Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

- W porządku - odpowiedział, wzruszając ramionami i zaraz podał dziewczynie rękę. - Sonny - przedstawił się, w myślach przeklinając to, że takie imię dostał.  - Wybierasz się do jakiegoś konkretnego sklepu, czy coś? - zapytał, bo w sumie dziwnie by było jakby tak nagle zmył się, tuż po tym, jak się właśnie raczył przywitać. A jeśli szli by do tego samego miejsca, a przynajmniej w podobnym kierunku, to na pewno wyglądałoby to naturalniej, gdyby pożegnał się za chwilę, a nie tak od razu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasus wyciągnął telefon i zadzwonił do jednego z zabójców w Oldtown, który wisiał mu trochę kasy.

- Słuchaj. Podejdź do mojego mieszkania na północy Oldtown. Wiesz gdzie są klucze. Zostaw w środku kartkę z moim numerem. Drzwi mają być otwarte, a klucze połóż obok kartki. To tyle. Dzięki - rozłączył się i wyszedł z centrum.

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie ja chciałem tylko wiedzieć skąd ten dym i rozejrzeć się. - odparłem nieco pewniej " no tak w sumie tego można było się spodziewać że ktoś tu będzie" pomyślałem.

- Czekaj czy ty nie jesteś czasem Łowcą ? - zapytałem patrząc na dziewczynę podejrzliwie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaka zaśmiał się i grał dalej. Kolos chwycił Everesta za kołnierz i posadził na krześle barowym. Po chwili zmienił się w kałużę płynnej stali, która zniknęła pod panelami. - Odwdzięczyć się? Już to zrobiłeś... - Rzekł spokojnie niskim głosem i wskazał na wypitą z kubka kawę. Gra dalej, a gitara wróciła do poprzedniego stanu. - Miło mi Cie poznać. Ja jestem tym który przynosi światło i tym, który sprowadza mroki. Tym, który przynosi ogień i zniszczenie wraz z pięknem i delikatnością. - W tym momencie barman podał wcześniej zamówioną kawę, która chłopak wypił w kilka sekund i kontynuował. - Przez świat niosę wolę i słowo Pana mego zyskując dla niego wiernych i karząc tych którzy śmią wątpić w jego siłę. - Ewidentnie nabrał wigoru, po tych dwóch kawach i mówił z uśmiechem. - Jestem tym, który został stworzony z metalu i dla metalu... Zwą mnie Dovicuius. - Zakończył swą opowieść.Jego słowa niosły swego rodzaju moc i coś zachęcającego by iść razem z nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"No tak." - Byłam Łowczynią. - poprawiła przybysza dziewczyna przyglądając mu się pewniej. - Tak od miesiąca jestem głównym celem innych Łowców, wojska, policji, senatorów i arcykonsula. Tak jakby...jestem już po tej samej stronie barykady. - Treyna westchnęła głęboko - Treyna...no i tyle. Nie mam nazwiska. A Ty jak się nazywasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pytam, bo właśnie zmierzam do papierniczego i na tyle moich zakupów tutaj. Więc jakbyś szła w tamtym kierunku to po prostu mogłem cię odprowadzić, czy coś. - Wzruszył lekko ramionami. - Bo trochę dziwnie tak od razu żegnać kogoś, kto ci się akurat przedstawił - dodał, wyjaśniając o co chodzi. - No ale, jak nigdzie tam nie idziesz, to zapomnij, może się jeszcze kiedy zobaczymy najwyżej. - Uśmiechnął się lekko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dastan szedł spokojnie ulicami miasta. Gdy usłyszał chuk, pobiegł w tamto miejsce. Zebrała się tam nie zła grupa gapiów. Nie czekając ni chwili spowolnił czas na dwie minuty, powyciągał pieniądze z portfeli obywateli, przywrócił czas do normalnego biegu i ruszył do baru napić się coli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miło cię poznać - powiedział, jednak z silny ból nadal dawał o sobie znać. Spojrzał na ladę gdzie leżała szklaneczka z zamówionym przez niego alkoholem.  Wypił go duszkiem i poczuł się lepiej. - Barman poproszę najmocniejszy alkohol, jaki tu maci - wrzasną wykładając odpowiednią ilość pieniędzy - Dovicuius napijesz się czy nie, ja stawiam - spytał. Liczył na zaskarbieniu sobie sojusznika, bo zwykle wokół siebie miał tylko wrogów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Okradłem ich, ale to nic wielkiego - zapewnił Everest. Wystawił brakujące pieniądze na stół. Wszystkie jego myśli zmierzały w odpowiednim kierunku. - Skoro nie masz wobec mnie wrogich planów. To powiedz mi coś więcej o sobie - powiedział. Najczęściej używał tej techniki gdy w inny sposób nie mógł dowiedzieć się czegoś o swoich celach. " Zobaczymy czy poskutkuje" pomyślał. - No chyba, że ci się gdzieś śpieszy, to wtedy nie musisz nic mówić ja pewnie jeszcze tu posiedzę- powiedział i napił się swojego alkoholu, poczym zamówił mohito.

