Skocz do zawartości

Recommended Posts

- Lizodup - pomyślał Arf, ale biznes to biznes

- Tak naprawdę to Jedi też zostało niewielu i to wcale nie przez Sithów, a niespodziewany rozkaz klonów, które zabiły większość z nich i dalej to robią. To właściwie na senat powinieneś polować, gdyż to oni chcą zaprowadzić porządek w galaktyce jako "Nowi obrońcy". Fakt, armia się przeciwko nim przyda, a co do Jedi, to - przyciągnął Mocą drugi miecz mistrzyni Jedi, który znalazł w ich zakonie i unosił przed sobą. - To nimi zajmuję się i bez twojej pomocy. Jestem bardzo dobrym ich łowcom i wiem, gdzie mogli się pochować. Lecz powiem ci dopiero jak zrobicie coś z tym cholernym Senatem kłamstw i podstępów. Jedi na razie mają z nim wojnę, więc głupcy sami nas wspomogą w tej walce, a potem się ich łatwo pozbędziemy. Rozumiemy się Yerdo - ostatnie zdanie bardzo mocno podkreślił, dając znak, że to wcale nie było pytanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiem, jakie zdarzenia miały miejsce na Coruscant. Jeśli chodzi o Senat, podjąłem już Słuszne Kroki w tej sprawie. Poradzimy sobie z Senatem, mamy na to odpowiednie środki. Problem jednak nadal leży w Jedi, znanych obrońców sprawiedliwości. Nie chcę wiedzieć, gdzie są. Chcę widzieć ich martwych i wiem, że jesteś w stanie to zrobić. Zdaję sobie również sprawę, że ich ciała po śmierci znikają. Ale nie wszystkich. Ciała padawanów zostają. Zatem umowa zostanie spełniona pod warunkiem dostarczenia przynajmniej jednego takiego ciała - odpowiedział Hutt, widocznie nieporuszony groźnym tonem Sitha. Co jak co, ale byli cholernie przewidujący i inteligentni. Trudno było oszukać takiego Hutta, a mieli tak ogromne sieci kontaktów i informacji, że nie sposób było potem umknąć, nawet jeśli się było zaawansowanym użytkownikiem Mocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A zatem umowa ma być taka, że ty pomagasz mi dorwać Jedi, a ty zajmujesz się Senatem i zdejmowaniem cen z mojej głowy. Jeśli tak, to możemy przez pewien czas współpracować. A co do ciał, to ta padawanka jest bardzo silnie związana z tą mocą i to w taki sposób, że przemawia do niej przez wizje, więc ona też powinna połączyć się z Mocą po śmierci, dlatego lepiej ich nie zabijać, a uwięzić. Nastawić blastery na ogłuszanie i zaopatrzyć się w obręcze blokujące Moc, bo z dowodów zostaną tylko miecze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wszystkich. Są na różnych plantach i na pewno nie poddadzą się bez walki, ale dostarczenie ich żywych jest jedynym możliwym rzetelnym dowodem na ich koniec. Mogę ci zabić wszystkich, ale każdy z nich nawet padawanka połączą się z mocą po śmierci, a przynajmniej tak sądzę. Daj mi takie obręcze i droidy do pomocy, a JEST SZANSA na to, że żywy dowód dostarczę - odpowiedział Arf. Wiedział, że Huttowie lubią spisywać umowy gdzie nawet jak ktoś je wypełni, to i tak coś złamie i będzie za to płacić. Nie ufał mu i to bardzo, ale potrzebował być oczyszczonym z zarzutów, a jak przyniesie mu żywego to on na pewno będzie zadowolony cokolwiek by z nim zrobił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zgoda. Uścisnąłbym dłoń, ale wiem, że nie lubisz pokazywać się publicznie. A więc nagranie z tej rozmowy niech będzie dowodem na to, że dobiliśmy targu. Ty dostarczasz mi Jedi, ja dostarczam ci armię w liczbie jakiej sobie zażyczysz. Dostarczone zostaną także obręcze i droidy, powiedz mi tylko ile i gdzie mam je dostarczyć - odpowiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dostarczam ci ich w miarę możliwości. Zawsze mogą próbować walczyć do końca - sprostował Kage. - Jedi jest łącznie czterech, więc tyle obręczy potrzebowałbym. Dronów potrzebuję tyle, by wypełnić mój frachtowiec, chyba że sam masz lepszy statek dostępny. Wyślę ci koordynaty gdzie je odstawić i załadować. A na razie żegnam - i się rozłączył. Zdjał maskę i westchnął:

- A więc wracam na stare szlaki wojny. Dziękuję ci Asai raz jeszcze. Twoja pomoc jest bezcenna - powiedział i znowu pocałował ją bardzo czule, a następnie przebrał się w strój strażnika i schował wszystko do toreb i ubrał swoją z mieczem.

- Teraz muszę poinformować o tym moją mistrzynię, chcesz coś jeszcze zanim wyjdę, bo mam dziwne wrażenie, że ty masz jeszcze inne plany niż siedzieć cały czas ze mną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może zwyczajnie nie mogłem dłużej wytrzymać bez widoku twojej nieziemskiej urody - odgryzł się również uśmiechając.

