Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Golding Shield/Karol Patris

Spoglądałem cały czas na Lust dokładnie rozmyślając nad wszystkim, co mi w tej chwili powiedziała. Jak zwykle potrafiła dać mi do myślenia. Z kim niby miałem się spotkać i dlaczego właśnie ja? Czemu sama nie mogła mi wszystkiego powiedzieć? Ponownie mówiła zagadkami, do czego musiałem się już przyzwyczaić. Jeśli jednak, choć trochę zrozumiałem to, co do mnie powiedziała nie tylko ja dążyłem by wszystko było jak dawniej był tam ktoś jeszcze i to najpewniej z tą osobą miałem się spotkać. Na dodatek, Lust tej osobie najwyraźniej ufała a wiedziałem, że nie łatwo było zdobyć jej zaufanie. Na dodatek nasza wspólna przyszłość była najwyraźniej związana z rezultatami tego spotkania. Powoli poszedłem do motoru siadając za Lust jednak nim ruszyliśmy ponownie się odezwałem w jej kierunku.

 

-Nic się nie zmieniłaś Lust nadal mówisz zagadkami - odparłem z miłym uśmiechem. - Snow nie jest jeszcze gotowa by poznać prawdę o nas. Kiedyś będę jej musiał powiedzieć to pewne jednak trzeba to zrobić stopniowo - odparłem spokojnie. Znałem dobrze Snow i wiedziałem, że jeśli od tak powiem, kim była dawniej Lust i co nas łączy od czasów Equestrii nie będzie chciała w to uwierzyć. Będzie przerażona jak większością moich pobratymców tak i nią niestety kierowały  uprzedzenia. - Co do tego spotkania. Nie wiem, kto chce się spotkać z nieboszczykiem Lust. Wszyscy już od dawna sądzą, że nie żyje, więc nie wiem, do jakiego spotkania miałoby dojść i z kim. Jednak to nie wszystko... - powiedziałem by nagle zamilknąć. Czy powinienem jej powiedzieć? Oczywiście, że tak nikomu nie ufałem tak jak jej. - Nie tylko ja kieruje tym projektem i nie tylko ze mną powinno odbywać się tak ważne spotkanie. Jest ktoś jeszcze, kto ma wiele do powiedzenia. Powiem krótko New Medica zapomnij o wszystkim, co wiesz o tej korporacji - stwierdziłem powoli wkładając kask na głowę by objąć zaraz Lust rękami w okolicy brzucha. Wolałem się jednak dobrze trzymać nie byłem pewny czy nie zechce sprawdzić całej mocy tej maszyny. - Musimy pojechać wzdłuż drogi w okolicach najbliższego jeziora tam też zatrzyma się taksówka - odparłem ze spokojem instruując ją gdzie jechać.

 

Striding Rason/Jim Grayson

- Czyli chcesz tak po prostu czekać i pozwolić jej na ruch? - spytał z niedowierzaniem. - Dziwna z ciebie kobieta - stwierdził lekko kręcąc głową. - Jednak musisz wiedzieć, że mimo wszystko nie zamierzam zniknąć z tego przestawienia od tak mimo tego, co mi powiedziałaś i co mi zapłaciłaś. Moja rola się jeszcze nie skończyła - stwierdził marszcząc lekko brwi. - Nie mogę pozostać człowiekiem łamie słowo nałożone Discordowi i nie wiem jak długo jeszcze zdołam zachować kontrolę. Z każdym dniem jest coraz trudniej. Gdybym znów był kucykiem być może ich magia by mi pomogła. A wiem, że ta cała Crystal interesuje się magią Equestrii, bo mam kopie danych, którą dla niej zdobyłem. Rozumiesz? Być może tam jest klucz na to bym ocalał zanim stanie się sam nie wiem, co - stwierdził zmarnowanym głosem i lekko kręcąc głową. - A po tym, co mi powiedziałaś o niej mam jeszcze większą nadzieje, że tam znajdę odpowiedź

 

Crystal/Felicja Romanis

Dalej pisała swego maila na tablecie nawet nie zwracając uwagi w tej chwili na szachownicę. Musiała jak najszybciej podać namiary Goldinga swym ludziom. Jednak wtedy stało się coś niesamowitego szachownica nagle zmieniła barwę na czerwoną, przez co uwolniła się z niej energia, która natychmiast uderzyła w tablet doprowadzając do spalenia obwodów nim Crystal zdążyła napisać maila. Na chwilę była w szoku widząc to wszystko nagle jednak zmarszczyła wściekle brwi.

 

- Co ty do cholery wyprawiasz?! - wrzasnęła w kierunku szachownicy, gdy nagle jej wzrok zaczął się uspokajać. - A więc to tak? Całkiem logiczne posunięcie z twojej strony tak jak sądziłam jednak jest z ciebie jakiś użytek - stwierdziła wyciągając telefon by zadzwonić. Była znów wściekła. Ta przeklęta abominacja teraz przesadziła. Najpierw telefony a teraz zupełnie odcinała ją do sieci?! Zapłaci jej za wszytko. - Masz natychmiast wyłączyć wszystkie nasze serwery wykryłam pewien problem. O nic nie pytaj i zrób to - powiedziała wściekle. Skoro tak się chciała bawić trzeba było rozegrać to inaczej. - Kierowco jedź do firmy muszę coś sprawdzić - była inna metoda. Jeśli ona miała stracić Goldinga to musiała sprawić by nikt na nim nic nie zyskał. To nie będzie łatwe zadanie. Potem go znów odzyska ona już wiedziała jak to zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]
- Dlatego nikt ze mną nie wytrzymuje... - rzuciła przekręcając kluczyki i wciskając gaz aż maszyna należycie zamruczała pomiędzy jej nogami. - Brak wszystkim cierpliwości kiedy trzeba, a ja wiem dużo... Ciężko zamydlić mi wzrok... nie muszę pytać by wiedzieć. Chociaż większość wolałabym usłyszeć osobiście. Chociaż ciebie właśnie tam się akurat nie spodziewałam... Żeby aż z Chin tutaj przybyć, W to ciężko było mi uwierzyć ale nie miałam jak tego zakwestionować. - Założyła kask jednym płynnym ruchem jakby nie raz to robiła... po czym jeszcze raz się odezwała do Goldinga zanim ruszyła. Można było usłyszeć delikatną pretensję w jej głosie bo znowu musiała się powtarzać a tego nie lubiła robić. - Mówiłam że wiem gdzie jest Snow... Nie musisz mnie naprowadzać. Nawet stąd ją dokładnie widzę... - Dopiero wtedy ruszyła jadąc po swojemu szybko ale nie łamiąc przepisów. Jej jazda była nadzwyczaj płynna...

 

[Natalia Romanova]
- Ja działam cały czas... - westchnęła znudzona patrząc na niebo. - Zajmuje ją rzeczami zupełnie bezużytecznymi ~ poszukiwaniem drogi... Nawet teraz ruch mojej karty zmienia coś na bieżąco w jej życiu. Teraz na przykład będzie stała na zepsutych światłach z 3 godziny... Pytanie czy zdecyduje się na pójście piechotą parę kilometrów do celu czy zostanie w bezpiecznym samochodzie. - Crystal mogła poczuć jak ziemia się pod nią trzęsie i jak asfalt pęka pod jej samochodem. Znowu przyszły esemesy wszystkim wokół informujące o trzęsieniu. 

- Każdy ma swą rolę... moją nie jest wyleczenie ciebie. - Spojrzała na niego. - Może gdyby to była equestria miałabym coś do powiedzenia ale nie tu. Tu mam tylko te srebrne karty i one są moją magią, a stara Equestria nadejdzie ale to się nie stanie dzięki niej...  - rzuciła - Ktoś nadal pozostaje w cieniu i kryje się przed moim wzrokiem skutecznie... Pomyśl chwilę czy zasługujesz by dostąpić tego z jej ręki... Ona nienawidzi wszystkich, a toleruje kucyki tylko że każdy władca musi mieć czym władać w nowym świecie.
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Charakter Lust nic a nic się nie zmienił była taka jak ją zapamiętałem. Nie mógł to być nikt inny niż tylko ona. Nikt, ale to nikt by nie potrafił tak dobrze jej zagrać. Nic nie odpowiedziałem na jej uwagi tylko pozwoliłem jej swobodnie ruszyć. Natychmiast rzuciło mi się w oczy to, że doskonale jeździ. To nie był jej pierwszy raz na pewno. Na dodatek ten chwyt, który mi pokazała przy pierwszym naszym spotkaniu. Czegoś takiego nie można nauczyć się od tak. Czym ona się tu właściwie zajmuje? Byłem pewny, że nie robi tego, co robiła dawniej w Equestrii. Wtedy musiała to robić by przeżyć, lecz teraz już nie było to jej konieczne. Nagle w kasku Lust można było usłyszeć mój głos. Nie był głośny by jakoś mógł doprowadzić kogoś do nerwów. Bardziej było to zbliżone do zwykłej konwersacji tak by mogła mnie usłyszeć i żeby motor jej w tym nie przeszkadzał.

 

- W kaskach są zamontowane głośniki, mikrofony i kamery - stwierdziłem spokojnie by dalej kontynuować. - Miały posłużyć by w razie, czego uspokoić Snow w czasie jazdy. Nie byłem do końca przekonany czy nie będzie się bała jechać motorem a znając ją to byłoby całkiem możliwe. Nie sądziłem jednak, że przyda mi się to wszystko do spokojnej rozmowy między nami - odrzekłem z delikatnym uśmiechem. - Zastanawia mnie jak to jest, że nikt z tobą nie wytrzymuje a mi jednak brakowało twego towarzystwa. Czy to może oznaczać, że jestem dziwny? - spytałem jednak nie czekałem na odpowiedź dalej mówiąc w jej kierunku. - Nic się jak widzę nie zmieniłaś. Jednak mówiłem ci to dawniej i znowu powtórzę pewność siebie bywa zgubna. Gdybym tylko chciał mogłabyś szybko stracić z oczu Snow a te zabawki by ci nie pomogły. Musiałem być, co do wszystkiego pewny. Musiałem być przygotowany na to, że ktoś może będzie chciał wykorzystać Snow by dostać się do mnie, mimo że i tak od dawna wszyscy uznawali, że nie żyje wolałem niczego nie zostawiać przypadkowi bądź, co bądź nie ufam tej całej Natalii, dla której Snow ma teraz niby pracować. Jest w niej coś dziwnego - powiedziałem lekko rozmyślając nad tym wszystkim. - Może, chociaż powiesz mi, czym się obecnie zajmujesz skoro nie chcesz mi na razie innych jakiś głębszych szczegółów ze swego obecnego życia zdradzać - miałem nadzieje, że chociaż to mi powie, bo byłem naprawdę ciekawy, co się z nią działo przez ten cały czas, gdy starałem się ją znaleźć.

 

Stridng Rason/Jim Grayson

- Nie oczekiwałem od ciebie pomocy już dawno przywykłem, że mogę liczyć tylko na siebie. Mimo wszystko ma wrażenie, że pojawiła się dla mnie, choć niewielka szansa. Być może zdołam ją, chociaż zmusić by podzieliła się ze mną wynikami swych badań. Nawet nie wyobrażasz sobie jak jest mi to konieczne - stwierdził spoglądając w niebo z lekkim rozmarzeniem w głosie. Szybko jednak wrócił na ziemie na kolejne słowa swojej rozmówczyni. Zastanawiało go jak ona to wszystko robi. Jej moc bardzo przypominała moc Discorda nie była aż tak potężna, ale jednak w tym świecie to było naprawdę coś. Nagle jednak jego brwi się lekko zmarszczyły.

 

- Co masz na myśli mówiąc, że stara Equestria nadejdzie? Nie może wrócić. Wraz ze śmiercią Celestii nadzieja dla tego świata przepadła. Ci, którzy nadal wierzą ze powróci są głupcami wierzącymi w bajki. Ich dawny świat już przepadł i nigdy nie wróci - odparł ze znużeniem by zaraz ponownie się odezwać. - Chyba nie masz zamiaru skazać dawnych kucyków na zagładę przez jedną fanatyczkę? - spytał poważnie na nią patrząc jak nigdy chyba do tej pory.

 

Crystal/Felicja Romanis

Wściekłość Crystal coraz bardziej wymykała się spod kontroli. Zupełnie jakby wszystko sprzysięgło się przeciw niej. Co jeszcze ją miało spotkać tego dnia? Najpierw zamachy na nią potem brak możliwości zadzwonić do kogokolwiek a teraz jeszcze to?! Światła były nawet przeciwko niej jak mogło do tego wszystkiego dojść?! Wiedziała jednak, że nie jest to zbieg okoliczności i domyślała się, kto za tym stał. Nagle jej wzrok skierował się na szachownicę.

