Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

Lucas przez chwilę stał z obojętnym wyrazem twarzy a po chwili zaczął się śmiać. Przez chwilę wręcz skręcał się ze śmiechu.

- Pierwszeńsywo? Wy? Dobre żarty! Ty nawet nie wiesz czym jest szczęście, jesteś tylko prywatnym zwierzakiem arcykonsula ale jak każdy w tym miejscu, żyjesz w klatce! Nie da się poznać szczęści bez wolności ale ty lubisz być czyjąś maskotką i kukiełką więc ci to nie przeszkadza. - mówił ledwo powstrzymując się pd śmiechu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zamknij się. - syknęła Amy, a oczy błysnęły jej wściekłością. Otoczyła ją na dosłownie chwilę ciemnoróżowa aura, a Lucas poczuł jak ulatuje z niego energia. Amy wyciągnęła przed siebie rękę i zaśmiała się głośno. Lucasa uderzyła fala wiatru która odrzuciła go do ściany. Kolejny cios rozciął mu ubrania i skórę do krwi. Wszelkie próby użycia własnej mocy kończyły się niepowodzeniem, a dziewczynka rechotała coraz głośniej. Otoczył ją wiatr który przewracał przedmioty w domu. - A więc wiatr? Cudownie. CUDOWNIE! Jak to jest cierpieć od własnej mocy? Jak to jest czuć tę niemoc! GIŃ! - wrzasnęła posyłając kolejny cios w stronę Lucasa, cios który leciał w jego serce niczym włócznia. W ostatniej chwili zablokowała go gitantyczna, skalna dłoń. Treyna stała gotowa do walki, otoczona żółtą aurą. Powiedziała ostro. - Opanuj się Amy. Teraz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie umiesz z tego korzystać. - powiedział Lucas. - Tak żałosna osoba która nie chce być wolna profanuje tę moc... - powiedział odsuwając się od ściany. - Ale wiesz, ta moc, rani jej użytkownika. Więc radzę ci spojrzeć co jest z twoim ciałem dzieciaku. - powiedział, faktycznie, użycie tej magi spowodował że ręka dziewczyny była pocięta w wielu miejscach, prawie tak samo jak ciało Lucas'a. Podniósł z ziemi rękojeść miecza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-I Ty myślisz że nie wiem tego? Mam jednak to czego nie masz Ty. - syknęła odrzucając chłopaka ponownie w ścianę, to samo robiąc z Treyną. W dodatku Lucas czuł że energia za używanie mocy schodziła nie z Amy, a z niego. Przytrzymując ich przy ścianie wyciągnęła strzykawkę z niebieskim płynem. - Prezent pd wujcia. Esencja regeneracji. - wrzasnęła wstrzykując to sobie w szyję. Każda nowopowstała rana powoli się regenerowała. Wiatr wybijał szyby w oknach, a trzask toważyszył sadystycznym śmiechom. Źrenice Amy zmniejszyły się a wiatr się nasilił zadając dwójce Semantów kolejne rany. Treyna spojrzała z bólem na Amy wzrokiem karcącej siostry. Powiedziała cicho, przez zęby ale słyszalnie - Więc tak traktujesz rodzinę Amyś? - słysząc te słowa wiatr ustał a dziewczynka cofnęła się o krok i złapała za głowę. - Ja...Treynuś! Ja chcę Cię chronić, ale...nie mogę zdradzić Wujka...proszę...pomóż mi...mam dość...- jęknęła i upadła na kolana. Zaczęła płakać. - Mam dość...nie...- Niestety nie skończyła zdania bo serce przebił jej metalowy kolec, zaś drugi obciął jej głowę. Za nią stał Landrax z psychopatycznym uśmiechem. Gdy z jej ciała uniosła się czerwona sfera złapał ją i spojrzał na Semantów. - Każdy kto zawaha się przed służbą Arcykonsulowi jest śmieciem. I powinien umrzeć. Teraz wasza kolej. - Nie dokończył powalony lodowym głazem który wleciał przez okno. Za nim wszedł postawny mężczyzna po sześćdziesiątce, w okularach, blond kitku, równej brodzie i czerwonym surducie. Spojrzał z politowaniem na Treynę. - Misja zawieszona Jeff. Wracamy do bazy.

-Ale Birch...

