Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

((Jak coś to ja i Mephisto jesteśmy pod mieszkaniem Ukezia, po jego i Krasusa domniemanym wyjściu stamtąd))

Treyna boczną drabiną weszła na dach i rozejrzała się nad nocnym Sillens szukając kogokolwiek na dachach, okolica wydawała się jednak czysta. W uliczkach miasta toczyło się typowe nocne życie. Grupa wyrostków biła jakiegoś starca, gdzie indziej gwałcono młodą dziewczynę, a w jeszcze innym miejscu jakiś chłopak gonił drugiego który uciekał z portfelem. Typowa noc w Sillens, dzielnicy czyściejszej i bezpieczniejszej od Smoother, ale wciąż będącej nienajlepszym miejscem do życia. Dziewczyna westchnęła głęboko i starała się zebrać myśli. "Jeśli to Amy...jej zdolności mają tylko dwa słabe punkty, a grupowa walka z nią, gdyby ją odpowiednio rozplanować była trudna, ale do wygrania. Jednak obok jest Landrax. Pokonanie ich gdy połączą siły graniczy z cudem. Chyba żeby...nie, to niemożliwe." Treyna westchnęła i zaczęła schodzić z dachu. Kilka sekund później, na dach oddalony o kilka kilometrów weszły dwie osoby.

***

-Jeffuś, ale Ty wiesz że to szukanie igły w stogu siana? - zapytała Amy patrząc na czerń ogarniającą każdy dach w Sillens. Pustka. - Miliony istnień nawet w tej dzielnicy, jak ty chcesz znaleźć kogokolwiek metodą prób i błędów?

-Sugerujesz żebym odpuścił? Nie ma opcji. - stwierdził Jeffrey stojąc z rękami w płaszczu, tak naprawdę nie sądził że cokolwiek im da wejście na ten dach. "Ale przyznanie tej zarozumiałej małolacie racji...nie, prędzej umrę." - Odpuszczenie to zawiedzenie Arcykonsula. Dobrze wiesz czym to się dla nas obydwojga skończy. Poza tym nie chcę go zawieść, nie ze strachu a z wdzięczności. To on dał nam życie w tym parszywym mieście.

-Ale tu chodzi o naszą Treynusię! - Amy podniosła głos. W głębi nie chciała jej znaleźć, wolałaby nawet zrobić wyłom w barierze i dać jej uciec. Przyjaźniły się kilka lat i gdyby nie Treyna, to Amy całkowicie by się zatraciła w tym wszystkim. Była na nią z początku wściekła, chociażby za to że ją zostawiła. Ale ona była dla niej jak starsza siostra i z każdą chwilą chęć obrony przyjaciółki kiełkowała w jej wnętrzu. - Nie jest Ci żal ją tak po prostu zabić?

-Nie. - uciął Landrax, kiedyś lubił Treynę, ale to było dawno. Dla niego każdy kto odmawia posłuszeństwa Arcykonsulowi zasługuje na śmierć. - Czasy gdy w jednej sali rozmawialiśmy jak znajomi minęły. To zdrajczyni i nasz wróg. A to jasno znaczy że musi zdechnąć. Przyszłaś tu jej bronić czy pilnować prawa?

-Ja...- Dziewczynka biła się z myślami. Gardziła ludzkim życiem, Semantów nie lubiła, jedynie Łowcy byli dla niej rodziną. Śmierć każdego z nich ją bolała, dlatego tak bardzo chciała nie znaleźć w głębi siebie Treyny. Ale nie mogła iść w jej ślady. To by oznaczało zdradę reszty rodziny. -...masz rację Jeffrey. Treyna musi umrzeć, niezależnie od tego jak bardzo bym ją chciała chronić.

