Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

Everest zamierzał udać się do baru pod jednym z centrów handlowych. Kończył swoją kawę, a w plecaku, który zresztą ukradł, miał jeszcze jedną. Przeszedł obok już właściwie starszego chłopaka z gitarą, który na oko był niemało zdenerwowany. Wszedł na dół, lecz nie spodziewał się że z powodu zbyt małej ilości mocy, może mieć duże kłopoty. A chciał tylko się napić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba już nie musiał dyskretnie szukać kogoś, kto się na niego gapił. A przynajmniej uznał, że śmiejąca się jak głupia dziewczyna to ktoś, kto go wcześniej obserwował. Zmarszczył brwi. Co ją niby tak bawiło? Jego wzrost? Kompleksy z tego powodu zaczęły dawać o sobie znać. "Spokojnie idioto, nie możesz zacząć tutaj rzucać przedmiotami" skarcił się w myślach, po czym podszedł w kierunku śmiejącej się osoby.

- Mogę zapytać, co cię tak śmieszy, z racji, że wcześniej gapiłaś się w moją stronę? Coś ze mną nie tak? - powiedział powoli, nie chcąc zacząć warczeć z irytacji przypadkiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-NIEEEEEE!!! - Spokojny dzień przed centrum rozdarł krzyk rozpaczy, złości i desperacji. Automat z kawą był zepsuty... Chłopak westchnął akceptując swój mizerny jak na tą chwilę los. Stał jeszcze przez chwilę gapiąc się na maszynę z nadzieją, że moze tylko mu się wydaje, ale niestety to była prawda. Ruszył posmutniały do środka i na dolne poziomy do znalezionej wcześniej knajpki. Właściwie było to niewielki klub, więc muszą mieć jakąś scenę na której można grać. Miał też nadzieje dostać tam jakąś porządną kawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie. Nie. No jasna cholera...co on tu robi. W tej chwili to już tylko wojska brakuje." jęknęła dziewczyna w duchu. Cofnęła się o krok gorączkowo myśląc. Nagle doznała czegoś w rodzaju olśnienia. - Ej! Spokojnie. Niewidzialny nożowniku, on też jest Semantem. - była Łowczyni zwróciła się do niedawnego napastnika, po czym dodała do swojej niedoszłej ofiary - Lucasie. Dobrze zapamiętałam? Zdejmij tą rękę z rękojeści. Możemy wszyscy...no...porozmawiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie zamierzam cię atakować. To tylko na wypadek gdybym musiał się bronić. - powiedział spokojnie Lucas wyciągając rękojeść z rękawa po czym kręcąc nią pomiędzy palcami, ale ta co chwile mu upadała. - Jak już mówiłem ja tylko oglądam. - dodał przeciągając się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Everest podszedł do lady. - Burbona poproszę - powiedział do barmana. Lubił wypić jakiś alkohol po kawie. Do lokalu wszedł gość z gitarą, którego spotkał wcześniej. Za nim weszli czterej inni, którzy podeszli do Everesta. - Pamiętasz mnie złodzieju? - Spytał, jak ocenił, ich szef. Everest zastanawiał się skąd zna tę twarz. Olśniło go. - Sądząc po twojej minie, to już wiesz kim jestem. "Szlak, akurat teraz musiał się pojawić" pomyślał. - Czy my się znamy?- powiedział tylko aby grać na czas. Oprych nie wytrzymał i chwycił Everesta za koszulę. Semanta liczył tylko na to aby kawa i adrenalina, dodała mu trochę sił, aby ich pokonać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Lucjan, nie żeby coś ale jakim cudem zauważyłeś osoby na dachu gigantycznego centrum które - tak tylko przypomnę - ma 37 pięter? Przypuśćmy że widziałeś postać Mephisto jak była nisko. W tym wypadku on by Ciebie z pewnością zauważył i nie olał człowieka który wspina się za nim. Zatem musiał być w wysoko. - w takim razie będący na wysokości trzydziestegoktóregoś piętra koleś byłby wręcz niewidoczny. Pomijając fakt że nie byłbyś wstanie wejść na dach w kilka sekund, a tyle mniej więcej trwała póki co wymiana zdań. Twojej wypowiedzi nie liczę, bo jest ona po prostu przecząca jakiejkolwiek logice.))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak ledwo kojarząc co się dzieje wokół podszedł do lady i wychrypiał do barmany - Kawy... Mocnej... Czarnej... Kawy... - I położył pieniądze na blacie. Siadł na krześle barowym i dopiero teraz dotarło do niego zamieszanie obok. Gapił się niemrawo na kliku facetów i młodego chłopaka ale dźwięki otoczenia zadawały się w ogóle do niego nie trafiać. Po prostu się gapił.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Laura uśmiechnęła się serdecznie.