-To rozkaz. Arcykonsula. - powiedział sucho i złapał Landraxa za kołnież. Wyszli obydwaj. Jeff na odchodne rzucił "to jeszcze nie koniec" i wyszli. Treyna podbiegła do zmasakrowanego ciała. - Amy! AMY! ZABIJĘ GO! Zabiję...- upadła na kolana z płaczem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Dobra, Ukeź. Jedziemy już do Smoother.)

Krasus ze spokojem prowadził samochód. Nie zwracał uwagi na race czy inne rzeczy, które działy się za nim. Dojeżdżali właśnie do Smoother.

- Sonny. Plan wygląda tak. Wchodzimy do mieszkania. Każdy ze swoją bronią. Zabijamy wszystkich oprócz dilera. Powinno tam być 5 osób. Jego brat, żona, nastoletnia córka i 2 małych synów. Mam nadzieję, że diler się na nas rzuci. Wtedy masz go zabić za pomocą telekinezy. Ok?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowca najpierw rzucił pociskiem, na którym siedziała dziewczynka, a następnie zaczął przeskakiwać z dachu na dach.

Marcus odmienił się. Gdy wizja bycia zaatakowanym znikła, znikł także strach, którym karmił siebie. Organizm przyspieszony do granic naturalnych możliwości po chwili odzyskał normalne działanie.

Marcus wzmocnił się na tyle, na ile to było możliwe, przełożył rannego przez ramię i rzucił się do przodu. Po chwili nogi złapały rytm i z prędkością może nie motocyklu, ale już dobrego skutera poniosły go za Łowcą.

Łowca dotarł do budynku znacznie wcześniej.


I ta rozkmina czy wchodząc po schodach nie minąłby się z Landraxem, czy nie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anthon zaczął biec więc aby go dogonić poruszałem się między kablami, lampami a czasem nawet słupami wysokiego napięcia mimo wszystko i tak na miejscu byłem dopiero w momencie kiedy Treyna krzyczała " Zabije go ". 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dastan doczołgał się z trudem do mieszkania gdzie był Lucas i Treyna.- Widzę młoda odpadła?- zapytał siadając na kanapie która była w jako tako dobrym stanie.

Dastan doczołgał się z trudem do mieszkania gdzie był Lucas i Treyna.- Widzę młoda odpadła?- zapytał siadając na kanapie która była w jako tako dobrym stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcus idąc po schodach minął Landraxa który szedł wściekły za postawnym mężczyzną w wieku sześćdziesięciu lat, o eleganckiej prezentacji. Gdy zbzikowanemu Łowcy zaświeciły się oczy, starszy powiedział. - Idziemy do bazy Jeffrey. - a gdy mijali mężczyznę powiedział do niego spokojnie, z gracją i spokojem w głosie - Masz dziś szczęście Semanto. - i jak gdyby nic poszli we dwóch dalej.

***

-Lucas, nie znasz jej mocy. Ona...pokonywała o wiele silniejszych od nas, z o wiele bardziej destruktywnymi mocami. Nie mielibyśmy z nią żadnych szans, gdyby była opanowana zabiłaby nas oboje jednym ciosem...- przerwała widząc Killua i tego kolesia którego spotkali przy samochodzie Krasusa. Słysząc stwierdzenie zielonowłosego powiedziała oschle. - Macie tempo. I nie odpadla, możliwe że nawet by do nas dołączyła...Landrax ją zabił. Za to że się wahała. A gdyby nie Reginald, zabiłby i nas. Mieliśmy szczęście. - uklęknęła przy zmasakrowanej Amy biorąc jej ciało na ręce. Płakała, ale nie toważyszyło jej roztrzęsienie i podniesiony głos. Po prostu jej twarz ociekała łzami. - Amy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta moc zabija użytkownika, niezależnie jak jest silny. Jej ciało po prostu wybuchło by pod wpływem mocy. - powiedział. Po chwili usiadł obok Treyny i przytulił ją. - To była siła wyższa, nie możesz płakać z powodu jej śmierci w nieskończoność, zresztą, wątpię żeby chciała żeby jej siostrzyczka płakała. - dodał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Siostrzyczka ? No tak w sumie wszyscy Łowcy to jedna rodzina bynajmniej tak mogą to ujmować oni sami" - pomyślałem i powiedziałem - Masz rację Lukas na pewno by tego nie chciała a to daje nam tylko kolejny powód do tego żeby zabić tego Metalowego Sukinsyna - po czym usiadłem na ziemi widząc przebitą na wylot dziewczynę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Co oni mogą wiedzieć?" Treyna westchnęła cicho. - Jej ograniczenie czasowe przejmowania mocy i tak wynosiło piętnaście minut, ale gwarantuję Ci Lucas, zdążyłaby nas zabić w tym czasie, nawet parę razy. - uśmiechnęła się smutno wciąż patrząc na ciało Amy - Nasze moce są naszym przekleństwem. Amy była za młoda na śmierć. Nie próbujcie mnie pocieszać, to samo przejdzie. Po prostu trzeba czasu. Czasu który możemy spożytkować. Nasz bunt musi mieć jakiś początek. Większość Semantów się boi. Trzeba im pokazać że istnieje siła potrzebna do zmian. Najlepiej by było zacząć od zabicia jednego z Senatorów, są dobrze pilnowani ale koniec końców to tylko ludzie. A Primal, Senator Ajacco powinien być naszym pierwszym celem.