 

- Zachowaj sobie te ostrzeżenia dla siebie ja wiem dobrze, co robię - stwierdziła wściekle w jej kierunku. - Czas idzie na moją korzyść i wcześniej czy później ona zapłaci za wszystko - powiedziała z bardzo pewnym siebie głosem. Gdy nagle lekko zmarszczyła brwi. Kolejne zagrożenie życia? Najwyraźniej nie chce sobie odpuścić. Niech próbuje i tak nie mogła jej zatrzymać przed osiągnięciem celu. Nim jeszcze doszło do trzęsienia ziemi Crystal opuściła samochód niosąc ze sobą szachownicę a drugą ręką wykręcała numer na telefonie by zadzwonić w odpowiednie miejsce.

 

- Kieruje się do punku B7 przyślijcie po mnie służbowy śmigłowiec - odrzekła rozłączając się i kierując do miejsca gdzie miał wkrótce przylecieć śmigłowiec. Miała wiele możliwości by dotrzeć na miejsce a śmigłowce czy samochody były tylko częścią z nich. Wiedziała, że gdy odzyska dawną moc i postać dopilnuje by ta przeklęta abominacja zniknęła raz na zawsze.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna w milczeniu obserwowała cały krajobraz, który ją otaczał. Nigdy wcześniej tu jeszcze nie była. Wokół nie było żywego ducha tylko wszędzie drzewa. Jednak to całkiem pasowało do Goldinga. Dobrze wiedziała jak ten zawsze lubił takie odludzia z dala od innych by móc spokojnie porozmawiać. Prawdą było, że gdyby ten kierowca miał złe zamiary to już by pewnie ją zabił. Zastanawiała się również czy Anna jest gdzieś w pobliżu. Jakby nie patrzeć już się całkiem sporo oddaliła. W pewnym momencie postanowiła jednak zakończyć ciszę.

 

- Dlaczego Golding to wszystko tak utrudnia? - spytała niepewnie w kierunku mężczyzny.

- Niestety nie jestem w stanie pani odpowiedzieć. Kierują nim własne cele i nikomu się nie zwierza my tylko wykonujemy wszystko według jego instrukcji i nie zadajemy pytań- odrzekł nadal jadąc przed siebie i nie spuszczając oczu z drogi. Snow tylko kiwnęła głową i zaczęła patrzeć w szybę, gdy nagle cisza ponownie dobiegła końca, ale teraz zakończył ją mężczyzna.

- Długo pani zna Goldinga? Raczej do tej pory nie starał się do nikogo zbliżyć w taki sposób. Musi być pani wyjątkowa - stwierdził nawet na nią nie patrząc i dalej jadąc przed siebie.

- Właściwie to chyba znamy się od zawsze jednak, co do reszty... - powiedziała by nagle zamilknąć. - Chyba nie mam ochoty na razie o tym rozmawiać - powiedziała niepewnie by znowu wbić wzrok w szybę.

- Rozumiem - odparł mężczyzna już jej nie męcząc pytaniami i dalej jadąc w wyznaczonym kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawło

W godzinach otwarcia? Jak dla mnie w porządku, tak szczerze, to eliminowało pracę ponad czas. Nie było to jakieś elastyczne, zwłaszcza, że miałem siedzieć po dwanaście lub dziewięć dziennie, nie wiem jak z wolnym, ale była to praca. Normalna oficjalna praca w Polsce, od niedawna jednym z mocarstw świata. W Ukrainie złotówki będą pewnie dużo warte. Pokiwałem głową w zgodzie, w końcu przybijając niepisaną umowę z właścicielem sklepu. Ten to się chociaż starał w przeciwieństwie do ekspedientki, której to miałem od teraz pomagać.

- Jestem gotowy do pracy tu zaraz - stwierdziłem wprost i otwarcie. - Chyba, że mam sam sobie kupić narzędzia. Wtedy zobaczymy się za jakie dwa dni. Nie mam przy sobie tyle, żeby teraz za nie zapłacić. Proszę o wykaz obowiązków.

 

Tę ostatnią część dodałem poniekąd specjalnie zawczasu. U nas każdy miał swoją określoną pracę do odrobienia i to po prostu wiele ułatwiało, wyznaczało mi obowiązki. Co jednak było nieco bardziej ważne, przynajmniej chwilowo, to fakt, że przy wyznaczeniu obowiązków ta baba nie mogłaby mi rozkazywać bez powodu i potrzeby. A jakoś tak czułem, sądząc po jej wcześniejszym zachowaniu, że będzie próbowała.

 

[Dla MG wystarczy zaznaczyć, że Kleło słyszy, że Pawło ma być tylko woźnym/serwisantem.]

 

Moskwa

Ochroniarz bardzo dobrze traktował swoje obowiązki i był zawsze gotowy wesprzeć Stanisława choć nie zawsze dało się to od razu dostrzec. Wyraźnie jednak stężał kiedy wesoła gromadka zawitała do wizytowanego podrzędnego baru, a na decyzję o wyjściu pokiwał głową i chętnie pomógł dygnitarzowi opuścić lokal bez żadnych problemów, specjalnie uciszając poprzednich rozmówców kiedy urzędnik był nieco mniej skupiony. Skoro wywiad się skończył, nie muszą napastować biednego Polaka. Niestety, taksówka zniknęła, jedyny sposób dostania się do Kremla to stara dobra piechotka. Pora wybrać drogę. Główne, lepiej oświetlone ulice z rozchodzącymi się z demonstracji, czy też może boczne drogi, mniej zachęcające jak powiedział ochroniarz?

 

[jak o kimś/czymś zapomniałem, PW pls]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Jesteś inny - urwała - a to nie znaczy że jesteś dziwny w tego słowa znaczeniu, bo to mocno subiektywne jakby nie patrzeć... - powiedziała lekko bez zająknięcia, a jej ton następnie przeszedł w dobrze znany tryb ataku... mając jednocześnie pewną profesorską nakładkę. - Jakbym mogła działać, gdybym nie wiedziała czego chce? Nie mogę być niepewna przy tym co robię od zawsze i nie groź mi... Bo zrobić i móc zrobić to dwie rzeczy nie mające nic ze sobą wspólnego. - Brzmiał tam pewien rechot z jego teorii... że on byłby wstanie coś. Chęci się liczyły tylko drugorzędnie... On dał się na nią złapać i to się dla niej liczyło. Gdyby plan ten był dobry do ich spotkania wcale by nie doszło.

- Nie robię nic więcej niż w Equestrii - przycichła - pomijając fakt że muszę chodzić do sklepów po jedzenie czy ubrania jak wszyscy wokół... Nie przeszkadza mi to, chodź nadal jestem cieniem społeczeństwa, który nie istnieje naprawdę w dokumentach i zapobiega temu co nie pożądane przez innych... A kim jestem? - Zadała pytanie nie wiadomo komu. - Nie powiem, bo nie mogę jak zwykle powiedzieć więcej niż mówię...

- Co chcesz na temat Natalii wiedzieć? - spytała dopiero po paru sekundach ciszy jakby ryzykowała czymś. -  Wiem jaką kawę pija na śniadanie i z ilu łyżeczek... Mam ją na oku od samego początku. Nie tylko ty ją podejrzewasz o maskę... Jeszcze działa bo nie zeszła z właściwej liny. Przynajmniej na razie - rzekła dość tajemniczo.

 

[Natalia Romanova]

- Kto stwierdził że zginęła? - rzuciła w obronie obracając w ręku kartę w której ciecz wręcz sczerniała bez żadnej przyczyny. - Moje karty nie oznajmiły mi końca jej historii, więc jej wola nie uleciała tylko chowa się przed mym okiem. Szukam jej od czasu do czasu ale nie znajduje... - Rzuciła mu kartę. - Nie pokazują mi tylko jej wpływów na ten świat. Ona gdzieś jest, działa, ale gdzie; oto jest pytanie... a skoro ona posiada wolę to powrót wszystko do przeszłego stanu nie jest nierealny zwłaszcza że skądś magia musi mieć źródła a ta ziemia jest sucha.. Nieprawdaż, stąd też mogą pochodzić głos... Nie jest gotowa... Przestań myśleć tak jak każą ci inni... Zadam dziwne pytanie... Chciałbyś osiągnąć mój stan? - Spojrzała na niego jakby była dobrej myśli tylko w jej spojrzeniu jednocześnie było coś niepokojącego...

 

W jej ręku przewijała się jedna karta wewnątrz której wszystko wirowało gdy obracała nią coraz szybciej pomiędzy swoimi palcami... W tym czasie Crystal mogła zobaczyć jak ściany okolicznych budynków zaczynają się odchylać w jednym kierunku... To po raz kolejny w Chinach objawiała się niszczycielska niespodzianka jaką były dziury powstające w ziemi nie znające żadnego logicznego pokoju. Geolodzy badali je ale teorii nie mieli żadnej a powstawały na długo zanim Lüge przyszła na świat... Wszystko zaczęło zapadać się w potężny lej... Na szczęście w tym miejscu znajdowała się zbiegiem okoliczności sama Crystal bo cudownym zbiegiem okoliczności wszyscy wygrali w koło w lotka i przez to świętowali to na swój sposób w licznych restauracjach w całym miejscu....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Chwilowo nic odpowiedziałem Lust tylko puściłem okolice jej bioder jedną z dłoni by przysunąć sobie rękę w okolice twarzy, Tak jak sądziłem za niedługą chwilę miniemy Snow zbliżaliśmy się do taksówki. Charged Rhyme może się nieco zdziwić, że nie jadę sam tak jak to było w planie a rzadko, kiedy coś w nim zmieniam. Jednak wiem, że będzie się trzymał tego, co zostało mu wcześniej przekazane. Snow musi dojechać na miejsce a on ma jej zapewnić bezpieczeństwo do mojego przybycia i byłem pewny, że zdoła to zrobić. Moja dłoń na powrót powróciła na biodro Lust.

 

- Ponownie mnie nie doceniasz najwyraźniej tak jak wtedy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy na gali. Wtedy też sądziłaś, że moje myśli skupiają się na jednym, ale jak tam uważasz - odrzekłem z tonem, który świadczył, że daje jej za wygraną. Nie było to nic nowego dla mnie, że Lust nie chciała mi wszystkiego dokładnie powiedzieć. Jednak chcąc nie chcąc kilka rzeczy zdradzało, że najwyraźniej jest czymś w rodzaju szpiega. Najpierw ten chwyt, którym mnie poczęstowała a teraz sama przyznała, że obserwuje te całą Natalie. Pytanie tylko, dla kogo ona właściwie pracuje? Może dla jakiegoś obcego rządu? To nie byłoby niewykluczone.

 

- Mylisz pojęcia Lust - stwierdziłem spokojnie by zaraz dalej kontynuować. - To, że nie ufam tej całej Natalii nie znaczy, że chce się o niej czegoś dowiadywać. Nie mieszam się w sprawy ludzi dopóki oni nie wchodzą mi w drogę. Możliwe, że ta cała Natalia jest dobrą osobą, która chce pomagać dawnym Equestrianom. Jednak mi się wydaje, że używa ich krzywdy by stworzyć swój wizerunek i zdobyć większe poparcie polityczne. Ja nie mam zamiaru w tym uczestniczyć. Nie jestem jej marionetką. Przybyłem tu tylko po to by zabrać Snow to, co ona robi niewiele mnie interesuje - nagle na chwilę zamilkłem. - Jednak stało się coś, czego nie przewidziałem w tym wszystkim - stwierdziłem jednak innym głosem niż do tej pory. Bardziej podłamanym.

 

- Przepraszam cię Lust - odrzekłem z pokorą w głosie. - Nie powinienem ciebie zostawiać na tak długo samej. Nie wiem czy mi to kiedykolwiek wybaczysz, że tak długo nie dawałem znaku życia. Nic niema prawa mnie usprawiedliwić chce byś tylko wiedziała, że robiłem wszystko by znaleźć zarówno ciebie jak i Snow. Wciąż miałem nadzieje, że nadal żyjecie i ponownie się spotkamy. Wiem, że ty zapewne już dawno byłaś przekonana, co do mojej śmierci i wcale ci się nie dziwie. Sam do tej pory nie wiem, co tutaj robię. Wtedy w tym zaginionym mieście powinienem był zginąć. Czułem smak krwi w ustach i moje pękające kości od broni buntowników. Zapłaciłem za swą brawurę tamtego dnia biegnąc do nich jak owca na rzeź. Pozwoliłem by złość mną kierowała a nie rozsądek. A jednak, pomimo że czułem coraz większe zmęczenie i jak z mego ciała uchodzi życie nie zginąłem tamtego dnia a obudziłem się w obecnej formie. Nie wiem jak do tego doszło, ale mam wrażenie jakby ktoś wtedy nie chciał by moja rola jeszcze się skończyła. Sam nie wiem. Mam wrażenie jakby ktoś mnie wtedy ocalił - stwierdziłem by wreszcie zamilknąć i rozmyślając nad tym, co powiedziałem.

