Skocz do zawartości

Recommended Posts

- Nie jestem niewolnikiem to prawda, jestem Lordem też, jednak to wszystko dzięki tobie i twoim naukom. Nie pamiętam cię i naszego życia w akademii, ale byłbym niewdzięcznikiem, gdyby nie odnosił się do ciebie z szacunkiem, za dużo tobie zawdzięczam. No i nie wiem czemu, ale pewnie to kwestia podświadomego przyzwyczajenia - odpowiedział i założył maskę. - Czas nam chyba ruszać. Jestem gotów na przyjęcie do siebie kolejnego ducha. Wiesz co robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po upływie kilkunastu minut zabrzmiał zgrzyt pazurów o piach. Tuk'ata przemieszczają się stadami, a słychać było tylko jedną parę łap. Poruszają się szybko i zwinnie, niemal bezgłośnie - ten krok był ociężały i wolny.

Zza skały wyszedł ogromny terentatek. Skierował kolczasty łeb w stronę Sitha. Jego nozdrza poruszały się - węszył. Był wygłodniały.

Stwór ryknął tak, że Arfowi zadzwoniło w uszach. Zaczął ostrożnie zbliżać się do Sitha, opadając na cztery łapy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Terentatekiem wstrząsnęły skurcze mięśni, ale prąd nie zdołał go zabić. Raczej doprowadził do tego, że zwierz potężnym i niespodziewanie szybkim ciosem łapy zrzucił z siebie Sitha i zamierzał go stratować - albo rozszarpać pazurami. Mistrzyni zaczęła wpływać na umysł bestii, próbując ją zdekoncentrować. Terentatek sięgnął łapą do głowy, jakby próbował wypchnąć ze środka przeszkodę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf upadł, ale zdołał utrzymać miecz w ręce i nie trafić się. Błyskawicznie wstał i użył swojej mocy, by zrobić iluzję przed oczami Terentateka, która przedstawiała Sitha biegnącego w bok, sam Kage biegł w przeciwnym kierunku, by uniknąć stratowania. Gdy bestia była blisko zaczął ciąć jej łapy, aby ta straciła równowagę i w najlepszym razie przewalić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwór odwrócił się w stronę iluzji i ruszył prosto na nią, nie zważając na cięcia mieczem świetlnym. Miał grubą skrórę - aby uszkodzić coś więcej niż tylko ją, miecz musiałby wbić się naprawdę głęboko w tkankę i przeciąć ścięgna, a do tego tym razem jeszcze nie doszło. Gdy terentatek odkrył, że atakował iluzję, zwrócił się w stronę Arfa i spojrzał na niego swoimi małymi, lśniącymi oczami. Był wściekły. Mięśnie w jego łapach spięły się, by sekundę później stwór mógł odbić się od ziemi i skoczyć na Arfa.

Ręce Sitha podniosły się, a terentatek z hukiem wylądował na ścianie, burząc kilka półek, które w chmurze pyłu runęły na ziemię.

Podejdź i wepchnij miecz w czaszkę. Przez oko będzie najszybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf wyłączył miecz i usiadł za sarkofagiem. Zanim wszedł w medytację powiedział:

- Spróbuję przy pomocy jego wielkiego cielska odtworzyć twoje według wyglądu twojego ducha.

Zaczął medytować w Ciemnej stronie, uwolnił dość wielkie pokłady naokoło siebie, ale potrzebował jej bardzo dużo, wspierał się też resztkami midichlorianów Terentateka. Wokół niego pojawiła się ciemna, czarno-czerwona mgła i jego oczy świecił na fioletowo-czarne, nawet przez powieki. Powoli, wypowiadając wersy starych już zapomnianych rytuałów, począł przenosić mięśnie ogromnej bestii do sarkofagu i mocą sprawiać, by ciało je pochłaniało. To długi proces, ale efekty są najbardziej satysfakcjonujące.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cząstki ciała przenosily się do wnętrza sarkofagu, ożywiając martwe komórki i łącząc z nimi, tworząc całe tkanki. Duch pomagał  w łączeniu i przekształcaniu, aż w końcu ciało mistrzyni było kompletne. Widmo zniknęło, chichocząc. Na krótką chwilę zapanowała idealna cisza i bezruch, a potem...

... Potem od sarkofagu odeszła eksplozja Mocy, która wstrząsnęła posaadami grobowca. Kamienne wieko przełamało się i upadło w dwóch kawałkach na podłogę, a resztki ciała terentateka zostały doszczętnie zniszczonie i zniknęły w podmuchu czerwonych płomieni. Ilość Ciemnej Mocy gwałtownie podniosła się i musiała być wyczuwalna dla wielu istot wrażliwych na Moc.

Ze sklepienie posypał się pył, a potem znowu wszystko ucicho. Szponiasta dłoń zacisnęła się na krawędzi sarkofagu i pociągnęła za sobą resztę zygerrianki. Mistrzyni przestąpiła ścianę grobu i zeskoczyła na podłogę, rozmasowując sobie lewą dłoń. Ubrana była w stare, zakurzone szaty, które trzymały się znacznie gorzej niż ona sama.