***

Arcykonsul Raymond Stellar szedł wielkim korytarzem pełnym inkubatorów z czerwonymi sferami w środku. Było ich tam niemało, bo ponad sto tysięcy. Za nim szło dwóch innych mężczyzn - niski i łysy, ale za to muskularny facet po siedemdziesiątce z głową pokrytą licznymi bliznami, w garniturze, poruszający się z klasą i drugi, młodszy, dwudziestotrzyletni w czarnym kimono, z półdługimi zielonymi włosami, spokojną twarzą i kataną przy boku trzymał się nieco z tyłu. Pierwszy z nich to był Jason, senator Sillens, drugim z kolei był Tadashi Yahiro, jeden z bardziej uzdolnionych Łowców Semantów.

-Senatorze, jakieś wieści od Damaziego z wyprawy rozpoznawczej? - zapytał Raymond spokojnie, nie okazując żadnej emocji. Mimo swoich sześćdziesięciu lat prezentował się nienagannie, a jego ciało było w pełni sprawne.

-Ostatni meldunek jest z przedwczoraj, Damazi Landrax był w kilku krajach Europy wschodniej, tak jak przypuszczaliśmy po raporcie z USA, Rosja też nie jest zainteresowana Blackhaven. - Jason mówił szybko, lecz wyraźnie. W duszy zazdrościł Arcykonsulowi talentu do rządzenia i jego charyzmy. - Damazi będzie kierował się teraz na Bliski Wschód, później do Chin i Japonii.

-Wybornie Jason. - na twarzy tyrana zarysował się delikatny uśmieszek, zwrócił się tym razem do Łowcy - Tadashi, Reginald się z Tobą skontaktował?

-Tak panie. - w głosie chłopaka słychać było wyraźny, japoński akcent - Jeffrey zabił Amy, nim Pan Birch zdołał wkroczyć. Ponoć chciała nas zdradzić. Zgodnie z poleceniem Pan Birch zawiesił misję poszukiwań zdrajczyni Treyny i wracają razem do Cytadeli.

-Rozumiem Tadashi. - powiedział Arcykonsul poważnie. - Jeśli słowa Jeffreya są prawdziwe, wówczas błogosławię jego decyzję o pozbyciu się Amy. O ile to prawda. Wypytam go po powrocie. Senatorze, Tadashi. Możecie odejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To nie czas na kłótnie, trzeba się wziąć za działanie to już było przegięcie a ja nie chce dłużej czekać pozatym Treyno chyba jest coś co cię trapi i nie chcesz nam o tym powiedzieć - powiedziałem wstając na równe nogi " niech tylko znajdę tego gnoja ...."- pomyślałem przy tym

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Za pomocą telekinezy? Jesteś pewny? - Zmarszczył brwi. - Nie gwarantuję, że i ty na tym nie ucierpisz porządnie - stwierdził szczerze, ale wzruszył ramionami. - I nie gwarantuję, że uda mi się cokolwiek zrobić. Ale ogółem czaję wszystko. 

[Ludu mój ludu, z moją aktywnością będzie opornie bo sesja </3 Muszę robić prace na zaliczenia, więc tak informacyjnie, to szczególnie żeby kameleon wziął to pod uwagę albowiem akurat nasze postaci przebywają razem :v ]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ucierpię - uśmiechnął się. Krasus zatrzymał samochód na parkingu niedaleko sypiącego się bloku mieszkalnego. Zabójca wysiadł z samochodu i schował pistolet za marynarkę.