 

Stridng Rason/Jim Grayson

Nic z tego wszystkiego nie rozumiał. Więc Celestia nadal żyła? Wiele razy, co prawda słyszał te teorie, ale nie bardzo w to dowierzał. Jednak czy tym razem też powinien nie dowierzać? Jakby nie patrzeć ona władała jakąś mocą chaosu. Mogła widzieć więcej niż wszyscy wokół i raczej nie miała powodu by go okłamywać w tej kwestii. Jednak nawet, jeśli mówi prawdę to wychodzi, że obecnie jest bezsilna. Skoro do tej pory nic nie zrobiła to już raczej nie jest w stanie nic zrobić. Może skończyła, jako zwykły człowiek? Jeśli do tego doszło to zapewne już się poddała. Jednak czy mogłaby skazywać swoich poddanych na obecny los i nie starać się im pomóc? To zupełnie do niej by nie pasowało. Na kolejne jej słowa lekko zmarszczył brwi.

 

- Co masz na myśli twój stan? Sprecyzuj dokładnie to pytanie - powiedział patrząc jej w skupieniu bezpośrednio w oczy. Nie był do końca pewny, co miało oznaczać jej pytanie a by na nie odpowiedzieć musiał być pewny swej odpowiedzi przy kimś takim wolał by nie było żadnych niedomówień mimo wszystko, jeśli miał szczerze odpowiedzieć.

 

Crystal/Felicja Romanis

Cały czas w milczeniu zmierzała do punkt odlotu, gdy nagle stało się coś niespodziewanego. Szachownica ponownie zalśniła na czerwono pokazując zagrożenie, dla Crystal. Ta już nie była do końca niczego pewna. W ostatnim czasie wszystko wokół stanowiło dla niej zagrożenie, dlatego wolała nie ryzykować. Zaczęła szybko biec w kierunku punktu B7 by zabrał ją jej śmigłowiec. W myśli cały czas jednak przeklinała te abominacje, która do tego wszystkiego doprowadzała. Wiedziała, że kiedyś jej za to zapłaci. Ona musiała jej za to zapłacić.

 

Nagle się jednak zatrzymała. Nie zdążyła dotrzeć do wyznaczonego punktu a tak niewiele jej już zostało. Nie mogła po prostu uwierzyć w to, co teraz widzi. O ile wcześnie ta abominacja dawała pokaz swej mocy to teraz to była zdecydowanie przesada. Co to miało w ogóle być?! Patrzyła jak wszystko wokół niej się zapada. Została kompletnie odcięta. Nie tak to się na pewno nie skończy. Jej przeznaczenie wyznaczyło jej inną rolę niż zginąć tu i teraz. Ponownie wyciągnęła telefon.

 

- Gdzie aktualnie jesteście?! - spytała wręcz wrzeszcząc do słuchawki jakby nie patrzeć była trochę zdesperowana i przerażona obecną sytuacją.

- Zbliżamy się do punktu jak pani kazała...

- Zmieniłam zdanie! Namierzcie moją pozycje i mnie stąd zabierzcie jak najszybciej! - wrzeszczała do telefonu nie dając dokończyć swemu rozmówcy będąc coraz bardziej przerażoną obecnym widokiem.

- Aktualnie jesteśmy chyba nad panią... - gdy nagle rozmówca był w szoku. - Co to jest do cholery?! - wrzasnął zapominając, że gada z Crystal przez telefon, do którego krzyknął.

- Zamiast wrzeszczeć mi do ucha zabierzcie mnie stąd idioci! - wrzasnęła wściekle.

- Oczywiście. Obniżamy lot jednak nie zdołamy wylądować. Zrzucimy pani drabinkę ratunkową - tak jak pilot powiedział śmigłowiec zaczął zaniżać swój lot a gdy był odpowiednio nisko zrzucił drabinkę prosto do Crystal. Na tej wysokości na szczęście pozostawał wciąż bezpieczny. Sama Crystal widząc drabinkę zaczęła się po niej wspinać do maszyny. Robiła to całkiem zręcznie, pomimo że wciąż niosła szachownicę. Przez całą wspinaczkę strasznie klęła pod nosem głównie w kierunku dobrze już jej znanej abominacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Goldingu mój drogi... - zaczęła, a gdyby przez kask można by zobaczyć jej twarz, to pojawiłby się na niej uśmiech typowy dla Małej Mi... Miałby ten sam wyraz, że nic tak naprawę nie jest na miejscu. - Kiedy nauczysz się wyczuwać; kiedy sprawdzam cię i twoje poglądy... - Pokręciła wyraźnie głową, gdy przyśpieszyła gwałtownie zrównując się po krótkiej chwili z taxówką. -  Nie widziałam cię długo. Muszę wiedzieć jak bardzo się zmieniłeś... Coś co pozostaje w spoczynku, szybko przemija, bo nie ucieka przed końcem, tylko na niego czeka. Te odpowiedzi były... - Zamilkła na moment zaciskając wargi. - Umm... Powiedzmy że ciekawe. - Spojrzała przez okno do środka, ale tylko przez krótki moment. Musiała przecież kierować.

-Niech Snow odpowie ci na pytanie; co myślę na temat czyjejś nieobecności i domniemanej śmierci, bo drugi raz dnia dzisiejszego nie chce mi się przeprowadzać tej samej rozmowy... Zwłaszcza nie tutaj - wyraziła się dość neutralnie... Nie chciała drugi raz przyzywać tych samych argumentów. Skoro i tak była niemal pewna że Snow będzie się mu tłumaczyć ze wszystkiego...

- Nigdy nie założyłam żebyś zginął - powiedziała dość dobitnie dopiero po dłuższej chwili. - Tyleż musisz na ten moment wiedzieć... - rzucała wyraźnie obrażona - a zresztą domyślam że i tak ci Snow powie; kto przywrócił jej wiarę, bo ona na pewno będzie chciała się wygadać. A ty powinieneś od dawna wiedzieć; że ja nie zapominam... Zapomniałabym o tobie wtedy gdybyś skonał mi na rękach albo bym była przy tym. Widziałabym... Wtedy miałabym pewność. - Jej ton gwałtownie złagodniał. - Nie miałam nic... Ból we mnie również nie istniał, bo tkwiła we mnie, gdzieś tam wiara. - Po tym zdaniu znów powróciła pretensja w jej głosie. - Smutno mi na myśl że ty mogłeś tak po prostu założyć że zapomniałam o tobie. Mam przyjąć że już nie wierzysz we mnie? Tak się właśnie czuję słysząc to od ciebie. - Trzepnęła go celowo łokciem nie za mocno.

 

[Natalia Romanova]

- Mój stan... - westchnęła pokazując swą figurę. - To co widzisz w tym momencie przed sobą... Byłam najgorszą możliwą stroną lisowatego... - Uśmiechnęła się chytrze. - ale zyskałam swój rozum stratą i... nie pragnę niszczyć mimo swej chaotyczno ~ złej natury. Osiągnięte to zostało sporą siłą... i tyle z tego rozdziału historii... Jak zostałam zwyczajnie wyegzorcyzmowana niczym jakiś śmieć... - powiedziała krzywiąc się na samą myśl tego fragmentu historii... W gruncie rzeczy to nawet nie bolało. Stało się to tak po prostu. Gorsze było to co się stało potem. Ta niemoc zrobienia czegokolwiek.

 

Prąd w całej okolicy Crystal wyłączył się nagle, więc wszystkie światła zgasły jakby zabrane urządzeniem Dumbledore'a z początku sagi o Harrym Potterze... Budynki dalej się zapadały, a linia napięcia strzeliła jak z bicza zaplątując się w tylny wirnik helikoptera poważnie uszkadzając jego możliwości. Pisanie że była to smycz to aż nadto... a budynki nadal się waliły i możliwe było żeby maszyna mogła oberwać całą bryłą bloków walących się jak domki z kart...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Nadal nie mogłem uwierzyć w to wszystko. Tak długo nie widziałem Lust. Nie miałem żadnego punktu zaczepienia by ją znaleźć. A teraz była tu ze mną. To była ona, bo tylko ona potrafiła we mnie wzbudzać takie emocje, które chodziły we mnie obecnie. Zręczne pytania, które niby miały mnie ocenić. Nie czułem by coś się w niej zmieniło od czasów Equestrii. To taką ją właśnie zapamiętałem. Nagle spostrzegłem, że jesteśmy obok taksówki. Spojrzałem do środka na chwilę moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Snow. Jednak nie mogła tego zobaczyć przez mój kask. Charged również spojrzał na chwilę w naszą stronę i przez te chwilę można było zobaczyć zdziwienie na jego twarzy na widok dwóch osób na motorze. W końcu spodziewał się jednej. Tak jak sądziłem będziemy na miejscu przed Snow. W międzyczasie nadal słuchałem Lust. Nigdy o mnie nie zapomniała tak jak ja zresztą o niej. Wierzyła, że nadal żyje i nie skazała mnie na śmierć. Ja również wierzyłem, że nadal gdzieś jest bezpieczna. Na kolejne jej słowa lekko zmarszczyłem brwi i nagle poczułem jej delikatne uderzenie. Ponownie zdjąłem jedną z dłoń z jej biodra i teraz umiejscowiłem ją delikatnie na jej ramieniu by zaraz się do nie odezwać a ton mego głosu nieco spoważniał.

 

 

- Nigdy tak nie myśl Lust - odrzekłem spokojnie by zaraz kontynuować. - Ja zawsze będę w ciebie wierzył i nigdy się to nie zmieni. Mówiłem ci to już kiedyś, że masz moje zaufanie i wiarę w ciebie - powiedziałem by zaraz ponownie położyć jej dłoń na biodrze. - Niema nikogo, kto by znał mnie tak dobrze jak ty wiem, że tobie mogę ufać jednak wciąż czuje się winny obecnej sytuacji zwłaszcza tego, że przez długie lata nie było mnie przy was. W Equestrii obiecałem, że będę cię chronił a jednak patrząc na całą obecną sytuacje czuje się jak bym nie zdołał dotrzymać słowa - stwierdziłem dalej ze spokojem. - Brakowało mi ciebie naprawdę Lust. Wielokrotnie, gdy nie wiedziałem, co robić zadawałem sobie pytanie, co ty byś mi doradziła wielokrotnie wracałem również do czasu wspólnie spędzonego w chwilach słabości. Naprawdę mnie cieszy, że miałaś taką wiarę we mnie pomimo tego, że zapewne wszystkie znaki wskazywały zupełnie, co innego. Dziękuje ci Lust za to - powiedziałem by zamilknąć.

 

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dalej siedziała w milczeniu patrząc przez okno i podziwiając widoki zastanawiając się przy okazji jak długo jeszcze ta podróż potrwa. Jej zbieranina myśli się skończyła, gdy usłyszała jak się coś do nich zbliża a był to motor z dwójką ludzi. Dość typowy widok, ale obecnie dosyć niezwykły. Odkąd jechała tą trasą to był chyba pierwszy pojazd od bardzo dawna. Zastanawiała się gdzie ta para też gna.

 

 

- A już myślałam, że tylko my tu jesteśmy - odrzekła z uśmiechem w kierunku kierowcy by zaraz wrócić do patrzenia w okno. Jednak ten nic nie odpowiedział tylko lekko zmarszczył brwi. Był pewny, że to motor Goldinga i był pewny, że go na nim widział. Pomimo kasku potrafił go rozpoznać choćby po posturze i ubraniu. Ale kim była druga osoba? Według planu Golding miał być sam. A nie dość, że przyjechał z kimś to przyjechał z kobietą, co było dość do niego niepodobne. Ale czy miał prawo podważać to, co robił Golding? Oczywiście, że nie zbyt bardzo już mu ufano by mogło do tego dojść. Jedno było pewne druga osoba to kobieta jednak raczej żadna z ich organizacji. Nic z tego nie rozumiał. Do tej pory myślano, że ta cała Snow Night to jakaś dawna miłość Goldinga, dlatego tak o nią dba, ale jeśli tak jest to, kim jest nagle ta druga kobieta? Nic tu nie miało sensu. Jednak teraz musiał zająć się wyznaczonym zadaniem a nie tym, dlatego skupił się na drodze, którą musiał pokonać.

 

Striding Rason/Jim Garyson

Zmarszczył lekko brwi na jej słowa. Prawdą było, że bardzo chciał pozbyć się swej chaotycznej natury sprawiała ona, że do nikogo nie pasował nie był kucykiem ani również człowiekiem. No właśnie, czym właściwie był? Z drugiej jednak strony nie do końca ufał jej. Nie był pewny czy teraz chciała tylko poznać odpowiedź na ten temat czy chodził jej po głowie jakiś plan. Poza tym nawet gdyby była w stanie to zrobić to był pewny, że coś by z tego miała. W życiu niema nic za darmo.

