Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

Treyna wzięła od Lucasa lizaka, ale jeszcze go nie otworzyła. Popatrzyła tylko na smakołyk i zamknęła oczy. - Wiesz Lucas... - zaczęła - Są pewne bezpieczne miejsca, ale wszystkie są znane Łowcom, bo tam się skrywamy opatrzeć rany. W tej chwili na pewno pilnuje ich wojsko albo policja. No nic, już wieczór, przeżyjemy tę noc. Proponuję sypiać na zmianę. Chociaż nie jestem pewna czy w ogóle uda mi się zasnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treyna przytaknęła i poszła do jednego z pokoi. Nie położyła się jednak, a otworzyła okno i usiadła w nim. Peunion było położone nieco wyżej od reszty dzielnic więc z okna trochę widziała. Ale niewystarczająco dużo. Cichaczem udała się na dach i stamtąd obserwowała rozświetlone nocą miasto. - Ponad szesnaście milionów mieszkańców. Odseparowani od świata. A mimo tych tyrańskich rządów to miasto tętni życiem. - powiedziała melancholijnie do siebie. Patrzyła na będące w oddali Smoother. A gdy tak je obserwowała, zobaczyła ogień. - Slumsy płoną. Jeff? Ale co Ty miałbyś robić w Smoother?

Dziewczyna zeskoczyła z dachu do ogródka i podeszła od strony tarasu do Lucasa. - Smoother płonie. Sam zobacz.

***

-Nie uważasz że ta cała patologia z tego rynsztoku tak zabawnie ucieka? - Amy siedziała na zepsutej i brudnej fontannie na jednym z placów w Smoother. Nie robiła nic, tylko się śmiała patrząc jak Landrax podpala kolejne domy.

Ten zaś był właściwie głodny wrażeń i tyle. Kiedy mieszkanie Krasusa okazało się puste, zaczął się zastanawiać czy powzięli dobry trop. "Może po prostu włamano się do tamtego w Oldtown, w końcu drzwi były wyważone z zawiasów." By zebrać myśli zaczął zabijać losowych mieszkańców dzielnicy biedoty i podkładać ogień pod przypadkowe budynki. Liczył przy okazji na to że może wywabi jakichś Semantów chcących chronić plebs, ale do tego nie doszło. W końcu po ponad półgodzinnej zabawie skończył i ściągnął Amy z fontanny. Ta wciąż się śmiała z tragedii biedaków, więc tylko rzucił do przestraszonego tłumu na odchodne - Jakby ktoś zobaczył chudą, ładną blondynkę o niebieskich oczach, wzroście mniej więcej 160cm, która włada kamieniami to dzwońcie na policję. To przez nią cierpicie. - po czym podpalił kolejny budynek i ruszył w stronę Sillens. - Chodź Amy.

-Ay, ay. - zarechotała dziewczynka - Trzeba rzucić znowu bączkiem, ale brzydzę się to robić w tej kupie gówna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas zerwał się szybko.
- Że jak? - zapytał, wybiegł przed dom, nie widział ze swojego miejsca Smoother więc udał się na dach. Spojrzał na dzielnicę, prawie natychmiast wiatr, który wcześniej nie był tak mocny, rozwiał jego włosy, na dachu pojawiło się też kilka nacięć, też od wiatru. 

- Ktokolwiek to zrobił... utopi się we własnej krwi... - powiedział patrząc na dzielnicę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasus zatrzymał się pod domem Sonnego i zaczął trąbić, aby chłopak zszedł na dół. Wysiadł z samochodu i podniósł skrzynkę w której znalazł pistolet i 5 granatów. Wsiadł spowrotem do auta. Kiedy czekał, jego telefon zaczął dzwonić.

- Aha. Dobra - rozłączył się i wysłał sms-a do zbiegłej łowczyni o następującej treści "Słuchajcie. Uciekajcie jak najdalej od moich mieszkań. Kierujcie się do Sonnego. (Tu podaję adres). Klucze gdzieś tam zostawimy. To będzie wasze lokum na dzisiaj. Całusy :*."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcusa obudził swąd dymu. W jego mieszkaniu niewiele co było widać. Wszystko było przesłonięte całunem z ciemnego, gryzącego w gardło dymu. Wiele jednak było słychać. Trzeszczenie ognia oraz drewna. Czuł, jak podłoga lekko się rusza.

