ludobójcę. Zazwyczaj pośrednio, przez jego wybrańców - Mojżesz w Lb 31, Jozue w Jz 11... Od Najwyższego Dobra oczekiwałbym przynajmniej potępienia zbrodni popełnianych w jego imieniu. Niestety, i samego Boga można, chociażby w Ez 9, przyłapać. Oczywiście w ST znajdą się również fragmenty, które stawiają go w bardziej pozytywnym świetle. Pytanie, co z tymi, które wymieniłem?

Bluźnisz. Drogi Jego nie są drogami twoimi, a myśli Jego myślami twoimi. Nie masz pojęcia dlaczego tak zrobił, bo nikt ci nie powiedział jaki był i jest Jego plan. Jesteś jak człowiek który widzi z boku, co robi drugi. Choć jego czyny wydają ci się złe i okrutne i w ogóle karygodne, znając cały plan, byś był mu posłuszny i pomagał mu. Bo tak działa Bóg. Ty zaś możesz iść z nim, lub przeciw niemu. Nie ma innej drogi.

 

 

 

Wiecie, Hitler też zrobił sporo dobrego dla Niemiec, tak samo jak Jahwe dla Izraela, myślę, że mały Holocaust, czy wojnę można mu wybaczyć... Właśnie, problemem chrześcijaństwa jest dysocjacyjny, bezkrytyczny kult. Zresztą nie tylko chrześcijaństwa, nie tylko religii w ogóle.

Bo przecież człowiek jest równy Bogu. :lol:

 

 

 

Co innego kult Boga, który wymaga od wierzących (i nie tylko) bezwzględnego posłuszeństwa

To nie wymóg. Możesz być posłuszny, ale i nie musisz. Po prostu za odpowiednie uczynki są odpowiednie konsekwencje. Jak w sumie podczas każdego wyboru.

 

 

 

i wiara w to, że treść książki sprzed 2000 lat jest zgodna z rzeczywistością, jak nie bezpośrednio, to symbolicznie.

i wiara w to, że treść książki sprzed 2000 lat jest zgodna z rzeczywistością, jak nie bezpośrednio, to symbolicznie.

Odrzucasz więc Herodota, Cycerona, Piliniusza, oraz innych wielkich, którzy działali nawet wcześniej niż te 2000 lat? Jak to jest mieć w zasadzie czarną dziurę w historii świata kończącą się 2000 lat temu?

 

 

 

Rozmawialiście kiedyś z Bogiem tak jak z drugą osobą? Tzn. słyszeliście jak mówi do was, odpowiada na wasze pytanie, sam do was coś powie od czasu do czasu?

Ja osobiście nie, ale mój kumpel fest głęboko wierzący coś takiego miał.

 

 

 

sam mam coś w rodzaju wymyślonej przyjaciółki, z którą mogę właśnie w taki sposób rozmawiać w myślach

Tulpa Twi? :kappa:

 

 

 

A może mieliście kiedyś uczucie, jakby Bóg kierował waszym ciałem?

To się raczej nazywa opętanie. Z tego co mi wiadomo, Bóg nigdy nie praktykował takich rzeczy.

 

 

-----------------------------

 

Nie mam zamiaru prowokować.

Edytowano przez Cygnus olor
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bluźnisz. Drogi Jego nie są drogami twoimi, a myśli Jego myślami twoimi. Nie masz pojęcia dlaczego tak zrobił, bo nikt ci nie powiedział jaki był i jest Jego plan. Jesteś jak człowiek który widzi z boku, co robi drugi. Choć jego czyny wydają ci się złe i okrutne i w ogóle karygodne, znając cały plan, byś był mu posłuszny i pomagał mu. Bo tak działa Bóg. Ty zaś możesz iść z nim, lub przeciw niemu. Nie ma innej drogi.