 

- Nie ukrywam, że moje życie stało by się znacznie łatwiejsze gdybym się uwolnił od tej części swej natury - stwierdził patrząc w niebo, gdy nagle znów skupił swój wzrok na Lüge. - Teraz zapewne powiesz mi, że możesz to dla mnie zrobić i uwolnisz mnie od tej chaotycznej natury w taki sam sposób, w jaki ty się uwolniłaś. Jednak nie jestem głupi wraz ze stratą tej natury przestanę stanowić dla ciebie zagrożenie i zabijesz mnie równie łatwo jak mojego poprzednika a nawet, jeśli nie to jestem pewny, że miałabyś ku temu jakiś powód nie robiłabyś tego z głębi serca. Nie mam racji? - spytał poważnie na nią patrząc.

 

Crystal/Felicja Romanis

Gdy wspinała się w kierunku maszyny będąc coraz bliżej kabiny nagle drabinka zaczęła się mocno trząść. Musiała wzmocnić swój chwyt by z niej nie spaść. Omal nie upuściła również swojej szachownicy. Zagryzła wargę ze wściekłości.

 

- Co wy tam do cholery wyprawiacie?! - wrzasnęła wściekle w ich kierunku.

- To nie nasza wina - mówił rozgorączkowany drugi pilot starając się zapanować nad maszyną. - Powstała jakiś skok napięcia próbujemy opanować sytuacje musi się pani trzymać - Crystal lekko zmarszczyła brwi wiedziała, że to nie przypadek. Teraz też spostrzegła, że w okolicy nic się nie świeci brak prądu i to? Wszystko dawało jedno równanie abominacja ponownie atakowała. Dlaczego jednak teraz tak zaciekle? Odpowiedź była prosta Golding coraz bardziej zbliżał się do spotkania a ona robiła wszystko by nie można mu było przeszkodzić. Nagle ponownie odezwał się pilot.

- Niech się pani trzyma odebraliśmy komunikat, że zbliżają się służby ratunkowe i wkrótce tu będą. Niedługo panią wyciągniemy - jednak Crystal nic nie odpowiedziała była bardziej skupiona niż zwykle rozglądając się dookoła jakby czegoś poszukiwała. Musiała w końcu coś wymyślić by wrócić do działania.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Mówię to po raz czwarty dziś... Trzy razy do Snow... - rzuciła wyraźnie znudzona, po czym podniosła głos - ale powiem jeszcze raz. Nie przepraszaj co moment za to samo. To nudne - stwierdziła dość nieuprzejmie, przy czym po chwili reelekcji zaczęła objaśniać swój punk widzenia. - Przyjęłam że żałujesz, ale nie ma sensu tego wspominać dziś po raz drugi. Za bardzo boli i nie pozwala iść do przodu... Więc po co to robić? - Wyraźnie wzruszyła ramionami. - Wiem że zależy ci na mnie, po prostu bądź przy mnie... - rzuciła w trybie rozkazującym. - Więcej od ciebie nie potrzebuje. Chce pobyć z tobą chwilę sama. Poczuć twoje ciepło, bo nikomu nie pozwoliłam się do siebie zbliżyć i nie chce się przekonać teraz że czekałam na marzenie, które rozbite zostanie przez nieporcelanową rzeczywistość - stwierdziła z niesmakiem zwalniając płynnie by znaleźć się parę metrów za taksówką...

 

[Natalai Romanova] ~ Pass ~ na razie to samo co wczoraj... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Snow wciąż ją przepraszała? To całkiem prawdopodobne. Jakby nie patrzeć w Equestrii mogła czuć się pewnie była jak każdy z nas przekonany, co do swojego bezpieczeństwa. Wszyscy byliśmy zbyt pewni i zadufani w sobie i nie zauważyliśmy jak sytuacja zmierza w nie te stronę, co trzeba to po części przesądziło o całej sprawie. Lust od tak dawna czekała na mnie nie pozwalając się nikomu do siebie zbliżyć? Nawet nie byłem w stanie sobie wyobrazić jak się teraz czuła. Chociaż czy ja sam przez te lata z dala od niej też sie nie izolowałem od innych?  Minęło tak wiele czasu ktoś inny mógłby nie uwierzyć, że ta tak długo wstrzymywała się od kontaktu z innymi zwłaszcza po tym jakie wcześniej wiodła życie w Equestrii. Jednak nie ja. Lust pokazała mi się z innej strony. Podniosłem nagle lekko dłoń by pogłaskać nią delikatnie Lust po biodrze.

 

- Wiem, że przeprosinami niczego nie naprawię i nie mam zamiaru w kółko tego robić. Słowa nic nie zmienią tu trzeba czynów. Poza tym jak mógłbym odmówić takiemu poleceniu? - powiedziałem spokojnie i uśmiechem. - Masza racje zawsze mi na tobie zależało i zależeć będzie tak samo jak ty również tego bardzo tego chce Lust wciąż nie mogę tego zapomnieć i zapewniam cię, że zrobię wszystko by być już zawsze z tobą byś już nigdy więcej nie musiała tego przeżywać. Nawet nie wiesz jak bardzo mi ciebie brakowało. Bądź pewna że wynagrodzę ci te całe oczekiwanie a wiesz że nie rzucam słów na wiatr - spostrzegłem nagle jak zwalniamy a taksówka nas wyprzedza. Co ta Lust znowu wymyśliła?

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Kierowca taksówki lekko zmarszczył brwi widząc, że motor zwalnia. W pierwotnym założeniu Golding miał być pierwszy na miejscu. A teraz nie dość, że został z tyłu to na dodatek nie był sam. Czy on improwizował? To nie było w jego stylu. Nagle taksówka zaczęła się zatrzymywać ku zdziwieniu Snow. Czy to oznaczało, że to koniec podróży? Nagle kierowca obrócił się w kierunku Snow.

 

 - To koniec podróży. Proszę za mną do czasu przybycia Goldinga zaczekam z panią i doprowadzę panią na miejsce - stwierdził wysiadając z samochodu i kierując się do tyłu by otworzyć drzwi Snow by mogła wysiąść.

- Czy będzie pan również na spotkaniu? - spytała zaciekawiona powoli wysiadając z taksówki.

- Nie ja mam panią tylko przypilnować do jego przybycia i zaprowadzić panią na miejsce może ewentualnie odwieźć. Teraz proszę za mną i się nie obawiać. W okolicy nikogo niema to teren prywatny w okolicy jest tylko domek należący do Goldinga jest również jezioro powinno się pani spodobać. Golding czasami tu wyjeżdża by wypocząć z tego, co wiem - na słowa mężczyzny Snow lekko się uśmiechnęła to pasowało do niego. Nawet w Equestrii wyjeżdżał w takie miejsca na urlop by wypocząć. Być może Golding się wcale nie zmienił od czasów Equestrii. Zaczynała myśleć, że Golding naprawdę dobrze sobie radzi pomimo przemiany w człowieka. Takie rozmyślenia jej towarzyszyły, gdy powoli znikali w gąszczu drzew.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cirilla

Dźwięk upadającego przedmiotu z metalu. Oczy świecące w ciemności, przyśpieszony oddech. Cios a następnie przeturlanie się na drugą stronę. Wzrok bestii, głośne przełknięcie śliny. Układa myśli w głowie, szarżuje… Świecący przedmiot wbija się w pierś stwora… Przeszywa go na wskroś… Stwór, stworzenie pełne mroku osuwa się na ziemię. Cicho splunęła, i podeszła do niego.

- Heh… Młody, dał się tak łatwo. A liczyłam na coś więcej… - stwierdziła wyjmując miecz z ciała potwora. Wyjęła z rzeczy linę i związała stwora, potem schowała miecz do pochwy. Ciągnęła zwłoki po ziemi. Teraz tylko dojść do burmistrza, po zapłatę. Wzrok kucyków w mieście nie będzie się liczył, i tak, żyła samotnie. Nie obchodziła ją opinia innych.

***

Kiedyś życie było przynajmniej jakieś, teraz było nudne, okropne, pozbawione sensu. Ginger tęskniła za Equestrią, za walką, za samotnością. Za tym, że kuce osuwały jej się na każdym kroku, nikt nie chciał się w końcu zadawać z zabójcą potworów. Życie teraz nie miało jakiegokolwiek uroku. Dziewczyna dźwignęła się z kanapy. Ale kiedyś trzeba się wydostać z tego błota. Westchnęła, praca może być dobrym rozwiązaniem by zjednoczyć się choć odrobinę z ludzkością. Może… Poszła więc do budynku, do budynku pewnej korporacji. Pchnęła drzwi i odnalazła recepcję. - Ja w sprawie pracy… - powiedziała tylko. Na za dużo nie liczyła

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Jak przystało na wszystkie siedziby New Medica na świecie budynki były wysokimi wieżowcami tak jak i ten w Polsce. Budynek wyglądał jakby był pokryty zwykłym szkłem w rzeczywistości było to szkło z bardzo wytrzymałego materiału. Wnętrze budynku było bardzo nowoczesne. W odpowiednich miejscach były ustawione kamery, które miały wszystko rejestrować. Całość wewnątrz była bardzo sterylna i wszystko było wykafelkowane białymi kafelkami. Po parterze, co jakiś czas krzątali się ludzie niektórzy w kitlach a inni w mundurach ochrony by zaraz zniknąć w windzie. Jedynymi możliwościami by dostać się na kolejne piętra były schody pożarowe, których wejścia pilnował strażnik stojący na baczność lub winda, której również pilnowało dwóch strażników. Można było wejść tam tylko za odpowiednim przyzwoleniem.

 

W tej chwili za biurkiem recepcji siedziała młoda dziewczyna o długich blond włosach uczesanych w koński ogon sięgającym jej do ramion. Ubrana była w kitel z identyfikatorem jak i krótką czarną spódniczkę. Na oko miała najwyżej dwadzieścia osiem lat. Dawniej w Equestrii pracowała w samym Canterlocie, jako urzędniczka po upadku Equstrii była zrozpaczona. Na skraju wycieńczenia została znaleziona przez Goldinga i jego ludzi i od tego czasu zaczęła tu pracę. Chociaż mogło się wydawać, że nie robi nic znaczącego to wiedziała, że każdy, kto robi nawet niewielką rzecz pomaga ich sprawie.

 

Właśnie pilnikiem przejeżdżała sobie po paznokciach by zabić czas. Dzisiaj nie działo się nic ciekawego, więc mogła sobie na to pozwolić. Tak przynajmniej było do czasu aż nie zjawiła się jakaś młoda dziewczyna, która była zainteresowana pracą dla korporacji. Kobieta się do niej delikatnie uśmiechnęła i spojrzała na nią swymi zielonymi oczami by zaraz się odezwać.

- Witamy w New Medica gdzie staramy się poprawić życie wszystkim ludziom na lepsze - stwierdziła z entuzjazmem. - Rozumiem, więc że jest pani zainteresowana pracą dla nas? Zapewne musiała pani słyszeć reportaż naszej założycielki panny Felicji cieszy nas fakt, że tak wielu ludzi jest chętnych do pracy dla nas - mówiła coraz bardziej entuzjastycznie. - Lecz zacznijmy od początku nazywam się Kamila i najpierw spytam panią o parę rzeczy nim będziemy mogli coś zadecydować. Niektóre pytania mogą się wydać pani osobiste, ale to jest niestety konieczne przy procesie rekrutacji. Więc pierwsze pytanie czy urodziła się pani człowiekiem czy może urodziła się pani w Equestrii a jeśli tak to, do jakiej rasy pani dawniej należała? Wiem, że pytanie wydaje się dziwne jednak odpowiedź jest konieczna byśmy wiedzieli, na czym stoimy - powiedziała z uśmiechem wyciągając z szuflady biurka kartkę i długopis i czekając na odpowiedź dziewczyny by najwyraźniej coś zanotować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cirilla

Delikatny oddech, stukot kopyt, i dźwięk ciągniętego po ziemi potwora. Szła dalej, wychodząc powoli z lasu i wkraczając w granice miasta. Jakiego miasta? Nie miało to jakiegokolwiek znaczenia. Ważna była robota, to by inni czuli się bezpieczniej, by ona miała fundusze na przeżycie. Kiedy wreszcie kroczyła po wąskich uliczkach miasteczka, wszyscy patrzyli się na nią. Nie z pogardą… Z przerażeniem do samej jej osoby, do potwora, którego targała bez strachu. Do jej uszy w pewnym momencie doszła znajoma melodia wygrywana na lutni. Poczęła szukać jej źródła. Nie trwało to długo, wkrótce stałą przed ogromnym tłumem. Ale ona chciała wiedzieć kto gra. Podeszła bliżej, a kuce ni stąd ni z owąd zaczęły ją przepuszczać, rzuciła im szybkie mordercze spojrzenie. W jednej chwili tłum odszedł. Pozostał tylko bard o białej jak śnieg sierści i grzywie. Spojrzała na niego, jej dusza lekko się uśmiechnęła.