-Po prostu zastanawiałam się co masz napisane na tej kartce i w jakim języku, bo patrzyłeś na nią jakbyś nie potrafił czytać. Emmm... lub nie potrafiła?-odparła dziewczyna najgrzeczniej jak potrafiła, będąc ciekawa z kim ma do czynienia. Nigdy nie była dobra w rozróżnianiu płci, jeśli ktoś nie nosił sukienki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Everest wiedział co się szykuje. Udało mu się kopnąć w podbrzusze ich szefa, ale nic więcej. Jego kumple chwycili go i trzymali mocno. Szef wściekły do czerwoności wymierzył, silne uderzenie wprost w twarz. Everest stworzył cienistą marckę, która zdołała jedynie zablokować cios i nic więcej. Teraz to nawet nie miał sił aby się bronić normalnie. Bandyci widząc jak słaba jest ich ofiara wymierzyli coraz to mocniejsze ciosy. Kątem oka widział jak barman wysyła kogoś poza lokal, Everest czuł że tylko cud może go uratować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oglądać to ty sobie możesz panienki w odpowiednich klubach. Choć chyba jesteś na to za młody. Przepraszam - powiedział Krasus do dziewczyny. - Swoją historię opowiesz mi innym razem. Miejmy nadzieję, że w bardziej sprzyjających okolicznościach. Na mnie czas. Mam zbyt poszukiwaną gębę, aby przesiadywać w tej dzielnicy. Do zobaczenia - ruszył powoli w stronę wyjścia. Po drodzę "wypadła" mu kartka z adresem jednej z jego kryjówek w Oldtown. Zabójca wyszedł z dachu i ruszył do swojej kryjówki w Ajacco.

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyłka na jego skroni zaczęła pulsować niebezpiecznie. "No już, spokojnie, nie złość się" powtarzał sobie w myślach. "Naprawdę nie potrzebujesz tutaj zużywać swojej energii w bezsensowny sposób". 
- ZastanawiaŁEM się nad tym, to wszystko - prychnął, podkreślając męską końcówkę. - To już listy zakupów zrobić nie można? - dodał już spokojnym tonem, przy okazji przyglądając się dziewczynie. Na oko ocenił, że była od niego niższa, więc od razu był jakoś mniej zirytowany. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"No i znowu jestem sama. Może to i lepiej." Treyna spojrzała chłodno na Lucasa i ponownie się cofnęła. Wolała zdecydowanie unikać walki i wyjść nawet na tchórzliwą nastolatkę niż ponownie krzywdzić sobie podobnych. Stała w tej chwili już dość blisko drzwi, w razie potrzeby mogła i zauważyć jak ktoś wchodzi i uciec jakby Lucasowi zebrało się na walkę w imię zasad. Zwróciła się do niego. - Wierz mi, nie chciałam polować na was wszystkich. I nie chcę. I właśnie dlatego jestem tu żeby się...no...pogodzić, a nie walczyć. - chociaż trochę się gubiła, jak zwykle gdy rozmowa przekraczała próg pięciu słów, patrzyła czujnie na chłopaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie zamierzam cię atakować, jeśli tego się spodziewasz. - powiedział i wstał. - Zresztą, to i tak było dawno temu a co się stało to się nie odstanie. Bardziej mnie zastanawiało czemu uciekałaś przed żołnierzami ale teraz wiem że chyba  znudziło ci się pracowanie wraz z nimi. - powiedział. Wyciągnął z kieszeni zapakowanego w folie lizaka. - Chcesz? - zapytał przyjaźnie wyciągając rękę z lizakiem w stronę dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

-Znudziło. Nie wiem czy użyłabym tego słowa...mam dość zabijania tych którzy są tacy jak ja. - Treyna westchnęła i spojrzała wysoko w niebo. Pomyślała o tych wszystkich których zabili łowcy. Tyle przelanej krwi w imię czego...arcykonsula? Żałosne. - Nie uważasz że...no nie wiem...pora pozbyć się tej władzy? Tej bariery? Arcykonsul wszedł na posadę Konsula mając 19 lat, zrobił zamach a dziś dobija sześćdziesiątki. 41 lat izolacji tego miasta i wyzysku ludzi...chciałbyś...no nie wiem..zmienić to? Możnaby zebrać resztę Semantów czy coś i spróbować coś...zmienić? - dziewczyna nie wiedziała czy to co mówi ma jakikolwiek sens. Niepewnie wzięła lizaka od Lucasa, chociaż nie miała pojęcia co do jest. 