-W końcu zrozumiałaś. - powiedział sucho Landrax. "Chyba trafiłem w czuły punkt. Muszę na nią uważać tym bardziej, jest zbyt mało oddana." Westchnął. - Chodźmy. Jeśli ona tu jest to wystarczy że będziemy chodzić w tą i w tamtą, a mój zmysł wyczuwania Semantów zrobi swoje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłem z Dastanem i poszliśmy skrótami w miejsce w ktorym juz pewnie czekali treyna i Lucas. Wyszliśmy z zaułku i katem oka zobaczyłem dwie osoby na dachu " to ten zjeb " podszedłem do Anthona i przekazałem mu Dastana - Idź z nim dalej prosto i za dwa skrzyżowania do budynku - powiedziałem wymijając prześladowców za ich plecami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Od kiedy kilka kilometrów odległości da się zrobić w dwa skrzyżowania?))

Jeff i Amy wciąż stali na dachu nieruchomo wpatrując się w Sillens. Dziewczyna szepnęła do towarzysza. - Czujesz to Jeffuś?

-A no. Nawet kojarzę tę aurę. - powiedział cicho - Że też koleś nie umie sobie odpuścić. Patrz. Widzisz tych dwóch na dole? Jeden nie jest w stanie chodzić, chyba trop sam się znalazł.

-Atakujemy tego w okolicy za nami? - szepnęła jeszcze ciszej, dla pozorów podchodząc bliżej Landraxa.

-Nie. - Jeff uśmiechnął się. - Może odpuści, a nawet go lubię. Jest na tyle bezczelny że sam nas pewnie zaatakuje. Wtedy będziesz mogła się zabawić Amy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcus złapał mężczyznę pod ramieniem. Wiedział, że tamta dwójka stoi na dachu. Teraz jednak przygotowywał się do walki.

Serce mu łopotało, członki drżały a każdy szmer powodował zwrócenie uwagi. Był zdolny zachować spokój, jednak teraz chciał być przerażony do szpiku kości. Wiele czasu spędził czytając książki psychologiczne i już dawno zdołał czasowo oddzielać świadomość od podświadomości. Autohipnoza. I teraz podświadomość prawie popuszczała w spodnie, gdy świadomie szukał zagrożenia. Metafora "nerwy ze stali" nabrał dosłownego znaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( skróty nie skrzyżowania xD ))

" Pamiętaj nie chcesz ich zabić, sam nie dasz rady, ale lepiej ich odciągnąć o ile wiem jak się bronić przed nim tak przed nią nie mam pojęcia. Wiem mam pomysł " - myślałem idąc spokojnie pod dach na którym stali, wyciągnąłem telefon wybrałem numer i wysłałem sms do treyny : W następnym pytaniu jakie zadam masz skłamać - po czym usunąłem go i wysłałem następnego: Gdzie jesteście muszę z wami pogadać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Co Ci da wysłanie SMSów skoro ta dwójka i tak ich nie przeczyta xD? Rozumiem jakbyś zadzwonił...))

Treyna przeczytała obydwa smsy i odpisała: "mieszkanie w klatce 7F na trzecim piętrze koło zachodniego rynku". Właściwie nie wiedziała czemu Killua o to zapytał, zabrzmiało to jakby Landrax stał mu nad ramieniem i czytał co on pisze. Westchnęła cicho i poszła do mieszkania Sonny'ego. Spojrzała na Lucasa i powiedziała - Killua chyba znowu jest ścigany.

***

-Widzisz Jeffuś jak ten na dole się napina? - zaśmiała się Amy, chcąc ukryć dręczącą ją niepewność - Pewnie jest z tego wielkiego rynsztoku o nazwie Smoother, może spaliłeś akurat jego lepiankę z gówna.

-Może. - mruknął Jeffrey przyglądając się dokładnie mężczyźnie. Nagle uśmiechnął się szeroko - Przecież to Marcus! Pamiętam typa jak był wojskowym, jego oddział wspierał mnie w jednej misji. Że też obudził się w nim Semanta, jaka szkoda.