Edytowano przez UMBRA
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie widzę innej opcji. - dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała na obydwu chłopaków. "To właśnie to oznacza posiadanie towarzyszy?" - Chyba że mam chwilę odpocząć, a potem znowu rozwalić jakiś budynek. Nawet jak to zasadzka to we trójkę damy radę. - Treyna powiedziała to spokojnie - O ile idziecie ze mną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doviculus przyjrzał się chłopakowi poważnym spojrzeniem. Chwycił za podana kawę i wypił ją tak jak poprzednie dwie. - To, ze Ci uratowałem skórę to w podzięce za kawę, ale bez przesady, okej? Stawiasz mi drinka... Chcesz się czegoś dowiedzieć o mnie... Wygląda ja tani sposób na poderwanie mnie, a jestem hetero, ostrzegam. I czy Ty w ogóle jesteś "legalny"? - Facet ewidentnie mówił serio. Nie co dzień spotyka kogoś, kto nagle ni z tego ni z owego chce się czegoś o nim dowiedzieć. Nie wydawało mu się to normalne to też zaczął nabierać podejrzeń ale jeszcze nie uciekał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Czyżbym niechcący trafił na kogoś kto również chciałby żyć inaczej " - W sumie nic innego do roboty nie mam, A w ramach odpoczynku może wszyscy pójdziemy coś zjeść ? ja stawiam - powiedziałem z uśmiechem na twarzy. 

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabójca stał przed swoją rezydencją. Był to jeden z jego bardziej okazałych domów. Do Krasusa podszedł jeden z lokai i otworzył mu drzwi.

- Whiskey, papierosy i co tam macie do jedzenia - powiedział i ruszył w kierunku salonu. Miał nadzieję, że dziewczyna pomyśli i pójdzie do Oldtown. Od dawna pomagał poszukiwanym semantom. W końcu sam był jedym z nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie. Zwykle to tylko chcą mnie zabić. A że chcę się dowiedzieć czy przypadkiem nie jesteś kimś kto mnie zaprowadzi do kogoś kto mnie kropnie, to raczej nic złego. Poprostu ryzyko zawodowe - powiedział. - A tak w ogóle to masz bardziej we mnie przyjaciela niż wroga. A poza tym chcę wiedzieć z jakim Semantą mam doczynienia.- Everest zastanawiał się czy na pewno powinien zostać w tym klubie czy się wynosić.

Edytowano przez UMBRA
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jasne. Tylko może nie w Ajacco. - Treyna mruknęła zdenerwowana. - Wojsko i policja beda tu w masowych ilosciach za góra piętnaście minut. Skoro i tak zmierzamy do Oldtown, to może tam coś zjemy? Tam nie zaatakuja otwarcie, woleliby nie rozwalać zabytkowej dzielnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie, barman cię nie sypnie. Jest mi winny dużą przysługę i nie sypie żadnego "magika" w mojej obecności - powiedział. Z kieszeni wyjął kartkę i napisał na niej adres. Wziął ostatni łyk mohito, poczym położył kartkę na ladzie. - Jeśli tak się boisz to możesz nie mówić. Jednak jeśli kiedyś byś potrzebował pomocy, przy szpiegostwie czy kradzieży to tu masz mój adres w Oldtown - powiedział poczym ostatni raz uregulował dług i zaczekał na ewentualną reakcję rozmówcy.

Edytowano przez UMBRA
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...