Rzucił się do skrytki na pieniądze. Szybko wyjął swoje oszczędności i włożył za spodnie. Otworzył drzwi wyjściowe. Płomienie blokowały mu drogę.

Zamknął je. Wiedział, że miał mało czasu. Do jednego worku wrzucił najlepsze ubrania i książki. Do drugiego, z płodami rolnymi, dorzucił część jedzenia z kuchni. Oba worki wyrzucił na zewnątrz.

Ogień objął drzwi. Otworzył je kopnięciem. Wbiegł na czwarte piętro. Wiedział, że robi głupio. Za dobro należy jednak się odpłacić. Odepchnął starego pijaka, który próbował doczołgać się do schodów. Bydlak bił swoją rodzinę za wszystko. Wszedł do jego mieszkania. Wiedział, że matka jest w pracy na noc. Dzieci jednak zostały z ojcem. Nie zdziwił się, słysząc płacz brzdąca oraz dziewczynki. Ich brat najpewniej kulił się z strachu.

Wszedł do ich pokoju. Wszystko przewidział.

-Pan Anthony? - zdążył tylko zapytać się chłopak.

Złapał niemowlaka w jedną rękę, a dziewczynkę w drugą.

-Jak odstawię je skacz. Złapię cię.

Skoczył przez otwarte okno.

Najważniejsze było lądowanie. Nie mając do dyspozycji rąk musiał bardzo uważać. Niemowlaka podrzucił od razu po wyskoczeniu, więc musiał uważać tylko na dziewczynkę. Wiedział jednak, że siniaków prędko się ona nie pozbędzie.

W ostatniej chwili złapał brzdąca. Położył go w kocyku na ziemi.

-Skacz!

Prawa multiwersum pilnowały swojego obowiązku. Chwilę po tym, jak chłopiec wyskoczył, nastąpił wybuch. Jęzory ognia sięgnęły budynku po drugiej stronie uliczki. Nie uczyniły jednak chłopcu niczego złego.

Marcus zdołał utrzymać jego dobry stan zdrowia. 

-Pan jest świetny! Czy jest pan Superbohaterem? Takim Semantą, tylko dobrym? - podekscytował się młodzieniec, stojąc obiema stopami na ziemi.

Marcus wiedział, że wszystko poszło się walić.

 

Odstawił dzieci do szpitala. Zapłacił wpisowe oraz dał chłopcu kopertę z częścią swych oszczędności na koszty szpitalne. Żadne z nich nie było poważnie ranne, jednak wolał nie ryzykować. Uratował je i póki co był za nie odpowiedzialny. Poinformował ich matkę o miejscu pobytu jej dzieci. I odszedł.

Jak się nazywał ten potwór? Chyba coś z Laską. Zacisnął zęby. Mordowanie Semantów to jedno. Wiedział, że część mogła być niebezpieczna. Jednak mordowanie niewinnych ludzi to inne. Miał głęboko w poważaniu, że może połowa zabitych była niewinna. Ta połowa utraciła swe życia z powodu zachcianki jakiegoś potwora.

Wszedł do kryjówki Killue.

-Chcesz zabić tego Łowcę, który was zaatakował? Bo zmieniłem zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lucas, musimy zwiewać. - Treyna powiedziała po przeczytaniu smsa. Mówiła zdecydowanym tonem. - Mamy się trzymać jak najdalej od mieszkań Krasusa, pewnie chodzi o tą zadymę w Smoother. Mam adres Sonny'ego, czas ruszać. To znaczy że ten ogień to sprawka Landraxa.

-Lucas, musimy zwiewać. - Treyna powiedziała po przeczytaniu smsa. Mówiła zdecydowanym tonem. - Mamy się trzymać jak najdalej od mieszkań Krasusa, pewnie chodzi o tą zadymę w Smoother. Mam adres Sonny'ego, czas ruszać. To znaczy że ten ogień to sprawka Landraxa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Co?! przecież to w Smoother wiem kto to to ten szajbus niech no ja gnoja dorwę"- pomyslałem patrząc przez okno i zaciskając pięsć na parapecie.

- Przepraszam Dastan ale jeszcze się dzisiaj przejdziesz na "spacer" - powiedziałem łapiąc za telefon wybrałem numer i napisałem:

Treyna wiem że to widzisz ten dym na pewno jest od tego typa co mnie przesłuchiwał.