-Tylu naraz Jeffuś. - powiedziała wesoło dziewczynka, która z powodu rozterek była wściekła i żądna krwi. W dodatku intruz za plecami ją irytował. Czekała na jego atak, wiedziała doskonale że będzie to jego ostatni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( Plan mam i to fajny mam nadzieje ze mogę ))

Gdy tylko dostałem sms zwrotnego pojawiłem się na dachu mając minę poważnego nie szukającego kłopotów informatora tak jakbym znał ich oboje od dawna. Stanąłem obok Psychopaty i pokazałem mu wiadomość - No to tak w ramach tego że dotrzymałeś danego mi słowa, sam nie wiem gdzie to jest ale ty pewnie tak, zostawiam więc cię z tą informacją nic więcej nie wiem. A tak w ogóle jestem Killua - powiedziałem patrząc serdecznie na dziewczynę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((No możesz, chociaż jest on absurdalny))

-Pff, możesz być i Marian. - Amy zmierzyła wzrokiem Semantę którego Landrax określił jako "wybitnie bezczelnegk". I właściwie od razu go znielubiła, miał tak bardzo cwaniaczkowaty i fałszywy wyraz twarzy że uwierzyłaby prędzej komukolwiek ze Smoother. - Kręcisz. Tak ostro.

-Ech, ile razy muszę poprosić jakiegoś chłystka by trzymał się z daleka? - Landrax westchnął i szybko przyjrzał się wiadomości. Ściągnął rysy twarzy i oddał Semancie telefon. - Czujemy Cię tu od paru minut, wiadomość ma niewiele ponad jedną. Jesteś, niezwykły, najpierw nas znalazłeś by nam coś przekazać, a dopiero potem dostałeś wiadomość którą zechciałeś nam pokazać. Niezwykłe, naprawdę niezwykłe. Wynoś się, jeśli Ci życie miłe. I ostrzegam ostatni raz - jeśli staniesz u boku Treyny, ja stanę na Twoim grobie.

-Uważam Jeffuś że wypadałoby spalić ten cały rynek który on nam wskazał. Tak profilaktycznie, bo i tak mamy nadmiar ludzi. - zachichotała Amy patrząc na Killua jakby był psim odchodem, w dodatku takim świeżym - Pomyśl następnym razem. Skoro jesteście w Sillens to wiecie gdzie iść, a Treynusia nie podałaby dwa razy tej samej informacji. Znam ją lepiej niż Ty kiedykolwiek poznasz. Wynoś się robaku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Robaku ja ci dam robaka " - pomyślałem i odszedłem od razu wróciłem do nich i powiedziałem - mieszkanie w klatce 7F na trzecim piętrze koło zachodniego rynku to miejsce gdzie musimy się udać - patrząc porozumiewawczo na Anthona " No można było się domyślić że nie dadzą się zbyt łatwo zwieść, no cóż spróbować warto teraz będą ich śledzić co daje nam przewagę zwłaszcza że są niedaleko Treyny i Lucasa" - myślałem w drodze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie mam plan tylko Dastan będziesz musiał udawać cholernie wielki ból. Potem pójdziecie w stronę szpitala. Tam wyjdziecie drugą stroną i pójdziecie tam gdzie mamy spotkać się z Treyna jak tam dojdziecie powiedźcie Treynie o wszystkim i że ja raczej sie dzisiaj nie zjawię. - powiedziałem po cichu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie poświęcam daje czas bo ten gnój nas wyczuwa ona chyba też a niedaleko jest Treyna i Lucas, może to śmieszne ale poprostu nie pozwolę żeby coś jej się stało jest jedyna osobą zdolną do poprowadzenia ludzi do celu wiecie jakiego - odparlem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Miernota. Powinniśmy go zabić za traktowanie nas jak idiotów. - mruknęła Amy obserwując trzech mężczyzn na ulicy. - Cokolwiek teraz zrobią, będzie to pewnie przykrywką. Dlatego śledzenie ich raczej odpada, co nie Jeffuś?