- Witaj mu druhu. Co cię tu sprowadza? – zapytała. Ogier tylko rzucił kilka dźwięków na wiatr. – Wędrujesz jak zwykle, hm? Chodź ze mną, odbiorę zapłatę a później pójdziemy się napić po kufla jakiegoś ciepłego browaru. – rzuciła tylko. Więc zaczęli iść razem.

 

 ***

Gdy dziewczyna usłyszała pytanie, była nieco rozkojarzona. Oglądała budynek, było tu całkiem ładnie. Pytanie doszło do niej dopiero po krótkiej chwili. Pytali o to kim jest. Oczywiście, że była Equestrianką ale… Już tak dawno tego nie mówiła, nie wiedziała jak. Otworzyła usta, ale za pierwszym razem wydobyła z siebie tylko cichy jęk. Spróbowała poraz drugi, mamrot. Nic nie można było zrozumieć. ’’Weź się w garść, z potworami walczyłaś, z pytaniem też sobie poradzisz’’ – pomyślała. Wzięła wdech.

- Urodziłam się w Equestri, jako czystej krwi pegaz. – powiedziała nieco drżącym głosem

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamila

Kobieta w skupieniu słuchała dziewczyny przyglądając się jej reakcją. Zauważyła jej rozkojarzenie i początkowy problem z udzieleniem odpowiedzi to świadczyło, że była naprawdę dawniej Equestrianką lub świetną aktorką. Na odpowiedź dziewczyny zaczęła coś zapisywać na kartce. Więc ta dziewczyna twierdziła, że dawniej była pegazem? Później się zweryfikuje czy mówiła prawdę jak zawsze zresztą. Crystal nie robiła nigdy problemów, jeśli chodzi o zatrudnianie dawnych kucyków, chociaż Kamila wiedziała, że nie przepadała nigdy za specjalnie za ziemskimi kuckami i pegazami. Sama Kamila wiedziała, że pegazy są bardzo energiczne i w ludzkiej postaci wielu to pozostało. Ona sama była dawniej jednorożcem, więc była bardziej skoncentrowana. Problemem jednak było, że dziewczyna najwyraźniej nadal żyła Equestrią i chociaż Kamila by nie wiadomo jak chciała powiedzieć, że dobrze ją rozumie, bo sama dawniej była kucykiem to nie mogła narażać całej operacji przez jedną osobę, która tkwiła w przeszłości. Golding czy Crystal by jej tego nie darowali. Zapewne i tak korporacja by się od tego odcięła, ale nie mogła ryzykować. Ponownie się uśmiechnęła ciepło do dziewczyny.

 

- Proszę się nie denerwować niema powodu - powiedziała spokojnie dziewczyna. - To prawda, że dopiero od niedawna zatrudniamy Equestrian, ale sami nie jesteśmy rasistami jesteśmy przyjaźnie nastawieni do wszystkich czy to rodowitych ludzi czy Equestrian. Dobrze przejdę, więc do kolejnych pytań proszę się spokojnie namyśleć i odpowiedzieć - stwierdziła ponownie coś zapisując. - Zapewne pani już wie, że New Medica jest największym na świecie dostawcom leków zaopatrujemy w nasze wyroby placówki na całym świecie. Wiemy również, że, w Equestrii polegano bardziej na magii i ziołach do walki z wszelkimi chorobami tu niestety nie mamy takich możliwości. Dobrze, więc musi pani wiedzieć, że New Medica to nie tylko laboratoranci. Każdy pracownik budynku woźny, ochroniarz, sprzątaczka czy kucharka jest pracownikiem New Medica. Nasza korporacja nie korzysta z firm zewnętrznych. Teraz, więc kilka pytań od mnie. Jak określiłaby pani swoje obecne wykształcenie? Czy jest pani zarejestrowana, jako kucyk? Na jakim stanowisku widziałaby pani siebie w naszej korporacji? Proszę spokojnie pomyśleć i wtedy opowiedzieć - powiedziała ponownie wbijając wzrok w kartkę i czekając na odpowiedź dziewczyny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Wiem że ty nie rzucasz, ale to los pokaże, co dokładnie zostanie nam dane... i to jak wszystko wokół się potoczy, bo tego pewna być nie mogę... Nigdy nie byłam - Spojrzała w górę gdzie ponad nimi przelatywał właśnie satelita z kamerą na podczerwień sprawdzając tak co znajdowało się wokół... Ile osób, czy pojazdów... Ciężko było się ukryć przed tym jak każdy wytwarzał ciepło... Przynajmniej taką miała nadzieję wierząc w te elektroniczne gadżety patrzą jednocześnie na wszystko ze sporym dystansem,

- Mam wrażenie, czy to ty mi coś proponujesz czego nie zrobiłbyś nigdy w Equestrii? - powiedziała ostrożnie ale wyraźnie zaczepnie, by po chwili zatrzymać się przy taksówce... - Nie odpowiadaj, a idź... Czeka na ciebie... ja poczekam i popatrzę z daleka jak zawsze na wszystkich - stwierdziła wyłączając silnik po czym zanuciła, a słowa piosenki same wymknęły się jej z ust.

NRG

between you and me

it's a body shock

electricity  

Po tych słowach można było bez trudu stwierdzić w jakim humor ją opanował...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Otworzyłem szeroko oczy na słowa Lust wręcz się zarumieniłem nie pamiętam, kiedy tak ostatnio zareagowałem. Chyba ostatni raz w Equestrii i wtedy też przez nią. Nie do końca to miałem na myśli, gdy mówiłem. Być może moje słowa były zbyt dwuznaczne? Sam nie wiedziałem. A może efektem tego wszystkiego był kilkuletni celibat Lust po tym jak zniknąłem. Prawdą było, że nie mogłem zaprzeczyć, że i ja odczuwałem pewien pociąg do Lust, więc nie pozostałem tutaj bez winy. Wiedziałem jednak, że jaki los się by nie okazał najważniejsze zawsze pozostanie dla mnie szczęście Lust. Może jednak powinienem to jakoś wyjaśnić by nie doszło do jakiś nieporozumień? Sam nie wiem, co o tym myśleć. Jednak niedane było mi nic powiedzieć, bo nagle zobaczyłem zaparkowaną taksówkę. Czyli byli już na miejscu. W jednej chwili stanął również motor.

 

Chciałem coś powiedzieć Lust o tym wszystkim, lecz nim coś powiedziałem ta mnie uprzedziła nie pozwalając mi nawet dojść do słowa. Nie chciała iść ze mną. Nie chciała ujawnić Snow najwyraźniej, że tu jest i co ją i mnie łączy. Powoli puściłem biodra Lust by powoli wstać z motoru. Gdy tylko wstałem usłyszałem piosenkę Lust, przez którą ponownie lekko się zarumieniłem. Powoli ściągnąłem kask i położyłem go, obok Lust.

 

- Skoro tego chcesz niedługo będę z powrotem byśmy mogli dokończyć naszą rozmowę - powiedziałem uśmiechając się w jej kierunku. Chwilę jeszcze patrzyłem na Lust, ale w końcu obróciłem się i zacząłem iść w zarośla. Nie chciałem by drogi moje i Lust jeszcze się rozeszły dopiero na nowo się odnaleźliśmy jednak musiałem skończyć spotkanie ze Snow potem będziemy mieć z Lust wystarczająco czasu dla siebie. Miałem tylko nadzieje, że Lust tu na pewno będzie na mnie czekać a nie wykręci jakiś numer, który jej się może wydać śmieszny. Idąc coraz głębiej wyjąłem radio by wydać odpowiednie rozkazy dla Chargeda.

 

Mężczyzna prowadził Snow coraz głębiej. Sama Snow nie była zachwycona obecnym terenem zwłaszcza, że nie miała właściwych butów na taką trasę. Nie spodziewała się, że Golding każe ją wywieźć na jakieś odludzie. Myślała, że spotkają się w jakiejś restauracji a nie w takim miejscu. Stopy ją już bolały od tego marszu a jej towarzysz niczego nie powiedział od czasu opuszczenia taksówki. To wszystko było naprawdę męczące. Nagle spostrzegła jak mężczyzna się zatrzymuje. Wtedy też zobaczyła niezbyt duży domek letniskowy obok niewielkiego jeziora. Było tu naprawdę ładnie jednak cały zachwyt przerwał jej towarzysz.

 

- Na mnie już czas. Dziękuje za współpracę - powiedział spokojnie idąc z powrotem w zarośla. Zgodnie z rozkazem miał patrolować teren, ale nie zbliżać się do taksówki do czasu aż Golding pozwoli oczywistym powodem tego było, że nie chciał drażnić Lust obecnością Chargeda. Snow na jego słowa natychmiast się obróciła.

- Chwila, że co?! - wrzasnęła zszokowana. - Nie może mnie pan tu tak zostawić tu nikogo niema! - krzyczała zrozpaczona w jego kierunku jednak ten się nawet nie obrócił tylko powoli zniknął jej z oczu. Snow była przerażona tym widokiem zaczęła chodzić w kółko myśląc, co powinna zrobić. Spokojnie Snow poradzisz sobie jest tu przecież dom może w środku jest telefon może dodzwoni się do biura pani Natalii powie gdzie jest a ta wyślę po nią jakiś samochód. Tak rozmyślała aż nagle usłyszała czyjś głos za swymi plecami.

 

- Wspaniałe miejsce prawda Snow? Przypomina trochę miejsca, do których zabierali nas rodzice, gdy byliśmy źrebakami - powiedziałem z uśmiechem w jej kierunku, gdy ta zaczęła powoli obracać się w moim kierunku. - Minęło wiele lat Snow czyż nie? - Jednak ta nic nie odpowiedziała, gdy nagle jej oczy napełniły się łzami. Tym razem była pewna, że to nie może być pomyłka to musiał być Golding jego oczy go zdradzały. Nikt nie mógł mieć takiego spojrzenia. W jednej chwili zaczęła biec w moim kierunku z dużą szybkością by rzucić się na mnie. Nie byłem w stanie utrzymać równowagi i ległem na ziemi ciągnąć Snow za sobą.

- To naprawdę ty Golding - mówiła z ogromną nieukrywaną radością w głosie a jej łzy radości spływały na moją bluzę. - Jednak naprawdę żyjesz nie mogę uwierzyć - Nic nie odpowiedziałem tylko się uśmiechnąłem czekając aż Snow przeminie ta eksplozja emocji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

- Nie masz racji - westchnęła zażenowana że jej nie słuchał albo że kontaktował tylko najkrótszą możliwą drogą - bo się pytałam tylko czy byś chciał... - podkreśliła dobitnie. - Nie że mogę to zrobić, bo temu już dawno zaprzeczyłam; że nie jestem zdolna do tego typu czynów. - Przycichła kręcąc głową. - Nie z tym poziomem mocy, ale chciałam wskazać ci jeszcze alternatywną drogę... bo uważam że z Crystal nie spotka cię nic dobrego... Wykorzysta cię to tak jak stwierdziłeś że ja bym to zrobiła. - Pokazała mu jego kartę że jak czegoś nie powie to i tak ona o tym się dowie...

- Znajdź Celestię, a zdobędziesz lekarstwo.. - Machnęła dłonią zrezygnowana. Była niemal pewna że nie zrezygnuje z tej właśnie drogi... - Niebezpieczny będziesz zawsze. Twój los już o to zadbał... Nie mogę na ciebie wpłynąć i o tym też już mówiłam. Nie ważne co bym zrobiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Chwila naszego ponownego spotkania ze Snow z pewnością była jedną z najpiękniejszych w naszym życiu. Każde z nas bało się, że już nie spotka tego drugie i chociaż w Equestrii nasz kontakt się urwał to oboje wiedzieliśmy, że tam żadnemu z nas nic nie grozi. Chociaż Snow zawsze się o mnie bała od dnia, gdy wstąpiłem do gwardii Equestrii. Chwilę trwało nim się uwolniłem z jej uścisku i nam obojgu udało się w końcu wstać. Oboje byliśmy pokryci resztkami trawy i ziemi na ubraniu jak i we włosach jednak nie przeszkadzało to nam, bo ponownie mogliśmy się zobaczyć. Zacząłem powoli spacerować ze Snow wokół jeziora byśmy w końcu oboje mogli sobie wszystko opowiedzieć.

 

- Golding proszę powiedz, co się z tobą działo przez te lata - mówiła przejęta Snow wciąż nie mogąc uwierzyć, że tu jestem. - Dlaczego tak długo nie dawałeś żadnego znaku życia? - pytała dalej nie ukrywając przy tym swych emocji.

- Wszystko po kolei Snow moja historia jest bardzo długa, ale są w niej rzeczy, których nie jestem pewny czy mogę ci powiedzieć - stwierdziłem patrząc w krajobraz i rzucając kamyk w do jeziora.