 

I na tym co powiedziałeś, kończy się właśnie "zdrowa" religijność i zaczyna się fanatyzm. Rozumiem, że ktoś może uwierzyć w coś dlatego, że wydaje mu się to dobre. Jezus był fajny i w ogóle, dlaczego nie? Czemu to właśnie od takiego Jezusa się zaczyna pokazując ludziom religię, a nie od jego ojczulka, którego interesuje przede wszystkim własne ego?

Gdyby zacząć od tego, nikt by nie chciał być chrześcijaninem. Ale jeśli zaczniemy od ciepłego przyjęcia nowicjusza, a wtajemniczać będziemy go wraz z uzależnieniem od systemu, to nie odejdzie. Tak działają sekty. Religia może mieć podobny mechanizm, ale zazwyczaj jest to po prostu nawyk z wychowania. Oczywiście to, który mechanizm w przypadku konkretnej osoby zadziałał, ma duży wpływ na stopień religijności. Statystycznie konwertyci są znacznie bardziej radykalni niż ludzie wychowani w wierze.

Wierności zasadzie "Kto nie z nami, ten przeciwko nam" nie skomentuję.

 

i wiara w to, że treść książki sprzed 2000 lat jest zgodna z rzeczywistością, jak nie bezpośrednio, to symbolicznie.

Odrzucasz więc Herodota, Cycerona, Piliniusza, oraz innych wielkich, którzy działali nawet wcześniej niż te 2000 lat? Jak to jest mieć w zasadzie czarną dziurę w historii świata kończącą się 2000 lat temu?

 

A ty odrzucasz mitologię grecką (chyba) i jakoś żyjesz. Właśnie w tym tkwi problem, że traktujecie Biblię jak dokładny (lub alegoryczny), wierny opis historii. Nie można traktować tekstu religijnego na równi ze źródłami historycznymi. To tak jakby za zgodne z rzeczywistością uznać przygody Zbyszka z Bogdańca - może i są osadzone w historii, ale zostały wymyślone przez Sienkiewicza. Zbyszko nie istniał poza wyobraźnią autora i czytelników. Prawdopodobnie z Mojżeszem, Dawidem, czy Chrystusem jest tak samo. Owszem, nie mogę udowodnić, że treść Biblii nie jest zgodna z rzeczywistością (uwzględniając alegoryczność),  ale nie zmienia to faktu, że nie jest wiarygodna jako źródło historyczne, bo opisywane w niej wydarzenia są z obiektywnego punktu widzenia nieprawdopodobne. I tu nie chodzi o bawoły wzięte za jednorożce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


I na tym co powiedziałeś, kończy się właśnie "zdrowa" religijność i zaczyna się fanatyzm.
Co to jest "zdrowa religijność"? Poza tym nazywanie mnie fanatykiem... Tego jeszcze nie grali. :spike:

 


Czemu to właśnie od takiego Jezusa się zaczyna pokazując ludziom religię, a nie od jego ojczulka, którego interesuje przede wszystkim własne ego?
Prawdopodobnie dlatego, że taki jest Jezus. Zaś co do Boga - bluźnierstwo.

 


Gdyby zacząć od tego, nikt by nie chciał być chrześcijaninem. Ale jeśli zaczniemy od ciepłego przyjęcia nowicjusza, a wtajemniczać będziemy go wraz z uzależnieniem od systemu, to nie odejdzie. Tak działają sekty. Religia może mieć podobny mechanizm, ale zazwyczaj jest to po prostu nawyk z wychowania.
Pierniczenie o Szopenie, nic poza jadem skierowanym w religie. Po prostu przedstawia się prawdę, taki był Jezus. Poza tym nie trzeba być geniuszem by stwierdzić, że chrześcijanie traktują jako ważniejszy NT niż ST. Różnica polega na tym, że Stary Testament to wszystko, co doprowadziło do Jezusa: od stworzenia człowieka, przez Naród Wybrany aż do pism proroków mówiących o Chrystusie. Nowy Testament to przede wszystkim cztery zeznania poświadczające o autentyczności zmartwychwstania Jezusa, listy do pierwszych wspólnot wierzących, oraz początek Kościoła. Ba, nawet mamy Apokalipsę. Najważniejszą jednak dla każdego chrześcijanina wiadomością, jest to, że Jezus żył, umarł i zmartwychwstał, my zaś możemy to zrobić także.