- Anthon ? " A patrz nawet dzwonić nie musiałem " - pomyślałem mówiąc - Co chcesz go zabić ? stary jedyne co to w 4 możemy to zrobić w piątkę nie w szóstkę.

Niech sobie przypomnę Treyna Dastan Ty Ja Krasus Ten dzieciak co był z nim i chyba tyle no w takim składzie na pewno go zniszczymy - powiedziałem zadziornie.

- Znając tego psychopatę mogę stwierdzić że pewnie zginęło wielu niewinnych w dodatku ludzi, Ten potwór stracił dla mnie jakiekolwiek znaczenie - dodałem łapiąc Dastana pod ramię. Drugą ręką wybrałem numer raz jeszcze. Treyna gdzie jesteście? Ten świr mnie zdenerwował nie tylko mnie mam plan na niego przewiduję ze ktoś z nim jest tak sam latałby jeszcze za tymi plotkami w Bayment.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Była z nim jakaś dziewucha - przekazał Killue informację, która według niego wiele zmieniała. - Nie użyła swojej mocy więc nie wiem, co może. Sądzę, że na jakiś czas są parą. Bezpieczniej będzie, jeśli ty i twoi znajomi zajmiecie się tą dziewczyną. Ja przez jakiś czas na pewno zdołam przetrzymać tego psychopatę. A teraz powiedz mi, gdzie mogę się umyć i przebrać, a może i uprać ubrania. Mieszkanie mi spłonęło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jeffrey Landrax. Ten sam który nas ściga. - powiedziała Treyna. Po chwili przyszła seria telefonów i smsów. To był Killua. - Jesteśmy w Peunion, ja i Lucas. Ale aktualnie udajemy się zaraz do Sillens do [podaje adres], tam mieszka Sonny. A sam Sonny i Krasus są...nie wiem dokładnie gdzie tak naprawdę. Spotkajmy się tam, cokolwiek planujesz na Landraxa - musimy to najpierw ustalić. Ktoś z...nim? Wiesz kto? Chociaż z opisu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Powiadomienia mi nawalają, w ogóle się nie wyświetlają, co jest? Też tak macie, czy tylko mi się robi bunt? ;;]

 

Sonny czym prędzej zamknął mieszkanie i zbiegł jak najszybciej po schodach, z chlebaczkiem z najpotrzebniejszymi duperelami przerzuconym przez ramię. Od razu skierował się do mężczyzny stojącego obok auta.

- Sorka, trochę dłużej się zbierałem niż powinienem. Tooo... co mam w ogóle robić? - zapytał od razu. 

Edytowano przez Ukeź
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tu masz ciuchy a tam możesz się umyć - powiedziałem pokazując najpierw szafkę z ubraniami a potem na drzwi do łazienki

- Tylko się pospiesz jeśli możesz musimy się zbierać misja wzywa - dodałem odczytując adres. " W sumie to niedaleko, ale im szybciej się z nimi spotkamy tym lepiej" - pomyślałem siadając z Dastanem spowrotem na łóżku.

Tyle co wiem że jakaś dziewczynka - odpisałem Treynie

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Cholera. - powiedziała Treyna czytając Smsa. "Jeśli to Amy to...jesteśmy jeszcze bardziej martwi." Odpisała krótko: "Chyba wiem kto z nim jest. Jeśli mam rację to nie mamy szans. Spotkajmy się najpierw." i dodała do Lucasa - Zmywamy się. Ale na tempo, jest chyba gorzej niż było. Wiem że to okrucieństwo boli, ale Lucas...chodźmy już.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na początku... Schowaj gdzieś tu klucze. Pod doniczką czy gdzieś. Już tu nie mieszkasz - uśmiechnął się. - Co do roboty. Musimy zabić dilera i jego rodzinę. To ma być sygnał, że z przyjaciółmi Krasusa się nie zaczyna - zabójca spojrzał na dym unoszący się nad Smoother. - A to co? Znowu rozróba?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tam zazwyczaj są rozróby - stwierdził wzruszając ramionami, po czym namierzył wzrokiem skrzynkę z kwiatkami. Wetknął pod nią kluczyk. Chyba się nada? - No dobra. Tylko hmm.. nadal ostrzegam, że mogę nad sobą nie do końca panować, serio. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treyna z Lucasem ruszyli w zabranych z domu krasusa płaszczach bocznymi ulicami Peunion, dostali się w ten sposób dość szybko do Sillens, nie wiedzieli jednak którędy pod wskazany adres. Pytanie kogoś po nocach było nienajlepszym pomysłem, zwłaszcza że łatwo tu trafić na policję. Weszli więc na dach pierwszej-lepszej kamienicy. Łuna znad Smoother wciąż miała się dobrze, chociaż powoli opadała. - Dobra, przyznaję. Nie wiem gdzie dokładnie iść. - westchnęła zrezygnowana i podała telefon z smsem z adresem Lucasowi - Masz pomysł jak to znaleźć?