-A no. Naradzają się. - stwierdził sucho Łowca poprawiając swój czarny, skórzany płaszcz. - Po tej akcji ich wiarygodność leży na zerowym poziomie. To co, sprawdzamy każde mieszkanie po kolei? Tu mieszka tylko parę milionów ludzi, Sillens sprawdzimy raz-dwa. - dodał, a widząc minę Amy zaśmiał się. - To żart dziecino. Patrz i ucz się. - syknął i wyjął petardę miniaturowych rozmiarów, podpalił ją i cisnął z całej siły w górę. Wysoko na niebie wydała ona głośny huk i błysnęła światłem. Jeff obserwował wszystkie dachy w zasięgu wzroku. I nagle uśmiechnął się psychopatycznie. - Bingo Amy. Mamy ją. - szepnął i uniósł w górę rękę z zieloną racą. "Niech wie że my wiemy. Tak będzie ciekawiej."

***

Gdy Treyna usłyszała wybuch wyskoczyła za okno i złapała się parapetu. Po krótkiej wspinaczce była już na dachu. Szybko sprawdziła okolicę. Na oko trzy kilometry od niej w lini prostej na dachu stały dwie osoby, jedna dość wysoka, druga była jeszcze dzieckiem. Ta wysoka uniosła nagle rękę. Płonęła w niej zielona raca. Treyna szybko zsunęła się na ziemię z dachu i pobiegła klatką ponownie do Lucasa. Wpadła do mieszkania Sonny'ego i krzyknęła. - Lucas! Znaleźli nas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Sam będziesz dla nich tylko zabawką. Ten Łowca prawie cię już raz pokonał - zauważył Marcus.

Ucichł. Chciał walczyć. Jednak tylko z Łowcą. Ta mała była niewiadomą. Mogła być niewiele groźniejsza od dziecka w jej wieku... bądź zetrzeć go z powierzchni ziemi jednym skinieniem palca. Mogła być tylko jako wsparcie dla Łowcy... bądź mogło być na odwrót.

Z rozmyślań wyrwał go ogłuszający huk i oślepiający błysk jednocześnie.

-Co do?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ech... oni są upierdliwi. - mruknął. - Dobra, zmieniamy pozycje. Bycie tu nie da nam za wiele. A na pewno nic dobrego. - stwierdził patrząc w dal. Potem spojrzał na Treyne. - Dobra, najlepszym miejscem dourycia się tak na szybko będzie Smoother. Tam już byli i nie pójdą tam w pierwszej kolejności. - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Dla wyjaśnienia - podczas inicjacji Łowcy odpala się czerwone race, w przypadku pogrzebu Łowcy który zmarl na misji - niebieskie, a kiedy chodzi o likwidację Łowcy bo zawiódł/zdradził - zielone))

Landrax stworzył wielki kawałek stali na który wsiadła , po czym cisnął nim z niebywałą prędkością i precyzją, jakby był to samolot z papieru, zaletą jego mocy było to że żaden metal nie był dla niego ciężki. Mruknął pod nosem. - Masz chwilę na zabawę Amy. Ja sobie powolutku podejdę. - Uśmiechnął się dziko, słysząc daleki hałas. Amy była na miejscu.

***

-Nie wiem czy zdążymy. Jak już nas widzą to dojście tu zajmie im chwilę. - powiedziała Treyna gdy nagle na dachu usłyszano gruchnięcie, ogromny kawałek metalu wbił się z niesamowitą prędkością w dach, przebijając się przez kilka sufitów i lądując mieszkaniu Sonny'ego. Nigdzie nie było Landraxa, przybyła jedynie trzynastoletnia, dość ładna, ruda dziewczynka. Stała naprzeciwko Treyny i Lucasa z nieco smutnym wyrazem twarzy. Treynie trzęsło się z nerwów całe ciało. Wyszeptała cicho. - Amy...