- Dlaczego Golding nie chcesz wszystkiego opowiedzieć? - pytała przejęta.

- Zarejestrowałaś się Snow a ja nie do końca ufam ludziom w tym osobie, której zaufałaś a mianowicie pani Natalii uważam... - jednak nie zdążyłem dokończyć, bo nagle poczułem piekący ból na policzku. Wtedy też  w szoku zauważyłem uniesioną w powietrze dłoń Snow.

- Jak śmiesz Golding? - powiedziała a do jej oczu napłynęły lekko łzy. - Jak śmiesz oceniać kogoś, kogo wcale nie znasz? Nic nie wiesz o pani Natalii to jest naprawdę wspaniała kobieta gdyby ona i Magda się mną nie zajęły nie wiem, co by mnie spotkało. Poza tym jak możesz zarzucić mi brak zaufania swojej własnej rodzinie czy aż tak bardzo się zmieniłeś po przemianie w człowieka i zapomniałeś, czym jest poczucie honoru? - Byłem nieco zszokowany obecną sytuacją. Nie spodziewałem się aż takiej reakcji po Snow. Nagle się jednak lekko uśmiechnąłem.

- Nie straciłaś jak widzę pazurów Snow. Dobrze powiem ci jednak pewne fakty będę musiał pominąć musisz zrozumieć, że nie jesteś na nie gotowa to nie z powodu braku zaufania. Rozumiesz Snow? - spytałem poważnie patrząc jej w oczy.

- Skoro tak uważasz Golding jestem w stanie to zrozumieć. Jednak mam nadzieje, że kiedyś powiesz mi wszystko

- Dobrze, więc zaczynam, ale potem ty opowiesz mi swoją historie, Snow taka jest moja cena - powiedziałem z uśmiechem, gdy powoli zaczynałem mówić.

 

- A więc cofnijmy się do czasów, gdy byłem jeszcze kucykiem. Jak zapewne pamiętasz w ostatnich dniach naszej krainy zaginęła księżniczka Celestia i wybuchł w całej krainie niekontrolowany chaos godny samego Discorda. Dostałem zadanie odnalezienia księżniczki. Muszę powiedzieć, że odniosłem sukces, ale tylko w pewnym stopniu. Niestety jak się okazało grupa buntowników była przede mną. Niestety Snow nie zdążyłem nic zrobić na mych oczach księżniczka skonała. Wpadłem we wściekłość tym widokiem i rzuciłem się na tych morderców skończyło się to tym, że ich naboje podziurawiły zarówno mój pancerz jak i ciało. Ostatnim, co czułem był brak kontroli nad ciałem i smak krwi w ustach. Wtedy też straciłem przytomność jednak nie nadszedł koniec mojej historii tego dnia obudziłem się ponownie w nieznanym mi miejscu będąc człowiekiem. Przez wiele dni błąkałem się bez celu popadając w coraz większą rozpacz aż nie zobaczyłem na własne oczy strachu, który towarzyszył innym naszym pobratymcom. Postanowiłem, że pomogę tylu ilu tylko zdołam. Zaczęliśmy tworzyć niewielkie obozy nie mieszając się w sprawy ludzi tylko zajmując naszymi sprawami. Z czasem coraz bardziej rośliśmy w siłę. Zamieszkiwaliśmy Azie a dokładniej Chiny. Jednak wciąż brakowało nam celu dalszego działania i wtedy pojawiła się ona. Nazywała się Crystal jak się okazało miała ogromne wpływy w świecie ludzi. Nie wiedzieliśmy jak tego dokonała jednak miała możliwości by jeszcze bardziej nas wzmocnić uznaliśmy to za najlepsze wyjście, więc zgodziłem się na współpracę. Tak też powstała korporacja, która jest szerzej znana, jako New Medica. Głównym naszym celem stało się odzyskanie dawnej postaci jak i znalezienie nowego domu. Jednak ja Snow szukałem również ciebie aż w końcu udało mi się ciebie odnaleźć - odrzekłem by w końcu zamilknąć i złapać oddech. Ciężko było określić minę Snow po tym, co usłyszała, ale wyglądała na ogromny szok. Nagle pokręciła lekko głową.

 

- Po kolei Golding, bo wciąż to wszystko mi ciężko zrozumieć. Chcesz mi powiedzieć, że New Medica, która jest potęgą na rynku zdrowia na świecie jest tak naprawdę w rękach dawnych kucyków i nikt o tym nie wie myśląc, że jesteście rodowitymi ludźmi? - mówiła nie dowierzając. - a Felicja Romanis?

- Chyba mnie dobrze nie słuchałaś, Snow. Crystal i Felicja Romanis to jedna i ta sama osoba tylko udaje człowieka, co nieźle jej wychodzi jak zresztą całej korporacji stwierdziłem nijako w powietrze. Snow dalej wyglądała jakby nie mogła w to wszystko uwierzyć. Jednak, po co Golding miałby kłamać? - Twoja kolej, Snow teraz powiedz mi swoją historie od początku. Chce wiedzieć jak spotkałaś Natalie i dlaczego się zarejestrowałaś - powiedziałem skupiając na niej wzrok i czekając aż zacznie.

 

Strinding Rason/Jim Grayson

Teraz to był kompletnie ogłupiały. Też mu dała świetną radę. Miał znaleźć kogoś, kto według wszystkich informacji był już dawno nieboszczykiem? Jak niby miał tego dokonać? Chyba większą szansą już było odtworzenie eliksiru ponyfikacyjnego niż zabawa w chowanego z kimś, kogo niema. Skąd w ogóle miał wiedzieć, że go nie zwodzi? Nie mógł być, co do niej pewny. Niby dawała mu jakieś rady i wszystko, co do tej pory powiedziała się sprawdzało, ale jaka była pewność, że teraz go nie oszukuje?

 

- Może mi jakoś ograniczysz ten krąg poszukiwań? Nawet nie wiem, od czego mam zacząć. Masz jakiś wpływ na rzeczywistość nie mogłabyś jakoś wpłynąć na mnie żebym natychmiast ją znalazł? - spytał patrząc w jej kierunku.

 

Crystal/Felicja Romanis

Dalej wisiała w skupieniu na drabinie. Ona to czuła coś było nie tak. Wszystko jakby wokół niej się sypało. Nawet nie zwróciła uwagi, gdy drabinka była wciągana do helikoptera wraz z nią. W końcu, gdy znalazła się w środku jakby oprzytomniała i szybko rozłożyła swoją szachownicę. Nie mogła uwierzyć w to, co teraz widziała. Na jej twarzy zaczęła rysować się ogromna wściekłość.

 

- Wszystko w porządku proszę... - Nie dokończył, bo Crystal mu nagle przerwała.

- Macie zabrać mnie do korporacji! - wrzasnęła wściekle nie odrywając oczu od szachownicy.

- Potrzebujemy jeszcze chwili helikopter nadal nie jest w odpowiedniej...

- Macie pięć minut by go naprawić! Rozumiecie?! - Piloci widząc jej irytacje tylko pokiwali głową i zabrali się do pracy woleli się z nią nie kłócić. Crystal wiedziała, że pewna abominacja zapłaci za to, czego właśnie dokonała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cirilla

Burmistrz rzuciła jej spojrzenie pełne podziwu.

- Łatwo się z nim uporałaś… - stwierdziła. Po chwili przyniosła mieszek bitów i podała jej. Ta jednym ruchem zabrała je z blatu. Nic nie odpowiedziała, nie podziękowała, nie skinęła łbem. Bard także milczał, lecz on miał to w zwyczaju. Mowa nie była mu potrzebna do życia, może to dobrze. Klacz odwróciła się i wyszła z komnaty nic nie mówiąc. Ruszyli wolnym krokiem w stronę najbliższego baru. Spojrzała na Bella, patrzył na nią tym wzrokiem z brakiem zrozumienia. Jak mogła tak po prostu wyjść? A no mogła.

 ***

Dziewczyna zastanowiła się chwilę.

- Uczyłam się u pewnej bardzo małej szkole do dwunastego roku życia… - powiedziała. Musiała się jeszcze chwilę zastanowić. – A potem nadeszła praca na siebie i musiałam się uczyć sama. Co do rejestracji, jestem zarejestrowana jako kucyk. – pytanie o to na jakiej posadzie chciałaby pracować nieco ją zaintrygowało. Zastanawiała się chwilkę ale w końcu wiedziała co odpowiedzieć. – Widzę siebie na posadzie laboranta bądź ochroniarza. – powiedziała, teraz mówiła o wiele łatwiej i płynniej niż wcześniej. Po prostu czuła, że kobiecie można zaufać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

- Skoro tego właśnie chcesz Golding. Zanim jednak zacznę chce byś wiedział, że jestem pewna, że zrobiłeś, co mogłeś by ratować naszą krainę i nie powinieneś się o nic obwiniać a widzę po twych oczach, że wiele ostatnio wycierpiałeś. Nie musisz wciąż tego tłamsić w sobie - powiedziała z uśmiechem patrząc mi w oczy. Zupełnie nie reagowała na ponure spojrzenie, które było ze mną od tak dawna. - Moja historia nie jest wielce ciekawa Golding. Wraz z upadkiem Equestrii podobnie jak ty przeszłam pewne załamanie w jednej chwili straciłam wszystko i nie wiedziałam, co dalej ze sobą zrobić. Jednak nie mogłam się tak po prostu poddać. Za cel swej podróży wybrałam Polskę. Polityka tego kraju była bardzo przyjazna Equestrianom, więc uznałam, że to miejsce będzie dla mnie najlepsze. Gdy się już tu zadomowiłam zaczęłam robić to, co w Equestrii szło mi najlepiej znów zaczęłam swą pracę przy tworzeniu strojów. Nigdy jednak nie przyznałam się do swojego pochodzenia. Golding to nie tak, że się ciebie wstydziłam po prostu bałam się. Myślałam, że zostałam całkiem sama bałam się zemsty ze strony ludzi za to, że służyłeś w gwardii - mówiła, gdy jej głos lekko przycichł. Ja sam natomiast wbiłem wzrok w ziemię. Domyślałem się, co musiała przeżywać. Jednak nie skończyła swej historii, bo mówiła dalej wkładając różne emocje w każde swoje słowo.

 

- Każdy dzień był właściwie taki sam. Nie prosperowałam tak dobrze jak dawniej, ale było na tyle dobrze, że mogłam przetrwać. Było tak do czasu aż w mym sklepie zjawiła się Magda, która jak się okazało potem była asystentką pani premier Natalii a potem moją pierwszą przyjaciółką od bardzo dawna. Szybko odkryła moje prawdziwe pochodzenie. Nie była na mnie jednak zła ku mojemu zdziwieniu za nasze więzi rodzinne wręcz przeciwnie wyciągnęła ku mnie pomocną dłoń. Potem poznała mnie też z panią Natalią, która okazała się bardzo miłą kobietą. Określenie miła to chyba nawet zbyt mało powiedziane. Dawno nie czułam tak ciepłych emocji od kogoś zupełnie mi obcego jakby rozumiała cały mój ból i samotność, które doskwierały mi przez lata. Na dodatek one dały mi pracę, wsparcie i schronienie, którego od tak dawna potrzebowałam. Następnie poznałam Annę to ona wciąż wierzyła, że ty nadal żyjesz i pewnego dnia powrócisz. Nie ja Golding a kobieta, której nigdy nie poznałam wierzyła w ciebie cały ten czas. Jak się po nie długim czasie okazała miała racje. Tak mniej więcej wyglądał cały proces mego życia w ostatnim czasie, o który pytasz - z uwagą słuchałem każdego słowa Snow. A więc Anna tak? Czyli to było ludzkie imię Lust w tym świecie? Jako jedyna nadal wierzyła, że powrócę i cały ten czas na mnie czekała. Czyli stąd wiedziała też wszystko o tej Natalii pracowała dla rządu? Jednak nie rozumiałem, dlaczego. Co takiego było w tej całej Natalii, że Snow tak na nią zareagowała? Przecież to człowiek jak każdy inny czyżbym o czegoś nie dostrzegał? Moje przemyślenia zostały przerwane ponownie przez Snow.

 

- Golding, co się stało z Forest Song? Czy jej również szukałeś? Powiedz, że o niej nie zapomniałeś - powiedziała i nagle zatrzymała się przede mną spoglądając mi w oczy jakby starała się w nich doszukać prawdy. Co miałem teraz powiedzieć? Nie jest gotowa by poznać prawdę, że Anna, którą aktualnie poznała i Forest Song, którą znała są jedną i tą samą osobą. Natychmiast zaczęłaby zapewne domyślać się, kim tak naprawdę była Lust. Nie wstydziłem się tego. Jednak nie chciałem by Snow przyczepiła jej łatkę skoro nic tak naprawdę o niej nie wiedziała i zapewne nie chciałaby mnie wysłuchać.