***

Amy rzucała bączkiem raz za razem po mapie. Siedzieli oboje w jakimś podrzędnym barze w Sillens jedząc kebaba, nie wiedzieli że ich drobna zabawa wywołała takie poruszenie. Landrax dłubał widelczykiem w swojej bułce, znudzony patrząc na ekscytującą się dziewczynkę. Ta zaś wykonała trzydziesty rzut i krzyknęła głośno, widząc jednak wynik spuściła głowę i spojrzała na towarzysza zawiedziona. - Bayment. Byliśmy tam, odpada. Co teraz Jeffuś?

-Chrzanię te Twoje bączki Amy. - prychnął i dodał - Jak na moje, skoro jesteśmy w Sillens, to powinniśmy sprawdzić Sillens. A jak tu nic nie będzie to ponownie zrównać jakieś osiedle z ziemą. I tak do skutku. Prędzej czy później ktoś ją wyda.

-Ha, nudy. - Amy zrobiła obrażoną minę, skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła głowę - Zero w Tobie kreatywności Jeffuś. Palenie plebsu w tym obleśnym Smoother jest kozackie, z szarą masą w Sillens może będzie podobnie, ale nie paliłabym każdej dzielnicy. W Smoother wszystko i tak jest zbudowane z kupy i w przeciągu tygodnia wydalą z siebie kolejne domy, co nie Jeffuś?

-Yhm. - mruknął i popatrzył na Amy. "Mimo tego że jest jednym z najniebezpieczniejszych Semantów i bawi ją ludzkie życie to to dalej dziecko. Nawet nie mówi gówno, tylko kupka. Cholera, czemu czuję się za nią odpowiedzialny?" Chrząknął i wytarł usta po jedzeniu. Poprawił swoje bujne włosy, po czym założył kapelusz i wstał. - Idziemy Amy. W przypadku Treyny czas to pieniądz, ona umie się ukrywać.

-Ay, ay Jeffuś. - Ruda dziewczynka uśmiechnęła się. W swojej prostej, zielonej sukience, pozbawionej piegów twarzy i bujnych, rudych włosach wyglądała jak niewinna, urocza trzynastolatka - Dobrze wiesz że jak tylko dorwiemy Treynusię i jej znajomych to będą wobec mnie bezskuteczni.

-Wiem. - powiedział Landrax i w myślach dodał: "Dlatego jesteś przerażająca Amy."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcus poczuł, jak napięcie całego dnia wychodzi z jego mięśni. Przynajmniej na kilka minut ciało odzyskało spokój. Parując wyszedł z wanny. Znalezionym ręcznikiem wytarł się do sucha. Ubrał zwykłą koszulkę khaki i luźne spodnie. Wyszedł.

Nigdy przedtem nie tak nie ryzykował. Jednak niezwykłe okoliczności wymagają niezwykłych czynów. A zniszczenie życia wielu ludziom właśnie taką okolicznością było. Ponadto spalili mu mieszkanie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treyna i Lucas podążyli we wskazanym kierunku. W miarę zbliżania się do celu, Łowczyni poznała okolicę. Była tu raz, by zabić jednego z semantów. Miał 12 lat, za późno było na zmienienie go w Łowcę. Musiała go więc po prostu zabić. W końcu znaleźli się na ulicy sąsiadującej z tą do której zmierzali. Treyna zatrzymała się nagle i powiedziała cicho - Lucas, mógłbyś sam sprawdzić czy mieszkanie jest nieobstawione? Ja rozejrzę się po okolicznych dachach czy jest czysto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...