 


Oczywiście to, który mechanizm w przypadku konkretnej osoby zadziałał, ma duży wpływ na stopień religijności. Statystycznie konwertyci są znacznie bardziej radykalni niż ludzie wychowani w wierze.
Ale że ja konwertyta? :D

 


Wierności zasadzie "Kto nie z nami, ten przeciwko nam" nie skomentuję.
I słusznie, bo nie ma co komentować. W wojnie dobra ze złem nie ma "neutralnych".

 


A ty odrzucasz mitologię grecką (chyba) i jakoś żyjesz.
Tak, odrzucam. Mam naukę. I zdrowy rozsądek.

 


Właśnie w tym tkwi problem, że traktujecie Biblię jak dokładny (lub alegoryczny), wierny opis historii. Nie można traktować tekstu religijnego na równi ze źródłami historycznymi.
Zdajesz sobie sprawę, że taka na przykład Księga Królewska jest księgą historyczną? Że Królestwo Izraela i Judy istniało, tak jak Świątynia, król Dawid, Salomon...? Jak Imperium Perskie, Babilon, Egipt i faraonowie? Grecja? Jerozolima? Rzym? :D

 

To, że księga jest traktowana jako religijna, nie dyskwalifikuje jej z bycia historyczną.

 


Prawdopodobnie z Mojżeszem, Dawidem, czy Chrystusem jest tak samo.
As I said - postaci te istniały, o Jezusie mówią nie tylko źródła chrześcijańskie, ale i faryzejskie i rzymskie. Wiem, bo jestem historykiem. ;)

 


Owszem, nie mogę udowodnić, że treść Biblii nie jest zgodna z rzeczywistością (uwzględniając alegoryczność), ale nie zmienia to faktu, że nie jest wiarygodna jako źródło historyczne, bo opisywane w niej wydarzenia są z obiektywnego punktu widzenia nieprawdopodobne.
Nie możesz udowodnić że tak jest, ale traktujesz to jak fakt, bo na ten temat masz swoją opinię. Widzisz, Biblia jest wiarygodnym źródłem historycznym, stwierdzono to już dawno. I na litość boską, jak mielibyśmy zasłużyć na Niebo, skoro nie mielibyśmy problemu z uwierzeniem w pewne rzeczy? Jaki jest sens wiary, jeśli wszystko byłoby potwierdzone naukowo? Byłbyś wtedy pewny zbawienia, nic nie kosztowałoby cię wierzenie w Boga, zaś chrześcijaństwo byłoby jedyną religią na świecie z racji posiadania dowodów na bycie Jedyną Słuszną. Czy ma to sens jakikolwiek?
  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7.04.2015 at 04:27 Mon napisał:

 

A ty odrzucasz mitologię grecką (chyba) i jakoś żyjesz. Właśnie w tym tkwi problem, że traktujecie Biblię jak dokładny (lub alegoryczny), wierny opis historii. Nie można traktować tekstu religijnego na równi ze źródłami historycznymi. To tak jakby za zgodne z rzeczywistością uznać przygody Zbyszka z Bogdańca - może i są osadzone w historii, ale zostały wymyślone przez Sienkiewicza. Zbyszko nie istniał poza wyobraźnią autora i czytelników. Prawdopodobnie z Mojżeszem, Dawidem, czy Chrystusem jest tak samo. Owszem, nie mogę udowodnić, że treść Biblii nie jest zgodna z rzeczywistością (uwzględniając alegoryczność),  ale nie zmienia to faktu, że nie jest wiarygodna jako źródło historyczne, bo opisywane w niej wydarzenia są z obiektywnego punktu widzenia nieprawdopodobne. I tu nie chodzi o bawoły wzięte za jednorożce.