- To chyba oczywiste Snow robiłem wszystko by znaleźć zarówno ją jak i ciebie - powiedziałem spokojnie. Nie skłamałem, bo była to prawda obu szukałem cały czas i niesamowitym zbiegiem okoliczności znalazłem obie niemal w tej samej chwili.

- Czy ją również znalazłeś czy wszystko z nią w porządku? - pytała nadal patrząc mi w oczy jakby dalej starała się doszukać w nich prawdy.

- Tak znalazłem ją - powiedziałem jakby nie patrzeć prawdę. - Nic jej nie jest wszystko z nią dobrze

- Dlaczego nie przybyła tu z tobą? Chciałabym ją ponownie spotkać. Bardzo ją polubiłam

- Jestem pewny, że i ona cię polubiła jednak nie mogła przybyć tu ze mną. Nie była gotowa by tu przybyć jednak myślę, że jeszcze się spotkacie nie raz - powiedziałem z uśmiechem w jej kierunku. Snow starała się odwzajemnić uśmiech jednak wyglądała jakby nad czymś myślała. Nagle ponownie się odezwała.

 

- Golding, kim jest Anna? - spytała teraz jeszcze bardziej wbijając wzrok w moje oczy. - Widzę po rozmowach z nią, że coś was łączyło. Ona jedyna cały czas wierzyła, że wrócisz, podczas gdy wszyscy inni skazali cię już na śmierć. Myślałam nawet, że byliście parą takie miałam wrażenie, gdy się o tobie wypowiadała jednak ona się tego wypierała, gdy ją o to pytałam. Więc teraz chce usłyszeć odpowiedź od ciebie - powiedziała bardziej poważnie niż zwykle a jej oczy nadal były wbite w moje. - Czy ty i ona mieliście romans? Czy zdradzałeś z nią Forest Song? - pytała nadal nie spuszczając ze mnie wzroku jakby chciała sprawdzić czy gdzieś w mych oczach kryje się kłamstwo. Mnie jednak kompletnie zatkało na jej pytanie. W sumie ciężko się dziwić, że pomyślała o czymś takim skoro Lust nie powiedziała jej całej prawdy a tylko szczątkową o sobie a z perspektywy obserwatora wiem jak to musiało wyglądać dla Snow. Jednak jak miałem zdradzić ją samą ze sobą? To byłoby niewykonalne.

- Głupio mi, że w ogóle mogłaś pomyśleć, że mógłbym zrobić coś takiego Snow. Nie nigdy nie zdradziłem Forest z nikim i nie mam zamiaru nigdy tego zrobić. Co do Anny to ją i mnie łączyły wspólne sprawy. Więcej nie mogę na razie ci na ten temat powiedzieć. Być może pewnego dnia, gdy będę pewny, że zrozumiesz - odrzekłem twardo. W pewnym sensie powiedziałem prawdę jednak nie całą. Nie była gotowa by dowiedzieć się wszystkiego. Nagle Snow opuściła lekko wzrok.

- Przepraszam cię Golding, że o to spytałam, ale nie byłam już pewna wielu rzeczy musiałam usłyszeć prawdę z twoich ust i jestem teraz, co do niej pewna. Wybacz, że w ciebie zwątpiłam - powiedziała z lekkim smutkiem. Ja sam jednak się ciepło do niej uśmiechnąłem kładąc jej dłoń na ramieniu.

- Nie myśl już o tym musimy jeszcze sobie powiedzieć o wielu sprawach - odrzekłem spokojnie byśmy mogli spacerować dalej. Snow lekko się uśmiechnęła na to, że nie byłem na nią zły. Jak zresztą mógłbym? Z jej ilością ograniczonych informacji każdy by się przy tym pogubił.

 

Kamila

Kobieta ponownie zaczęła coś zapisywać na kartce. Miała wręcz do czynienia z, Equestrianką która jest zarejestrowana. To było dosyć problematyczne, bo od niedawna zatrudniano zarejestrowanych Equestrian w korporacji przez to też nie mogli zachowywać się jak do tej pory. Musieli bardziej się starać by ukryć, kim się urodzili zwłaszcza w godzinach pracy. Jeden z ochroniarzy przy windzie chyba usłyszał słowa dziewczyny, że chciałaby dołączyć do ochrony, bo na chwilę skupił na niej wzrok lekko marszcząc brwi. Według poziomu wykształcenia ludzkiego dziewczyna nie wykazywała sobą nic specjalnego. Jednak w Equestrii można było zdobywać wiedzę na wiele sposobów a Kamila zdawała sobie z tego dobrze sprawę. Ponownie zaczęła coś zapisywać na kartce.

 

- Rozumiem - odrzekła lekko zamyślona skupiając wzrok na dziewczynie. - Musi pani wiedzieć, że ochroniarze są jedynymi członkami korporacji New Medica którymi nie zarządza panna Felicja Romanis bezpośrednio. Głównym szefem ochrony jest pan Karol Patris, który nie jest jednak tak znany jak panna Felicja, bo nie zajmuje tak ważnego stanowiska jak ona - wszystko było oczywiście zręcznie uknute. Nikt nie mógł wiedzieć jak ważną rolę odgrywa Golding w korporacji a jako szef ochrony nie był jakąś ważną osobistością dla świata. - Musi, więc pani wiedzieć, że jako ochroniarz nie można liczyć na oszałamiający sukces w korporacji. Laboratorancii to inna sprawa oni podlegają bezpośrednio pani Felicji i ich kariera jest bardziej prawdopodobna w rozwoju, gdy się odpowiednio wykażą. Więc teraz pytanie do pani po tym, co pani usłyszała przed chwilą. Które stanowisko wydaje się pani bardziej atrakcyjne, laboratoranta czy ochroniarza musi pani teraz podjąć decyzje - powiedziała spokojnie skupiając wzrok na dziewczynie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

- Jak myślisz dlaczego akurat w tym mieście się znajduję? - Sprzedała mu jeden z tych uśmiechów stwierdzających; a ja coś wiem, a ty nigdy się nie dowiesz. - To miasto zakrzywia rzeczywistość w sposób znaczący jak żadno inne miejsce na ziemi, ktoś to musi robić... Nie umiem stwierdzić tylko dlaczego, ale wierzę że jak spędzę tu odpowiedzią ilość czasu to na karcie wreszcie pojawi się czytelny znak; Kto to ma być... - powiedziała po czym spoważniała... - Liczę właśnie na Celestię... A gdybym mogła na ciebie wpłynąć jak myślisz; jak by się to skończyło dla ciebie? Sam stwierdziłeś to wielokrotnie chociaż sama nie sądzę żeby właśnie tak by to wyglądało. Mówiłam... Jesteś po części zrodzony z chaosu i nie mogę nic. Kompletnie nic...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Minęło naprawdę dużo czasu odkąd mieliśmy okazje ze Snow spokojnie porozmawiać tak jak dzisiejszego dnia. Chciałbym móc zwalić winę na obecną sytuacje, w której się znaleźliśmy, ale to byłoby kłamstwo. Prawdą było, że już w Equestrii unikałem częstych wizyt u Snow z powodu różnicy zdań, jaka między nami zaszła, gdy wstąpiłem do gwardii. Teraz siedziałem wpatrzony w krajobraz rozmyślając nad tym jak wytłumaczyć Snow cel naszej organizacji. Natomiast Snow stała obok mnie jakby nadal nie mogła uwierzyć, że jestem tutaj. Wokół nie było nikogo otaczała nas tylko cisza i dźwięk wiatru wokół. W pewnym momencie jednak to przerwałem. Nie mogliśmy tak tkwić w nieskończoność. Po coś tu w końcu przybyłem.

 

- Snow powiedziałem ci już o New Medica i o tym jak mniej więcej powstała ta organizacja jednak wciąż nie zdradziłem ci naszych celów, dla których wciąż - z każdym słowem mojemu głosowi dochodziło coraz więcej powagi. Cały czas patrzyłem w jezioro jednak nie zaprzestawałem mówić- Wszyscy pragniemy odzyskać dawne życie Snow. Nie jesteśmy ludźmi i nie pasujemy do tego świata. To nie jest nasze miejsce i nigdy nie będzie
- Każdy z nas by tego chciał Golding - odrzekła spokojnie Snow przy okazji mi przerywając dalszą wypowiedź. - Sam powiedziałeś, że księżniczka nie żyje. Equestrii już niema a nikt nie widzi sposobu na odtworzenie eliksiru...

 

- Ty nic nie rozumiesz Snow - tym razem jaj jej przerwałem a ta skupiła na mnie wzrok. - Nie wszystko jeszcze przepadło a pracę nad tym już ruszyły. Księżniczki może już nie być, ale coś jeszcze ocalało a był to jej włos, który jest w posiadaniu naszej organizacji. Nie mamy, co prawda reszty składników, ale sądzimy, że odpowiedź może kryć się w naszej krwi. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie a wszystko na to wskazuje wkrótce odzyskamy naszą dawną postać. Rozumiesz to Snow? Nie będzie to losowa postać a ta, którą nam odebrano. A to jeszcze nie wszystko kolejne prace polegają na znalezieniu nowego domu. Equestria może być stracona, ale jest być może inne miejsce, które nam ją zastąpi gdzie znów będziemy mogli żyć w pokoju. Nie chcemy walki z ludźmi to nie jest naszym celem. Skoro tak tego pragnęli niech sobie zabierają swój świat jednak dla nas on nigdy nie będzie domem. Snow powiem prosto chce byś wyjechała Chin i została ze swymi pobratymcami życie wśród ludzi nie jest dla ciebie ani dla żadnego z nas - Ciężko było określić, co chodziło teraz po głowie Snow. Jednak jej mina wyrażał wielkie skupienie. Najwyraźniej bardzo rozmyślała nad wszystkim, co przed chwilą usłyszała. Nagle jej wzrok powędrował na mnie by zaraz się odezwać.

 

- Golding ja nie mogę tak po prostu wszystkiego rzucić i wyjechać - chciałem coś powiedzieć jednak ona mi nie dała, bo dalej kontynuowała. - Bardzo pragnę odzyskać dawne życie jednak nie mogę tak po prostu odejść bez słowa po tym jak pani Natalia i Magda tak wiele dla mnie zrobiły - nie mogłem po prostu uwierzyć w to, co słyszę. - A wyraźnie zakreśliłeś, że nie mogę nikomu powiedzieć o wszystkim, co mi mówisz. Jak według ciebie bym wyglądała w ich oczach gdybym tak po prostu zniknęła?

 

- Snow czy ty nie rozumiesz? Po prostu zrezygnuj z pracy dla nich wymyśl jakąś wymówkę. Skłam, jeśli trzeba... - nie zdołałem jednak dokończyć, bo na moje słowa Snow zmarszczyła brwi ze zdenerwowania.
- Golding jak bardzo zmienił cię ten świat? - spytała niezwykle poważnie. - Takimi propozycjami już nie tylko postacią nie przypominasz kucyka, którym byłeś. Nie mogę tak po prostu odejść musisz to zrozumieć. Skoro nie pozwalasz mi powiedzieć prawdy Magdzie czy pani Natalii nie możesz ode mnie oczekiwać, że będę im kłamać w żywe oczy, bo to nie jest ani twoja ani moja natura. Jest jednak pewna szansa byśmy mogli dojść do porozumienia. Sam porozmawiaj z panią Natalią i wyjaśnij jej, dlaczego chcesz bym wyjechała jednak nie oczekuj ode mnie kłamstwa - powiedziała twardo jak na nią a jej wzrok pozostawał niezmienny.
- Snow, jeśli sądzisz, że pojadę z tobą do kancelarii tej całej Natalii tylko po to by... - ponownie nie zdążyłem dokończyć.

 

- Nie musisz nigdzie jechać. Pani Natalia bardzo chce ciebie poznać Golding zaproponowała nawet abyś to ty wybrał miejsce spotkania, jeśli jej nie ufasz. Miała tylko jedną prośbę, aby takie spotkanie odbyło się bez osób trzecich by mogła porozmawiać tylko i wyłącznie z tobą. Decyzja należy do ciebie Golding - powiedziała nie spuszczając ze mnie wzorku. Takiej sytuacji zupełnie się nie spodziewałem byłem pomiędzy młotem a kowadłem, co miałem zrobić? Jeśli odmówię nie tylko moje drogi ze Snow się rozejdą ponownie, ale i wyjdę na panikarza skoro nie potrafię się spotkać z jakąś zwykłą kobietą, która chciała tylko rozmawiać. Spotkanie miało być na moich warunkach, więc to ja mogłem decydować gdzie i jak się odbędzie, co niby mogła mi zrobić? Nie było sposobu by ktoś był z nią by mogła urządzić na mnie zasadzkę, bo odpowiednio się przygotuje. Dlaczego jednak pozostawała we mnie niepewność? Co takiego niby zrobiła ta kobieta, że tak mocno przeciągnęła Snow na swoją stronę. Kim ona niby takim jest?