- Cóż, jak widać wojna z Jedi wybuchnie szybciej niż się spodziewaliśmy. Senat chce wybić wszystkich użytkowników mocy, a tutejszy Hutt chce zabić Jedi i Senat. W zamian za wyeliminowanie Jedi chce nam pomóc przez zniszczenie Senatu. Załatwiłem nam w ten sposób tymczasową pomoc i w razie czego można zasymulować nieudany atak i moją śmierć, by mieć spokój - wyjaśnił wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I jesteś gotów zdradzić swoich przyjaciół... - słowo "przyjaciół" zostało odpowiednio zaakcentowane i nasączone jadem - ... posłać ich na pewną śmierć... Małą nautolankę i ptakowatego, aby dostać nagrodę od Hutta? - zapytała mistrzyni, rozsiadając się na starym fotelu w który zaopatrzony był jej pokój. Oparła brodę o grzbiet dłoni i przyglądała się Arfowi badawczo, z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No właśnie ich chciałbym jakoś oszczędzić. Jest jeszcze dwoje. Mistrzyni jedi oraz Twilik. Oboje są na Felucji i mogę ich dostarczyć Huttowi. Jeśli dobrze poszło, to Syd ma już jakąś ekipę Mandalorian, albo jest już martwy, co nie zmienia faktu, że podczas potyczki droidów ze znakomitymi najemnikami może dojść do ich śmierci, a jak wiadomo ich ciała złączą się z mocą. Jeśli droidy zostaną zniszczone przed faktem zabicia, to nie będzie jak udowodnić, że ich nie zabiłem. Jedi też mają pewne prawo bytu. Śmierć dwóch powinna dwóch uratować. A jaki ty masz plan? - Odpowiedział stojąc przed nią i spoglądając w jej oczy poważnie, z kamienną miną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie byłoby dobrze lecieć w ich poszukiwaniu na Felucję, bo równie dobrze może ich tam nie być. Z mistrzem i jego padawanką umówiłeś się na Mandalorze, więc tam z pewnością będą - odrzekła.

- Wiesz jednak, że na Mandalorianie są niesamowicie silni i zajadli. Jak zamierzasz pojmać swoich Jedi? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mistrzyni i Twilek polecieli na Felucję, bo tam są wrażliwi na Moc Felucjanie, a ona się o nich martwiła, nie wiem czy tam dalej są, ale można ich śledzić. A Syda i tą nautiliankę chciałbym oszczędzić, choć ich śmierć też jest wyjściem. Będziemy mieli oddział droidów i bransolety blokujące Moc. Wystarczy mi jeden fałszywy uścisk dłoni i będę go miał, a padawanka nie jest zagrożeniem. Sam im podsunąłem ten pomysł z madnalorą, więc czuje się bardzo nieswojo planując przeciwko nim, a droidy mogą nie wystarczyć. Jak dla mnie pościg na Felucję i nawet dalej jest lepszym pomysłem, przynajmniej z punktu widzenia mojego sumienia - odpowiedział już nieco smutniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Późnym popołudniem droidy razem z kanonierką czekały na lądowisku. Dzięki wysiłkom i kilku drobnym manipulacjom Arf został dołączony w pakiecie jako pilot kanonierki, który otrzymał dokładne instrukcje gdzie i jak dolecieć na Felucję. Mistrzyni czekała już w środku. Oprócz nich nie było żywej załogi na pokładzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam nadzieję, że tym razem to nie jest złom za kilka kredytów - odpowiedział Arf, gdy tylko upewnił się, że na pokładzie nie ma żadnych mikrofonów, kamerek, czy nadajników poukrywanych. Następnie poleciał w stronę Felucji.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kanonierka zbliżała się do Felucji. Jak na razie wszystko szło gładko, łącznie z drogą i sterowaniem. Pozostało skontaktować się z dwójką Jedi, ale to już raczej po wylądowaniu.

Statek osiadł na płaskim kawałku skały, ale z góry był zakryty drzewami. Arf wybrał takie miejsce do lądowania, od którego niedaleko znajdowało się potężne źródło Mocy - zapewne jej użytkownicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źródło Mocy widocznie wyczuło Arfa, bo zaczęło się zbliżać do miejsca, w którym był z mistrzynią.

Spomiędzy drzew po kilku minutach wyłonili się nie torgutanka i twi'lek, ale właśnie Syd i Flawia.

- Wybacz nieoczekiwaną zamianę, ale zostałem poproszony o pomoc tutaj - odezwał się Jedi. Zatrzymał się niedaleko, kiedy jego wzrok dostrzegł droidy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiej! To pułapka, wasza mistrzyni też oszalała i wciągnęła was tutaj! Chcę wojny, której nie wygra nikt! Graj tak, jakbyś mnie nie znał i s kimś pomylił.

Przekazał telepatycznie do Syda i Flawii, a następnie zaczął iść do nich z opuszczonym karabinem. Serdecznie się uśmiechnął i powiedział wesoło:

- Witajcie, szukamy w okolicy rycerzy Jedi, by ich wesprzeć, gdzie możemy ich znaleźć? - Wyjął z torby datapad i coś w nim postukał. Następnie jakby ze zdziwieniem spojrzał na rycerza, jeszcze raz na wyniki i powoli go schował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...