 

Ciężko wyjaśnić naukowo wiele wydarzeń opisanych w Biblii, do tego właśnie potrzeba wiary. Logiczne jest, że na przestrzeni wieków różni ludzie majstrują przy wielu księgach. Weźmy na przykład Księgę tysiąca i jednej nocy, wersja aktualnie przez nas czytana, tylko w pewnym stopniu odpowiada oryginalnym opowieściom, Egipcjanie przerobili je na swoje potrzeby. Tak samo przy tłumaczeniach Biblii, treść mogła ulec zniekształceniu. Wreszcie niepewność co do ilości ksiąg napisanych z natchnienia Bożego, a tych motywowanych ludzką pychą. To kwestia wiary, gdy czytając Biblię, jestem przekonany, że to właściwy kanon. Słowa Biblii traktuję jako niekwestionowaną prawdę, jednak staram się nie używać ich jako argumentów w dyskusjach, z osobami które nie wierzą tak jak ja. Wyjątkiem są rozmowy na tematy religijne.

Edytowano przez Phosky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czyli olałeś zupełnie tekst kwitując, że "ale ja i tak w to nie wierzę". Super, tylko nie mów że to bez sensu i nie ma wytłumaczenia, albo coś.

Zacznijmy od tego,że ja nie wierze by jakiś człowiek był w tej chwili w niebie. I nie olałem tego tekstu. Szczerze nie wiem nawet jak ci odpisać bo nie rozumiem trochę twojego zarzutu.

A teraz ,może mi ktoś wyjaśnić dlaczego klęka się przed obrazami i rzeźbami?  I często ludzie modlą się np do Miriam  "proszę uzdrów mnie". Jeśli to miało by być wstawiennictwo to powinno być coś pokroju "Słuchaj Miriam czy mogła byś się za mnie pomodlić i prosić żeby Bóg mnie uzdrowił" czy coś w tym stylu.

 

Mon ja nie będę już odpisywał na cały tekst bo zrobił to Cygnus.(Ale po co te "herezje" i "bluźnisz" to ja nie wiem)

Ale jeśli chodzi o to czemu chrześcijaństwo to odpowiem ci prosto. Wiele w życiu widziałem i wiele w życiu robiłem. Byłem wyznawcą tylu religii że na palcach nie policzysz. Powiem w ten sposób ,że teraz nie jestem wyznawcą żadnej religii (Chrystus nie jest religią).

 

Zresztą, mam jedno pytanie do głęboko wierzących. Rozmawialiście kiedyś z Bogiem tak jak z drugą osobą? Tzn. słyszeliście jak mówi do was, odpowiada na wasze pytanie, sam do was coś powie od czasu do czasu?

Bardzo często tylko Bóg nie mówi tak jakbyś mógł się spodziewać. Jego mowy nie da się opisać, ale zaufaj słyszy się ją. Że na przykład dam ci przykład

Poznałem człowiek będąc nad morzem. Wszystko fajnie pięknie ,widać było ,że człowiek pełnym sobą żyje . Któregoś dnia Bóg do mnie mówi ,że ten człowiek ma w sobie demona. Ja mówię do niego "Słuchaj stary ty masz koszmary , masz wrażenie jakby ktoś cię śledził ,kątem oka widzisz "postać" Od mi mówi "Skąd wiesz" "A no bo Bóg mi powiedział" On taki zdziwiony ,a ja się go pytam czy mogę się za niego pomodlić. Zrobiłem to i w Imieniu Jezusa kazałem odejść temu "duchowi". Na początku nic się nie działo .Potem dzwoni do mnie po dwóch tygodniach i mówi ,że to niesamowite bo koszmary i to wszystko inne zniknęło. Jeszcze wiele miałem takich rozmów. Jednak mało uwierzyło w Jezusa nawet po czymś takim . Starali to sobie jakoś wyjaśnić.

 

Tylko powiedź mi co to znaczy wojujący ateista. Nie rozumiem czegoś takiego , walczysz przeciw czemu?

A i kreacjonizm to taka sama nauka jak Big-bang.