- No, to czym jest to twoje cudne lekarstwo o którym wspominałeś? - zapytała, wskazując na ranną rękę Sitha, która teraz zaczęła trochę mocniej krwawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było trochę za dużo dla ciała Arfa. Potężna Moc wokół niego i potem eksplozja Mocy jego mistrzyni sprawiła, że z nosa zaczęła lecieć mu krew, a on sam osunął się nieprzytomny na ziemię. Stracił przytomność jednak na kilka minut, gdyż sama moc go przywróciła do trzeźwości. Był cały obolały, ale sięgnął do torby po kryształ z Syda, rozkruszył na proch nad swoim bukłakiem i leżąc jeszcze wypił. Wziął kilka głębokich oddechów i zaczął używać na sobie swojej mocy. Ręka zarosła kryształami i ten chłód przetrzymał, zagryzając trochę mocniej zęby, a po chwili działo się, to co powinno. Zabrał resztki kryształu do torby i wstał powoli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Źrenice Nady zwęziły się nagle, kiedy zauważyła jak szybko rana znikła.

- Co to jest? - zapytała zygerrianka, chwytając rękę Arfa, która jeszcze przed chwilą była ranna. Obejrzała ją dokładnie, wyraźnie zaintrygowana. - Z czego? Jak działa? Dlaczego zabliźniło się tak szybko?

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nazwy nie znam - odpowiedział i spojrzał jej w oczy. - Ale mistrzyni Jedi, z którą to odkryliśmy wybadała, że to jakiś półsyntetyk, który pod wpływem Mocy i wprowadzony do organizmu zaczyna proces takiego szybkiego zarastana ran. To coś podobnego do Bacty pod tym względem leczniczym. Najciekawsze jest to, ze kryształ jest czynnikiem leczącym, ale i efektem końcowym. Tylko mała część tego kryształu jest zużywana do leczenia, reszta zwyczajnie odpada i można tego użyć ponownie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trzeba byłoby sprawdzić z czego da się to cudeńko otrzymać i w jaki sposób. Ma niesamowity potencjał. - Mistrzyni wzięła Arfa pod ramię i asekurując go, energicznym krokiem podążyła w kierunku wyjścia, po czym przystanęła w środku korytarza. Jej twarzy wyglądała, jakby starała się coś sobie przypomnieć. Odwróciła się po krótkiej chwili namysłu i Mocą przytargała to, co zostało z terentateka, a zostało tego całkiem sporo.
Kontynuowała spacer, utrzymując truchło w odległości kilku kroków za sobą i swoim byłym uczniem.

- Nie będzie mi tu gnił zmutowany rankor. To mój cholerny grobowiec, nie jego - stwierdziła.

Idąc w stronę wyjścia rozglądała się po ścianach i sklepieniu tunelu, które pokryte były różnego rodzaju wzorami i pismem, częściowo już zatartym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trzeba do tego znaleźć pewnego mojego przyjaciela Jedi, który powinien być na Mandalorze i kupować dla nas armię do walki z Republiką. Mam to z niego, w coś przywalił głową i tak dostało się to do jego krwiobiegu. Więc powinniśmy polecieć właśnie tam. Mam akurat myśliwiec na dwie osoby, który nas tam zabierze bez problemów - odpowiedział i nieopodal wyjścia już doszedł w miarę do siebie i mógł normalnie chodzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Najpierw preferowałabym gościć z wizytą w Akademii. Lata całe mnie tam nie było, a i przydałoby się znaleźć kilka przydatnych rzeczy do ekwipunku - stwierdziła. Przed wyjściem na zewnątrz stanęła i zawiązała sobie na oczach kawałek materiału - zapewne po to, żeby nie oślepnąć i ruszyła dalej.

Między skałami krążyły czarne, silne sylwetki stadka tuk'ata. Zapewne przyciągnął je wybuch Mocy. Najbliższy ze stworów stał piętnaście metrów od Arfa, warcząc i starając się widocznie podkreślić swoją przewagę nad sytuacją. Nie zamierzały atakować - nie były aż tak głodne, a instynktownie odczuwały czym może skończyć się takie polowanie.

Mistrzyni odrzuciła resztki terentateka, a tuk'ata które były najbliżej rzuciły się na trupa, warcząc na siebie nawzajem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jest, to prawda - odrzekła i wsiadła do myśliwca, kiedy Arf otworzył już właz do niego.

Problem był tylko jeden - myśliwiec nie chciał ruszyć. I owszem, urządzenia się aktywowały, ale cały pojazd widocznie nie zamierzał podnieść się w powietrze. Powodem nie mógł być brak paliwa, bo silniki jonowe były zasilane generatorami umieszczonymi gdzieś na pokładzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziwne, nie rozumiem czemu teraz przestał działać. Może ktoś tu jakimś cudem był? - Powiedział i wyszedł na zewnątrz, najpierw obszedł pojazd, sprawdzając, czy się nie zapadł, albo nie został jakoś uszkodzony widocznie, a potem otworzył klapę silnika i szukał jakiś znaków, że ktoś coś wyrwał lub odkręcił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nikogo tu nie było, jestem pewna że nie. Po prostu sprzęt czasami się niszczy. Może zepsuł się generator, co? - zapytała mistrzyni. Nie znała się zbyt dobrze na nowoczesnych sprzętach. W zasadzie, jej wiedza była mocno przestarzała, ale każdy statek posiadał jakiś generator mocy, a więc ten myśliwiec również powinien go mieć.

Położyła dłoń na kadłubie myśliwca i wykorzystała Moc, aby sprawdzić, gdzie zaszła ewentualna usterka. Tęczówki jej oczu zmieniły kolor na czerwony. Przymrużyła oczy, a chwilę później wybuchła śmiechem, który miał wyjątkowo nieprzyjemny wydźwięk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...