-Treynusia...- równie cicho odpowiedziała dziewczynka - Dlaczego? DLACZEGO NAS ZOSTAWIŁAŚ!? - dodała z krzykiem, choć wiedziała co musi zrobić, puściły jej nerwy, a oczy miała pełne łez.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas przyjrzał się dziewczynce. Jedno było pewne, była wrogiem, najpewniej dość silnym. Na jego twarzy jednak nie zagościły inne emocje, wciąż wydawał się być pogodny, wyjął z kieszeni lizaka. 

- Któraś z was chce? - zapytał.

Nie wiadomo dlaczego ale on ciągle wydawał się nie przejmować się problemami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny popatrzyły na Lucasa jakby nie był do końca świadomy co się wokół dzieje. Treyna spuściła głowę, a jej rozmówczyni mówiła coraz głośniej. - Wszystkich! Zostawiłaś każdego z nas! Mnie, Johna, Regiego, Tadashiego, nawet Wujka Raymonda...przecież jesteśmy rodziną!

-Amy... - Była Łowczyni powiedziała smutno, lecz dodała już zdecydowanym tonem - Arcykonsul nie zasługuje żebyś mówiła o nim "wujek". Nie po tym co chce zrobić. Nie po tym co zrobił.

-Co zrobił? Dał nam życie, opiekę, dał nam wszystko! - Amy była roztrzęsiona. Nie tego się spodziewała od Treyny. - A może chodzi Ci o Scriptum Omega? Głupia jesteś, głupia! Co nas obchodzą te zwykłe robaki, dla Wujka Raya jestem gotowa ich pozabijać, to on jest naszą rodziną Treynuś!

-On zabije też nas. - powiedziała z wściekłością Semantka. - Chyba nie sądziłaś że nas oszczędzi? Sama słyszałam jak rozmawiał o tym z senatorami Danariusem i Kristoferem.

-Nie... - głos dziewczynki wyraźnie się załamał. - To nie może być prawda...Ci semanci Cię zmienili...- popatrzyła na Lucasa i wrzasnęła - Nędzne Robaki! Odebrałeś mi przyjaciółkę. Zginiesz!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas spojrzał obojętnym wzrokiem na dziewczynkę, rozpakował lizaka, wsadził go w usta, ale dalej wydawał się nie przejmować się niczym. 

- To trochę żałosne. Jeśli potrafisz bez mrugnięcia okiem zabić człowieka, widzieć jak cierpią, jak tracą wszystko. Jak ich rodziny się rozpadają. Widzieć ból... to mogę ci powiedzieć tylko jedno. Nie zasługujesz na to żeby mieć rodzinę i żeby czuć się szczęśliwą. - powiedział do małej łowczyni wkładając ręce do kieszeni z obojętnym wyrazem twarzy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amy spuściła głowę, wydawało się że jest przygnębiona lecz nagle zaczęła chichotać, a chichot przerodził się w szyderczy śmiech. - Co Ty możesz wiedzieć, nędzny robaczku? Moja rodzina ma zawsze pierwszeństwo w szczęściu! Jeśli nasze szczęście wynika z cudzego bólu to tak ma być! - dziewczynka rechotała w najlepsze i nagle spoważniała - Czy to nie Twoje słowa Treynusiu? Słowa które wypowiedziałaś by przekonać dziewięcioletnią mnie że zabijanie nie jest złe?

-To było dawno Amy...- Treyna czuła się winna. Temu że sama jej to wpoiła gdy miała dwanaście lat. -...Zrozumiałam że nie można tak żyć. A pomagając Arcykonsulowi tylko prowadzisz całą swoją "rodzinę" do zguby. Tego chcesz?

-Treynuś...nie. Nie chcę tego, ale...nie będę z nimi, to będę przeciw nim! I będę musiała zabić ich wszystkich! Tego nie chcę tym bardziej. - dziewczyna była aktualnie tak niestabilna emocjonalnie że nie dało się przewidzieć co zrobi - Ale wiem o co walczę. I nie rozumiem Cię...dlaczego jesteś po stronie marnych semantów bez przyszłości, oraz dla nędznych ludzi? Dlaczego oni stali się ważniejsi od Twojej rodziny!?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...