Edytowano przez Darnok2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gapił się jak obijają biednego chłopaka i chyba nie do końca łapał, ze sprawia mu to ból. Jego plecak upadł na ziemie, a z niego wytoczyło się coś. Chłopak schyli się po to. Walcowaty kształt... Coś jest w środku... Chlupocze... Jeszcze chwilę zajęło mu rozpoznanie tego jako pojemnika. Otworzy go i poczuł zapach raju. Przyssał się do kubka wypijając natychmiast całą zawartość. - Tego mi było trzeba. - Odetchną głośno z ulgą. Dopiero teraz zaczął rozumieć co się dzieje i gdzie znajduje się właściciel kubka. A co mi tam... - Krótka myśl zakończyła jego i ta szybkie rozważania. Ściągnął z pleców gitarę, a ta zmieniła kształt i kolor na czarny z brązowymi wykończeniami. Była to teraz gitara bassowa, na której powoli zaczął grać wolne i leniwe nuty. Między obijanym chłopakiem, a zbirami wyrosła z ziemi dwumetrowa stalowa statua napakowanego strongman'a. Zmierzyła ludzi półświatka wzrokiem i pokręciła głową na znak by odpuścili.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zmienić to? Oczywiście że bym chciał, życie w tym miejscu to po prostu żałość. Wiele razy próbowałem opracować plan zabicia go ale zawsze wiedziałem że to się nie powiedzieć, a to przez łowców a to przez wojsko. Zebranie Semantów będzie niebywale trudne, ale może się udać. Ale trzeba też wiedzieć komu można ufać a komu nie. - powiedział. Patyczek lizaka powędrował do drugiego kącika jego ust. - To chcesz tego lizaka? - zapytał wskazując podbródkiem na lizaka trzymanego w ręce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie wiem jak Ty. - dziewczyna odezwała się chłodno patrząc na Lucasa. - Ale ja wolę zginąć niż żyć dalej w takim świecie. Wiem ilu jest łowców, wiem jak to wszystko działa bo od urodzenia byłam częścią tego systemu. I wiem że gdybyśmy zebrali większość Semantów to byśmy dali radę. - Treyna spuściła wzrok i zerknęła na lizaka. - Tak, chcę. Cokolwiek to jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ajacco. Dzielnica, której nie da się nie lubić. Można kupić wszystko, zjeść wszystko i załatwić wszystko. Aktualnie musiał się przebrać. Bluza z kapturem i dresy to nie najlepszy ubiór na dzielnice przepychu. Za bardzo rzucał się w oczy. Dlatego po drodze wstąpił do sklepu i kupił porządny garnitur. Tak ubrany powolnym krokiem zmierzał ku wyjściu z centrum handlowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbiry wystraszeni kolosem, obrazu odstąpili i uciekli. Everest ledwo żywy, jednak świadomy słyszał cichą melodię. Zauważył tego, który go uratował. Everest usiadł na podłodze. - Nie wiem coś za jeden, ale dzięki za pomoc - powiedział, ledwo łamiąc powietrze. "I co ja mam teraz zrobić" pomyślał. Adrenalina szybko znikła i poczuł silny ból w cały ciele. - Tak w ogóle to jestem Everest. I chyba będę musiał ci się jakoś odwdzięczyć - powiedział, jednak średnio rozumiejąc to co wymówił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treyna spróbowała lizaka. Faktycznie, to służyło do jedzenia. -Ja...dzięki. - powiedziała cicho i dostrzegła kartkę na ziemi był na niej zapisany adres mieszkania w Oldtown. Mieszkania człowieka który parę minut wcześniej zaatakował ją na dachu. Pokazała kartkę Lucasowi. - To należało do tamtego człowieka. Skoro to Semanta i nie jest z rządu...zaczniemy zbieranie ludzi od niego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Jak zwykle się spóźniam :) praszam 

Własnie kroczyłem sobie spokojnie ulicami  dzielnicy Acjacco w kierunku jednego z bardziej przeze mnie lubianych centrów handlowych. Moim celem było dostarczenie paczki do jednego ze sklepów z biżuterią. " No cóż żadna praca nie jest zła zwłaszcza że dobrze zarabiam i jeszcze żyję" - z taką myślą wkroczyłem przez drzwi do budynku.

Przeszedłem parę kroków wszedłem do odpowiedniego sklepu doręczyłem paczkę odebrałem zapłatę i z uśmiechem na twarzy wyszedłem z centrum gdy tylko to zrobiłem zobaczyłem unoszący się nad miastem. " W sumie ciekawe skąd ten dym " pomyślałem i rozejrzałem się czy dookoła nie ma świadków i podszedłem do kabli elektrycznych prowadzących na dach centrum przemieniłem się w iskierki i przemieszczając się jako prąd w kablu powędrowałem na sam dach. Gdy się pojawiłem na dachu stałem za plecami jakieś kobiety a przed nią stał jakiś chłopak któremu co rusz spadało to coś czym kręcił. 

- Cześć - powiedziałem niepewnie " chyba lepiej bd jak sobie pójdę chociaż w sumie kto normalny stałby na dachu 37 piętrowego wieżowca jak nie semanci ? "

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Ludzie, nie musicie wbiegać wszyscy na ten dach ;_; i tak predzej czy pozniej sie spotkamy))

"Cholera, kto jeszcze?" Zakląła w myślach Treyna patrząc na kolejneg. Semantę. - Chryste, ilu z was mogę spotkać w ciągu paru minut? - jęknęła dziewczyna stając tak by do żadnego z nich nie stać plecami. - Jak zgaduję Ty też jesteś Semantą? Nikt normalny nie lata raczej jako prąd po kablach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...