Nauka-Neguj wszystko , sprawdzaj to i dąż do prawdy. Przynajmniej ja mam taką definicje

To że ja zacząłem tu pisać to też był głos Boga. Kiedyś miałem okazje mówić o Bogu do większej liczy osób, ale Bóg mi pokazał "Nie ,dziś nie będziesz mówił".

 

A i jeszcze jedno. Ja nie wierze ,że Biblia mówi prawdę to ktoś tak powiedział. Ja wierze z doświadczenia

Edytowano przez White Hood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A teraz ,może mi ktoś wyjaśnić dlaczego klęka się przed obrazami i rzeźbami?  I często ludzie modlą się np do Miriam  "proszę uzdrów mnie". Jeśli to miało by być wstawiennictwo to powinno być coś pokroju "Słuchaj Miriam czy mogła byś się za mnie pomodlić i prosić żeby Bóg mnie uzdrowił" czy coś w tym stylu.

 

Nie oczekiwałbym na sensowne wytłumaczenie, bo takie nie istnieje. Albo zakładamy, że Bóg jest wszechmogący i wszechwidzący, albo że nie różni się wiele od ziemskich władców. W pierwszym przypadku modlenie się do kogokolwiek poza Bogiem nie ma sensu, a w drugim cała nasza wiara staje się próżna. Jest to łamanie 1 przykazania, właściwie można by stwierdzić, że wielobóstwo. No ale przecież tak trudno zrozumieć, co jest napisane w Biblii, to wiedza tajemna, magia, której znaczenie pojmą tylko ludzie po studiach. Najwygodniej to mówić tym, którzy czerpią korzyści majątkowe z zajmowania wysokich stanowisk w kościele. Więc jeśli można na tym zarobić, to warto wmówić ludziom że kawałek drewna jest Bogiem. Potem do tych wspaniałych relikwii odbywają się całe pielgrzymki. Relikwie z czasem ulegały cudownemu rozmnożeniu, żeby starczyło dla wszystkich kościołów (np.słynne drzazgi z krzyża, na którym zmarł Jezus) - szkoda gadać.

 

Zastanawiam się, czy są jakieś kary, za obrazę uczuć religijnych

Edytowano przez phoenixswzwr
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy są jakieś kary, za obrazę uczuć religijnych

 

W kodeksie karnym są. Powinny w trybie natychmiastowym zostać usunięte albo zmodyfikowane, ponieważ to jak są nadużywane przechodzi ludzkie pojęcie (a przynajmniej moje). W szczególności oczywiście przez katoli.

 

 

 

Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych,

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Edytowano przez Egzekutor Garin
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie oczekiwałbym na sensowne wytłumaczenie, bo takie nie istnieje. Albo zakładamy, że Bóg jest wszechmogący i wszechwidzący, albo że nie różni się wiele od ziemskich władców. W pierwszym przypadku modlenie się do kogokolwiek poza Bogiem nie ma sensu, a w drugim cała nasza wiara staje się próżna. Jest to łamanie 1 przykazania, właściwie można by stwierdzić, że wielobóstwo. No ale przecież tak trudno zrozumieć, co jest napisane w Biblii, to wiedza tajemna, magia, której znaczenie pojmą tylko ludzie po studiach. Najwygodniej to mówić tym, którzy czerpią korzyści majątkowe z zajmowania wysokich stanowisk w kościele. Więc jeśli można na tym zarobić, to warto wmówić ludziom że kawałek drewna jest Bogiem. Potem do tych wspaniałych relikwii odbywają się całe pielgrzymki. Relikwie z czasem ulegały cudownemu rozmnożeniu, żeby starczyło dla wszystkich kościołów (np.słynne drzazgi z krzyża, na którym zmarł Jezus) - szkoda gadać.

Mogę prosić byś pisał trochę delikatniej, bo temat zamkną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę prosić byś pisał trochę delikatniej, bo temat zamkną.

Jasna sprawa.

 

Wiem że to co tu piszę, nie jest zbyt miłe, dlatego na początku nie miałem zamiaru włączać się do dyskusji, ale już ciężko mi było nie skomentować

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...