 

Nagle przypomniałem sobie słowa Lust o tym, że ja również muszę wysłuchać kogoś innego, jeśli znów mamy pomyśleć o nas w przyszłości. Czy to właśnie o to jej chodziło czy ona też zmierzała do tego bym spotkał te Natalie? Wszystko na to wskazywało, bo według słów Snow ona też dla niej pracowała. Nic z tego nie potrafiłem zrozumieć. Nagle powoli wstałem z trawy a moja mina stała się niezwykle poważna, gdy patrzyłem na Snow.

 

- Widzę, że zdania nie zmienisz Snow stałaś się bardzo uparta. Skoro tak ci na tym zależy spotkam się z tą twoją Natalią, ale na moich warunkach. Powiem jej tyle ile należy, ale nic ponad to. Ludzie nie muszą wiedzieć zbyt wiele, bo to nie jest ich sprawa. Zostaniesz odwieziona na powrót do kancelarii i przekażesz jej moje warunki, jeśli się nie zgodzi nie dojdzie do spotkania. Wtedy sama będziesz musiała zadecydować czy chcesz iść z nami w lepszą przyszłość czy zostać z ludźmi - odrzekłem twardo.

 

Striding Rason/Jim Grayson
Czyli według niej to miasto, w którym aktualnie się znajdowali miało być kluczem do wielu przyszłych wydarzeń? Dlaczego to zawsze była Polska? Co takiego było w tym miejscu, że to zawsze musiało dziać się tutaj. No był pewien wyłam. Bo nie obserwowała już tylko Polski. Były jeszcze Chiny gdzie znajdowała się osoba, która według niej stwarzała zagrożenie a tym samym chyba też w jakiś tam sposób wpływała na rzeczywistość. Jeśli wierzyć jej słowom znalezienie Celestii mogło być dla niego ratunkiem. Niestety jednak ona nie była w stanie mu pomóc jej znaleźć. Czyli jak zwykle był zdany tylko na siebie. Jednak, jeśli miała racje to zawęrzyła mu obszar poszukiwań. Jednak pewna rzecz go wciąż zastanawiała.

 

- Dobrze według tego, co mówisz Celestia mi jest potrzebna abym mógł ocaleć, ale, po co jest tobie? Masz już moc i nie wydaje mi się by dręczył cię ten sam problem. Czy jeśli przypadkiem jej nie znajdę to nie wyręczę i ciebie ułatwiając ci te poszukiwania? - spytał spoglądają na nią poważnie. - Nie myśl, że jestem kretynem, którym można sobie od tak manipulować. Najpierw chce dokładnie wiedzieć, dlaczego tak na nią liczysz, do czego jest ci potrzebna? - spytał poważnie na nią spoglądając. Życie wiele go już nauczyło i wiedział, że nie bez powodu się na coś liczy. Pytaniem było, jaki był jej powód.

 

Crystal/Felicja Romanis
Piloci nadal starali się by maszyna działała jak należy. Wyglądało to tak jakby wszystko się sprzysięgło przeciwko nim w tej jednej chwili. Sama Crystal wyglądała jakby była pogrążona w innym świecie wciąż tylko przesuwała kolejne figury na szachownicy. Wciąż nie mogła uwierzyć, że to wszystko się dzieje. W jednej chwili intryga, nad którą pracowała latami zaczynała jej się sypać. Golding, który był ważną częścią jej planów zaczynał wymykać jej się z rąk a wszystko przez jedną abominacje, która mieszała się do nie swoich spraw. Musiała coś z tym zrobić. Na początek musiała dotrzeć do budynku korporacji i jeszcze raz przejrzeć teczkę Goldinga miała wrażenie, że może znaleźć coś, co może jej pomóc osłabić jego pozycje w organizacji z czasem i tak wróci do niej ona już tego dopilnuje. Po helikopterze rozniosły się echa radości, gdy piloci w końcu zdołali uwolnić maszynę z tej swoistej smyczy która ich przetrzymywała. Teraz mogli swobodnie lecieć tak jak kazała Crystal. Jednak ona nie zwracała na nich uwagi będąc wciąż zamyśloną. Jej oczy skupiły się na dwóch figurach tych, które były tak blisko Goldinga. Zapłacie za to jeszcze się przekonacie, że mieszacie się do spraw, które was zupełnie przerastają.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Patrzyła na zachowanie Snow i Goldinga z góry i nie chodziło tu wcale o uczucie wyższości... Po prostu obserwowała z wysoka, jak się to potoczyło, czytając wszystko z ruchów ciał obserwowanych. Mimowolnie uśmiechnęła się, widząc że Snow pokazała swe pazurki, doskonale widząc jak jej miłość dostał najprawdopodobniej w twarz... Widocznie źle dobrał słowa w informowaniu jej o czymś ważnym, czego jednak całości nie powinna wiedzieć dla swojego dobra, czy bezpieczeństwa... Doskonale o tym wiedziała, jak ciężka była to sztuka...

W pewnym momencie zsiadła z motoru i sama uda się w ich kierunku... Czekała na moment, by zaczęli się rozchodzić, a ona co miała zrobić?

Opcja A zakładała zaciągnięcie Goldinga do tego domku, który najprawdopodobniej należał do niego... 

Drugim planem, który nazwała schematycznie literką "B" było pojechaniem z Goldngiem w drogę powrotnej na jego motorze...

W obu przypadkach nie wiedziała tak naprawdę co stanie się dalej... Żeby się tego dowiedzieć musiała tylko wyłapać swój cel główny, nie wpadając jednocześnie na nikogo więcej, co nie stanowiło problemu. Widziała wszystko jednocześnie w głowie kołatało się jej co powinna zrobić ze Snow. Obiecała się nią zająć, więc czy powinna od tak zostawić ją dla Goldinga chodź na moment. Nie powinna dlatego właśnie powstał plan końcowy rozwinięty z planu B... Musiała go zostawić właśnie dla niej przez co w jej głowie zrodziła się pewna tęsknota. Był blisko ale znowu nie mogła nic bo miała ważniejsze obowiązki, a liczyła by zaznać jeszcze dziś jego ciepła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris -Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna nie pamiętała, kiedy ostatni raz widziała tak poważny ton i spojrzenie u mnie. Wiedziała, że ten nie jestem przekonany do pani Natalii. Jednak wierzyła, że zrobiła słusznie stawiając go przed taką sytuacją a nie inną. Ja się z nią nie spotkałem nie wiedziałem, jaka jest a ona to, co innego. Była pewna, że nie chce nic mi zrobić. Poza tym wszystkie warunki spotkania były na moją korzyść nie mogło wyniknąć z tego coś złego.

 

- Więc co teraz Golding? - spytała szczerze zaciekawiona. Sam do końca nie byłem tym wszystkim zadowolony jednak słowo się rzekło. Z jakiegoś powodu zarówno ona jak i najwyraźniej Lust chciałybym spotkał te całą Natalie. Nie sądziłem by miało coś z tego wyniknąć, ale niech tak będzie. Na pewno nie miałem zamiaru się rejestrować niech na to ta Natalia nie liczy. Nagle rzuciłem do Snow jakieś urządzenie, które ta natychmiast złapała.

- Co to jest? - spytała niepewnie patrząc na urządzenie.

- Komunikator głosowy - odrzekłem spokojnie by zacząć zaraz jej tłumaczyć dalej. - Przekażesz go tej całej Natalii. Powiesz jej, że wkrótce się przez niego odezwę, gdy będę gotowy powiem jej przez niego z wyprzedzeniem czas i miejsce spotkania ona musi się dostosować. Jeśli tego nie zrobi drugiej szansy nie będzie... - nagle Snow mi przerwała.

- Golding nie możesz tego od niej oczekiwać pani Natalia jest premierem. Nie może rzucić wszystkiego od tak... - Teraz jednak nagle ja przerwałem Snow bardzo poważnym tonem.

- Jeśli tak jej zależy na spotkaniu to się do tego dostosuje drugiej szansy nie będzie - powiedziałem twardo. - Jeśli nie dojdzie do spotkania lub nie zdołam się porozumieć z Natalią możesz użyć komunikatora, aby się ze mną skontaktować wtedy ustalimy, co dalej i sama wybierzesz, co chcesz zrobić ja cię zmuszać do niczego nie będę jesteś dorosła i sama musisz podejmować decyzje - stwierdziłem cały czas na nią spoglądając. Snow zaniemówiła patrząc to na komunikator to na mnie jakby starała się zrozumieć wszystko, co przed chwilą usłyszała. Nagle jednak ponownie się odezwała.

 

- Czyli teraz zawieziesz mnie do kancelarii tak Golding? - spytała niepewnie spoglądając na mnie.

- Wybacz Snow, ale nie jestem gotowy by się tam pojawić. Może będę, gdy pogadam z tą twoją Natalią, ale to się okaże. Poza tym mam coś jeszcze do zrobienia - wciąż była w okolicy Lust, której również musiałem poświęcić czas. - Nie martw się jednak dopilnuje byś spokojnie wróciła - wyjąłem rękę przed siebie by zobaczyć swój zegarek, na którym dwukrotnie nacisnąłem jakiś guzik wtedy też z zarośli wyszedł mężczyzna, który wcześniej przywiózł tu Snow. - Już się zapewne znacie. On dopilnuje byś bezpiecznie dojechała można mu zaufać chyba zresztą sama to wiesz. Zresztą podobnie jak my jest kucykiem - dodałem z uśmiechem.

- Ale nie znikniesz Golding? Obiecujesz, że spotkamy się ponownie? - spytała niepewnie patrząc w moim kierunku. Gdy nagle do niej powoli podszedłem i położyłem jej delikatnie dłoń na ramieniu. - Niedługo znów się zobaczymy, co by się nie stało obiecuje Snow - ta nagle ponownie mnie przytuliła.

- Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwa wiedząc, że nic ci nie jest Golding - powiedziała jakby nie chciała mnie puścić mężczyzna się nie mieszał wiedział, że to sprawy osobiste.

- Spokojnie Snow jeszcze się spotkamy teraz jednak powinnaś już iść najważniejsze, że oboje wiemy, że wszystko z nami dobrze - Snow pokiwała w milczeniu głową i nagle mnie puściła kierując się do mężczyzny zanim jednak zniknęli w zaroślach jeszcze na mnie spojrzała i powoli zaczęła znikać mi z oczu. Byłem szczęśliwy widząc Snow w tak dobrej formie jednak wciąż niepokoiło mnie to całe spotkanie z tą całą Natalią. Miałem również nadzieje, że Lust zobaczy, że Snow i kierowca wracają i zdąży im w porę zniknąć z oczu nie sądziłem by chciała się ujawniać. Postanowiłem, że chwilę zaczekam jeszcze aż będę miał pewność, że ruszą zanim wrócę do Lust. Znając życie najpewniej będzie chciała ruszyć za Snow, dlatego też chciałem by ta się oddaliła lepiej by nie wiedziała, że za nią jeździmy. Wiedziałem, że Lust nie miała środka transportu i musi wrócić najpewniej moim motorem byłem gotowy dojechać z nią, jeśli zajdzie taka potrzeba zresztą i tak nie miałem wyjścia skoro też musiałem tam dojechać. Najbardziej zabawnym faktem tego wszystkiego było to, że miałem pokój w hotelu z widokiem na kancelarie by właśnie pilnować Snow. Więc i tak musiałem tam wrócić. Jednak nie chciałem nic mówić Snow jej ekscytacja by mogła zdradzić tej Natalii, że jestem w pobliżu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Za co dostałeś? - powiedziała z pewnego rodzaju satysfakcją w głosie i uśmiechem na twarzy, gdy weszła w pole widzenia Goldinga. Stanęła tam na jego skraju koło drzewa już pewna że tamci na pewno nie zawrócą i poszli sobie do taxówki, tak że miała go tylko dla siebie... Więcej naprawdę nie potrzebowała...

- Ile powiedziałeś jej o mnie? - spytała poważnie z pewnego rodzaju rozkazem w głosie, który można było podszyć nawet groźbą. - To ważne, jeśli nic nie ma się wydać do odpowiedniego czasu, bo w tym momencie ufa mi nie gorzej niż tobie i nie chciałabym tego zepsuć jednym źle dobranym słowem.., - Zmarszczyła brwi wiedząc że wciąż podejrzewa ją o to że łączył ich romans mimo że wszystkiemu zaprzeczyła, tylko kto by nie zaprzeczył słysząc właśnie takie oskarżenia, zwłaszcza że ona była z nim więc nie musiała używać żadnych półśrodków...

- i chodź już... - Machnęła dłonią. - Pora wracać, bo są daleko - zamilkła na moment - chyba że chcemy omówić coś w tym domku... - Posłała mu uwodzicielski uśmiech.

[Natalia Romanova] :badass:Pass

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...