- 3 piętro. Mieszkanie numer 26 - powiedział po czym ruszył w kierunku budynku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lucas, jej poziom był zupełnie inny niż nasz. Nawet zupełnie inny niż Landraxa. - Treyna wstała od ciała i przykryła je pierwszym znalezionym kocem. Popatrzyła na czterech mężczyzn. "Scriptum Omega. Teraz gdy Jeff i Reginald wzięli sferę Amy, Raymond skończy to jeszcze szybciej. Powiem im. Ale jeszcze nie teraz. - Nie, wszystko okej. Nawiązując do tego co mówiłam. Trzeba zabić Primala. Jest nieudolny, słaby i we wszystkim ulega arcykonsulowi. Likwidacja go jest jak najbardziej potrzebna, ale chwilowo potrzebujemy kryjówki. Lucas, gdzie mieszkasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcus zaczął wbiegać po schodach. Nie przeszkodziło mu to usłyszeć kroków powyżej. Przebiegł jeden poziom schodów.

Mógłby przysiąc, że na chwilę serce mu zamarło. Na schodach, w połowie drogi między drugim a trzecim piętrem, był Łowca w towarzystwie drugiego mężczyzny. Coś w jego postawie nie pasowało to towarzysza.

Przeszli obok niego, nic mu nie robiąc, choć Marcus mógł przysiąc, że na moment ich mijania się temperatura świata spadła do zera absolutnego. Słyszał ich dalsze kroki.

Początkowo strach, później absurd sytuacji przeszkadzały mu wchodzić na górę. Później powrócił strach. Bał się, co zauważy w pokoju piętro wyżej.

Jednak zaraz usłyszał głosy. Prowadzili rozmowę. Organizm pozwolił mu wymienić powietrze w płucach. Odetchnął głośno i poszedł dalej.

Stanął w drzwiach, by zobaczyć sytuację. To, co zobaczył ucieszyło go. Żadnych strat z ich strony, a martwa po stronie Łowców. Jednak tamci nie schodzili pokonani. Dał dokończyć innym i odchrząknął.

-Mógłby mi ktoś powiedzieć co tu się wydarzyło? - zapytał się, nie ruszając się z progu.

Edytowano przez Ohmowe Ciastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mam nadzieję że tam nas tak łatwo nie znajdą, to byłby szczyt niefartu. - powiedziała z krzywym uśmiechem. Słysząc pytanie nowoprzybyłego odparło spokojnie, tłumiąc wewnętrzny ból - Amy dorwała mnie i Lucasa pierwsza, zabiłaby nas bez problemu, ale fakt że byłam jej przyjaciółką od lat powstrzymał ją. Wahała się i to naprawdę mocno, pewnie by stanęła po naszej stronie. Wtedy Landrax ją zabił, uznał że każdy kto się zawaha przed wykonaniem rozkazów Arcykonsula to nic niewarty śmieć. Zabiłby bez problemu i nas ale pojawił się trzeci Łowca - Reginald Birch. Powiedział że misja zawieszona i jak gdyby nic się nie stało zeszli schodami na dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( ten kolec jest wielki czy taki mniejszy ?)

- Tak jak on tak w ogóle mógł ponoć wszyscy jesteście Rodziną nie ? więc on z niej dawno został wyeliminowany jak się dowiedzą jak zginęła Amy sami go zniszczą - powiedziałem z nadzieją patrząc na ciało dziewczynki 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Kolec który przebił Amy był przedłużeniem ramienia Landraxa i po zadanym ciosie Łowca go "schował"))

-Hah, rodzina. Dobre sobie. - zaśmiała się sucho Treyna - To bajeczka którą karmi się Semantów, każdy z nich który skończy piętnaście lat zdąży ogarnąć że to mit. Owszem panuje między Łowcami specyficzny szacunek, ale jesteśmy rywalami. Nie zabiją Landraxa, nie ma takiej opcji. Uznają Amy za zdrajczynię, Jeffreya pochwalą, a Tadashi zajmie jej miejsce w gronie Pięciu Elitarnych Łowców. Takie jest moje zdanie, wiem jak tam to działa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...